Reklama

Siły zbrojne

Fot. szer. Natalia Wawrzyniak

Polsko-niemiecki Borsuk zakończony [FOTO]

W piątek 28 października, żołnierze Czarnej Dywizji na poligonach w Świętoszowie i Żaganiu zakończyli ćwiczenie taktyczne z wojskami pod kryptonimem BORSUK-16. Manewry zakończyła wspólna defilada pododdziałów - informuje mjr Artur Pinkowski z 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej.

Ćwiczenie pod kryptonimem „BORSUK” na stałe wpisało się już w kalendarz przedsięwzięć Czarnej Dywizji. W tym roku wzięło w nim udział blisko 2 tysiące żołnierzy i około pół tysiąca różnego rodzaju sprzętu wojskowego. Głównym ćwiczącym była 10. Brygada Kawalerii Pancernej (10BKPanc) ze Świętoszowa oraz 23. Śląski Pułk Artylerii z Bolesławca, a najważniejszym celem zakończonego ćwiczenia było sprawdzenie stopnia przygotowania pododdziałów do realizacji zadań zgodnie z przeznaczeniem.

W ćwiczeniu uczestniczyło również ponad 300 żołnierzy z 401. niemieckiego batalionu zmechanizowanego 41. Brygady Grenadierów z Niemiec, wyposażonych w gąsienicowe transportery opancerzone typu Marder. Żołnierze Bundeswehry zostali podporządkowani dowódcy 10. brygady, gen. bryg. Maciejowi Jabłońskiemu.

Manewry zakończyła imponująca defilada na sprzęcie, przyjęta przez kierownika ćwiczenia gen. dyw. Jarosława Mikę, dowódcę 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej (11LDKPanc). Jednak zanim do niej doszło ćwiczący żołnierze przez osiem dni musieli wykazać się umiejętnościami i zdolnościami planowania, organizowania i prowadzenia działań bojowych oraz wykonywania zadań taktycznych i ogniowych zarówno w dzień jak i w nocy.

Sytuacja operacyjna przyjęta w czasie ćwiczenia nie odzwierciedlała żadnego realnego państwa i nie odnosiła się do jakichkolwiek rzeczywistych sytuacji i uwarunkowań politycznych lub militarnych. Jednakże stała się ona doskonałą okazją do sprawdzenia i przećwiczenia w jak najbardziej realnych poligonowych warunkach współdziałanie wielu jednostek wojskowych.

- Ćwiczenie podzielono na dwie części, taktyczną i ogniową, obie równie ważne. Kierownictwo ćwiczenia zadbało o to, aby sprawdzić ćwiczących dowódców i żołnierzy w różnorodnych sytuacjach, a było ich bardzo wiele. Wciąż zmienna sytuacja, liczne zadania i problemy taktyczne do rozwiązania oraz nieustanna presja czasu i przeciwnika sprawiały, że ćwiczący musieli wznieść się na wyżyny swych żołnierskich umiejętności. Kulminacyjnym punktem szkolenia było wykonanie zadań ogniowych zarówno w obronie, jak i natarciu, w dzień jak i w nocy. Podczas strzelań niezwykle istotne było współdziałanie różnych rodzajów wojsk. Wspomnę choćby o tym, że na wezwanie walczących żołnierzy wspomagały powietrzne środki rażenia, w tym para para ciężkich śmigłowców bojowych Mi-24, artyleria z wyrzutniami WR-40 Langusta, czy przeciwlotnicy itd. Wyjątkowo ważne były wspólne strzelania kompanii zmechanizowanych z Polski i Niemiec – relacjonował gen. dyw. Jarosław Mika, dowódca 11LDKPanc.

Ćwiczących atakowały grupy dywersyjne przeciwnika, nie zabrakło uderzenia z powietrza, ostrzałów artyleryjskich, skażenia chemicznego oraz wielu innych tego typu zdarzeń. Wyzwaniem dla ćwiczących pododdziałów było zatrzymanie natarcia przeciwnika i wykonanie kontrataku.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (3)

  1. becks`a

    Kto jeszcze myślał że chodzi o nowego BWP. Już myślałem że poszli po rozum do głowy i powstała jakaś polska wersja Pumy

  2. X

    polsko-niemiecki ??? - jak można było do tego dopuścić !, gdzie jest Antoni ?

    1. Partizanty +-72B

      Jak?! Dawno przed 500+ wystrzelali ppk, 5000/ minute z ckm mi24 + 6000 z minigun to stosowano do krwistej soup w obronie Batalionu w listopadzie 1998. Sierra Leone

  3. miko

    "Manewry zakończyła imponująca defilada" - totalna porażka

Reklama