Reklama

Polityka obronna

Szatkowski dla Defence24.pl: W Polsce będzie obecny na stałe „rdzeń” amerykańskiej dywizji

Fot. st. szer. Wojciech Król/CO MON
Fot. st. szer. Wojciech Król/CO MON

W Polsce będzie obecny na stałe „rdzeń” amerykańskiej dywizji. To między innymi pełne dowództwo, pewne bardzo istotne elementy wsparcia („enablers”), czyli brygada śmigłowcowa, i jednostki logistyczne - podkreśla w rozmowie z Defence24.pl Tomasz Szatkowski, Podsekretarz Stanu w MON. Wiceminister mówi także o rewolucji szkoleniowej, jaka może się dokonać w Wojsku Polskim po stworzeniu Centrum Szkolenia Bojowego.

Jakub Palowski: Prezydenci Polski i USA podpisali niedawno porozumienie dotyczące współpracy przy zwiększeniu obecności wojskowej Stanów Zjednoczonych na terytorium RP. Na podstawie tego dokumentu na terenie Polski zostaną rozmieszczone nowe elementy wojsk USA, zmieni się też charakter samej obecności. W jaki sposób to porozumienie wpisuje się w proces wzmacniania sojuszniczej obrony w Europie Środkowo-Wschodniej? Które z jego zapisów są najistotniejsze z punktu widzenia Polski? 

Tomasz Szatkowski, Podsekretarz Stanu w MON: Podpisane porozumienie to z pewnością bardzo ważny krok.

Na jego wagę warto spojrzeć przypominając jak dotychczas przebiegał wspomniany przez Pana proces. Przypomnę, że pierwsze decyzje dotyczące wysuniętej obecności jednostek bojowych Sojuszu Północnoatlantyckiego w Europie Środkowo-Wschodniej zapadły w 2016 roku, na szczycie NATO w Warszawie. Wtedy postanowiono, że oddziały działające na wschodniej flance będą tu nie tylko symbolicznie i szkoleniowo, ale będą przygotowane do obrony, i zintegrowane z systemem dowodzenia NATO. Stany Zjednoczone objęły rolę państwa ramowego grupy batalionowej rozlokowanej w rejonie Orzysza i Bemowa Piskiego, co było szczególnie korzystne z punktu widzenia Polski.

Niejako równolegle z tą decyzją w 2016 roku, USA postanowiły o rozmieszczeniu w Europie Środkowo-Wschodniej własnych jednostek bojowych, w ramach Europejskiej Inicjatywy Odstraszania (European Deterrence Initiative). To między innymi brygada pancerna, dowodzona od początku z Żagania, a także elementy brygady lotnictwa wojsk lądowych, jednostki logistyczne, wreszcie wysunięte dowództwo szczebla dywizyjnego Mission Command Element, jakie od 2017 roku jest rozlokowane w Poznaniu. Rozlokowanie tych jednostek było spójne z procesem rozmieszczenia sił NATO zapoczątkowanym na szczycie w Warszawie i z pewnością wzmocniło odstraszanie w regionie.

Z drugiej strony, miały one w pewien sposób tymczasowy charakter. Ich obecność i wnioski o finansowanie w ramach European Deterrence Initiative były zatwierdzane na podstawie corocznych decyzji Pentagonu i Kongresu. Odbywało się to jednak bez jasnej perspektywy wieloletniej. Porozumienie podpisane przez prezydentów Andrzeja Dudę i Donalda Trumpa pozwala na zmianę charakteru tej obecności i wprowadza taką perspektywę, co więcej w ramach polsko-amerykańskiego procesu politycznego. Dokument ma więc wielką wagę polityczną. 

To potwierdzenie woli i możliwości długofalowego wzmocnienia, wspieranego zarówno przez administrację, jak i obie Izby Kongresu. Jednocześnie stanowi bardzo solidną podstawę dla stworzenia ram prawnych i instytucjonalnych trwałej obecności wojsk Stanów Zjednoczonych w Polsce.

Zmiana charakteru obecności wojsk USA jest z pewnością korzystna dla Polski. Z drugiej jednak strony, w dyskusji publicznej chyba nawet większą wagę przykłada się do fizycznego zwiększenia zakresu obecności sojuszniczej. W porozumieniu mowa o około tysiącu żołnierzy, wcześniej pojawiały się sygnały, że wzmocnienie może być znacznie szersze. Jak Pan to skomentuje?

Uważam, że w trakcie negocjacji ze stroną amerykańską wypracowaliśmy bardzo dobre rezultaty. Po pierwsze, za sukces należy uznać fakt, że obecność wojsk Stanów Zjednoczonych jest istotnie zwiększana. Nie jest tajemnicą, że USA dążą do redukcji swojego zaangażowania wojskowego w różnych regionach świata, a nam udało się pomimo tego uzyskać trwałe rozmieszczenie dodatkowych sił.

Po drugie, musimy pamiętać, że od liczebnego wzrostu obecności wojskowej ważniejsze są wiążące się z nim zdolności. Te, które przybędą do Polski, są szczególnie istotne dla funkcjonowania sojuszniczego systemu odstraszania i obrony w Polsce i na całej wschodniej flance. To są w większości wysokiej klasy specjaliści od dowodzenia, łączności, rozpoznania, operacji specjalnych, lotnicy i logistycy. Jeżeli chodzi o same liczby, to zostały one zarysowane w porozumieniu dość ostrożnie. Jest prawdopodobne, że ostatecznie zwiększenie obecności będzie szersze, również jeżeli chodzi o liczbę żołnierzy i jednostek. Dokument jasno zresztą mówi, że to dopiero początek procesu. 

image
Minister Tomasz Szatkowski podczas rozmów w USA. Fot. Sgt. Amber I. Smith, US DoD.

Jakie zatem najważniejsze zdolności zostaną rozmieszczone na terenie Polski na bazie porozumienia?

Chyba najistotniejszym elementem jest wysunięte dowództwo dywizji, o co zresztą zabiegaliśmy. Pragnę podkreślić, że to dowództwo będzie mieć istotnie szersze zdolności, niż obecny Mission Command Element w Poznaniu, będzie też mieć odpowiednie do zadań ukompletowanie. Po zakończeniu rozbudowy dowództwo, które zresztą nadal będzie bazować w Poznaniu, będzie w pełni zdolne do planowania, szkolenia i dowodzenia wieloma brygadami US Army w taki sposób, w jaki czyni to każde inne dowództwo dywizji wojsk USA. 

Nowe dowództwo ułatwi też integrację wojsk amerykańskich na teatrze europejskim. Pozwoli też wzmocnić współdziałanie operacyjne i szkoleniowe z Wojskiem Polskim. Co bardzo istotne, te zdolności odnoszą się nie tylko do sił działających w ramach rotacyjnej obecności czy bazujących na stałe w Europie, ale też tych, które mogłyby pojawić się tutaj w ramach zagrożenia.

Dodam, że po realizacji porozumienia to właśnie w Poznaniu będzie dyslokowane najwyższe taktyczne dowództwo US Army w Europie. Amerykanie przynajmniej na razie nie planują rozmieszczenia nigdzie indziej na kontynencie podobnej jednostki. Jest więc naturalne, że to w Polsce będzie się koncentrować wzmocniona obecność US Army, zarówno na co dzień, jak i w sytuacji ewentualnego kryzysu w naszym regionie.

Polska propozycja obejmowała jednak na początku rozmieszczenie dywizji z jednostkami bojowymi.

Uważam, że założenia dotyczące wzmocnienia obecności i zbudowania zdolności na poziomie dywizyjnym zostały w większości spełnione. W Polsce będzie obecny na stałe „rdzeń” amerykańskiej dywizji. To między innymi pełne dowództwo, pewne bardzo istotne elementy wsparcia („enablers”), czyli brygada śmigłowcowa, i jednostki logistyczne.

W Polsce będą też stacjonować brygady pancerne rotująca się na wschodniej flance. Sprzęt dla kolejnej jednostki zostanie rozmieszczony w kraju, w ramach Army Prepositioned Stock (APS). W razie potrzeby będzie można szybko przerzucić żołnierzy, aby jednostka osiągnęła gotowość bojową. Budowa APS to między innymi współfinansowana przez NATO inwestycja w Powidzu, o której mówił niedawno sekretarz generalny Jens Stoltenberg. Jednocześnie w Orzyszu cały czas będzie rozlokowana dowodzona przez Amerykanów silna grupa batalionowa NATO. Dodatkowo, treścią porozumienia są pewne jednostki ponad poziomem dywizyjnym, lub z innych rodzajów sił zbrojnych spoza US Army, takie jak eskadra bezzałogowców klasy MALE, z całym stosownym zapleczem, zwiększona obecność, i dodatkowe zdolności wojsk specjalnych USA, wreszcie lotnicza baza przyjęcia sił, czy inne elementy logistyczne. 

Elementy brygady śmigłowcowej rotują się w Polsce już od pewnego czasu. Czy zatem charakter jej obecności zostanie zmodyfikowany?

Zgodnie z zapisami porozumienia to Polska stanie się głównym obszarem rozmieszczenia brygady śmigłowcowej. Z tego powodu zgodziliśmy się na dodatkowe inwestycje w odpowiednią infrastrukturę dla jednostek lotnictwa wojsk lądowych Stanów Zjednoczonych. Lotnictwo wojsk lądowych ma szczególne znaczenie dla wsparcia działań każdej z dywizji US Army. 

Rozlokowanie kluczowych elementów brygady śmigłowcowej na terenie Polski pozwoli więc na znaczne wzmocnienie systemu odstraszania, ale i zdolności obronnych. Oczywiście, pododdziały brygady będą w trakcie rotacji okresowo rozmieszczane również w innych lokalizacjach, na przykład w celu prowadzenia ćwiczeń. Podobnie, jak ma to miejsce dziś z brygadą pancerną, dowodzoną z Żagania.

Dodatkowe jednostki wsparcia poziomu dywizyjnego początkowo powinny być w Polsce rozmieszczane przynajmniej czasowo, m.in. w ramach ćwiczeń. Musimy też pamiętać, że proces wzmocnienia nie jest zamknięty. Jest bardzo możliwe, że w przyszłości będzie kontynuowany, na podstawie wspólnej decyzji wynikającej z oceny zagrożeń i planów. Porozumienie wyznacza pewien poziom przyjęty na dziś, ale też daje podstawy do dalszego zwiększania obecności wojsk USA w przyszłości. Z drugiej strony, nakłada ono pewne zobowiązania również na stronę polską, na przykład dotyczące infrastruktury. To także od ich realizacji zależy, czy będą możliwe kolejne etapy. 

Porozumienie przewiduje też stworzenie Centrum Szkolenia Bojowego. Podobne centra, w Stanach Zjednoczonych, służą między innymi do kompleksowych szkoleń brygad pancernych, ich certyfikacji. W jaki sposób Centrum pozwoli na wzmocnienie amerykańskiej obecności w Polsce, i współdziałania z Wojskiem Polskim?

Centrum Szkolenia Bojowego pozwoli na pełną certyfikację brygad wojsk lądowych USA, co przełoży się na jakość ich szkolenia w Polsce, ich gotowość, a także na wydłużenie czasu przebywania w naszym kraju, ale też na zwiększenie poziomu integracji wojsk amerykańskich z Siłami Zbrojnymi RP. Dziś jednostki amerykańskie, nawet jeżeli są dowodzone z Polski, mogą osiągać pewien poziom gotowości jedynie w kompleksie Grafenwöhr-Hohenfels w Bawarii. W tym samym ośrodku szkolą się czasem zresztą również jednostki Wojska Polskiego. Po ukończeniu Centrum Szkolenia Bojowego, podobne ćwiczenia będzie można realizować na terenie naszego kraju, z udziałem sił USA, Polski, jak i innych państw. 

image
Minister Szatkowski na poligonie w Grafenwoehr. Po rozbudowie certyfikacje brygad pancernych US Army będzie można przeprowadzać również w Polsce. Fot. Dowództwo Generalne RSZ

Dodam, że Amerykanie uznają szkolenia w podobnych lokalizacjach, tzw. rotacje CTC, za kluczowe dla osiągnięcia najwyższego stopnia gotowości bojowej przez brygady pancerne. Podobne ćwiczenia, dzięki realizacji zapisów porozumienia prezydentów Polski i USA, będzie można prowadzić również w Polsce. 

Oczywiście taka inwestycja wymaga wiele również od strony polskiej, przykładowo jeśli chodzi o stworzenie sił symulujących stronę przeciwną (tzw. OPFOR). Jednocześnie jednak stanowi szanse na wprowadzenie ważnych i potrzebnych zmian w procesie szkolenia Wojska Polskiego. Powiem więcej – budowa Centrum Szkolenia Bojowego może stać się elementem rewolucji szkoleniowej w Siłach Zbrojnych RP. Rewolucji dotyczącej nie tylko ćwiczeń poligonowych, ale całego procesu szkolenia i rozwoju doktryny.

Na czym miałaby ona polegać? 

Centrum Szkolenia Bojowego będzie dysponować zaawansowanymi, cyfrowymi systemami symulacji i analizy danych. To nie tylko szkolenie na poligonach. Infrastruktura centrum pozwoli na prowadzenie szkoleń na bazie kwantyfikowalnych danych, oraz na w pełni dwustronny charakter ćwiczeń, a co za tym idzie – na ich obiektywizację. Wszystko to powinno się stać impulsem do tzw. evidence based approach w podejmowaniu kluczowych decyzji w MON, jak np. w procesie planowania obronnego.

Przyjęcie podobnego podejścia rekomendowaliśmy w ramach Strategicznego Przeglądu Obronnego, któremu miałem zaszczyt przewodzić.

Chciałbym przejść do pewnego podsumowania. Niedługo obejmie Pan stanowisko ambasadora przy Kwaterze Głównej NATO, natomiast za sprawy współpracy międzynarodowej odpowiada Pan w resorcie obrony od listopada 2015 roku. Jak zmieniła się od tego czasu obecność sojusznicza, wojsk NATO i USA, w Polsce? 

Gdy obejmowałem stanowisko w listopadzie 2015 roku, na terenie Polski znajdowało się zaledwie kilkuset żołnierzy z państw sojuszniczych. Co więcej, ich obecność miała charakter symboliczny – (w formule upewnienia - ”assurance”), lub co najwyżej szkoleniowy. Nie była włączona w system odstraszania i obrony NATO.

Dlatego pierwszą kwestią, z jaką przyszło się nam zmierzyć, były starania o uzyskanie korzystnego rozwiązania na szczyt Sojuszu Północnoatlantyckiego. Na przełomie 2015 i 2016 roku mój pion w resorcie obrony, koordynował przygotowanie dokumentu „non-paper”, zawierającego nasze postulaty wojskowe na szczyt NATO, w co oczywiście zaangażowane były inne instytucje w MON, przede wszystkim Sztab Generalny. W związku z kolejnością procesu decyzyjnego w NATO, ten dokument został na początku przekazany przez Sztab Generalny dowódcom strategicznym NATO i wpłynął istotnie na ich wizję rozwiązań. W większości zostały one zrealizowane. Dodam, że w ostatnich miesiącach 2015 roku nie było jeszcze wiadomo, czy na szczycie w Warszawie w ogóle będą podjęte decyzje dotyczące rozbudowy systemu odstraszania i obrony.

Jaki był kolejny krok? 

Na spotkaniu ministrów obrony państw NATO w lutym 2016 roku zapadła decyzja, że elementem pakietu planowanego do przyjęcia na szczycie będzie wzmocniona, wysunięta obecność. Następnie zabiegaliśmy o to, by również Polska została uwzględniona jako jedno z państw, w których są rozmieszczone grupy batalionowe. Nasza strategia uwzględniała uświadomienie sojusznikom zagrożenia w rejonie przesmyku suwalskiego, ale też pokazanie, w jaki sposób Polska może być elementem całego systemu wzmocnienia. Mam tu na myśli między innymi utworzenie dowództwa wielonarodowej dywizji w Elblągu, i podporządkowanie jej dowództwu korpusu w Szczecinie.

Te rozmowy udało się doprowadzić do pomyślnego rozstrzygnięcia, choć nie była to łatwa sprawa. Wymagała głębokiej współpracy poziomu politycznego z wojskowym. Po raz pierwszy w historii w Europie Środkowo-Wschodniej pojawiły się jednostki zdolne do działań operacyjnych, obecne tutaj w sposób ciągły. Równocześnie, w ramach ustaleń bilateralnych, w pierwszej połowie 2016 roku o rozmieszczeniu bojowych jednostek w Europie Środkowo-Wschodniej zdecydowali też Amerykanie.

Potrzebne było dalsze wzmocnienie i zmiana formuły obecności wojsk USA?

Działania wojsk USA, choć bardzo istotne, były jednak realizowane w formule ad hoc. Porozumienie wynegocjowane i podpisane w Waszyngtonie daje tej obecności trwałą perspektywę. Mówi też o jej dalszym wzmocnieniu. Polska staje się więc centrum, „hubem” amerykańskiej obecności i kolektywnego systemu obrony w naszym regionie.

Pod sztandarem NATO ta obecność ma charakter wielonarodowy.

Z kolei wiążąc się dwustronnie z najsilniejszym z sojuszników, jakim są Stany Zjednoczone, zyskujemy perspektywę rozmieszczenia i szybkiego wzmocnienia obecności amerykańskiej do poziomu dywizji. To istotne wzmocnienie potencjału obrony i odstraszania dla całego regionu.

image
Minister Szatkowski podczas rozmów w USA. Fot. Sgt. Amber I. Smith, US DoD. 

A w jaki sposób do polsko-amerykańskiego porozumienia odnoszą się inni sojusznicy, szczególnie państwa europejskie?

Państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego pozytywnie oceniają wzmocnienie obecności Stanów Zjednoczonych. Mówił o tym Minister Mariusz Błaszczak, ale też sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg, który – co warto podkreślić – przedstawiał stanowisko całego Sojuszu. Szczególnie ciepło do naszego porozumienia odnoszą się państwa, które są najbardziej zagrożone przez Rosję, czyli na przykład kraje bałtyckie. 

W kwestii rezultatów naszych rozmów, wspólnie z Amerykanami byliśmy na forum NATO transparentni wobec sojuszników. Nie jest jednak tak, że dla ważności naszej umowy z USA, potrzebna jest jakaś zgoda Sojuszu. Takie podejście stawiało by Polskę w gronie sojuszników drugiej kategorii. Nie zaprzeczam, że pojawiały się głosy niepokoju związane z naszymi rozmowami, ale ich prawdziwe motywy nie były do końca jasne. Oficjalnie, niektórzy członkowie NATO wyrażają zaniepokojenie związane z potencjalnym wycofaniem Stanów Zjednoczonych z kwestii bezpieczeństwa w Europie. To, że udało się nam pomimo tego uzyskać wzmocnienie obecności USA na kontynencie, a więc zwiększenie potencjału obronnego dla regionu, powinno być oceniane pozytywnie. Gdyby wyrażano obawy o wycofanie się Stanów Zjednoczonych z Europy i jednocześnie krytykowano zwiększenie aktywności w naszym regionie kontynentu, byłoby to wewnętrznie sprzeczne. Obecnie w NATO, przynajmniej oficjalnie, nie słychać takich głosów. 

