Reklama
Reklama
  • WIADOMOŚCI
  • WAŻNE
  • OPINIA
  • KOMENTARZ

Plan 28-punktowy: rosyjskie ultimatum podane jako „pokój”

Propozycja przekazana Ukrainie przez administrację Trumpa nie jest planem pokojowym, lecz ultimatum niemal w całości powtarzającym żądania Kremla z lat 2022 i 2025 roku. Dokument powstał za plecami Kijowa i został przedstawiony w chwili jego największego osłabienia – pod presją skandalu korupcyjnego, ofensywy na Pokrowsk i eskalacji rosyjskich aktów sabotażu w Europie.

Steve Witkoff i Donald Trump
Steve Witkoff i Donald Trump
Autor. White House

Do tego dochodzi uznanie języka rosyjskiego za państwowy i przywrócenie oficjalnej roli struktur cerkwi podporządkowanych Moskwie. To nie jest negocjacja – to implementacja rosyjskiej listy życzeń.

Reklama

Powtórka pułapki z 2022 roku

Plan przywołuje mechanizmy znane z rozmów stambulskich: mglistą obietnicę „gwarancji bezpieczeństwa”, która w praktyce może zostać zneutralizowana przez Rosję, oraz zakaz obecności wojsk sojuszniczych, pozbawiający Ukrainę systemu odstraszania. Pod pozorem „pokoju” Kijów miałby pozostać w szarej strefie – bez zdolności do obrony i bez partnerów zdolnych mu pomóc.

Negocjacje USA–Rosja poza Ukrainą

Dokument został przygotowany w rozmowach prowadzonych między Stevem Witkoffem a Kirillem Dmitrijewem, z pominięciem Kijowa. Ukraina usłyszała o planie dopiero po jego zakończeniu, a jedyny proukraiński głos w otoczeniu Trumpa – Keith Kellogg – ustąpił.

Milczenie Moskwy jest tu znaczące. Rosja nie komentuje propozycji, które są dla niej korzystne. Moment przekazania był elementem skoordynowanej presji. Plan pojawił się w chwili, gdy Kijów znalazł się pod potrójną presją. Skandal korupcyjny osłabił pozycję Zełenskiego. Rosyjska ofensywa na Pokrowsk podważyła morale i rezerwy ukraińskiej armii. Jednocześnie sabotaż w Europie – od ataku na polską kolej po działania w przestrzeni powietrznej NATO – miał osłabić determinację Zachodu. To starannie wybrany moment, by narzucić Ukrainie warunki kapitulacji.

Fałszywa analogia z Dayton. Rosja próbuje sprzedać plan jako „nowe Dayton". To manipulacja.

Bośnia negocjowała z pozycji siły i z jasnym udziałem NATO; Ukraina miałaby negocjować w defensywie i bez gwarantów. Dayton zachowało integralność Bośni, a plan 28-punktowy legalizuje rozbiór Ukrainy. To raczej recepta na nową niestabilność niż zakończenie wojny. Od 2014 roku Rosja stosuje tę samą metodę: pozorowane negocjacje, sztywne warunki i równoległa eskalacja działań hybrydowych w Europie. Plan nie świadczy o zmianie rosyjskich celów, lecz o próbie narzucenia Zachodowi narracji „zmęczenia wojną”. Kreml nie szuka kompromisu – szuka akceptacji skutków agresji. 

Reklama

Wnioski

Wnioski z tego procesu są dość jednoznaczne. Plan 28-punktowy nie jest drogą do pokoju, lecz próbą narzucenia Ukrainie warunków kapitulacji w momencie jej największej słabości. Zawiera wszystkie elementy, które Rosja od lat próbuje przepchnąć przy stole negocjacyjnym – legalizację okupacji, osłabienie armii i trwałe wyłączenie Kijowa z zachodniej architektury bezpieczeństwa. Przyjęcie takich zapisów nie zakończyłoby wojny, lecz zabetonowało konflikt na warunkach korzystnych dla Kremla, dając mu czas na odtworzenie potencjału i przygotowanie kolejnej ofensywy w perspektywie kilku lat. Dlatego Zachód nie może pozwolić, by narracja o „remisie” przesłoniła realia – Ukraina nie negocjuje dziś z partnerem, który szuka kompromisu, lecz z przeciwnikiem, który konsekwentnie wykorzystuje rozmowy jako narzędzie presji.

Jeśli celem jest rzeczywisty pokój, a nie administracyjne zamrożenie wojny, konieczne jest wzmocnienie pozycji Kijowa, nie jej dalsze osłabianie. Tylko wtedy negocjacje mogą doprowadzić do trwałego rozwiązania, a nie do powtórki scenariusza, który już raz skończył się rosyjską inwazją.

Reklama
WIDEO: Stado Borsuków w WP | AW149 z polskiej linii | Defence24Week #140
Reklama
Reklama