Rosja będzie zapewne musiała wycofać część swoich wojsk z linii frontu, żeby utrzymać kontrolę nad okupowanym Krymem – ocenił w najnowszym raporcie amerykański Instytut Badań nad Wojną (ISW).
ISW przypomina, że w sobotę poinformowano o kolejnym ataku dronem na siedzibę Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu. „Rosyjscy urzędnicy okupacyjni na Krymie zapewne rozważają wzmocnienie bezpieczeństwa na półwyspie po atakach na rosyjską infrastrukturę wojskową, a takie posunięcia mogą odciągnąć rosyjskie służby bezpieczeństwa od linii frontu” – czytamy.
Czytaj też
ISW pisze, powołując się na mianowanego przez Rosjan gubernatora Krymu Michaiła Razwożajewa, że cała służba bezpieczeństwa w Sewastopolu działa w trybie „wysokiego alertu” i kontroluje wszystkie wjazdy do miasta. Razwożajew twierdzi, że mieszkańcy domagają się zwiększenia patroli i utworzenia nowych posterunków kontrolnych.
Czytaj też
Instytut zwraca uwagę, że Rosjanie do walki zaangażowali różne formacje odpowiedzialne za bezpieczeństwo, w tym np. Gwardię Narodową. W związku z tym ”prawdopodobnie będą musieli część tych sił wycofać z linii frontu i z zadań bezpieczeństwa w innych miejscach, aby ochronić okupowany Krym”.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie