Technologie
Rosjanie aktywnie pozyskują patenty i technologie zbrojeniowe
Rosyjskie służby wywiadowcze wyjątkowo aktywnie w ostatnim czasie „polują” na patenty i technologie z sektora zbrojeniowego – ustalił dziennik „Bild”, powołujący się na informatorów w niemieckim wywiadzie i kontrwywiadzie. „Jest to groźne zjawisko” – ocenił w rozmowie PAP były wiceszef natowskiego wywiadu gen. Jarosław Stróżyk.
Jak podkreslił "Bild" celem wzmożonej aktywności Rosjan jest modernizacja "podupadłego, i technologicznie zacofanego rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego", zwłaszcza systemów broni rakietowej.
Gazeta przypomniała, że w marcu br. sąd w Hamburgu skazał na 3 i 2 lata więzienia dwóch niemieckich przedsiębiorców urodzonych w Kazachstanie i Kirgizji: Alexandra Schweigerta i Alexandra Otta. Obaj dostarczali do Moskwy urządzenia i chemikalia potrzebne do produkcji paliwa rakietowego. Od czasu napaści na Ukrainę i aneksji Krymu w 2014 roku tego rodzaju produkty podwójnego zastosowania są objęte embargiem.
W innej sprawie, w styczniu 2020 roku również w Hamburgu wyrok usłyszał Vladimir Dekanov, dyrektor firmy SPA Sonderprojekte z południowozachodnich Niemiec, który w zwykłym bagażu przemycił do Rosji niebezpieczną substancję chemiczną wykorzystywaną do produkcji paliwa rakietowego.
W obu przypadkach śledczy zakładali udział rosyjskich służb w procederze.
Znacznie groźniejsze – według "Bilda" jest kupowanie – oficjalnie – przez rosyjskich oligarchów całych firm nad Renem, po czym dalszy transfer technologii nad Wołgę. Na celowniku są przede wszystkim przedsiębiorstwa produkujące "broń chemiczną i systemy nośne dla broni jądrowej".
Obecnie rosyjski koncern RUSAL należący do kremlowskich oligarchów Olega Deripaski i Wiktora Wekselberga ostrzy sobie zęby na bankrutujące zakłady aluminiowe Aluwerke Rheinfelden w Badenii-Wirtembergii. Są one właścicielem około 70 patentów na stopy metali, które mogą być cenne dla rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego. Obaj krezusi są tymczasem na amerykańskiej liście sankcji, a ich aktywa w USA – zamrożone.
Wiceszef natowskiego wywiadu w latach 2010-2013 gen. Jarosław Stróżyk powiedział wprost: "Jest to groźne zjawisko". Od razu jednak zastrzegł: "Ale nie nowe".
Przypomniał, że szpiegostwo przemysłowe, odwrócona inżynieria i wykradanie planów technologicznych było specjalnością Związku Sowieckiego, wspieranego przez inne państwa bloku wschodniego.
"Jesteśmy świadkami walki technologicznej prowadzonej przez największe światowe mocarstwa. Europa jest jednym z pól bitewnych. Niemiecki przemysł zbrojeniowy ma swoje dość poważne aktywa i w związku z tym Rosjanie próbują uzyskać do nich dostęp" – analizował generał rezerwy, który jest wiceprezes Fundacji Stratpoints i wykładowcą Uniwersytetu Wrocławskiego.
"Rosja jest szalenie konsekwentna w takich działaniach, nie zwracając uwagi na chwilowe – z jej punktu widzenia – ocieplenia, czy ochłodzenia relacji politycznych. Twardo realizuje swoje interesy wywiadowcze. Ta stałość działań jest podstawą sukcesu Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) i wywiadu wojskowego (GU). W wielu miejscach demokratyczna wolność gospodarcza i reguły państwa prawa pozwalają dosłownie hasać rosyjskim tajnym służbom" - ocenił oficer.
Zwrócił przy tym uwagę na fakt, który widać również w relacji "Bilda": służby wywiadowcze bezwzględnie wykorzystują rosyjską diasporę żyjącą za granicą, czy środowiska sympatyzujące z Moskwą.
"Doskonałym przykładem jest ostatni skandal szpiegowski w Sofii. Żona organizatora całej siatki szpiegowskiej, byłego oficera bułgarskiego, była Rosjanką. I to ona była łącznikiem z ambasadą rosyjską. Jest to trudne do kontrolowania biorąc pod uwagę bardzo liczną rosyjską diasporę od Niemiec przez Wielką Brytanię po Hiszpanię i Czarnogórę" – opowiedział Stróżyk.
"Jednak zarówno w przypadku Niemiec jak i innych państw coraz wyraźniej widać powrót do wykorzystywania sympatii niektórych obywateli tych krajów wobec Rosji do pozyskiwania informacji. Rosja urosła w oczach m.in. niektórych Niemców, Francuzów, czy Włochów do mitycznego, wspaniałego lwa, walczącego o wartości i przeciwstawiającego się dekadencji Zachodu. Jest to oczywiście opinia zupełnie nieuprawniona, wykreowana przez umiejętną propagandę. Nie ma to nic wspólnego z realiami funkcjonowania Rosji" - podkreślił generał.
"Świadomość rosyjskiego zła jest jednak bardzo niska na terenie Unii Europejskiej. Odwrotnie – jest idealizacja, zainteresowanie Rosją. I jest to praca m.in. dla polskiej dyplomacji i oficerów, żeby wciąż to tłumaczyć, żeby chociażby pewne elementy prawdy o Rosji przebijały się na Zachodzie" - konkludował były wiceszef natowskiego wywiadu.