- Wiadomości
Blisko połowa polskich żołnierzy pali papierosy. Najgorszy wynik w NATO
Niemal połowa polskich żołnierzy (46,2 proc.) pali papierosy, alarmował w lutym br. roku Wojskowy Instytut Medyczny. To najgorszy wynik ze wszystkich armii NATO. Podczas gdy inne kraje sojusznicze inwestują w walkę z paleniem wśród personelu wojskowego, nad Wisłą wciąż brakuje choćby podstawowego wsparcia dla żołnierzy w tym zakresie.
„Nikotynizm jest nadal znaczącym problemem społeczeństwa polskiego dlatego teraz tak duże nakłady są kładzione przez Ministerstwo Zdrowia na programy dotyczące profilaktyki oraz terapii palenia tytoniu” – mówi mi płk dr n. med. Radosław Tworus, Szef Oddziału Kliniki Psychiatrii, Stresu Bojowego i Psychotraumatologii oraz konsultant krajowy ds. obronności w dziedzinie psychiatrii.
Wielu żołnierzy pali papierosy uznając ten nałóg za mechanizm radzenia sobie ze stresem. To jednak złudne. Badania przeprowadzone na żołnierzach i opublikowane w Military Medicine wykazały, że regularne palenie znacząco obniża wydolność fizyczną. Palacze uzyskują średnio o 35 punktów mniej w testach sprawnościowych, mają gorsze czasy biegowe, niższą wytrzymałość i wolniejszą regenerację.
To przekłada się na spadek zdolności bojowej i obniżenie wydolności podczas ćwiczeń poligonowych. Dym papierosowy zawiera bowiem 7 tysięcy chemikaliów, z czego blisko sto to toksyny i związki rakotwórcze, które niszczą płuca, uszkadzają naczynia krwionośne, pogarszają transport tlenu i nasilają stany zapalne w organizmie.
To nie wszystko. Palenie papierosów na linii frontu przestało być wyłącznie problemem medycznym. W konflikcie, w którym obserwacja pola walki opiera się na bezzałogowych systemach powietrznych, kamerach termicznych i algorytmach analizujących obraz, chwila nieuwagi – zapalenie papierosa, zapalniczka, kłębek dymu – może dać przeciwnikowi wartościowy punkt odniesienia do namierzania pozycji. Oznacza to, że decyzja o sięgnięciu po papierosa jest elementem ryzyka taktycznego: nie tylko zdrowotnego, ale bezpośrednio operacyjnego.
„Każda substancja, która wyeliminuje aktywne palenie tytoniu jest jakimś rozwiązaniem, ponieważ palenie tytoniu nie tylko wiąże się z przyjmowaniem nikotyny, ale szeregiem innych bardzo niekorzystnie działających na zdrowie substancji. W warunkach wojny jest to tym bardziej niebezpieczne, zapalenie papierosa przy wszechobecnej termowizji może zdradzić pozycje żołnierzy. Substytucja tradycyjnego palenia eliminuje lub ogranicza szereg poważnych następstw zdrowotnych” – podkreśla płk dr n. med. Radosław Tworus.
Żołnierz na detoksie
Choć środowisko medyczne życzyłoby sobie, aby społeczeństwo porzucało nałogi szybko i skutecznie, to w praktyce jest to proces często rozłożony w czasie.
W idealnych warunkach żołnierz powinien rzucić palenie „na rozkaz”. W rzeczywistości tak się nie dzieje i w personelu wojskowym obserwujemy znacznie wyższy odsetek palaczy niż wśród ludności cywilnej. Objawy odstawienia nikotyny mogą upośledzać zdolność do podejmowania decyzji, osłabiać refleks i zwiększać podatność na stres. Chodzi o drażliwość, trudności z koncentracją, bezsenność czy stany lękowe, które mogą być wyjątkowo intensywne i mogą trwać tygodniami. To prosta droga do spadku gotowości bojowej.
Jak tłumaczy mi płk dr n. med. Radosław Tworus: „Trzeba spojrzeć na nikotynę jak na używkę. Nikotyna, oprócz tego, że uzależnia, ma szereg innych działań. Działanie pobudzające, działanie redukujące stres. Zresztą w psychiatrii od lat wiadomo, że osoby z zaburzeniami psychicznymi to osoby, które bardzo często sięgają po nikotynę. Odstawienie nikotyny wiąże się z objawami abstynencyjnymi. Mamy natomiast szereg różnych rozwiązań, które można w sposób bezpieczny i uporządkowany wprowadzić.”
Sytuacja staje się jeszcze poważniejsza w kontekście żołnierzy cierpiących na PTSD. Z badania opublikowanego na łamach Journal of Psychiatric Research wynika, że intensywne objawy odstawienia nikotyny pogłębiają symptomy zespołu stresu pourazowego, nawet u osób o wysokiej odporności psychicznej. Z kolei według danych amerykańskich Centrów ds. Prewencji i Kontroli Chorób (CDC), weterani częściej sięgają po tytoń niż osoby, które nie miały doświadczenia w walkach na froncie. Blisko połowa (48 proc.) weteranów doświadczających poważnego stresu psychicznego, deklaruje używanie wyrobów tytoniowych.
Gwałtowne odstawienie nikotyny może u żołnierzy wywołać zaostrzenie objawów, jak np. napady lęku, zaburzenia snu, rozdrażnienie. To może stwarzać problem nie tylko wśród żołnierzy ze zdiagnozowanym PTSD, ale też z depresją, zaburzeniami lękowymi czy nerwicą.
Zobacz też
Dlatego inne armie natowskie stosują dziś inną strategię przeciwdziałania paleniu. Gdy rzucenie palenia okazuje się trudne do osiągnięcia w krótkim czasie – rozwiązaniem może być dostarczanie nikotyny w mniej toksycznej formie. Żołnierz, zamiast palić papierosa, używa wyrobu nikotynowego, który nie potrzebuje ognia i nie wydziela dymu. Taką strategię stosuje np. armia amerykańska, największa armia NATO, gdzie nałóg palenia papierosów wśród żołnierzy został praktycznie wyparty przez używanie woreczków nikotynowych, popularnie określanych snusami.
W największej amerykańskiej bazie wojskowej Fort Liberty, po saszetki nikotynowe sięga obecnie niemal co czwarty (23,8 proc.) amerykański marine, przy czym w całej populacji taki odsetek sięga niecałych 3 proc., wynika z badania zrealizowanego w latach 2022–2023 na grupie 1957 amerykańskich marines. Dla porównania, według ostatniego badania DOD Health Related Behaviors Survey, papierosy w amerykańskiej armii pali ok. 18 proc. żołnierzy.
„Duża część badań mówi, że w sytuacji uzależnienia każde odstawienie papierosów i zamienienie na cokolwiek innego jest rozwiązaniem prozdrowotnym. Substytucja istniała w medycynie i pewnie będzie istnieć. Znajdziemy pewnie osoby, które będą mówiły, że saszetki nikotynowe będą skutkować przyjęciem większej dawki nikotyny niż w papierosie, bo pacjent tylu papierosów nie wypali. Jeśli ktoś mówi, że jest to rozwiązanie tak samo niebezpieczne to należałoby powiedzieć, że wszystkie programy metadonowe są niebezpieczne. Pacjenci w programie metadonowym, którzy go również nadużywają i przekraczają dawki zalecone w substytucji mają zdecydowanie dłuższy okres przeżycia niż przyjmowaliby w sposób czynny opiaty” – zaznacza płk dr n. med. Radosław Tworus.
Jak Kozak fajkę palił?
Na Ukrainie temat saszetek nikotynowych stał się przedmiotem oficjalnej debaty politycznej i administracyjnej. W pierwszej połowie 2024 roku przewodniczący komisji zdrowia publicznego Rady Najwyższej, Mychajło Raducki, zapowiedział przygotowanie projektu ustawy regulującej zawartość nikotyny w produktach bezdymnych oraz zasady ich obrotu. Inicjatywa pojawiła się w odpowiedzi na rosnące wykorzystanie saszetek w środowisku wojskowym, zwłaszcza w jednostkach operujących na wschodzie kraju.
Ministerstwo Obrony Ukrainy, kierowane ówcześnie przez Rustema Umerowa, potwierdziło w wewnętrznych analizach, że saszetki nikotynowe są szeroko stosowane przez żołnierzy na froncie. Z raportu Biura Zdrowia Wojskowego opublikowanego w listopadzie 2024 roku wynikało, że ponad 37% personelu liniowego deklarowało używanie tego typu produktów. W raporcie wskazano również, że rozwiązanie to redukuje ryzyko wykrycia przez drony i kamery termowizyjne.
Dowódcy brygad operujących w rejonie Bachmutu i Awdijiwki – m.in. pułkownik Ołeksandr Hryhorenko z 93. Brygady Zmechanizowanej – wskazują, że klasyczne papierosy są obecnie „jednym z najczęstszych źródeł przypadkowego wykrycia pozycji”. W wywiadzie dla portaluArmyInform z czerwca 2024 roku Hryhorenko mówił, że w nocy żar papierosa jest rejestrowany przez drony w odległości do 800 metrów, a w warunkach czystego powietrza – nawet ponad kilometra. Rosyjskie drony rozpoznawcze wyposażone w kamery termowizyjne, mogą zarejestrować punkt cieplny o średnicy zaledwie 2–3 milimetrów, co czyni tlący się papieros wyraźnym sygnałem w obrazie termicznym.
Wraz z rozwojem technologii rozpoznania pola walki, problem emisji cieplnej stał się jednym z kluczowych zagadnień taktycznych. W strukturach Sztabu Generalnego Ukrainy prowadzono analizy dotyczące tzw. sygnatur żołnierskich, czyli śladów, jakie pojedynczy żołnierz może pozostawić w środowisku sensorycznym pola bitwy. Obok ciepła z ciała, odblasków z wyposażenia czy hałasu, jednym z najbardziej zdradliwych czynników okazał się właśnie żar papierosa. W połączeniu z termowizją średniej i dalekiej podczerwieni (MWIR i LWIR), żar ten tworzy charakterystyczny impuls widoczny w czasie rzeczywistym na ekranie operatora drona. W wielu przypadkach rosyjskie systemy obserwacyjne automatycznie oznaczają tego typu punkty jako „hotspots”.
Na Ukrainie opracowano wytyczne dotyczące zachowania w strefie obserwacji. Znalazły się tam zapisy zalecające całkowity zakaz używania otwartego ognia po zmroku oraz rekomendacje korzystania z alternatywnych form dostarczania nikotyny.
Doświadczenia z frontu potwierdzają również, że tradycyjne palenie staje się praktycznie niemożliwe bez zwiększenia ryzyka strat. Raport przygotowany przez Centrum Badań nad Konfliktami Hybrydowymi w Kijowie z grudnia 2024 roku jasno wskazuje, że przypadkowe wykrycia pozycji w wyniku emisji cieplnych związanych z paleniem odpowiadały za około 8–10% strat osobowych w niektórych rejonach frontu na Donbasie.
Ukraińskie podejście do produktów bezdymnych stanowi przykład adaptacji armii do warunków wojny sensorycznej. Bezdymne wyroby tytoniowe przestały być wyłącznie kwestią zdrowotną – stały się elementem infrastruktury taktycznej, podobnie jak odzież termiczna, systemy kamuflażu czy środki ograniczające odblask optyczny.
Potrzeba zmian
Palenie papierosów pozostaje jednym z najbardziej niedostatecznie zaadresowanych problemów zdrowotnych w polskich Siłach Zbrojnych. Pomimo rosnącej świadomości społecznej na temat szkodliwości papierosów oraz licznych kampanii antynikotynowych prowadzonych w kraju, odsetek żołnierzy po nie sięgających wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie. Problem ten dotyczy zarówno kadry zawodowej, jak i żołnierzy służby zasadniczej czy rezerwistów.
Środowisko medyczne oraz eksperci ds. zdrowia publicznego od lat apelują o opracowanie i wdrożenie skuteczniejszej, spójnej strategii ograniczania palenia w wojsku. Brakuje kompleksowych programów profilaktycznych, systemowego wsparcia psychologicznego oraz mechanizmów motywacyjnych, które zachęcałyby żołnierzy do rzucenia nałogu. Co więcej, w wielu jednostkach wciąż panuje przyzwolenie kulturowe na palenie. Papieros często bywa postrzegany jako sposób na odreagowanie stresu, integrację z kolegami czy chwilę odpoczynku w trudnych warunkach służby.
Należy podkreślić, że problem ten nie ogranicza się wyłącznie do sytuacji frontowych czy okresów intensywnego szkolenia. Palenie pozostaje istotnym zagrożeniem zdrowotnym również w czasie pokoju i codziennej służby w kraju.
Walka z nałogiem wśród żołnierzy powinna stać się jednym z priorytetów polityki zdrowotnej resortu obrony. Potrzebne są nie tylko kampanie edukacyjne, ale także praktyczne rozwiązania – m.in. zapewnienie dostępu do terapii odwykowych, wprowadzenie restrykcji dotyczących palenia w jednostkach wojskowych oraz budowanie nowej kultury zdrowotnej, w której troska o kondycję fizyczną i psychiczną stanowi integralny element etosu żołnierza.

WIDEO: Cezary Tomczyk o Orce, Moskicie i Tarczy Wschód: "Wydamy więcej niż planowaliśmy"