W specjalnym odcinku programu Skaner Defence24, gościem doktora Jacka Raubo był Ambasador Armenii w Polsce Samvel Mkrtchian. Rozmowa dotyczyła oczywiście konfliktu toczonego właśnie w regionie Górskiego Karabachu oraz jego wymiaru międzynarodowego. Zapraszamy serdecznie do zapoznania się z materiałem wideo lub przeczytaniem rozmowy poniżej w formie tekstowej.
Jacek Raubo: Witamy Państwa w programie Skaner Defence24. To specjalny odcinek, a ja nazywam się Jacek Raubo i jestem ekspertem Defence24. Jestem zaszczycony, gdyż dziś mamy możliwość rozmowy z JE Samvel Mkrtchianem, Ambasadorem Armenii w Polsce. Oczywiście tematem naszej rozmowy będzie trwający w i wokół Górskiego Karabachu konflikt zbrojny. Będziemy rozmawiać o możliwych scenariuszach jego dalszego rozwoju w nadchodzących dniach i miesiącach.
Panie Ambasadorze, przede wszystkim dziękuję za zaakceptowanie zaproszenia do udziału programie Skaner Defence24.
Samvel Mkrtchian (Ambasador Armenii w RP): Dziękuję, cała przyjemność po mojej stronie.
Jacek Raubo: Po pierwsze, chciałbym zapytać się, jak Pan postrzega napięcia w Górskim Karabachu, po podpisaniu niedawnego rozejmu. Co się tam obecnie dzieje? Czy strony zaangażowane w konflikt respektują zasady zawieszenia broni?
Samvel Mkrtchian (Ambasador Armenii w RP): Wie Pan, niestety Azerbejdżan popełnia, znowu, historyczny błąd. Uciekli się do użycia siły na końcu lat 80-tych i na początku 90-tych. Odnieśli wtedy spektakularną klęskę w zakresie swojej próby siłowego zmuszenia ludzi z Górskiego Karabachu do powrotu pod ich jurysdykcję. W ciągu ostatnich dekad wydawało się, że zrozumieją, iż powrót do rzeczywistości z początku lat dziewięćdziesiątych będzie niemożliwy i że posłuchają głosu rozsądku i zdadzą sobie sprawę, że istnieje potrzeba stworzenia porozumienia pokojowego, pokojowych negocjacji, tak, by znaleźć długotrwałe rozwiązanie w odniesieniu do tego konfliktu.
Niestety obecnie jesteśmy świadkami sytuacji odwrotnej, w której podejmują oni taką samą, opartą o złe założenia próbę siłowego wymuszenia swojej woli na mieszkańcach Górskiego Karabachu. Całe szczęście zawieszenie broni podpisaliśmy 2 dni temu (Sam wywiad został przeprowadzony w tygodniu, gdy podpisane zostało zawieszenie broni - Defence24.pl). Jednak niestety nie utrzymuje się ono w praktyce. A ofiary wśród ludności i zniszczenia wciąż mają miejsce. Miejmy nadzieje, że nawoływania i apele ze strony światowych liderów, liderów organizacji międzynarodowych pozwolą na uspokojenie ferworu, w jakim znalazły się władze Azerbejdżanu. Tym samym, będziemy w stanie doprowadzić do całkowitego zakończenia wrogości i powrócimy następnie do negocjacji.
Czytaj też: Górski Karabach: spotkanie szefów dyplomacji obu stron konfliktu z sekretarzem stanu USA
Z Pana perspektywy - dlaczego w tym roku mamy do czynienia z taką eskalacją? Szczególnie jeśli weźmiemy okoliczności związane z takim globalnym problemem, jak pandemia COVID-19.
Dzieje się tak z uwagi na błędne rozumienie sytuacji ze strony Azerbejdżanu. Kilka miesięcy temu, w lipcu, gdy światowi liderzy, Sekretarz Generalny ONZ i inni przywódcy, nawoływali, kierując apel do państw zaangażowanych w konflikt, aby powstrzymały się od prowadzenia działań wojskowych, (przedstawiciele Azerbejdżanu - red.) nie postąpili zgodnie z tym apelem i zainicjowali prowokację w lipcu, która, ponownie, skończyła się kompletnym fiaskiem.
Prawdopodobnie, w ramach błędnego sposobu myślenia, obecną sytuację postrzegają, jako pewnego rodzaju okoliczność sprzyjającą ich planom. Zakładającym osiągnięcie sukcesu wojskowego na obszarze konfliktu w Górskim Karabachu. Jednak, jak mogliśmy zauważyć w ciągu tych 2 tygodni nie osiągneli wiele, w ramach planu szybkiego posuwania się wojsk naprzód, tak aby przełamać wolę oporu mieszkańców Górskiego Karabachu i Sił Obronnych Górskiego Karabachu.
Wspomina Pan, że jedną ze stron są Siły Obronne Górskiego Karabachu. Ogólnie jednak, w szerszej dyskusji na temat tego konfliktu w mediach międzynarodowych mamy do czynienia z narracją, w ramach której konflikt ma miejsce bezpośrednio pomiędzy dwoma państwami czyli Armenią i Azerbejdżanem. Czy zgadza się Pan z taką tezą, że jest to konflikt pomiędzy Pana Państwem a Azerbejdżanem, czy też jest to konflikt wyłącznie skupiony wokół samego rejonu Górskiego Karabachu?
To narracja, którą próbuje upowszechnić Azerbejdżan, od samego początku konfliktu, od trzech dekad. Jednak obecnie jasne jest, że nie mamy do czynienia z bezpośrednim zaangażowaniem ze strony Armenii i że siły obronne Górskiego Karabachu biorą na siebie ciężar stawiania oporu przeciwko agresji militarnej ze strony sił zbrojnych Azerbejdżanu.
Oczywiście Armenia pozostaje jedynym gwarantem bezpieczeństwa Górskiego Karabachu, oferuje i zapewnia wszelkie wsparcie ludziom i siłom zbrojnym Górskiego Karabach. Lecz Armenia nigdy nie była tu bezpośrednio zaangażowana, a konflikt zawsze miał ugruntowanie polityczne i militarne właśnie między Azerbejdżanem i Górskim Karabachem. Ponieważ w zasadzie dotyczył prawa do samostanowienia dla mieszkańców Górskiego Karabachu i pokojowego uznania dla tego prawa, które spotkało się z brutalną wojskową odpowiedzią strony azerskiej, celem narzucenia swojej woli mieszkańcom Górskiego Karabachu.
Zatem z perspektywy armeńskiej, jak można opisać obecny status Górskiego Karabachu? Jak inne kraje i organizacje międzynarodowe powinny kreować politykę wobec Górskiego Karabachu?
Proces samostanowienia został zrealizowany poprzez referendum, a następnie Górski Karabach zadeklarował niepodległość. Było to w pełni zgodne z prawem międzynarodowym, a także z uwarunkowaniami prawnymi byłego, a wtedy ówczesnego ZSSR. Górski Karabach ustanowił niepodległość zgodnie z konstytucją ZSRR, gdy w czasie rozpadu Związku Radzieckiego wyrazili wolę uzyskania niepodległości. Górski Karabach nie był już częścią radzieckiego Azerbejdżanu.
Patrząc wstecz, jasne jest i istnieją znaczne dowody, że Górski Karabach nigdy nie był częścią niepodległego Azerbejdżanu. Jednak czasami, w stosunkach międzynarodowych, ale i w historii, takie podejście oraz poszanowanie zasad rządzących prawem międzynarodowym niejako podporządkowuje się logice geopolitycznych rozgrywek lub innych sojuszy regionalnych i wpływom w regionie.
Jasne jest też, że Azerbejdżan otrzymuje pełne wsparcie naszego sąsiada, Turcji. Etniczne podobieństwo między nimi leży u podstaw tej relacji, a stanowisko Azerbejdżanu stało się znacznie bardziej sztywne, w zakresie gotowości do pójścia na kompromis w kwestii rozwiązania konfliktu.
Mówi Pan o roli, jaką w tym konflikcie odgrywa Turcja. Czy mógłby Pan podać więcej przykładów tego, jak turecka polityka dotycząca Górskiego Karabachu i tego rejonu świata, krzyżuje się z polityką Azerbejdżanu?
Turcja niemalże od zawsze była w pewien sposób negatywnie zaangażowana w rejonie Kaukazu Południowego. Lecz obecnie, ostatnimi czasy, stała się dużo bardziej asertywna i aktywna. W trakcie kadencji prezydenta Erdogana, a także w ramach ogólnej polityki, jaką prowadzi, ukierunkowanej na wzmacnianie wpływów, nie tylko w rejonie południowego Kaukazu, ale także na Bliskim Wschodzie i w rejonie Morza Śródziemnego. I wszystkie te tureckie próby doprowadziły do poważnych napięć, czy nawet sytuacji na granicy otwartego konfliktu. Nawet pomiędzy sojusznikami NATO - Grecją i Turcją oraz członkiem UE – Cyprem.
Tureckie zaangażowanie to znaczący czynnik destabilizujący, także w rejonie południowego Kaukazu. Obecnie wydaje się, że wyłącznie Armenia i Górski Karabach opierają się tej tureckiej polityce, ukierunkowanej na odzyskanie bądź rozszerzenie wpływów - po pierwsze w rejonie południowego Kaukazu, a także dalej, w inne rejony, np. w Azji Środkowej. Tureckie wsparcie dla Azerbejdżanu było, od niemalże początku, przede wszystkim polityczne, dyplomatyczne, a także, w trakcie ostatniego kryzysu w Górskim Karabachu, również wojskowe.
Tureckie wojsko jest zaangażowane tu bezpośrednio poprzez operacyjne elementy dowodzenia, łączności i kierowania swoich sił zbrojnych. Jednak Turcja dokonuje również transferu syryjskich ekstremistów, aby ci walczyli po stronie armii Azerbejdżanu. Można więc mówić o pełnym zaangażowaniu i wsparciu ze strony tureckiej.
Poza Turcją, mamy również bardzo aktywną politykę Rosji, ukierunkowaną na problem Górskiego Karabachu i tego regionu. Z perspektywy armeńskiej - jak istotną rolę w konflikcie odgrywa Rosja? I w jaki sposób Rosja radzi sobie z napięciem wojskowym pomiędzy Siłami Obronnymi Górskiego Karabachu i armią Azerbejdżanu?
To powszechnie znany fakt - Armenia i Rosja pozostają strategicznymi sojusznikami w regionie. Armenia na własne życzenie i w oparciu o prawo międzynarodowe oraz armeńskie prawo utrzymuje na swoim terytorium rosyjską bazę wojskową. Pomimo tego bardzo jasno widocznego faktu, Rosja od zawsze próbuje odgrywać rolę podmiotu utrzymującego równowagę w naszym rejonie, ponieważ Armenia to sojusznik strategiczny Rosji, a Azerbejdżan jest jej strategicznym partnerem. Ich więzi wojskowe i gospodarcze są znaczące i nie można ich ignorować.
W naszej ocenie Rosja odgrywała pozytywną rolę od samego początku. Widzimy to w ten sposób, ponieważ to Rosja pomogła w wypracowaniu zawieszenia broni, które zostało ustanowione w 1994 roku i nadal obowiązuje, jako pewnego rodzaju dokument o charakterze prawnym. Rosyjska mediacja miała kluczowe znaczenie w przerwaniu Wojny Czterodniowej, w kwietniu 2016 roku. I ponownie - rosyjskie zaangażowanie miało pozytywny charakter w lipcu br.
Obecnie, właśnie dzięki rosyjskiemu zaangażowaniu przedstawiciele z ministerstw spraw zagranicznych Armenii i Azerbejdżanu spotkali się 9 października, w Moskwie. Ministrowie w końcu doszli, właśnie z pomocą rosyjskich mediacji, do porozumienia w odniesieniu do tego zawieszenia broni. Nawet przy takiej roli, jaką odgrywa współcześnie Rosja, zdaje się, że nie jest to wystarczający czynnik motywujący dla Azerbejdżanu, oczywiście w pozytywny sposób, tak aby ten działał w dobrej wierze i z poszanowaniem porozumienia o zawieszeniu broni.
W obrębie niektórych stereotypów dookoła Górskiego Karabachu coraz częściej mówi się, iż istnieje hipoteza o tym, że mamy do czynienia z nowym typem konfliktu, z silną obecnością czynnika religijnego. Czy sądzi Pan, że czynnik religijny można postrzegać w kategorii elementu toczących się walk? Jako konflikt między dwiema, wielkimi religiami?
Nie, absolutnie nie. Nie zgadzamy się z taką interpretacją tego konfliktu. Jak wspomniałem, chodzi tu o poszanowanie norm i zasad międzynarodowych. Jedną z nich jest prawo mieszkańców Górskiego Karabachu do samostanowienia i do decydowania o sobie, poprzez wyrażenie własnej, prawnie wiążącej woli dotyczącej status rejonu w przyszłości. A także życia w ramach społecznych i politycznych, które od trzech dekad sami tworzyli. Nie jest to, w żadnym wypadku, konflikt religijny - jeśli taki by był, Armenia nie pozostawałaby w dobrych stosunkach z innymi krajami muzułmańskimi. Po pierwsze - naszym południowym sąsiadem, Iranem, ale również z wieloma krajami arabskimi czy innymi państwami muzułmańskimi na całym świecie
Podsumowując naszą rozmowę, muszę zapytać Pana o możliwe dyplomatyczne i polityczne rozwiązanie bieżącego konfliktu, toczącego się wokół Górskiego Karabachu. Jaką rolę struktury międzynarodowe, takie jak ONZ, czy też nawet instytucje europejskie (UE, itp.) powinny odegrać w rozwiązaniu problemów związanych z Górskim Karabachem?
W ciągu tych dwóch tygodni mieliśmy sporo wezwań z instytucji międzynarodowych. Zabierali głos kluczowi liderzy z tych struktur, jak na przykład Sekretarz Generalny ONZ, Sekretarz Generalny NATO, liderzy UE, Rada Europy czy też przewodnictwo OBWE, a także inni, szanowani i znani światowi liderzy. Rozmowy te są oczywiście bardzo ważne. Jesteśmy również wdzięczni polskiemu prezydentowi Andrzejowi Dudzie, który także wyraził swoje wsparcie dla pokojowego rozwiązania tego konfliktu i wycofania się z obecnie trwających działań wojskowych.
Rozmowy te są bardzo istotne, jak już wspomniałem, jednak wymagane jest podjęcie działania i istnieje potrzeba podjęcia faktycznych akcji, ze strony wszystkich, głównych graczy międzynarodowych, celem zatrzymania inicjatora. W tym wypadku jest nim zdecydowanie Azerbejdżan, który wywołał tę ostatnią falę przemocy wymierzoną w Górski Karabach. Wystarczy - wystarczy cierpienia, których jesteśmy świadkami. Cierpienia cywili, cierpienia młodych ludzi, którzy zostali zabici lub okaleczeni, po obu stronach.
Jest to ogromna tragedia, która nie skończy się dziś. Będzie ona trwała w psychice ludzi przez nadchodzące dekady i wystąpi po tym nowym okresie przemocy. Dlatego, tak potrzebne jest natychmiastowe zatrzymanie i ustanowienie, niezwłocznie, zawieszenia broni i rozpoczęcie działań humanitarnych w obszarze konfliktu, celem umożliwienia organizacjom humanitarnym uzyskanie dostępu do tego obszaru, tak by mogły zaoferować pomoc. Następnie niezbędna jest pomoc w wycofaniu militarystycznej retoryki, a także z innych, prowokacyjnych działań, co otworzy drogę ku prawdziwym, szczerym negocjacjom w zakresie kompleksu zasad i elementów porozumienia.
Jacek Raubo: Dziękuję bardzo za obecność i rozmowę za pomocą komunikatora Skype w naszym programie Skaner Defence24. Zaszczytem było porozmawiać z Panem bezpośrednio Panie Ambasadorze.
Samvel Mkrtchian (Ambasador Armenii w RP): Dziękuję bardzo.
Jacek Raubo: Moim gościem był Ambasador Armenii w Polsce.
Samvel Mkrtchian (Ambasador Armenii w RP): Dziękuję bardzo za stworzenie tej możliwości, którą Państwo zaoferowaliście.
To Armenia popełniła historyczny błąd bezprawnie zagarniając siłą częś terytorium Azerbejdżanu. Teraz Ormianie ponoszą tego konsekwencje. Nikt, nawet Armenia, nie uznaje niepodległości Arcachu. Cały świat uważa go za część Azerbejdżanu okupowaną przez Ormian.
Nie. To Turcy popełnili historyczny błąd wyrzynając Ormian.
Turcy bronili się przed atakującymi Ormianami, gdyby postąpili inaczej to by ich nie było
Rozumiem i Hitler bronił się przed Polakami w 1939 roku? Twn człowiek to prowokator.
Polacy się bronili i Turcy się bronili
Odmianą to współczuję ... ale pozostały już im tylko puste groźby. Azerowie zaskoczyli ich technologicznie. Dla naszych miłośników BWP 1 i pudrowania innego złomu ważna lekcja. Wystarczy ją tylko odrobić.
Trzeba współczuć Azerbejdżanom że prawie trzydzieści lat zostali pozbawieni swojej ziemi
Ormianie nic Azerom nie wzięli. Byli tam od zawsze. Azerowie dostali te ziemie jedynie w ramach sztucznych podziałów prowadzonych wewnątrz ZSRR. Nie zdążyli jedynie tych ziem skolonizować, tak jak miało to miejsce w wypadku Nachiczewanu.
Azerowie byli tam od zawsze są m.in potomkami tamtejszych autochtonów, Ormianie w dużej liczbie przybyli do Górskiego Karabachu w XIX wieku na skutek polityki carskiej, spisy ludności z tamtego okresu to pokazują. Stalin w ZSRR nie dał Azerbejdżanowi Górskiego Karabachu, on uznał stan faktyczny przynależności Gorskiego Karabachu do Azerbejdżanu
Kolrjny przyklad azerskiej propagandy. Azerowie nigdy tam nie żyli, o czym mowi ich język, przynależność do geupy tiurskich narodów, spokrewnienie z narodami z Azji centralnej.
Żyli ludzie którzy się zasymilowali z Azerami
Skończ z tą turecką propagandą, bo to co wypisujesz nawet nie jest śmieszne. Nawet nie wiesz jak pasujesz wizerunek Turcji.
No, tu są też Ormianie i Grecy ze swoimi czarnymi propagandami. Wystarczy żeby pojawiła litera T.....lub np. powiedz, że dziś była silna Turbulencja dla samolotów albo WV Tuareg w libii!! Od razu temat się wiąże na Turcję. Taka potezna jest ta Turcja :)))
Francuzom i nie tylko im też zdołała podpaść.
S 300 dka karabach???? To był monumental by BŁĄD
Polska powstała dzięki zasadzie samostanowienia narodów i dlatego zawsze będę ją popierał. Ta sama sytuacja dotyczy Karabachu.
Tylko, że na to samo powołują się Rosjanie w przypadku Krymu czy Doniecka, Osetii Południowej, Abchazji. A także Katalończycy, Baskowie i pół Afryki. Swoją drogą Rosja chętnie stosuje tą zasadę w stosunku do innych państw, w przypadku Czeczenów nie było o tym mowy. Myślę, że to jak w dowcipie: nie ważny temat pracy magisterskiej, ważny promotor.
JA bym powiedział, że na casusie Krymu Turcy i Azerowie usiłują budować swoją narrację dotyczącą Karabachu. Oni liczą, że nikomu nie będzie się chciało sięgnąć do twardych danych - a co za tym idzie, nikt nie dopatrzy się tego, że mijają się z prawdą o całe eony.
Vivat Armenia. Precz z azerskim/tureckim najeźdźcą! Turcy/azerowie to element obcy azjatycki. Ormianie to starożytny naród który żyje tam od tysięcy lat. azery - turki , tatarzy , mongołowie to jedna rodzina z azji która pcha się na zachód od kilku wieków. Turcy to mordercy - rzeź Ormian , zawsze pamiętamy.
Celtowie w Anglii, Etruskowie we Włoszech, dorowie-gotowie w Grecji, Węgrzy nad Balatonem, Bułgarzy..A Ostrogoci, Wizygoci...skąd przybywali Czech-Lech i Ruś? gdzie osiedlili się..Na koniec, kto nie Wędrował?..wszystkie ludy od zawsze!! A Ormianie? we Francji są od XVI wieku. W Ameryce, Australii, Kanadzie od XIX wieku..No, według ciebie powinni już wrócić ...Tak?? W czasie okupacji rosyjskiej 1887r. na wschodniej Turcji co zrobili Ormianie jako sojusznik w regionie(Rosja się wycofała przed rewolucją 1917r.)?? czy dla Ormian to nie była świetna okazja na zamordowanie-rzeż cywilów przede wszystkim kurdów. POWIEDZ no jedną pytanie; dlaczego zmusili ormian na imigrację. Czy byli niewinni?? Czy była akcja Ormian za to była taka sama reakcja turków- kurdów?? Jedno jest pewna" Każda strona straciła" ludzi umarli....
Turcy to potomkowie dawnych azjatyckich przybyszy i miejscowej ludności, tak jak Azerbejdzanie i Tatarzy. W ten sam sposób to można krzyknąć precz z Bułgarami i Węgrami, to jest element tak samo obcy. Ormianie zdradzili i mordowali, zostali powstrzymani w swoich destrukcyjnych działaniach przez Turków .
Mam rozumieć, że Ormianki ze sprzętem gospodarstwa domowego i ich dzieciaki z grzechotkami w rękach to byli dla Turcji groźni przeciwnicy?
Tureckie kobiety i dzieci też zginęły w tym samym czasie
Ale w nieporównanie mniejszych proporcjach.
Wychodzi że też dużo i jednych i drugich , w czasie całej I WS zginęło chyba 3 mln ludzi w Turcji
Rosyjskie WDW rozkaz mobilizacji kierunek Armenia , info w 100% pewne od znajomego desantnika ,ktory wrócił 2 mce temu z Syrii.
"info w 100% pewne od znajomego desantnika ,ktory wrócił 2 mce temu z Syrii." takie pewne jak informacje naszego rzadu.
Milutki i inni niech lepiej pochylą się nad milionami wymordowanych przez Turków: Ormian, Greków, Asyryjczyków i innych.
Ormianie niech lepiej pochylą się dlaczego byli zdrajcami i zaatakowali Turków dlaczego chcieli ich wymordowac i pogratulują Turkom udanej obrony
Ale Ormianie byli tam zanim wy przyszliście z Mongolii :D To oni przed wami się powinni bronić. To wy jesteście elementem obcym
Co mają zrobić teraz Ormianie w USA, Kanada, Australii, Argentynie i we Francji. Czyżby nie są imigrantami?? a nie przyszli...tez są elementem obcym dla indian, aborygen i francuzów...migracja była/jest od historii ludzkości i zawsze będzie..Już prawie 650 lat są w Polsce..dlaczego bo Ormianie lubią HANDEL dlatego najczęściej imigrują na zarobki... Dowód: Armenia chyba jest jedynym krajem na świecie gdzie ma więcej rodaków poza granicą (Armenia m.więcej 3 mln. mieszkańców a diaspora po nad 10 mln. )
W Górskim Karabachu była nieokreślona liczna przybłędów których można określić w przybliżeniu jako przodków współczesnych Ormian, założyło kilka wiosek. Historia na dobre zaczęła się gdy przybyli tam Azerbejdżanie i ci Azerbejdżanie pozwolili Ormianom tam mieszkać
Serbowie też pozwolili zamieszkać w Kosowie "prześladowanym" albańczykom. Jak to się skończyło wszyscy wiemy, to dlatego Azerska ofensywa idzie "tak wolno". Chodzi o to żeby Ormianie mieli dużo czasu na POWRÓT do Armenii. Żeby nie było czystek etnicznych ani pogromów.
To dowcip, czy ignorancja?
Nie. To turecka narracja. Podobna do tej, która twierdzi, że ludobójstwa Ormian nie było.
To fakty które wielu trudno zaakceptować
Panie Ambasadorze, cała Polska jest z Wami. Trzymajcie się mocno!
Nie cała Polska , wiele osób wie że Ormianie w Turcji byli zdrajcami i zaprzedańcami i że gdyby w Polsce jakaś mniejszość postąpiła tak jak Ormianie w Turcji to Polacy zachowaliby się jak Turcy
Nie rób z Polaków morderców dzieci, kobiet i starców. Mamy jednak inną mentalność. Oczywiście każdy naród ma ciemniejsze karty w swojej historii, ale zobacz, że wszystkie cywilizowane kraje były w stanie uznać swoje grzechy z przeszłości. Tylko Turcja nie widzi problemu w ludobójstwie. To o czymś świadczy.
Konwencja ONZ w sprawie Zapobiegania i Karania Zbrodni Ludobójstwa 1948r. Wtedy dokładnie opisano ludobójstwo- po Nurnbergu/ Niemcy . W ONZ nie ma jednogłośnego decyzji czy całkowitego dowodu przeciwko Turcji dlatego każdy kraj nie uznaje.(jeśli jest silna diaspora Ormianska danym kraju to politycznie tak). Wielu krajach-parlamentach traktowano to jako polityczny nacisk. Więc o tym powinni zadecydować historycy a nie politycy? Badanie sprawy: Otwarty są archiwum imp. Osmanskiego. A Ormianie też muszą udostępnić swoje archiwum. A Rosja, która była tamtym regionie okupantem od 1877 do rewolucji 1917r. TYM BARDZIEJ.... Ale trzeba przyznać, że dużo ludzi umarli..Ormian, Turek czy Kurd....Była akcja Ormian z Rosjanami a jak się wycofali rusi była reakcja Turków i Kurdów...Ormianie umarli TAK ale nie takich ilościach jak twierdzą,,miliony... dotarli do libanu..a USA, Argentynii, Francji...skoro była całkowita masakra jak mogli się ocalić i się dostać?
Żydzi też są, nie wszystkich udało się nazistom pozabijać. Tak jak i Ormianie zdołali uciec przed wami oprawcami. Świat wam nie zapomni mordów z wtedy i mordów z dziś (Syria). turkmeni isis erdogan
Wiec rozwijaj temat; Czemu Ormianie zostali zmuszeni na imigrację???Czemu imp. Bizantyjskie nie pozwolił Ormianom podróżować/imigrować w terenie Bizansjum i być ówczesnym Konstantinapolu. A w wieku XV. w Ormianie przyszli na obywatelstwo Francuskie..Bo wtedy imp. Osmanski dał korzystne przywileje handlowe dla Francji. A lubiący Handel, Ormianie imigrowali do Francji..więc już wiesz już (z resztą na pewno wiesz ale nie opłaca oto mówić )skąd tyle Ormian we Francji...Prawda taka jest...Nie ukrywamy ludzie umierali...A Ormianie aniołami nie są!!! trzeba też przyznać..a nie jedno stronie oskarżać o wszystko!! Jest WIELKA róznica uznano Hołokost- Ludobójstwo niemieckie na Żydach a nie Ormianom. USA, Anglia nawet nie uznają a diaspora naciska, naciska, naciska. Gdzie uznany? gdzie jest polityczna silna diaspora..Przeczytaj wyrok Szwajcarii w Europejskim Trybunale Praw Człowieka...ta sprawa spolityzowana. Najpierw każda strona musi przyznać się do winy i wyjaśnić co zrobiła tamtym wieku. A nie wrzucić winę na jedną stronę i o swoich czynach nic nie wspominać. Tak jak mówię była akcja Ormian z ruskami a to rodził reakcję Turków z Kurdami!! nawet w dziś można zobaczyć jak został spalony, zniszczony miasto VAN na wschodzie Turcji bo ludzi musieli opuścić stary centrum miasta (stary van) największy w regionie. Googluj zobacz!! stary centrum miasta van....
Ormianie przeżyli bo Turcy nie chcieli ich zabić. Gwaltowne wydarzenia dotyczyły tylko wschodniej Anatolii, w zachodniej Anatolii Ormianie dalej mieszkali chociaż tam siły tureckie były większe. Ale Ormianie na zachodzie nie stanowili zagrożenie więc nikt ich nie ruszał, gdyby Turcy chcieli przeprowadzić ludobójstwo to zaczeliby od zachodu bo tam było łatwiej. W Syrii Turcja walczy z ISIS np w AlBab
W Polsce mniejszości etniczne zostały usunięte cudzymi rękoma i dla tego Polska może grać niewinność. Niech Ormianie nie robią z siebie niewiniątek, oni byli agresorami, niech wpierw się uderzą we własne piersi a później idą do innych i rządaja współczucia. Ormianie w swojej chęci ludobójstwa nie widzą problemu
Jakoś cały świat widzi ludobójstwo Ormian, tylko Turcja zgrywa niewiniątko.
Kiedyś cały świat uważał że słońce krąży wokół Ziemi , tylko nieliczni ludzie uważali że jest odwrotnie i uznawani byli za głupców
Wtedy cały świat nie miał takiego dostępu do informacji, więc w ówczesnej rzeczywistości pewnie by i uwierzył w niewinność Turków. Sęk w tym, że czasy się zmieniły, a dostęp do danych znacznie się poszerzył, więc nikt na to się nie nabierze..
Secesja Górskiego Karabachu była tak zgodna z prawem międzynarodowym i konstytucją Związku Radzieckiego że dzisiaj żaden kraj byłego Związku Radzieckiego i świata nie uznaje niepodległości Górskiego Karabachu. Odłączenie się Górskiego Karabachu od Azerbejdżanu było tak zgodne z wolą mieszkańców enklawy że obecnie prawie milion Azerbejdżan są wewnętrznymi uchodzcami, zostali wysiedleni z Górskiego Karabachu i Armenii. Dowodów na udział syryjskich bojowników i wojska tureckiego po stronie Azerbejdżanu jak nie było tak nie ma . Armenia od początku grała kartą religijną w konflikcie , przekonywali że to jest atak islamu na chrześcijaństwo , obecnie tego nie poruszają bo świat się na to uodpornił
Aha, sama Armenia nie uznaje niepodległości Górskiego Karabachu. Uznanie tego tworu byłoby nonsensem konpromitujacym Armenię, pokazującym że ten kraj nie przestrzega podstawowych prawnych standardów i elementarnych zasad logiki. Podobnie jest w przypadku Libii, Francja i ZEA które wspierają Haftara uznają rząd trypolitański za prawowity bo to jedyna prawnie dopuszczalna droga, kraj który złamałby tę zasadę sam zostałby z czasem potraktowany przez kogoś podobnie, jakiś uzurpator na ich podwórku zostałby potraktowany jako prawowity Tylko Grecja uznała Haftara, ale po tym kraju nikt się nie spodziewa normalności.
Dokładnie tak, 150 tysięczna grupa Ormian pozbyła się 1mln azerskich sąsiadów i jeszcze zgrywają się na ofiary. Niech pan ambasador przedstawi jakieś dowody na udział najemników z Syrii. Jeszcze kilka tygodni temu opowiadali bajki o mordowaniu Chrześćjan (mając wsparcie ze strony..Iranu).
Mam nadzieję że to jest sarkazm
Przecież w Polsce ludzie są wykształceni , a szczególnie na tym portalu..... Propaganda turecka nie ma szans. Już Sienkiewicz pokazywał jak zwalczać Turków.
Ci co widzą prawdę w większości milczą.
Jak turcy przesadzą bedzie to co wsprawie aborcji nie ostaniecie się nawet w anatoli jak pół świata się za Was weźmie
Skąd ja wiedziałem, że pierwszy odezwie się Pan Milutki. Akurat Górski Karabach to teren etnicznie Ormiański. Cały świat o tym dobrze wie i krzyki tureckiej propagandy nie zmienią historii. Dowodów na udział sprowadzonych przez Turcję bojowników jest aż nadto. Po drugie to Turcja i tureccy agenci próbują zrobić z tego konflikt religijny żeby podburzyć przeciwko Armenii przychylny jej Iran.
Ormianie zabrali Arcachu Albanii Kaukaskiej, przy okazji mordująciekscoeych. Ludy tureckie(jak np. Azerzy) władały Arcachem od XI wieku. Bez sensu rościć sobie prawa do terenów utraconych prawie tysiąc lat temu. Przy logice Ormian to Polska powinna zarządać od Rosji zwrotu Smoleńska, bo setki lat temu był polski.
Historia ma fundamenty w regionie...mówisz z nazwą turecką KARABACH więc coś jest o turkach w etnografii regionu. Dlatego tak się nazywa..więc jednak tam mieszkają Azerowie!!ziemie azerski...
Ormianie stali się większością w Gieakim Karabachu na skutek polityki osiedleńczej caratu, wcześniej Ormianie byli mniejszością, są spisy ludności z XIX wieku które jasno to pokazują, ormiańska propaganda tego nie zmieni . Nie ma bojowników syryjskich walczących po stronie Azerbejdżanu, są za to dowody, w tym przyznanie się samej Armenii, na udział syryjskich bojowników po stronie Armenii. To chyba jakaś nowa inwencja armenskiej propagandy że Tureccy agenci chcą z walki zrobić konflikt religijny
ale to w Baku tłumy szły kilka dni przed atakami krzycząc allahu akbar. To wy w Syrii i w Libii wykorzystujecie byłych bojowników ISIS. To wy zamieściliście Hagie Sophie w meczet i to wasz erdogan kazał tam wyśpiewać jakąś islamską surę o podboju. To wy rozpoczynacie nowy islamistyczny ruch i to wy za to zapłacicie
Co złego w okrzykach: Bóg jest wielki? Wojna o Karabach nie jest wojna religijna. Azerzy to szyici, a Turcy to sunnici. Turcja po prostu wspiera inny lud turecki w próbie odzyskania okupowanego przez chrześcijańską Armenię azerskiego terytorium. Nikt, nawet Armenia, nie uznaje niepodległości Karabachu. Wszyscy uznają go za region Azerbejdżanu okupowany przez Armenię.
Haga Sofia to pozostałość starych rzymskich agresorów i teraz budynek ten zyskał nowe lepsze przeznaczenie. Nieliczni bojownicy z ISIS którzy służą w jednostek wspieranych przez Turcję nawrócili się i nadrabiają błędy które popelnili, tak jak polska armia weszła do NATO po nawróceniu się chociaż wcześniej ci sami ludzie byli gotowi przeprowadzić NATO nuklearną zagładę. Nie wiem o jakim tłumie w Baku mówisz, na pewno jeżeli to miało miejsce były to jednostki
Jak Ty lubisz przekłamywać rzeczywistość. To chyba Turcy byli agresorami na tym terenie. Gdy Hagia Sophia powstała, to was Turków, jeszcze tam nie było. Gdy meczety będą przerabiane na kościoły, to też napiszesz, że zyskały lepsze przeznaczenie? Przynajmniej przyznajesz, że stoicie ramię w ramię z ISIS.
Haga Sofia założona została przez Rzym i budynek ten był jednym, ośrodków władzyRzymianie te tereny zdobyli siłą.
Po pierwsze nie zdobyli ich od was tylko od Greków. Po drugie Grecy w Rzymie traktowani jako elita, którą byli. Nie jak barbarzyńcy. Po trzecie weszła w skład Bizancjum, czyli imperium wschodniorzymskiego. Czyli greckiego, bo było greckojęzyczne.
Tereny Azji mniejszej zostały zdobyte przez Rzym a Grecy stali się podanymi z czasem awansowali , no i przyszedł czas że zostali zdegradowani przez Turków.
Nie znasz w ogóle historii..Węgrzy to znaczy Hunowie to znaczy wspólny pra pra dziakowie Turków i Węgrów...jak imigrowali z Azji do Wielkiej Niziny Węgierskiej było 9 plemion Hunów. 7 Węgierskie a 2 Tureckie. Walaczni Hunowie (przykład; Husaria to węgerski) pózniej służyli Cesarzowi Bizantyjskiemu na pierwszym szeregu armii...A jak się spotkali z Turkami na froncie z dziwieniem dogadali się i w ciągu kilku lat turcy byli już nad bosforem..dzięki komu- rodacy turcy przewodnicy znający cały teren?? więc Turcy tam już byli:))) może w pałacu cesarza a nawet pod nosem cesarza :))
Proponuję poczekać na nieco lepsze czasy i pojechać na Kaukaz. Może to pozwoli Panu zobaczyć jak to naprawdę wygląda. Sputnik nie jest najlepszym źródłem informacji. Pozdrawiam