Reklama

Siły zbrojne

Wojsko w walce z pożarami na dwóch kontynentach [KOMENTARZ]

Personel US Air Force w trakcie pożarów w 2020 r., fot. Air Force Airman Jason W. Cochran, domena publiczna, DoD
Personel US Air Force w trakcie pożarów w 2020 r., fot. Air Force Airman Jason W. Cochran, domena publiczna, DoD

W Europie oraz Ameryce Północnej szaleją obecnie olbrzymie pożary, które zagrażają ludności cywilnej. Tym samym, należy zauważyć, że siły zbrojne w wielu państwach bezpośrednio są zaangażowane walkę z nimi. Dotyczy to zarówno działań stricte gaśniczych, ale również udzielania pomocy w patrolowaniu rejonów zagrożonych wybuchem kolejnych ognisk pożarów czy też zapewnianiem niezbędnej pomocy logistycznej innym służbom.

W przeciągu kilku ostatnich tygodni w szeregu państw w Europie i Ameryce Północnej żołnierze zostali rzuceni do bezpośredniego działania w wysoce ekstremalnych, trudnych i przede wszystkim groźnych dla człowieka warunkach. Nie chodzi jednak o działania zbrojne, ale o pomoc dla strażaków i innych służb walczących z szalejącymi na całym świecie pożarami. Dzieje się tak chociażby w Grecji, gdzie wsparcie ze strony wojska jest odpowiedzią na tragiczne w skutkach pożary chociażby w pobliżu samych stołecznych Aten. 5 sierpnia minister obrony Grecji Nikolaos Panagiotopoulos oraz szef sztabu generalnego gen. Konstantinos Floros informowali wspólnie o specyfice zaangażowania sił zbrojnych.

Przede wszystkim Grecy nie ukrywają, że zasoby wojskowe są obecnie niezbędne jeśli chodzi o prowadzenie nadzoru obszarów wysokiego ryzyka, gdzie istnieje realna możliwość wystąpienia kolejnych ognisk pożarów. Dotyczy to już terytorium całego państwa i niejako wykracza poza możliwości logistyczne służb pożarniczych oraz innych formacji, na co dzień zajmujących się stricte bezpieczeństwem wewnętrznym. Szczególna rola ma przypaść greckim siłom powietrznym. Minister obrony i szef sztabu generalnego Grecji podkreślali przy tym, że w obecnej sytuacji działania będą podejmowane przy użyciu wszystkich dostępnych środków latających oraz będą również prowadzone na ziemi, gdzie żołnierze mają prowadzić specjalne patrole, mogąc tym samym wykryć niebezpieczeństwo przed jego eskalacją. Co ciekawe, strona grecka ma w tym przypadku wykorzystywać także ponad 50 patroli konnych, poruszających się w trudnodostępnym terenie. Oczywiście wszelkie działania są koordynowane ze służbami zajmującymi się zarządzeniem kryzysowym oraz chociażby grecką policją.

Jednakże, sama prewencja to nie jedyne obecnie podejmowane działania sił zbrojnych Grecji właśnie w kontekście tragicznej sytuacji związanej z pożarami. Przede wszystkim dyslokowano również personel do wsparcia działań gaśniczych i ratowniczych. Według danych z 5 sierpnia, w sumie 500 żołnierzy, 63 pojazdy wojskowe oraz 4 wyspecjalizowane gąsiennicowe pojazdy inżynieryjne zostało już zaangażowanych do walki z pożarami. W przypadku komponentu lotniczego, ogólne dane mówią już o udziale 39 maszyn wojskowych. Oczywiście chodzi w tym przypadku zarówno o samoloty jak i śmigłowce (część mediów mówiła również o możliwości wykorzystania BSP). To właśnie we wspomnianej grupie znajdują się maszyny bezpośrednio gaszące już zaobserwowane pożary, ale też wykonujące wspomniane misje patrolowe.

image
Śmigłowiec Gwardii Narodowej USA pomaga w trakcie pożarów w 2020 r. fot. US National Guard

 

Trzeba dodać, że w powietrzu Greków wspierają także inne państwa i ich siły zbrojne. Amerykańska US Navy poinformowała, że stronie greckiej pomaga samolot rozpoznawczy P-8 Posiedon operujący z włoskiej bazy Sigonella. Jeśli już mowa o uczestniczących w działaniach pożarniczych samolotach wojskowych to rumuńskie siły powietrzne miały też wysłać swoje dwie maszyny C-27J Spartan do Północnej Macedonii. Rumuńscy piloci wykonali już przynajmniej dwie misje w tym państwie, wspomagając gaszenie pożarów zlokalizowanych 100 km na wschód od Skopje. Zrzucając przy tym 10 000 litrów środka gaśniczego. W sumie rumuńskie siły powietrzne wspomagają Północną Macedonię zespołem dwóch C-27J oraz większą maszyną transportową C-130 Hercules, która odpowiada za wsparcie logistyczne maszyn przystosowanych do gaszenia. W działania lotnicze zaangażowany jest oczywiście 15 osobowy personel wojskowy z Rumunii.

Poza Europą, tradycyjnie najbardziej widoczne jest zaangażowanie amerykańskich sił zbrojnych we wspomaganie walki z pożarami. Dla Amerykanów naturalnym jest, że tamtejsza Gwardia Narodowa jest naturalnie wręcz przygotowana do włączenia się w tego rodzaju działania ze sfery zarządzania kryzysowego. Obecnie widać to chociażby przez pryzmat aktywności jednostek Gwardii Narodowej Minnesoty, która zaangażowała w walkę z pożarami swoje UH-60L Black Hawki oraz personel naziemny. Dzieje się tak na prośbę ze strony Departamentu Zasobów Naturalnych stanu Waszyngton. Jednak, w Stanach Zjednoczonych cały czas wzrasta ilość gwardzistów zaangażowanych w walkę z szalejącymi pożarami. O mobilizacji dodatkowych sił i środków mówił chociażby gubernator Montany Greg Gianforte.

W sumie, według danych Biura Gwardii Narodowej gwardziści z jednostek ze stanów California, Idaho, Oregon, Waszyngton, Montana, Nevada i Wyoming biorą obecnie już udział w akcji gaśniczej w Californii, Idaho, Oregonie, Waszyngtonie oraz Montanie. W sumie, na początku miesiąca według gen. Daniela R. Hokansona Gwardia wystawiła zaledwie 10 proc. ze swoich podstawowych możliwości w zakresie wsparcia strażaków. W działaniu znajdowało się bowiem 500 gwardzistów i 19 statków powietrznych, a Gwardia Narodowa ma być przygotowana do użycia w takich misjach ponad 200 statków powietrznych.

Wysoce pomocne ma być w tym zakresie posiadanie możliwości wykorzystania w maszynach Gwardii systemu Modular Airborne Fire Fighting Systems (MAFFS). Wspomniane MAFFS to przenośne systemy, które można umieścić w wojskowych samolotach C-130 bez większych modyfikacji konstrukcyjnych maszyn, aby w razie potrzeby przekształcić je w samoloty gaszące pożary. Co ważne, program MAFFS został przygotowany przez amerykański Kongres na początku lat 70 XX w. Obecnie jest on zarządzany przez Służbę Leśną Stanów Zjednoczonych i Departamentu Obrony. W praktyce leśnicy są właścicielem sprzętu MAFFS oraz odpowiadają w przypadku pożarów za dostawę środków gaśniczych. Pentagon zaś zapewnia samoloty C-130 H i J, załogi oraz wszelki personel naziemny.

image
Lipiec 2021 r., samolot Gwardii Narodowej uczestniczy w gaszeniu pożarów w stanie California, fot. US Air Force Senior Master Sgt. Paula Macombe

 

Jednak nie powinno się uważać, że tylko Gwardia Narodowa jest wykorzystywana w tego rodzaju sytuacjach. W zeszłym roku Amerykanie nie mieli problemu, aby w przypadku pożarów w stanie California dyslokować tam zarówno Marines jak i personel US Navy. Śmiało można znaleźć zdjęcia na których wspomniani żołnierze Korpusu Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych ubierają się w specjalne stroje i wspomagają strażaków w walce z żywiołem. Co więcej, w Camp Pendleton nikogo nie zaskakuje przeprowadzanie szkoleń z zawodowymi strażakami. Zaś sam Korpus jest chociażby przygotowany do wydzielania wyposażenia indywidualnego, wymaganego w sytuacji walki z pożarami – dotyczy to przede wszystkim eliminacji takich elementów, które mogłyby stanowić zagrożenie dla Marines w rejonach z wysoką temperaturą. Takie procedury są przygotowywane i wdrażane, jak tylko Pentagon wydaje zapotrzebowanie na działania wspierające stany (po ich prośbie). Ciekawostką jest, że wielu strażaków w Stanach Zjednoczonych jest również weteranami i stąd późniejsza kooperacja z wojskowymi układa się o wiele lepiej.

Również w sąsiedniej Kanadzie nikogo nie zaskakuje fakt, że żołnierze są dyslokowani do pomocy przy pożarach. Obecnie w akcję zaangażowano chociażby wojskowych z 1 batalionu należącego do Princess Patricia's Canadian Light Infantry (1 PPCLI). Żołnierze wspomagają służby w Kolumbii Brytyjskiej, a wszystko od 20 lipca tego roku, gdy minister bezpieczeństwa publicznego i zarządzania kryzysowego poprosił oficjalnie o pomoc kanadyjski resort obrony. Grupa zadaniowa działająca w rejonie sytuacji kryzysowej została skonstruowana na bazie dowództwa, dwóch kompanii oraz jednostki wsparcia. Dodatkowo, oprócz kontyngentu lądowego, kanadyjskie siły powietrzne wspierają działania swoimi samolotami transportowymi. Są one szczególnie istotne w przypadku potrzeby nagłej ewakuacji ludności z rejonów zagrożonych. W końcu załogi wojskowe są przygotowywane do prowadzenia działań w trudnych warunkach i przy zastosowaniu częstokroć improwizowanych lądowisk, nie mówiąc już o możliwości ich szybkiego stworzenia oraz wsparcia obsługi np. w zakresie kontroli powietrznej. Tego rodzaju działania pomocy w przypadku zagrożeń wewnętrznych w Kanadzie są określane jako operacje Lentus. Obejmują one całe spektrum udziału wojska w zarządzaniu kryzysowym, począwszy od walki z powodziami i pożarami, poprzez działania ewakuacji ludności, a także pomoc organom ścigania i władzom w informowaniu ludności cywilnej.

image
Żołnierze kanadyjscy walczą z pożarami w Kolumbii Brytyjskiej 2021 r. Fot. MS Dan Bard, Canadian Forces Combat Camera, Canadian Forces Photo

 

Konkludując, wojskowi nie są oczywiście od zastępowania ani straży pożarnej, ani obrony cywilnej czy też innych służb wyspecjalizowanych do działań w sytuacjach kryzysowych. To należy podkreślić w sposób stanowczy i raz jeszcze wskazać, że współczesne bezpieczeństwo w znacznym stopniu wymaga efektywnej obrony totalnej, opartej na powszechności jej działań. Jednakże, nie można prześmiewczo traktować starań mających na celu przygotowanie żołnierzy (nie tylko w perspektywie obrony terytorialnej) do udziału chociażby w działaniach ratowniczo-gaśniczych. To niestety miało miejsce swego czasu w polskiej przestrzeni mediów społecznościowych. Albowiem państwa muszą być gotowe na włączenie wojska do walki z dużymi pożarami, szczególnie, iż eksperci zakładają, że w związku ze zmianami klimatu tego rodzaju zagrożeń może być znacznie więcej niż dotychczas.

Co więcej, to właśnie siły zbrojne oferują kluczowy zasób możliwości powietrznych, ale też lądowych jeśli chodzi o wyspecjalizowany sprzęt i wyposażenie (biorąc pod uwagę nie tylko same wojska inżynieryjne, etc.). Przykład grecki pokazuje także, że istotnym jest branie pod uwagę w warunkach zagrożenia pożarowego w skali niemal całego kraju zdolności patrolowych jakie oferują wojskowi, mogący być czynnikiem subsydiarnym względem służb leśnych oraz policji. Trzeba również zauważyć zdolności mobilizacyjne wojska, jako atut w przypadku potrzeb szybkiego działania. Szczególnie, że umowna walka z pożarami to nie tylko samo ich gaszenie, ale również zapewnienie niezbędnego zaplecza, logistyka, ewakuacja z zagrożonych miejsc, itd. Wobec tego należy systemowo podchodzić do wspomnianej subsydiarnej roli wojska w zakresie tego rodzaju niemilitarnych zagrożeń, tworząc zdolności do szybkiego informowania, dowodzenia i kontroli, budowania łączności, ale też prowadzenia szkoleń czy też planowania w obrębie parku maszynowego. System bezpieczeństwa państwa jest bowiem jak sama nazwa wskazuje systemem, a nie strukturą zatomizowanych podmiotów, które co najwyżej ad hoc współdziałają.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (4)

  1. Ech

    A swoja droga czytaliście o aferze,, prywatnych firm straży pożarnej,, w Kalifornii? Jak zdążało się im przeszkadzać w gaszeniu lub,, gasić tylko tym co płacili,, - Guardian o tym pisał. Skala nie mała bo ponad 2200 firm.

  2. Ech

    W chinach wojsko pomaga właśnie wpowodziach

  3. dimitris

    Według załączonego do wiadomości greckiego video, PZL leciał do pożaru bardzo nisko, tuż nad domami, "ani nawet nie 10 metrów ponad ziemią" - relacjonuje świadek wydarzenia. Następnie zawadził o drzewa. Pilot jest w szpitalu, a przyczyny wypadku nie są na razie znane.

  4. dimitris

    A tutaj informacja, że właśnie spadł, w trakcie interwencji pożarniczej "PZL", jak je Grecy nazywają. Pilot wyszedł z tego cało. - Grecy nabyli niegdyś w Polsce "Dromadery". Które jednak okazały się bardzo mało przydatne. A to ponieważ są zbyt "miniaturowych" możliwości gaśniczych, a w zadaniach patrolowych dawno zastąpiły je już drony i satelity.

Reklama