Dodam, że rozmieszczenie sił ma charakter obronny i w żadnym wypadku nie może być postrzegane jako ruch prowokacyjny. Na wschodniej flance mamy do czynienia z nierównowagą sił, na niekorzyść Sojuszu Północnoatlantyckiego, w wyniku daleko zaawansowanego procesu modernizacji i rozbudowy sił rosyjskich. Nawet pełna, czy rozszerzona realizacja tego porozumienia nie pozwoli jej wyeliminować. Naszym celem jest jedynie zmniejszenie tej nierównowagi i budowa skutecznego systemu obrony i odstraszania dla Europy Środkowo-Wschodniej. 

Pojawiają się obawy o długofalowe zmniejszenie zaangażowania Stanów Zjednoczonych w Europie, na przykład w wypadku wewnętrznych zmian politycznych, czy niekorzystnego rozwoju sytuacji w Azji, na Bliskim Wschodzie. Na ile te ryzyka mogą zagrozić rozwojowi współpracy Polski i USA? W jaki sposób możemy się przed tym zabezpieczyć? 

Jeśli chodzi o tą pierwszą kwestię, to wzmocnienie obecności USA w Polsce jest popierane zarówno przez Republikanów, jak i Demokratów. Zostało to odzwierciedlone w wielokrotnych głosowaniach nad ustawami budżetowymi w obu izbach Kongresu, które wręcz antycypują taką obecność. Przeprowadziłem wiele rozmów z członkami Kongresu i ich doradcami. Uczestniczyłem też w wielu spotkaniach Ministra Błaszczaka z liderami obu izb. Nie dostrzegam zagrożeń, związanych z możliwymi zmianami wewnętrznej sytuacji politycznej w Stanach Zjednoczonych. 

Mamy natomiast świadomość, że w rejonie Azji Południowo-Wschodniej występują pewne napięcia i mogą one wpływać na dynamikę zaangażowania USA w innych obszarach. Stany Zjednoczone nie mogą sobie jednak pozwolić na całkowite wycofanie z Europy, i w dokumentach doktrynalnych cały czas biorą pod uwagę jednoczesne prowadzenie działań, choćby powstrzymywania agresji, na kilku kierunkach.

Dzięki temu, że Polska staje się coraz ważniejszym ogniwem, obecność amerykańska w naszym kraju i w Europie będzie silniej umocowana i bardziej odporna na ewentualne fluktuacje. Musimy jednak pamiętać, że podstawową gwarancją bezpieczeństwa jest Wojsko Polskie. Dlatego, niezależnie od ważnego i potrzebnego zaangażowania w relacje z sojusznikami, w co miałem zaszczyt włożyć, wraz ze świetnym zespołem, swój wkład, naszą największą troską powinien być rozwój zdolności Sił Zbrojnych RP. 

Dziękuję za rozmowę.

Reklama

Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze (12)

  1. Greg

    Ktoś, kto był w Stanach Zjednoczonych wie że widok bezdomnego, śpiącego na ulicy jest norma. Panowie rządzą nami ludzie wybrani w demokratycznych wyborach.Ich działalność i mądrość podejmowanych decyzji są odzwiercieniem obycia i średniej intelektualnej naszego społeczeństwa. My po raz kolejny w historii będziemy tymi gnojkami do bicia, którzy będą bohatersko ginąć za Ojczyznę. Przyjmijmy to za coś naturalnego wynikającego z głupoty narodowej, a będzie się Nam spało lepiej.

    1. Marek

      Ktoś kto był w Rosji wie, że widok bezdomnych śpiących w kanałach to jest norma. Wie, że normą są bloki mieszkalne budowane tak, że rozpadają się same od siebie. Wie, że poza dużymi ośrodkami miejskimi Rosja wygląda tak, jak Polska wyglądała pod koniec lat pięćdziesiątych. Więc być może obycie i średnia intelektualna naszego społeczeństwa wygląda lepiej niż u naszych zachodnich sąsiadów, którzy nie zdają sobie sprawy z tego, co prócz gazu Rosja chce im "wyeksportować"? Będę tu bardziej kulturalny od ciebie i przyjmę, że stan rzeczy, który u nich jest wynika z lenistwa spowodowanego hedonizmem i braku faktycznej wiedzy o tym czym była, jest i czym jeszcze długo będzie Rosja.

    2. Yugol

      Ale Rosja nie jest synonimem bogactwa

  2. Zawisza_Zielony

    No i kasa zamias na WP pójdzie na harcerzy zza oceanu. O koniecznej i wymuszonej intergacji uzbrojenia nie wspomnę (czyt. zakupy zza oceanem) więc papa polska zbrojeniówko. Innymi słowy tylko płatnik się zmienił.

    1. Rhotax

      Oczywiście Polski homar był tylko 3.5 raza droższy niż himars . Mam gdzieś takie zakupy. Albo dziesieciolecia robienia kraba...zamiast kupić gotowca. U nas niech robią Spike tylko tysiące ...

    2. tom97

      3,5 razy droższy ale 3x więcej wyrzutni i 3x lepsze ukompletowanie dywizjonów, a 4 dywizjon o połowę tańszy bo na gotowych maszynach i w gotowych halach

  3. ja

    No tak rozumiem Pana Sz. ale czy Rumuni wyrazili na to zgodę? Przecież najważniejszy sojusznik USA w Europie W. też ma coś do powiedzenia!

  4. Zbigniew

    Warto tylko do powyższego dodać istotny dla Polaków fakt, iż stabilna teraz obecność amerykańska w naszym kraju, i polityczne powiązanie Polski z USA, niosą równowagę w chybotliwej dotąd egzystencji Polski między Rosją a Niemcami, państwami z imperialną nutą w swej tożsamości.

    1. sża

      A co będzie, jak USA w swojej globalnej polityce uzna, że Rosja przyda im się jako sojusznik w wojnie z Chinami?

    2. Cvv

      A od kiedy to Niemcy nam zagrażają? Niemcy to nasz najważniejszy sojusznik w Europie

    3. lljdl

      Ciekawa teoria. Tyle tylko, że nie ma potwierdzenia w faktach.

  5. Majk

    I bardzo dobrze, musimy tylko przeszkolic sie na amerykanski sprzet i w razie W mamy sprzet dla calej dywizji

  6. Jozef

    "Podstawową gwarancją bezpieczeństwa jest Wojsko Polskie" i tak trzymac.

    1. Marek1

      Niestety TO NIE jest dobry żart, a raczej ponura farsa.

    2. Mikroszkop

      To nie jest żart tylko konieczność. Amerykanie nie będą tu siedzieć wiecznie.

  7. Wall Street Journal

    Czy posiadanie na terytorium Polski własnych sił wojskowych, ułatwi egzekucję przez rząd amerykański postanowień ustawy 447 ?

    1. Kokosz

      Kolega sugeruje ze jak nie bedzie na terenie RP wojska USA to wygramy z nimi konfrontacje lub nie ulegniemy naciskom ekonomicznym jesli USA z takiego czy innego powodu tego zechce?

    2. Boczek

      Drogi nieświadomy. Do egzekucji nie potrzeba być w Polsce. Polska ma znakomitą konstelację egzekucyjną - firmy państwowe. Zajmie się 500 stacji benzynowych w Niemczech, sprzęt wiertniczy i wydobywczy na wodach norweskich, czy jeszcze lepiej - gaz lub ropę płynące do Polski.

  8. Davien

    Wystarczy poszukać zdjęcia sprzed 40 lat i będą dokładnie te same sceny tylko żołnierze mają logo ZSRR na ramieniu. Wszyscy wiemy jak skończyła się ta "obecność" i "wsparcie szkoleniowe".

    1. Yyy

      Prosze zacznij myslec! Roski- zacofanie i bieda Ameryka - potega swiatowa i bogactwo

    2. Marek1

      O ile pamiętam ZSRR sam utrzymywał swoje miasta-garnizony w PRL, a zwykłe szwejki z RKKA miały kategoryczny zakaz wyłażenia poza ogrodzenie. Obecnie nasi "wybrańcy" z jedynie słusznej partii stworzyli nową jakość - za WSZYSTKO płaci polski podatnik i musi dodatkowo hojnie zasilać finansowo przemysł zbrojeniowy hegemona. A to wszystko kosztem utrwalania stanu SKANSENU technologicznego w WP, no bo przez bezsensowne z reguły zakupy uzbrojenia z USA(patriot/himars/F-35/itp.) na REALNE zakupy i modernizację WP zwyczajnie brakuje kasy.

    3. Marek1

      Proszę kiedyś pojechać do USA i zobaczyć na własne oczy te "bogactwo" zamiast wypisywać propagandowe dyrdymały. USA obecnie właśnie na naszych oczach TRACI zdolności do bycia jedynym hegemonem(czyt. żandarmem świata). Polska zamiast na tym obiektywnym zjawisku korzystać, gorliwie, dobrowolnie i całkowicie bezkrytycznie wprzęga się jako quasi-kolonia w politykę zagr. USA. Świat i Europa NIE jest już ani 1, ani 2-biegunową(FR/USA) układanką i wystarczy mieć dobrych, znajacych geostrategię polityków, by na tym korzystać. Niestety polskie "elity" od 25 lat są merytorycznie beznadziejne, co zwłaszcza ostatnio udowadniają raz po raz ...

  9. Marek1

    "wysunięte dowództwo szczebla dywizyjnego Mission Command Element" - przysłano więc wodzów zamiast Indian. Ale słusznie, wodzów łatwiej szybko i sprawnie ewakuować. Z Poznania do Odry "3 rzuty beretem" wszakże ...

    1. Pentagram

      Nareszcie prawdziwe Dowództwo Dywizji na czele Brygag NATO w Polsce

  10. Vvv

    Żaden rdzeń ale 1tys logistyków z ciężarówkami za 10mld zł. W UK jest właśnie budowana baza pod 48 F-35a z USA za 7mld i 1200 pilotów z cała logistyka i serwisem. Hurhurhur WP nic nie dostanie i będzie na poziomie krajów 3ciego świata

  11. Grredo

    Życzyłbym bym sobie chociaż trzydziestu procent wsparcia jakie co roku jest udzielane przez US Egiptowi Izraelowi. Turcji. W sumie to wystarczyłoby wymusić porządki w naszymy systemie zakupów. Ile lat można kupować terenówki 4x4? Ile lat można kupować kamuflaż dla Rosomaków, który to zachwycił wymagających Finów?

    1. Marek1

      wwoooww, ale masz marzenia - Izrael samej tylko bezzwrotnej pomocy wojskowej otrzymuje z USA ok 3 mld. . Oprócz tego są jeszcze inne formy subwencji - np. RFN od dekad buduje dla Izraela nowoczesne OP i korwety klasy Saa'r 6 za POŁOWĘ ceny rynkowej. Wg. ost danych w 2023r USA zakończy dostawy dla Jordanii ostatnich maszyn z 32 śmigłowców wielozadaniowych UH-60M/L - jako bezzwrotnej pomocy w zamian za udzielanie jordańskiego terytorium dla kilku baz US Army. JAK to możliwe ?? ;))

  12. Walter E. Kurtz

    Chyba jedyny przypadek w historii, gdy wolny i suwerenny kraj, zaprasza na swe terytorium obce wojska okupacyjne. I w dodatku bierze je na swoje wyłączne utrzymanie. Zgroza, zgroza ...

    1. realista

      Brzezinski mawial ze polska to wasal USA cieszymy sie jak dzieci bo 4tys jankesow jest w polsce a kontrakty wiesz kto zgarnia i na jakich warunkach jankesi rozegrali to perfekcyjnie my sramy przed Rosja a jankesi na uspokojenie dawaja nie na stale tylko rotacyjnie bo na stale nie zgodzi sie Rosja zolnierzykow

Reklama