Siły zbrojne
Defence24 DAY: Zmiany w NATO a skuteczna obrona na wschodzie [RELACJA]
NATO jest w trakcie wypracowywania nowej koncepcji strategicznej, uwzględniającej zmieniające się uwarunkowania geopolityczne. Będzie to wymagało ustalenia nowych priorytetów i wprowadzenia zmian zarówno do organizacji sił, jak i politycznego podejścia do Sojuszu. Są to niektóre z wniosków z dyskusji, jaka toczyła się podczas poświęconemu tej dziedzinie, specjalnego panelu konferencji Defence24 DAY.
W czasie konferencji Defence24 DAY, która odbyła się w dniach 29-30 września 2021 roku w Warszawie, został zorganizowany specjalny panel poświęcony Sojuszowi Północnoatlantyckiemu: „NATO w erze rywalizacji mocarstw. Współpraca regionalna na wschodniej flance”. W dyskusji moderowanej przez Justynę Gotkowską z Ośrodka Studiów Wschodnich uczestniczyli:
- Tomasz Szatkowski, Ambasador RP przy Kwaterze Głównej NATO;
- Gen. dyw. Piotr Błazeusz, Zastępca Szefa Sztabu Generalnego WP;
- Gen. dyw. László Garas, Zastępca Szefa Sztabu, Siły Obrony Węgier;
- Kontradmirał (LH) Marian Săvulescu, Szef Sztabu Dowództwa Generalnego Sił Zbrojnych Rumunii;
- Gen. dyw. Andrzej Reudowicz, Zastępca Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
W jej trakcie zajęto się w pierwszej kolejności procesem dostosowywania się NATO do nowej sytuacji geopolitycznej, wyszczególnieniem: jakie są polskie priorytety, a jakie naszych sojuszników w regionie, a w drugiej części ustaleniem, jakie są perspektywy dalszego wzmacniania wschodniej flanki NATO oraz planami współpracy w tej dziedzinie w regionie.
Punktem wyjścia do dyskusji stała się agenda „NATO 2030” przyjęta na szczycie Paktu Północnoatlantyckiego w Brukseli w czerwcu 2021 roku. W pierwszej kolejności starano się wyszczególnić, jakie są priorytety NATO - nie tylko związane z przygotowaniem do obrony oraz zagrożeniem ze strony Rosji, ale również z coraz większym zaangażowaniem się NATO, w tym przede wszystkim Stanów Zjednoczonych, na obszarze Indo Pacyfiku.
Nowe priorytety NATO
Według ambasadora Szatkowskiego, w nowej koncepcji strategicznej dla Polski najważniejsze będzie „przywrócenie właściwego miejsca kwestiom odstraszania i obrony, kwestiom obrony kolektywnej”. Dla ambasadora Szatkowskiego ważne jest, żeby koncepcja strategiczna odzwierciedlała paradygmat odstraszania i obrony, zawarty w niejawnej koncepcji operacyjnej oraz koncepcji rozwoju sił (tzw. warfighting concept). Należy też z tymi założeniami powiązać nowe aktywności sojuszu oraz wprowadzić większą spójność pomiędzy planami i siłami państw członków sojuszu a siłami NATO.
Polska ma również zwracać uwagę na odporność sojuszu, co „ma związek z zagrożeniami hybrydowymi i zagrożeniami przychodzącymi z innych kierunków, spoza obszaru odpowiedzialności Dowództwa Strategicznego. Będziemy zwracali również uwagę na utrzymanie polityki otwartych drzwi”. Ambasador Szatkowski widzi przy tym coraz większą rolę Chin, zgadza się że NATO musi się adaptować do tej sytuacji, „ale to nie oznacza, że Sojusz powinien porzucić swoją rolę regionalną, bo to jest zasadniczy obszar, za który jest odpowiedzialny. Oczywiście ma też pewną rolę globalną, ale ona jest inna niż rola w obszarze odpowiedzialności Dowództwa Strategicznego”.
Ambasador Szatkowski zwrócił też uwagę na potrzebę prowadzenia wspólnych konsultacji przed podejmowaniem ważnych decyzji strategicznych. Strona polska wskazywała, że takie konsultacje w niewystarczającym zakresie prowadzono przed zniesieniem sankcji wobec gazociągu Nord Stream 2. „W tym kontekście wydaje mi się, że możemy rozumieć pewne odczucia Francuzów, którzy w niewystarczający sposób byli wciągnięci w budowanie decyzji związanej z sojuszem AUKUS [dotyczącej budowy przez Brytyjczyków i Amerykanów atomowych okrętów podwodnych dla Australii]”. Nie oznacza to krytykowania samej decyzji, ale pewnego „trybu podejścia do konsultacji z sojusznikami”.
Kontradmirał Marian Săvulescu, Szef Sztabu Dowództwa Generalnego Sił Zbrojnych Rumunii przypomniał, że wojskowa współpraca polsko-rumuńska ma już ponad sto lat i zaczęła się za czasów marszałka Piłsudskiego. Priorytetem Rumunii w nowej koncepcji strategicznej ma być m.in. potwierdzenie zobowiązania sojuszu do wsparcia państw członkowskich NATO, jak również potwierdzenie roli NATO jako forum zarządzania zagrożeniami w sferze euroatlantyckiej.
Według Săvulescu „potrzebne jest stworzenie jak najszybciej środowiska bezpieczeństwa” w szczególności w odniesieniu do nowych zagrożeń jak również w odniesieniu do Rosji. W przypadku Rosji konieczne jest „podwójne podejście”. Z jednej strony trzeba prowadzić działania odstraszające, ale jednocześnie współpracować z rządem w Moskwie, aby zapobiegać incydentom oraz doprowadzić do deeskalacji sytuacji. Współpraca między Rumunią i Polską jest tu bardzo ważna, „ponieważ nasze priorytety są kompatybilne”.
Wyjaśniając węgierską opinię na ten temat gen. dyw. László Garas, Zastępca Szefa Sztabu, Sił Obrony Węgier wyjaśnił, że Węgry mają od zeszłego roku nową strategię bezpieczeństwa, a kilka tygodni temu opublikowano tam własną, nową strategię wojskową. W obu tych dokumentach zaznaczono, że Węgry nie rozważają żadnego, innego państwa jako wroga. Generał Garas zwrócił uwagę, że po zajęciu Krymu przez Rosję zmieniły się zagrożenia i są one zmienne. Węgry, pomimo, że są na wschodniej flance NATO nie są jednak tak zagrożone jak państwa położone w rejonach Morza Bałtyckiego i Morza Czarnego.
Czytaj też: Defence24 DAY: Pancerna gra o czas [RELACJA]
Nie oznacza to jednak, że armia węgierska nie jest gotowa do udziału w kolektywnej obronie. Dodatkowo Węgry są bardzo mocno zaangażowane w ochronę południowej flanki NATO przed nielegalną imigracją. Stąd budowa muru w rejonie przygranicznym i intensywne patrolowanie strefy przygranicznej. Było to więc inne zagrożenie niż wcześniej było widoczne na wschodniej flance NATO. Generał zwrócił też uwagę, że NATO powinno być zdolne do reagowania na różnych kierunkach. „Nie możemy się koncentrować na lokalnych zagrożeniach w ramach (...) koncepcji obronnej”.
Węgierski generał wskazał też na konieczność zmniejszenia czasu reakcji. Jego zdaniem wzmacnianie zdolności w rejonie Morza Bałtyckiego i Morza Czarnego w odpowiedzi na agresję Rosji, m.in. poprzez tworzenie jednostek NATO Force Integration Unit, zajęło zbyt dużo czasu.
„Z jednej strony NATO pokazało że jest silnym sojuszem ze względu na spójność działań. Jednak z drugiej strony powinniśmy sobie zadać pytanie o procedury adaptacyjne, w jaki sposób powinniśmy realizować te działania…
W dyskusji podczas panelu Justyna Gotkowska zwróciła uwagę, że nastąpiła zmiana priorytetów bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych, które są nadal zaangażowane w Europie, ale naciskają, by europejscy sojusznicy w większym stopniu zaangażowali się w obronę i odstraszanie w NATO. Jest to związane między innymi z większą obecnością Amerykanów obszarze Indo-Pacyfiku. Generał Błazeusz, Zastępca Szefa Sztabu Generalnego WP zaznaczył, że ten proces większego zaangażowania już się toczy, a zaczął się od przyjęcia decyzji o zobowiązaniu wydawania przez każdego członka 2% PKB na obronę, czyli tzw. Defence Investment Pledge (zgodnie z art. 3 Traktatu Waszyngtońskiego, że każde państwo powinno „samodzielnie budować swoją odporność i być przygotowane do odparcia różnego rodzaju zagrożeń i wyzwań”).
