Reklama

Siły zbrojne

Homar „pod strzechy”: czym jest i ile może kosztować rakietowa rewolucja w Wojsku Polskim? [OPINIA]

Autor. Capt. Angelo Mejia, 5th Mobile Public Affairs Detachment/US Army

Zapowiadane przez ministra obrony narodowej złożenie zamówienia na aż 500 wyrzutni HIMARS sygnalizuje zupełną zmianę podejścia do artylerii rakietowej i plan jej skokowego wzmocnienia. Warto zastanowić się nad przesłankami takiej deklaracji, ale i jej konsekwencjami, w szczególności kosztem całego systemu.

Reklama

Dlaczego Homar?

Reklama

O pozyskaniu systemu artylerii rakietowej dalekiego zasięgu dla Wojska Polskiego mówi się od lat. Program Homar ma w założeniu umożliwić rażenie celów w głębi terytorium przeciwnika. System ten może więc służyć do paraliżowania działań ofensywnych prowadzonych potencjalnie przeciwko Polsce i to na kilka sposobów. Pierwszym jest rażenie nacierających wojsk (i ich elementów wsparcia, np. logistycznego, obrony powietrznej) daleko przed linią styczności – a więc zanim wejdą w kontakt z wojskami własnymi. To może pozwolić na częściowe zniwelowanie przewagi liczebnej potencjalnego przeciwnika.

Drugim jest zwalczanie wrogiej artylerii dalekiego zasięgu. Jak wiadomo, w Rosji artyleria rakietowa i systemy taktycznych rakiet balistycznych zawsze były bardzo szeroko wykorzystywane, przykładami są kompleksy rakietowe BM-27 Uragan oraz BM-30 Smiercz i wyrzutnie rakiet taktycznych Toczka-U jeszcze z czasów Zimnej Wojny oraz znacznie nowocześniejsze, wdrażane w ostatnich latach Tornado-S, Tornado-U, Uragan-1M czy słynne Iskandery. Wszystkie wspomniane systemy są używane przeciwko Ukrainie, a ta dysponuje jedynie niewielką liczbą środków pozwalających na ich zwalczanie (np. rakiety Wilcha). I dlatego wciąż prowadzone są ataki „na dystans", a Kijów apeluje o dostawy amerykańskich MLRS, by zapełnić tę lukę. Taki system artylerii rakietowej może de facto stanowić element obrony powietrznej, bo pozwala niszczyć nieprzyjacielskie pociski na wyrzutniach zanim zostaną wystrzelone. W ten sposób można zaoszczędzić drogie rakiety przechwytujące (koszt pocisku PAC-3 MSE przewidzianego dla Wisły szacuje się w projekcie budżetu Pentagonu na 2023 rok na około 4 mln dolarów, i to w kontekście samego zakupu).

Reklama

Czytaj też

Trzeci element to rażenie wysoko wartościowych celów w głębi ugrupowania przeciwnika. Pociski taktyczne, a do pewnego stopnia te odpalane z wyrzutni wieloprowadnicowych, pozwalają niszczyć np. punkty dowodzenia, zgrupowania śmigłowców, a nawet samoloty na lotniskach itd. Wszystkie te trzy wymienione elementy mogą wywrzeć istotny wpływ na powodzenie operacji obronnej i zmniejszenie strat terytorialnych w jej pierwszej fazie. Już bowiem w momencie rozpoczęcia ewentualnej agresji, siły potencjalnego przeciwnika będą mogły być rażone na jego własnym terytorium i to na dużą skalę.

Jakie rakiety dla Homara i czym jest HIMARS?

Na początek warto powiedzieć, że cały system Homar to znacznie więcej, niż same wyrzutnie i pociski. Każdy system artyleryjski, a w szczególności tak skomplikowany, wymaga także podsystemów zabezpieczenia logistycznego, łączności, kierowania ogniem, rozpoznania itd. Warto jednak opisać same systemy rakietowe, by zrozumieć znaczenie, jaki ma ten system, oraz rolę jaką odgrywa w US Army.

Pierwotnie system WR-300 Homar miał dysponować dwoma typami rakiet: lżejszym, odpalanym z wyrzutni wieloprowadnicowej, o donośności ponad 60 km oraz taktycznym pociskiem balistycznym o donośności 300 km lub większym. System HIMARS, jaki wybrano dla Homara, spełnia te wymogi, ale jednocześnie podlega modernizacji.

Dziś jego uzbrojenie stanowią dwa typy pocisków, oba kierowane INS/GPS. Pierwszy to GMLRS, o donośności maksymalnej 70-85 km. Każda wyrzutnia HIMARS może wystrzelić sześć takich rakiet (1 kontener startowy), a cięższa M270A1 MLRS na podwoziu gąsienicowym – dwanaście. W tym samym kontenerze startowym można umieścić jeden pocisk taktyczny ATACMS, o donośności ponad 300 km.

Ale to nie wszystko. W USA trwają zaawansowane prace nad uruchomieniem produkcji pocisków GMLRS-ER o zwiększonej donośności, do 150-200 km. I jest już pierwszy „eksportowy" klient na te rakiety – Finlandia (decyzję podjęto przed otwartą agresją Rosji na Ukrainę). Z kolei pocisk ATACMS zostanie uzupełniony i w perspektywie zastąpiony przez nowy PrSM. Jego pierwsza wersja ma mieć zdolność do rażenia celów na dystansie do 500 km. Kolejna zostanie uzupełniona o możliwość walki z celami ruchomymi, a w dalszej perspektywie przewiduje się zwiększenie zasięgu ognia do 1000 km. Co więcej, w jednym kontenerze startowym będą się mieścić dwa pociski PrSM, a nie jeden ATACMS.

Czytaj też

To będzie gigantyczne wzmocnienie zdolności systemów MLRS i HIMARS, a więc i jednostek US Army w nie wyposażonych. Ale to nie wszystko. Amerykanie od kilku lat zwiększają potencjał ilościowy swoich jednostek artylerii rakietowej. Dziś (dane według wniosku budżetowego na rok fiskalny 2023) w służbie jest 395 wyrzutni HIMARS w wojskach lądowych, kolejne są w piechocie morskiej. Parę lat temu dostawy nowo produkowanych wyrzutni HIMARS do US Army wznowiono, między innymi z myślą o magazynach sprzętu rozmieszczanych w Europie, stąd nie można wykluczyć że liczba wyrzutni HIMARS w dyspozycji wojsk lądowych USA przekroczyła (lub wkrótce przekroczy) 400.

Z kolei tzw. Army Acquisition Objective (docelowa liczba wyrzutni, jaka ma znajdować się w strukturach Armii USA) została podniesiona najpierw z około 360 do około 415, a obecnie jest on zwiększany do 521. Amerykanie uznają zatem ten system za istotny i kosztowo efektywny. Dziś standardowy batalion (dywizjon) HIMARS US Army liczy szesnaście wyrzutni (dwie baterie po osiem), około dwóch trzecich z nich (12) jest w Gwardii Narodowej, która posiada aż 192 wyrzutni, w brygadach artylerii. Więcej baterii HIMARS chcą też wprowadzać US Marines.

MLRS
Strzelanie wyrzutni M270A1 MLRS w Niemczech, 2021 rok (zdjęcie ilustracyjne)
Autor. Army Maj. Joseph Bush/US Army

Zwiększana jest również liczba wyrzutni M270 MLRS – do ponad 200, z których część wchodzi w skład stacjonującej w Niemczech 41. Brygady Artylerii oraz jest zmagazynowana na kontynencie dołączyć ma aż 160 „nowych" wyrzutni, powstałych poprzez przebudowę wycofanych już z eksploatacji systemów M270A0, do standardu M270A2, pozwalającego na pełne wykorzystanie nowych efektorów. Następnie do tego standardu zostaną też przebudowane istniejące M270A1. Jednostki te wejdą w skład ośmiu dywizjonów/batalionów czynnej US Army i dwóch Gwardii Narodowej, przy czym ich struktura zostanie rozbudowana z dwóch baterii po osiem wyrzutni (16) do trzech baterii po 9 wyrzutni w każdej (27). Pozostałe wyrzutnie wejdą w skład ośrodków szkoleniowych, rezerw oraz oczywiście magazynów Army Prepositioned Stock, rozlokowanych w obszarach potencjalnych zagrożeń, w tym między innymi w Europie. Podobnie jak HIMARS, MLRS będą w brygadach artylerii (przy czym w US Army często zdarza się, że brygady artylerii Gwardii Narodowej wspierają czynne jednostki wojsk USA, lub sojuszników, w tym – w ramach ćwiczeń – Wojsko Polskie).

Czytaj też

HIMARS po polsku: Homar – dla brygad artylerii, dywizji... i brygad pancernych i zmechanizowanych

To, jak systemy HIMARS (i MLRS) wykorzystuje armia amerykańska ma kluczowe znaczenie dla zrozumienia zmian, jakie zaszły w planowaniu wykorzystania tego systemu w Wojsku Polskim. Pierwsze podejście do programu Homar, w ramach postępowania rozpoczętego w 2015 roku, zakładało pozyskanie trzech dywizjonów po 18 wyrzutni każda, około 1,8 tys. rakiet GMLRS, z których 90 proc. miało być w większości produkowane na licencji w Polsce oraz ponad 50 ATACMS. Głównym wykonawcą miała być polska spółka. Liderem konsorcjum początkowo była HSW, potem PGZ, a sam system miał zostać dostarczony w konfiguracji dostosowanej do polskich wymogów (system Topaz, krajowe pojazdy itd.). Postępowanie nie zakończyło się jednak z różnych przyczyn powodzeniem i w 2018 roku je anulowano. Aby zapewnić podstawowe zdolności, w 2019 roku, za 414 mln USD netto, zakupiono 20 wyrzutni HIMARS (jeden dywizjon plus dwie szkolne), z 270 rakietami bojowymi GMLRS, 30 taktycznymi ATACMS, a także amerykańskim systemem dowodzenia AFATDS i standardowymi pojazdami FMTV (nośnik wyrzutni) i Humvee (wóz dowodzenia).

Czytaj też

Warto jednak przypomnieć, że liczba trzech dywizjonów była długo uznawana za docelową. Według jednej z publicznie znanych koncepcji Homar miał trafić do odtwarzanych jednostek artylerii ognia operacyjnego (szczebel komponentu lądowego, powyżej dywizji) i tylko tam. Dziś polska artyleria w ogóle nie ma zdolności rażenia powyżej poziomu dywizji, choć są one odbudowywane, właśnie w ramach programu Homar/HIMARS. Wprowadzenie systemu o takich zdolnościach powinno – w pierwszej kolejności – zapewnić działanie na korzyść przełożonego.

Czytaj też

Tak o konieczności budowy ognia operacyjnego mówił gen. bryg. rez. Jarosław Wierzcholski, były szef Wojsk Rakietowych i Artylerii, w rozmowie z Defence24.pl: „Z reguły to przełożony ma wspierać podwładnego, a nie odwrotnie. Dlatego dowódca poziomu operacyjnego, powyżej dywizji, powinien mieć do dyspozycji własny potencjał do rażenia celów na dużych odległościach. Z tym wiąże się oczywiście program Homar, bo to tego rodzaju zdolności – obok wyrzutni WR-40 Langusta, czy haubic 155 mm Krab – powinny być umieszczane na poziomie operacyjnym".

Już w 2017 roku pojawiły się jednak informacje o możliwym dalszym zwiększeniu zakresu zastosowania systemu Homar, ponad pierwotnie planowane trzy dywizjony. Strategiczny Przegląd Obronny, zrealizowany w latach 2016-2017 w MON, rekomendował pozyskanie około 160 wyrzutni, o czym publicznie mówili przedstawiciele ówczesnego kierownictwa resortu. Nieoficjalnie mówiono nawet o analizach na temat jeszcze większych zakupów.

W ramach prowadzonych ćwiczeń, sprawdzano możliwość wspierania przez batalion/dywizjon HIMARS nawet związków szczebla brygady (konkretnie 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej) - "Na ostatnim ćwiczeniu Saber Strike 18 jako dowódca brygady miałem przydzielone wzmocnienie w postaci dodatkowych batalionów transporterów Stryker, batalionu artylerii rakietowej HIMARS, jak również batalion śmigłowców Apache. Musiałem się uczyć, jak to wykorzystać, bo takie rozwiązania są nietypowe na poziomie brygady; a na poziomie dywizji jest to normalne" – tak mówił w 2018 roku cytowany przez PAP dowódca 18. Dywizji Zmechanizowanej, a wcześniej 15. Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej gen. Jarosław Gromadziński.

Dziś na poziomie brygady w Wojsku Polskim jest jedynie artyleria lufowa, w tym haubice Dana
Dziś na poziomie brygady w Wojsku Polskim jest jedynie artyleria lufowa, w tym haubice Dana
Autor. Maciej Szopa/Defence24.pl

I tutaj dochodzimy do sedna. Tak duża liczba systemów HIMARS (około 80 baterii, a więc 20-27 dywizjonów, w zależności od ich struktury) oznacza, że trafią one nie tylko na poziom operacyjny, ale i taktyczny: dywizyjnych pułków artylerii, a w dalszej kolejności także brygad. Zdecydowano się wprowadzić planowany do niedawna tylko dla dowódcy komponentu system jeden, a w perspektywie dwa poziomy niżej. Innymi słowy, docelowo każdy dowódca brygady ma mieć możliwość rażenia celów odległych o ponad 80 km (zakładając stosowanie standardowej amunicji GMLRS) i znacznie więcej, jeśli będą dostępne nowocześniejsze pociski.

Dziś brygady mają wyłącznie artylerię lufową (jeden dywizjon) i często pojawiają się głosy, że potencjał ten powinien być znacznie większy. - "Artyleria ma największą rolę do odegrania w takim systemie, bo jest głównym graczem (...). System przyjęty w 18. Dywizji, czwórkowy, gdzie brygada posiada cztery bataliony bojowe, daje większą swobodę. Ale to wymusza zwiększenie wsparcia ogniowego. Moją wizją jest, że mamy duże, samodzielne brygady czterobatalionowe, które posiadają minimum dwa dywizjony artylerii lufowej (das), zdolne do prowadzenia samodzielnych działań na dwóch kierunkach i mogące im zapewnić wsparcie" – tak w 2020 roku mówił gen. dyw. Jarosław Gromadziński, na konferencji Defence24 DAY.

Czytaj też

Generał zaznaczał też, że docelowo systemy pozwalające razić cele na dużą głębokość, klasy HIMARS-a powinny znaleźć się na poziomie dywizji (dziś są tam jedynie lżejsze wyrzutnie Langusta czy starsze BM-21). Jeśli więc uda się wprowadzić system Homar na poziom dywizji, a docelowo nawet brygady, może to być rewolucja. Pozwalająca dowódcom na poziomie taktycznym razić własnymi środkami cele w głębi ugrupowania przeciwnika i jednocześnie zapewniająca dowódcom wyższych szczebli możliwość dodatkowego wzmocnienia zdolności tam, gdzie zagrożenie jest największe. Wszystko po to, by móc zatrzymać przeważającego liczebnie przeciwnika. Można więc powiedzieć, że Homar w liczbie 500 wyrzutni (to ponad dwukrotnie więcej, niż Polska posiada Langust, BM-21 i RM-70, jeśli wierzyć danym z rejestru broni konwencjonalnej ONZ), trafi „pod strzechy".

Oczywiście samo złożenie wniosku to dopiero pierwszy krok. Niezbędne jest przygotowanie finansowania, infrastruktury, podsystemu rozpoznania i... odpowiednie wyszkolenie ludzi, a także zbudowanie zabezpieczenia logistycznego. W tym ostatnim pomóc ma nowa formuła programu, zakładająca – mimo zakupu przez FMS – implementację polskich pojazdów Jelcz, Zautomatyzowanego Zestawu Kierowania Ogniem Topaz, a być może także licencyjna produkcja rakiet rodziny GMLRS.

Jeśli chodzi o podsystem rozpoznania, to tutaj paradoksalnie pierwszy krok został już zrobiony. Mowa oczywiście o systemie bezzałogowców Gladius, którego cztery bateryjne moduły ogniowe mają trafić do pułków artylerii i mają zapewnić zdolność rozpoznania i rażenia do 100 km. Taka głębokość jest wystarczająca dla obecnych pocisków GMLRS. Najkorzystniej będzie, jeśli wyrzutnie Homar będą zintegrowane z systemem Topaz, choć nawet wykorzystanie systemu AFATDS nie zamyka drogi do przekazywania danych z rozpoznania, bo oba systemy są integrowane w ramach inicjatywy ASCA.

Radar Liwiec podczas szczytu NATO w Warszawie. Fot. PIT-RADWAR.
Radar Liwiec podczas szczytu NATO w Warszawie. Fot. PIT-RADWAR.

Bezzałogowce to oczywiście tylko jeden ze środków, innym są radary (klasy Liwca, dziś Polska ma ich 10, a więc zdecydowanie zbyt mało). Ważne jest jednak również upowszechnienie nowoczesnej łączności wśród pojedynczych żołnierzy (WL, WOT), by ci mogli przekazywać informacje, wraz z odpowiednim przeszkoleniem. Tutaj jednak jest o tyle łatwo, że rozwiązania są już „w ręku" przemysłu, i trzeba je tylko upowszechnić. Jeszcze inną kwestią jest rozpoznanie satelitarne, niemniej są podejmowane kroki, by uzupełnić luki w tym zakresie.

Dużo trudniej będzie, jeśli chodzi o szkolenie i przygotowanie żołnierzy oraz zaplecza logistycznego do obsługi i wsparcia samego Homara. Jeśli weźmiemy pod uwagę dostępne dane z USA, pojawiające się np. przy okazji formowania 41. Brygady Artylerii, to wynika z nich, że liczebność batalionu MLRS można oszacować na około 400 żołnierzy. Ale do tego trzeba doliczyć potencjał rozpoznania i logistyki, tworzony w oparciu o wysoce wykwalifikowanych specjalistów szkolonych przez wiele lat.

Czytaj też

Wydaje się, że jedyną możliwą drogą do zbudowania tak szerokiej zdolności artylerii rakietowej w oparciu o HIMARS w Polsce byłoby rozlokowanie, na ciągłe rotacje, znacznej liczby żołnierzy Gwardii Narodowej (która – przypomnijmy – ma większość batalionów HIMARS w USA) lub czynnej US Army, prawdopodobnie wraz z dostawą pewnej liczby istniejących wyrzutni, choćby czasową w ramach Lend-Lease. Tak, by dostarczane wyrzutnie otrzymywali żołnierze znający już ten sprzęt. Bardzo ważne jest też szkolenie instruktorów (tzw. train the trainer).

W innym przypadku, nawet jeśli – dzięki zwiększeniu zdolności produkcyjnych czy współpracy przemysłowej – uda się dostarczyć odpowiednią liczbę wyrzutni i rakiet (moce produkcyjne, jeśli chodzi o same GMLRS, zostały niedawno znacznie zwiększone), to jest poważne ryzyko, że nie będzie miał kto ich obsłużyć. Bo nawet, jeśli rozciągamy dostawy na dekadę lub dłużej, to „średniorocznie" trzeba by wprowadzać dwa-trzy dywizjony tego skomplikowanego systemu uzbrojenia.

Kolejnym aspektem jest finansowanie. Z pewnością zakup Homara, jeśli zostanie zrealizowany w zapowiadanej skali (lub nawet w 50 proc. anonsowanego zakresu, co i tak byłoby gigantycznym wzmocnieniem zdolności) będzie jednym z najkosztowniejszych programów w historii Sił Zbrojnych RP. I tym samym będzie narażony na zagrożenie związane z ograniczeniem dostępnych środków na obronę. Bo nawet po zwiększeniu wydatków do 3 proc. PKB pieniędzy może zabraknąć (inflacja, niespodziewany kryzys gospodarczy, wahania kursów walutowych). I trzeba o tym pamiętać, planując inne wydatki państwa (także te na cele społeczne) jak i prowadząc politykę finansową.

Można tutaj dodać, że zakup jednego dywizjonu HIMARS w cenach z 2019 roku, z minimalną jednostką ognia i bez transferu technologii, kosztował Polskę 414 mln dolarów. Rumunia za trzy (56 wyrzutni), na zbliżonych warunkach, zapłaciła w 2017 roku 1,25 mld dolarów. Łatwo obliczyć, że koszt 500 wyrzutni z zapasem kilkudziesięciu tysięcy pocisków może wynieść dobrze ponad 10 mld dolarów, a więc kilkadziesiąt miliardów złotych.

Paradoksalnie jednak przykład Rumunii, a także wspomnianych wcześniej zmian strukturalnych w US Army, gdzie liczebność pododdziałów artylerii rakietowej zwiększana jest w istotny sposób pokazują wysoką efektywność kosztową tego środka oddziaływania. Wspomniana Rumunia kupuje też system Patriot, który – pozyskiwany podobnie jak HIMARS (bez offsetu i z małą jednostką ognia), kosztować ma ok. 3,8 mld, a mówimy o siedmiu bateriach (około dwóch dywizjonów). Koszt „zwiększonego" Homara może okazać się zbliżony do kompletnego systemu Wisła, a będzie tu mowa o zdecydowanie większej liczbie środków rażenia – wyrzutni i rakiet. To symptomatyczne, że w wypadku Homara zapotrzebowanie zwiększono prawie dziesięciokrotnie w stosunku do pierwotnych szacunków, z kolei w wypadku Wisły „tylko" złożono wniosek o sprzęt, pozwalający skompletować planowane od lat osiem baterii tego zestawu.

Czytaj też

Zresztą – szacowany w projekcie budżetu na rok fiskalny 2023 koszt dostawy jednego pocisku GMLRS to „zaledwie" 170 tys. dolarów, a więc mniej, niż np. w wypadku ppk Javelin, z kolei pocisk taktyczny PrSM to ok. 1,8 mln USD, czyli mimo wszystko mniej niż np. PAC-3 MSE. To ostatnie porównanie nie jest przypadkowe – zawsze taniej opracować środek, który trafia w cel na ziemi, niż ten który musi trafić w pocisk lecący z kilkukrotną prędkością dźwięku. Oczywiście koszt pozyskania to jedno, ale trzeba pamiętać o wydatkach na cykl życia. I tutaj szczególnie istotna będzie współpraca przemysłowa. Trudno wyrokować, czy tym razem się uda wypracować stosowne rozwiązania, choć paradoksalnie „sojusznikiem" Polski może się okazać rząd USA.

Wprowadzenie tak szeroko zakrojonej zdolności może być korzystne z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych także dlatego, że istotnie zmniejszy ryzyko konfliktu na wschodniej flance NATO (także agresji wobec państw bałtyckich) i związanego z tym możliwego obciążenia wojsk amerykańskich. A do tego otwarcie dążą USA, które – nawet dziś, gdy samoloty transportowe z amunicją dla walczącej Ukrainy lądują niemal codziennie, a liczba żołnierzy amerykańskich na Starym Kontynencie znów przekroczyła 100 tysięcy – wprost mówią, choćby ustami sekretarza stanu Anthony'ego Blinkena że największym wyzwaniem są dla nich Chiny.

Jednocześnie USA borykają się z wieloma problemami wewnętrznymi. Nie wiadomo też jak długo uda się utrzymać poparcie dla wspomagania w tak szerokim zakresie obrony Europy, o czym świadczą choćby głosowania w Kongresie nad ostatnim pakietem pomocy dla Ukrainy, gdy sprzeciw w Izbie Reprezentantów wyraziła znaczna część partii Republikańskiej, do niedawna – i przez dekady – stojąca na czele polityki powstrzymywania dawnego Związku Radzieckiego i Rosji.

Polskie plany zakrojonej na szeroką skalę modernizacji mogą być próbą „ucieczki do przodu" przed tym zagrożeniem. Będzie się to wiązać z bardzo wysokim kosztem i wieloma ryzykami już na etapie realizacji. Najwyraźniej uznano poniesienie tego wszystkiego za konieczność, aby zabezpieczyć Polskę przed ryzykiem niszczącego konfliktu zbrojnego i wypełnić treścią zobowiązania wynikające z artykułu 3 Traktatu Waszyngtońskiego, mówiące: „Dla skuteczniejszego osiągnięcia celów niniejszego traktatu, Strony, każda z osobna i wszystkie razem, poprzez stałą i skuteczną samopomoc i pomoc wzajemną, będą utrzymywały i rozwijały swoją indywidualną i zbiorową zdolność do odparcia zbrojnej napaści".

Czytaj też

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (36)

  1. wert

    jesteśmy uzależnieni od jankesów czy tego chcemy czy nie mimo to dywersyfikujemy kierunkiem koreańskim. Rakiety dalekiego zasięgu wymagają GPS, Polska nie posiada i raczej nie będzie posiadać takiej konstelacji satelitów, takich technologii zabezpieczenia sygnału. Rolą Rządu RP jest przygotowanie kraju na wariant NAJGORSZY, w tym przypadku odejścia jankesów na Pacyfik. Stąd np deptanie za produkcją rakiet w Polsce, stąd liczba POTRZEBNYCH dywizji, stąd ich potrzeby sprzętowe. Wariant najlepszy przećwiczyliśmy w 1939. Dlaczego tłuki nie POtrafią tego zrozumieć?

  2. kapusta

    Jeśliby zrealizować obecne plany MONu dotyczące HIMARSów to do ich obsługi potrzeba by mniej więcej tylu żołnierzy, ile teraz liczą całe Wojska Lądowe. A do tego trzeba doliczyć przecież jeszcze 218 sztuk K239 Chunmoo. Plany te są tym bardziej ciekawe, że ten sam MON jeszcze w 2018 r. postanowił zmniejszyć liczbę HIMARSów z planowanych 54 do zaledwie 18. W podejmowaniu nieracjonalnych decyzji są jak widać konsekwentni - tylko że raz w lewo, a raz w prawo bez opamiętania...

    1. wert

      +- 600 wyrzutni z obsługa +- 60 tys żołnierzy. Niezły przeliocznik fantasto-brejzolito. Człowiek myślący by się zastanowił jakie sa konsekwencje uzależnienia tylko od jednej strony ale to wymaga odrobiny szarych komórek. Na szczęście w MON są ludzie ogarnięci

  3. Endres

    Powoli.., swego czasu, game chargerem na UA, były Bayraktary, po początkowych sukcesach, ruscy nauczyli się to neutralizować. Potem game chargerem były Himarsy, i to samo się stało, po początkowym zaskoczeniu, ruscy ruscy znależli remedium i na to., Obecnie game chargerem są rakiety dalekiego zasięgu, dostarczone przez WB chyba, na chwilę obecną ,ruscy mają z tym zgryz, ale chyba i na to, znajdą remedium. Tak na dobrą sprawę, zamiast pakować górę kasy w zakup dużej ilości Himarsów, nie lepiej inwestować w coś, co można robić u siebie, dawać ludziom robotę, budowac koło tego rpzemysł, logistykę, i produkować to masowo, tyle ile potrzebujemy? Ano chodzi mi o systemy dronowe, od rozpoznawczych, po stricte bojowe?

    1. heniek_czycos

      Masz rację, że zamiast pakować górę kasy - lepiej inwestować w coś co można robić u siebie i dawać ludziom kasę itp. To jest oczywista oczywistość. Ale patrząc przez ostatnie 20 lat na sposób "inwestowania i produkowania masowego tego czegoś jak piszesz" to już za około 50-60 lat zaczniemy produkować "swoje" produkty wojskowe. No chyba że dopiero zaczniemy wprowadzać konieczne procedury do procedur. Tylko nie zwróciłeś uwagi na jeden drobny szczegół - przez ten czas po Polsce i wielu innych krajach może już nie być śladu i Europa może wyglądać już całkowicie inaczej. Dziesiątki milionów ludzi może przez ten czas zginąć. Tak więc czasu nie ma i nie ma co nawet o tym dyskutować tylko trzeba kupować na już lub na wczoraj.

    2. easyrider

      @Endres Dwie rzeczy wrzucasz do jednego worka. Samą broń i jej możliwości i kwestię produkowania w Polsce. To oczywiste, że w Polsce, to co się da, na co technologicznie jesteśmy gotowi. Pozostaje jednak kwestia: tu i teraz. Na szybko, niczego o podobnym potencjale nie zrobimy. Bundeswehra też to zrozumiała.

    3. Endres

      -easyrider, czysos- Sorry, zapędziełm się, na chwilę obecną to technologicznie jesteśmy w takim miejscu,jeśli chodzi o polski przemysł zbrojeniowy, że nie dajemy rady wyprodukować u siebie RPG -to taki kawałek rury z celownikiem, i pociskiem zdolnym trafić w czołg do odległości circa 2-3 km, i zrobić mu krzywdę. wiec o czym gadamy? Tak na dobrą sprawę, jak się nie ma przemysłu zbrojeniowego u siebie, a tylko drukarkę pieniędzy która idzie pełną parą i z tego się "wzmacnia" potencjał zbrojeniowy RP....to może lepiej siedzieć cicho, a nie machać szabelką na lewo i prawo, a po prostu PRACOWAĆ nad tym, by przemysł zbrojeniowy coś w końcu zaczął produkować, i starać się utrzymać RP, możliwie zdala o jakiegoś konflktu zbrojnego?

  4. Ein

    Tak, to robi różnicę. Jeżeli na poziomie brygady (na razie DASy, docelowo 40km+) będzie taki system to faktycznie możemy niszczyć wroga na poziomie jego zaplecza, dalekich tyłów, ba zwalczać nawet to, co dopiero jest przygotowane do walki w czasie rzeczywistym. Reagowanie natychmiastowe, a nie planowanie jakiś uderzeń z wykorzystaniem zawsze niewystarczających, nielicznych środków (lotnictwo). Przy PrSM mamy już 500, a docelowo 1000km czyli poziom Iskandera (z głowicą tylko 91kg, ale super precyzją). W przypadku ATACMS duża głowica robi anihilację np. lotnictwu frontowemu (śmigła!). Good.

  5. marian123

    Himars to system klasy tylko Tornado, nawet w wersji ATACMS, biorąc pod uwagę masę głowicy/zasięg. Powinno się pozyskać/opracować system klasy Iskander.

  6. Dekrek

    Przepraszam za pytanie nie na temat, ale jako amator chciałem zapytać dlaczego Polska przy planowanych zakupach w marynarce wojennej nie uwzglednia pocisków tomahawk ?

    1. dreed

      "12 marca 2015 r. Polska wyraziła zainteresowanie zakupem rakiet dalekiego zasięgu Tomahawk dla swoich przyszłych okrętów podwodnych"

    2. Dekrek

      A dla nawodnych ?

    3. franco dolas

      Amerykanie nie sprzedali Tomahawków nikomu poza UK…pewnie nikomu dalej ich nie sprzedadzą

  7. Sorien

    Podzielam pogląd że po wyborach liczba 500 mocno stopnieje... Ale jeżeli nie stopnieje to ja zalecał bym by logicznej wydawać kasę ja na miejscu rządu kupił bym max 100 himarsöw a zamiast 400 kolejnych kupił za ich cenę zwykłych langust więcej sztuk wiekasza masa ognia prymitywnego . Rosja z Chinami nie zaatakuje nas 100 tyś ludzi jak UA zaatakują nas milionami a na nie langusty w sam raz

  8. buszujacyWzbozu

    Zastanawiam się, czy komentujący nie tylko tutaj, ale i na innych stronach nie dostrzegają faktu, iż po zakończeniu wojny na Ukrainie, w realiach kryzysu gospodarczego, który już trwa - po prostu nie będzie pieniędzy na zakup i wystawienie tych 500 himarsów. Przegrana Rosji natychmiast sprawi, że wszelkie zbrojenia staną się u nas tematem całkowicie passe, wówczas zakup choćby 200 sztuk i wdrożenie ich będzie wielkim sukcesem.

    1. Sorien

      Pytanie czy Rosja przegra tą wojnę ... Wiem że oglądając tv i czytając neta można odnosić takie wrażenie ale trzeba też patrzeć na dwa aspekty. Dla Rosji ta wojna jest 0-1 przegrana równa się wypadnięcie z grona mocarstw i totalny wasal chin wygrana o zdobycie UA to pozostanie w gronie mocarstw, zwiększenie wpływów w Europie i narzędzi nacisku a co rownie ważne i może najważniejsze lepsza pozycja względem sojusznika z Pekinu . UA już dużo sił nie zostało do walki a na ich główną niekorzyść działa demografia i emigracja na zachód młodzieży

    2. Edmund

      @buszującyWzbozu. Po pierwsze, żadnego kryzysu gospodarczego w Polsce nie ma. Wiem, przeczy to wiadomościom w TVN i Gazecie Wyborczej oraz tezom totalnej opozycji. Budżet jest w dobrym stanie, inflacja drastycznie spada, jest niskie bezrobocie i wzrost gospodarczy. Prasa w UK pisze o masowym powrocie Polaków do kraju. O jakim kryzysie piszesz? Po drugie Rosja pozostanie zagrożeniem. Po trzecie zakupu zbrojeniowe jeśli towarzyszy im współpraca przemysłowa,, a taka ma meć miejsce przy Himarsach - jest kołem zamachowym w rozwoju gospodarki i pozyskaniu najnowszych technologii.

    3. Edmund

      Spokojnie PiS wygra wybory i modernizacja wojska będzie kontynuowana. Według ostatnich sondaży lider PO Tusk ma 1,9 % poparcia w społeczeństwie. Było to jeszcze przed ogłoszeniem 800+ w państwie ,,w kryzysie gospodarczym" :). Niektórzy po objęciu rządów PiS w 3 miesiące przewidywali upadek gospodarczy, a tymczasem minęło 8 lat, inflacja spada, gospodarka pędzi do przodu, a prasa bogatych państw zachodnich obawia się, ze Polska ich prześcignie.

  9. javelin

    Ludzie zejdźcie na ziemię, nie będzie żadnych 500 wyrzutni, nie ma ludzi do obsługi takiej ilości, poza tym do 500 wyrzutni to by się przydało z 50 tys rakiet, nie ma na to kasy. Skończy sie tak, że Błaszczak zamówi 4 baterie (łącznie ok 80 wyrzutni) + drugie tyle w opcji. Koszt będzie ok 1.6 mld usd. Do tego może dokupi kilka tys rakiet GMLRS + ze 200 ATACMS. Cały koszt zakupu (bez opcji) ok 2.5 mld usd. To i tak by było WOW, przy tej biedzie jaka jest w naszej armii. Pewnie przydałoby się trochę rakiet dalekiego zasięgu 500 - 1000 km (bardziej straszak), ale pamiętajmy, że my jesteśmy pionkiem na mapie Europy i nikt nam nie zecche takiej broni sprzedać.

    1. Erwin

      Bardzo trzeźwe spojrzenie. Obecnie PiS prezentuje przerost fantazji nad zdrowym rozsądkiem! I WSZYSTKO na kredyt! Tymczasem na jesieni rząd SOBIE podniósł pensje- niektorym nawet PODWOIŁ. No i "swoim" rozdaje" premie - jak w min finansów nawet po ok 30 tys. Zapewne środki na SETKI Himarsów i TYSIĄCE rakiet wezmą się jak manna .....z nieba!!

    2. Dada81

      Jasne, do kilku tysięcy czołgów jest obsługa, a do kilkuset wyrzutni będzie problem...

    3. Wouxus

      No właśnie nie ma ludzi nawet do czołgów. Od lat brygady pancernej nie przekraczają 70% stanu osobowego.

  10. Sigrid

    "niespodziewany kryzys gospodarczy" Buhahahaha, dobry żart :-)

  11. gdyby.

    To nie miało być w Polsce produkowane ?

  12. Lukas

    nie wierzę w te 500 wyrzutni, ale oczywiście każdemu wolno marzyć

  13. Był czas_3 dekady

    Czas zalesiać Polskę bo gdzieś ten sprzęt trzeba będzie ukrywać w razie "W" Jednostki wojskowe gdzie sprzęt będzie stacjonował zostaną namierzone wcześniej i zniszczone.

    1. dreed

      Dobre i liczne bunkry. Poza tym zastanawiam się czemu nie budujemy zapasowych tuneli pod Wisłą? Można by tam trzymać rezerwy strategiczne a w razie W byłaby zachowana komunikacja wschód-zachód.

    2. Rusmongol

      Budowa tuneli pod Wisła to świetny pomysł. Najgorszy chyba teren i najmniej stabilny do budowy trwałeś i taniej zabudowy tunelowej. Myślę że Rosja była by szczęśliwa gdyby te twoje plany zrealizować

    3. Dada81

      No tak, bo po to są programy Wisła i Narew, żeby ruskie pociski rakietowe se latały bezkarnie po polskim niebie... Chłopie, jeżeli te programy uda się zrealizować choć w połowie, to bez atomu Władimir będzie mógł Polskę w berło pocałować. A swołocz będzie ginąć tysiącami.

  14. Darek S.

    Ten amerykański Himars strasznie drogi jest i wcale nie jest super nowoczesny. To przegięcie pały tyle płacić za jedną wyrzutnię. Aż wierzyć mi się nie chce, że oprócz ruskich nikt niczego podobnego nie produkuje. Gdy zamawiano tego w ilościach defiladowych, to cena była do zaakceptowania. Ale kontrakt na dostawę 500 wyrzutni, musi przynieść przełom inaczej to już niedługo będziemy jeść siano chyba.

  15. KrzysiekS

    Na początku byłem przeciwny ale po analizie jestem za. WR 40 LANGUSTA to 6 osób KRAB to 4+1 HIMARS to 3 osoby. Mamy braki osobowe i to będzie problem wszystkich armii dlatego system który potrzebuje mniej wyszkolonego żołnierza będzie dominował. Do tego zasięgi WR 40 LANGUSTA na wypasie 40 km max. KRAB podobnie HIMARS 70 km i więcej Koszt kołowych własnych podwozi też ok. Jedyny problem jaki widzę to zgoda i licencja na produkcję rakiet (efektora) to musimy mieć wręcz z możliwością modyfikacji. Jestem za NAREW jako TARCZA HIMARS jako odpowiedź czyli MIECZ.

  16. Gulden

    Cóż, na chwilę obecną a zapowiada się że i na dłuższy czas...NAJWIĘKSZYMI wygranymi konfliktu na Ukrainie sa międzynarodowe koncerny zbrojeniowe, głównie z USA, bo teraz walą do nich drzwiami i oknami klienci chcący zakupić broń, od ppanc, poprzez czołgi,transportery, rakiety i całą gamę ich niosących pokój i demokrację produktów. CO to w konsekwecnji oznacza? Ano to,że świat cały sypie groszem na zakupy, przez co podnosi, wzmacnia kulejąca ostatnio gospodarkę USA, co przynosi zyski koncernom, zmniejszenie bezrobocia, wpływ pieniędzy do budzetu. Coś wspaniałego.. Same plusy. Nie trzeba się prosić by coś sprzedać. Klienci przebierają nogami, kupują na szybko-czyli drożej. I co najważniejsze, wojenka jest DALEKO od USA,,więc żołnierze USA, nie przelewają krwi. A że po wojence Ukraina będzie w zgliszczach, z mnóstwem ofiar na swoim koncie? A kogo to w sumie obchodzi?

    1. Rusmongol

      Twój tekst trochę zalatuje biorąc pod uwagę że jedyny kraj który teraz niesie demokrację i słowiańskie wyzwolenie to faszystowska Rosja. Kogo więc winisz za to że inni chca się zbroić z obawy przed NKWD skim mirem? USA? Kogo też obwiniasz o ofiary i zgliszcza w Ukrainie? Nie Rosję a USA? Jak zwykle w myśl kremlowdkiej propagandy stosujesz retpryke to nie my, my się tylko bronimy a w ogóle to nikogo nie napadliśmy. Obrzydliwe.

    2. Gulden

      -rusmongol- Ja nikogo nie bronię, bo i po co? Ja tylko nie kupuję tego, co wygadują w TV a naprawdę słabo się robi od tego bełkotu. Swoją drogą samo USA co rusz niesie sztandar demokracji, po całym świecie, wbrew zainteresowanym Krajom, rządom, obywatelom. Zresztą, gdzie by się nie pojawili zaprowadzacze demokracji, tam od razu się stopa zyciowa poprawia, i ludziom żyje się dostatniej, no oczywiście tym, którym siuę udało przeżyć ofensywę zaprowadzania dobrobytu,

    3. Valdore

      Gulden, istotnie tego rosyjskeigo propagandowego bełkotu co wciskasz nei da się czytać.

  17. marian123

    @"Postępowanie nie zakończyło się jednak z różnych przyczyn powodzeniem" Z jakich dokładnie ?

    1. Hamak22

      Roznych.

  18. Prezes Polski

    Pomysł wydaje się absurdalny, ale gdyby władza jednak chciała go realizować, jedyną możliwością sfinansowania tych mocarstwowych planów jest kasa od USA.

  19. Anty 50 C-cali

    A co znaczy "advertisement" nad ANDY? "Smenty" o Kuwejto- brak poczucia realizmu po czym stąpamy i jakie mamy możliwości ....Bo w Kuwejcie 3 LATA po podisaniu kontraktu mieli pierwszy z ..TRZECH heli C-cal? Fakt te 500+ HIMARS to dobrze ponad 10 mld w dolarach. Ale do niedawna 50 Caracali za dobrze ponad 3 mld euro = TANIO, na Forum!!? PYTANKO - polatali sobie nad Hostomlem, czy nawet tymi Aligatorami, Nocnikami ( z francuskimi matrycami do termowizji)??! Teraz Azji syny Tu- chaj "odkryli" katuisze 122mm, i po brzegach rzeki Doniec. Tak od "osiedla do osiedla". T-ciakom w kulumnie blisko Kramatarska NIC to. Za to Erwin, jaki w ofensywie, miesza Izrael - (a nie widzi Spike wraz z ZSSW trafia WRESZCIE) - i bezbronny patrolowiec Ślązak. Sztandarowy efekt ery naszego Rudego - negocjowania z Ruskim "TAKI JAKI JEST"

  20. Królewiec

    Pierwszy raz obecny MON mnie zachwycił . Pełna salwa z Himarsów wszystkich to 3000 sztuk rakiet ! . Skala wyzwań ogromna finansowo logistycznie , kadrowo , technologicznie i produkcyjne . Potrzebne nowe moce produkcyjne min. w Jelczu , Mesko , sprawny serwis i wsparcie eksploatacji . Zmartwiła mnie decyzja o pomostowym ciężkim BWP z półki . Lata nakładów i pracy przy Borsuku . Topowa wieża ZSSW-30 i najlepszy pływający BWP na Świecie Borsuk gotowy i co ? Ile sztuk dla ilu batalionów ? Jak MON zamówi mniej to będzie droższy . Wtedy pomostowy z półki może okaże się tańszy to co? Nici z Borsuka i wydana kasa w błoto ? Nie lepiej to dokończyć polski albo wdrożyć licencyjny system aktywnej obrony Borsuka i dodatkowe opancerzenie jak w Rośku na Afgan .zamiast kupować kolejny . pomostowy ból głowy . To wszystko lepiej i więcej w rozmowie Wolski , Kamizela w WOW na YT , Polecam .

    1. Paweł P.

      W pewnym sensie dla mnie Borsuk jest święty, powinien powstać jak najszybciej, przez Borsuka XP po polski czołg... Może nie konstrukcja ale generalnie przemysł ciężki.

  21. B1ob

    Bardzo fajnie, naprawdę, ale: 1. Artyleria lufowa też ma swoje możliwości. Może warto zainteresować się tym norweskim pociskiem z napędem strumieniowym o zasięgu 150 km? 2. Kupmy wreszcie amunicję precyzyjną do Krabów, ale też duuużo głupiej. W ewentualnym konflikcie będziemy musieli na kopy niszczyć T-62 i T-55.

    1. dreed

      Niemcy nie mają T-62 ani T-55

    2. Rusmongol

      Jedyny wrog Europy to Rosja. To jedyny kraj który de fakto za swe wiekowe zbrodnie nie dostał nauczki. Winę chyba za to ponosi kongres USA i to że nie posłuchał Pattona.

    3. pomz

      Na 55 i 62 wystarcza ppk Malutki i RPG-7 :)

  22. Buczacza

    No cóż znów trzeba zwrócić uwagę na niektórych inteligentnych inaczej. W nocy nadaje dreed.... Tak zwana nocna szychta.... Szczyt ewolucji przypada ok 3 nad ranem. Po ferezeunku pałeczkę przejmuje erwin i nadaje.... Rebiata siedzi i klepie niczym bida w onucach. . Wspólny mianownik jesteśmy na nie... Chodź może zgrabniej byłoby niet.... Tymczasem łgarow po prośbie w sprawie sankcji.

  23. ANDY

    dalej poza Gladiujem cisza o budowie rodzimych kompetencji przemysłowych .... dalsza część fantastymitologii i całego transferu naszych pieniędzy za ocean mon-a - koszt takiego jednego programu zaoruje wszelkie inne próby modernizacyjne ( no chyba że okaże się że jesteśmy nowym Kuwejto-Taiwanem i mamy nieograniczone złoża Bitcoina - ogłaszanie takich rewelacji to skrajna .... nieodpowiedzialność i brak poczucia realizmu po czym stąpamy i jakie mamy możliwości ....

  24. Miroo

    Przy założeniu posiadania aż takiej ilości to należy kupować licencję na produkcję a nie kupować sprzęt...

    1. dreed

      W 100% zgoda. Tak by zrobił każdy myślący człowiek. Problem w tym, że ministrowi jako 100% urzędnikowi nie zależy na zrobieniu opłacalnego dla Polski biznesu ale na pozbyciu się kłopotu w postaci jakiejś kasy jaką dostał do wydania. Tak jak już pisałem z jego punktu widzenia najlepiej by było kupić kilka czołgów ze złota wysadzanych brylantami. Zakup zrobiony, pieniądze wydane, po problemie. Można oddać się sprawom najważniejszym czyli wpatrywaniu się w usta Prezesa i zgadywaniu Jego potrzeb.

    2. Erwin

      Ten "urzędnik" nie ma pojęcia c o robi. I to wyjaśnia wszystkie jego zdumiewające pomysły.

    3. Rusmongol

      Panie ervin. Proponuję Pana kandydaturę na ministra obrony narodowej. Pokaże nam Pan jak doścignąć w zbrojeniach Chiny, USA i Rosję. Z pańskiej gąski wynika że to pryszcz i zrobi to Pan w rok a będziemy jak imperoim klingonow.

  25. panjacek

    Łatwo jest wydawać pieniądze na kredyt spłacany przez następne pokolenia ale trudno jest wydawać pieniądze sensownie. Rosja wydawała na armię ponad 60 mld USD rocznie a ma problemy z Ukrainą ponieważ marnowała większość pieniędzy a społeczeństwo nie patrzyło władzy na ręce jak obecnie w Polsce. Obecnie Polska wydaje kasę na wojskowe emerytury po 15 latach pracy dla wszystkich, którzy rozpoczęli służbę przed 2013 rokiem. Nawet takie kraje jak Iran potrafią opracować sensowne rakiety dalekiego zasięgu ale bogatsza Polska przewala miliardy na zbrojenia i nadal nie opracowała takiej broni.

    1. Otas

      Każdy kraj wydaje kasę na wojskowe emerytury! Gdyby tego nie robiły to by chętnych do armii nikt nie znalazł. Wolę żyć w słabo uzbrojonej PL niż np. w posiadającej rakiety balistyczne Korei Północnej. Zwykle duże wydatki na wojsko w krajach ubogich są związane z ogromnym kosztem dla społeczeństwa.

    2. Erwin

      Slogany i naiwna próba obrony naszego tragicznego MON. Zdajesz sobie sprawę że Izrael ma zbliżony budżet wojskowy do naszego? Myślisz że emerytur nie płacą w Izraelu? Więc porównaj TECHNOLOGIE i LICZEBNOŚĆ armii Izraela z naszą. I WTEDY napisz że "wszystkie armie wypłacają emerytury"

    3. General Foch

      To nie tylko chodzi o to, żeby zrobić pociski balistyczne, ale żeby były nowoczesne i w odpowiedniej cenie.

Reklama