- Wiadomości
Filipiny marzą o F-16, jak kiedyś Polska
Filipiny chcą pozyskać eskadrę średniej wielkości samolotów wielozadaniowych, które znacząco wzmocniłyby możliwości dozoru i kontroli ich rozległych wód terytorialnych. Największe szanse mają F-16 i Gripen, ale Manila nie wie, czy będzie ją stać na taką inwestycję. Sytuacja do pewnego stopnia podobna jest do tej, w której znajdowała się Polska w latach 90. XX wieku.

Autor. Siły Powietrzne Filipin
Obecnie Filipiny posiadają tylko jedną eskadrę posiadającą 12 odrzutowców bojowych. Są to lekkie FA-50PH, których piloci w ostatnich miesiącach intensywnie ćwiczyli z lotnictwem amerykańskim, zestrzeliwując nawet w symulowanej walce samolot 5. Generacji F-22 Raptor . Maszyny te dysponują jednak ograniczonym promieniem operacyjnym i jeszcze bardziej ograniczonymi możliwościami prowadzenia walki. Stąd poszukiwanie kolejnej, bardziej zaawansowanej technicznie platformy.
Filipin nie stać na wielkie dwusilnikowe maszyny o dużym zasięgu i zdolnościach do przenoszenia uzbrojenia takie jak F-15, F/A-18 czy większe myśliwce europejskie. Za optymalną platformę uznano jednak F-16, których zdolności przenoszenia i zasięg są bardzo wysokie jak na ekonomiczną jednosilnikową maszynę. Z podobnych względów rozważany jest też Gripen, a oferowany jest też m.in. unowocześniony wariant FA-50 Block 20, czyli konstrukcja podobna do FA-50PL.
Stany Zjednoczone wydały formalną zgodę na sprzedaż Manili dwunastu nowych F-16 Block 70/72, a zatem najnowszej wersji, jeszcze w 2021 roku. Jest to pakiet o wartości maksymalnie do 2,43 mld USD. To dość drogo, nawet jeśli uwzględnimy że finalnie kwota może być niższa, tym bardziej że pakiet przewiduje także niewielki pakiet uzbrojenia, w tym np. 24 pociski AMRAAM i dostosowanie do przenoszenia rakiet przeciwokrętowych Harpoon. Jest to kwota olbrzymia dla tego kraju. Obecnie Filipińczycy nie zastanawiają się nawet jak „zorganizować” takie pieniądze, ale jak pozyskać F-16 w alternatywny sposób.
Zobacz też
Podobnie jak Polska w roku 2016 prowadzą obecnie rozważania na temat możliwości zakupu używanych samolotów tego typu i wskazują w tym kontekście samoloty duńskie. Dania jednak, choć obecnie przezbraja się w F-35A, przekazuje część swojej floty F-16 Ukrainie a to, co pozostanie planuje sprzedać Argentynie. Uzyskano już w tym celu wymaganą prawnie zgodę USA.
Na Ukrainę i ewentualnie do Rumunii pójdą też raczej na pewno inne europejskie samoloty tego typu. Zgodnie z obowiązującą już od dekady zasadą, że wielu chce kupić F-16, ale jego podaż jest ograniczona.
Zobacz też
Zakup fabrycznie nowych F-16 mógłby rozwiązać ten problem, jednak musiałby się wiązać z pomocą finansową USA. Ta jednak na 2024 rok została w większości przeznaczona dla państw Biskiego Wschodu. W tym przede wszystkim Izraela. Z kolei na Dalekim Wschodzie Waszyngton największe kwoty przeznaczane są na pomoc Tajwanowi. Pomoc finansowa także nie rozwiąże wszystkiego. Produkcja F-16 po przenosinach z Teksasu do Południowej Karoliny dopiero się rozwija i w 2025 roku ma osiągnąć zakładany pułap 48 samolotów rocznie. Tymczasem portfel zamówień na tą maszynę to dzisiaj niemal 150 maszyn.
Istnieją pewne podobieństwa między sytuacją Polski w latach 90. XX wieku, a Filipin. Choć Warszawa, w przeciwieństwie do Manili, dysponowała 25-30 lat temu dużym lotnictwem bojowym odziedziczonym po PRL, to było ono praktycznie w całości przestarzałe. Dlatego już w latach 90. sygnalizowano konieczność pozyskania co najmniej 100 nowoczesnych samolotów wielozadaniowych. Ostatecznie skończyło się na zakupie 48 F-16 C/D Block 52+. Kontrakt z początku XXI wieku był związany z pomocą finansową USA, bo większość kwoty pokrywały tzw. vouchery B, czyli instrumenty odroczonych płatności, które spłacono ostatecznie w 2015 roku.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS