Reklama
  • Analiza
  • Defence Premium
  • W centrum uwagi
  • Ważne

2022: Rok „wojennej” modernizacji Sił Zbrojnych RP [PODSUMOWANIE]

Upływający 2022 rok był pod wieloma względami rekordowy, jeśli chodzi o modernizację techniczną Sił Zbrojnych RP. Zawarto umowy wykonawcze na setki czołgów, haubic i wyrzutni rakiet, a „w kolejce” czeka jeszcze więcej sprzętu. Wszystko to odbyło się w cieniu toczącej się za naszą wschodnią granicą wojny na Ukrainie.

Autor. Hanwha Defense via Agencja Uzbrojenia
Reklama

W 2022 roku zostały pobite chyba wszystkie możliwe rekordy, jeśli chodzi o zamawianie nowego sprzętu wojskowego i uzbrojenia dla Sił Zbrojnych RP. Powód jest oczywisty: jest nim wojna na Ukrainie. Toczący się za naszą wschodnią granicą konflikt nie tylko unaocznił zagrożenie, jakie może spotkać Polskę nawet w wypadku krótkotrwałego zajęcia części terenu kraju przez przeciwnika, ale też spowodował konieczność wymiany sprzętu, który został walczącej Ukrainie przekazany w ramach pomocy.

Reklama

Jednocześnie przyjęto ustawę o obronie Ojczyzny, która dała MON niespotykane wcześniej możliwości finansowania. Dość powiedzieć, że tylko wydatki budżetowe na obronę narodową zostały zwiększone do 3 proc. PKB, a oprócz tego powstał specjalny Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych, z którego finansuje się największe kontrakty. Jak więc przebiegał 2022 rok pod kątem modernizacji?

Pierwszym elementem, o którym trzeba powiedzieć, są jednak nie kontrakty, a systemowe zmiany w zakresie zakupów uzbrojenia. Przygotowywana od pewnego czasu reforma, której najważniejszymi elementami były powołanie Agencji Uzbrojenia oraz Rady Modernizacji Technicznej, została wdrożona, a 1 stycznia swoje funkcjonowanie rozpoczęła wspomniana Agencja Uzbrojenia. To te, systemowe zmiany, umożliwiły kontraktowanie zakupów sprzętu w niespotykanym wcześniej tempie.

Reklama

Już na przełomie 2021 i 2022 roku zapowiadano przyspieszenie zakupów, dotyczące między innymi Bezzałogowych Systemów Powietrznych, a także projektów Narew i Miecznik, realizowanych przez krajową zbrojeniówkę. Procedowano także zakup czołgów M1A2 SEPv3 Abrams, prowadzony w ramach pilnej potrzeby operacyjnej. Przy okazji ogłoszenia decyzji o zakupie Abramsów przedstawiciele MON i rządu mówili o konieczności przyspieszenia zakupów uzbrojenia, sygnalizując że będą stosowane niestandardowe rozwiązania z uwagi na trudną sytuację w zakresie bezpieczeństwa Polski.

Autor. WB Group

Rekordowy rok

Jedną z pierwszych umów w 2022 roku był jednak zakup bezzałogowców FlyEye na potrzeby jednostek artylerii, kontrakt podpisano ledwie kilka dni przed pełnoskalową agresją Rosji na Ukrainę. Zamówiono łącznie 11 zestawów za 50 mln zł brutto, z terminem dostawy do marca 2023 roku. Jeszcze w lutym wojsko kupiło też terminale łączności satelitarnej. „Worek" z dużymi kontraktami rozwiązał się jednak nieco później, bo w kwietniu. 5 kwietnia podpisano umowę międzyrządową (w trybie FMS) na dostawę 250 czołgów Abrams z wozami zabezpieczenia technicznego M88A2 Hercules i mostami samobieżnym Joint Assault Bridge, z pakietem szkoleniowym, amunicyjnym i zabezpieczeniem logistycznym.

Reklama
Reklama

Kontrakt za 4,74 mld USD to jedna z największych umów ostatnich lat. Szkolenie polskich żołnierzy na Abramsy już się rozpoczęło. Czołgi będą wyprodukowane w USA i dostarczone do 2026 roku. Transakcja nie zakładała offsetu, lecz są podejmowane działania w celu umożliwienia wsparcia eksploatacji tych wozów w Polsce. Kilka miesięcy później okazało się, że to nie jest ostatni krok Polski, jeśli chodzi o zakupy Abramsów. W grudniu Polska otrzymała zgodę na zakup dalszych 116, tym razem używanych, czołgów M1A1 Abrams w starszej wersji M1A1 FEP, wycofanej z US Marines. Wozy te mają być dostarczane od lata 2023 roku, a ich wprowadzenie ma pozwolić na szybsze uzupełnienie sprzętu dostarczonego Ukrainie. Wszystkie 366 Abramsów wejdzie na wyposażenie 18. Dywizji Zmechanizowanej.

Zobacz też

Partii Abramsów Marines towarzyszyła zgoda USA na zakup przez Polskę aż ćwierć miliona sztuk amunicji czołgowej, w tym ponad 110 tys. przeciwpancernych pocisków podkalibrowych z rdzeniem uranowym, których Amerykanie co do zasady nie sprzedają za granicę, włącznie z najnowocześniejszymi M829A4. I to z tego powodu maksymalna cena została określona na 3,75 mld dolarów. Umowy jeszcze nie podpisano. Wprowadzenie Abramsów będzie bardzo poważnym wzmocnieniem polskich Wojsk Pancernych, wadą tej umowy jest natomiast – wynikający z zakupu w formule pilnej potrzeby operacyjnej – brak udziału przemysłowego w pierwszej fazie jej realizacji.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Następna umowa na modernizację techniczną była dużym zaskoczeniem i podobnie jak poprzednia, doczekała się kontynuacji. Agencja Uzbrojenia zamówiła od konsorcjum PGZ-Narew za 1,65 mld zł dwie jednostki ogniowe (sześć wyrzutni) pomostowej konfiguracji systemu przeciwlotniczego zwanego „mała Narew", którego głównym uzbrojeniem są brytyjskie rakiety CAMM. Pierwsza z jednostek została już dostarczona, druga będzie przekazana w 2023 roku. Tak szybkie tempo realizacji programu stało się możliwe dzięki temu, że dysponowano umową ramową, przemysł od lat przygotowywał się do integracji właśnie tego rozwiązania, a dodatkowo wykorzystano istniejące elementy systemu wykrywania i dowodzenia (po dostosowaniu). Pierwszy system „mała Narew" został już dostarczony, do jego wykorzystania przygotowują się przeciwlotnicy 18. Dywizji Zmechanizowanej. Jest to pierwszy w historii Wojska Polskiego zestaw krótkiego zasięgu ze zdolnością wielokanałowego rażenia celów (jedna jednostka ogniowa może zwalczać kilkanaście celów jednocześnie). To ważna zdolność w kontekście ryzyka zmasowanych ataków rakietowych, takich z jakimi boryka się dziś na przykład Ukraina.

Niemal pół roku po podpisaniu umowy na „małą Narew" zatwierdzono kolejne porozumienie zakładające zakup wyrzutni rakiet CAMM – na razie umowę ramową. Tym razem chodzi o system Pilica+, który ma zintegrować zmodyfikowany system dowodzenia zestawu przeciwlotniczego Pilica (w służbie są cztery jednostki, dwie kolejne są zamówione), z wyrzutniami rakiet CAMM, radarami Bystra a docelowo także armatami dostosowanymi do wykorzystania amunicji programowalnej oraz systemem zwalczania bezzałogowców. Pilica+ ma uzupełnić ochronę baterii Patriot/IBCS i odciążyć w tej roli system Narew.

Reklama
Autor. MON
Reklama

Wróćmy jednak do pierwszej połowy „rekordowego" roku. Przełom kwietnia i maja to dwa kontrakty na zakup bezzałogowców. Pierwsza umowa, na 50 mln zł, dotyczyła dostaw kilkuset systemów Warmate w celu zaspokojenia bieżących potrzeb Sił Zbrojnych RP. Nawet jeśli kwota tej umowy jest stosunkowo mała w porównaniu do innych, to i tak jest ona bardzo ważna. Wojsko Polskie wznowiło bowiem po pięciu latach i długich formalnych bojach o wprowadzenie na uzbrojenie (zakończonych w styczniu 2021) zakupy tego ważnego i bardzo dobrze sprawdzającego się na Ukrainie systemu.

Na początku maja producent systemu Warmate, czyli Grupa WB, otrzymała jednak nieporównywalnie większą umowę. Za 2 mld zł ma ona dostarczyć cztery bateryjne moduły ogniowe systemu Gladius – bezzałogowców rozpoznawczych i uderzeniowych działających na dystansie do 100 km, przeznaczonych do wykorzystania w pułkach artylerii. „Moduł ogniowy" to nie tylko wyrzutnie i same bezzałogowce, ale też wozy dowodzenia, wsparcia itd. Wszystko jest oczywiście spięte przez system kierowania ogniem i zarządzania walką Topaz, ten sam, który jest obecny we wszystkich nowych i zmodernizowanych polskich systemach artyleryjskich. Sam Topaz jest też ulepszany, pod koniec roku zawarto umowę ramową na modyfikację go do standardu Topaz+, pozwalającego na wymianę danych w ramach interfejsu ASCA, co ułatwi współpracę z amerykańską i sojuszniczą artylerią.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Wróćny jednak do kontraktu na Gladiusa. Będzie on bardzo poważnym wzmocnieniem dla polskiej artylerii, zarówno ze względu na zdolności uderzeniowe, jak i rozpoznawcze, bo artylerzyści zyskają narzędzia do rozpoznania na dalszy dystans. A środków uderzeniowych, jak się niebawem przekonamy, będzie tylko więcej. Kontrakt na Gladiusa doczekał się zresztą swojej kontynuacji, bo na MSPO w Kielcach podpisano umowę na pracę rozwojową na kolejną generację systemu (Gladius 2), system ma być zdolny do rażenia celów na dystansach „przekraczających 100 km" i gotowy do 2026 roku.

W maju br. do władz Stanów Zjednoczonych wystosowano dwa wnioski o zakup uzbrojenia w trybie FMS. Pierwszy, o którym szef MON Mariusz Błaszczak mówił podczas konferencji Defence24 DAY, dotyczy kontynuacji programu Wisła, czyli zakupu sześciu baterii wraz z pociskami PAC-3 MSE, radarami dookólnymi i systemem IBCS. Po realizacji tego wniosku Polska ma zyskać system obrony średniego zasięgu w docelowym kształcie, a dodatkowo rozszerzona ma zostać współpraca przemysłowa. Jak na razie nie było notyfikacji Kongresu, jednak koszt tego kontraktu można oszacować na kilkanaście miliardów dolarów.

Reklama
Autor. Raytheon
Reklama

Drugi wniosek dotyczył pozyskania aż 486 wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych systemu HIMARS. MON podjął bowiem decyzję o skokowym zwiększeniu zdolności w zakresie artylerii rakietowej na bazie doświadczeń z Ukrainy. O ile wcześniej systemy tej klasy miały być obecne jedynie na szczeblu dowództwa komponentu, to obecnie będą również na poziomie taktycznym (dywizje, prawdopodobnie także brygady).

Po kilku miesiącach negocjacji okazało się, że dostarczenie tak dużej liczby HIMARS (większej, niż wykorzystuje dziś armia amerykańska) nie jest możliwe, dlatego zakupiono również koreański system K239 Chunmoo, wraz z rakietami kierowanymi o zasięgu 80 km i pociskami balistycznymi o donośności 290 km. Przygotowania realizowano w iście ekspresowym tempie, bo w październiku podpisano umowę ramową, a w listopadzie pierwszą umowę wykonawczą na 218 wyrzutni, kilkanaście tysięcy rakiet, z dostawą do 2027 roku, za około 3,55 mld USD. Co ważne, system Chunmoo (podobnie jak HIMARS), ma wykorzystywać polski system dowodzenia Topaz i polskie podwozia Jelcza (na te ostatnie złożono już pierwsze zamówienia).

Reklama

Zobacz też

Reklama

W czerwcu podpisano z kolei umowę na pociski przeciwlotnicze Piorun (3,5 tys. rakiet i 600 mechanizmów startowych). Rakiety te sprawdziły się na Ukrainie, a zdolności produkcyjne są zwielokrotniane, również na potrzeby eksportu. W tym samym miesiącu podpisano też kontrakt dotyczący Marynarki Wojennej, a mianowicie umowę na trzy niszczyciele min Kormoran II, za prawie 2,5 mld zł. W tym roku polska flota odebrała też dwa seryjne Kormorany z zamówienia z 2017 roku (ORP Albatros i ORP Mewa). Kontynuowano też prace nad fregatami Miecznik, które mają być budowane przez konsorcjum PGZ w oparciu o brytyjski projekt Arrowhead 140.

W połowie roku podpisano również zamówienia na mosty pontonowe PFM, zastępujące „zasłużone i wysłużone" parki pontonowe PP-64. To zdolność, której nie można przecenić, zwłaszcza w armii, która wprowadza na uzbrojenie setki ponad 60-tonowych czołgów... i nieco tylko od nich lżejszych haubic samobieżnych. Kolejne zamówienie na sprzęt optoelektroniczny otrzymała spółka PCO.

Reklama

Lipiec rozpoczął się od kontraktów na broń przeciwpancerną, lub zintegrowaną ze sprzętem przeciwpancernym. Za taki można uznać 32 śmigłowce wielozadaniowe AW149, które za 8,25 mld zł brutto dostarczy PZL Mielec, bo będą uzbrojone w rakiety „klasy Hellfire". Obrona przeciwpancerna to też wieże ZSSW-30, na które podpisano pierwszą umowę wykonawczą. 70 wież zostanie zintegrowanych z transporterami Rosomak. Wieże te, jak wiemy, są uzbrojone w zaawansowany system kierowania ogniem, armaty 30 mm i wyrzutnie rakiet Spike.

Strzelanie ppk Spike z wieży ZSSW-30 na KTO Rosomak
Strzelanie ppk Spike z wieży ZSSW-30 na KTO Rosomak
Autor. Jerzy Reszczyński, HSW

Zamówiono więc pierwsze Rosomaki (i w ogóle pojazdy Wojska Polskiego) zintegrowane z nowoczesnym uzbrojeniem przeciwpancernym. A system ZSSW-30 ma w przyszłości trafić także na BWP Borsuk, który przeszedł do fazy badań kwalifikacyjnych. Do umowy pracę rozwojową na Borsuka podpisano też aneks na cztery wozy, by przyspieszyć wprowadzenie do służby.

Reklama

Lipiec to również umowa ramowa na moduł bojowy niszczycieli czołgów Ottokar-Brzoza (mają być posadowione na pojazdach 4x4 z Huty Stalowa Wola, jako uzbrojenie wskazano w pierwszej kolejności ppk Brimstone) oraz na kilkanaście tysięcy granatników przeciwpancernych M72. I znowu – to pierwszy zakup w historii.

Zobacz też

Ale największe „premiery" miały miejsce pod koniec lipca. Wtedy to podpisano umowy ramowe na sprzęt z Republiki Korei: łącznie 1000 czołgów K2/K2PL, 672 haubice samobieżne K9A1/K9PL oraz 48 lekkich myśliwców FA-50/FA-50PL. Dodajmy, że pierwsze umowy wykonawcze na 180 czołgów i 212 haubic (oraz wszystkie samoloty) produkowane w Korei zostały już podpisane w sierpniu i we wrześniu, a pierwsze partie 10 czołgów i 24 haubic – dostarczone (w grudniu).

Reklama

Łączna wartość podpisanych umów wykonawczych z przemysłem Republiki Korei przekracza 12 mld dolarów, czyli grubo ponad 50 mld złotych, z czego 2,4 mld USD przypada na haubice, 3,43 mld USD na czołgi, 3 mld na samoloty, a 3,55 mld na system artylerii rakietowej. Zakresy umów obejmują też pakiety logistyczne i szkoleniowe oraz – w wypadku sprzętu „lądowego" – duże pakiety amunicji.  

Autor. Jarosław Ciślak/Defence24.pl

Umowy z Koreą mają wiązać się z transferem technologii produkcji czołgów i haubic, ale ten będzie wymagał bardzo mocnego zaangażowania polskiego przemysłu. Jeśli o haubice chodzi, to kontrowersje wywołał fakt zamówienia ich w Korei, podczas gdy w Polsce produkowane są Kraby, dostarczane też Ukrainie i sprawdzające się w warunkach bojowych. MON odpowiada, że polski przemysł nie ma wystarczających mocy produkcyjnych, by je dostarczyć w odpowiednio szybkim tempie. Szkoda tylko, że decyzji o zwiększeniu tych mocy nie podjęto wcześniej, choć na taką potrzebę wskazywały rekomendacje Strategicznego Przeglądu Obronnego zakończonego w 2017 roku. W ramach ustanowionego ustawą o obronie Ojczyzny pakietu wzmocnienia Sił Zbrojnych RP podpisywano też inne umowy, chociażby na granatniki automatyczne 40 mm.

Reklama

Zobacz też

Reklama

We wrześniu podpisano kilka innych umów, ważnych dla polskiej artylerii. Tuż przed rozpoczęciem targów MSPO zamówiono dwa moduły ogniowe Regina z 48 haubicami Krab, a już w ich trakcie – 30 Artyleryjskich Wozów Rozpoznawczych na bazie Rosomaka. O ile ten pierwszy kontrakt stanowi kontynuowanie wcześniejszej produkcji, to ten drugi to rozpoczęcie seryjnych dostaw wozów rozpoznawczych, których polskiej artylerii bardzo brakuje. W przyszłości, w zmodyfikowanej konfiguracji, wozy rozpoznawcze mogą też trafiać do innych modułów ogniowych (Regina, Chunmoo), niekoniecznie na podwoziu Rosomaka.

PGZ
Autor. Piotr Miedziński/Defence24.pl

W Kielcach zamówiono też kabiny dowodzenia dla zestawów Wisła (Patriot/IBCS), kupowanych w pierwszej fazie oraz inne elementy optoelektroniczne i łączności czy samochody Jelcz. Nad kontraktem dla Wisły warto się na chwilę zatrzymać, bo to ostatnia umowa dotycząca realizacji pierwszego etapu tego kluczowego programu obrony powietrznej. Dzięki niej system Wisła pozyskiwany w I fazie (a w kolejnych etapach także II faza Wisły oraz Narew) będzie w pełni dostosowany do polskich wymogów. Wchodzące w skład PGZ Wojskowe Zakłady Elektroniczne porozumiały się następnie z koncernem Northrop Grumman, bo obejmie to transfer technologii systemu IBCS. Skoro o Wiśle mowa, to w 2022 roku rozpoczęły się też dostawy systemu Patriot zintegrowanego z IBCS pozyskanego w pierwszym etapie programu. Obecnie prowadzone są prace integracyjne, a sam system będzie stopniowo osiągął gotowość bojową.

Reklama

Zobacz też

Reklama

Jeszcze we wrześniu poinformowano też o wysłaniu przez stronę polską wniosku w sprawie aż 96 śmigłowców AH-64E Apache Guardian. Maszyny mają trafić między innymi do 18. Dywizji Zmechanizowanej, a zakup Apache to następstwo programu Kruk. MON zdecydował się na zwielokrotnienie jego zakresu. Śmigłowcom towarzyszyć ma offset, a także rozwiązanie pomostowe, polegające na czasowym udostępnieniu przez Amerykanów maszyn prawdopodobnie w starszej wersji AH-64D, by szybciej osiągnąć gotowość i zastąpić stare Mi-24. W tym samym miesiącu przedłużono też licencję na produkcję KTO Rosomak, co pozwoliło zamówić kolejne transportery w wersjach ewakuacji medycznej oraz rozpoznania technicznego.

Szwedzki komunikat na temat kontraktu na dwa polskie Delfiny został zilustrowany zdjęciem Artemisa bez numeru taktycznego A 202.
Szwedzki komunikat na temat kontraktu na dwa polskie Delfiny został zilustrowany zdjęciem Artemisa bez numeru taktycznego A 202.
Autor. SAAB

Koniec roku upłynął pod kątem systemów rozpoznania. W październiku podpisano umowę na leasing amerykańskiego systemu bezzałogowego MQ-9 Reaper, a do Mirosławca dotarły tureckie bezzałogowce Bayraktar TB2. W listopadzie zamówiono za 620 mln euro netto w koncernie Saab, współpracującym jednak z polskimi podmiotami, okręty rozpoznawcze w ramach ciągnącego się od lat programu Delfin. A rok uwieńczyła umowa na dostawę francuskiego systemu satelitarnego, za 575 mln euro.

Reklama

Wielkie kwoty, wielkie wyzwania

Reklama

Mijający 2022 rok był pod wieloma względami rekordowy, jeśli chodzi o zakupy dla Sił Zbrojnych RP. Tylko w Republice Korei i USA podpisano kontrakty warte ponad 17 mld dolarów, czyli około 75 mld złotych. Wprowadzenie zakupionego sprzętu będzie oznaczało skokowy wzrost zdolności bojowych Sił Zbrojnych RP.

Warto też zauważyć, że wraz z wojną (a wcześniej – podjętą „rychło w czas" reformą systemu zakupów) upadło wiele tabu dotyczących systemu pozyskiwania sprzętu. Po pierwsze, zgodzono się na etapowe budowanie zdolności. To pozwoliło na przyspieszenie wprowadzenia sprzętu produkowanego w kraju (np. Gladius), ale i za granicą (chociażby czołgi K2, FA-50). Co więcej, w kilku wypadkach resort obrony zdecydował się wykorzystać w pełni potencjał i zainwestować w rozwój posiadanych lub zamówionych systemów. Taka sytuacja miała miejsce w programie Pilica, który wyewoluował w program Pilica+, ale i w projekcie Gladius. Po trzecie, zaczęto szeroko stosować umowy ramowe, które ułatwiają proces kontraktowania wyposażenia. No i po czwarte, kluczowa stała się szybkość dostaw i samego procesu przygotowania umów. Tym bardziej, że resort obrony zyskał bezprecedensowe finansowanie, już nie na poziomie 2 czy nieco ponad 2 proc. PKB, ale – włącznie z Funduszem Wsparcia Sił Zbrojnych – ponad 4 proc. PKB.

Reklama

Większość z tych elementów, to oczywiście reakcja rządu RP na pełnoskalową wojnę na Ukrainie, wsparta wcześniejszymi wnioskami z zakresu reformy zakupów. Nie ma wątpliwości, że w obecnej sytuacji Wojsko Polskie potrzebuje szybkiego wzmocnienia, z czym wiążą się duże koszty dla budżetu i gospodarki. Szkoda tylko, że te wnioski wyciągane są dopiero teraz, bo gdyby pewne działania (choćby zwiększenie zdolności produkcji Krabów, co rekomendował Strategiczny Przegląd Obronny) podjęto wcześniej, to polska zbrojeniówka miałaby większy udział w „wojennych" zamówieniach. Warto również pomyśleć o umowach wieloletnich, które pozwolą przemysłowi rozbudować swoje moce i dostarczać oraz wspierać sprzęt (także poprzez dostawy amunicji), w długiej perspektywie. Trzeba też mieć nadzieję, że równolegle z pozyskiwaniem „dużych" systemów uzbrojenia, odpowiednia uwaga zostanie poświęcona kwestiom wyposażenia indywidualnego czy łączności na poziomie pododdziału i pojedynczego żołnierza, bo bez tych „prozaicznych" zdolności nie da się zbudować 300-tysięcznej armii.

Reklama
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama