- Analiza
Wojsko Polskie: więcej żołnierzy na wschodzie, sojusznicy w Polsce i "wyspowa" modernizacja [KOMENTARZ]
Ostatnie 12 miesięcy minęły w Wojsku Polskim pod znakiem formowania nowych jednostek oraz kolejnych wydarzeń związanych z modernizacją techniczną. Choć realizowane są kolejne, potrzebne kontrakty, to modernizacja odbywa się w dużej mierze „wyspowo”, dotyczy tylko wybranych obszarów. Jednocześnie zapowiedź bezprzetargowego zakupu myśliwców F-35 i koszty tego programu stawiają pod znakiem zapytania możliwości budżetowe, jeśli chodzi o inne programy modernizacyjne. Nie ma natomiast decyzji w sprawie systemów przeciwlotniczych, niezbędnych do osłony baz, broni przeciwpancernej czy nowych okrętów. Wraz z polskimi siłami zbrojnymi na terytorium kraju są też coraz liczniejsze jednostki sojusznicze.

1. Powstaje 18 Dywizja Zmechanizowana
We wrześniu ubiegłego roku rozpoczęło się oficjalnie formowanie 18 Dywizji Piechoty Zmechanizowanej, która – w przeciwieństwie do istniejących obecnie jednostek tej wielkości – ma być zlokalizowana w południowo-wschodniej części kraju. Nowa dywizja ma skupić 21 Brygadę Strzelców Podhalańskich i 1 Warszawską Brygadę Pancerną, a także zupełnie nową 19 Brygadę Zmechanizowaną (z siedzibą w Lublinie) i jednostki towarzyszące. Do sierpnia br. udało się zorganizować sztab dywizji i jej batalion dowodzenia, a w czerwcu ruszyło formowanie 19 BZmech, której działalność zostanie zainaugurowana w październiku. Pełna gotowość bojowa brygady ma zostać osiągnięta za trzy lata. Z kolei cała dywizja ma uzyskać pełną zdolność operacyjną za 6 lat.
Zakłada się, że nowo formowane jednostki 18. Dywizji mają być wyposażane w większości w nowo produkowany sprzęt. Dla powodzenia jej formowania kluczowe będzie więc sfinalizowanie takich programów, jak system wieżowy ZSSW-30 (dla nowo wprowadzanych KTO Rosomak i BWP Borsuk), samego BWP Borsuk czy też zestawu przeciwlotniczego krótkiego zasięgu Narew. Z punktu widzenia Sił Zbrojnych RP w zasadzie niezbędne jest, aby ten sprzęt trafiał równolegle i do 18 DZ i do innych istniejących jednostek, gdzie ma zastąpić całkowicie przestarzałą technikę posowiecką (BWP-1, Kub, Newa).

2. Kolejny rok tworzenia WOT i zwiększania liczebności armii
W latach 2018-2019 trwał dalszy rozwój najnowszego rodzaju sił zbrojnych - Wojsk Obrony Terytorialnej, które do lipca br. osiągnęły liczebność 20,2 tys. żołnierzy z czego 17,1 tys. służby terytorialnej i 3,1 tys. zawodowych. Zainicjowano też tworzenie kolejnych brygad, tak że łącznie istnieje obecnie 14 brygad, znajdujących się w różnych stadiach formowania.
Terytorialsi brali wiosną udział w szeroko zakrojonych działaniach reagowania kryzysowego. Najważniejszym przedsięwzięciem był okres maj-czerwiec bieżącego roku, kiedy to formacja wydzieliła siedem zgrupowań zadaniowych w celu wsparcia układu pozamilitarnego podczas wiosennych powodzi. 1440 żołnierzy OT (w tym 1179 służby terytorialnej) wzmacniało w tym czasie wały przeciwpowodziowe, zabezpieczało osunięcia, transportowało materiały przeciwpowodziowe, wypompowywało wodę, oświetlało miejsca prowadzenia akcji, a także usuwało skutki nawałnic i trąb powietrznych.
WOT brał też udział w ćwiczeniach wraz z wojskami operacyjnymi. Terytorialsi wspierali żołnierzy 12 Brygady Zmechanizowanej, która przemieściła się z województwa zachodniopomorskiego w rejon wschodniej granicy. Zdolności nowego rodzaju Sił Zbrojnych w pewnym stopniu ograniczają bolączki związane z modernizacją techniczną. Choć WOT otrzymują nowy sprzęt (np. broń strzelecką, bezzałogowce FlyEye, samochody Jelcz), to tak jak w całym Wojsku Polskim brakuje im systemów obrony przeciwpancernej, czy choćby pojazdów terenowych 4x4.
Z myślą zarówno o wojskach operacyjnych, jak i WOT MON prowadzi kampanię "Zostań żołnierzem Rzeczypospolitej", mającą zachęcić do wstępowania do służby zawodowej. Na koniec 2018 roku wg danych NIK żołnierzy zawodowych było ponad 104,5 tys. (w tym mniej niż 3 tys. w WOT), podczas gdy 1 stycznia 2017 roku stan ewidencyjny wynosił nieco poniżej 98,6 tys., a 1 stycznia 2016 - zaledwie 96,2 tys. żołnierzy. To duża zmiana na plus, aczkolwiek wzrost liczebności następuje wolniej niż zakładano i w wielu jednostkach nadal brakuje żołnierzy do zakładanego stopnia ukompletowania.

3. "Wyspowa" modernizacja i coraz bardziej napięty budżet
Lata 2018 i 2019 to dalsza modernizacja SZ RP. Z jednej strony - realizowane są podpisane wcześniej kontrakty, składane są też zamówienia na sprzęt który w pewnym zakresie pozwala na wzmocnienie sił zbrojnych. Początkiem roku przyjęto też plan modernizacji do 2026 roku, a obecnie trwają prace nad dokumentami na nową, 15-letnią perspektywę planistyczną do 2035 roku. Z drugiej jednak strony - decyzji w sprawie najważniejszych projektów mających doprowadzić do wymiany większości sprzętu posowieckiego wciąż nie ma, a budżet jest coraz bardziej obciążony.
Można powiedzieć, że "liderem" modernizacji są - niejako tradycyjnie - Wojska Rakietowe i Artylerii. W omawianym okresie otrzymały one dwie baterie haubic Krab, w marcu oraz na przełomie czerwca i lipca, przekazane do 5 Lubuskiego Pułku Artylerii. To początek realizacji kontraktu na dostawę łącznie czterech seryjnych dywizjonowych modułów ogniowych z 96 haubicami oraz wyposażeniem dodatkowym. Pierwszy "wdrożeniowy" moduł dostarczono w 2017 roku, do 11 Mazurskiego Pułku Artylerii.
Czytaj też: Seryjne Kraby „wchodzą” do wojska [ANALIZA]
Trwały dostawy 120 mm moździerzy samobieżnych Rak, dostarczono już zdecydowaną większość z 64 zamówionych w 2016 roku moździerzy (wraz z wozami dowodzenia). W sierpniu br. podpisano dodatkową umowę na 24 wozy amunicyjne dla tych systemów, a MON zapowiedział rychłe podpisanie umowy na zakup kolejnych moździerzy. WRiA będą też beneficjentem zakupu pierwszego dywizjonu artylerii rakietowej HIMARS, umowę podpisano w lutym br. Choć zakres tego ostatniego programu jest skromniejszy niż zakładano, i kupowany jest sprzęt "z półki", to i tak - patrząc całościowo - modernizacja artylerii wyróżnia się, czy to wobec innych jednostek Wojsk Lądowych, czy innych rodzajów Sił Zbrojnych. Nie oznacza to, że nie ma tutaj niezałatwionych potrzeb, dotyczących choćby podsystemu rozpoznania czy amunicji precyzyjnej.

W ciągu ostatnich 12 miesięcy podpisano też umowy na kolejne zakupy, w tym na cztery ciężkie śmigłowce ZOP z funkcją Combat SAR AW101, co ma rozpocząć proces uzdrawiania i lotnictwa Marynarki Wojennej. Zakupiono też cztery śmigłowce S-70 Black Hawk dla Wojsk Specjalnych. W lipcu br. podpisana została też umowa na modyfikację i remonty czołgów T-72, co ma stanowić rozwiązanie pomostowe do czasu wprowadzenia docelowego czołgu przyszłości w ramach programu Wilk. Wspomniana umowa pozwoli przywrócić pełną sprawność czołgów i wprowadzić nowe systemy łączności oraz obserwacji, dzięki jej realizacji możliwe będzie szkolenie żołnierzy czy przywracanie kompetencji w przemyśle. Zakres modyfikacji nie zapewnia jednak adekwatnego przyrostu zdolności bojowych, np. jeśli chodzi o prowadzenie ognia w ruchu. Możliwe jest jego rozszerzenie w przyszłości, o ile znajdą się dodatkowe pieniądze.
Czytaj też: Pomostowe T-72: Gorzki kompromis możliwości i potrzeb. Będzie dalsza modernizacja? [OPINIA]
Zmiany mają nastąpić również w polskim lotnictwie bojowym. Chodzi oczywiście o program Harpia i wysłanie w maju br. zapytania do Stanów Zjednoczonych o warunki sprzedaży Warszawie 32 myśliwców 5. generacji F-35. Zakup ten to wielkie wyzwanie i szansa dla SZ RP, nie wiadomo natomiast w jakim stopniu będzie powiązany z współpracą przemysłową. Przyspieszenie programu Harpia, jakie miało miejsce pod koniec ubiegłego roku wiąże się w części z kolejnymi wypadkami myśliwców MiG-29, także w ciągu ostatnich 12 miesięcy, i ich - być może stałym już - uziemieniem. Do przeciwlotników trafiają z kolei zestawy przeciwlotnicze bardzo krótkiego zasięgu krajowej produkcji - samobieżne systemy Poprad i przenośne zestawy Piorun.

Nadal nie podjęto jednak decyzji dotyczących innych zasadniczych programów, mających zapewnić zdolność obrony powietrznej - drugiej fazy Wisły i programu Narew. Ten ostatni jest szczególnie ważny, bo zestawy Narew mają trafiać zarówno do Wojsk Lądowych, jak i do Sił Powietrznych. Łącznie przewiduje się zakup 19 baterii (38 jednostek ogniowych), a wiodącą rolę w tym programie ma odgrywać polski przemysł. Realizacja tak dużego programu będzie czasochłonna, opóźnienia w tym zakresie są więc mocno niekorzystne. Dwie baterie Wisła to zdecydowanie za mało - również do osłony baz, z których mają startować myśliwce nowej generacji, czy infrastruktury do przyjęcia sił sojuszniczych.
Do Wojska Polskiego nie wprowadzono też nowych systemów broni przeciwpancernej - czy to wyrzutni pocisków kierowanych lub wyposażonych w nie śmigłowców/pojazdów (dostarczane są rakiety Spike-LR, ale jak na razie mogą być odpalane z istniejących wyrzutni przenośnych, których jest za mało), czy to granatników przeciwpancernych. To kolejny priorytetowy obszar, który jest nierozwiązany. Nie ma też decyzji dotyczących nowych okrętów bojowych dla Marynarki Wojennej.
Jednocześnie budżet MON jest pod coraz większą presją. Zawarcie - bardzo potrzebnej - umowy na pierwszy etap programu Wisła spowodowało duże obciążenie budżetu. W 2018 roku na obronę powietrzną średniego zasięgu wydano 5,43 mld PLN, z czego 3,26 mld pochodziło z przesunięć z innych programów. Można z przekąsem powiedzieć, że Wisła zlikwidowała zagrożenie niewykonania budżetu w danych latach. Nie da się jednak nie zauważyć, że kolejne umowy jakie są zawierane dotyczą zwykle niewielkiej liczby sprzętu (śmigłowce, Homar) i zapewniają raczej wyspową, niż kompleksową modernizację, ograniczone środki były też jednym z powodów takiego a nie innego zakresu umowy dot. czołgów T-72. Z jednej strony więc rozpoczęcie kolejnych programów modernizacyjnych jest niezbędne, z drugiej - po wdrożeniu kolejnego "dużego" projektu może zabraknąć pieniędzy na inne, a więc na kompleksową modernizację.
Od 2020 roku budżet MON - zgodnie ze znowelizowaną ustawą o modernizacji technicznej, przebudowie Sił Zbrojnych i ich finansowaniu - ma być zwiększony do 2,1 proc. PKB, w latach 2021-23 ma wynosić 2,2 proc. PKB, a w kolejnych latach będzie stopniowo zwiększany do 2,5 proc. PKB w roku 2030. Biorąc jednak pod uwagę zakres planów modernizacji i konieczność jednoczesnej wymiany zasadniczego sprzętu w różnych rodzajach Sił Zbrojnych i wyposażenia jednostek nowo formowanych to za mało. Decydenci mają tego świadomość, o czym świadczą sygnały z otoczenia prezydenta o finansowaniu programu Harpia spoza budżetu (takie rozwiązanie sugerował minister Andrzej Dera).
Na razie jednak żadnych decyzji w tej sprawie nie podjęto. Jak poinformowało w odpowiedzi na pytania Defence24.pl Biuro Bezpieczeństwa Narodowego: "Prezydent Andrzej Duda optuje za rozwiązaniami prawnymi i finansowymi, umożliwiającymi pozyskanie samolotu wielozadaniowego 5. generacji, przy jednoczesnym utrzymaniu tempa wydatków na pozostałe priorytetowe programy modernizacyjne. Dyskusje na temat konkretnych rozwiązań mają obecnie charakter roboczy i tym samym w BBN, bądź KPRP, nie jest przygotowywany projekt ustawy w tej sprawie.".
Zakres i szacowany koszt programu pozyskania myśliwców nowej generacji powodują, że bez dodatkowych środków inne programy modernizacyjne mogą stanąć pod znakiem zapytania. Jednocześnie projekty realizowane do dziś dotyczą - w większości przypadków - niewielkiej liczby sprzętu - nie zapewniającej generacyjnej wymiany całości wyposażenia.
Rozpoczęcie i realizacja zasadniczych programów modernizacyjnych dotyczących obrony powietrznej, Wojsk Lądowych i obrony przeciwpancernej oraz Marynarki Wojennej przesądzą o tym, czy Wojsko Polskie zdoła znacząco zwiększyć swoje zdolności bojowe. Istotne będą tutaj budżet, ale i system zakupów. Choć zapowiadano powołanie Agencji Uzbrojenia, mającej usprawnić obecny, rozproszony i w dużej mierze niewydolny system pozyskiwania sprzętu, to jak na razie konkretnych decyzji - choćby w postaci projektu ustawy - nadal nie ma. Modernizacja techniczna pozostaje więc największym wyzwaniem SZ RP, w dużej mierze nierozwiązanym.
Czytaj też: Raki rosną w siłę
4. Nominacje generalskie
W ciągu ostatnich 12 miesięcy nie licząc świąt 15 sierpnia podpisane zostały 23 nominacje generalskich i admiralskich.
W listopadzie ubiegłego roku przyznanych zostało ich dziewięć. Odebrali je:
- gen. dyw. Jarosław Gromadziński, dowódca 18. Dywizji Zmechanizowanej w Siedlcach;
- gen. dyw. pil. Dariusz Malinowski, dowódca Centrum Operacji Powietrznych-Dowództwa Komponentu Powietrznego w Warszawie;
- wiceadm. Jarosław Ziemiański, inspektor Marynarki Wojennej w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych;
- gen. bryg. Artur Dębczak, zastępca dowódcy Wojsk Obrony Terytorialnej w Warszawie;
- gen. bryg. Sławomir Drumowicz, dowódca Komponentu Wojsk Specjalnych w Krakowie;
- gen. bryg. Radosław Jeżewski, oficer Służby Wywiadu Wojskowego;
- gen. bryg. Robert Kosowski, dowódca 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej w Międzyrzeczu;
- gen. bryg. Jacek Ostrowski, dowódca 20. Brygady Zmechanizowanej w Bartoszycach;
- gen. bryg. pil. Ireneusz Starzyński, dowódca 1. Skrzydła Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie.
Jeszcze w tym samym miesiącu do grona awansowanych na najwyższe stopnie dołączyli rektorzy uczelni wojskowych: kontradmirałem został kmdr Tomasz Szubrycht z Akademii Marynarki Wojennej, a generałem brygady płk Tadeusz Szczurek z Wojskowej Akademii Technicznej.
Z kolei w marcu br. awans do stopnia generała brygady otrzymali:
- płk Adam Marczak, od lipca 2017 r. dowódca 25 Brygady Kawalerii Powietrznej w Tomaszowie Mazowieckim;
- płk Karol Molenda, pełnomocnik MON ds. utworzenia cyberwojska;
- płk Andrzej Dąbrowski, dowódca 3 Brygady Rakietowej Obrony Powietrznej;
- kmdr Mirosław Jurkowlaniec, dowódca 3 Flotylli Okrętów (na kontradmirała);
- płk Norbert Iwanowski, dowódca 15 Brygady Zmechanizowanej;
- płk pil. Robert Cierniak, szef Inspektoratu MON ds. Bezpieczeństwa Lotów
Z kolei 2 maja nominacje generalskie - również na stopień generała brygady - odebrało kolejnych czterech oficerów. Byli to dowódcy: 2 Skrzydła Lotnictwa Taktycznego – płk pil. Ireneusz Nowak, 1 Brygady Pancernej – płk Jan Wojno i 25 Brygady Kawalerii Powietrznej – płk Adam Marczak, a także zastępca szefa i szef sztabu Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych płk Zbigniew Powęska.
Natomiast w czerwcu br. na stopień generała dywizji został awansowany gen. Piotr Błazeusz, ówcześnie Szef Sztabu DG RSZ, a obecnie zastępca szefa sztabu ds. strategicznego rozwoju i przygotowań w Naczelnym Dowództwie Sojuszniczych Sił w Europie (SHAPE). Z kolei nominację na pierwszy stopień generalski otrzymał płk Dariusz Lewandowski, dowódca 21 Brygady Strzelców Podhalańskich, która w 2020 roku obejmie dyżur w siłach natychmiastowego reagowania NATO (VJTF).
W tegoroczne Święto WP nominacje na stopień generała dywizji otrzymali:
- generał brygady Sławomir Kowalski – Dowódca Centrum Operacji Lądowych – Dowódca Komponentu Lądowego;
- generał brygady Krzysztof Radomski – Dowódca 16 Dywizji Zmechanizowanej;
Na stopień generała brygady:
- pułkownik Artur Jakubczyk – Zastępca Dowódcy 18 Dywizji Zmechanizowanej;
- pułkownik Krzysztof Walczak – Dowódca 3 Skrzydła Lotnictwa Transportowego;
Na stopień kontradmirała:
- komandor Piotr Nieć – Dowódca 8 Flotylli Obrony Wybrzeża.
5. Coraz liczniejsi sojusznicy
Rośnie liczba zapowiadana liczba amerykańskich żołnierzy, którzy mają stacjonować w Polsce. Po czerwcowej wizycie prezydenta Andrzej Dudy w Waszyngtonie zapowiedziano jej zwiększenie o około tysiąc żołnierzy. Podpisane przez prezydentów obu państw porozumienie zakłada szeroki zakres przedsięwzięć, w tym m.in. stworzenie dowództwa dywizyjnego w Poznaniu, Centrum Szkolenia Bojowego pozwalającego na certyfikację amerykańskich brygad, baz logistycznych i sprzętowych (w tym w Powidzu). Wiąże się z tym zakrojona na szeroką skalę rozbudowa infrastruktury, pozwalająca na zaznaczenie "trwałej" obecności przez USA. Możliwe, że będzie ona dalej rozszerzana. W pierwszych dniach sierpnia ambasadorzy Stanów Zjednoczonych w Polsce i Niemczech ostrzegli nawet Berlin, że w wypadku gdy Niemcy nie będą zwiększać wydatków obronnych, stacjonujący tam żołnierze mogą być przeniesieni do Polski. Na razie nie podjęto w tym kierunku decyzji, a praktyce chodziłoby zapewne - przynajmniej na początku - o niewielką część wojsk. Niezależnie od tego obecność amerykańska (i NATO) na terenie RP jest stopniowo zwiększana i ma perspektywy dalszego rozszerzenia, co korzystnie wpływa na bezpieczeństwo Polski.
Maciej Szopa, Jakub Palowski
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS