Reklama
  • Wiadomości

Ostatnia haubica Dana wraca z Afganistanu do Polski

Ostatnia z armatohaubic samobieżnych kalibru 152 mm typu Dana, nazwana przez żołnierzy „Danusia” wraca z Afganistanu do Polski na pokładzie samolotu transportowego An-124 Rusłan.

Fot. Kpt. Leszek Radzik.
Fot. Kpt. Leszek Radzik.

Wszyscy żołnierze, którzy byli w Afganistanie bardzo ciepło i z wdzięcznością wypowiadają się o polskich armatohaubicach „Dana”. Każda z nich dorobiła się swojego imienia i każdy kto był w polskich bazach, gdzie stacjonowały „nasze panie” wiedział o ich sile i możliwościach ogniowych. 

„Lady Gaga”, „Danusia”, „Fiona” i „Barbara” (takie imiona nadane przez żołnierzy noszą afgańskie działa) przez blisko pięć lat stanowiły wsparcie dla polskich oddziałów w Afganistanie. „Dany” przybyły do Afganistanu w czasie IV zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego. Zostały rozlokowane w bazach Ghazni i Warrior. Polscy żołnierze zawsze mogli tam liczyć na wsparcie ogniowe i pomoc artylerzystów. Armatohaubice strzelały kilka razy w tygodniu. Niekiedy były to tylko strzelania treningowe, jednak najczęściej bojowe. 

„Dana” to samobieżna, opancerzona armatohaubica wz. 1977 na podwoziu kołowym. Działo jest zbudowane na podwoziu ciągnika kołowego Tatra T-815 VT Kolos o napędzie na wszystkie koła w układzie 8x8. Jego napęd stanowi 12-cylindrowy silnik wysokoprężny o mocy 345 KM. W przedziale bojowym – wieży umieszczono armatohaubicę kalibru 152 mm zakończoną hamulcem wylotowym. Do strzelania z działa używane są naboje m.in. z pociskami odłamkowo-burzącymi, przeciwpancernymi, kumulacyjnymi, przeciwbetonowymi, oświetlającymi i dymnymi. Waga działa wraz z amunicją wynosi około 30 ton.

Nadszedł czas, aby ostatnia z nich - „Danusia” została załadowana przez żołnierzy z Zespół Zabezpieczenia i Przygotowania Transportu (ZZiPT) z XV zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie na pokład jednego z największych samolotów transportowych An – 124 Rusłan. „Danusia” tak jak inne działa po powrocie do kraju przejdzie niezbędne przeglądy i naprawy w okręgowych warsztatach technicznych, a potem wróci do macierzystej jednostki, aby dalej służyć ze swoimi artylerzystami. 

kpt. Leszek Radzik/DORSZ

WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama