Siły zbrojne
Robot obezwładnił lotnisko. NATO jest gotowe na to zagrożenie? [KOMENTARZ]
Robot uniemożliwił start alarmowy start śmigłowców do przechwycenia sił przeciwnika całkowicie zadymiając lotnisko. Bezzałogowy pojazd przekradł się przez linie wroga holując system zadymiania. Zanim siły NATO zdążyły zareagować, przeciwnik wykorzystał sytuację i uzyskał przewagę. Incydent ten miał miejsce podczas sojuszniczych ćwiczeń na terenie Joint Multinational Readiness Center w niemieckim Hohenfels i pokazał potencjał jak również zagrożenia, jakie niosą na polu bitwy pojazdy bezzałogowe.
Zdarzenie miało miejsce podczas czerwcowych ćwiczeń, w których .US. Army podgrywała przeciwnika dla połączonych sił NATO. Obie strony zostały wyposażone w bezzałogowe platformy opracowane w ramach programu rozwoju pojazdów bezzałogowych amerykańskiej armii oznaczonego Projekt Origin. Jest to platforma poruszająca się na ośmiu kołach, która może realizować zadania pomocnicze, transportowe czy ewakuację rannych, ale jest też dostosowana do bardziej bojowych zadań. Można na nim zainstalować standardowy, stosowany np. na pojazdach Stryker czy czołgach Abrams zdalnie sterowany moduł uzbrojenia CROWS-Javelin (ang. Common Remotely Operated Weapon Station-Javelin) który wyposażony jest w karabin maszynowy lub granatnik automatyczny oraz wyrzutnię pocisków przeciwpancernych Javelin. Równocześnie maszyna stanowi platformę startową dla lekkiego kwadrokoptera rozpoznawczego.
Czytaj też
Tego typu zróżnicowane wyposażenie zapewnia szeroki zakres zastosowań, podobnie jak system sterowania, który pozwala operatorowi zaprogramować trasy, sterować manualnie działaniami maszyny lub też w zadaniach transportowych ustawić opcję „follow-me" przy której pojazd podąża za konkretną osobą. Project Origin jest obecnie bardzo zaawansowany i jego celem jest opracowanie wymagań dla programu Robotic Combat Vehicle którego celem jest wprowadzenie do U.S. Army lekkich, średnich i ciężkich platform bezzałogowych. Mówiąc o lekkich mamy na myśli maszyny podobne do tych użytych na poligonie. Ciężkie platformy mają przypomniać bezzałogowe pojazdy opancerzone, takie jak estoński Milrem Typ X, uzbrojone w armatę automatyczną i pociski kierowane.
Roboty przeszły już m. in. testy w jednostkach piechoty, zielonych beretów oraz pododdziałach zmechanizowanych i rozpoznawczych. Podczas ćwiczenia Combined Resolve XVII na poligonie Hohenfels przetestowano wpływ zastosowania tego typu platformy na działania realizowane w szerszym zakresie. Drugim celem było określenie wyzwań, jakie stawia przed U.S. Army i szerzej NATO zastosowanie tego typu maszyn przez przeciwnika.
Jest to wyzwanie o tyle istotne i realne, że armia rosyjska wykorzystuje już kilka różnego typu platform bezzałogowych, w tym gąsienicowe roboty bojowe Uran-9, silnie uzbrojone w 30 mm armatę automatyczną i pociski kierowane. Jest to siła ognia pozwalająca na skutecznie rażenia wszelkich celów, od piechoty aż po czołgi podstawowe przeciwnika. Ale również amerykański pojazd, mimo znacznie mniejszej masy i większej wielozadaniowości sprawdza się w wielu sytuacjach bojowych.
Czytaj też
Wykorzystanie robotów podczas ćwiczenia Combined Resolve XVII dostarczyło informacji o tym, jak mogą one zmienić bieg bitwy oraz jak armia amerykańska i jej sojusznicy muszą zaplanować ich pokonanie. Na poliginie Hohenfels robotami dysponowały zarówno połączone siły NATO jak też jednostki US Army grające rolę przeciwnika. Pojazdy bezzałogowe wykorzystano do rozpoznania, atakowania celów, transportu oraz penetracji linii przeciwnika.
Jednym z bardziej spektakularnych przypadków wykorzystania maszyn z Project Origin był opisany na początku tego tekstu „atak" na bazę śmigłowców. Robot przekroczył linie przeciwnika i dotarł w rejon lotniska, które w kluczowym momencie pokrył gęstą zasłoną dymną, uniemożliwiając start śmigłowców bojowych, czym zburzył plan przeciwdziałania istotnemu przełamaniu linii obrony. Ale w innych działaniach roboty m. in. wykorzystywano do wsparcia ogniowego czy organizowania zasadzek, ale również do transportu wyposażenia i amunicji, aby odciążyć żołnierzy.
W walce pojazdy bezzałogowe dostarczają więc unikatowych możliwości, a ich zwalczanie i przeciwdziałanie jest prawdziwym wyzwaniem. Rodzi ono podstawowe pytania, takie jak - na który element systemu należy przeprowadzić atak? Czy zwalczać łatwo wymienne platformy, trudniejszych do zastąpienia operatorów i stanowiska kierowania, czy może łatwiej jest zakłócać i niszczyć systemy wymiany danych pomiędzy nimi? Na ile możliwe jest eliminowanie wrogich robotów własnymi? W jakich zadaniach i sytuacjach stanowią one największe zagrożenie? Czy można skutecznie wykrywać zdalnie sterowane platformy i ostrzegać oraz przeciwdziałać?
Czytaj też
W pewnym sensie U.S. Army postawiła te same pytania, czy może raczej wyzwania, przed NATO w ramach wspólnych ćwiczeń Combined Resolve XVII pokazując jakie stanowią zagrożenia roboty bojowe. Należy też zapytać, jak na tego typu wyzwania jest przygotowana Polska? W wyniku wojny w Ukrainie MON przyspieszył nasycanie sił zbrojnych bezzałogowcami, ale uwaga decydentów jak się wydaje skoncentrowała się na niebie.
W tym zakresie, czyli wykrywania i zwalczania bsp nie widać szczególnego zainteresowania MON. Natomiast w przypadku bezzałogowych platform lądowych czy wodnych można odnieść wrażenie, że jest to obszar zupełnie dla wojska nieodkryty. Jest to o tyle dziwne, że nawet polskie firmy i instytuty techniczne rozwijają i badają różnego rodzaju roboty i platformy lądowe mogące realizować zadania wsparcia, ale też realizacji zadań bojowych.
Czytaj też
Są również duże programy, takie jak niszczyciel czołgów Ottokar-Brzoza, czy pojazd rozpoznawczy Kleszcz, w których zastosowanie bezzałogowców mogłoby skokowo podnieść możliwości systemów. Warto o tym pomyśleć już teraz, gdyż łatwiej jest implementować tego typu rozwiązania podczas budowy systemu niż w przyszłości je do niego włączać. Natomiast z całą pewnością roboty coraz szerzej wchodzą do sił zbrojnych i stanowią przyszłość operacji bojowych. Ważne, aby Polska „nie przespała" tej szansy.
Starszy Nadszyszkownik Sztabowy
Miękkim punktem dronów są urządzenia optoelektroniczne. Wystarczy zalać zwykłą farbą kamerę, czy przyłożyć folię aluminiową na radar i bez wspomagającego tego drona człowieka, który przetrze obiektyw mamy drona ślepca. Ale przy okazji to pokazuje potrzebę opracowania granatu wyzwalającego impuls elektromagnetyczny.
kaczkodan
To dokładnie tak samo jak z człowiekiem czy pojazdem bojowym. Mam nawet taką chamska koncepcję strzelania pociskami z farbą. Nie tylko cała optyka wyłączona, ale dodatkowo cel świeci się fluorescencyjnie na kolorowo. A piechota? Duszenie przez zaklejenie płuc nie podpada pod broń chemiczną a utrata wzroku nie musi być trwała....
szczebelek
Kupimy modele łodzi podwodnych z wodoodporną kamerą z kilkoma rodzajami spectrum i sonarem jak tak bardzo autor się martwi.
Dudley
Autor się martwi że zostajemy w tyle za większością państw o porównywalnym potencjale, a nawet niektóre znacznie mniejsze wyprzedzają nas o parę długości. I nie wiedziałem że pisze tu osobnik który decyduje o wydawaniu pieniędzy na projekty obronne. Czyżby zawitał tutaj płaszczak? Bo widzę poziom wiedzy merytorycznej w zakresie techniki i uzbrojenia pasuje. Od kiedy to, okrętach czy dronach podwodnych stosuje się kamery jako sensor? Kamera jest stosowana jedynie do obserwacji obiektu na bardzo małych odległościach liczonych w centymetrach max metrach, nigdy jako element świadomości sytuacyjnej.
Powiślak
Modele? No tak , MON umie kupować właśnie "modele", przekroje, amunicję szkolną i ćwiczebna, dymną. Broni w tym okrętów groźnych dla wroga ani nie umie ani nie lubi. Ale modele takich okrętów , kupi na pewno!
hermanaryk
Dudley: "Od kiedy to, okrętach czy dronach podwodnych stosuje się kamery jako sensor?" Na okrętach podwodnych mniej więcej od początku tego wieku, gdy zaczęto wprowadzać tzw. maszty fotoniczne vel optroniczne.
Był czas_3 dekady
MON obudzi się gdy już przeciwnik zniszczy nasze czołgi i piechotę. Oczywiście będzie szukał sprzętu poza granicami kraju bo już będzie za późno na rozwój i produkcję własnych wyrobów.To takie oczywiste, że nie wymaga dalszego komentarza.
xdx
Bardzo podobny do Mission Master SP od Rheinmetall - tyle że RM stawia na rakiety 70mm od Thales - oczywiście kierowane no i na moduły , czyli można na niego wpakować wszystko co potrzebne do misji. Sterowanie odbywa się z Tabletu lub nawet zegarka lol Ciekawy jest też napęd elektryczny i opcja podążania za „przewodnikiem” - czyli jedzie cały czas za żołnierzem. Oczywiście Bundeswehr jak polski MON przespała sprawę , ale co ciekawe Anglicy są zainteresowani rozwojem Mission Master SP i prawdopodobnie chcą go u siebie wprowadzić. W sytuacjach kiedy SP jest zbyt mały - istnieje jeszcze wersja XP z silnikiem spalinowym o zasięgu 750km. Fajne koncepcje na przyszłość.
Liquid
Czyli film Terminator staje się rzeczywistością. Smutne ale prawdziwe...
Powiślak
MON zaakceptuje zgodnie ze swoją obsesją tylko jeden typ drona : saperski, zgodnie ze strategicznym przekonaniem , że najważniejsza na świecie jest zdolność minowa. Dlatego wśród okrętów będziemy mieć aż 6 bezbronnych , przestarzałych w dobie jednostek bezzałogowych niszczycieli min oraz tzw "fregaty" ale ze ....zdolnościami minowymi. W dodatku BOJAC SIĘ min, MON n i e zamawia ani polskich min, ani systemow minowania klasy Baobab.