Opisane w raporcie wydarzenie miało miejsce podczas dużych morsko-lotniczych ćwiczeń rosyjskich sił zbrojnych w rejonie Bałtyku, realizowanych z Obwodu Kaliningradzkiego. Jednym z istotnych elementów tych manewrów były loty „patrolowe” naddźwiękowych bombowców Tu-22M3 w eskorcie myśliwców Su-27 które dotarły aż do duńskiej wyspy Bornholm, około 100 km na północ od Kołobrzegu. Jak ujawnił obecnie wywiad wojskowy Danii, zdarzenie zbiegło się z odbywającym się na wyspie spotkaniem czołowych polityków tego kraju, a rosyjskie samoloty miały na pokładzie uzbrojenie bojowe.
Rakietowy trening nad Bałtykiem
Tu-22M3 to ciężki bombowiec naddźwiękowy, który może przenosić 12 ton bomb lub trzy pociski powietrze-ziemia Ch-22. Rakiety tego typu osiągają prędkość ponad 4 tys. km/h i zasięg 500 km. Mogą one przenosić głowicę jądrową o mocy do 1000 kiloton. Podczas wspominanych ćwiczeń dwa samoloty Tu-22M3 przeleciały około 3 tys. km z bazy w głębi terytorium Rosji. Lecąc nad wodami Morza Bałtyckiego na niewielkiej wysokości i ze znaczną prędkością poddźwiękową, rosyjskie bombowce były eskortowane przez dwa myśliwce Su-27 z Kaliningradu. Ich przelot przez niemal całą długość Bałtyku spowodował alarmowe starty myśliwców fińskich, szwedzkich i duńskich. Rosyjski rajd zakończył się po osiągnięciu symulowanej „rubieży ogniowej” w rejonie Bornholmu, gdzie samoloty zawróciły na wschód.
Duński raport mówi, iż były to „najbardziej agresywne działania, jakie widzieliśmy od wielu lat”, jednak nie był to incydent wyjątkowy. Nie był to również ostatni taki „lot treningowy” w tym roku. Tu-22M3 powróciły nad Bałtyk we wrześniu i ponownie trenowały atak rakietowy na cele w Skandynawii i Europie Środkowej. Grupa, która przeleciała wzdłuż Skandynawii zawróciła na zachód od Bornholmu ponownie składała się z dwóch bombowców i takiej samej liczby myśliwców. Łącznie w tym roku odbyły się już trzy takie „naloty”, w trakcie których co najmniej dwukrotnie Tu-22M3 przenosiły amunicję bojową.
Powrót do ćwiczeń z czasów Zimnej Wojny?
Tego typu ćwiczenia stanowiły normę w okresie Zimnej Wojny, gdy obie strony stale prezentowały swoją gotowość do działania. Rosyjskie bombowce naddźwiękowe Tu-22, wówczas korzystając jeszcze z „przyjaznej przestrzeni powietrznej” Polski i nadbałtyckich republik radzieckich, często trenowały ataki na Danię, Niemcy czy kraje neutralne. Po rozpadzie ZSRR tego typu działania ustały. W październiku 2011 roku Tu-22M wróciły nad Bałtyk, po raz pierwszy trenując ataki na cele w Danii, Szwecji, krajach bałtyckich i Polsce. W lipcu 2012 roku dwa bombowce Tu-22M3 demonstracyjnie przeleciały na zachód od wyspy Bornholm z podwieszonymi bojowymi pociskami Ch-22.
W roku 2013 miały miejsce dwa ćwiczebne „ataki” Tu-22 nad Bałtykiem. Podczas pierwszego, dwa bombowce w eskorcie czterech Su-27 pojawiły się w Wielki Piątek w rejonie Gotlandii, trenując ataki na cele w rejonie Sztokholmu i południowej Szwecji. Naprzeciw formacji wysłano myśliwce F-16 duńskich sił powietrznych dyżurujące w systemie Air Policing, a szwedzkie lotnictwo wojskowe nie zareagowało. Omawiane wydarzenie doprowadziło w Szwecji do poważnej debaty na temat bezpieczeństwa kraju.
Ponownie Tu-22M3 i Su-27 pojawiły się nad Bałtykiem 28 października 2013 roku, docierając w rejon Bornholmu na małej wysokości. Zdaniem szwedzkiego wywiadu maszyny trenowały ataki na cele na Litwie, w Polsce oraz Szwecji.
Wyjątkowa aktywność Rosjan
Nie można wykluczyć, że również podczas tegorocznych wizyt nad Bałtykiem rosyjskie bombowce brały na cel m. in. obiekty o znaczeniu militarnym na terytorium Polski, takie jak porty czy lotniska. Należy też wziąć pod uwagę, że takie przeloty mogą stanowić jedynie drobny element większych ćwiczeń lotnictwa w zakresie zakrojonych na szeroką skalę ataków powietrznych z użyciem pocisków manewrujących powietrze-ziemia/woda, także z udziałem lotnictwa strategicznego. Ich skalę może nakreślić zestawienie incydentów z ostatnich kilku dni, podczas których europejskie myśliwce startowały na spotkanie ponad 30 rosyjskich samolotów. Operowały one od Morza Czarnego po Morze Północne, docierając na zachodnie rubieże Europy. Większość stanowiły taktyczne i strategiczne bombowce różnych typów - od dolatujących aż do wybrzeża Portugalii powolnych i potężnych Tu-95MS, po naddźwiękowe Su-24 i Su-34.
W bieżącym roku aktywność rosyjskiego lotnictwa i ilość incydentów z jego udziałem wzrosła trzykrotnie w porównaniu do roku 2013. Samoloty NATO ponad 100 razy startowały w trybie alarmowym aby przechwycić rosyjskie maszyny, które co prawda miały uruchomione transpondery, ale nie reagowały na próby kontaktu radiowego, a trasa ich przelotu nie była zgodnie z prawem lotniczym zgłoszona odpowiednim służbom. Widać więc, że mamy do czynienia z pewną prawidłowością i stałą tendencją. Trudno jednak w obecnej chwili ocenić czy jest to skutek wyłącznie kryzysu ukraińskiego, czy element powrotu do ogólnej, agresywno-imperialnej polityki z czasów ZSRR.
dyrektor fabryki
Chcą uśpić czujność, aż któregoś dnia odpalą te rakiety.
ktoś tam
Tylko że to działa odwrotnie w stosunku do zamierzeń - NATO też się w ten sposób ćwiczy, Szwecja zastanawia się, czy się do NATO nie przyłączyć. Gdyby ktoś chciał w jakiś sposób pobudzić Zachód do zbrojeń przeciw Rosji, to to byłaby najlepsza metoda.
jozi
Dokladnie tak.
aaa
Czy nie można zestrzelić kilku? Potem powiemy, że to nie nasze rakiety i nie nasze myśliwce. I chugo ich to obchodzić powinno. Zaatakują nas?
ito
Zestrzelić ot tak to sobie możesz samolot pasażerski. Bombowiec ma systemy samoobrony- a te jeszcze szły z eskortą. Mógłbyś się ciężko zdziwić i długo szukać fragmentów swojego jestestwa po takiej próbie. Do tego- jak chcesz wywołać wojnę to może skocz sobie z 10 km do Bałtyku- wszyscy na tym skorzystamy.
AS
Nie chodzi o Bornholm tylko o terminal gazowy. Oczywiście jak inne metody zawiodą
anu
Znamienne jest to, że choć całe przedstawienie odbywa się na Bałtyku, który stanowi killaset kilometrów naszej granicy, to polskie lotnictwo nie reaguje. Duńczycy mogą, a my nie. No, ale my bronimy grodów piastowskich w Wielkopolsce, a jak pokazała historia Pomorze to rzecz nabyta. Po co więc lotniska na wybrzeżu, po co jednostki myśliwskie o specjalizacji morskiej? To nas ma bronić nato, ale jak Rosja zablokuje republiki nadbałtyckie na morzu, to w ramach solidarności co najwyżej udostępnimy sojusznikom przestrzeń powietrzną i porty nad Bałtykiem.
Mich
coś mi się wydaje, że nie ma "jednostek myśliwskich" nad Bałtykiem, najbliżej to chyba Malbork
chateaux
Dlatego ze Polska nie ma lotnictwa morskiego. Nad morzem trzeba umiec latac, piloci musza przechodzic odpowiednie szkolenie, a my z tego rodzaju lotnicta zrezygnowalismy 25 lat temu. Bo nam Baltyk nie jest do niczego potrzebny jak wiadomo.
pragmatyk
Nie uważam tego za ćwiczenia, gdyż te odbywają sie na własnym terytorium ,lub są zapowiadane , lub jest jakaś informacja na ten temat.Tu widać wyraznie,ze loty te slużą prowokacji i prezentacji siły Rosji. Być może chodzi o zastraszenie polityków europejskich .Pytanie w jakim stopniu sie to Rosjanom udaje.Być może w przyszlosci media przejdą nad takimi prowokacjami do porządku dziennego i wojsko będzie miało to na swojej głowie.Na dzień dzisiejszy sluzy to usankcjonowaniu agresji na Ukrainie.jest tylko jeden problem takie loty są niebezpieczne ze względu na losowe zdarzenia ktore mogą być tu katastrofą ze względu na ładunki bojowe jakie przenoszą bombowce rosyjskie.
rqew
A nasza kochana Policja ma w planie dalsze ograniczenia dostępu do broni. Jeśli się coś posypie, to co, pójdziemy z kosami na Rosjan? Od XVIIIw nic się nie zmieniło - no mniej kos mamy...
stary
Czy chłopcy z Teksasu ( bo ci mają jeszcze cojones) nie mogliby kupić w Rosyjskim sklepie myśliwskim kilku rakiet ziemia-powietrze i pokazać, jak działają, np. na przykładzie Tu, Su czy Sru?
Roman
Symulowany atak bombowców, ..... które co prawda miały włączone transpondery, ale nie reagowały na próby kontaktu radiowego, a trasa ich przelotu nie była zgodnie z prawem lotniczym zgłoszona odpowiednim służbom. Zadziwiająca zbieżność tych danych. Jak miały włączone transpondery to były widoczne jak "na patelni" nawet dla cywilnych kontrolerów ruchu lotniczego. Nie reagowały na próby kontaktu radiowego bo z pewnością piloci: 1/nie znają innego języka poza ojczystym, 2/ prowadzą nasłuch radiowy i korespondencję w jęz. ojczystym ale na innej częstotliwości radiowej i dodatkowo kodowanej niż tej której używają cywilni kontrolerzy obszaru powietrznego oraz samoloty przechwytujące potencjalnego przeciwnika, 3/ loty te zwane "symulowanymi atakami bombowców" odbywają się poza korytarzami powietrznymi dla samolotów komunikacyjnych w międzynarodowej przestrzeni powietrznej i dlatego nie są wcześniej zgłaszane, gdyż nie stanowią zagrożenia dla samolotów lecących w kontrolowanych korytarzach powietrznych. Również inne państwa nie anonsują przelotów samolotów bojowych wykonujących misje np patrolowe nad międzynarodowymi wodami mórz i oceanów. Chyba tylko wojskowe lotnictwo transportowe, które najczęściej korzysta z lotów w kontrolowanych korytarzach powietrznych zgłasza wcześniej swoje przeloty.
z prawej flanki
"Nie można wykluczyć, że również podczas tegorocznych wizyt nad Bałtykiem rosyjskie bombowce brały na cel m. in. obiekty o znaczeniu militarnym na terytorium Polski, takie jak porty czy lotniska" ; faktycznie - nie można wykluczyć ,tylko co z tego że nie można? Czy nasze SP nie mają w planach ataku na określone cele w okręgu królewieckim? Czy nie prowadzą podobnych symulacji w czasie ćwiczeń? WWS nasiliły co prawda prowokacyjne loty na granicy natowskiej przestrzeni powietrznej ,ale już naruszenia zdarzają się jednak stosunkowo rzadko ; ostatecznie piloci par dyżurnych i operatorzy RLS mają z nimi jakieś tyleż irytujące ,co pożyteczne zajęcie... . Można zacząć się niepokoić dopiero od momentu ,gdy jakaś NATOwska obrona powietrzna zacznie takie przeloty bagatelizować - lecz to wydaje się wręcz nieprawdopodobne.
:)
To się nazywa rozpoznanie walką, tyle, że w warunkach pokojowych. Taka sama logika, jak w rozkazie generała Pattona dla oddziału rozpoznania: "Po prostu jedź tą drogą, dopóki cię nie rozp....". W warunkach pokojowych rosyjskie rozpoznanie opiera się na podobnej logice: Niech lecą i testują ich system OP, dopóki nie przechwycą ich myśliwce. A wszystko gruntownie dokumentować: kiedy was namierzyli, na jakiej częstotliwości was namierzają, jak szybko pojawiają się myśliwce, skąd startują, ile ich, gdzie są najlepsze drogi podejścia, etc. A wszystkie dane do sztabu głównego WWS, do analizy. I na tej podstawie planujemy, jak najlepiej ich ukatrupić z powietrza. I powtarzać, ćwiczyć do upadłego - robią to od lat, obawiam się, że w razie wojny rosyjscy piloci będą w stanie zbombardować Sztokholm i parę innych celów z zamkniętymi oczami, bo trasę znają już chyba na pamięć.
trooper
Niech ćwiczą, a co, wolno im. A przy okazji niech NATO równie demonstracyjnie ćwiczy ich zwalczanie. Przed osiągnięciem rubieży odpalenia.
Rico
Koledzy amerykanie może by tak przywrócić loty patrolowe B52 przy granicach Rosyjskich.
antypropaganda
A kiedykolwiek USA takich lotów zaprzestały?
q1
może ktos mi podpowie jakie rakiety przeciwlotnicze rozpatruje do zakupu Polska - SAMP/T - jeśli dobrze rozumiem chodzi o Aster 30 o zasięgu 100km, a o Patriotach dane sa najróżniejsze - zasięg 15, 20 30, 45, 70 lub 160km- w zależności od wersji? celu? wiedzy piszącego? Jaka właściwie wersja (zasięg) jest rozważana dla Polski?
Prześladowany przez cenzurę
Złe podejście masz. Właściwe to określenie obszaru, który trzeba bronić i koszt jego zabezpieczenia przy konkretnych typach rakiet. Rakiety mogą też mieć krótszy zasięg i być gęściej rozmieszczone. Najważniejsza jak zwykle jest relacja cena/efektu, która bodaj najgorzej wypada dla Patriot.
Obywatel RP
Pytanie do tematu. Ile razy NATO wykonało w tym okresie podobnych lotów, prezentując swoją "potegę"?