Wojna na Ukrainie
Jak Ukraina zamierza zdobyć przewagę w powietrzu nad Rosją? [ANALIZA]
Tym co według Ukraińców gwałtownie poprawia sytuację ich sił powietrznych jest: przekazywanie większej ilości lotniczej amunicji precyzyjnej przez kraje zachodnie, szybkie uruchomienie jej produkcji na Ukrainie, zgoda na atakowanie celów głęboko w Rosji oraz przybycie nowych baterii Patriot, pierwszych samolotów F-16, a być może również myśliwców Gripen.
Wywiad dla Radia Swoboda z gen. bryg. Siergijem Gołubcowem szefem lotnictwa w dowództwie sił powietrznych ZSU (Zbrojnych Sił Ukrainy) jest o tyle interesujący, że pokazuje drogę, jaką Ukraińcy przeszli i zamierzają przejść, by móc zdobywać przewagę w powietrzu nad Rosjanami. Jest to proces trudny, ponieważ zmianę sytuacji zapewnia i zapewni im uzbrojenie, którego nie wykorzystywali przed 24 lutego 2022 roku. Sprawia to ogromne trudności logistyczno-techniczno-organizacyjne, z którym jednak jak na razie Ukraińcy sobie radzą i to nie rezygnując z poradzieckich statków powietrznych, jakie im jeszcze pozostały.
Przede wszystkim udało im się zintegrować na pokładzie swoich samolotów nowoczesne, zachodnie uzbrojenie precyzyjne. Już wcześniej było wiadomo, że ukraińskie siły zbrojne otrzymały m.in.: kierowane, szybujące bomby lotnicze GBU-39 (o wadze 113 kg) i GBU-62 (JDAM-ER), w obu przypadkach naprowadzające się systemem INS/GPS. Generał Gołubcow ujawnił przy tym, że Ukraina otrzymała bomby „różnych kalibrów” i z różnymi głowicami bojowymi (penetrującymi i kasetowymi) dobieranymi w zależności od atakowanego celu. Zadziwiony był przy tym ich wysoką skutecznością. „Jeśli uda się pokonać system obrony powietrznej Rosjan, będzie to stuprocentowe trafienie w cel”.
Co więcej generał Gołubcow potwierdził, że doszło już do skutecznego wykorzystania bomb GBU-39, jak również rakiet-wabików ADM-160 MALD (latających imitatorów-celów skupiających na siebie ogień obrony powietrznej przeciwnika). „Wabiki” te zostały zresztą sfilmowane na samolotach MiG-29, podobnie jak inne bomby kierowane, pozyskane tym razem z Francji - typu AASM-250 Hammer (które ostatnio sfotografowano m.in. na samolotach Su-25).
Czytaj też
Trudno się więc dziwić, że dziennikarz prowadzący rozmową z generałem Gołubcowem już w pierwszym pytaniu poprosił o wyjaśnienie, dlaczego wprowadzenie tak nowoczesnego i celnego uzbrojenia jak JDAM i Hammer nie było przełomem na froncie. Gołubcow tłumaczył, że tego rodzaju amunicja jest przekazywana przez partnerów zachodnich i przychodzi w „ograniczonych ilościach”. Niestety zupełnie inaczej jest w przypadku Rosjan. Ukraińcy szacują bowiem, że Rosjanie mogą wykorzystywać nawet 3000 bomb szybujących miesięcznie (sami przyznając się z kolei do liczby co najmniej dziesięciokrotnie mniejszej).
Trudnością dla Ukrainy było również to, że dla wprowadzenia nowego uzbrojenia precyzyjnego trzeba było najpierw przerobić ukraińskie samoloty, a później wykazać skuteczność tego rozwiązania, po otrzymaniu partii próbnej. Wymagało to m.in. przeinstalowania okablowania znajdującego się w statkach powietrznych oraz zainstalowanie na nich jednostki sterującej i odpowiednich wyświetlaczy („ponieważ ukraińskie systemy sterowania uzbrojeniem nie są kompatybilne z tymi, jakie zostały stworzone w samolotach zachodnich”).
Gołubcow przyznał się przy tym, że w przypadku rakiet manewrujących Storm Shadow i Scalp EG bardziej podatnymi na konwersję były samoloty MiG-29, a mniej Su-27. W obu przypadkach rakiety te nie mogą być jednak programowane w locie, np. gdy jakiś cel został wykryty się już po starcie. Tego rodzaju możliwość pojawi się w siłach zbrojnych Ukrainy dopiero po wprowadzeniu samolotów F-16.
Sprowadzenie tych myśliwców pomoże również w wykorzystaniu rakiet HARM, które dzięki temu będzie można wykorzystywać tylko po wykryciu pracującego radaru przez sensory samolotu. Teraz te pociski muszą być wystrzeliwane wcześniej, „w nadziei” że system radarowy znajdujący się na znanej pozycji zostanie aktywowany i wyemituje promieniowanie.
Czytaj też
„Obecnie pracujemy także nad konwersją i stworzeniem naszych dostosowanych bomb powietrznych, opartych na zwykłych bombach swobodnie spadających. Istnieje kilka konstrukcyjnych niuansów, musimy wybrać skrzydło, moduł GPS, a także moduł sterujący. Za kilka tygodni powinniśmy rozpocząć pierwsze testy pierwszych partii takich bomb, już ukraińskich”
Gen. bryg. Siergij Gołubcow - szef lotnictwa w dowództwie sił powietrznych ZSU
Wysoka ocena zachodniego uzbrojenia lotniczego wykorzystywanego na Ukraini
Oceniając zachodnie uzbrojenie Gołubcow w pierwszej kolejności chwalił bomby GBU-39. Wskazywał on na małą średnicę tych bomb, przez co „ich zestrzelenie za pomocą broni przeciwlotniczej jest prawie niemożliwe”. Podkreślił dodatkowo, że ze względu na stosunkowo małą wagę, jeden samolot może zabrać kilka bomb GBU-39 uzyskując możliwość atakowanie kilku celów jednocześnie przy prawie stuprocentowej celności.
Podobnie wysokie oceny uzyskała francuska bomba inteligentna AASM-250 Hammer. Uzbrojenie to pozwoliło zmienić sposób wykorzystania samolotów Su-25, które według Gołubcowa nie powinny być już więcej uzbrajane w amunicję niekierowaną. Samoloty te były oczywiście wcześniej wykorzystywane do zadań szturmowych, m.in. po dostarczeniu przez kraje zachodnie dużej ilości rakiet Zuni. Ale ich zapas już się skończył, „nie ma ich na świecie, a wznowienie produkcji z punktu widzenia zmiany taktyki prowadzenia działań wojennych jest niepraktyczne”.
Ukraińskie samoloty Su-25 są więc modernizowane i teraz można z nich używać „z powodzeniem” m.in. rakietowe bomby kierowane Hammer. Generał Gołubcow ujawnił, że jak na razie dotrzymywana jest oficjalna obietnica krajów zachodnich, by Ukraina otrzymywała 50 takich bomb miesięcznie. Jednak przyznał, że ta liczba już została zwiększona i to nawet powyżej 300 miesięcznie (dzięki wzrastającej produkcji).
Ukraiński generał bardzo dobrze ocenił także rakiety manewrujące Storm Shadow i Scalp EG, przyznając się przy tym, że niektóre z nich są zestrzeliwane. Jednak Ukraińcy nauczyli się z nich lepiej korzystać, m.in. poprzez dobieranie „tras nieoczekiwanych dla Rosjan” oraz równoległe stosowanie: rakiet antyradarowych HARM, dronów, rakiet wabików ADM-160 MALD („wyczerpujących rosyjski system obrony powietrznej, odwracając jego uwagę od prawdziwych rakiet, które docierają do celów”), a nawet artylerię (np. system HIMARS) i systemy walki radioelektronicznej („które tłumią systemy obrony w pobliżu linii bitwy, aby nasze rakiety mogły przejść”).
Czytaj też
Szczególnie przydatne w tego rodzaju atakach są dla Ukraińców pociski HARM. Początkowo zaskoczyły one Rosjan i w pierwszym tygodniu użycia zniszczyły 40% ich systemów obrony powietrznej. Później rosyjskie wojska zaczęły wyłączać swoje radary w czasie ataku, co jednak i tak jest sukcesem. Taka „cisza radiowa” ułatwia bowiem przebicie się przez obronę przeciwlotniczą właściwym środkom napadu powietrznego.
To właśnie m.in. dzięki HARM-om jedynym poważnym ograniczeniem w przypadku rakiet Storm Shadow i Scalp EG okazał się brak zgody na ich wykorzystywanie poza okupowanym przez Rosjan ukraińskim terytorium. A ci, przy permanentnym zagrożeniu atakiem, w pewnym momencie opuścili swoje najważniejsze pozycje. Tymczasem zmodernizowane samoloty ukraińskie mogą niszczyć nawet kilka celów w czasie jednego lotu.
Jak Ukraina zaczyna zdobywać przewagę w powietrzu?
Poprawę tej sytuacji widać było wyraźnie po zgodzie rządów Stanów Zjednoczonych i Niemiec na atakowanie zachodnim uzbrojeniem celów znajdujących się na części przygranicznej terytorium Federacji Rosyjskiej. Pierwszy przypadek wykorzystania tej zgody miał miejsce 9 czerwca 2024 roku, kiedy Ukraińcy skutecznie zaatakowali stanowisko dowodzenia Rosjan znajdujące się w rejonie Biełgorodu.
Dzięki temu rosyjskie wojsko będzie musiało teraz: albo przenieść swoje najważniejsze punkty dowodzenia i logistyczne w głąb Rosji – co utrudni im działania, albo drastycznie zwiększyć obronę przeciwlotniczą w tym regionie - co jak się okazuje po Moście Kerczeńskim wcale nie gwarantuje pełnego bezpieczeństwa.
Ale Ukraińcy mają jeszcze kilka innych przeszkód na drodze do zdobycia panowania w powietrzy. Najważniejszą z nich jest nadal niedostateczna ilość uzbrojenia precyzyjnego przekazywanego im przez kraje zachodnie. Niewątpliwym przełomem w tej dziedzinie będzie wprowadzenie, własnych ukraińskich kierowanych bomb lotniczych. Co ważne ich testy mają się rozpocząć już za kilka tygodni.
Ukraińscy inżynierowie poszli tu „najprostszą” i najtańszą drogą decydując się na opracowanie zestawu konwersyjnego (podobnego do rosyjskiego UMPK i amerykańskich JDAM i JDAM-ER) dostosowującego standardowe bomby lotnicze do atakowania celów lotem szybującym z naprowadzaniem GPS. Najtrudniejsze prace były związane z opracowaniem optymalnego kształtu skrzydeł, modułu sterującego oraz systemu naprowadzania, odpornego na zakłócanie radioelektroniczne przeciwnika.
„Obecnie pracujemy także nad konwersją i stworzeniem naszych dostosowanych bomb powietrznych, opartych na zwykłych bombach swobodnie spadających. Istnieje kilka konstruktywnych niuansów, musimy wybrać skrzydło, moduł GPS, a także moduł sterujący. Za kilka tygodni powinniśmy rozpocząć pierwsze testy pierwszych partii takich bomb, już ukraińskich”
Gen. bryg. Siergij Gołubcow - szef lotnictwa w dowództwie sił powietrznych ZSU
Ukraińcy nie mogli przy tym skopiować rosyjskiego zestawu konwersyjnego UMPK (chociaż zdobyli już jego najważniejsze elementy), ponieważ nie mogą sobie pozwolić na taką taktykę działania, jaką stosują Rosjanie. W ich przypadku samoloty – nosiciele bomb kierowanych wznoszą się po prostu w powietrze na wysokość ponad 10 tysięcy metrów (by zapewnić wystarczający zasięg), cały czas pozostając pod silną osłoną myśliwców (np. Su-35S i MiG-31BM) oraz naziemnej obrony przeciwlotniczej.
Wyprodukowanie przez Ukraińców własnych zestawów konwersyjnych da ogromne oszczędności. Zachodnie bomby szybujące są bowiem bardzo drogie, zabierając sporą część pieniędzy przeznaczonych na pomoc dla Ukrainy. Przykładem tego problemu jest AASM-250 Hammer, który obecnie ma kosztować około 120 tysięcy euro (cena ta ma jednak spaść do 80 tysięcy euro). Bomby JDAM są tańsze, ponieważ kosztują od 20-36 tysięcy USD.
Czytaj też
Trzecim problemem sił zbrojnych Ukrainy jest brak odpowiedniej ilości samolotów bojowych. Generał Gołubcow przyznał, że „samoloty Su-35 czy MiG-31 mają znacznie większy potencjał niż samoloty, które obecnie mamy w służbie”. W tym przypadku ogromną zmianą na plus będzie pojawienie się w ukraińskim lotnictwie zachodnich statków powietrznych. Gołubcow nie chciał jednak ujawnić, kiedy w ich kraju zaczną działać bojowo pierwsze F-16. Zaznaczył jednak, że ta informacja jest tak naprawdę ważna tylko dla Rosjan i oni pierwsi odczują na własnej skórze, że F-16 są już na Ukrainie.
Tym bardziej, że wszystkie myśliwce tego typu zostaną przed przekazaniem zmodernizowane w ramach remontu średniego MLU (Mid-Life Upgrade). Dzięki temu będą one wyposażone m.in. w „ulepszony celownik do wykrywania celów powietrznych” (dla rakiet „powietrze-powietrze” o zasięgu większym nawet 180 km) oraz zasobnik celowniczy, pozwalający na „odnalezienie celów naziemnych i skierowanie na nie rakiet i bomb”.
Nie odrzucił także szwedzkiej propozycji przekazania samolotów Gripen. Jest to bowiem myśliwiec, dla którego Ukraina ma już odpowiednią infrastrukturę (mogąc startować nawet z dróg, bez przygotowywania specjalistycznej nawierzchni). Dodatkowo Gripeny są przystosowane od razu do wykorzystywania zachodniego uzbrojenia, takiego jakie używa się na F-16. I to dlatego „w wizji strategii rozwoju, która została opracowana w tym roku, jest też napisane, że chcielibyśmy mieć w służbie samoloty F-16 i Gripen”.
Przewaga w powietrzu to nie tylko samoloty F-16
Gołubcow przyznał przy tym, że tylko z tym jednym samolotem (F-16) „trudno będzie uzyskać przewagę powietrzną”. Zdobywanie tej przewagi musi być „kompleksowym zabiegiem obejmującym wykorzystanie radioelektronicznych i radiotechnicznych środków detekcji”. Pomóc w tym mogą samoloty dozoru radiolokacyjnego ASC 890, których przekazanie zapowiedziała Szwecja 29 maja 2024 roku.
Ważne jest również kompleksowe wykorzystanie systemu Patriot oraz zwiększenie świadomości sytuacyjnej pilota (za pomocą wojskowej sieci wymiany informacji w czasie rzeczywistym). Generał Gołubcow zapowiedział, że pierwszym celem tych działań będzie odepchnięcie od linii frontu samolotów zrzucających bomby szybujące, a później „polowanie na samoloty osłonowe, na Su-35”. Za „punkt zwrotny” na drodze do zdobycia przewagi w powietrzu Ukraińcy będą uważali moment, gdy rosyjskie samoloty zostaną „wypędzone na odległość co najmniej 30-50 km” od linii styku wojsk.
Czytaj też
W tym wszystkim pamięta się także o osłonie ukraińskich baz lotniczych, wiedząc że będą one na pewno priorytetowym celem dla Rosjan. Generał Gołubcow szacuje, że do ochrony lotnisk z samolotami F-16 będą potrzebne: co najmniej dwie baterie Patriot (dla celów balistycznych i hipersonicznych), co najmniej dwie baterie typu NASAMS (dla celów aerodynamicznych i dronów) oraz przeciwlotnicze, samobieżne zestawy przeciwlotnicze Gepard. Poza taką obroną aktywną zorganizowana ma być również ochrona bierna, zabezpieczająca bazy lotnicze z samolotami F-16 np. przed grupami dywersyjnymi.
Co ciekawe jeden z najciekawszych wniosków z wywiadu generała Gołubcowa i w ogóle z wojny na Ukrainie znalazł się już w pierwszym komentarzu po jego publikacji. Wskazano w nim na to, że ponad 10 lat wcześniej ukraiński przemysł proponował opracowanie własnej bomby szybującej – stanowiącej odpowiednik JDAM. Ukraińscy wojskowi nie wykazali jednak zainteresowania takim rozwiązaniem, przez co stracono nie tylko czas, ale również wielu pilotów, zmuszonych do atakowania rosyjskich pozycji standardowym uzbrojeniem.
I ten wniosek powinni sobie wziąć do serca zachodni wojskowi – w tym niestety również w Polsce.
rwd
Szansa że F-16 wywalczą przewagę w powietrzu jest taka sama jak to, że Abramsy i Lamparty wywalczyły przewagę w polu. Przekazanie F-16 ma pomóc Ukrainie zbyt szybko nie upaść.
radziomb
właśnie się okazało że ukraina dostanie tez 5 szt Argentyńskich lotniskowych Desault, takie zwykłe fafiki do bombardowania naprowadzanymi bombami bo to wolne ok 1000 km/ h i mała nośność ok 2 000 kg
GB
To samoloty Super Etendart. Znany przedewszstkim z wojny o Falklandy. Tam wystrzeliwały rakiety przeciwokretowe Exocet i zatopiły niszczyciel HMS Sheffield i jednostkę transportowa Atlantic Conveyor. Tak więc na ruska flotę jak znalazł.
gnagon
to rosyjska flota dalej istnieje ? Sądziłem, zatopiona całkowicie
gnagon
JAk Ukraina planuje ocalić zadek wciagając wojnę inne kraje na pełną skalę . Teraz planują aby ukraińskie F 16 startowały do boju z polskich i rumuńskich lotnisk. A Rosja jawnie uzbroiła bałtycką flotę w głowice atomowe taktyczne
GB
Fighterbomber opublikował filmik z pogrzebu załogi Su-34. Lot miał być bojowy, a więc raczej to nie załoga która rozbiła się w Osetii, bo tamtą wykonywała lot szkoleniowy.
Prezes Polski
Jakże historia lubi się powtarzać. W 1943 nawet w '44 Niemcy mając wielokrotnie mniej samolotów niż sowieci, byli w stanie skutecznie realizować większość zadań, osłonę własnych wojsk, atakowanie calow lądowych etc. Lokalnie zdobywali przewagę w powietrzu. Decydujące było wyszkolenie i dobra organizacja. Dopiero zapaść od lata 44 zmieniła sytuację. Ale i tak www były najbardziej nieefektywnym i siłami powietrznymi w tej wojnie. A teraz mamy siły powietrzne FR, teoretycznie drugą siłę świata, które nie są w stanie wywalczyć przewagi powietrznej nad Ukrainą, krajem upadłym. Co ruscy by zdziałali, gdyby przyszło im zmierzyć się z NATO?
wojghan
Mam dla ciebie bardzo złą wiadomość: niedługo się przekonasz jak to zrobią.
DanielZakupowy
wojghan Jeszcze chwila i wejdzie "drugi profesjonalny rzut"? XD Te pierwsze 3 lata działań to tylko zasłoną dymną i ruscy "maja olan"? XD
Ależ
@wojghan wiemy wiemy użyją taktycznej nuki po którym to akcie cały świat uzbroi się zaraz w atom i żegnaj imperialne marzenia Chin w Azji Xi na pewno się wtedy ucieszy
Ależ
Jak w UA wejdą F 16 to Rosja będzie szybko musiała w ramach uzupełnienia strat przywrócić do służby Migi 21
Chyżwar
Serio? A policzyłeś te F-16, które mają dostać chociaż? Bo w odróżnieniu od ciebie Amerykanie, którzy najlepiej na świecie znają możliwości własnych samolotów nie tryskają przesadnym optymizmem. Ba. Oficerowie europejskich państw należących do NATO uważają, że jeśli USA zostanie zaangażowane w konflikt na Pacyfiku, to NATOwskie lotnictwo w Europie będzie miało problem.
Popolupo
Dobrze napisane...Jak a nie kiedy...
Ależ
@Chyżu Amerykańscy oficerowie to dawali Ukrainie tydzień przetrwania za to w Afganistanie Talibowie mieli za lata świetlne dopiero zdobyć władzę po wycofaniu USA
Chyżwar
I tu jest pole do popisu dla naszej zbrojeniówki. Bo przecież konwersja klasycznej bomby do szybującej to coś, co nasi inżynierowie bez większego problemu powinni ogarnąć. Przy okazji można by, a właściwie nawet należałoby wznowić produkcję bomb ZK-300 jednocześnie przekształcając te kasetówki w bomby szybujące. W końcu nie podpisaliśmy moratorium. Czyż nie?
Ma_XX
za ostatnią dobę zniszczone 2 i przypuszczalnie jeszcze jedna stacja radiolokacyjna s300 i s400 - harmy widać atają
Aiden
Czy chcemy czy nie to po prostu jest nasz obowiązek, żeby opracować własną bombę szybującą. Do tego moim zdaniem ważniejsza byłaby integracja FA 50 z SDB i JADM-ER niż z AIM-120.
X
"Za kilka tygodni powinniśmy rozpocząć pierwsze testy pierwszych partii takich bomb, już ukraińskich" - czyli kolejny przykład broni, którą nie wyrazili zainteresowania nasi "ludzie w mundurach" i ich cywilni zwierzchnicy. Może dlatego że w Polsce "nie ma kompetencji do prod takiej broni"... - to prawie cytat z Prezydenta, wygłoszony przy okazji tematu Bayraktarów. :/
Zam Bruder
Ten wywiad zawiera odpowjedź czemu nie opłacało się integrować naszych MiGów29 - tych z zachodnim uzbrojeniem pod tytułem ; "Ukraińcy mogli a my nie?" Bo tam nie ma żadnej prawdziwej integracji - są najprostsze wpięcia i osobna elektronika dla konkretnego efektora.
Wewo
Kilka dni temu Fighterbomber napisał, że czas UMPK dobiega końca, bo ze względu na zakłócenia stosowane przez Ukraińców skuteczność bomb stała się krytycznie niska.