Reklama

Polityka obronna

Jaki będzie Fort Trump? Czy powstanie Agencja Uzbrojenia? [6 PYTAŃ NA 2019 r.]

Amerykańska haubica M109A6 Paladin na poligonie koło Drawska Pomorskiego. Fot. Rafał Lesiecki / Defence24.pl
Amerykańska haubica M109A6 Paladin na poligonie koło Drawska Pomorskiego. Fot. Rafał Lesiecki / Defence24.pl

Jaki będzie Fort Trump? Czy powstanie Agencja Uzbrojenia? Czy najważniejsi politycy wreszcie przećwiczą kierowanie obroną państwa? Jak zapowiedzi zwiększania budżetu MON przełożą się na realne działania? Co uda się kupić? I jak Wojsko Polskie przygotuje się do zbliżających się wyzwań sojuszniczych i krajowych? Rok 2019 powinien przynieść odpowiedzi na pytania kluczowe dla obronności państwa.

Na początku nowego roku przed Wojskiem Polskim i politykami, którzy odpowiadają za sprawy bezpieczeństwa, stoi więcej pytań niż odpowiedzi. Rozwiązania, które uda się wypracować (lub ich brak), będą miały konsekwencje wykraczające daleko poza perspektywę 12 miesięcy. Tymczasem okoliczności nie sprzyjają podejmowaniu merytorycznych decyzji. W Polsce nadchodzą podwójne wybory – do Parlamentu Europejskiego (w maju) oraz do Sejmu i Senatu (jesienią). Wojsko, czy tego chce czy nie, najpewniej znów stanie się polem walki polityków tak jak w roku 2015. By nie zapomnieć, co jest ważniejsze, przedstawiamy subiektywną listę sześciu kluczowych dla obronności pytań na rok 2019.

  1. Jaki będzie Fort Trump?

Przybliżoną odpowiedź powinniśmy poznać za dwa miesiące. Na początku marca powinien być gotowy raport Pentagonu dla amerykańskiego Kongresu. To nie będzie jeszcze decyzja, ale rekomendacje. Według polskich polityków, takich jak prezydent Andrzej Duda i szef MON Mariusz Błaszczak, rozmowy z Waszyngtonem nie dotyczą już tego, czy amerykańska obecność wojskowa w Polsce zostanie zwiększona, ale w jaki sposób to się stanie. Znamienne jednak, że ci, którzy mają jakąkolwiek wiedzę o przebiegu rozmów, przestali używać terminu "stała baza", chociaż właśnie jej synonimem był początkowo "Fort Trump".

To prowadzi do wniosku, że liczba żołnierzy USA w Polsce zostanie zwiększona, ale nie ma jeszcze pewności w jaki sposób. Chyba że amerykański prezydent Donald Trump arbitralnie zdecyduje, że jednak należy doprowadzić do powstania fortu nazwanego roboczo jego nazwiskiem. Jeśli wierzyć dziennikowi Washington Post, w ten sposób – bez konsultacji z doradcami i wbrew wcześniejszym ustaleniom – zapadła decyzja o wycofaniu amerykańskich wojsk z Syrii. Warszawa wydaje się grać na taką indywidualną decyzję Trumpa. Może o tym świadczyć puszczenie w obieg nazwy Fort Trump a także wypowiedź Dudy o tym, że odwołany w grudniu szef Pentagonu gen. James Mattis "był dość sceptycznie nastawiony do idei bazy wojsk USA w Polsce".

Pytanie jednak, czy Trump rzeczywiście podejmie decyzję po naszej myśli? A jeśli podejmie, to jak długo ona przetrwa? Wszak koszty rozbudowy infrastruktury ma ponieść strona polska. Dla Amerykanów wyjście z takiego Fortu Trump może się okazać równie łatwe, co wejście do niego. Trzeba przy tym pamiętać, że już raz administracja w Waszyngtonie zmieniła ważną decyzję związaną z bezpieczeństwem Polski – wtedy chodziło o instalację przeciwrakietową w Redzikowie. Może więc do stałej amerykańskiej bazy lepiej będzie dochodzić małymi krokami?

  1. Czy powstanie Agencja Uzbrojenia?

Wiosną 2018 r. szef MON Mariusz Błaszczak powołał pełnomocnika ds. utworzenia Agencji Uzbrojenia, co było jednym z postulatów Prawa i Sprawiedliwości jeszcze sprzed wyborów, które doprowadziły tę partię do władzy. W październiku minister mówił, że stosowny projekt zmian prawnych zostanie przedstawiony "już niedługo". Bardziej konkretny był ówczesny zastępca Błaszczaka w MON Sebastian Chwałek, który we wrześniu na MSPO w Kielcach deklarował, że projekt na pewno będzie w 2018 r. Od tego czasu Chwałek przestał być wiceministrem (jest wiceprezesem Polskiej Grupy Zbrojeniowej), a projekt wciąż nie został opublikowany, choć spodziewali się tego nawet politycy PiS.

Powoływaniu Agencji Uzbrojenia nie sprzyja kalendarz polityczny. Jesienią 2019 r. odbędą się wybory do Sejmu i Senatu. Do tego czasu oczywiście można uchwalić stosowną ustawę, ale przekształceń instytucjonalnych raczej trudno się spodziewać wcześniej niż na przełomie roku – przemawiają za tym chociażby zasady dotyczące finansów publicznych. Wtedy w MON, nawet jeśli PiS utrzyma władzę, może być już nowa ekipa, która będzie musiała się wdrażać, co zajmie jakiś czas. Tymczasem w pomyśle dotyczącym Agencji Uzbrojenia nie chodzi jedynie o uchwalenie ustawy i zmianę szyldu. To jedynie środki prowadzące do innego celu – do udrożnienia systemu pozyskiwania uzbrojenia i sprzętu wojskowego. Do tego potrzebna jest zmiana procedur, której nie będzie bez zmian instytucjonalnych. Choć oczywiście zmiany instytucjonalne nie gwarantują jeszcze zmiany procedur.

  1. Czy uda się wreszcie przeprowadzić ćwiczenia wojskowe z udziałem najwyższych władz państwowych?

Nawet najlepiej wyszkolona i wyposażona armia nie obroni ojczyzny, jeśli będzie źle kierowana. To kierownictwo w państwach demokratycznych sprawują politycy poprzez – mówiąc w pewnym uproszczeniu – cywilną kontrolę nad wojskiem. Tymczasem ćwiczenia obronne z udziałem najwyższych władz państwowych po raz ostatni odbyły się w Polsce w... 2004 r. Ludzie, którzy byli wtedy na szczytach władzy wykonawczej, już dawno są na emeryturach albo politycznych peryferiach, niektórzy już nie żyją. Gdy wspomniałem o tym miesiąc temu podczas wywiadu z najważniejszym estońskim generałem, mój rozmówca nie mógł uwierzyć i zaczął mnie przekonywać, że pewnie takie ćwiczenia odbywają się w tajemnicy. Tymczasem kolejne rządy w Tallinie ćwiczą regularnie od ponad dekady.

A w Polsce? Koncepcję ćwiczenia systemu obronnego o nazwie Kraj zaaprobował jeszcze prezydent Bronisław Komorowski w sierpniu 2015 r., tuż przed odejściem z urzędu. W ramach ćwiczenia zaplanowano następujące przedsięwzięcia: strategiczną grę obronną Kierownictwo-16 z udziałem premiera, ministrów i wojewodów, grę wojenną Stolica-16, w którą miał być zaangażowany prezydent, premier i przynajmniej część ministrów, ćwiczenie dowódczo-sztabowe Jesień-15 z udziałem szefa MON i najwyższej kadry dowódczej oraz ćwiczenie z wojskami Dragon-15. Odbyło się tylko to ostatnie.

Fot. Rafał Lesiecki / Defence24.pl
Fot. Rafał Lesiecki / Defence24.pl

Co z pozostałymi elementami? Nie wiadomo nawet, czy aktualna koncepcja ćwiczenia obejmuje wszystkie wyżej wymienione przedsięwzięcia. Niedawno szef BBN Paweł Soloch powiedział Defence24.pl, że wszystko wskazuje, iż data ćwiczenia Kraj zostanie określona na przełom stycznia i lutego 2019 r. Sęk w tym, że termin był wielokrotnie przesuwany. Rozumiem, że władze wyłonione w 2015 r. potrzebowały czasu, żeby zapoznać się z koncepcjami i zdecydować, co kontynuować, a co zmienić, ale nic nie usprawiedliwia ponad trzyletniej zwłoki! Dziwi ona tym bardziej, że politycy obozy władzy na każdym kroku zapewniają, że bezpieczeństwo jest priorytetem rządu PiS. Odkładanie ćwiczenia Kraj wskazuje jednak, że to wyłącznie retoryka, bo gdy trzeba działać, to w kalendarzach kilku ważnych osób nie udaje się znaleźć dwóch dni na grę wojenną.

  1. Jak MON będzie planować i realizować swój budżet?

Rok 2020 powinien być pierwszym rokiem stopniowego podwyższania budżetu obronnego. Jego projekt trzeba będzie przygotować już w 2019 r. Wtedy dowiemy się, czy tzw. ustawa Komorowskiego-Macierewicza rzeczywiście wejdzie w życie. Chodzi o uchwaloną we wrześniu 2017 r. nowelizację ustawy o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu sił zbrojnych; zmiany przygotowała ekipa Antoniego Macierewicza, ale pracowała na przepisach, które uchwalono jeszcze w 2001 r., gdy szefem MON był Bronisław Komorowski.

Wrzesień 2017 r. Sejm uchwala tzw. ustawę Komorowskiego-Macierewicza. Na zdjęciu wynik głosowania. Fot. Rafał Lesiecki / Defence24.pl
Wrzesień 2017 r. Sejm przyjmuje tzw. ustawę Komorowskiego-Macierewicza. Na zdjęciu wynik głosowania. Fot. Rafał Lesiecki / Defence24.pl

Ustawa zmieniła sposób obliczania wydatków obronnych (pod uwagę bierze się PKB z roku, na który planowane są wydatki, a nie z roku poprzedniego, co de facto oznacza większy budżet MON). Zapisano w niej także plan stopniowego podwyższania wydatków obronnych z obecnych 2 proc. PKB do 2,5 proc. począwszy od roku 2030. Pierwszym rokiem podwyżki ma być właśnie 2020 – wtedy budżet obronny ma wynieść co najmniej 2,1 proc. PKB. W tym roku ta jedna dziesiąta procenta PKB to ponad 2,2 mld zł, a do tego trzeba jeszcze doliczyć kwotę wynikającą z faktu, że gospodarka z roku na rok rośnie, czyli PKB jest coraz wyższy – dość powiedzieć, że w planie na 2019 r. na obronność jest 3,5 mld zł więcej niż planowano na 2018 r. (a mówimy ciągle o 2 proc. PKB). To pozwala przypuszczać, że budżet na obronność w 2020 r. może osiągnąć poziom 50 mld zł (dziś to prawie 44,7 mld zł).

Trzeba jednak pamiętać, że przepisy tzw. ustawy Komorowskiego niejednokrotnie zawieszano i wydatki obronne były niższe niż zakładano. Jesienią 2019 r. przyjdzie pierwszy sprawdzian dla ustawy Komorowskiego-Macierewicza. Wtedy przekonamy się, czy nowelizacja z 2017 r. rzeczywiście będzie wprowadzona w życie.

Osobny problem to, jak MON wydaje środki ze swojego budżetu. Procesowi stopniowego podnoszenia wydatków obronnych towarzyszy coraz szerszy strumień pieniędzy, który z MON wypływa na cele luźno związane z obronnością. Z budżetu MON wspierane są zakupy dla służb podległych MSWiA (453 mln zł w 2019 r.) oraz przedsięwzięcia dotyczące Lotniczego Pogotowia Ratunkowego (43 mln zł). Jesienią 2018 r. doszła do tego ustawa, zgodnie z którą MON będzie przeznaczać 500 mln zł rocznie na finansowanie dróg lokalnych o znaczeniu obronnym (dotychczasowe przepisy mówiły o kwocie rzędu kilkudziesięciu milionów złotych). Gdyby zsumować wydatki MON, które budzą kontrowersje (są krytykowane m.in. przez opozycję), to wychodzi ponad 1 mld zł, czyli ok. 2,2 proc. wszystkich wydatków na obronność. To wbrew pozorom niemało, bo w wydatkach obronnych ponad 8 mld zł stanowią emerytury i renty, a prawie 22 mld zł – wydatki bieżące, czyli głównie pensje i uposażenia. Na wydatki majątkowe, czyli szeroko rozumianą modernizację sił zbrojnych w budżecie na 2019 r. zaplanowano ok. 12 mld zł. Sytuację miało poprawiać powołanie Funduszu Obrony Narodowej, ale do tej pory z ust ministra Błaszczaka padła tylko informacja, że prace nad takim projektem są prowadzone. Resort do tej pory nie przedstawił publicznie żadnego projektu, ani nawet jego założeń.

  1. Jakie umowy modernizacyjne uda się podpisać w 2019 r.?

Choć pieniędzy na obronność nigdy nie było tak wiele, to jednocześnie nigdy nie było ich tak mało. Ten paradoks trafnie opisuje rzeczywistość. Co roku ponad 40 proc. wydatków Inspektoratu Uzbrojenia stanowiły środki, które przelewano na konta firm, z którymi umowy podpisano w latach poprzednich. Tak było jeszcze zanim zawarto umowę na pierwszą fazę programu obrony powietrznej, w tym przeciwrakietowej, średniego zasięgu, któremu wojsko nadało kryptonim Wisła. Ten kontrakt, w którym Polska kupuje amerykańskie zestawy Patriot, ma zamknąć się w kwocie 4,75 mld dolarów, czyli 18 mld zł według dzisiejszego kursu. To największa umowa obronna w historii Polski. W roku 2018 r. – jak donosi "Dziennik Gazeta Prawna" – zapłaciliśmy za Wisłę ponad 5 mld zł, co po części wynikało z dobrej sytuacji budżetu państwa, a po części z niewydolności systemu zakupów wojskowych, który ma problem z podpisywaniem planowanych umów.

Fot. Raytheon
Fot. Raytheon

W kolejce na podpisanie czeka druga faza Wisły, czyli zakup kolejnych sześciu baterii (w pierwszej fazie były dwie) – już bez wspólnego dla obu faz oprogramowania systemu zarządzania polem walki IBCS i prawdopodobnie bez horrendalnie drogich rakiet PAC-3 MSE (jedno i drugie kupiliśmy w pierwszej fazie), ale za to z dużo większymi nadziejami na korzyści dla przemysłu. Negocjacje są mocno zaawansowane, ale teraz czas na decyzję szefa MON, która podobno się opóźnia.

Stosunkowo łatwe powinno być także podpisanie umowy w programie Homar, czyli artylerii rakietowej o zasięgu do 300 km. Waszyngton zgodził się już na sprzedaż jednego dywizjonu rakiet HIMARS (pierwotnie MON chciało kupić trzy dywizjony). Teraz trwają negocjacje dotyczące ceny i szczegółów.

Teoretycznie blisko jest też umowa na cztery śmigłowce dla Marynarki Wojennej zdolne do zwalczania okrętów podwodnych (ZOP) i prowadzenia misji poszukiwawczo-ratowniczych (SAR). W postępowaniu została tylko jedna firma – WSK "PZL-Świdnik", która należy do włoskiego koncernu Leonardo i oferuje maszynę AW101. Tyle że mamy rok wyborczy, tak samo jak w roku 2015, gdy śmigłowce były jednym z głównych tematów kampanii. PiS, który wtedy występował w roli myśliwego, teraz raczej będzie zwierzyną, skoro od objęcia władzy jeszcze nie kupił żadnych śmigłowców. Z samych tylko politycznych powodów kontrakt ze Świdnikiem będzie musiał zostać zawarty. Idę o zakład, że władze firmy zdają sobie z tego sprawę, więc wartość umowy nie będzie niska, tym bardziej, że AW101 ma reputację maszyny bardzo dobrej, ale i bardzo drogiej. Jak kończą się takie sytuacje, MON przekonało się niedawno przy okazji przetargu na pierwszy etap budowy Muzeum Bitwy Warszawskiej – jedyna oferta opiewała na 130 mln zł, podczas gdy na projekt zarezerwowano 28 mln zł.

  1. Jak Wojsko Polskie przygotuje się do wyzwań w 2020 r.?

Rozpoczęty właśnie rok będzie czasem przygotowań do wymagających przedsięwzięć zaplanowanych na rok 2020. Przede wszystkim Polska po raz pierwszy będzie państwem ramowym tzw. szpicy NATO, czyli połączonych sił zadaniowych bardzo wysokiej gotowości (ang. Very High Readiness Joint Task Force, VJTF). Rola państwa ramowego polega na wystawieniu większości sił oraz przejęciu odpowiedzialności za dowodzenie całością. W skład VJTF wchodzi brygadowa grupa bojowa Wojsk Lądowych wspierana przez siły powietrzne, specjalne i morskie. Ich żołnierze mają być gotowi do działania w ciągu 2-3 dni. To bardzo wysoko postawiona poprzeczka, której pokonanie właśnie teraz sprawia trudności Niemcom. Niezależnie od coraz częściej się pojawiających doniesień o – delikatnie mówiąc – nie najlepszym stanie Bundeswehry, wszystkim, którzy czerpią satysfakcję z problemów sąsiadów zza Odry, radziłbym poczekać i sprawdzić, jak poradzi sobie z tym zadaniem Wojsko Polskie.

Rok 2020 miał być też początkiem obowiązywania Inicjatywy Gotowości NATO, zwanej potocznie "4 razy 30", bo chodzi w niej o 30 batalionów zmechanizowanych, 30 eskadr lotniczych i 30 okrętów bojowych gotowych do działania w ciągu 30 dni lub szybciej. Mimo wcześniejszych zapowiedzi w deklaracji szczytu Sojuszu Północnoatlantyckiego w Brukseli z lipca 2018 r. data 2020 r. już nie została zapisana. Nawet jeśli rok wprowadzenia w życie Inicjatywy Gotowości się przesunie, siły trzeba już przygotowywać. Tym bardziej, że choć NATO składa się z 29 państw, to część z nich jest na tyle mała, że nikt nie spodziewa się znaczącego wkładu. Więksi sojusznicy, tacy jak Polska, będą więc musieli ponieść proporcjonalnie większe koszty.

Polski samolot wielozadaniowy F-16 w bazie w Poznaniu-Krzesinach. Fot. Rafał Lesiecki / Defence24.pl
Polski samolot wielozadaniowy F-16 w bazie w Poznaniu-Krzesinach. Fot. Rafał Lesiecki / Defence24.pl

Jakie siły będziemy mogli wydzielić? Jeden okręt? W praktyce może być to jedna z dwóch posiadanych starych fregat rakietowych. Dwa lub trzy bataliony Wojsk Lądowych? Jedną z trzech posiadanych eskadr samolotów wielozadaniowych F-16? Mam nadzieję, że MON wkrótce odpowie na te pytania.

Utrudnieniem dla wojskowych planistów może być fakt, że ćwiczenie Anakonda w połowie 2020 r. ma swoim rozmachem co najmniej dorównywać edycji tego przedsięwzięcia z 2016 r., a więc największym manewrom wojskowym w Polsce po 1989 r. Szef BBN Paweł Soloch zdążył już napomknąć, że być może nad Wisłę zostanie przerzucona cała dywizja amerykańska. Z kolei szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. broni Rajmund T. Andrzejczak zapowiedział, że chce przećwiczyć na Anakondzie kierowanie obroną państwa na szczeblu strategicznym, podczas gdy dotychczasowe edycje nie sięgały wyżej niż szczebel operacyjny. To wszystko sprawia, że przygotowania do Anakondy 2020 będą ważnym przedsięwzięciem już w roku 2019.

To oczywiście nie są wszystkie ważne pytania, na które Wojsko Polskie oraz Ministerstwo Obrony Narodowej będą musiały odpowiedzieć sobie w 2019 roku. Niemniej już one same sprawiają, że to będzie ciekawy i ważny rok dla polskiej obronności. Oby choć część odpowiedzi była pozytywna. Konsekwencje będą długofalowe.

Reklama

Rok dronów, po co Apache, Ukraina i Syria - Defence24Week 104

Komentarze (32)

  1. Dalej patrzący

    @Gts - PMT 2013 nie był zasługą Siemoniaka czy generalnie PO-PSL. Gdy w 2013 USA zorientowało się, ze Kreml ani myśli działać przeciw Chinom [przecież po to była kolejna zdrada Polski 17 IX 2009] - wtedy USA zapobiegliwe doszło do wniosku, ze w nowym etapie zamiany marchewki na kija wobec Rosji, Polska będzie potrzebna ekspedycyjnie na Ukrainę i do Bałtów - żebyśmy naszym kosztem wyręczali USA i UK [i resztę - ale głównie o tych dwóch graczy chodzi]. Właśnie o to chodzi, że PMT 2013, mimo SPO 2017, jest nadal budowaniem armii ekspedycyjnej, która Polski nie obroni. Czy ktoś z generałów, nie tylko ze Sztabu Generalnego, przedstawił choćby minimalnie wiarygodny plan obrony Polski? Nikt nawet słówkiem na ten temat nie piśnie i omija szerokim łukiem - a generalicja bawi się w cząstkowe programy - i nawet nie zamierza brać się za problem zasadniczy i całościowy. Właśnie o to chodzi, by PMT 2013 - który szykuje poręczna dla hegemona armię ekspedycyjną, zamienić na PMT 2019 lub PMT 2020 - który skupi się wyłącznie na celu nr 1 - pełnej, samodzielnej obronie Polski. Czasu za wiele nie zostało - moim zdaniem powinniśmy wyznaczyć sobie deadline na 2030. Reszta jest kwestią determinacji, konsekwencji i asertywnej realizacji własnej racji stanu - a nie cudzej.

  2. Gts

    Dalej patrzacy, nie zaleznie od tego co pwoiedza amerykanie i kiedy wyjda na pacyfik, my powinnismy miec oboiwazek stanac samemu na nogi. Dosc juz idiotycznych progra ow typu wystawa, laweczka, konferencja, dosc juz kupowania kilku sztuk sprzetu na defilady, dosc juz gadania i tworzenia pospolitego ruszenia zamiast prawdziwego wojska. Tego oczekujemy juz od lat, w momemcie kiedy wreszcie ruszyly za Siemioniaka, Kraby, Caracale, Patrioty mozna bylo miec nadzieje ze gdzies zmierzamy, tak samo jak pojawily sie informacje o dostepnosci Leopardow, F-16, o nowych polskich systemach chocby firm prywatnych jak WB elektronics, rozwijanych np zssw dla rosomaka... i po 3 latach pis rozwialo wszelkie zludzenia. Nie tylko stanelismy w miejscu to w wielu sektorach zaprzepascilismy okazje i szanse na zakupy sprzetu w promocji bo ktos mial nieoblozona linie, nie mial co zrobic z czolgami, pytal sie o przystapienie do programu bwp itp... niestety pis ma na ustach wielkie slowa, ale ich dzialania sa glownie obliczone na efekt medialny i dopchanie sie do koryta, jak najwiekszej ilosci i zastepow partyjnych.

  3. Dalej patrzący

    I mała poprawka - bez żadnej złośliwości [bo lubię człowieka za szczerość i otwartość] zamienił mi edytor Gen. Breedlove na.... Greedlove.

  4. Dalej patrzący

    Niestety - wszelka wiara w zapewnienie stałego bezpieczeństwa przez Fort Trump - jest fałszywa. Gen. Greedlove, były głównodowodzący sił USA w Europie, jednoznacznie rozwiał te złudzenia podczas Warsaw Security Forum 2018 [24-25 października] - deklarując, ze siły USA wyjdą z Europy na Pacyfik w czasie do 15 lat maksimum. Co oznacza, że musimy stanąć do tego czasu na własnych nogach - bezalternatywnie i bez chowania głowy w piasek i bez oglądania się na hegemona za oceanem. Co najwyżej sens mają lokalne sojusze [np. ze Skandynawami, może V4 i Rumunia i ew. kraje Europy Wschodniej, ale i z silną Turcją - bo ta długofalowo ma strukturalnie na pieńku z Rosją, a obecna "przyjaźń"z Rosją to tylko taktyczne przejściowe lewarowanie Waszyngtonu Moskwą]. Co oznacza też, że kupowanie sprzętu od USA z przebitką x5 i x10 - rzekomo jako kupowanie sobie wsparcia USA - nie ma kompletnie sensu. Pomijam, że Polska jako bufor miedzy Kremlem a Berlinem, bufor GWARANTUJĄCY, że nie powstanie konkurencyjne i SILNIEJSZE od USA supermocarstwo "od Lizbony do Władywostoku" - tylko za to powinna mieć co roku wsparcie USA 2 razy większe od Izraela. Nie z przyjaźni - bo ta w polityce nie istnieje - tylko dla zabezpieczenia swojej własnej, amerykańskiej, żywotnej racji stanu i swego interesu narodowego. Ale nasi decydenci w Warszawie nie mają lub nie chcą mieć tej świadomości...co pewnie nie zmieni się, aż pod presją sytuacji zastąpią ich inni - bardziej świadomi roli i wagi i sytuacji Polski - tacy, którzy będą decyzyjni i asertywni i konsekwentni. Którzy będą rozumieć też, że dla Polski - jak nie USA - to Chiny - drugie supermocarstwo, dokładnie z tego samego zasadniczego strategicznego powodu zainteresowane utrzymaniem się Polski jako "bufora-gwaranta". MY NIE MUSIMY WYBIERAĆ - za to utrzymanie się Polski jest dla OBU supermocarstw sine qua non...i to jest podstawa strategiczna dla naszej polityki. Bo tak naprawdę OBA supermocarstwa - wzajemnie balansowane [równa odległość do Waszyngtonu i Pekinu] - muszą wspierać Polskę - w swoim własnym interesie, by nie wylecieć z ekskluzywnej finałowej rozgrywki w ramach G2. Pewnie - każde z supermocarstw by chciało Polskę skaptować w całości do swojego obozu - sorry, muszą się zadowolić nasza neutralnością i równym dystansem. To musi być naczelna zasada naszej polityki - poczynając od zakończenia ślepego wieszania się na klamce Waszyngtonu, który żyruje 447 i bandycką hucpę Wielkich Braci na zbankrutowanie Polski na 300 mld dolarów i w prostej konsekwencji na wrogie przejęcie Polski w kolejnym etapie. Najpierw wizyta w Chinach i rozszerzenie traktatu z 20 grudnia 2011 o strategicznej współpracy i partnerstwie - a dopiero potem asertywna wizyta w Waszyngtonie - z pomijaniem Tel Avivu, który ma być przywołany do porządku przez Waszyngton.

  5. Napoleon

    @J.K. a może jakieś konkrety bo ogólniki już znamy. O strefie zgniotu już raz było zanim weszliśmy do NATO i UE. Był chwilę spokój i teraz znów słyszę strefa zgniotu. Nowoczesna technika wojskowa ma to do siebie, że jest cholernie droga, no bo chyba nasze BWP nawet głębko zmodernizowane to naprawdę na niewiele się w dzisiejszych czasach zdadzą. Brakuje przełomowych wizji armii asymetrycznej i dostosowanej do naszych realiów ekonomicznych oraz przemysłowych. Niestety bez konkretnej analizy naszych sił i słabości i długoterminowego planowania możemy sobie modernizacje armii darować i zająć się pompowaniem gospodarki - bo to wbrew pozorom ma spory sens. A obrót na Moskwe czy Pekin można w każdej chwili zrobić i zgadzam się powinno to być zmartwieniem nie naszym, a tych w Waszyngtonie.

  6. J.K

    Co do bazy amerykańskiej na naszym terenie. Położenie Polski w strefie "zgniotu" wymaga silnej armii, jednak czy o obecność amerykanów biorąc pod uwagę przesunięcia potencjałów gospodarczych i wzrastającej roli Chin musimy zabiegać? Sądzę, że wyszliśmy za szybko z propozycją budowy bazy za nasze pieniądze, to amerykanom zależy na utrzymaniu stref wpływu i kontroli obszarów między Bałtykiem i Morzem Czarnym. Nasze położenie z jednej strony jest przekleństwem z drugiej wielką szansą. Zbudujmy silna armię a będziemy się liczyć politycznie i gospodarczo na styku zachodu ze wschodem.

  7. kurpie

    moze Przasnysz na Fort Trump?

  8. tadek

    nikt się na tym nie zastanawiał ?..po co Nam jakaś amerykańska jedna baza w Polsce ? ? toż można ten FORT TRUMP zbudować na bazie z całej POLSKI ! POLAKOM to nie będzie przeszkadzać a dla Amerykanów to idealne rozwiązanie..

  9. Taka prawda !

    Jedyna konkluzja jaka mi się nasunęła po tym artykóle to taka, że dla Amerykanów wyjście z takiego Fortu Trump może się okazać równie łatwe, co wejście do niego, a żołnierz polski pozostanie bronić ojczyzny ! Nie lepiej więc inwestować w WP ?

  10. MajorMajor

    @KrzyuD Dokładnie. Dodałbym jeszcze kilka zastanawiających faktów z życia RP 3.5 ale pewno cenzor to usunie. Pewne jest jedno - jak na suwerenne ( podobno) państwo, to coś mało tej wolności i suwerenności dla "proli" - bez obrazy ;P Ps. Jak na prawie 30 lat wolności i zbliżania do standardów NATO, to wojsko polskie jest w bardzo mizernym stanie - żołnierzy liniowych jest tylu, że bardziej by się nadali do obrony stolicy, a efekt modernizacji... hmm... A odpowiedzialnych brak.

  11. SOWA

    Polsce już nic nie pomoże. Poprzednicy i obecne władze całkowicie odizolowały nasz kraj od Rosj. Jest gorzej niż za sanacji. Ten izolacjonizm jest na rękę USA i Niemcom. Tak naprawdę jesteśmy zdani na dobrą wolę tych dwóch państw a w związku z tym, że w polityce są tylko interesy to jesteśmy na z góry przegranej pozycji. Oczywiście nie można oczekiwać, że stosunki Moskwa-Warszawa można naprawić za jednym pstryknięciem lub wierzyć w ideę panslawizmu ale w końcu trzeba zacząć działać. Stabilność i równowaga to klucz do bezpieczeństwa w regionie. Odnośnie Agencji Uzbrojenia jestem wielkim zwolennikiem powstania tej instytucji. Jest tylko jeden problem. Znając życie zostanie ona obstawiona emerytowanymi oficerami - znawcami technologii BMP-1 oraz partyjnymi cywilami takimi jak słodki Misiek, Harry Potter z USA czy kolekcjoner zegarków. Cóż my lubimy bawić się w państwo a naszą niepodległość traktować na zasadzie wspólnoty Tutsi albo Hutu. Reszta obywateli to niewolnicy pracujący na kastę wysokiej klasy specjalistów nikomu nie znanych na świecie z ich przywódcą czekającym na zdjęcie z misiem. Kiedyś z Moskwy, dziś z Waszyngtonu.

  12. Jacenty

    @ m p Cieszy, że już podstawy pojawiają się na tym etapie kształcenia, niestety zakres obejmujący udzielanie pomocy jest znacznie szerszy. Co w wypadku kryzysu, wojny kiedy karetka szybko nie dotrze i trzeba zahamować krwotok, przenieść w inne miejsce, zabandażować, usztywnić złamania etc. Jak się zachować w wypadku ataku lotniczego, rakietowego, nie mówiąc o ABC. Co oznaczają konkretne sygnały wydawane przez syreny. Temat obszerny, czy nie lepiej pieniądze przekierować właśnie na budowanie świadomości w społeczeństwie zamiast wydawać na sławetne ławki i inne nie do końca przemyślane pomysły.

  13. JÓZEK mówi...

    Jaki będzie Fort Trump?..odpowiedź jest prozaiczna a możną ją znaleźć w ostatnich scenach filmu "Czas Apokalipsy"...gdzie bohater dopływa kanonierką do wysuniętej amerykańskiej bazy z śmigłowcem w tle...

  14. realista

    artykuł jednoznacznie wskazuje, że od 2004 r. najwyższe władze państwowe nie przeprowadziły ani jednego ćwiczenia w zakresie kierowanie obroną państwa, uwzględniając dodatkowo czystki dokonane przez obecnie rządzących zarówno w MON, jak i MSWiA oraz innych ministerstwach należy sądzić niestety że nasze władze są niekompetentne, nie mające pojęcia o skali problemu. Liczenie tylko i wyłącznie na domniemaną pozytywną decyzję Trumpa o zwiększeniu bezpieczeństwa Polski może być zgubne dla naszego kraju. Wystarczy popatrzeć na jego decyzje odnośnie Syrii czy Afganistanu, liczy się wyłącznie interes USA, a My jesteśmy tylko pionkiem w tej grze. Nasi politycy poszukujący zemsty politycznej oraz drogi do władzy absolutnej, a sprawy bezpieczeństwa pomimo ust pełnych frazesów traktują drugorzędnie. Tak na marginesie gotowość sił do działania po 2-3 dniach to śmiech, bo do 1990 r. to było 12 lub 24 godz. Obecnie w czasie 2-3 dni Rosjanie bę3dą już na linii Wisły :-(

  15. m p

    @Jacenty Nie wiem jak to wygląda u młodzieży, ale moja córka wie już co to pozycja bezpieczna i potrafi w praktyce ułożyć człowieka w tej pozycji, ale ona tylko do wiejskiego przedszkola chodzi.

  16. wojtek

    Szokujaca jest informacja, ze dopiero po 14 latach braku cwiczen kierownictwa panstwa, ktos zaczyna robic awanture jak to okropni sa ci co sa od 3 lat u wladzy :)

  17. Jak

    A Ruskie się cieszą ,że nasi się kłócą i marnują czas i pieniądze.

  18. KrzyuD

    A kiedy powstanie z prawdziwego zdarzenia fort Polska??? Dający schronienie i przystań wszystkim rozrzuconym po świecie Rodakom. Pilnujący własnych interesów, a nie interesów upadłych państw i "europejskich wartości" - to Polska jest najwyższą wartością dla Europy, a nie odwrotnie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Czy to jest honorowe żeby Polacy że wschodu mieli problemy z powrotem, czy to jest godne żeby ludzie otrzymywali emerytury niższe niż określone minimum socjalne, czy to jest należyte żeby tzw. przedstawiciele otrzymywali diety wyższe od większości emerytur ZUS, a przez ten króczek prawny cieszyli się 30 tyś. kwotą wolną itd. etc O armii czy obronie cywilnej to nawet nie chce się pisać.

  19. Rafal

    @Fxx ladnie podsumowal :) Jezeli cokolwiek bedzie to tylko pokazowka za nasze pieniadze. Mr. Trump na gdzies Europe to nie tu US zarabia pieniadze.

  20. Jacenty

    Nigdy nie myślałem, że zatęsknię za rządami SLD, na tle obecnej mizerii i poprzedniej władzy nie spełnionych obietnic, wypadają coraz lepiej. Mamy ciąg dalszy państwa teoretycznego. Pomimo tego, że PSL uczestniczył we wszelkich możliwych koalicjach po za PiS to wydają się oazą spokoju, logiki i pragmatyzmu. Ciekawe kto wreszcie postawi interes państwa ponad interes partii? Czy tak trudno zaprząc miejscowe WKU do prowadzenia zajęć w szkołach ponad podstawowych z przysposobienia obronnego? Młodzież obecnie nie ma zielonego pojęcia o tym jak się zachować w sytuacji zagrożenia, nie mówiąc o takim banale jak udzielanie pierwszej pomocy, tu też większość jest w lesie. Brak gier wojennych na szczeblu rządowym, dramat. Efekt w razie kryzysu, wojny- chaos. Zabieranie pieniędzy z MON na potrzeby nie związane z obronnością powinno podpadać pod Trybunał Stanu. Brak Agencji Uzbrojenia ? Kto wie czy nie chodzi o brak pieniędzy i żonglerkę stołkami. Co by to bylo, gdyby nowo powołana agencja musiała pokazać się jako równie powolna i niewydolna jak obecny IU? Jeśli nie ma kasy to nie powinno się wprowadzać czegoś co w założeniu ma przyśpieszyć jej sprawniejsze i lepsze wydatkowanie. Itd. Itd.

  21. bender

    Szokująca jest informacja, że rządzący z 'dobrej zmiany' unikają ćwiczeń kryzysowych na najwyższym szczeblu. Za powyższym artykułem: "Koncepcję ćwiczenia systemu obronnego o nazwie Kraj zaaprobował jeszcze prezydent Bronisław Komorowski w sierpniu 2015 r., tuż przed odejściem z urzędu. W ramach ćwiczenia zaplanowano następujące przedsięwzięcia: strategiczną grę obronną Kierownictwo-16 z udziałem premiera, ministrów i wojewodów, grę wojenną Stolica-16, w którą miał być zaangażowany prezydent, premier i przynajmniej część ministrów, ćwiczenie dowódczo-sztabowe Jesień-15 z udziałem szefa MON i najwyższej kadry dowódczej oraz ćwiczenie z wojskami Dragon-15. Odbyło się tylko to ostatnie."

  22. As

    Stała baza to był termin używany głównie przez publiczne media w Polsce i nadużywany. Po zwiększeniu Amerykańskich sił choćby nieznacznie Rosjanie zaszachują Łukaszenkę i w Brześciu zrobią to samo razy 6. Agencja zajmująca się zakupami przy pustawym porfelu to tylko niepotrzebny wydatek na kilku znajomych prezesów. Śmigłowce wierzę, że kupimy 2. Fabryka przez rok je zrobi. Jak będziemy się spisywali jako państwo ramowe trzeba będzie zapytać na stronach internetowych państw sojuszniczych.

  23. Stary Grzyb

    Ekhm, skoro 22 mld zł rocznie stanowią głównie pensje i uposażenia, to wynikałoby z tego, że średnia pensja brutto w wojsku przekracza 15 tys. zł miesięcznie. Średnia, od szeregowych zaczynając, nie generalska. Aby na pewno tak jest?

  24. CdM

    "odwołany w grudniu szef Pentagonu gen. James Mattis był dość sceptycznie nastawiony do idei bazy wojsk USA w Polsce" - owszem, sceptyczny, a mimo to, gdy Trump mówił że jego przeciwnikiem są Chiny, to własnie Mattis regularnie prostował na: "Chiny i Rosja". Natomiast nowy szef Pentagonu, prosto po wizycie w Białym domu przychodzi do Pentagonu mówi: "pamiętajcie, Chiny, Chiny, Chiny". Obym był złym prorokiem, ale klimat w DO zdaje się idzie taki że teraz z Rosją trzeba się będzie dogadać... Zresztą, po ostatnim geście w Syrii widać, że Trump na użytek wewnętrzny (poparcie twardogłowo-izolacjonistycznych wyborców) może poświęcić wiele, w tym wizerunek USA na świecie też (who cares). Ale jest jeszcze Senat. Oby.

  25. Fxx

    "Jaki będzie Fort Trump?" - Jak to jaki? wirtualny :(

Reklama