Reklama

Siły zbrojne

USS Paul Ignatius czyli amerykańska tarcza przeciwrakietowa w Gdyni [FOTO]

USS Paul Ignatius w Gdyni.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

US Navy w 2022 roku intensywnie prezentuje swoją obecność na Bałtyku. Kolejnym przykładem tego była kilkugodzinna poniedziałkowa wizyta amerykańskiego niszczyciela USS Paul Ignatius (DDG 117) w Gdyni. Wizyta miała techniczny i roboczy charakter.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Amerykanie na Bałtyku są na stałe od wczesnej wiosny tego roku. Oczywiście podyktowane jest to sytuacją międzynarodową i nową fazą rosyjskiej agresji na Ukrainę. Poszczególne okręty cyklicznie odwiedzają bałtyckie porty w tym oczywiście i polskie. W maju i w czerwcu w Gdyni był niszczyciel  USS Gravely (DDG 107), w czerwcu w Gdańsku był zbiornikowiec USNS Patuxent (T-AO 201), a w lipcu zbiornikowiec USNS Leroy Grumman (T-AO 195) był najpierw w Gdańsku, a później w Gdyni. We wrześniu w Gdyni, a później w Gdańsku był okręt desantowy-dok USS Gunston Hall (LSD 44), a w Gdyni uniwersalny okręt desantowy z ciągłym pokładem lotniczym USS Kearsarge (LHD 3).

Czytaj też

USS Paul Ignatius należy do niszczycieli typu Arleigh Burke. Są one obecnie podstawowym i najliczniejszym okrętem nawodnym US Navy. W ramach pierwszej serii (Flight I) zbudowano 21 jednostek tego typu (numery od DDG 51 do DDG 71), a w ramach drugiej (Flight II) jeszcze 7 kolejnych (numery od DDG 72 do DDG 78) . Kolejna seria (Flight IIA) budowana jest według zmodyfikowanego projektu i posiada dwa hangary dla śmigłowców (Flight I i II mają tylko pokład dla śmigłowców). Łącznie seria ta będzie liczyła 47 jednostek (numery od DDG 79 do DDG 124 oraz DDG 127). Pierwszy okręt Flight IIA wszedł do służby w 2000 roku, a ostatni wejdzie w 2025 roku. Na rok 2023 planowane jest podniesienie bandery na pierwszym niszczycielu kolejnej serii (Flight III). Obecnie budowanych i zamówionych jest już 14 takich jednostek (numery DDG 125, DDG 126 i od DDG 128 do DDG 139), a planowanych co najmniej 12 kolejnych. Dałoby to łącznie imponującą liczbę 101 (sic!) niszczycieli typu Arleigh Burke.

Reklama

Niszczyciele tego typu wielokrotnie odwiedzały już Polskę. Były u nas USS Arleigh Burke (DDG 51), USS Mitscher (DDG 57), USS Ramage (DDG 61), USS Cole (DDG 67), USS Ross (DDG 71), USS Mahan (DDG 72), USS Robin Cook (DDG 75), USS Oscar Austin (DDG 79), USS Roosevelt (FFG 80), USS Forrest Sherman (DDG 98), USS Farragut (DDG 99), USS Gravely (DDG 107) oraz USS Jason Dunham (DDG 109). Niektóre z nich były więcej niż jeden raz.

Czytaj też

USS Paul Ignatius (DDG 117) był w Polsce pierwszy raz ponieważ do Europy dotarł niedawno. Od 2012 roku w hiszpańskiej bazie Rota stale stacjonują cztery niszczyciele tego typu. Stanowią one europejski element amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Na początku 2022 roku były to USS Ross (DDG 71), USS Donald Cook (DDG 75), USS Porter (DDG 78) i USS Roosevelt (DDG 80). Niedawno prezydent USA Joe Biden zadecydował o zwiększeniu stacjonującej tam grupy do sześciu niszczycieli. I właśnie Paul Ignatius (DDG 117) jest elementem tego wzmocnienia i do Hiszpani dotarł 17 czerwca 2022 roku, a obecnie znajduje się na Bałtyku.

Jest on bardzo młodą jednostką ponieważ od jego wcielenia do służby minęły zaledwie trzy lata. Stępkę pod niego położono 11 września 2015 roku, wodowano 11 listopada 2016 roku, a poniesienie bandery miało miejsce 27 lipca 2019 roku. Jego główne uzbrojenie mieści się w 96 pionowych komorach wyrzutni Mk 41 VLS (32 na dziobie i 64 na rufie). Wyrzutnie przystosowane są do odpalania rakiet manewrujących Raytheon RGM-109C/D Tomahawk Block II lub RGM-109E Block IV. Można z nich również strzelać rakietami przeciwlotniczymi i przeciwrakietowymi Raytheon Standard SM-2 Block III, Block IIIA, Block IIIB i Block IV, Standard SM-6, Raytheon RIM-162A/B ESSM Block I. Przystosowane są również do pocisków przeciw okrętom podwodnym Lockheed Martin RUM-139 Vertical Launch ASROC przenoszących torpedę Mk 54 LWT. Zamiast standardowej sześciolufowej armaty kalibru 20 mm Raytheon Mk 15 Phalanx niszczyciel USS Paul Ignatius ma na rufie 11-prowadnicową wyrzutnię SeaRAM dla pocisków RIM-116 RAM.

W czasie pobytu w Gdyni okręt na pokładzie śmigłowcowym miał wystawioną maszynę MH-60R Seahawk z 79. Morskiego Dywizjonu Śmigłowców Uderzeniowych (HSM-79 Helicopter Maritime Strike Squadron). MH-60R jest uniwersalnym śmigłowcem konfigurowanym w zależności od przewidywanych misji. Aby zmieścić go w stosunkowo małym hangarze ma on składane łopaty wirnika nośnego oraz składaną belkę ogonową z wirnikiem.

Okręt nosi imię żyjącego, obecnie prawie 102-letniego, Paula Ignatiusa, który w latach 1967-1969 był Sekretarzem Marynarki Wojennej USA za prezydenta Lyndona Johnsona. Przypadek nadawania nazw okrętom US Navy od żyjących osób jest niezmiernie rzadki. Było tak m. in. w przypadku okrętu podwodnego USS Hyman G. Rickover (SSN-709), który otrzymał nazwę na cześć "ojca" napędu atomowego w US Navy czy lotniskowca USS Ronald Regan (CVN 76).

USS Paul Ignatius zacumowany przy Nabrzeżu Francuskim w Gdyni.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl
USS Paul Ignatius od dziobu.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl
USS Paul Ignatius od rufy.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl
USS Paul Ignatius w asyście holownika portowego.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl
USS Paul Ignatius wychodzący z Gdyni.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl
Pokład dziobowy z armatą kalibru 127 mm BAE Systems Mk 45 Mod 4.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl
Śródokręcie niszczyciela z pokładówką, dziobowym kominem i masztem.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl
11-prowadnicowa wyrzutnia SeaRAM dla pocisków RIM-116 RAM oraz dwa radary kontroli ognia Raytheon SPG-62.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl
Śmigłowiec MH-60R Seahawk z 79.Morskiego Dywizjonu Śmigłowców Uderzeniowych.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl
Pokład śmigłowcowy z MH-60R ze złożonym wirnikiem i belką ogonową, prawoburtowy hangar jest otwarty, a lewoburtowy zamknięty.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl
Pawęż niszczyciela z widoczną na nadbudówce wyrzutnią SeaRAM dla rakiet RIM-116 RAM.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl
USS Paul Ignatius w asyście holowników.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl
USS Paul Ignatius opuszcza gościnną Gdynię.
Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl
Reklama

Komentarze (8)

  1. Al.S.

    Najzabawniejsze jest to, że mój post zapewne przeczytał słynny absolwent Oksfordu, niejaki Radek, ten od Stref Zdekomunizowanych. I palnął tą swoją piramidalną głupotę. Co wypada na wpół anonimowemu uczestnikowi tego forum, to już nie bardzo byłemu ministrowi i aktywnemu politykowi.

  2. Al.S.

    Paul Ignatius, świetna robota z tymi rurami, szacunek i gratulacje! Piszę to bez ironii, w dodatku w pełni popierając tą akcję. Tyle Polacy się nagadali na forum europejskim na temat szkodliwości tych inwestycji, a tu wystarczył podwodny robocik i po ptokach. Choćby teraz Niemcy bardzo chcieli, to nie wezmą już ani metra gazu od Putina. Brak przesyłu to ściema. przy zakręconych zaworach ciśnienie spadłoby w kilkanaście minut Brali, tyle że po cichu, a tu taka niespodzianka.. Surprise, surprise! I co teraz? Rurociągi lądowe idą przez Polskę!

    1. DIM1

      @Al.S. Mam dokładnie przeciwne zdanie. A teraz, gdy przypadkiem polecą kolejne gazociągi (niekoniecznie rosyjskie), Rosji nie będzie nikt już mógł oskarżać. Wszak to Rosjanie pierwsi ponieśli szkodę. A Pan ma może na swą tezę jakieś argumenty ? Bo ja tak - dotychczasowe postępowanie Rosjan, z ciągłym wyłączaniem gazociągów "dla ich konserwacji" itp.

    2. Al.S.

      Mam jeden argument, starą rzymską zasadę- is fecit cui prodest, Rosjanie nie mieli żadnego interesu, żeby odcinać się od kurka z niemieckimi euro, które do nich wciąż płynęły. Amerykanów nikt za rękę nie złapał i nie złapie. Ale Biden jeszcze przed atakiem na Ukrainę coś wspominał o NS. Rosjanie wyłączali rurociągi dla podbicia ceny, zawsze mogąc je uruchomić z powrotem. Teraz szkoda jest praktycznie nieodwracalna, spory odcinek rury trzeba zamówić u producenta i kłaść od nowa. Przy sankcjach przeciw Rosji na pewno nie zrobi jej kanadyjski Shawcor, który jest praktycznie monopolistą na podmorskie rurociągi w tej części świata. Czyli jest praktycznie po NS. Czy Baltic Pipe jest zagrożony? Trzeba go pilnować, to pewne, ale w tym przypadku gros jego przebiegu przypada na wody terytorialne.

    3. Paweł69

      nie da się połozyć od nowa, tego odcinka bo wg szwedów i duńczyków przynajmniej 2 tyg nic tam nie podpłynie, a potem woda morska zrobi z tej rury piękną rudą korozję i już zaden gaz tamtędy nie popłynie. poza tym kto miałby to naprawiac ? i za ile kto wyłoży lekko miliard jeśli rura nie zarabia? ruscy? niemcy? jak? ;)) to już złom .

  3. Valdi

    Przypomnijmy the Washington post donosi że Warszawianka B274 przeznaczona dla floty Pacyfiku ciągle krąży po Bałtyku 6tub 533cm to standard dla plutonu nurków

  4. Jaszczur

    USA i cała zachodnią koalicja powinny od ust sobie odejmować i zadłużać się i wszystko wydawać na środek który będzie w stanie zwalczać pociski hipersoniczne nadlatujące z chin . Jak tego szybko nie zrobią to te ich flory jak i nasze bezpieczne życie pójdzie na dno

  5. Darek S.

    Nie będę stawiał na USA, jako na winowajcę rozwalenia rur na Bałtyku. Jest to wysoce jednak prawdopodobne. Gdyby zrobili to Ruscy już mieli by przygotowaną narrację i światu ogłaszaliby, co się stało. Skoro milczą, chyba sami nie znają przyczyny awarii. Ale jeżeli to zrobili Amerykanie, to nie wiem, czy to był dobry pomysł. Ruscy w odwecie rozwalą nasz gazociąg. Nie pomogą te Amerykańskie niszczyciele. NATO musiało przyjąć założenie, że zatopi każdy zanurzony ruski okręt podwodny na Bałtyku, jak wychyli się z nory. A takiej doktryny, chyba nie ma ?

  6. Krtek

    Rosja kupuje jod, NS1 i 2 wyleciały w powietrze. Świat chyba nie będzie spokojnych.... NATO obawia się jednak mobilizacji i rozważa aktywną pomoc dla Ukrainy?

  7. VIS

    Czyżby zaczęło się już rozstawianie "pionków" na szachownicy?

    1. Marcyk

      Z pewnością !

    2. Janka74

      Martwi mnie wysadzenie northstreem. Coś jakby ruscy palili wszystkie mosty.

  8. Esteban

    Nie ma się co napinać. Orkowie podnoszą łby ponad swoje jamy, więc cywilizowany świat w subtelny sposób demonstruje argumenty, które na powrót mogą orków do jamy zagonić. To samo dzieje się na dalekim wschodzie.

Reklama