- Analiza
- Wiadomości
Kolejny symulowany atak bombowców. Rosja wraca do zimnowojennej doktryny
W czerwcu bieżącego roku rosyjskie samoloty, wyposażone w bojowe pociski, trenowały atak rakietowy na wyspę Bornholm - czytamy w raporcie Wojskowej Służby Wywiadowczej Danii. Maszyny lecące nad wodami Morza Bałtyckiego zaalarmowały siły powietrzne m. in. Finlandii, Szwecji, Danii i kontyngentu NATO w krajach bałtyckich. Nie był to pojedynczy incydent, lecz powrót do praktyki z czasów Zimnej Wojny.
Opisane w raporcie wydarzenie miało miejsce podczas dużych morsko-lotniczych ćwiczeń rosyjskich sił zbrojnych w rejonie Bałtyku, realizowanych z Obwodu Kaliningradzkiego. Jednym z istotnych elementów tych manewrów były loty „patrolowe” naddźwiękowych bombowców Tu-22M3 w eskorcie myśliwców Su-27 które dotarły aż do duńskiej wyspy Bornholm, około 100 km na północ od Kołobrzegu. Jak ujawnił obecnie wywiad wojskowy Danii, zdarzenie zbiegło się z odbywającym się na wyspie spotkaniem czołowych polityków tego kraju, a rosyjskie samoloty miały na pokładzie uzbrojenie bojowe.
Rakietowy trening nad Bałtykiem
Tu-22M3 to ciężki bombowiec naddźwiękowy, który może przenosić 12 ton bomb lub trzy pociski powietrze-ziemia Ch-22. Rakiety tego typu osiągają prędkość ponad 4 tys. km/h i zasięg 500 km. Mogą one przenosić głowicę jądrową o mocy do 1000 kiloton. Podczas wspominanych ćwiczeń dwa samoloty Tu-22M3 przeleciały około 3 tys. km z bazy w głębi terytorium Rosji. Lecąc nad wodami Morza Bałtyckiego na niewielkiej wysokości i ze znaczną prędkością poddźwiękową, rosyjskie bombowce były eskortowane przez dwa myśliwce Su-27 z Kaliningradu. Ich przelot przez niemal całą długość Bałtyku spowodował alarmowe starty myśliwców fińskich, szwedzkich i duńskich. Rosyjski rajd zakończył się po osiągnięciu symulowanej „rubieży ogniowej” w rejonie Bornholmu, gdzie samoloty zawróciły na wschód.
Duński raport mówi, iż były to „najbardziej agresywne działania, jakie widzieliśmy od wielu lat”, jednak nie był to incydent wyjątkowy. Nie był to również ostatni taki „lot treningowy” w tym roku. Tu-22M3 powróciły nad Bałtyk we wrześniu i ponownie trenowały atak rakietowy na cele w Skandynawii i Europie Środkowej. Grupa, która przeleciała wzdłuż Skandynawii zawróciła na zachód od Bornholmu ponownie składała się z dwóch bombowców i takiej samej liczby myśliwców. Łącznie w tym roku odbyły się już trzy takie „naloty”, w trakcie których co najmniej dwukrotnie Tu-22M3 przenosiły amunicję bojową.
Powrót do ćwiczeń z czasów Zimnej Wojny?
Tego typu ćwiczenia stanowiły normę w okresie Zimnej Wojny, gdy obie strony stale prezentowały swoją gotowość do działania. Rosyjskie bombowce naddźwiękowe Tu-22, wówczas korzystając jeszcze z „przyjaznej przestrzeni powietrznej” Polski i nadbałtyckich republik radzieckich, często trenowały ataki na Danię, Niemcy czy kraje neutralne. Po rozpadzie ZSRR tego typu działania ustały. W październiku 2011 roku Tu-22M wróciły nad Bałtyk, po raz pierwszy trenując ataki na cele w Danii, Szwecji, krajach bałtyckich i Polsce. W lipcu 2012 roku dwa bombowce Tu-22M3 demonstracyjnie przeleciały na zachód od wyspy Bornholm z podwieszonymi bojowymi pociskami Ch-22.
W roku 2013 miały miejsce dwa ćwiczebne „ataki” Tu-22 nad Bałtykiem. Podczas pierwszego, dwa bombowce w eskorcie czterech Su-27 pojawiły się w Wielki Piątek w rejonie Gotlandii, trenując ataki na cele w rejonie Sztokholmu i południowej Szwecji. Naprzeciw formacji wysłano myśliwce F-16 duńskich sił powietrznych dyżurujące w systemie Air Policing, a szwedzkie lotnictwo wojskowe nie zareagowało. Omawiane wydarzenie doprowadziło w Szwecji do poważnej debaty na temat bezpieczeństwa kraju.
Ponownie Tu-22M3 i Su-27 pojawiły się nad Bałtykiem 28 października 2013 roku, docierając w rejon Bornholmu na małej wysokości. Zdaniem szwedzkiego wywiadu maszyny trenowały ataki na cele na Litwie, w Polsce oraz Szwecji.
Wyjątkowa aktywność Rosjan
Nie można wykluczyć, że również podczas tegorocznych wizyt nad Bałtykiem rosyjskie bombowce brały na cel m. in. obiekty o znaczeniu militarnym na terytorium Polski, takie jak porty czy lotniska. Należy też wziąć pod uwagę, że takie przeloty mogą stanowić jedynie drobny element większych ćwiczeń lotnictwa w zakresie zakrojonych na szeroką skalę ataków powietrznych z użyciem pocisków manewrujących powietrze-ziemia/woda, także z udziałem lotnictwa strategicznego. Ich skalę może nakreślić zestawienie incydentów z ostatnich kilku dni, podczas których europejskie myśliwce startowały na spotkanie ponad 30 rosyjskich samolotów. Operowały one od Morza Czarnego po Morze Północne, docierając na zachodnie rubieże Europy. Większość stanowiły taktyczne i strategiczne bombowce różnych typów - od dolatujących aż do wybrzeża Portugalii powolnych i potężnych Tu-95MS, po naddźwiękowe Su-24 i Su-34.
W bieżącym roku aktywność rosyjskiego lotnictwa i ilość incydentów z jego udziałem wzrosła trzykrotnie w porównaniu do roku 2013. Samoloty NATO ponad 100 razy startowały w trybie alarmowym aby przechwycić rosyjskie maszyny, które co prawda miały uruchomione transpondery, ale nie reagowały na próby kontaktu radiowego, a trasa ich przelotu nie była zgodnie z prawem lotniczym zgłoszona odpowiednim służbom. Widać więc, że mamy do czynienia z pewną prawidłowością i stałą tendencją. Trudno jednak w obecnej chwili ocenić czy jest to skutek wyłącznie kryzysu ukraińskiego, czy element powrotu do ogólnej, agresywno-imperialnej polityki z czasów ZSRR.
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]