Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Rosyjska tarcza antydronowa w Obwodzie Kaliningradzkim. Odpowiedź na Reapery w Estonii? [ANALIZA]

Systemy antydronowe opracowany przez rosyjski koncern „Awtomatika” od lewej na trójnogu zestaw „Łucz-PRO” oraz „Kupoł-PRO”. Za nimi na pojeździe system „Sapsan-Bekas”. Fot. www.ao-avtomatika.ru
Systemy antydronowe opracowany przez rosyjski koncern „Awtomatika” od lewej na trójnogu zestaw „Łucz-PRO” oraz „Kupoł-PRO”. Za nimi na pojeździe system „Sapsan-Bekas”. Fot. www.ao-avtomatika.ru

Rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że pododdziały wchodzące w skład Floty Bałtyckiej ćwiczyły w Obwodzie Kaliningradzkim różne scenariusze zwalczania obcych, bezzałogowych statków powietrznych. Cechą charakterystyczną tych działań jest kompleksowe wykorzystywanie: zarówno rakietowo-artyleryjskich zestawów przeciwlotniczych, jak i specjalistycznych, antydronowych systemów zakłóceń.

Manewry przeprowadzone na jednym z poligonów Obwodu Kaliningradzkiego pozornie nie odbiegały od niejednokrotnie już trenowanego schematu. Rosjanie ćwiczyli więc ochronę własnego stanowiska dowodzenia przed atakiem dronów uderzeniowych potencjalnego przeciwnika. W tym celu zorganizowano przeciwlotniczą „kopułę” ochronną o promieniu kilkudziesięciu kilometrów, tworząc ją zgodnie z komunikatem Minoborony z bojowego kompleksu walki elektronicznej RB-341W „Lieer-3” oraz zestawów rakietowo-artyleryjskich „Pancyr-S1”.

W rzeczywistości sam sposób detekcji nadlatujących dronów przeciwnika wykorzystywany przez Rosjan nie został jasno opisany. Zgodnie z komunikatem były one wykrywane przez specjalistów rozpoznania elektronicznego. Sprawa jest o tyle dziwna, że drony uderzeniowe bardzo często działają pasywnie realizując zadanie w sposób autonomiczny, bez stałej łączności z operatorem naziemnym. Rosjanie twierdzą jednak, że przy ich sposobie działania, namierzone bezzałogowce były niszczone na dalekich podejściach przez rakiety, a później systemy artyleryjskie zestawów „Pancyr-S1”.

image
Zestaw rakietowo-artyleryjski „Pancyr-S1” jest wykorzystywany do niszczenia dronów na dalekich podejściach. Fot. mil.ru

W strefie bliższej do przerwania pracy systemów kontroli i nawigacji wykorzystywano już systemy zakłóceń radioelektronicznych. Według Minoborony „kompleksowe wykorzystanie systemów walki elektronicznej i obrony przeciwlotniczej zapewniło niezawodną ochronę własnych obiektów przed nalotami”.

Informacja przekazana przez Rosjan ma w sobie jeszcze kilka innych niejasności. Przede wszystkim niezrozumiały jest sposób wykorzystania zestawów RB-341W „Lieer-3”. Są to bowiem mobilne zestawy walki elektronicznej przeznaczone do zakłócania przede wszystkim telefonii komórkowej. Sam kompleks zabudowano na samochodzie ciężarowym KamAZ-5350, na którym nie ma jednak kierunkowych anten zakłóceń aktywnych przydatnych w odniesieniu do zwalczania bezzałogowców.

Takie nadajniki o średniej mocy do 10 W są natomiast w tym zestawie przenoszone przez wchodzących w jego skład minimum dwa drony „Orłan-10”. Płaskie anteny zakłócające „Kometa” przenoszone przez te bezzałogowce mają obecnie ważyć (według Rosjan) jedynie 60 gramów (w 2016 roku po ich opracowaniu na zlecenie rosyjskiego Sztabu Generalnego ważyły one jedynie 135 gramów). Jest to duży sukces biorąc pod uwagę fakt, że Rosjanie pracowali nad tego rodzaju, miniaturowymi zestawami antenowymi dopiero od siedmiu lat.

Bezzałogowce „Orłan-10” mogą działać w promieniu 100 km od stanowiska operatora i przebywać w powietrzu przez około 10 godzin mając możliwość rozpoznania i ewentualnego przerwania łączności komórkowej nawet w promieniu 6 km. Z komunikatu Minoborony wynikałoby więc, że to właśnie te bezzałogowe minisamoloty miały być wykorzystane do „elektronicznego” neutralizowania obcych dronów, co w rzeczywistości jest trudne i mało prawdopodobne (choć nie niemożliwe).

image
Nadajniki zakłóceń w systemu „Lieer-3” znajdują się na dronach powietrznych „Orłan-10”. Fot. mil.ru

Rzeczywistość może być jednak zupełnie inna. Jest bowiem kilka rosyjskich firm, które proponują specjalistyczne systemy antydronowe. Stanowią one w wielu przypadkach ewidentną kopię rozwiązań zachodnich – w tym polskich, co nie zmienia faktu, że same technologie Rosjanie prawdopodobnie opracowali zupełnie sami, stosując dodatkowo głównie rosyjskie komponenty. I być może to właśnie takie rozwiązania były stosowane w czasie ostatnich manewrów w Obwodzie Kaliningradzkim. Bo jak się okazuje Rosjanie, w tej dziedzinie mają z czego wybierać.

Rosyjskie specjalistyczne systemy antydronowe

Rosyjski przemysł opracował praktycznie wszelkie możliwe rodzaje systemów antydronowych. Są więc wśród nich zarówno systemy stacjonarne – rozstawiana w pobliżu chronionych miejsc, przewoźne – montowane na lekkich pojazdach, jak i przenośne – przystosowane do wykorzystania przez pojedynczego operatora. Słowo „operatora” zostało w tym przypadku użyte specjalnie, ponieważ rosyjskie firmy opracowując systemy antydronowe nie myślały jedynie o wojsku, ale również o potrzebach rynku cywilnego, w tym zagranicznego. Stąd rozwiązania opracowane w Rosji zaczęły być prezentowane na różnego rodzaju wystawach międzynarodowych – oczywiście tych, na które są zapraszani Rosjanie pomimo sankcji nałożonych na nich za zajęcie Krymu – (np. Dubai Airshow 2019).

Główną rolę ma w tym przypadku koncern zbrojeniowy Rosoboronoexport, który deklaruje gotowość do stworzenia systemu wielowarstwowej obrony przed atakiem bezzałogowych aparatów latających, zdolnego do ochrony szczególnie ważnej infrastruktury transportowej, paliwowej i jądrowej. Rosjanie wykorzystują tu niszę na rynku, której istnienie udowodnił atak na rafinerie ropy Bukajk w Arabii Saudyjskiej 14 września 2019 roku. W jego trakcie użyto prawdopodobnie dwadzieścia bezzałogowców i co najmniej trzynaście rakiet manewrujących.

Zniszczenia okazały się na tyle duże, że nastąpiło 5% zmniejszenie podaży na światowym rynku ropy naftowej. Ale ważne są również doświadczenia wynikające z ataków na rosyjską bazę lotniczą Hmejmim, w którym użyto tanich i prymitywnych, ale zarazem niebezpiecznych, bezzałogowych statków powietrznych wyposażonych w improwizowane ładunki wybuchowe.

Teraz Rosjanie twierdzą, że ich rozwiązania są w stanie skutecznie zabezpieczyć strategiczne obiekty przed atakiem tego rodzaju dronów. Do takich zadań mają najlepiej nadawać się systemy „Rieppielent”, „Siłok-2”, „Sapsan-Bekas”, „Kupoł-PRO”, „Rubież-Awtomatika”, „Łucz”, „REX-1”, REX-2” i „Piszczal-PRO”.

Jest w czym wybierać

Najdalej wysuniętą strefę „elektronicznej” obrony przed dronami ma zapewniać kompleks walki radioelektronicznej „Rieppielent”, opracowany i produkowany przez zakłady OA „Oboronitielnyje Sistiemy”. System ten wykrywa bezzałogowe aparaty latające na podstawie przekazywanych przez nie sygnałów radiowych. Odpowiednio wykorzystując te dane, naziemny punkt kontroli kompleksu „Rieppielent” jest w stanie rozpoznać rodzaj drona, określić parametry jego ruchu, jak również tak postawić zakłócenia radioelektroniczne, by skutecznie wytłumić jego kanały łączności, pozbawiając go kontroli i nawigacji. Według Rosoboronexportu „wyjątkowość tego kompleksu polega na możliwości jednoczesnego stłumienia wszystkich kanałów sterowania dronami”. Zadania te mogą być realizowane co najmniej do odległości 30 km.

System ten został opracowany w wersji wojskowej, dzięki czemu według Rosjan „może działać o każdej porze roku, w każdej strefie klimatycznej i w najbardziej niesprzyjających warunkach atmosferycznych, w tym w kurzu, deszczu i przy silnym wietrze”. Co ciekawe ukraińskie służby wywiadowcze uważają, że „Rieppielent” był już sprawdzany bojowo przez rosyjskie siły zbrojne na wschodniej Ukrainie.

„Wojskowym” systemem walki elektronicznej, przystosowanym do zwalczania dronów jest również „Siłok-02”. Został on wprowadzony na wyposażenie rosyjskich sił zbrojnych w 2019 roku, ale już wcześniej był wykorzystywany do zabezpieczania mistrzostwa świata w piłce nożnej w 2018 roku, jak również w czasie Uniwersjady w Krasnojarsku. W odróżnieniu od Rieppielenta” jest to zestaw bardzo krótkiego zasięgu. Jego radar wykrywa bowiem drony na odległości ponad 1300 m, natomiast ich zakłócanie jest skuteczne do ponad 4 km.

image
System antydronowy „Sapsan-Bekas” opracowany przez koncern „Awtomatika”. Fot. Rostiech

Mniejszy zasięg działania mają mieć kompleksy: „Sapsan-Bekas”, „Kupoł-PRO” i „Taran-PRO” opracowane przez koncern „Awtomatika”. Są one przeznaczone do ochrony szczególnie ważnych obiektów zabezpieczając je dookólnie lub tylko w zadanym sektorze.

W przypadku kompleksu „Sapsan-Bekas” gwarantowana strefa wykrycia dronów to 20 km (przy użyciu urządzeń rozpoznania pasywnego), 10 km (w przypadku radaru) i pułap 4 km, natomiast promień skutecznego zakłócania kanałów łączności i nawigacji bezzałogowców ma być nie mniejszy niż 4 km (w razie potrzeby nawet do 30 km). Tak dłuży zasięg wykrycia jest możliwy dzięki zamontowanej na obrotowej głowicy sensorowej niewielkiej stacji radiolokacyjnej, jak również głowicy optoelektronicznej (z kamerą telewizyjną i chłodzoną kamerę termowizyjną). Głowica ta może być dodatkowo wykorzystywana do identyfikacji śledzonego obiektu powietrznego.

Identyfikacja ta w odniesieniu do dronów wielkości rosyjskich „Orłanów” i „Merlinów” jest możliwa do odległości 5,5 km w dzień i 7 km w nocy. Rosjanie podkreślają, że kompleks ten, pomimo swojego pokojowego wyglądu (jest on prezentowany w komplecie z klasycznym samochodem dostawczym), może być wykorzystywany jako źródło informacji dla innych systemów walki elektronicznej, jak również dla zestawów ogniowych systemów obrony przeciwlotniczej.

image
Stacjonarny system antydronowy „Rubież-Awtomatika” opracowany przez koncern „Awtomatika”. Fot. www.ao-avtomatika.ru

Innym rodzajem systemu antydronowego jest „Rubież-Awtomatika”. Jest to już zestaw stacjonarny, którego nieobrotowy, jednolity blok antenowy jest montowany na specjalnym postumencie. Blok ten zawiera zarówno anteny odbiorcze, jak i zakłócające. System „Rubież-Awtomatika” pozwala nie tylko na wykrywanie emisji od bezzałogowych aparatów latających, ale również na ich namierzanie.

Wokół zestawu tworzona jest w ten sposób kopuła o promieniu wykrywania ponad 15 km i promieniu skutecznych zakłóceń ponad 4 km. Rosjanie nie prezentują jednak tego zestawu na targach międzynarodowych, co może oznaczać, że rozwiązanie to jest już traktowane jako nieperspektywiczne. Wadą jest przede wszystkim jego waga – przekraczająca 300 kg. System „Rubież-Awtomatika” może więc być wykorzystywany jedynie jako stały element zabezpieczenia infrastruktury strategicznej.

O wiele łatwiejszymi do transportu i lżejszymi odpowiednikami „Rubież-Awtomatika” są zestawy: „Kupoł-PRO” i „Taran-PRO”. Ich zasięg działania nie przekracza 3 km, ale system „Kupoł-PRO” waży już tylko 13 kg (co według Rosjan ma być sześciokrotnie mniej w porównaniu do podobnych rozwiązań zachodnich).

W obu przypadkach są to niekierunkowe zestawy, zakłócające jednocześnie kanały nawigacji, sterowania i transmisji, które mają być skuteczne zarówno przeciwko pojedynczym dronom, jak i rojom dronów.

image
System antydronowy „Kupoł-PRO” opracowany przez koncern „Awtomatika”. Fot. www.ao-avtomatika.ru

Systemy te różnią się wyglądem od swoich zagranicznych odpowiedników, co oznacza, że mogą być rzeczywiście unikalnym, własnym, rosyjskim opracowaniem. W obu przypadkach chodzi o zestaw stacjonarny, którego system antenowy jest rozstawiany na własnym trójnogu w czasie nie dłuższym niż 4-5 minut. Sama konstrukcja urządzeń nie jest znana. Ze zdjęć wynika, że w ich skład wchodzą dwa typy anten zakłócających i rozpoznawczych, których ilość zmienia się w zależności od typu zestawu.

W przypadku „Kupoł-PRO” na krzyżowym wsporniku zainstalowano bowiem dziesięć anten, natomiast w przypadku „Taran-PRO” tylko osiem. W obu wersjach chodzi jednak o klasyczny system niekierunkowych zakłóceń szumowych, którego działanie zapewnia generator szumów o mocy 80 W.

image
Stacjonarny system antydronowy „Taran-PRO” opracowany przez koncern „Awtomatika”. Fot. www.ao-avtomatika.ru

Innym rozwiązaniem tego rodzaju jest system antydronowy „Łucz”. O ile jednak nad zestawami „Kupoł-PRP” i „Taran-PRO” tworzona jest „kopuła”, to w przypadku „Łucza” chodzi już o system kierunkowy o zasięgu do 6 km. Jego wieloelementowy system antenowy, podobnie jak w przypadku „Kupoł-PRO” i „Taran-PRO”, jest najczęściej montowany na trójnogu. Różnica podstawowa polega na tym, że w przypadku „Łucz-PRO” anteny trzeba nakierować na cel, ponieważ nie działają one dookólnie, a kierunkowo.

image
Stacjonarny system antydronowy „Łucz-PRO” opracowany przez koncern „Awtomatika”. Fot. www.ao-avtomatika.ru

System obrotowy zwiększa ciężar zestawu, który nawet bez niego waży dwukrotnie więcej niż „Kupoł-PRO”, bo aż 25 kg. Z drugiej strony konstrukcja anten pozwoliła wydłużyć promień skutecznych zakłóceń do ponad 6 km. Umożliwiają to dodatkowo trzy typu nadajników zakłóceń: na pasmo 0,3-1 GHz (o mocy ponad 150 W, na pasmo 1-2 GHz (o mocy ponad 200 W) i na pasmo 2-6 GHz (o moct ponad 150 W).

Kolejną grupą antydronowych urządzeń proponowanych przez Rosjan są kierunkowe systemy przenośne, które mogą być obsługiwane „z ręki” przez jednego operatora. Ten rodzaj zestawu jest również proponowany przez koncern „Awtomatika”. Jego system „Piszczel-PRO” to urządzenie, którego „karabinowy” zestaw zakłócający waży jedynie 3,5 kg. Jego antena zakłócająca może więc być zamontowana na klasycznych systemach uzbrojenia osobistego żołnierza lub na specjalnym stelażu, podobnym do futurystycznego karabinu.

image
Przenośny system antydronowy „Piszczel-PRO” opracowany przez koncern „Awtomatika”. Fot. www.ao-avtomatika.ru

W tym przypadku operator ma możliwość zakłócania systemów pokładowych bezzałogowców, do odległości 2 km poprzez nakierowanie systemu antenowego na widziany przez niego obiekt powietrzny.

Odpowiednikiem „Piszczela”, a jednocześnie prawdopodobnie pierwszym rozwiązaniem tej klasy w Rosji, jest przenośny zestaw antydronowy REX-1 opracowany i produkowany przez Zala Aero z grupy przemysłowej AO „Kałasznikow”.

image
Przenośny system antydronowy „REX-1” opracowany przez firmę Zala Aero. Fot. www. zala-aero.com

Według Rosjan, podobny do karabinu system jest w stanie zakłócić systemy łączności i nawigacji dronów powietrznych na odległościach do 2 km. Jego niewątpliwą zaletą jest prostota. Wystarczy bowiem skierować „REX-1” w kierunku drona i nacisnąć jeden przycisk. Być może dlatego system ten jest już produkowany seryjnie i dostarczany do rosyjskich resortów siłowych.

Cały komplet waży 4,5 kg i ma długość 700 mm. Nie utrudnia więc ruchu operatorowi, który może w ten sposób łatwiej dobierać stanowisko bojowe. Rosjanie jednak wprowadzili nowe rozwiązania i stworzyli wersję REX-2, która waży już tylko 3 kg, przy zachowaniu tych samych osiągów zasięgowych i skuteczności. W obu przypadkach urządzenia są napędzane akumulatorami, które pozwalają (według Rosjan) na nieprzerwaną pracę przez 3 godziny.

image
Przenośny system antydronowy „REX-2” opracowany przez firmę Zala Aero. Fot. www. zala-aero.com

Rosjanie nie zostali w tyle

Przedstawione powyżej rozwiązani są kolejnym dowodem, że Rosjanie opracowali szereg rozwiązań, które rzeczywiście mogą być skuteczne w zwalczaniu dronów. Jak się okazuje największym utrudnieniem w tych pracach nie jest jednak brak dostępu do zachodnich technologii, wynikający z sankcji nałożonych na Rosję za aneksję Krymu. Tutaj bowiem Rosjanie udowadniają, że potrafią sobie radzić sami.

O wiele większym problemem okazują się jednak dla nich ograniczone fundusze, które nie pozwalają na masową produkcję i masowe wprowadzanie poszczególnych rozwiązań do sił zbrojnych. Jeżeli natomiast coś już zostało wdrożone, to w pierwszej kolejności jest wysyłane do Syrii oraz na granicę zachodnią – w tym być może do Obwodu Kaliningradzkiego. To właśnie tam jest bowiem największe prawdopodobieństwo spotkania się z dronami rozpoznawczymi, a w przypadku Bliskiego Wschodu – również z dronami bojowymi.

Informacja Minoborony o ćwiczeniach w Obwodzie Kaliningradzkim może więc być ostrzeżeniem dla państw NATO, a szczególnie Stanów Zjednoczonych, które w połowie czerwca przerzuciły do Estonii bezzałogowce klasy MALE typu MQ-9 Reaper (wcześnie bezzałogowce te stacjonowały na terenie polskiej 12. Bazy Bezzałogowych Statków Powietrznych w Mirosławcu).

Rosjanie mogli chcieć podkreślić w ten sposób, że są w stanie nie tylko zakłócić pracę amerykańskich dronów, ale również przejąć nad nimi kontrolę. Uwzględnienie tego niebezpieczeństwa przez Amerykanów przy planowaniu lotów w Estonii, byłoby już niewątpliwym sukcesem rosyjskiego aparatu propagandowego.

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. yaro

    A tak z innej beczki ...... właśnie podano do wiadomości: "Problemy z silnikami i kamerami termowizyjnymi czołgu T14 "Armata" rozwiązane - powiedział Manturov. Według niego silnik czołgu wytwarza dokładnie takie parametry, jakie zostały określone w TTZ podczas projektowania. A Jeżeli chodzi o kamery termowizyjne, mogę z całą pewnością stwierdzić, że mamy całkowicie rosyjski produkt, który jest produkowany przez firmę Shvabe - powiedział Manturov. Dodał, że testy czołgu idą zgodnie z harmonogramem MON.