Filarem NATO są jednak nadal Stany Zjednoczone, ale jako globalne państwo muszą się one przygotować również do działania w obszarze Indo-Pacyfiku. Ma to jednak być związane z nie z ograniczeniem obecności, ale ze zwiększeniem mobilności amerykańskich wojsk (np. jest to państwo z największą liczbą dostępnych samolotów transportu strategicznego). Według generała Błazeusza „środowisko bezpieczeństwa zmienia się błyskawicznie i staje się nielinearne. Według niego już nie można mówić o zagrożeniu tylko na kierunku wschód-zachód, ponieważ są też inne państwa, które stwarzają zagrożenia i podjęły rywalizację już w czasie pokoju. „Walka trwa i jest to walka podprogowa i musimy być na to przygotowani: zarówno Sojusz, Unia Europejska jaki poszczególne państwa”.
„Nowa koncepcja strategiczna, po jej przyjęciu będzie nową strategią bezpieczeństwa sojuszu, a więc wyższym w hierarchii dokumentem, który będzie miał wpływ na wszystkie inne dokumenty. Będziemy musieli prawdopodobnie dokonać rewizji strategii wojskowej NATO, do jakiegoś stopnia „Koncepcją odstraszania i obrony”, jak również koncepcji przyszłego prowadzenia walki, dokumentu NATO Warfighting Concept”.
Trzeba przy tym jednak pamiętać, że „adaptacja w NATO to proces długookresowy”. NATO ze względu na swój charakter polityczno-wojskowy wymaga bowiem konsensusu i proces jego osiągania musi trwać. Jednak „w momencie kiedy ten konsensus zostaje osiągnięty to nie ma żadnego innego państwa/mocarstwa na świecie, które byłoby w stanie zagrozić całemu NATO”.
Gen. dyw. Andrzej Reudowicz, Zastępca Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego odniósł się do postawionej przez moderatorkę tezy, że „Sojusz wydaje się odchodzić od operacji reagowania kryzysowego na rzecz szkoleń wspierania państw partnerskich” odpowiadając na pytanie, czy NATO powinno nadal mieć zdolności reagowania kryzysowego czy też powinno się skupić na samych zdolnościach do obrony.
Generał Reudowicz podkreślił, że największym bezpośrednim zagrożeniem dla NATO jest agresywna postawa Rosji. Przyznał również, że za pewne wyzwanie zaczyna się również uznawać „postawę chińską i jej zaangażowanie na całym świecie”. Nie chodzi więc tylko o rejon Azji.
Zagrożenie rosyjskie jest bardziej związane z zagrożeniem militarnym i odpowiedzią na to są militarne przygotowania Sojuszu (np. w postaci manewrów wojskowych). Ale w NATO istnieje także program „projecting stability”, a więc wspieranie tych państw, które „starają się stworzyć jakieś podstawy formalno-prawne swojego funkcjonowania i zapewnić pełną stabilizację w swoim regionie”.
Generał Reudowicz przypomniał, że nie można rozpatrywać NATO w oderwaniu od Unii Europejskiej. „Zarówno NATO jak i Unia Europejska nie mają własnych sił zbrojnych, bo te siły które mamy to są siły narodowe. NATO ma tylko pewne struktury dowodzenia czyli dowództwa szczebla strategicznego, taktycznego i korpusy wielonarodowe, które są szkolone w odpowiednim trybie i Unia Europejska ma również tylko te struktury”. Dodał, że w obydwu wypadkach na użycie sił musi być wydawana odpowiednia zgoda, natomiast pomiędzy UE a NATO powinna występować „komplementarność”. Mówił również o tym, że inicjatywy dotyczące zwiększenia roli Unii Europejskiej spotykały się wielokrotnie w naszym kraju z dużym zainteresowaniem i „nie widziałby tutaj sprzeczności”
Czytaj też: "Konsumujemy offset Wisły". Obrona Powietrzna i Przeciwrakietowa na Defence24 DAY [RELACJA]
Gen. Reudowicz zaznaczył, że „dzisiaj nie oddziałujemy jedynie na nasze otoczenie militarnie”. Jest związane m.in. z tym, że trzeba być również odpornym nie tylko na zagrożenia wojskowe, bo na poszczególne państwa można już dziś używać różnych środków oddziaływania. Przykładami tego są przeciwdziałanie i odporność na cyberataki, a także obecna sytuacja na rynkach gazu, którą chce wykorzystywać Rosja.
„Środkiem ciężkości Sojuszu, który trzeba chronić musi być jego spójność… Jeżeli jesteśmy w stanie mówić jednym głosem, mimo że do tego konsensusu dochodzi czasami po trudnych rozmowach … to nikt nie będzie w stanie się przeciwstawić potędze NATO i potędze Unii Europejskiej, przynajmniej w tym obszarze Euroatlantyckim. Dlatego, że mamy nie tylko narzędzia militarne, ale mamy narzędzia dyplomatyczne, ekonomiczne, informacyjne, itp.”.
Perspektywy dalszego wzmacniania wschodniej flanki NATO
Odnosząc się do pytania o możliwe dalsze wzmacnianie wschodniej flanki NATO, ambasador Szatkowski stwierdził, że trzeba skupiać się na rozwiązaniach systemowych i wzmacnianiu zdolności Sojuszu jako całości, uzupełnionym oczywiście o jednostki rozlokowane w Europie Środkowo-Wschodniej w ramach wysuniętej obecności. Zdaniem ambasadora Szatkowskiego koncentrowanie się tylko na wydzielonych jednostkach rozlokowanych przez sojuszników na wschodniej flance to w pewien sposób przestarzałe podejście. Wynika ono z określonego „paradygmatu, który był obecny w Sojuszu przez ostatnich 30 lat i był silnie ugruntowany przez waszyngtońską koncepcję strategiczną z 1999 roku, gdzie zarządzanie kryzysowe było głównym trybem działania Sojuszu”. Odejście od tego paradygmatu w ramach nowej koncepcji strategicznej jest zresztą sukcesem Polski.
Wspomniany paradygmat wynikał z tego, że ponad dwie dekady temu uznano, że nie ma już zagrożeń państwowych (takich jak Związek Radziecki) i konieczne jest szukanie tzw. „nowych zagrożeń”. Sojusz miał stać się bardziej modułowy, „co oznaczało np. oddzielenie sił od dowództw”. Skutkiem tego było skupienie się na działaniach poza obszarem traktatowym, przy braku konkretności geograficznej. W przypadku wojska duży akcent był np. był położony na zdolności do przerzutu, lekkość sił, ale nie na działaniu broni połączonych. Część sił uległa przy tym dużym redukcjom, dotyczyło to na przykład elementu rażenia, artylerii lufowej i rakietowej.
Nastąpił też podział pomiędzy siłami odpowiedzi Sojuszu wydzielonymi dla NATO przez poszczególne państwa i dowództwami, a resztą - siłami narodowymi, które w rzeczywistości stanowią 80-90% sił NATO. „Co więcej wprowadzono sposób planowania oparty na zdolnościach, co miało zapewnić bardziej wszechstronne podejście do zdolności, ale w efekcie stało się wymówką do utraty aspektu ilościowego. A wbrew różnego rodzaju sloganom, ilość ciągle ma znaczenie, szczególnie w odniesieniu do aktorów państwowych”.
Dlatego dziś trzeba dążyć do wzmocnienia potencjału NATO rozumianego jako całość. Ma to objąć „zasypanie muru” pomiędzy siłami narodowymi a siłami odpowiedzi, większą dostępność sił głównych, połączenie dowództw (szczególnie na poziomie korpuśnym), a także „większą jedność pomiędzy działaniami w okresie pokoju, kryzysu i wojny”. Ambasador Szatkowski zaznaczył, że proces odstraszania musi odbywać się już w czasie pokoju, a planowanie uwzględniać aspekt ilościowy. Dodał, że niezależnie od tego jakie podejście zostanie uznane w ramach nowej koncepcji strategicznej, nie będzie ono mniej korzystne również jeśli chodzi o wysuniętą obecność wojsk sojuszniczych w naszym regionie.
