Reklama

Siły zbrojne

Szusza leży zaledwie około 15 km na południe od Stepanakertu. Mapa: Katarzyna Głowacka/Defence24.pl

Szusza – decydująca bitwa wojny w Górskim Karabachu

Tuż przed podpisaniem porozumienia o wstrzymaniu walk w Górskim Karabachu siły azerskie zdobyły strategiczne miasto Szusza i zagroziły stolicy regionu, Stepanakertowi. Walki w rejonie Szuszy z uwzględnieniem sił i taktyki obu stron opisuje w analizie Marcin Gawęda.

W nocy, z 9 na 10 listopada, premier Armenii Nikol Paszynian oraz prezydenci Azerbejdżanu i Rosji Ilham Alijew i Władimir Putin podpisali dokument o wstrzymaniu walk w Karabachu. Sytuacja strategiczna Armii Obrony Górskiego Karabachu (Arcachu) była już wówczas beznadziejna, co przyznawali już sami liderzy Arcachu, w tym szef władz nieuznawanej republiki Araik Arutjunian. Jak się okazało kluczowa była przegrana bitwa o tzw. „korytarz lacziński”, a konkretnie utrata ważnej symbolicznie i operacyjnie Szuszy. Miasto padło w bitwie w toku której wyczerpano reszty, skromnych już odwodów obrońców.

Jak przyznaje lider separatystów Araik Arutjunian Szusza utracona została de facto 7 listopada, mimo, że wcześniej i później resort obrony Arcachu publikował uspokajające wiadomości, co do kontrolowania sytuacji na froncie. Jeśli przyznawano azerskie sukcesy terenowe, to mówiono to w kontekście działających jakoby grup dywersyjnych, które w rzeczywistości były pododdziałami lekkiej piechoty Sił Zbrojnych Azerbejdżanu.

Określenie lekka piechota jest w tym wypadku umowne, bowiem nie wiadomo, z jakich konkretnie oddziałów ta piechota się wywodziła. Z racji dużej skali operacji zapewne nie były to wyłącznie elitarne siły specjalne w zachodnim rozumieniu, ale pododdziały piechoty, przeszkolone i zorganizowane na wzór tureckich komandosów, operujące autonomicznie. Wiadomo, że latem wybrane pododdziały azerbejdżańskie szkolone były do walk w terenie górskim przez tureckich komandosów (z brygad komandosów, a więc rodzaju lekkiej piechoty). Zresztą Ormianie uważają, że na froncie walczyli także sami żołnierze tureccy.

image
Grafika: NewsMap

Ofensywa azerska przebiegała zasadniczo po dwóch osiach: z południa na północ na Laczin i na północny-zachód z Hadrutu na Szuszę. Walki toczyły się w trudnym, górzytym i zalesionym terenie, ograniczając użycie broni pancernej do minimum, z racji możliwości obserwacji i ostrzeliwania wąskich, górskich dróg. Kluczem do sukcesu była dominacja nad terenem poprzez obsadzanie i utrzymywanie kluczowych przewyższeń, co pozwalało na wzywanie i korektę ostrzału artylerii lufowej i rakietowej. Głównym elementem walki były z obu stron pododdziały piechoty, wsparte moździerzami i bronią wsparcia (granatniki ppanc, granatniki automatyczne, ppk), walczące samodzielnie, czasami w częściowej izolacji. Ponieważ inicjatywa była po stronie azerskiej, przy braku stałej linii frontu (wojna manewrowa), umożliwiało to przenikanie przez linię frontu pododdziałów azerskiej piechoty i omijanie silnym punktów oporu przeciwnika (stąd masowo pojawiające się na tyłach ormiańskich „grupy dywersyjne” nieprzyjaciela).

Obie strony stosowały zasadzki, często wzywały ogień moździerzy, a w szczególnych przypadkach zmasowany ogień artylerii. Kluczowym elementem taktycznym był fakt podejścia do Szuszy azerskiej piechoty, poprzez bezdrożny, leśny masyw górski.

Po 7 listopada, gdy de facto utracono Szuszę położenie operacyjne, a nawet strategiczne, sił ormiańskich w Karabachu stało się dramatyczne. Jak przyznał potem, tłumacząc się z decyzji o rozejmie (kapitulacji), prezydent Arcachu Araik Aratjunian, walki toczyły się na przedpolach Stepanakertu, już ok. 2-3 km od stolicy Karabachu. Aratjunian oceniał, że w ciągu kilku kolejnych dni utracony zostałby Stepanakert, a obrona ormiańska załamałaby się całkowicie.

Jeszcze 9 listopada, w wywiadzie dla Sputnik Armenia, emerytowany generał Norat Ter-Grigorianc, ojciec-założyciel Sił Zbrojnych Armenii w latach 90-tych i późniejsza legenda, sugerował, że można i należy kontratakować siły nieprzyjaciela na podejściach do Szuszy. „Należy teraz przerzucić rezerwy do Szuszy, za pomocą potężnych uderzeń ogniowych osłabić główne zgrupowanie przeciwnika, osłabić jego siły za pomocą zapór minowo-wybuchowych i wysłać siły, aby zniszczyć grupy, które wyrwały się do przodu, w przeciwnym razie mogą one przysporzyć dowództwu ormiańskiemu wiele problemów”.

Problem w tym, że tych rezerw już nie było, a front pod Szuszą w znaczącej mierze, trzymały pododdziały złożone z dopiero co przybyłych ochotników i rezerwistów, wsparte nielicznymi pododdziałami armii Arcachu. Potwierdzono wizualnie, że w dniach 6-10 listopada w walkach w rejonie drogi Szusza-Stepanakert brała udział jedynie niewielka pancerna grupa bojowa (kilka T-72 i BMP-2), bateria moździerzy 82 mm okopana na obrzeżach stolicy, z niewielkim wsparciem artylerii w postaci baterii haubic 2S1 i nielicznych D-30 i BM-21. Nieliczna już artyleria odnotowywała zresztą problemy z amunicją. Nie było także czasu na przygotowanie obrony, umocnień polowych, czy chociażby zapór minowych. Po bitwie, na podejściach do Szuszy, odkryto miejsce, gdzie leżało kilkadziesiąt przeciwpancernych min typu TM-62P2, których Ormianie nie zdążyli zastosować.

Wydawało się, że obronie może sprzyjać krótkie załamanie pogody (mgła, niska podstawa chmur), która chwilowo (6-8 listopada) uziemiła azerskie drony, jednakże pododdziały Arcachu, atakowane wzdłuż całego frontu, nie miały już zdolności ofensywnych. Zresztą była to tylko chwilowa przerwa – 9 listopada była już czyste niebo, ale bezzałogowce w rejonie Szusza-Stepanakert się nie pojawiły, natomiast od 10 prognozy wskazywały, że pogoda ma się poprawić na wiele dni.

To co wydawało się przesłanką do kontrataku, było de facto mrzonką i siły ormiańskie, w tym ochotnicy, zostały odrzucone z Szuszy na północny-wschód w kierunku Stepanakertu. Do chwili rozejmu pododdziały ormiańskie zajmowały okoliczne wzgórza, na północ i północny-wschód od Szuszy, broniąc tym samym podejść do bezpośrednio zagrożonego Stepanakertu. Przy braku poważniejszych rezerw upadek miasta był kwestią dni. Walki toczyły się o lokalne przewyższenia dające kontrolę ogniową nad drogą Szusza-Stepanakert.

Szuszę zdobyto używając pododdziałów lekkiej piechoty, głównie z sił specjalnych, przeszkolonych do walk w górach. Operacją kierował generał Hikmat Mirzajew (az. Hikmat Mirzayev), dowódca Sił Specjalnych SZ Azerbejdżanu (XTQ), doświadczony oficer, uczestnik wcześniejszych konfliktów (w 2016 i lipcu 2020 r.). 8 listopada gen. Mirzajew otrzymał gratulacje z okazji „wyzwolenia Szuszy”.

Azerowie powoli i metodycznie zajmowali kolejne przewyższenia „siodłając” drogę biegnącą na Szuszę, przemieszczali się też przez zalesiony masyw górski pieszo. Taktykę azerską Ter-Grigorjanc charakteryzował następująco: zajmują określone obszary, tworzą tam punkty oporu, odrzucają pododdziały ormiańskie, a następnie podciągają siły główne. Jak zauważał Grigorjanc strona azerbejdżańska swoimi działaniami zmuszała dowództwo armeńskie do wycofania sił z innych kierunków, co prowadziło z kolei do osłabienia tych sektorów.

Warto dodać, że inicjatywa i przewaga ognia leżały całkowicie po stronie azerskiej, a zatem prowadzono operacje na szerokim froncie, w tym np. jednocześnie natarcie na Laczin, Szuszę i Martuni/Hodżawend.

Początkiem końca było wyjście azerskiej piechoty na trasę łączącej Armenię z Karabachem (Goris-Laczin-Szusza-Stepanakert) i jej przerwanie na zachód od Szuszy. W nocy z 4 na 5 listopada czołowe pododdziały azerskiej piechoty, operując w górzystym, lesistym terenie, wyszły niespodziewanie dla nieprzyjaciela na drogę Laczin-Szusza. Jedyna trasa zaopatrzenia do Armenii wiodła teraz północą drogą, Wardenis-Mardakert/Agdere, przejezdną, ale pod ostrzałem przeciwnika. Skomplikowała się także sytuacja pod samą Szuszą, którą Azerowie zamierzali obejść ze skrzydeł, a nie atakować czołowo.

Kiedy utracono miasto, przy mglistej pogodzie, próbowano jeszcze kontratakować resztkami sił – bez skutku. 6 listopada przybyły pod miasto oddziały ochotników i rezerwistów, których niemal z marszu rzucono dzień później do walki. Premier Armenii, Nikol Paszynjan, mówi o dwóch kontratakach – pierwszym nieudanym, drugim, który zakończył się jakoby wejściem części sił do miasta. Wydaje się, że kluczowe walki o Szuszę przypadły na 7 i 8 listopada – kiedy utracono miasto i usiłowano go odbić. Same walki w mieście były krótkotrwałe – jako ostatni z Szuszy wycofał się sztab obrony, znajdujący się w okrążeniu przez ok. 10 godzin.

W kilkudniowych walkach, w tym w kontratakach, strona ormiańska poniosła duże straty w sile żywej. Reporterzy Le Monde, już 9 listopada, pisali o przegranej bitwie i kolumnach samochodów z zabitymi i rannymi jadącymi z Szuszy do Stepanakertu. Raport o ogromnych stratach potwierdza film azerski z drogi M12 Szusza-Stepanakert, z lezącymi ormiańskimi zabitymi żołnierzami. W walkach o drogę Szusza-Stepanakert straty poniosła także piechota azerska, ale bez porównania mniejsze. Na drodze Szusza-Stepanakert jeszcze kilka dni później można było zobaczyć ciała wielu ormiańskich zabitych, porzucony BM-21 Grad, czy porażony T-72. Mimo użycia 7 listopada do kontrataku co najmniej 2 czołgów T-72 i 1 BMP-2 azerska piechota utrzymała pozycje na przedpolu Szuszy.

Utrata samej Szuszy zamieniła kryzys operacyjny w strategiczny – wobec przewagi npla utrata Stepanakertu była kwestią godzin, najwyżej dni. Według reporterów ANNA News w pewnym momencie azerską piechotę i Stepanakert oddzielało jedynie ostatnie wzgórze i oddział ochotników. 9 listopada piechota azerska (mówiono o grupie bojowej w sile ok. 150 żołnierzy) usiłowała przebić się do Stepanakertu, ale została zatrzymana. Była to zapewne awangarda azerskiej piechoty, bowiem siły główne, w tym kolejne pododdziały piechoty, dopiero ściągały w rejon Szuszy.

Kilkudniowa bitwa o Szuszę okazała się kluczowym starciem wojny, prowadzącym do wyczerpania ostatnich ormiańskich rezerw, a bezpośrednio do kapitulacji. Była to przede wszystkim bitwa piechoty i artylerii, z nikłym udziałem broni pancernej, w której strona azerska miała przewagę (panowanie w powietrzu, przewaga ogniowa w artylerii, pododdziały specjalne przeciwko ochotniczym i rezerwowym etc).

Jak już wspomniano, od 10 listopada nad Karabachem była już piękna pogoda – gdyby nie zawieszenie broni, pozycje ormiańskie, w tym też w rejonie Szusza-Stepanakert, atakowane byłyby z powietrza, obezwładniane ogniem artylerii (w tym szeroko stosowanej przez Azerów artylerii rakietowej), infiltrowane przez lekką piechotę. Wobec odcięcia Karabachu od Armenii, zagrożeniu stolicy i wyczerpaniu ostatnich rezerw pozostała już tylko kapitulacja i wprowadzenie do Karabachu sił rosyjskich.

image
Reklama
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze

    Reklama