Stany Zjednoczone podnoszą odznaczenia przyznane specjalsom zaangażowanym w jedną z najsłynniejszych bitew w historii wojsko specjalnych, która miała miejsce w Somalii. Jednakże, w tle tej decyzji rosną pytania czy nowa administracja nie zdecyduje się na ponowne wysłanie specjalsów do pomocy wojsku somalijskiemu w jego walce z islamistami. Gen. Stephen J. Townsend, dowodzący US AFRICOM, miał zauważyć, że w Rogu Afryki ciągle można zaobserwować wysoki poziom ryzyka jeśli chodzi o działania terrorystów.
Pentagon uhonorował, podwyższeniem rangi dotychczasowych odznaczeń, weteranów słynnej bitwy w Mogadiszu. To właśnie w somalijskiej stolicy, w październiku 1993 r. doszło do wielogodzinnego starcia amerykańskich specjalsów z milicjami podlegającymi jednemu z lokalnych dowódców (Mohammed Farah Aideed). Ostatecznie 19 Amerykanów z Task Force Ranger (grupa zadaniowa złożona przede wszystkim z operatorów SOF) zginęło, utracono także dwa śmigłowce MH-60 Black Bird. Teraz 60 operatorów z jednostek specjalnych US Army otrzyma wyższe odznaczenia za wykazane wówczas męstwo. Chodzi o przyznanie 58 Silver Star oraz w dwóch przypadkach Distinguished Flying Cross. Sama decyzja ma być pochodną dyrektywy z października zeszłego roku, kiedy to ówczesny sekretarz armii, Ryan McCarthy, polecił Senior Army Decorations Board (rada zajmująca się oceną przypadków wymagających przyznania odznaczeń) ponowną ocenę wcześniej zatwierdzonych odznaczeń. Weterani walk w Somalii mają otrzymać nowe odznaczenia w trakcie ceremonii w swoich jednostkach, którym podlegali w trakcie operacji somalijskiej z 1993 r. Trzeba pamiętać, że kluczowe role przypadły wówczas wojskowym z Delta Force (1st SFOD-D), 75th Ranger Regiment czy też 160th Special Operations Aviation Regiment (Airborne).
Dyskusja o podwyższeniu odznaczeń dla żołnierzy zasłużonych w trakcie misji w Somalii uruchomiła na nowo dyskusję o możliwości ponownego wysłania Amerykanów do tego państwa. W tym kontekście trzeba podkreślić, że jedną z ostatnich militarnych decyzji administracji Donalda Trumpa było wycofanie sił ze Stanów Zjednoczonych z tego wschodnioafrykańskiego państwa. Prowadziły one tam działania szkoleniowe oraz misje bezpośrednie wymierzone w islamistycznych terrorystów z Asz Szabab (oraz innych struktur terrorystycznych obecnych w Rogu Afryki). Poziom amerykańskiej obecności wojskowej był szacowany na ok. 700 wojskowych, trzeba do tego zapewne doliczyć również struktury należące do CIA w tym jednostki paramilitarne (ich członkowie ponieśli również straty w walkach z Asz Szabab).
Ówczesne szefostwo Pentagonu sugerowało, że wraz z wycofaniem się z Somalii, działania będą prowadzone nadal na terytorium Somalii, ale z bezpieczniejszych dla Amerykanów baz w państwach regionu. Miano również podkreślił możliwość wykorzystywania na szerszą skalę systemów bezzałogowych. W Somalii lub nad Somalią prowadzona jest od lat kampania lotnicza, gdzie do uderzeń wykorzystywano zarówno uzbrojone BSP, ale też maszyny załogowe (np. kanonierki powietrzne). Stany Zjednoczone już kilkukrotnie wysyłały i wycofywały żołnierzy z Somalii. W okresie 1992-95 wspierano w różnym stopniu działania ONZ (misje UNOSOM) w ramach op. Przywrócić Nadzieję, misji zgrupowania Task Force Ranger oraz przeprowadzenia osłony ewakuacji sił międzynarodowych w 1995 r. Później Amerykanie byli zaangażowani we wspieranie milicji somalijskich w walce z Unią Trybunałów Islamskich, a także w walce z Asz Szabab (pokłosie zamachów z 9/11).
Obecnie, Joe Biden i jego administracja mają rozważać odejście od tej decyzji poprzednika. Oczywiście wszystko ma zależeć od prowadzonego przeglądu obecności wojskowej w skali świata. Zaznacza się, że najbardziej realną możliwością jest powrót małej grupy doradców i szkoleniowców do Somalii. To właśnie Amerykanie stworzyli tam i de facto w znacznym stopniu utrzymywali somalijskie wojska specjalne (Brygada DANAB), które zaczęto formować od 2014 r. I wraz z wycofaniem się kontyngentu ze Stanów Zjednoczonych uważano, że to one stracą najwięcej. Jest to o tyle problematyczne, że właśnie somalijscy specjalsi byli najbardziej efektywną siłą w walce z islamistami. Prowadząc z Amerykanami działania specjalne na obszarach kontrolowanych przez terrorystów. Można dodać, że Stany Zjednoczone w budowaniu somalijskich specjalsów sięgnęły po hybrydowe rozwiązania, bazujące zarówno na pomocy bezpośredniej, ale też wykorzystaniu prywatnego sektora usług wojskowych (PMC). W budowę DANAB mieli być zaangażowani chociażby instruktorzy z firmy Bancroft Global Development. Kluczową bazą dla somalijskich specjalsów była zbudowana przez Sowietów baza lotnicza Baledogle, która służyła również Amerykanom. To właśnie w jej obrębie miano w ostatnich latach dokonać szeregu inwestycji, pozwalających na efektywniejsze prowadzenie operacji specjalnych, ale też ich przygotowywanie.
Ci ostatni są nadal wysoce niebezpieczni dla bezpieczeństwa kraju lub jego głównej części, gdyż de facto od 1991 r. Somalia jest podzielona na kilka części (z czego Somaliland uznaje się za odrębne państwo, ale nie jest uznany przez społeczność międzynarodową). W piątek przeprowadzono kolejny krwawy atak w Mogadiszu, gdzie w pobliżu zatłoczonego sklepu doszło do eksplozji. Co najmniej 10 osób zginęło, ale jest też kilkudziesięciu rannych i sam bilans zamachu może być o wiele wyższy. Atak miał być wykonany przez zamachowca samobójcę, który zdetonował materiał wybuchowy zlokalizowany w kamizelce. Podkreśla się, że miejsce ataku było symboliczne, gdyż kawiarnia i sklepy znajdowały się w pobliżu kwatery głównej somalijskiej służby wywiadowczej. Na razie nie pojawiło się potwierdzenie czy za atakiem w stolicy stoi Asz Szabab czy też inna struktura terrorystyczna, aktywna w tym regionie. Trzeba przypomnieć, że swego czasu właśnie w Rogu Afryki dochodziło do wysoce krwawych porachunków pomiędzy strukturami afiliowanymi przy Al Kaidzie oraz tzw. Państwie Islamskim (Da`ish). Zwolennicy Asz Szabab wykonywali nawet dekapitacje na przeciwnikach z konkurujących z nimi organizacji terrorystycznych.
1 lipca Somalia, a raczej jej centralna część z Mogadiszu, świętowała 61 rocznicę niepodległości, symbolizującą uzyskanie niezależności od Włoch. Jednakże, cały czas rosną pytania o stabilność polityczną, wojskową i ekonomiczną tego państwa. Oprócz wspomnianego zagrożenia terrorystycznego problemem jest poziom gospodarki tego państwa, animozje wewnętrzne jeśli chodzi o lokalne podziały czy też stosunki ze wspomnianym Somalilandem oraz państwami sąsiadującymi (zadawnione spory o wymiar granic czy też wykorzystywanie źródeł surowców naturalnych). Trzeba również zaznaczyć, że bardzo głośne w Somalii stały się w ostatnich miesiącach zarzuty, że tamtejsze władze zgodziły się na wysłanie żołnierzy do walk w etiopskiej prowincji Tigraj. Somalijczycy przechodzący szkolenie wojskowe w Etiopii zostali włączeni do walk, niejako jako formacja najemna.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie