Technologie
NASAMS z czwartym rodzajem rakiet w bateriach
Norwedzy zakupią sto rakiet najnowszej wersji pocisków AMRAAM-ER o zwiększonym zasięgu, które wejdą na wyposażanie przeciwlotniczych baterii NASAMS. W ten sposób w jednym systemie kierowania i dowodzenia baterią zostaną zintegrowane aż cztery typu rakiet „ziemia-powietrze”. I wcale nie musi się na tym skończyć.
Amerykański Departament Stanu wydał zgodę na potencjalną sprzedaż rządowi Norwegii w ramach programu FMS (Foreign Military Sale) pocisków rakietowych powietrze-powietrze średniego zasięgu AMRAAM-ER (Advanced Medium Range Air-to-Air Missiles – Extended Range) i potrzebnego do tego wyposażenia. Kontrakt o wartości wstępnie oszacowanej na 405 milionów dolarów będzie teraz musiał zostać zaakceptowany przez amerykański Kongres.
Decyzja ta była efektem prośby norweskiego rządu o sprzedaż 100 takich pocisków oraz czterech sekcji naprowadzających AMRAAM AIM-120C-8. Przy okazji Norwedzy mają jeszcze otrzymać: kontenery dla wszystkich rakiet, sprzęt pomocniczy; części zamienne, materiały eksploatacyjne, oprogramowanie, dokumentację techniczną (w tym niejawną), sprzęt szkoleniowy oraz wsparcie logistyczne i techniczne ze strony amerykańskiego rządu i producenta (koncernu RTX).
Czytaj też
Nowe rakiety mają być wykorzystywane w norweskim systemie przeciwlotniczym NASAMS (Norwegian Advanced Surface to Air Missile System). Ponieważ w systemie tym już są wykorzystywane pociski AIM-120B AMRAAM Amerykanie nie przewidują żadnych problemów w zintegrowaniu rakiet AMRAAM-ER. Uznano również, że realizacja sprzedaży nie będzie wymagała wysyłania dodatkowych przedstawicieli rządu USA lub wykonawcy do Norwegii.
Jest to w pewien sposób zawoalowana pochwala norweskiego systemu przeciwlotniczego, który wykazuje ogromną łatwość we wchłanianiu coraz to nowych typów rakiet przeciwlotniczych. Początkowo były to pociski AIM-9X Sidewinder naprowadzane na podczerwień o zasięgu ponad 10 km i pociski AIM-120 AMRAAM naprowadzaną radarowo o zasięgu ponad 25 km (dane dotyczące zasięgu przy odpaleniu z ziemi traktować trzeba jako szacunkowe). Później zdecydowano się włączyć do norweskich baterii NASAMS również wyrzutnie niemieckiego systemu przeciwlotniczego IRIS-T.
Sama sprzedaż pocisków AMRAAM-ER dla Norwegii nie powinna być dla nikogo zaskoczeniem. Departament Stanu USA już wcześniej zatwierdził bowiem podobną sprzedaż 174 pocisków AMRAAM-ER i czterech sekcji naprowadzających AMRAAM-C8 dla systemu NASAMS wykorzystywanego w Niderlandach. Wtedy wartość kontraktu oszacowano na 678 milionów dolarów. W tamtym przypadku jedna rakieta kosztowała więc wstępnie nieco taniej niż Norwegów bo około 3,8 miliona dolarów.
Czytaj też
W obu przypadkach rakiety AMRAAM-ER nie są kupowane „w ciemno”. Wcześniej dokonano bowiem ich technicznej integracji w systemie NASAMS, o czym koncern RTX poinformował już 27 lutego 2024 roku. Było to związane ze stosunkowo dużymi kosztami, ponieważ w czasie prób odpalono kilka pocisków i przeprowadzono całą serię badań. Było to konieczne, ponieważ w rakiecie AMRAAM-ER dokonano kilku bardzo poważnych zmian, zmieniających nie tylko zasięg.
Prace były prowadzone w taki sposób, by nowy pocisk wraz z kontenerem można było zamontować na „starej” wyrzutni, pomimo zwiększonych rozmiarów. Wprowadzono również nowy silnik rakietowy (norweskiej firmy Nammo), zmodyfikowany okład sterowania (norweskiego koncernu Kongsberg) oraz układ naprowadzania wersji AIM-120C-8. Wszystko to wykonano, by zwiększyć możliwości baterii NASAMS, jak również ułatwić jej wykorzystanie również w czasie pełnoskalowego konfliktu zbrojnego.
Czytaj też
W pierwszym przypadku rozszerzono strefę chronioną bateriami NASAMS o 50% jeśli chodzi o zasięg i o 70% jeśli chodzi o pułap. Taki zasięg mają mieć bowiem nowe pociski AMRAAM-ER, w porównaniu do wcześniej stosowanych. Daje to nie tylko możliwość wcześniejszego reagowania na zagrożenia i atakowania obiektów powietrznych starających się pozostawać poza strefą rażenia przypisaną dla baterii przeciwlotniczych krótkiego zasięgu, ale również na dobór wykorzystywanej amunicji optymalnie do istniejącego zagrożenia.
Jeżeli więc cel na bardzo niskiej wysokości zostanie wykryty w niewielkiej odległości km to nie będzie się w jego kierunku strzelało stosunkowo drogimi pociskami AMRAAM-ER, ale wykorzysta się inne, tańsze pociski umieszczone na tych samych, lub stojących obok wyrzutniach. Całość została bowiem tak zintegrowana, że radar bateryjny AN/MPQ-64 Sentinel o zasięgu 75 km może przekazać dane dla dowolnej rakiety po ich przetworzeniu przez bateryjny system kierowania i dowodzenia.
Czytaj też
Co ważne podczas działania koalicyjnego, państwa uczestniczące bezpośrednio w konflikcie będą mogły w miarę łatwo uzupełnić zapas zużytych pocisków pozyskując je nie tylko od producenta, ale również bardzo szybko od innych państw sojuszniczych mniej zaangażowanych w działania wojenne.
Ze względu na te zalety, zakup pocisków AMRAAM-ER przez Norwegię i Niderlandy uruchomi prawdopodobnie kolejne zamówienia od innych użytkowników systemu NASAMS. Swoje wstępne zainteresowania taką modernizacją miały wyrazić m.in. Węgry i Katar. Ale NASAMS jest stosowany w również przez takie kraje natowskie, jak Stanu Zjednoczone, Hiszpania i Grecja. Te państwa będą na pewno również myślały o zwiększeniu zdolności swoich baterii przeciwlotniczych, które staną się wtedy jednocześnie bateriami krótkiego i średniego zasięgu.
Chyżwar
Poza tym ilość godzin jakie rakieta może wylatać podwieszona pod samolot jest ograniczona. A po wyczerpaniu resursu nadaje się do NASAMSa. Czyli nic nie idzie na zmarnowanie.
Wuc Naczelny
@Chyżwar Problem w tym że po 2 latach wojny na UKR ta idea się wyczerpała na najbliższe 20 lat, bo wszystkie rakiety z kończącymi się resursami już zostały wypukane.
Davien3
Chyzwar AMRAAM-ER to ESSM z wymieniona GSN na aktywna i nie może byc podwieszany pod samoloty
Chyżwar
@Davien3 I co z tego? Idea systemu jest taka, że możesz tam wsadzić śmiecia , który nie może latać podwieszony pod samolot. Jeżeli nie gonisz za wikipediowym pokazywaniem muskułów jest to idea niegłupia. Nawiasem mówiąc wywodząca się ze skandynawskiego myślenia. Wiesz czemu oni nie regulowali administracyjnymi ograniczeniami żeglarstwa? Otóż czynili tak, bo ich zdaniem idiota, który wypływa na morze bez umiejętności powinien się utopić. W przypadku gospodarzy, którzy olali zapasy na zimę było nie inaczej. U Szwajcarów masz nieco podobnie. Ich fondue wzięło się stąd, że kiedy ludzie przymierali głodem trzeba było wykorzystać zeschły ser. My niestety mamy trochę inne podejście do rzeczy.