Reklama

Siły zbrojne

Kiedy wreszcie Rosji skończą się rakiety? [ANALIZA]

Moment wystrzelenia pocisku Iskander
Autor. mil.ru

Począwszy od pierwszych tygodni walk w Ukrainie Rosja wystrzeliwała w napadnięty kraj liczne pociski balistyczne i manewrujące, nie licząc tego co wypluwała z siebie rosyjska artyleria lufowa i rakietowa. Pociski te, o wartości od kilku do kilkunastu milionów dolarów za egzemplarz raziły często cele cywilne, nie przyczyniając się w liczącym się stopniu do rosyjskiego zwycięstwa, a jedynie siejąc niepotrzebną śmierć. Od artylerii rakietowej były (i są) o tyle groźniejsze, że Rosjanie mogą za ich pomocą zagrażać nie tylko strefie przyfrontowej i miastom znajdującym się na jej zapleczu, ale dosłownie wszystkim miastom ukraińskim. Innymi słowy, poza cechami typowo operacyjnymi są one narzędziami terroru i wiadomością dla Ukraińców: nikt nie może być u was pewny jutra.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Jednocześnie jednak broń ta ma jedną zdecydowaną wadę. Jest kosztowna w produkcji, która w dodatku trwa bardzo długo. Stąd już w marcu, kiedy mieliśmy informacje o setkach wystrzelonych pociskach lotniczych Ch-101 i starszych typów, Iskanderów, Toczek i Kalibrów, zaczęliśmy sobie zadawać pytanie: jak długo Rosjanie będą mogli jeszcze zużywać zapasy posiadanych pocisków i ile ich tak naprawdę mają? A co za tym idzie: kiedy utracą to narzędzie prowadzenia wojny. W tej publikacji spróbujemy odpowiedzieć na te pytania, oczywiście opierając się na dostępnych informacjach, choć trzeba przy tej okazji podkreślić, że oficjalnych informacji na temat zasobności rosyjskich arsenałów nie ma. Szczególnie, jeśli chodzi o stare zapasy z czasów ZSRR.

Pod koniec czerwca tego roku liczne źródła informowały, że Rosjanie wystrzelali w ukraińskie miasta i siły zbrojne łącznie 2,5 tysiąca pocisków, a dane te potwierdził 8 sierpnia Reuters, który poinformował o wystrzeleniu już łącznie ponad 3650 pocisków. Z liczby tej podano, że niemal 1,5 tys. stanowiły pociski manewrujące wystrzeliwane z platform morskich, okrętów podwodnych i samolotów (bombowce strategiczne Tu-22M, Tu-95 i Tu-160), a być może także platform lądowych, 124 pociski balistyczne Iskander, 66 pociski Toczka-U, 105 pociski woda-woda z możliwością strzelania do celów lądowych Oniks, a 1400 naprowadzane pociski rakietowe innych typów odpalane z pokładu samolotów.

Reklama

Czytaj też

Dwa tygodnie później ukraiński wywiad poinformował, że Rosjanie zużyli 55% wszystkich zapasów swoich pocisków. Jednocześnie Ukraińcy podali, że zapasy pocisków Iskander spadły poniżej 20% (choć w innych opracowaniach mówi się o „poniżej 200", co kłóci się z tymi wyliczeniami), a „trudna sytuacja" ma być związana także ze skutecznymi, ale kosztownymi pociskami Kalibr (ukraiński Forbes szacował ich koszt na 6,5 mln USD za sztukę, choć dane te mogą być przeszacowane)

Czytaj też

Oczywiście do szacunków tych należy podchodzić ostrożnie, ale to obecnie jedyna w tej chwili tego rodzaju estymacja. Zakładając, że od tamtego czasu Rosjanie wystrzeliliby dodatkowo jeszcze 5-10 proc. amunicji, oznaczałoby to że pozostało by im maksymalnie 1100-1300 pocisków manewrujących, nieco ponad 100 Iskanderów, nieznana ilość Toczek-U i około 1200 pocisków lotniczych innych typów, wystrzeliwanych przez mniejsze bombowce, tzw. frontowe (Su-34, Su-24). Do tych ostatnich można zaliczyć na przykład rakiety Ch-59M, naprowadzane telewizyjnie. Nie wiadomo, czy ta pula obejmuje również poradzieckie rakiety powietrze-ziemia z wyczerpanymi resursami.

Teoretyczne to nadal duży potencjał, biorąc pod uwagę, że 10 października wystrzelono w stronę Ukrainy około 100 pocisków, z czego niemal 50 dotarło do celów. Trzeba pamiętać jednak, że Rosjanie prawdopodobnie nie są skłonni wystrzelić w swojego obecnego wroga wszystkich zapasów uzbrojenia. Po pierwsze ze względu na koszt-efekt, a po drugie w magazynach musi pozostać zasób pocisków różnych typów na wypadek „problemów" z NATO czy chociażby Chinami i Japonią. Musi też pozostać zapas do przenoszenia taktycznych głowic atomowych. Warto tutaj dodać, że stosunkowo najtrudniej jest oszacować zapasy pocisków starszych typów (Toczka-U, Ch-22), produkowanych w Związku Radzieckim, bo wtedy dostępnych było znacznie mniej informacji niż w czasach współczesnej Rosji, a ponadto do służby mogą być przywracane rakiety, które już wcześniej wycofano.

Wszystko to nie zmienia faktu, że zapasy pocisków balistycznych krótkiego zasięgu i manewrujących są więc już dzisiaj niewystarczające dla Rosji i świadczy o tym chociażby osłabienie ostrzałów ukraińskich miast na tyłach w ostatnich tygodniach. Uderzenie z 10 października było raczej wyjątkiem od reguły, bowiem nie ma czegoś takiego jak wzmożenie takich ostrzałów. Wydaje się, że w którymś momencie Rosjanie doszli, „do ściany" jeśli chodzi o dopuszczalne dla nich zasoby zużycia pocisków manewrujących i innych, a obecny ostrzał miast wiązał się z naruszeniem „nienaruszalnych" wcześniej zasobów.

Czytaj też

Oczywiście Rosjanie starają się poradzić z tym problemem na wiele sposobów. Pierwszym z nich jest – jak donosi wywiad ukraiński – używanie w miejsce deficytowych pocisków balistycznych, najstarszych partii pocisków przeciwlotniczych S-300, których resursy i tak już się kończą. We wrześniu pojawiły się szacunki, że takich rakiet Rosjanie mają około 7 tysięcy i mogłoby to „wystarczyć na kolejne 3 lata".

Pociski S-300 powstały wprawdzie z myślą o ich opcjonalnym wykorzystaniu w charakterze artylerii i mają dość silną głowicę, jednak nie taką jak rakiety ziemia-ziemia z prawdziwego zdarzenia i nie cechują się dużym zasięgiem w porównaniu z klasycznymi pociskami balistycznymi i manewrującymi. Rosyjskie wojsko ma też problemy z ich celnością i jakością. Pojawiają się filmy, na których stare S-300 spadają, albo wręcz zawracają i eksplodują w sąsiedztwie własnej wyrzutni. Z podobnych przyczyn Rosjanie wykorzystują (czy marnotrawią) na ostrzały miast ukraińskich pociski woda-woda Oniks.

Drugą metodą jest produkcja kolejnych pocisków balistycznych i manewrujących. Zgodnie z dostępnymi informacjami Rosja jest w stanie produkować pociski manewrujące Kalibr w liczbie 120, a po przejściu produkujących je zakładów na trzyzmianowy tryb pracy – 150-180. Iskanderów tymczasem Rosjanie mogli produkować 50, a po zmaksymalizowaniu wysiłków na obecnych liniach produkcyjnych – 60.  Liczby te nie dotyczą jednak nie produkcji miesięcznej, ale... rocznej. I to wszystko pod warunkiem, że nie zabraknie zachodnich podzespołów elektronicznych, których ma być np. w pociskach Kalibr aż 70%. Szczegółowe informacje na temat tego jakie elementy i jakich producentów informował w artykule śledczym Reuters

Jak informuje amerykański think tank Center for European Policy Analysis (CEPA), Rosja już od dawna próbowała uniezależnić się od zachodniej elektroniki. Pierwsza próba została przeprowadzona w latach 2008-2015 i nie powiodła się. Druga rozpoczęto w roku 2019 i miała być prowadzona do roku 2025. Jej ewentualne, choć wątpliwe przy tych sankcjach efekty nie wpłyną na losy obecnej wojny.

Czytaj też

Obecnie trwa wprawdzie próba zastąpienia „czego się da", jeżeli chodzi o elektronikę w nowych pociskach, wyrobami firm rosyjskich. Oznacza to jednak zaniżenie parametrów, spadek jakości, większe koszty, czas potrzebny na testy i produkcję. A także zwiększenie – i tak już wysokiego – współczynnika zawodności zrusyfikowanej broni. W najbliższych miesiącach a nawet latach w pełni „zrusyfikowane" pociski nie osiągną też gotowości. Rosjanie mogą liczyć tylko na posiadane zapasy zachodniej elektroniki, które jeszcze mają, a które CEPA szacuje na maksymalnie trzy lata normalnej produkcji pocisków. Przy przyspieszonej produkcji okres ten będzie krótszy.

Nawet wtedy jednak budowa kilkudziesięciu Iskanderów i 150 Kalibrów nie załatwi sprawy. Oczywiście Rosjanie spróbują na wszelkie sposoby poszukiwać alternatywnych źródeł elektroniki. Przemycanej wbrew sankcjom z Zachodu. Tu muszą wykazać się służby i będzie to kolejny, cichy front tej wojny o czym pisał w artykule dla Infosecurity24.pl Jacek Raubo . Na pewno będą też podejmowane próby znajdowania zamienników zagranicznych, np. chińskich.

Shahed-136
Irańska amunicja krążąca Shahed-136. To prosta ale skuteczna konstrukcja.
Autor. ANA

Nie załatwi jej też raczej zakup irańskich bezzałogowców i amunicji skrzydlatej (irańskie wyroby trudno zaliczyć do amunicji "krążącej"). Rosjanie pozyskali ją jakoby za 24 samoloty przewagi powietrznej Su-35, których wartość można oceniać na około 1,5 mld USD. Bezzałogowców można za tą cenę kupić dużo (szacunki mówiły o kilkuset, albo „do tysiąca", ale 11 października br. na spotkaniu z G7 prezydent Zełeński informował, że chodzi o 2400 maszyn z rodziny Szahid), ale Rosjanie kupują z kolei z zasobów magazynowych Armii Iranu. Ta z kolei oficjalnie wprowadziła je do użytku niedawno bo w 2021 roku, choć wcześniej produkowano je na potrzeby jemeńskich Hutich. Zapasy irańskich także nie są nieskończone - szczególnie, że samobójcze Szahidy 136 mają bardzo głośne chińskie silniki i częściej padają ofiarą ukraińskiej obrony, niż trafiają w cel. Problem stanowi jednak to, że maszyny te cechują się dużym zasięgiem (minimum 1000 km) i znacznie niższą ceną niż w przypadku pocisków manewrujących.

Czytaj też

Na koniec warto zwrócić uwagę na koszty takiego ostrzału. Zgodnie z wyliczeniami ukraińskiego Forbesa, tylko atak rakietowy na Ukrainę z 10 października kosztował Rosjan od 400 do 700 mln USD w zależności od zastosowanych przez nich typów amunicji. Znów - wartość ta może być przeszacowana, ale koszty i tak były ogromne i można byłoby za nie kupić np. dziesiątki czołgów i innych wozów opancerzonych.

Z kolei wartość wszystkich pocisków wystrzelonych do tej pory zgodnie z wyliczeniem Defence24 może sięgać nawet kilkunastu mld USD, a zatem więcej niż tegoroczny polski budżet obronny. 20 mld USD to także niemal 1/4 rocznego budżetu obronnego Rosji, ocenianego w 2021 roku na około 66 mld USD. Oczywiście Rosjanie nie strzelali pieniędzmi, tylko rakietami, które już mieli w magazynach. Ale teraz trzeba będzie zapłacić za budowę nowych rakiet.

Reasumując, atak z 10 października nie jest naszym zdaniem zapowiedzią jakiejś nowej, "jeszcze sroższej" kampanii uderzania na ukraińskie miasta i infrastrukturę położone daleko za linią frontu. Mieliśmy do czynienia raczej ze zrywem planowanym jako zemsta. Nie tylko za most kerczeński, ale za wcześniejsze sukcesy ukraińskie w rejonie Charkowa, a potem Łymania i Chersonia. Tego rodzaju terrorystyczne i obliczone na efekt polityczno-propagandowy ataki Rosja będzie mogła od czasu do czasu wykonywać, jednak nie będzie to już codzienność jak miało to miejsce do sierpnia tego roku.

Reklama

Komentarze (17)

  1. Trautman

    Ukraina potrzebuje sprawnie działających systemów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych oraz regularnych dostaw broni i amunicji, w tym HIMARS z GLMRS krótkiego zasięgu. I to powinno wystarczyć, aby rusowie się sukcesywnie wykrwawiali z tego, co im zostało, nie wyrządzając specjalnych szkód. Użycie taktycznej broni jądrowej? Po pierwsze: bardzo mało prawdopodobne jest podjęcie decyzji o skażeniu radioaktywnym terenów, które chce się zająć. Po drugie: ktoś musiałby taki ewentualny rozkaz wykonać, a bronią jądrową nie zajmują się szeregowi, lecz wykształceni oficerowie, którzy zdają sobie sprawę ze skutków użycia ładunków nuklearnych, mają domy, rodziny i chcą żyć.

  2. Prezes Polski

    Nie chciałbym psuć nikomu humoru ale te wyliczanki nie są zbyt optymistyczne. Rusek używając tego żelaznego zapasu pocisków może cofnąć Ukrainę do XIXw. w ciągu tygodnia. Owszem wystrzela się i nie będzie miał na wojnę z NATO, ale on się na wojnę konwencjonalną z NATO nie szykuje, bo wie, że nie ma szans. A jak już w Ukrainie przestanie cokolwiek działać, sowieci liczą, że złamią wolę oporu Ukraińców. Moim zdaniem przeliczą się, tylko co z tego? Miliony ludzi znajdą się na krawędzi przetrwania w zimie, Będzie to też wielkie wyzwanie dla Zachodu. Czarny scenariusz oczywiście, nie wiemy czy się spełni, oby nie. Pozytywne w tym jest to, że my, dumni Polacy, możemy po zakończeniu tej wojny przez kolejne 20 lat olewać kwestie obronności, jak to robiliśmy przez ostatnie trzydzieści, a potem...może bolszewia wreszcie upadnie?

    1. MMir

      Już pisałem - nie do XIX wieku, a do XVII, bo w XIX mieli przynajmniej maszyny parowe, a dziś już ich nie ma .... Nie, w takim scenariuszu nie przeliczą się... jak wszyscy z UA uciekną przed głodem i pragnieniem, to my się załamiemy - już tu Jaszczur pisał, ze spodziewa się 20 mln uchodźców...... no, gdyby tak się stało, to nie bardzo to widzę (a UA nie miałby kto dalej bronić ). PS. nie będziesz miał żadnych 20 lat spokoju, tylko kolejne wojny w chaosie, jaki się dopiero zaczyna. Już kilka się szykuje.

    2. Chyżwar

      Nic z tych rzeczy. "20 lat spokoju" to nic innego jak peowska naiwna wyliczanka. Tak samo mądra jak ich niedawne duby smalone, że w Europie żadnej wojny nie będzie.

    3. bubab1983

      Chyżwar, a węgiel na zimę masz? Czy ty nie potrzebujesz, bo grzejesz kaloryferem?

  3. bc

    Ukraińcy muszą dostać lotnictwo nawet stare Mirage by wystarczyły, nie ma wyjścia najwyżej z ograniczeniem amunicji tylko do powietrze powietrze krótkiego zasięgu, coś jak z HIMARSami. Na szybko to mogą pomóc posterunki(100-200?) z MANPAD i zur23 ale muszą mieć termowizję by strzelać w nocy i przynajmniej jakąś aplikację na smartfony by wiedzieć że coś leci w ich stronę.

    1. Chyżwar

      Weź pod uwagę F-18. Już w 2014r. Kanadyjczycy oferowali Ukraińcom 20 takich samolotów. Ukraina nie zgodziła się na to, bo nie chciała ponosić kosztów szkolenia i wsparcia technicznego. Dziś na Zachodzie są one jeszcze bardziej dostępne.

  4. zenek11111

    Lepiej policzcie koszty uzycia naszych pocisków "Patriot" to dopiero wam kapcie pospadają :)

  5. marwisnia

    "Pociski te (...) raziły często cele cywilne, nie przyczyniając się w liczącym się stopniu do rosyjskiego zwycięstwa, a jedynie siejąc niepotrzebną śmierć." Wypisz-wymaluj dokładnie tak samo jak z prowadzonym od 2014 roku przez Ukrainę ostrzałem Doniecka i innych miejscowości w zbuntowanych republikach. Kto czyta coś więcej niż sprzedajne media na smyczy kliki Rothschildów i Rockefellerów ten wie, że to wszystko ma też drugą twarz. Wcale nie taka bohaterką jak wam opowiadają.

    1. GB

      Wypisz wymaluj rosyjski ostrzał Doniecka w 2014 roku. Jak widać wtedy nie udało się zająć całych obwodów przy słabiutkiej post sowieckiej armii ukraińskiej. Trzeba coś czytać więcej niż propagandowy bełkot mediów rosyjskich.

    2. Shev

      marwisnia i ładnie tak wypisywać zwykłą rosyjską propagandę i wybielać rosyjskich zbrodniarzy i ludobójców

    3. Jaro89

      Ławror nie dawno został zapytany. Dlaczego żadna z republik nie zaprosiła zagranicznych dziennikarzy by pokazać Ukraińskie zbrodnie. Odpowiedział "nie wiem". Wy to nawet fabrykować dowodów nie potraficie.

  6. Yogi

    Według Ministerstwa Obrony USA Rosja posiada jeszcze około 1700 pocisków manewrujących z głowicami konwencjonalnymi wszystkich rodzajów bazowania.

    1. Gregorius6

      to nie prawda bo wg artykułu wyprodukowanie tylu rakiet zajęło by im 40 lat :)

  7. Keras

    W porzo analiza. Ta irańska broń najwięcej mówi o stanie sprzętowym "drugiej armii świata". Dodam jeszecze, że: 1. Odtworzenie stanu uzbrojenia sprzed 24 lutego będzie kosztować dziesiątki mld $. Chociażby częściowe odtworzenie stanów będzie również kosztowne. 2 Rosja jest technologicznie zapóźniona i to się będzie pogłębiać 3 Nikomu na świecie nie zależy na wzmocnieniu Rosji. Każdy z sąsiadów chętnie zobaczy ją na kolanach. I Chiny są tutaj szczególnie zainteresowane zwasalizowaniem Rosji. 4 Rosja nie ma jak sprzedać swojego dużych ilości gazu po tym jak rozwalono jej 4 podstawowe gazociągi. To tylko pogłebi jej kłopoty finansowe

    1. bc

      Już tego potencjału nigdy nie odbuduje( i to nie tylko rakietowego) postsowiecki spadek przepalony. Tymczasem zachodnie armie po 30 latach cięć mają teraz pretekst by odskoczyć jeszcze bardziej. Na chipy wejdą takie sankcje i ograniczenia sprzętowe(dedykowane tylko do określonej aplikacji a może i programowane tylko na zamówienie) że tym co było moskale mogą pomarzyć.

    2. marwisnia

      bc, nie rób sobie chłopie krzywdy, obódź się. Jakie sankcje na chipy? Kto niby nałoży sankcje? Chiny? Korea Południowa? Wietnam? Tajlandia? Znasz jeszcze jakiegoś producenta chipów pamięci i u-procesorow? Bo ja nie znam a żadne z wymienionych państw sankcji nie nałoży.

    3. SimonTemplar

      @mareisnia: Korea Płd. moze nałożyć. Chiny na pewno nie tylko tu jest taki trick, że jak już Chińczycy zwasalizują Rosję do pewnego stopnia to na.pewno nie będzie im zależeć sile mitarnej wasala. Wasal ma być silny aby spomóc ale nie na tyle silny aby zagrozić swojemu panu. Tu mamy świetny przykład na naszym podwórku, jako kraj ekonomicznie podległy Niemcom. Mamy jakiś potencjał ale Berlin pilnuje aby się nie rozwinął.. Polecam informacje o tym jak zareagowali na współpracę przemyslu obronnego Polski z Koreą oraz z GB.

  8. bc

    Jest jeszcze jeden system który by się przydał na UA teraz, Amerykański MIM-72 Chaparral, rakiety AIM9 podwozie z M113. Ma go jeszcze kilka państw w tym Maroko i Portugalia.

  9. Jaszczur

    Ja wiem kiedy im się skończą ... Skończą im się jak już im nie będą więcej potrzebne a stanie się to w dniu gdy na Ukrainie zapadnie z powodu ostatnich ruskich rakiet głód , ciemności , zimno bo ostatnie rakiety zostaną użyte by doprowadzić do apokalipsy ukraińską infrastrukture energetyczna co pociągnie za sobą całkowity upadek gospodarki i fale uchodźców oraz załamanie morale - ale głupi zachód sam sobie winny czemu nie wysłało na Ukraine systemów do obrony przed takimi atakami ?! Czemu nasze samoloty nie latają i nie strącają takich rakiet ? Bo nie mamy jaj a jak ktoś nie mam jaj to będzie musiał zmierzyć się z katastrofa humanitarną niespotykanych rozmiarów od 1945 roku

    1. ginawa

      @jaszczur to wszystko przez Cebie. Jakbyś miał jaja to byś wylazł z trawy i sięgną po wladzę A wtedy.... nasze samoloty latałyby i strącałyby te rakiety. I nie byłoby katastrofy...

    2. HarryPotter

      @Jaszczur & @ginawa : Albo zbudował Arke Jaszczura...

  10. AntyChe

    Dajmy wreszcie Ukrainie te Mig Dajmy Osy Dajmy zestawy Pilicy i Popradu. Przynajmniej się sprawdzą w boju. To ultra krotki zasieg ale rozmies,czone w okolicy jakiejś elektrowni dałyby radę ja chronić A sami zamówny kolejne. W polsim pr,emyśle. I w większej ilości.

    1. MMir

      I następny... nikt się nie rozbraja, nawet jak mieszka bardzo daleko od Rosji, ale my - dajmy to co jeszcze zostało, kiedyś sobie kupimy nowe (albo i nie kupimy, bo nas już nie będzie stać), mamy czas... Masz tego czasu kilka miesięcy. Później - nie wiadomo. Tak w ogóle nawet na tym forum znajdziesz informacje o tym, co przewiduje niejaki Marco Rubio.-senator USA.. To sprzed niewielu dni - przeczyta. PS.. Wątpię, byś w polskim przemyśle zamówił Osy i Migi. A w ogóle , to my jesteśmy Św. Mikołaj, że "dajmy" ? - może niech wreszcie inni zaczną dawać. Podobno to wojna Zachodu ( a nie jaka nasza prywatna) ze Wschodem. I my mamy temu zachodowi sfinansować tą wojnę ? Ale nam cos dać - niemiecki czołgi - nie , pieniądze z KPO - nie itd. itp.

    2. GB

      MMir, Polska nic nie daje. Za polskie czołgi otrzymaliśmy kilka razy lepsze Abramsy, a część pieniędzy z Lend Lease mają otrzymać właśnie tacy "darczyncy" jak Polska. Gigantyczne zakupy w Korei częściowo będą finansowane w ten sposób. I nie, za kilka miesięcy jeśli Zachód dalej będzie zbroił Ukrainę to ta ostatecznie zdemilitaryzuje Rosję. Rosyjskie straty w sprzęcie ciężkim są gigantyczne i nie do odtworzenia przez kilka lat. Najlepsze rakiety wlasnie spadaja na obiekty cywilne a nie wojskowe magazyny z amunicją, czy mosty. Wiele świadczy za tym ze Rosja wyczerpuje swoją amunicje artyleryjską. Takze trzeba przekazywać broń która znają Ukraińcy lub mogą szybko nauczyć się jej obsługi.

    3. MMir

      1.) tak, GB - za czołgi w końcu dostaliśmy Abramsy... tyle, ze pamiętam, ze początkowo to Niemcy mieli dawać czołgi - były takie obietnice - skoro nie dali, i zostaliśmy z ręką w nocniku, to ostatecznie nas Amerykanie poratowali, żeby nie było totalnej siary z tego naszego zaangażowania. Ale to co piszesz o finansowaniu naszych zakupów w Korei, że "będą finansowane w ten sposób" - sorki, ale USA niekiedy pomaga sojusznikom sprzętem. ale żeby worki z dolarami wysyłali, to nieczęsto się zdąża. Wiec za zakupu w Korei zapłacimy własną gotówka. Bo nas stać, żeby swoje oddać za darmo, a w to miejsce za gotówkę kupić.

  11. Jacques

    A my mamy 40 AGM-158A JASSM ER o zasięgu tysiąca kilometrów. Żal :/

    1. Rupert

      Do tej pory tak było. A są jeszcze JASSM o krótszym zasięgu (do 380 km). Może Polska kupic jeszcze jakieś inne typy rakiet, albo coś opracuje razem z Koreą? Zobaczymy.

    2. Shev

      Jak co to 40 JASSM o zasiegu 370km i 70 JASSM-ER o zasiegu do 960km. I są to pociski znacznie lepsze od rosyjskich. Do tego dojdzie 30 ATACMS o zasiegu 300km.

    3. Bender

      AGM-158A JASSM to jest pocisk o zasięgu poniżej 400 km. Ale mamy też AGM-158B JASSM-ER, których zasięg wynosi ponad 900 km. Problemem nie tyle jest ich skromna liczba, co brak rozpoznania (poza SOF) na takich dystansach. W wojnie prowadzonej razem z Sojuszem (a innych nie planujemy) to nie jest kluczowe, bo rozpoznanie kosmiczne i powietrzne NATO w zupełności wystarczy (vide Ukraina). Poza tym mamy dostęp do włoskiej konstelacji COSMO-SkyMed. Jednak własna konstelacja dałaby znaczący wzrost suwerenności użycia uzbrojenia dalekiego zasięgu, ergo wzmocniłaby naszą dyplomację na kierunku wschodnim. W czerwcu ICEYE deklarowała, że w ciągu 18 miesięcy mogą dostarczyć pierwsze satelity. Gdyby teraz podjąć decyzję, to za dwa lata pierwsze 4 już by pracowały.

  12. Louve

    A Scudy? Są jeszcze w magazynach? No i w głębokiej rezerwie są pewno i Scunnery...

  13. Chyżwar

    Przypuszczam, że Surowikin bez mostu zrobiłby co robi teraz i tak. On ma dwa wyjścia. Albo odniesie szybki sukces, albo dostanie w łeb tak, jak inni. Wiadomo, że na froncie go nie odniesie, więc próbuje robić to samo, co kiedyś w Aleppo. Być może most pomógł mu o tyle, że dostał zgodę na "nienaruszalne" pociski manewrujące i rakiety. Natomiast z irańskim dronami, które są nieprzydatne na polu walki będzie mógł postępować jak chce.

  14. Esteban

    A Chończyk siedzi, obserwuje i brmbni palcami w blat stołu...

    1. Jaszczur

      Chińczyk jest wściekły na Putina i jego żałosna armię ale nie odworci się od niego tak jak Rosja bez Ukrainy nie może być mocarstwem tak Chiny bez Rosji nie mogą być hegemonem. Pomagać nie będą ale przeszkadzać też nie

    2. Rupert

      @Jaszczur, Chińczycy potrzebują tylko rosyjskich surowców, a nie Rosji jako takiej. Więc to dla Rosji zał wiadomość. Chińczycy kiedyś kradli technologie, ale obecnie już produkują lepsze rzeczy niż Rosja.

  15. Ein

    Wygląda na to, że już naruszają krytyczne zapasy. Pewnych rzeczy nie przeskoczą (omówionych powyżej), do tego dochodzą jeszcze dwie rzeczy - część specjalistów się zniknęła (wyjechała), są też tacy, których wzięła na front branka (wyjątkowa głupota kacapii). Te czynniki przyczyniają się do rozkładu i uwiądu możliwości orkowni. Ba, jak się popatrzy na tworzone adhoc ochotnicze zakłady remontowe techniki, to widać wyraźnie, że oni działają już na poziomie chałupniczo-prowizorycznym. Z T-34 to może i byłoby ok, ale z technologiami XXI wieku są bez szans. I dobrze. Może .pl dla ukraińskich miast, infrastruktury mogłaby trochę przewietrzyć magazyny z tego, co i tak zejdzie niebawem: ZU-23T Jodek, S-60 + Blenda, Newy SC, reszta Os i Szyłek? To są rzeczy wystarczające na ruski złom.

  16. GB

    Rosyjska rakieta trafiła w miejscowości Szebekino (o.Biełgorocki, Rosja) w podstacje energetyczną. W okolicy nie ma prądu. Z tą rosyjską rakietą to był żart, pewnie Ukraińcy skutecznie ją porazili.

  17. Valdi

    The Washington post donosi że NATO osiągnęło amunicyjne parity czyli równość ilości posiadanych pocisków i rakiet w stosunku do Rosji. To pokazuje skalę odwilży NATO Rosja od 2010. Puenta? NATO przekaże 800 tys czyli druga partię 155mm do haubic m777

Reklama