O kwestiach wzmocnienia zdolności NATO w odniesieniu do regionu Morza Czarnego mówił admirał Săvulescu, który wskazał na potrzebę wzajemnego wsparcia w ramach różnych narodowych strategii. „Wspólna polityka musi łączyć Bałtyk i Morze Czarne w przeciwstawianiu się tym, którzy stanowią zagrożenie” - podkreślił.
Generał Błazeusz zaznaczył, że według niego rosyjska doktryna Gierasimowa nie jest niczym nowym i wywodzi się jeszcze ze strategii Sun Zi. Parafrazując, najpierw atakuje się strategię, następnie sojusze a dopiero na końcu armię. I tak się już dzieje, ponieważ już podejmowane są działania w celu spowodowania, by nowa strategia NATO nie była tak ważnym dokumentem, wychodzącym przeciwko aktualnym zagrożeniom. Uderza się też w sojusze starając się, by dochodziło w nich do konfliktów, by nie było jedności.
Generał Błazeusz odniósł się też do znaczenia współpracy regionalnej.
„Naszą rolą jest budować współpracę, rozwijać ją na różnych poziomach: ekonomicznym, politycznym, wojskowym, czyli z instrumentami siły, po to, żebyśmy: wszyscy mieli świadomość zagrożeń i wyzwań, żebyśmy byli kompatybilni, żeby była interoperacyjność. Ale również żebyśmy tworzyli małe koalicje/małe sojusze, które mając uzgodniony kierunek działania i podobne postrzeganie kierunków, w których powinniśmy się rozwijać będą w stanie skutecznie, jeżeli można to tak ująć, lobbować, przekonywać innych sojuszników na różnych forach do naszych interesów, żeby były one uwzględnione.
Zastępca Szefa Sztabu Generalnego WP podkreślił, że chodzi tutaj nie tylko o działania na forum NATO i koncepcji strategicznej, ale też Unii Europejskiej (w kontekście Kompasu Strategicznego).
Z kolei generał Reudowicz podkreślił, że trzeba też wprowadzać zmiany, które pozwolą działać siłom NATO również w czasie w czasie konfliktu o dużej intensywności w starciu z przeciwnikiem o podobnych możliwościach, a więc gdy nie ma sytuacji podobnej do tej, jaką napotkano w Afganistanie: gdy nie ma np. przewagi w powietrzu, ciągłego obrazu wideo z pola walki w czasie rzeczywistym oraz niezawodnie działającego systemu łączności i zapewniania świadomości sytuacyjnej. Taką konieczność wykazały m.in. ćwiczenia Trident Javelin przeprowadzone w Norwegii w 2017 roku.
Manewry te wykazały nieadekwatne przygotowanie sił NATO do działania w takich uwarunkowaniach. Ich przeprowadzenie pomogło jednak w określeniu problemów koniecznych do rozwiązania. Przykładowo, przerzut wojsk przez kraje europejskie w niczym nie przypomina transportu organizowanego w krajach upadłych, takich jak Afganistan. Trzeba się więc było podporządkować się pod obwiązujące w danym miejscu prawa, współpracować z lokalnymi władzami i ograniczać uciążliwości dla miejscowej ludności (np. z związanej z zajmowaniem dróg i ograniczaniem kolizji). Udało się jednak znaleźć takie rozwiązania prawne, które obecnie pozwalają na przemieszczanie się wojsk w Europie z jednego miejsca do drugiego.
Czytaj też: NATO i Rosja informują się o ćwiczeniach
Dobrym przykładem takich zmian jest np. Norwegia, w której wykorzystano ćwiczenia NATO Trident Javelin w 2017 roku i Trident Juncture 18, do sprawdzenia koncepcji wojny totalnej. O ile w 2017 roku wykryto pewne problemy, ale w kolejnych manewrach już działano bardziej płynnie. W działania zaangażowano bowiem premier, resort obrony, struktury cywilne i przedsiębiorstwa mające świadczyć pewne usługi potrzebne dla wojska, na przykład operator telefonii komórkowej. W podobny sposób powinno się prowadzić ćwiczenia w Polsce, a więc uwzględniając zaangażowanie całego systemu obronnego. "NATO to my, i my jako Polska powinniśmy również korzystać z tego, co NATO jako pewna struktura nam przygotowuje i tworzy" - podkreślił zastępca szefa BBN.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie