Reklama
  • Wiadomości

Trump chce wycofać wojska z Syrii. Krytyka Kongresu i Izraela

Czołowi amerykańscy ustawodawcy i eksperci ds. międzynarodowych skrytykowali jako błędną decyzję prezydenta Donalda Trumpa, który w środę zapowiedział natychmiastowe wycofanie amerykańskich wojsk z Syrii. W podobnym tonie wypowiadają się izraelscy politycy.

Jednym z zadań wypełnianych w Syrii przez żołnierzy USA było szkolenie żołnierzy, także kobiet/ Fot. Master Sgt. Mark Burrell /US Army
Jednym z zadań wypełnianych w Syrii przez żołnierzy USA było szkolenie żołnierzy, także kobiet/ Fot. Master Sgt. Mark Burrell /US Army

Prezydent Trump, we wpisie na Twitterze, uzasadnił swoją decyzję o natychmiastowym wycofaniu ok. 2 tys. żołnierzy amerykańskich z Syrii "całkowitym zwycięstwem nad Państwem Islamskim". Decyzja prezydenta wywołała krytyczne reakcje w Kongresie, w tym wśród ustawodawców z Partii Republikańskiej, którzy już zażądali specjalnego spotkania w tej sprawie z przedstawicielami Białego Domu.

Wpływowy republikański senator Lindsay Graham, który z reguły wspiera posunięcia Donalda Trumpa w Kongresie, nazwał decyzję prezydenta "zapowiedzią katastrofy", dodając, że "najwięcej na wycofaniu amerykańskich wojsk z Syrii zyskają Państwo Islamskie i Iran".

Republikański przewodniczący komisji spraw zagranicznych Izby Reprezentantów Ed Royce stwierdził w oświadczeniu, że "chociaż Państwo Islamskie jest w odwrocie, to nie zostało jeszcze ostatecznie pokonane". Podkreślił, że obecność wojsk amerykańskich w Syrii, choć w ograniczonym zakresie, pozwoli zniszczyć terrorystów i powstrzymać rozmieszczenia w Syrii - "na progu Izraela" - irańskich wojsk i irańskich rakiet. "Nasza obecność ma także kluczowe znaczenie dla utrzymania nacisku w celu doprowadzenia poprzez polityczną transformację do zakończenia wojny domowej w Syrii" - dodał Ed Royce. Przyrównał też następujący sposób tą decyzję do wycofania wojsk amerykańskich z Iraku przez Baracka Obamę:

"Nie powinniśmy powtarzać błędów przeszłości, ale uczyć się na nich"

Ed Royce, przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów

Royce, mając na myśli decyzję o wycofaniu z Iraku podjętą przez administrację prezydenta Baracka Obamy w 2011 roku, dodał w swoim oświadczeniu, że poprzednia "administracja pokazała, co się dzieje, kiedy arbitralne decyzje polityczne, a nie sytuacja na miejscu, decydują o polityce wobec regionów objętych wojną".

Jego kolega partyjny, senator Bob Corker, szef senackiej komisji spraw zagranicznych, powiedział że "pod wieloma względami" decyzja Trumpa o wycofaniu sił amerykańskich z Syrii jest gorsza od decyzji Obamy o wycofaniu sił amerykańskich z Iraku i dodał, że "…jeszcze nigdy podczas swoich 12 lat w Senacie, nie został poinformowany tak niespodziewanie, bez wstępnych konsultacji, o tak ważnej decyzji".

Inny republikański senator Marco Rubio, konkurent Trumpa do nominacji Partii Republikańskiej w wyborach prezydenckich roku 2016, nazwał decyzję Trumpa "poważną pomyłką" i dodał, że wspomagający siły amerykańskie w północnej Syrii bojownicy kurdyjscy zamiast walczyć z Państwem Islamskim będą się musieli teraz zająć obroną przed zagrożeniem ze strony Turcji.

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan zapowiedział w poniedziałek, że jest w stanie "w każdym momencie" zaatakować kurdyjskich bojowników walczących po syryjskiej stronie granicy.

Richard Haass prezes prestiżowej Rady Stosunków Międzynarodowych (CFA), cytowany na łamach internetowego wydania dziennika "New York Times", zwrócił uwagę, że decyzja prezydenta Trumpa o wycofaniu sił amerykańskich z Syrii została podjęta pospiesznie, bez określenia warunków, jakie powinny być spełnione przed jej realizacją. Większość amerykańskich ekspertów ds. międzynarodowych podziela tę opinię, zwracając uwagę, że decyzja Trumpa jest nie tylko zdradą Kurdów, którzy wspierali operacje sił amerykańskich przeciw IS w Syrii, ale także ustępstwem wobec Iranu i Rosji, państw, które po wyjściu dwutysięcznego kontyngentu wojsk amerykańskich z północno-wschodniej Syrii, nasilą rywalizację w tym kraju i w regionie.

"Trump w jednym wpisie na Twitterze zniszczył politykę Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie"

Victoria Nuland, w komentarzu dla "The Washington Post"

Tak napisała, znana w  przeszłości z odważnych wypowiedzi, asystent sekretarza stanu ds. Europy i Eurazji. Zdaniem Nuland, obecnie związanej z jednym z lewicowych think-tanków, wycofanie wojsk amerykańskich z Syrii, "…jest wspaniałym prezentem noworocznym jaki Trump sprawił syryjskiemu prezydentowi Baszarowi el-Asadowi, Państwu Islamskiemu, władzom na Kremlu i w Teheranie".

Nie mniej krytyczne głosy słychać z Izraela. Zdaniem liderki lewicowej Unii Syjonistycznej Cippi Liwni deklaracja Trumpa mówiąca, że Państwo Islamskie (IS) jest jedynym powodem obecności militarnej USA w Syrii, pokazuje "niebezpieczne lekceważenie rosnącej obecności Iranu". Liwni dodała, że jest to "porażka polityczno-obronna" rządu Netanjahu.

Z kolei Jair Lapid, lider partii Jesz Atid, uznał wycofanie USA za porażkę polityki zagranicznej Izraela, która pozwoli na zwiększenie przez Iran swojej obecności w Syrii. Zdaniem Lapida zmniejsza to również zdolności przetargowe Izraela w stosunku do Rosji.

"USA zostawiły Izrael na łaskę Rosji i Iranu". 

Meraw Michaeli, deputowany Unii Syjonistycznej

 Michaeli określił też wycofanie sił amerykańskich z Syrii jako "jedną z najważniejszych porażek" Netanjahu. 

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama