- Analiza
- Wiadomości
"Możemy kontratakować na kilometr, dalej nie". Jak wygląda wojna pozycyjna w Donbasie [ANALIZA]
Mija pół roku od rozpoczęcia pełnoskalowej agresji Rosji wobec Ukrainy. Konflikt przekształcił się w wojnę pozycyjną, w której żadna ze stron nie jest w stanie osiągnąć decydującego powodzenia. Jak wyglądają walki w Donbasie? Analiza Marcina Gawędy.

Front na Ukrainie zastygł od wielu tygodni. Na kierunkach charkowskim, zaporoskim czy chersońskim trwają wzajemne ostrzały artylerii, przegrupowania wojsk, rotacja, walki na poziomie taktycznym, ale w zasadzie linia frontu się nie zmienia. Nieco inaczej jest w Donbasie, gdzie kosztem ogromnych strat i dzięki przewadze ogniowej w artylerii i lotnictwie separatystyczno-rosyjski walec, bardzo powoli toczy się jeszcze na zachód - w kierunku na Siewersk, Sołedar, czy Bachmut. Zazwyczaj przesunięcia frontu mierzy się w setkach metrów i pojedynczych miejscowościach, czasami przez wiele dni, czy tygodni, nie jest nawet pewne kto kontroluje w pełni daną wieś.
Cechy charakterystyczne obecnej wojny pozycyjnej to:
- wszystkie miejscowości w Donbasie zamienione zostały w punkty oporu, z linią okopów i polami minowymi
- mimo zapowiedzi elastycznej obrony Siły Zbrojne Ukrainy w zasadzie nie ustępują z żadnej miejscowości, w miarę możliwości kontratakując
- ataki wyprowadzane są czołowo, rzadko można przeskrzydlić pozycje npla, nie ma "kotłów", ani przełamania operacyjnego (blisko było do okrążenia ukraińskiego zgrupowania operacyjnego w rejonie Hirskie-Zołote, ale w ostatniej chwili udało się mu wycofać)
- przesunięcie frontu zazwyczaj oznacza zrujnowanie miejscowości, czy punktu oporu przez wielodniowy ostrzał artylerii, linia frontu przesuwa się na wybranym odcinku, o kilkaset metrów, czasami 1-2 km, przy niezabezpieczonych skrzydłach natarcie, czy kontratak zalega.

Wspomina o tym major Gwardii Narodowej, Petro Kuzyk, dowódca batalionu "Swoboda": "możemy kontratakować, przesunąć się na jeden kilometr do przodu. Dalej tego robić nie możemy, bo ani po prawej stronie, ani po lewej sąsiedzi nie idą do przodu"
- w walkach obie strony ponoszą duże straty, zwłaszcza od ognia artylerii korygowanego przez drony;
- klasyczne rozpoznanie osobowe zastępowane jest przez niezastąpione rozpoznanie bezzałogowe (m.in. masowo używane są przez obie strony chińskie komercyjne drony typu DJI Mavic, nierzadko na poziomie plutonu czy kompanii);
- straty w zabitych i rannych oraz wyczerpanie psychofizyczne żołnierzy wymaga ciągłego przegrupowania sił i rotacji oddziałów, zazwyczaj lekko ranni powracają do linii, ewakuowani są tylko ciężko ranni, niezdolni do walki;
- o utrzymaniu linii frontu decydują nierzadko odpowiednio użyte odwody operacyjne, ich brak był przyczyną "oddania" Lisiczańska, ale w skali mikro decydują plutony, czy kompanie wkopane w ziemię i utrzymujące pozycje kosztem strat i wyczerpania psychicznego i fizycznego;
- grupy bojowe (taktyczne) na froncie mają zróżnicowaną zdolność (wartość) bojową, w przypadku Sił Zbrojnych Ukrainy kluczowe pozycje ryglują np. elitarne oddziały zmechanizowane, desantowo-szturmowe, czy ochotnicze, podczas gdy inne utrzymuje gorzej wyszkolona i wyposażona OT, z kolei siły agresora to m.in. grupy bojowe najemników "Wagnera", lub elitarne oddziały separatystów (np. batalion szturmowy "Somali"), podczas gdy pasywne odcinki frontu przykrywają np. mobilizowane rezerwy separatystów;
- jakiekolwiek sukcesy atakujący osiąga dzięki taktyce spalonej ziemi, z wykorzystaniem przewagi liczebnej i siły ognia na wąskich odcinkach frontu, wg powtarzalnego algorytmu: najpierw zmasowany ogień artylerii, potem natarcie, potem znowu ostrzał...
- w ciężkich warunkach bojowych szybko degraduje się sprzęt i wyposażenie pododdziałów, konieczna jest często pomoc wolontariacka bezpośrednio na linię frontu, do konkretnej jednostki. Przykładowo 17 sierpnia via FB o swoich potrzebach informowała doborowa jednostka, od tygodni na froncie, batalion "Swoboda" 4 Brygady Operacyjnej GN: "w związku z zaciekłymi bojami zniszczono wielką ilość naszej techniki: notebooki, planszety, drony - z pomocą których prowadzono rozpoznanie i planowanie boju. Na razie szczególnie potrzeba: notebooki, planszety, kwadrokoptery DJI MAVIC 3 albo AUTEL EVO 2, (modem) STARLINK i wiele innego..."
Zobacz też
Na froncie donbaskim istnieje duża dysproporcja w sile ognia artyleryjskiego, SZU odczuwają "głód amunicji" nawet jeśli jest artyleria, wprowadzane są czasami limity ognia, z kolei artyleria separatystyczno-rosyjska prowadzi nieograniczony niczym ostrzał zużywając całe eszelony amunicji, w tym 152 mm
16 sierpnia gen. Załużny stwierdził, że codziennie notuje się 700-800 ostrzałów rosyjskiej artylerii, z szacowanym dziennym zużyciem amunicji na poziomie 40-60 tys. pocisków.
Zobacz też
Wnioski z walk
- narastają napięcia już nie tylko między jednostkami frontowymi a tyłowymi, ale nawet między jednostkami, które trwają na najbardziej gorących odcinkach frontu, a tymi na pasywnych (dla opisania krytycznej sytuacji na takim, czy innym odcinku obrony, używa się nierzadko określenia "miasoróbka" - maszynka do mięsa")
- walki mają bezpardonowy charakter, często bez bezpośredniego kontaktu piechoty, jeńców jest relatywnie niewielu
- taktyka obu stron sprowadza się często do minimum - wkopania się w ziemię i utrzymania pozycji za wszelką cenę w przypadku obrony, lub wielodniowe zmiękczanie pozycji npla zmasowanym ostrzałem artylerii i lotnictwa oraz cykliczne ponawianie (zazwyczaj nieudanych) szturmów między nieustającą kanonadą
- decydująca jest siła ognia - do ognia pośredniego, nierzadko kierowanego przez drony, używa się nie tylko klasycznej artylerii, ale również czołgów, czy armat przeciwpancernych; korygowana przez bezzałogowce artyleria zyskała na celności zbliżając się do efektywności ostrzału precyzyjnego, obserwuje się u obu stron bezpośrednią współpracę drona z pojedynczym działonem, czy załogą czołgu
- obiekty punktowe, ale też grupki piechoty, czy pojazdy, razi się ogniem amunicji kierowanej (np. Krasnopol), amunicji krążącej lub zrzucając granaty z improwizowanych dronów
- umocnione punkty oporu - plutonowe, czy kompanijne - to nie tylko linie okopów i bunkrów, ale również masowo stosowane w Donbasie pola minowe
Zobacz też
Na przedpolu ukraińskiej linii obrony leży cały arsenał minowy, oczywiście w zakresie min przeciwpancernych. Od posowieckich typu TM-62M aż po niemieckie DM31 i przeciwburtowe DM 22 PARM. Rejon Opytnego pod Donieckiem zaminowany miał zostać natomiast magnetycznymi, przeciwpancernymi francuskimi minami HPD-2A2.

Autor. Bullpup/Domena publiczna/Wikimedia Commons
Dynamika walki powoduje, że straty w sprzęcie np. w pojazdach nieopancerzonych (terenówki, pikapy operujące na tyłach), czy w bezzałogowcach są ogromne, zdolności bojowe pododdziałów często utrzymywane są przez wolontariat. W zasadzie nieustannie potrzeba pikapów, części zamiennych do pojazdów, baterii do dronów, generatorów, termowizorów, karabinów antydronowych itd.
Podobnie jest w przypadku sił agresora, zbiórki dotyczą zazwyczaj dronów (mawików), które u separatystów są używane masowo, zastępując niejako brakujące/ubogie techniczne środki rozpoznania lub konkretnych rodzajów wyposażenia, np. termowizorów dla jednostek rozpoznawczych itd.
Anatomię wojny pozycyjnej można pokazać jak w soczewce na przykładzie chociażby walk na kierunku donieckim. O poddonieckie Pisky walki trwały z ogromnym natężeniem przez wiele dni.
16 sierpnia gen. Załużny określił, że najbardziej niepokojąca sytuacja na froncie to właśnie rejony Doniecka - Awdijiwka, Pisky i Marijnka, czyli umocniony i zaciekle broniony obszar, o który walki toczyły się od dawna.
Rejonu umocnionego w miejscowości Pisky broniły/bronią: 21. batalion "Sarmat" 56. Brygady Piechoty Zmotoryzowanej, 3. batalion 80. Brygady Desantowo-Szturmowej, oddział ochotniczy "Santa" i inne mniejsze pododdziały. Pisky były solą w oku nieprzyjaciela od miesięcy, na przełomie lipca i sierpnia spadła na wieś nawała ognia i natarcie za natarciem.
Zobacz też
Intensywność ognia była taka, że 2 sierpnia dowódca 21. batalionu określił Pisky mianem "maszynki do mielenia mięsa" ("Pisky. Miasoróbka"): "Jak pisałem wcześniej, 6500 pocisków na cholerną wieś mniej niż w ciągu doby. A takich dób już sześć, i w głowie się nie mieści, jak w takim szkwale wrogiego ognia utrzymuje się przy życiu jakakolwiek liczba naszej piechoty (...) wróg bez jakichkolwiek problemów dla siebie kładzie ogień w nasze okopy, rozbijając nawet mocne, betonowe pozycje (...) batalion własnymi ciałami powstrzymuje nawałę".
13 sierpnia podobny wpis, o krytycznej sytuacji i potrzebie wsparcia (w tym chociażby jednym Bayraktarem) prosił "Santa", legendarny dowódca ochotników "Prawego sektora", z wieloletnim doświadczeniem bojowym. "Nie mam słów, by opisać to piekło (...) Kiedy wrogie czołgi, działa samobieżne, bojowe wozy piechoty, dzień w dzień wychodzą na te same pozycje (...) wgniatając nas w beton i asfalt".
Siły agresora stosowały tu taktykę powszechną dla Donbasu - wielodniowy zmasowany ostrzał artyleryjski równający z ziemią wszystkie pozycje ukraińskie i zadający ogromne straty, a następnie ataki grup szturmowych, wspartych czołgami i rozpoznaniem bezzałogowym.
Na Pisky-Pierwomajsk atakował 11. pułk tzw. "DRL" z organiczną kompanią czołgów T-72B3 (ta wersja czołgów przekazywana była separatystom po wybuchu wojny) oraz batalion szturmowy "Somali", wsparte ogniem artylerii lufowej i rakietowej, w tym również wyrzutniami termobarycznymi TOS-1. Na tym odcinku frontu ogień kontrbateryjny był znikomy, co przekładało się na bezsilność obrony - ukraińscy żołnierze mieli świadomość, że ogień artylerii npla jest bezkarny, jak na poligonie. Podciągnięte posiłki ustabilizowały nieco sytuację, kryzys taktyczny nie przerodził się w operacyjny. Separatyści już dawno ogłosili zajęcie m. Pisky, jednak siły ukraińskie wgryzły się w obrzeża wsi i niczym "cyborgi" trwają na pozycji. Wydawało się, że po wielu tygodniach Pisky zostały już w całości zajęte przez wroga, tymczasem 20 sierpnia "Santa" napisał - "Pisky się trzymają".
Na kierunku donieckim, w ciągu ostatnich tygodni, siły agresora przesunęły się na zachód o skrawek donieckiej ziemi dalej, ku kolejnym umocnionym wsiom - Newelskie, Pierwomajskie, Wodiane, Opytne. Walki o nie, z różnym natężeniem, trwają od wielu dni. Do Pokrowska i Konstantynówki dość daleko, nie mówiąc o Słowiańsku i Kramatorsku. SZU wciąż kontrolują połowę obwodu donieckiego.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS