Siły zbrojne
"Możemy kontratakować na kilometr, dalej nie". Jak wygląda wojna pozycyjna w Donbasie [ANALIZA]
Mija pół roku od rozpoczęcia pełnoskalowej agresji Rosji wobec Ukrainy. Konflikt przekształcił się w wojnę pozycyjną, w której żadna ze stron nie jest w stanie osiągnąć decydującego powodzenia. Jak wyglądają walki w Donbasie? Analiza Marcina Gawędy.
Front na Ukrainie zastygł od wielu tygodni. Na kierunkach charkowskim, zaporoskim czy chersońskim trwają wzajemne ostrzały artylerii, przegrupowania wojsk, rotacja, walki na poziomie taktycznym, ale w zasadzie linia frontu się nie zmienia. Nieco inaczej jest w Donbasie, gdzie kosztem ogromnych strat i dzięki przewadze ogniowej w artylerii i lotnictwie separatystyczno-rosyjski walec, bardzo powoli toczy się jeszcze na zachód - w kierunku na Siewersk, Sołedar, czy Bachmut. Zazwyczaj przesunięcia frontu mierzy się w setkach metrów i pojedynczych miejscowościach, czasami przez wiele dni, czy tygodni, nie jest nawet pewne kto kontroluje w pełni daną wieś.
Cechy charakterystyczne obecnej wojny pozycyjnej to:
- wszystkie miejscowości w Donbasie zamienione zostały w punkty oporu, z linią okopów i polami minowymi
- mimo zapowiedzi elastycznej obrony Siły Zbrojne Ukrainy w zasadzie nie ustępują z żadnej miejscowości, w miarę możliwości kontratakując
- ataki wyprowadzane są czołowo, rzadko można przeskrzydlić pozycje npla, nie ma "kotłów", ani przełamania operacyjnego (blisko było do okrążenia ukraińskiego zgrupowania operacyjnego w rejonie Hirskie-Zołote, ale w ostatniej chwili udało się mu wycofać)
- przesunięcie frontu zazwyczaj oznacza zrujnowanie miejscowości, czy punktu oporu przez wielodniowy ostrzał artylerii, linia frontu przesuwa się na wybranym odcinku, o kilkaset metrów, czasami 1-2 km, przy niezabezpieczonych skrzydłach natarcie, czy kontratak zalega.
Wspomina o tym major Gwardii Narodowej, Petro Kuzyk, dowódca batalionu "Swoboda": "możemy kontratakować, przesunąć się na jeden kilometr do przodu. Dalej tego robić nie możemy, bo ani po prawej stronie, ani po lewej sąsiedzi nie idą do przodu"
- w walkach obie strony ponoszą duże straty, zwłaszcza od ognia artylerii korygowanego przez drony;
- klasyczne rozpoznanie osobowe zastępowane jest przez niezastąpione rozpoznanie bezzałogowe (m.in. masowo używane są przez obie strony chińskie komercyjne drony typu DJI Mavic, nierzadko na poziomie plutonu czy kompanii);
- straty w zabitych i rannych oraz wyczerpanie psychofizyczne żołnierzy wymaga ciągłego przegrupowania sił i rotacji oddziałów, zazwyczaj lekko ranni powracają do linii, ewakuowani są tylko ciężko ranni, niezdolni do walki;
- o utrzymaniu linii frontu decydują nierzadko odpowiednio użyte odwody operacyjne, ich brak był przyczyną "oddania" Lisiczańska, ale w skali mikro decydują plutony, czy kompanie wkopane w ziemię i utrzymujące pozycje kosztem strat i wyczerpania psychicznego i fizycznego;
- grupy bojowe (taktyczne) na froncie mają zróżnicowaną zdolność (wartość) bojową, w przypadku Sił Zbrojnych Ukrainy kluczowe pozycje ryglują np. elitarne oddziały zmechanizowane, desantowo-szturmowe, czy ochotnicze, podczas gdy inne utrzymuje gorzej wyszkolona i wyposażona OT, z kolei siły agresora to m.in. grupy bojowe najemników "Wagnera", lub elitarne oddziały separatystów (np. batalion szturmowy "Somali"), podczas gdy pasywne odcinki frontu przykrywają np. mobilizowane rezerwy separatystów;
- jakiekolwiek sukcesy atakujący osiąga dzięki taktyce spalonej ziemi, z wykorzystaniem przewagi liczebnej i siły ognia na wąskich odcinkach frontu, wg powtarzalnego algorytmu: najpierw zmasowany ogień artylerii, potem natarcie, potem znowu ostrzał...
- w ciężkich warunkach bojowych szybko degraduje się sprzęt i wyposażenie pododdziałów, konieczna jest często pomoc wolontariacka bezpośrednio na linię frontu, do konkretnej jednostki. Przykładowo 17 sierpnia via FB o swoich potrzebach informowała doborowa jednostka, od tygodni na froncie, batalion "Swoboda" 4 Brygady Operacyjnej GN: "w związku z zaciekłymi bojami zniszczono wielką ilość naszej techniki: notebooki, planszety, drony - z pomocą których prowadzono rozpoznanie i planowanie boju. Na razie szczególnie potrzeba: notebooki, planszety, kwadrokoptery DJI MAVIC 3 albo AUTEL EVO 2, (modem) STARLINK i wiele innego..."
Czytaj też
Na froncie donbaskim istnieje duża dysproporcja w sile ognia artyleryjskiego, SZU odczuwają "głód amunicji" nawet jeśli jest artyleria, wprowadzane są czasami limity ognia, z kolei artyleria separatystyczno-rosyjska prowadzi nieograniczony niczym ostrzał zużywając całe eszelony amunicji, w tym 152 mm
16 sierpnia gen. Załużny stwierdził, że codziennie notuje się 700-800 ostrzałów rosyjskiej artylerii, z szacowanym dziennym zużyciem amunicji na poziomie 40-60 tys. pocisków.
Czytaj też
Wnioski z walk
- narastają napięcia już nie tylko między jednostkami frontowymi a tyłowymi, ale nawet między jednostkami, które trwają na najbardziej gorących odcinkach frontu, a tymi na pasywnych (dla opisania krytycznej sytuacji na takim, czy innym odcinku obrony, używa się nierzadko określenia "miasoróbka" - maszynka do mięsa")
- walki mają bezpardonowy charakter, często bez bezpośredniego kontaktu piechoty, jeńców jest relatywnie niewielu
- taktyka obu stron sprowadza się często do minimum - wkopania się w ziemię i utrzymania pozycji za wszelką cenę w przypadku obrony, lub wielodniowe zmiękczanie pozycji npla zmasowanym ostrzałem artylerii i lotnictwa oraz cykliczne ponawianie (zazwyczaj nieudanych) szturmów między nieustającą kanonadą
- decydująca jest siła ognia - do ognia pośredniego, nierzadko kierowanego przez drony, używa się nie tylko klasycznej artylerii, ale również czołgów, czy armat przeciwpancernych; korygowana przez bezzałogowce artyleria zyskała na celności zbliżając się do efektywności ostrzału precyzyjnego, obserwuje się u obu stron bezpośrednią współpracę drona z pojedynczym działonem, czy załogą czołgu
- obiekty punktowe, ale też grupki piechoty, czy pojazdy, razi się ogniem amunicji kierowanej (np. Krasnopol), amunicji krążącej lub zrzucając granaty z improwizowanych dronów
- umocnione punkty oporu - plutonowe, czy kompanijne - to nie tylko linie okopów i bunkrów, ale również masowo stosowane w Donbasie pola minowe
Czytaj też
Na przedpolu ukraińskiej linii obrony leży cały arsenał minowy, oczywiście w zakresie min przeciwpancernych. Od posowieckich typu TM-62M aż po niemieckie DM31 i przeciwburtowe DM 22 PARM. Rejon Opytnego pod Donieckiem zaminowany miał zostać natomiast magnetycznymi, przeciwpancernymi francuskimi minami HPD-2A2.
Dynamika walki powoduje, że straty w sprzęcie np. w pojazdach nieopancerzonych (terenówki, pikapy operujące na tyłach), czy w bezzałogowcach są ogromne, zdolności bojowe pododdziałów często utrzymywane są przez wolontariat. W zasadzie nieustannie potrzeba pikapów, części zamiennych do pojazdów, baterii do dronów, generatorów, termowizorów, karabinów antydronowych itd.
Podobnie jest w przypadku sił agresora, zbiórki dotyczą zazwyczaj dronów (mawików), które u separatystów są używane masowo, zastępując niejako brakujące/ubogie techniczne środki rozpoznania lub konkretnych rodzajów wyposażenia, np. termowizorów dla jednostek rozpoznawczych itd.
Anatomię wojny pozycyjnej można pokazać jak w soczewce na przykładzie chociażby walk na kierunku donieckim. O poddonieckie Pisky walki trwały z ogromnym natężeniem przez wiele dni.
16 sierpnia gen. Załużny określił, że najbardziej niepokojąca sytuacja na froncie to właśnie rejony Doniecka - Awdijiwka, Pisky i Marijnka, czyli umocniony i zaciekle broniony obszar, o który walki toczyły się od dawna.
Rejonu umocnionego w miejscowości Pisky broniły/bronią: 21. batalion "Sarmat" 56. Brygady Piechoty Zmotoryzowanej, 3. batalion 80. Brygady Desantowo-Szturmowej, oddział ochotniczy "Santa" i inne mniejsze pododdziały. Pisky były solą w oku nieprzyjaciela od miesięcy, na przełomie lipca i sierpnia spadła na wieś nawała ognia i natarcie za natarciem.
Czytaj też
Intensywność ognia była taka, że 2 sierpnia dowódca 21. batalionu określił Pisky mianem "maszynki do mielenia mięsa" ("Pisky. Miasoróbka"): "Jak pisałem wcześniej, 6500 pocisków na cholerną wieś mniej niż w ciągu doby. A takich dób już sześć, i w głowie się nie mieści, jak w takim szkwale wrogiego ognia utrzymuje się przy życiu jakakolwiek liczba naszej piechoty (...) wróg bez jakichkolwiek problemów dla siebie kładzie ogień w nasze okopy, rozbijając nawet mocne, betonowe pozycje (...) batalion własnymi ciałami powstrzymuje nawałę".
13 sierpnia podobny wpis, o krytycznej sytuacji i potrzebie wsparcia (w tym chociażby jednym Bayraktarem) prosił "Santa", legendarny dowódca ochotników "Prawego sektora", z wieloletnim doświadczeniem bojowym. "Nie mam słów, by opisać to piekło (...) Kiedy wrogie czołgi, działa samobieżne, bojowe wozy piechoty, dzień w dzień wychodzą na te same pozycje (...) wgniatając nas w beton i asfalt".
Siły agresora stosowały tu taktykę powszechną dla Donbasu - wielodniowy zmasowany ostrzał artyleryjski równający z ziemią wszystkie pozycje ukraińskie i zadający ogromne straty, a następnie ataki grup szturmowych, wspartych czołgami i rozpoznaniem bezzałogowym.
Na Pisky-Pierwomajsk atakował 11. pułk tzw. "DRL" z organiczną kompanią czołgów T-72B3 (ta wersja czołgów przekazywana była separatystom po wybuchu wojny) oraz batalion szturmowy "Somali", wsparte ogniem artylerii lufowej i rakietowej, w tym również wyrzutniami termobarycznymi TOS-1. Na tym odcinku frontu ogień kontrbateryjny był znikomy, co przekładało się na bezsilność obrony - ukraińscy żołnierze mieli świadomość, że ogień artylerii npla jest bezkarny, jak na poligonie. Podciągnięte posiłki ustabilizowały nieco sytuację, kryzys taktyczny nie przerodził się w operacyjny. Separatyści już dawno ogłosili zajęcie m. Pisky, jednak siły ukraińskie wgryzły się w obrzeża wsi i niczym "cyborgi" trwają na pozycji. Wydawało się, że po wielu tygodniach Pisky zostały już w całości zajęte przez wroga, tymczasem 20 sierpnia "Santa" napisał - "Pisky się trzymają".
Na kierunku donieckim, w ciągu ostatnich tygodni, siły agresora przesunęły się na zachód o skrawek donieckiej ziemi dalej, ku kolejnym umocnionym wsiom - Newelskie, Pierwomajskie, Wodiane, Opytne. Walki o nie, z różnym natężeniem, trwają od wielu dni. Do Pokrowska i Konstantynówki dość daleko, nie mówiąc o Słowiańsku i Kramatorsku. SZU wciąż kontrolują połowę obwodu donieckiego.
GB
Pojawił się kolejny filmik. Dam mu tytuł: "Wojna, ruski i owca". Po różnych zbrodniach, gwałtach itp. soldactwa ruskiego myślałem że już mnie nic nie zdziwi, ale żeby z owcą???
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Kaczkodan - ja już do końca odpowiedziałem na pytania o cenę amunicji precyzyjnej i jej rzekomej, bo WYMUSZONEJ "drogości" [wynikającej z małoseryjnej produkcji] - odsyłam do wywiadu z gen. Wierzcholskim nt K9. Typowa opinia skwapliwie kolportowana i wspierana przez stare lobby - kompletnie błędna po bliższym przyjrzeniu się sprawie - zwłaszcza gdy policzy się skuteczność amunicji precyzyjnej, a szerzej - efektorów precyzyjnych., względem klasycznych. To druga strona rachunku - tym bardziej, że teraz operacyjnie i taktycznie króluje pozahoryzontalna precyzyjna projekcja siły - czyli coś, w czym czołg zasadniczo nie uczestniczy - stąd jego marginalizacja do rozproszonych małych grupek ograniczonego wsparcia taktycznego WWO/WWB
Marcus102
Tadeusz Żeleźny - pisząc o amunicji precyzyjnej uważasz że ognień z czołgu jest nieprecyzyjny? Moim zdaniem czołg należy od dawna do kategorii broni zdolnych prowadzić precyzyjny ognień. Nowoczesny system dowodzenia i rozpoznania pozwala na rozszerzenie możliwości czołu w zakresie zwalczania celów ogniem z armaty o te niewidoczne bezpośrednio przez celowniczego. Tak długo jak na polu bitwy skuteczna będzie artyleria lufowa, tak długo potrzebne będą także czołgi. Działo samobieżne jest wyspecjalizowane do prowadzenie ognia pośredniego. Czołg jest działem samobieżnym wyspecjalizowanym do precyzyjnego ognia na wprost. Co do opancerzenia. Porównaj odporność pojazdów wg. STANAG 4569 na ostrzał i na odłamki.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Uważam, ze dyskutowanie o celności ognia czołgowego - czyli bezpośredniego i dohoryzontalnego, nie ma żadnego sensu, gdy przeciwnik jest z horyzontem, a obie strony rażą się ogniem pośrednim pozahoryzontalnym. Tak naprawdę obie strony trzymają czołgi jako taktyczny odwód na wypadek ataku. Ale ten i tak idzie o kilkaset metrów, kilometr, i czołgi - jako ostatnia rezerwowa linia obrony - zwykle nawet w tym nie uczestniczą. Teraz środki obrony i gęstość sensorów zrobiła z czołgu wóz wsparcia dla obrony, bo atak jest zbyt kosztowny. To skutek nasycenia kppanc obu stron. I dlatego też czołgi próbuje się używać do ognia pośredniego z podjazdów dla zwiększenia elewacji - aczkolwiek strzelania są wg improwizowanych tabel albo korygowania dronowego - poniekąd metodą prób i błędów. To tylko podkreśla marginalizację czołgów w nowoczesnej wojnie pełnoskalowej.
DIM1
Czego mi w tym opisie stanowczo brakuje, aby był uczący... To nie opisów, że agresor bombardował Pisky 6,5 tysiąca pociskami dziennie, a obrońcy uparcie "wgryźli się w asfalt"... Ale np. konkretnych wyjaśnień, w jaki sposób utrzymywali część miejscowości, mimo ataku pociskami TOS-1a ? Gdy przeżycie obrońców wydaje się zupełną, biologiczną niemożnością ?
GB
Rosjanie opublikowali filmik z Donbasu na którym jest bunkier ukraiński. Z zewnątrz wygląda całkiem niepozornie. Ot taki niby drewniany, ale jak się wejdzie w głąb to jest to betonowy bunkier ze stalowymi drzwiami grubości pewnie z 5 cm (na oko). Strzelnice też mają otwierane stalowe klapy. Całość wygląda od wewnątrz dość solidnie i pewnie może wytrzymać trafienie pocisku artyleryjskiego 152 mm. I był też inny filmik na którym była zdjęta wieża jakiegoś btr- a. wieża wg opisu Rosjan była sterowana zdalnie....
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Rozproszenie i zmiany pozycji. I tzw. "lisie nory" w bok okopu - schronów ziemnych dla pojedyńczych żołnierzy.. Skrajnie - taktyka tunelowa. Tak naprawdę - jeżeli ma się finanse i pole swobodnego działania jak Polska - to nie żołnierz, a dron winien być wystawiony do boju. A główna rzecz - precyzyjna pozahoryzontalna projekcja siły artylerii lufowej, rakietowej i dronów.
DIM1
"Lisie nory" itp. to było i dawniej, niemniej nie bronią przed atakiem TOS-1A. A ja o ten właśnie atak pytam - jak przeżyli i bronili się dalej ?
SpalicKreml
Bardzo dobra analiza, czapkuje autorowi.
Jameson
Jak to się ma wszystko do naszych zakupów 1000 czołgów K2 do wcześniej zamówionych Abramsów i posiadanych Leo2xx ??? Wojna idzie w zupełnie innym kierunku, czołgi strzelają głównie ogniem pośrednim, czy nasi dowódcy wyciągają jakieś wnioski z tych działań. Jak ktoś tu napisał wystarczą Abramsy i remont wszystkich Leo do 2PL, kasę inwestować w artylerię, obronę przeciwlotniczą i przeciw dronami, oraz same drony. Piechotę nasycić PPK uderzającymi z góry.
P
Mówi się, że generałowie zawsze przygotowują się do poprzedniej wojny. W naszym przypadku jest to szczególnie widoczne. Zmniejszyła się liczba czołgów, BWP są tak przestarzałe, że praktycznie też trzeba będzie się ich pozbyć i czymś je zastąpić. Wybuchła wojna, więc sporo koncepcji można ocenić i zrewidować, przemyśleć w którą stronę iść, czy więcej batalionów kołowych kosztem gąsienic, może przyda się typowa lekką piechota, jaka rola rozpoznania, a że i tak sprzęt trzeba wymienić, to warto zastanowić się na co. Ale po co, beton kupi to do czego przywykł i tyle.
Pirat
Czołgi w tym wszystkim również uczestniczą w małych zgrupowaniach.
Chyżwar
Nieśmiało pragnąłbym zauważyć, że nie odrobiłeś lekcji na temat K2. Do tych czołgów jest precyzyjna amunicja pozwalająca likwidować wraże czołgi ogniem pośrednim na dystansie od dwóch do ośmiu kilometrów. Poza tym obecna wojna jest jaka jest, ponieważ Ukraińcy nie posiadają w swoich strukturach czegoś co nazywa się dywizja. Tymczasem przy pomocy niezgranych ze sobą brygad trudno byłoby przeprowadzić skuteczną kontrofensywę. W NATO rzecz ma się zupełnie inaczej. Do ofensywy albo kontrofensywy przewidziana jest zgrana ze sobą dywizja, która posiada przygotowane do tego struktury dowódcze. W dniu dzisiejszym Amerykanie tworzą właśnie dwie super ciężkie dywizje przełamania. I przekonany jestem, że oni z aptekarską precyzją analizują każdy element tej wojny.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Zakup 1000 K2 jest skrajnie bezsensowny na na naszym teatrze wojny wg doświadczeń z Ukrainy - będzie kosztował z całym "ekosystemem" ca 100 mld zł. Za te pieniądze winniśmy kupować Gladius, Kraby, Kryle - i amunicję precyzyjną. Dokładniej - licencje najnowszej amunicji precyzyjnej [Leonardo Vulcano, Bofors Bonus, BAE HVP, w przyszłości Nammo Ramjet]- nawet za miliardy dolarów, jak trzeba. I produkować tę amunicję w dziesiątkach tysięcy. Zamiast czołgu wystarczy Rak z zasięgiem APR ppanc ponad 10 km - ogniem pośrednim. A Kraby winny być produkowane 24/7/365 z priorytetową rozbudową zakładów - za miliardy z MON.
Pirat
Rak w cel ruchomy nie trafi. Każda broń ma swoją funkcje.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Powinniśmy kupić licencję na K239 [taki koreański HIMARS] wspólnie dokończyć amunicję precyzyjną na 200 km - i najlepiej zdronizować K239 PL - już z napędem hybrydowym. Tak jak USMC zdronizował wyrzutnie NSM, a US Army dronizuje HIMARSa. Nawet "stare" Langusty winny dostać nowe precyzyjne pociski Feniks - z naprowadzaniem półaktywnym z APR Szczerbiec. Dronizacja, amunicja precyzyjna, sieciocentryczność, nosiciele kołowe o dużej mobilności operacyjnej, w tym dzięki napędowi hybrydowemu [sygnatura, przekraczanie rzek]. A my forsujemy czołgi - pancerz na gąsienicach do ognia bezpośredniego dohoryzontalnego - czyli skrajny anachronizm.
kaczkodan
Jest jeszcze coś takiego jak cena. Czołg razi cele z punktową precyzją za pomocą bardzo taniej amunicji na odległość do kilku kilometrów. Tymczasem pocisk precyzyjny kosztuje około 30 tyś. USD. 200 dostarczonych pocisków zwraca koszt czołgu. Czołg z dobrym asop-em jest skrajnie trudny do zniszczenia.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Analizując wojnę w Ukrainie - optymalnie, ze względu na mobilność operacyjną - potrzebujemy kołowej armatohaubicy jak RCH 155 - do ognia w ruchu, z automatem ładowania, wyłącznie z amunicją precyzyjna dalekiego zasięgu. Z napędem hybrydowym do minimalizacji sygnatury cieplnej i do przekraczania bez mostów rzek po dnie. Z pancerzem przeciwodłamkowym Stanag 1 czy 2. Najlepiej całkowicie zdronizowanej - i wpiętej sieciocentrycznie real time w dalekie dronowe rozpoznanie/pozycjonowanie celów.
Powiślak
Z całym szacunkiem: na trzeźwo t o wymyślasz? Dronizacja Himarsów? Nasz MON miałby coś "zdronizować"? Serio? Coś ci powiem o dronach w MON. Przetarg "wygrał" nieistniejący Orlik. Kupili "ad hoc" Bayraktary nie mieszczące się w żadnym programie - zadecydowała histeria, panika, euforia? Bo na 1000% n i e żaden p l a n MON. Kupili Gladiusa z WB, Po latach ciągłego sabotowania WB wyraźnie albo nastąpiła ....pomyłka, albo wreszcie zwolniono tego sabotażystę? Jak widzę, u kogoś tekst "najlepiej " czy "powinna" to natychmiastowy oczami wyobraźni widzę nowiutką "Gwiazde Śmierci" , zacumowaną w doku obok ....Ślązaka! Kierowane Feniksy? Izrael oferował coś 10 lat temu licencję na pociski do Langust o CEP poniżej 15 m. MON nie był zainteresowany. Diehl zaoferował współpracę przy IRIS-T, MON nie był zainteresowany, Ukry oferowały współpracę przy śmigłowcach, MON był NIEzainteresowany. MON przez 13 lat "integrował" Spike na Rośku. I TEN MON ma dronizować? Litości!!!
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Powiślak - z całym szacunkiem - ale te pretensje do MON - nie do mnie. Ja opisuję, jak taniej, szybciej i osiągać skokowo nowy poziom zdolności - wydać te pieniądze - obecnie marnowane na ekstensywne odtwarzanie WP wg wzoru AD1970. To kwestia MERYTORYCZNEJ presji i uświadamiania społeczeństwa - pragmatycznie i na zimno - a nie emocjonalnego rozdzierania szat - bo to nic nie pomoże, tylko zaszkodzi. U nas zamiast dyskusji merytorycznej jest pyskówka i biadanie nad rozlanym mlekiem - zamiast analizy błędów systemowych, strukturalnych, organizacyjnych, zamiast budowania wszystkiego od podstaw - cierpliwie i krok po kroku aż do końca. Podejście KONSTRUKTYWNE, a nie dołujące biadolenie, a zwłaszcza, że "nic się nie da". Odwrotnie - DA SIĘ - ale trzeba to wypracować i nie poddawać się.
Powiślak
Jeśli Rosja bije artylerią to potrzebne jest kilka rzeczy. Trzeba mieć radary do namierzania ich dział - ale MON nie planuje kupić naszych Liwcow, i kupuje małe radary taktyczne i malutkie plecakowe radarki "okopowe"! Sabotaż? Po drugie niezbędne są środki do zwalczania obcych dronów - ale MON NIE kupuje i NIE planuje zakupów sprzętu WRE, laserów itp.. Po trzecie wobec niemożności dorównania Rosji ILOŚCIĄ - pomijam sen o 500 Himarsach, gdy brak nam Langust - niezbędna jest amunicja precyzyjna, ale MON śni , że APR 155 wystarczy? Po czwarte rozpoznanie satelitarne i lotnicze, ale satelity? A na 48 naszych F16 mamy TRZY nowoczesne zasobniki rozpoznawcze. I Bayraktar przy złych warunkach nie poleci a mały FlyEye/Orlik? I wreszcie NIEZBĘDNY jest BMS spięty z Topazem. Ale MON robi co może by OPÓŹNIĆ wprowadzenie bms do wojska choć zarówno WB jak i TELDAT mają od daaawna swoje systemy. Aha, nadal MON n i e kupuje dla artylerii Topaza wyższego poziomu niż dywizjon.
Andreasus
Drogi Panie redaktorze co znaczy " separatystyczno-rosyjski walec". Po co używać określeń rosyjskiej propagandy.
DIM1
(2) A wobec tego już dziś przygotowywać trzeba (i także na szczeblu kompanii i na przykład na co którymś bwp) masowo produkowane, tanie zestawy radiolokacyjne, sterujące działkiem laserowym. Owszem, takim tanim Mavic'om można tym będzie namieszać skutecznie. Podczas gdy emitery pola elektromagnetycznego nic nie zdziałają przeciw dronom, z elektroniką wymienioną na taką, jak wspomniałem to w poprzednim poście. Marsz w tysiące dronów obserwacyjnych, po kilkaset tysięcy złotych czy euro każda sztuka, to ślepy trop. Pojawią się małe, taniuteńkie drony, a po prostu przenoszone we właściwe miejsce nośnikiem (i ten też może być prymitywny - tani). "Chińszczyzna" wygra w życiu tak, czy owak, cokolwiek by tu nie dość zorientowani koledzy nie napisali.
Bóg drogi
Mimo to ta wojna nie należy do zaawansowanych technicznie wojsk, które mają pełny działający system walki. Dlatego te drony dają radę. Wskazują analogowo cel, który potem analogowo operatorzy przekazują dalej, a obsługa działa wprowadza analogowo nastawy. To tylko rozwinięcie koncepcji znanej niemal czasów lotów balonem. W przypadku dobrze zorganizowanej, nowoczesnej armii te drony będą spadać, a armia która będzie miała dorny wpięte w BMS będzioe miała przewagę w każdym aspekcie. Już teraz jedyną przewagą orków jest ilość. gdyby Ukraińcy mieli wystarczająco środków ogniowych i amunicji, orki byłyby bezbronne. Innymi słowy proste drony nie zastąpią "skomplikowanych", tak jak działo na pickupie nie zastąpi czołgu.
gdy
Znowu realny opis zamiast pięknej propagandy. Jest to holernie ważne bo ludzie myślą że wojna to gra komputerowa i tylko czasami ,,ewakuacja ,,
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
MON nie dopilnował modernizacji LEO 2 - więc to przykrył zakupem 250 Abramsów. I jeszcze idzie w zaparte na rzecz kupienia wpływów politycznych starej gwardii f- forsując 1000 K2 - a czołgi są najmniej potrzebne w nowoczesnej wojnie opartej o nasycenie sensorami i precyzyjnymi efektorami POZAHORYZONTALNYMI. Po zatwierdzeniu w 2017 nowego Strategicznego Przeglądu Obronnego - czyli 500 Krabów dla WP - MON nie zrobił WTEDY inwestycji w HSW - i nie zamówił tych kolejnych 400 Krabów. Mielibyśmy w linii na 24 lutego przynajmniej 200 Krabów w WP - i produkcję do zasilania Ukraińców z linii produkcyjnej. Teraz MON kopie studnię do pożaru interwencyjnymi zakupami K9 - i przykrywa obietnicami rzekomego transferu technologii K9A2/PL - chociaż fabryka i własność ma być koreańska. Czysta polityka oparta o kluczowe zaniechania i niekonsekwencje - i przykrywanie strategicznych błędów jeszcze gorszymi decyzjami.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Czołg z pancerzem i SKO i elewacją stabilizowanej armaty został skonstruowany do walki dohoryzontalnym ogniem bezpośrednim. Zapewne jak się nie ma prawdziwej artylerii dalekiego zasięgu - to improwizuje się czołgi do ognia pośredniego - zapewne z podjazdów - aczkolwiek przy braku SKO do ognia pośredniego - elewację i kierunek podaje się wg zewnętrznych improwizowanych wyliczeń/korygowania. Jasne - można tak używać czołgi - ale lepiej i taniej i efektywniej mieć prawdziwą artylerię - i to z amunicją precyzyjną - zwłaszcza samobieżną. Czyli ZERO K2 - za to Kraby. Kryle, amunicja precyzyjna, drony, Gladius - i prace nad Krabem 2, Krylem 2 i Gladiusem 2. Sieciocentryczny precyzyjny ogień w ruchu [jak RCH 155], hybrydowy napęd, automat ładowania, dłuższa lufa, przykrycie dronowe C-RAM [np. z LM MHTK]. A najlepiej - Kraby i Kryle jako artyleria UNIWERSALNA - czyli także plot/prak. No - ale o takich sprawach trzeba PRAWIDŁOWO myśleć i je konsekwentnie realizować....
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Niestety w MON i WP rządzi lobby pancerniackie - jako scheda po PRL. Nie chcą dronizacji - za wszelką cenę forsują czołgi jako główny oręż operacyjny w wielkich jednostkach pancernych - chociaż czołg już jest zmarginalizowany do roli WWO/WWB na poziomie taktycznym w rozproszeniu rzędu plutonu. Tymczasem absolutnym królem jest pozahoryzontalna precyzyjna sieciocentryczna projekcja siły skalowalnej artylerii rakietowej, lufowej i dronów.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Zamiast 1000 [!] ultrakosztownych czołgów K2 - winniśmy z Milrem zbudować WWO/WWB na podwoziuType X. z wieżą ZSSW-30 ze Spike/Piratem - czy bezzałogowy niszczyciel czołgów z Brimstone. Tak za 10 mld zł. Tanio, relatywnie szybko, bez długiego szkolenia załóg, przy kilkukrotnie mniejszych kosztach eksploatacyjnych. A potem - zautomatyzować w 100% Raka - i też posadowić na klonie Type X. Żeby nie ginęli żołnierze - i żeby taktycznie i operacyjnie mieć w pełni wolne ręce. Dron pójdzie w każdą misję skalkulowaną optymalnie wg koszt/efekt, nie popełnia błędów - i nie popada w wypalenie morale.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Niestety MON żadnych wniosków z wojny w Ukrainie nie wyciąga. Nadal uparcie czołgi są uważane za główny oręż operacyjny, w dodatku zamiast rozproszenia czołgów do plutonów - budowanie z mozołem ultra-kosztownych, wielkich, trudnych w dowodzeniu jednostek hierachicznych - batalionów, pułków, brygad, dywizji pancernych....jakby to był Kursk 1943.. Całkowicie anachroniczna strategia i operacyjność....
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Ze 100 mld zł na K2 lepiej przeznaczyć 30 mld zł na system Gladius z dostawami od tego roku [czyli 60 baterii], 10 mld na obecne Kraby [200 sztuk], 5 mld na Kryle {"tak jak jest"] - ca 250 sztuk o wysokiej mobilności operacyjnej, 5 mld na dodatkowe Raki na kołach podwozi Rosomaków wziętych m.in. ze Spikewozów - Spike winny być na 4x4 w "hit and run". czy nawet stare BRDM-2 itp. jako nosiciele. A reszta 50 mld zł - na rozwój Kraba 2 i Kryla 2 , na Raka 155 mm z większym zasięgiem -i ich uruchomienie, na zakupy licencji i produkcję wielkoseryjną amunicji precyzyjnej.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Wystarczyło te 247 Leo 2 zmodernizować do A7V1 [coś jak Challanger 2 do 3], a te 366 Abramsów też wyposażyć w L55A1. Razem byłoby 613 czołgów znacznie lepszych od rosyjskich - i tyle aż nadto wystarczy - i to nie w pułkach, brygadach, dywizjach pancernych - ale co najwyżej w kompaniach wsparcia. Czołg przestał być skutecznym środkiem przełamania operacyjnego jak w II w.św. i w zimnej wojnie - stał się marginalnym środkiem wsparcia piechoty jako WWO/WWB. Za dużo sensorów, za dużo środków ppanc, rządzi pozahoryzontalna precyzyjna projekcja sił artylerii rakietowej, lufowej, dronów. A u nas Prezes z palca ordynuje dywizje pancerne - z wiedzą na poziomie laika. co obejrzał "Czterech pancernych".
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Czołgi w roli artylerii ognia pośredniego - potwierdza się marginalizacja czołgów jako efektorów ognia bezpośredniego - i prymat ognia pośredniego - zwłaszcza dalekiego zasięgu i precyzyjnego. A co do czołgów jako improwizowanej artylerii samobieżnej - to przy strzelaniu ogniem pośrednim na dystans i pancerz i czołgowy SKO niepotrzebny. No i rozproszenie czołgów - co najwyżej do kilku sztuk wsparcia jako WWO/WWB - a i to dopiero jak artyleria zrobi swoje. A my idziemy w Abramsy i K2....obłęd MON. I jeszcze robimy bataliony, pułki, brygady i dywizje pancerne - a tymczasem typowe jednostki czołgów w pełnoskalowej wojnie w Ukrainie to...plutony.
The thex
"w zakresie min przeciwpancernych". Tak, oczywiście. A my jak te małe dzieci uwierzymy że te tysiące min przeciwpiechotnych zrzucanych codziennie na Donieck to separatyści sami sobie podrzucaja żeby kręcić filmiki na YouTube i tilktoka jak to je detonują przy pomocy opony. Nikt tam nie przestrzega żadnych konwencji ani umów. Ani Ruskie ani Ukry. I jedni i drudzy używają budynków cywilnych, szpitali, przedszkoli jako miejsc ukrycia dla wojska co automatycznie zmienia status tych budynków na militarny. Poza tym odnoszę wrażenie że pisał to jakiś Rosjanin. Planszety czy eszelony to nie są polskie słowa tylko rosyjskie. 99% Polaków nawet nie zrozumie co to takiego ten planszet.
szczebelek
No tak nie ważne, że ci Ukraińcy leżą na łóżkach niezdolni do walki, ale na pewną trzymają granatnik przy oknie lub siedzą na krześle z działem gotowym do wystrzelenia.
DIM1
(3) I sprawdzam jeszcze parametry Mavic 3, z Hasselblad'em 4/3 CMOS... 5,1 k, 15 km... - wszystko imponujące. "za grosze". A za 5 lat coś podobnego będzie jeszcze wiele razy tańsze. Pierwszy fax, jaki służbowo obsługiwałem kosztował 31,5 tys USD i miał rozmiary pralki... wkrótce potem, w rozmiarach już tylko maszyny do pisania, zaoferowano fax za 15,5 tys DM, ale też jeszcze wszystko made in Japan, w kolejne 4 lata potem nabyłem dla siebie zgrabny, mały Panasonic KX-F 80, za 80 USD, a do Grecji przyjechałem z jeszcze mniejszym, leciutkim dobrym faksem za 50 USD, wyprodukowanym we Wrocławiu... Szybko to leci. I dokładnie to samo wydarzy się ze znakomitymi dronami. Tylko - podkreślam - wydania wojskowe dostaną inaczej działającą elektronikę, robiącą swoje mimo przerw w odbiorze sygnału od operatora. Aha ! I namierzać i strącać trzeba będzie także operatora, a nie tylko jego dron. Wszystko to leży w możliwościach dzisiejszej elektroniki. - Czy MON zamawia ???
DIM1
Mavic 2 kosztuje ok. 800 Euro, razem z VAT i detalicznie, przy tym w ateńskim drogim supermarkecie. Hurtowo na pewno ułamek tej kwoty. Gdy "Piorun" kosztuje xxx tysięcy. Pamiętam, jak od lat piszę Wam, że niebo zawsze już będzie pełne dronów i zawsze jestem przez tutejsze dinozaury wyobraźni wyśmiewany. Krok następny (albo i już wykonany, nie wiem tego), sam układ radiowy Mavic'a wymieniony zostanie na taki, który nie będzie lądować, gdy straci sygnał operatora, a po prostu przeczeka, wykonując dalej obserwację i wyłącznie nadając, bez potwierdzeń odbioru. Nadajnika zagłuszyć nie można, zagłusza się tory odbiorcze... A potem wróci za linie wroga... OCZYWISTOŚCI !