Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości

Anakonda: Globalna projekcja siły USA na Wiśle

W ramach ćwiczeń Anakonda odbywa się desant spadochroniarzy z armii USA, Wielkiej Brytanii i Polski, połączony ze zdobyciem mostu. Jest to sprawdzenie i demonstracja zdolności globalnej projekcji siły przez Stany Zjednoczone oraz współpracy z sojusznikami. Amerykanie mają bowiem możliwość rozmieszczenia swoich sił reagowania w ciągu 96 godzin od wystąpienia zagrożenia, i to nawet w warunkach przeciwdziałania przeciwnika.

  • Fot.  JRTC PAO/US Army/US DoD.
    Fot. JRTC PAO/US Army/US DoD.
  • Grafika: Dowództwo Operacyjne RSZ.
    Grafika: Dowództwo Operacyjne RSZ.
  • Fot. Sgt. Eric-James Estrada / US Army.
    Fot. Sgt. Eric-James Estrada / US Army.
  • Fot. U.S. Air Force / Senior Airman Jesse Lopez
    Fot. U.S. Air Force / Senior Airman Jesse Lopez

W ćwiczeniach Anakonda, obok Polaków z 6 Brygady Powietrznodesantowej i Brytyjczyków z 16 Brygady Desantowo-Szturmowej, biorą udział żołnierze z 82. Dywizji Powietrznodesantowej wojsk USA, przerzuceni bezpośrednio ze Stanów Zjednoczonych. Jest to o tyle istotne, że to właśnie ta formacja jest podstawą dla sił natychmiastowego reagowania wojsk USA, osiągających gotowość do rozmieszczenia w każdym punkcie globu w ciągu 96 godzin.

Zgodnie z założeniem, brygad 82. Dywizji (kilka tysięcy żołnierzy) pełni przez cały czas funkcję „Global Response Force”, czyli „globalnej siły odpowiedzi”, pozostającej w najwyższym stopniu gotowości bojowej. W ciągu maksymalnie czterech dni od wydania rozkazu cała formacja musi być co najmniej w trakcie przerzutu do rejonu działań, a pierwszy batalion osiąga tę zdolność w ciągu osiemnastu godzin.

Amerykańska brygada natychmiastowego reagowania nie składa się jednak wyłącznie ze spadochroniarzy, jest wspierana przez szereg innych jednostek. W ramach Global Response Force dyżur pełnią także niewielkie pododdziały pancerne i zmechanizowane (z czołgami Abrams, BWP Bradley czy KTO Stryker), jednostki lotnictwa wojsk lądowych ze śmigłowcami Apache czy nawet pododdziały przeciwlotnicze, zarówno z systemami bardzo krótkiego zasięgu Avenger, zestawami przeciwrakietowymi (m.in. Patriot), bezzałogowcami klasy MALE czy nawet artyleryjskimi wyrzutniami rakietowymi HIMARS.

To wszystko ma zapewnić zdolność do prowadzenia szerokiego spektrum operacji – od działań reagowania kryzysowego i humanitarnych, po „wymuszone wejście” – desantowanie na teren zajęty przez przeciwnika i prowadzenie nań działań bojowych do czasu przybycia sił głównych. I to właśnie ten element będzie ćwiczony w Toruniu, gdzie polscy, brytyjscy i amerykańscy spadochroniarze mają za zadanie zajęcie mostu i utrzymanie go do czasu przybycia pododdziałów 2 Pułku Kawalerii na KTO Stryker.

Anakonda
Fot. JRTC PAO/US Army/US DoD.

Z dostępnych informacji wynika, że do Polski zostanie przerzucona istotna część Global Response Force, ale nie będą to wszystkie pododdziały jakie wchodzą w skład tej formacji. Nie zmienia to faktu, że szkolenie Anakonda i udział elementów GRF będzie niezwykle istotnym sprawdzianem zdolności przerzutu i współdziałania sił sojuszniczych.

Pozwoli bowiem na zademonstrowanie przemieszczenia drogą lotniczą wsparcia bezpośrednio z USA (co jest podstawową zasadą funkcjonowania Global Response Force). Zrzucone pododdziały, w układzie wielonarodowym wejdą od razu do działań, w ramach których będą utrzymywać zajęty teren aż do przyjścia sił głównych. Amerykanie mają wykorzystywać samoloty C-17 Globemaster III, Brytyjczycy C-130 Hercules, Polacy – C-295.

Global Response Force można śmiało nazwać unikalną zdolnością w Sojuszu Północnoatlantyckim. Możliwościami bardzo szybkiego przerzutu tak dużej formacji spadochronowej wraz z jednostkami wsparcia nie dysponuje żadne inne państwo Paktu poza Stanami Zjednoczonymi. Przemieszczenie odbywa się zwykle drogą lotniczą i to bezpośrednio ze Stanów Zjednoczonych. Jest to możliwe tylko dzięki posiadaniu przez Amerykanów zarówno jednostek lądowych o odpowiednim stopniu gotowości, jak i floty samolotów transportowych (w tym ciężkich, jak C-17) gotowych do ich przerzutu.

Według wcześniejszych wypowiedzi sekretarza obrony USA Ashtona Cartera, Amerykanie zakładają, że będą udzielać pomocy tworzonym głównie przez Europejczyków siłom natychmiastowego reagowania NATO (tzw. szpicy) m.in. właśnie w zakresie transportu strategicznego. Jednostka VJTF różni się jednak od Global Response Force, ma charakter wielonarodowy i zawiera zdecydowanie więcej pododdziałów ciężkich (pancernych czy zmechanizowanych).

Oczywiście, w warunkach silnego przeciwdziałania przeciwnika (np. pokrycia terytorium sojuszników przez jego systemy OPL), możliwości użycia Global Response Force są w pewien sposób ograniczone. Formacja ta nie może być postrzegana jako substytut regularnych oddziałów sił pancernych czy zmechanizowanych – i nie jest, o czym świadczy znaczny udział 1. Brygady Pancernej 3. Dywizji w ćwiczeniu Anakonda. W wypadku długotrwałego prowadzenia samodzielnych działań naturalnie byłaby wystawiona na oddziaływanie „ciężkich” jednostek przeciwnika, ale operacje tego typu nie są zadaniem GRF.

Anakonda zrzut
Grafika: Dowództwo Operacyjne RSZ.
 

Z drugiej strony ma ona znaczne zdolności do przeciwdziałania zagrożeniom hybrydowym, czy wsparcia sojuszniczej operacji obronnej. W większości jest to lekka piechota, ale bardzo dobrze wyszkolona i nasycona środkami przeciwpancernymi. W raporcie RAND dotyczącym obrony państw bałtyckich wskazywano, że podobne formacje mogą w sytuacji największego zagrożenia skutecznie wesprzeć obronę obszarów zurbanizowanych, choć oczywiście wiązało się to z ryzykiem dla ludności cywilnej.

Zdolność do użycia Global Response Force jest więc znacznym atutem dla sojuszniczego dowódcy w wypadku konieczności prowadzenia operacji obronnej. Jest to bowiem formacja, która może wejść do działań w ciągu kilku dni od podjęcia decyzji (i to nie przez Radę Północnoatlantycką, jak w wypadku „szpicy” VJTF, ale władze Stanów Zjednoczonych, co wiąże się z mniejszym ryzykiem politycznym). Oczywiście obrona kolektywna to tylko jedno z zadań Global Response Force – uczestniczyła ona też w operacjach humanitarnych, jak np. po trzęsieniu ziemi na Haiti w 2010 roku. To pokazuje zresztą niebezpieczeństwo, jakie może powstać w wypadku jednoczesnego występowania wielu zagrożeń (ryzyko rozproszenia sił).

Scenariusz ćwiczenia Anakonda przedstawiony w Sejmie przez gen. Tomaszyckiego zakłada przerzut wojsk i demonstrację zdolności w środowisku występowania zagrożeń hybrydowych, czyli jeszcze przed wybuchem otwartego konfliktu. W podobny sposób GRF mogłaby zostać użyta w sytuacji prawdziwego zagrożenia. Z uwagi na szybkość jej reagowania daje ona możliwość przemieszczenia jeszcze przed rozpoczęciem starć, co wpływa korzystnie na równowagę sił (z punktu widzenia wojsk sojuszniczych), zapewniając też większy potencjał odstraszania nieprzyjaciela.

Szef MON Antoni Macierewicz stwierdził wcześniej w odniesieniu do operacji w Toruniu, że będzie to największy desant w niepodległej Polsce. Ćwiczenie wpisuje się też w szerszy kontekst, gdyż w jego ramach odbywa się szereg elementów, od przemieszczenia z USA drogą lotniczą, poprzez zrzut i zajęcie terenu do utrzymania go do czasu wejścia sił głównych. Dlatego bardzo dobrze wpisuje się w scenariusz manewrów Anakonda. Należy jednak pamiętać, że oprócz sił reagowania, takich jak Global Response Force, Sojusz Północnoatlantycki (w tym w szczególności państwa europejskie, gdyż USA podjęło już dość istotne kroki w tym zakresie) powinien rozbudowywać zdolności w zakresie szybkiego przygotowania do użycia „ciężkich” pododdziałów pancernych, zmechanizowanych czy artylerii, które w perspektywie muszą być gotowe do wzięcia na siebie głównego ciężaru działań obronnych. 

Zobacz również

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama