Siły zbrojne
2022: Rok „wojennej” modernizacji Sił Zbrojnych RP [PODSUMOWANIE]
Upływający 2022 rok był pod wieloma względami rekordowy, jeśli chodzi o modernizację techniczną Sił Zbrojnych RP. Zawarto umowy wykonawcze na setki czołgów, haubic i wyrzutni rakiet, a „w kolejce” czeka jeszcze więcej sprzętu. Wszystko to odbyło się w cieniu toczącej się za naszą wschodnią granicą wojny na Ukrainie.
W 2022 roku zostały pobite chyba wszystkie możliwe rekordy, jeśli chodzi o zamawianie nowego sprzętu wojskowego i uzbrojenia dla Sił Zbrojnych RP. Powód jest oczywisty: jest nim wojna na Ukrainie. Toczący się za naszą wschodnią granicą konflikt nie tylko unaocznił zagrożenie, jakie może spotkać Polskę nawet w wypadku krótkotrwałego zajęcia części terenu kraju przez przeciwnika, ale też spowodował konieczność wymiany sprzętu, który został walczącej Ukrainie przekazany w ramach pomocy.
Jednocześnie przyjęto ustawę o obronie Ojczyzny, która dała MON niespotykane wcześniej możliwości finansowania. Dość powiedzieć, że tylko wydatki budżetowe na obronę narodową zostały zwiększone do 3 proc. PKB, a oprócz tego powstał specjalny Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych, z którego finansuje się największe kontrakty. Jak więc przebiegał 2022 rok pod kątem modernizacji?
Pierwszym elementem, o którym trzeba powiedzieć, są jednak nie kontrakty, a systemowe zmiany w zakresie zakupów uzbrojenia. Przygotowywana od pewnego czasu reforma, której najważniejszymi elementami były powołanie Agencji Uzbrojenia oraz Rady Modernizacji Technicznej, została wdrożona, a 1 stycznia swoje funkcjonowanie rozpoczęła wspomniana Agencja Uzbrojenia. To te, systemowe zmiany, umożliwiły kontraktowanie zakupów sprzętu w niespotykanym wcześniej tempie.
Już na przełomie 2021 i 2022 roku zapowiadano przyspieszenie zakupów, dotyczące między innymi Bezzałogowych Systemów Powietrznych, a także projektów Narew i Miecznik, realizowanych przez krajową zbrojeniówkę. Procedowano także zakup czołgów M1A2 SEPv3 Abrams, prowadzony w ramach pilnej potrzeby operacyjnej. Przy okazji ogłoszenia decyzji o zakupie Abramsów przedstawiciele MON i rządu mówili o konieczności przyspieszenia zakupów uzbrojenia, sygnalizując że będą stosowane niestandardowe rozwiązania z uwagi na trudną sytuację w zakresie bezpieczeństwa Polski.
Rekordowy rok
Jedną z pierwszych umów w 2022 roku był jednak zakup bezzałogowców FlyEye na potrzeby jednostek artylerii, kontrakt podpisano ledwie kilka dni przed pełnoskalową agresją Rosji na Ukrainę. Zamówiono łącznie 11 zestawów za 50 mln zł brutto, z terminem dostawy do marca 2023 roku. Jeszcze w lutym wojsko kupiło też terminale łączności satelitarnej. „Worek" z dużymi kontraktami rozwiązał się jednak nieco później, bo w kwietniu. 5 kwietnia podpisano umowę międzyrządową (w trybie FMS) na dostawę 250 czołgów Abrams z wozami zabezpieczenia technicznego M88A2 Hercules i mostami samobieżnym Joint Assault Bridge, z pakietem szkoleniowym, amunicyjnym i zabezpieczeniem logistycznym.
Strzelecki chrzest bojowy na czołgach #Abrams w Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych.
— Dowództwo Generalne (@DGeneralneRSZ) November 23, 2022
Pierwszy raz polskie załogi 🇵🇱 strzelały z Abramsów.
Pierwszym zadaniem ogniowym było wykonanie strzału technicznego oraz LFAST czyli Live-Fire Accuracy Screening Test (skalowanie armaty czołgu). pic.twitter.com/qcvEqEvIMF
Kontrakt za 4,74 mld USD to jedna z największych umów ostatnich lat. Szkolenie polskich żołnierzy na Abramsy już się rozpoczęło. Czołgi będą wyprodukowane w USA i dostarczone do 2026 roku. Transakcja nie zakładała offsetu, lecz są podejmowane działania w celu umożliwienia wsparcia eksploatacji tych wozów w Polsce. Kilka miesięcy później okazało się, że to nie jest ostatni krok Polski, jeśli chodzi o zakupy Abramsów. W grudniu Polska otrzymała zgodę na zakup dalszych 116, tym razem używanych, czołgów M1A1 Abrams w starszej wersji M1A1 FEP, wycofanej z US Marines. Wozy te mają być dostarczane od lata 2023 roku, a ich wprowadzenie ma pozwolić na szybsze uzupełnienie sprzętu dostarczonego Ukrainie. Wszystkie 366 Abramsów wejdzie na wyposażenie 18. Dywizji Zmechanizowanej.
Czytaj też
Partii Abramsów Marines towarzyszyła zgoda USA na zakup przez Polskę aż ćwierć miliona sztuk amunicji czołgowej, w tym ponad 110 tys. przeciwpancernych pocisków podkalibrowych z rdzeniem uranowym, których Amerykanie co do zasady nie sprzedają za granicę, włącznie z najnowocześniejszymi M829A4. I to z tego powodu maksymalna cena została określona na 3,75 mld dolarów. Umowy jeszcze nie podpisano. Wprowadzenie Abramsów będzie bardzo poważnym wzmocnieniem polskich Wojsk Pancernych, wadą tej umowy jest natomiast – wynikający z zakupu w formule pilnej potrzeby operacyjnej – brak udziału przemysłowego w pierwszej fazie jej realizacji.
Czytaj też
Następna umowa na modernizację techniczną była dużym zaskoczeniem i podobnie jak poprzednia, doczekała się kontynuacji. Agencja Uzbrojenia zamówiła od konsorcjum PGZ-Narew za 1,65 mld zł dwie jednostki ogniowe (sześć wyrzutni) pomostowej konfiguracji systemu przeciwlotniczego zwanego „mała Narew", którego głównym uzbrojeniem są brytyjskie rakiety CAMM. Pierwsza z jednostek została już dostarczona, druga będzie przekazana w 2023 roku. Tak szybkie tempo realizacji programu stało się możliwe dzięki temu, że dysponowano umową ramową, przemysł od lat przygotowywał się do integracji właśnie tego rozwiązania, a dodatkowo wykorzystano istniejące elementy systemu wykrywania i dowodzenia (po dostosowaniu). Pierwszy system „mała Narew" został już dostarczony, do jego wykorzystania przygotowują się przeciwlotnicy 18. Dywizji Zmechanizowanej. Jest to pierwszy w historii Wojska Polskiego zestaw krótkiego zasięgu ze zdolnością wielokanałowego rażenia celów (jedna jednostka ogniowa może zwalczać kilkanaście celów jednocześnie). To ważna zdolność w kontekście ryzyka zmasowanych ataków rakietowych, takich z jakimi boryka się dziś na przykład Ukraina.
Niemal pół roku po podpisaniu umowy na „małą Narew" zatwierdzono kolejne porozumienie zakładające zakup wyrzutni rakiet CAMM – na razie umowę ramową. Tym razem chodzi o system Pilica+, który ma zintegrować zmodyfikowany system dowodzenia zestawu przeciwlotniczego Pilica (w służbie są cztery jednostki, dwie kolejne są zamówione), z wyrzutniami rakiet CAMM, radarami Bystra a docelowo także armatami dostosowanymi do wykorzystania amunicji programowalnej oraz systemem zwalczania bezzałogowców. Pilica+ ma uzupełnić ochronę baterii Patriot/IBCS i odciążyć w tej roli system Narew.
Wróćmy jednak do pierwszej połowy „rekordowego" roku. Przełom kwietnia i maja to dwa kontrakty na zakup bezzałogowców. Pierwsza umowa, na 50 mln zł, dotyczyła dostaw kilkuset systemów Warmate w celu zaspokojenia bieżących potrzeb Sił Zbrojnych RP. Nawet jeśli kwota tej umowy jest stosunkowo mała w porównaniu do innych, to i tak jest ona bardzo ważna. Wojsko Polskie wznowiło bowiem po pięciu latach i długich formalnych bojach o wprowadzenie na uzbrojenie (zakończonych w styczniu 2021) zakupy tego ważnego i bardzo dobrze sprawdzającego się na Ukrainie systemu.
Na początku maja producent systemu Warmate, czyli Grupa WB, otrzymała jednak nieporównywalnie większą umowę. Za 2 mld zł ma ona dostarczyć cztery bateryjne moduły ogniowe systemu Gladius – bezzałogowców rozpoznawczych i uderzeniowych działających na dystansie do 100 km, przeznaczonych do wykorzystania w pułkach artylerii. „Moduł ogniowy" to nie tylko wyrzutnie i same bezzałogowce, ale też wozy dowodzenia, wsparcia itd. Wszystko jest oczywiście spięte przez system kierowania ogniem i zarządzania walką Topaz, ten sam, który jest obecny we wszystkich nowych i zmodernizowanych polskich systemach artyleryjskich. Sam Topaz jest też ulepszany, pod koniec roku zawarto umowę ramową na modyfikację go do standardu Topaz+, pozwalającego na wymianę danych w ramach interfejsu ASCA, co ułatwi współpracę z amerykańską i sojuszniczą artylerią.
Czytaj też
Wróćny jednak do kontraktu na Gladiusa. Będzie on bardzo poważnym wzmocnieniem dla polskiej artylerii, zarówno ze względu na zdolności uderzeniowe, jak i rozpoznawcze, bo artylerzyści zyskają narzędzia do rozpoznania na dalszy dystans. A środków uderzeniowych, jak się niebawem przekonamy, będzie tylko więcej. Kontrakt na Gladiusa doczekał się zresztą swojej kontynuacji, bo na MSPO w Kielcach podpisano umowę na pracę rozwojową na kolejną generację systemu (Gladius 2), system ma być zdolny do rażenia celów na dystansach „przekraczających 100 km" i gotowy do 2026 roku.
W maju br. do władz Stanów Zjednoczonych wystosowano dwa wnioski o zakup uzbrojenia w trybie FMS. Pierwszy, o którym szef MON Mariusz Błaszczak mówił podczas konferencji Defence24 DAY, dotyczy kontynuacji programu Wisła, czyli zakupu sześciu baterii wraz z pociskami PAC-3 MSE, radarami dookólnymi i systemem IBCS. Po realizacji tego wniosku Polska ma zyskać system obrony średniego zasięgu w docelowym kształcie, a dodatkowo rozszerzona ma zostać współpraca przemysłowa. Jak na razie nie było notyfikacji Kongresu, jednak koszt tego kontraktu można oszacować na kilkanaście miliardów dolarów.
Drugi wniosek dotyczył pozyskania aż 486 wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych systemu HIMARS. MON podjął bowiem decyzję o skokowym zwiększeniu zdolności w zakresie artylerii rakietowej na bazie doświadczeń z Ukrainy. O ile wcześniej systemy tej klasy miały być obecne jedynie na szczeblu dowództwa komponentu, to obecnie będą również na poziomie taktycznym (dywizje, prawdopodobnie także brygady).
Po kilku miesiącach negocjacji okazało się, że dostarczenie tak dużej liczby HIMARS (większej, niż wykorzystuje dziś armia amerykańska) nie jest możliwe, dlatego zakupiono również koreański system K239 Chunmoo, wraz z rakietami kierowanymi o zasięgu 80 km i pociskami balistycznymi o donośności 290 km. Przygotowania realizowano w iście ekspresowym tempie, bo w październiku podpisano umowę ramową, a w listopadzie pierwszą umowę wykonawczą na 218 wyrzutni, kilkanaście tysięcy rakiet, z dostawą do 2027 roku, za około 3,55 mld USD. Co ważne, system Chunmoo (podobnie jak HIMARS), ma wykorzystywać polski system dowodzenia Topaz i polskie podwozia Jelcza (na te ostatnie złożono już pierwsze zamówienia).
Czytaj też
W czerwcu podpisano z kolei umowę na pociski przeciwlotnicze Piorun (3,5 tys. rakiet i 600 mechanizmów startowych). Rakiety te sprawdziły się na Ukrainie, a zdolności produkcyjne są zwielokrotniane, również na potrzeby eksportu. W tym samym miesiącu podpisano też kontrakt dotyczący Marynarki Wojennej, a mianowicie umowę na trzy niszczyciele min Kormoran II, za prawie 2,5 mld zł. W tym roku polska flota odebrała też dwa seryjne Kormorany z zamówienia z 2017 roku (ORP Albatros i ORP Mewa). Kontynuowano też prace nad fregatami Miecznik, które mają być budowane przez konsorcjum PGZ w oparciu o brytyjski projekt Arrowhead 140.
W połowie roku podpisano również zamówienia na mosty pontonowe PFM, zastępujące „zasłużone i wysłużone" parki pontonowe PP-64. To zdolność, której nie można przecenić, zwłaszcza w armii, która wprowadza na uzbrojenie setki ponad 60-tonowych czołgów... i nieco tylko od nich lżejszych haubic samobieżnych. Kolejne zamówienie na sprzęt optoelektroniczny otrzymała spółka PCO.
Lipiec rozpoczął się od kontraktów na broń przeciwpancerną, lub zintegrowaną ze sprzętem przeciwpancernym. Za taki można uznać 32 śmigłowce wielozadaniowe AW149, które za 8,25 mld zł brutto dostarczy PZL Mielec, bo będą uzbrojone w rakiety „klasy Hellfire". Obrona przeciwpancerna to też wieże ZSSW-30, na które podpisano pierwszą umowę wykonawczą. 70 wież zostanie zintegrowanych z transporterami Rosomak. Wieże te, jak wiemy, są uzbrojone w zaawansowany system kierowania ogniem, armaty 30 mm i wyrzutnie rakiet Spike.
Zamówiono więc pierwsze Rosomaki (i w ogóle pojazdy Wojska Polskiego) zintegrowane z nowoczesnym uzbrojeniem przeciwpancernym. A system ZSSW-30 ma w przyszłości trafić także na BWP Borsuk, który przeszedł do fazy badań kwalifikacyjnych. Do umowy pracę rozwojową na Borsuka podpisano też aneks na cztery wozy, by przyspieszyć wprowadzenie do służby.
Lipiec to również umowa ramowa na moduł bojowy niszczycieli czołgów Ottokar-Brzoza (mają być posadowione na pojazdach 4x4 z Huty Stalowa Wola, jako uzbrojenie wskazano w pierwszej kolejności ppk Brimstone) oraz na kilkanaście tysięcy granatników przeciwpancernych M72. I znowu – to pierwszy zakup w historii.
Czytaj też
Ale największe „premiery" miały miejsce pod koniec lipca. Wtedy to podpisano umowy ramowe na sprzęt z Republiki Korei: łącznie 1000 czołgów K2/K2PL, 672 haubice samobieżne K9A1/K9PL oraz 48 lekkich myśliwców FA-50/FA-50PL. Dodajmy, że pierwsze umowy wykonawcze na 180 czołgów i 212 haubic (oraz wszystkie samoloty) produkowane w Korei zostały już podpisane w sierpniu i we wrześniu, a pierwsze partie 10 czołgów i 24 haubic – dostarczone (w grudniu).
Łączna wartość podpisanych umów wykonawczych z przemysłem Republiki Korei przekracza 12 mld dolarów, czyli grubo ponad 50 mld złotych, z czego 2,4 mld USD przypada na haubice, 3,43 mld USD na czołgi, 3 mld na samoloty, a 3,55 mld na system artylerii rakietowej. Zakresy umów obejmują też pakiety logistyczne i szkoleniowe oraz – w wypadku sprzętu „lądowego" – duże pakiety amunicji.
Umowy z Koreą mają wiązać się z transferem technologii produkcji czołgów i haubic, ale ten będzie wymagał bardzo mocnego zaangażowania polskiego przemysłu. Jeśli o haubice chodzi, to kontrowersje wywołał fakt zamówienia ich w Korei, podczas gdy w Polsce produkowane są Kraby, dostarczane też Ukrainie i sprawdzające się w warunkach bojowych. MON odpowiada, że polski przemysł nie ma wystarczających mocy produkcyjnych, by je dostarczyć w odpowiednio szybkim tempie. Szkoda tylko, że decyzji o zwiększeniu tych mocy nie podjęto wcześniej, choć na taką potrzebę wskazywały rekomendacje Strategicznego Przeglądu Obronnego zakończonego w 2017 roku. W ramach ustanowionego ustawą o obronie Ojczyzny pakietu wzmocnienia Sił Zbrojnych RP podpisywano też inne umowy, chociażby na granatniki automatyczne 40 mm.
Czytaj też
We wrześniu podpisano kilka innych umów, ważnych dla polskiej artylerii. Tuż przed rozpoczęciem targów MSPO zamówiono dwa moduły ogniowe Regina z 48 haubicami Krab, a już w ich trakcie – 30 Artyleryjskich Wozów Rozpoznawczych na bazie Rosomaka. O ile ten pierwszy kontrakt stanowi kontynuowanie wcześniejszej produkcji, to ten drugi to rozpoczęcie seryjnych dostaw wozów rozpoznawczych, których polskiej artylerii bardzo brakuje. W przyszłości, w zmodyfikowanej konfiguracji, wozy rozpoznawcze mogą też trafiać do innych modułów ogniowych (Regina, Chunmoo), niekoniecznie na podwoziu Rosomaka.
W Kielcach zamówiono też kabiny dowodzenia dla zestawów Wisła (Patriot/IBCS), kupowanych w pierwszej fazie oraz inne elementy optoelektroniczne i łączności czy samochody Jelcz. Nad kontraktem dla Wisły warto się na chwilę zatrzymać, bo to ostatnia umowa dotycząca realizacji pierwszego etapu tego kluczowego programu obrony powietrznej. Dzięki niej system Wisła pozyskiwany w I fazie (a w kolejnych etapach także II faza Wisły oraz Narew) będzie w pełni dostosowany do polskich wymogów. Wchodzące w skład PGZ Wojskowe Zakłady Elektroniczne porozumiały się następnie z koncernem Northrop Grumman, bo obejmie to transfer technologii systemu IBCS. Skoro o Wiśle mowa, to w 2022 roku rozpoczęły się też dostawy systemu Patriot zintegrowanego z IBCS pozyskanego w pierwszym etapie programu. Obecnie prowadzone są prace integracyjne, a sam system będzie stopniowo osiągął gotowość bojową.
Czytaj też
Jeszcze we wrześniu poinformowano też o wysłaniu przez stronę polską wniosku w sprawie aż 96 śmigłowców AH-64E Apache Guardian. Maszyny mają trafić między innymi do 18. Dywizji Zmechanizowanej, a zakup Apache to następstwo programu Kruk. MON zdecydował się na zwielokrotnienie jego zakresu. Śmigłowcom towarzyszyć ma offset, a także rozwiązanie pomostowe, polegające na czasowym udostępnieniu przez Amerykanów maszyn prawdopodobnie w starszej wersji AH-64D, by szybciej osiągnąć gotowość i zastąpić stare Mi-24. W tym samym miesiącu przedłużono też licencję na produkcję KTO Rosomak, co pozwoliło zamówić kolejne transportery w wersjach ewakuacji medycznej oraz rozpoznania technicznego.
Koniec roku upłynął pod kątem systemów rozpoznania. W październiku podpisano umowę na leasing amerykańskiego systemu bezzałogowego MQ-9 Reaper, a do Mirosławca dotarły tureckie bezzałogowce Bayraktar TB2. W listopadzie zamówiono za 620 mln euro netto w koncernie Saab, współpracującym jednak z polskimi podmiotami, okręty rozpoznawcze w ramach ciągnącego się od lat programu Delfin. A rok uwieńczyła umowa na dostawę francuskiego systemu satelitarnego, za 575 mln euro.
Wielkie kwoty, wielkie wyzwania
Mijający 2022 rok był pod wieloma względami rekordowy, jeśli chodzi o zakupy dla Sił Zbrojnych RP. Tylko w Republice Korei i USA podpisano kontrakty warte ponad 17 mld dolarów, czyli około 75 mld złotych. Wprowadzenie zakupionego sprzętu będzie oznaczało skokowy wzrost zdolności bojowych Sił Zbrojnych RP.
Warto też zauważyć, że wraz z wojną (a wcześniej – podjętą „rychło w czas" reformą systemu zakupów) upadło wiele tabu dotyczących systemu pozyskiwania sprzętu. Po pierwsze, zgodzono się na etapowe budowanie zdolności. To pozwoliło na przyspieszenie wprowadzenia sprzętu produkowanego w kraju (np. Gladius), ale i za granicą (chociażby czołgi K2, FA-50). Co więcej, w kilku wypadkach resort obrony zdecydował się wykorzystać w pełni potencjał i zainwestować w rozwój posiadanych lub zamówionych systemów. Taka sytuacja miała miejsce w programie Pilica, który wyewoluował w program Pilica+, ale i w projekcie Gladius. Po trzecie, zaczęto szeroko stosować umowy ramowe, które ułatwiają proces kontraktowania wyposażenia. No i po czwarte, kluczowa stała się szybkość dostaw i samego procesu przygotowania umów. Tym bardziej, że resort obrony zyskał bezprecedensowe finansowanie, już nie na poziomie 2 czy nieco ponad 2 proc. PKB, ale – włącznie z Funduszem Wsparcia Sił Zbrojnych – ponad 4 proc. PKB.
Większość z tych elementów, to oczywiście reakcja rządu RP na pełnoskalową wojnę na Ukrainie, wsparta wcześniejszymi wnioskami z zakresu reformy zakupów. Nie ma wątpliwości, że w obecnej sytuacji Wojsko Polskie potrzebuje szybkiego wzmocnienia, z czym wiążą się duże koszty dla budżetu i gospodarki. Szkoda tylko, że te wnioski wyciągane są dopiero teraz, bo gdyby pewne działania (choćby zwiększenie zdolności produkcji Krabów, co rekomendował Strategiczny Przegląd Obronny) podjęto wcześniej, to polska zbrojeniówka miałaby większy udział w „wojennych" zamówieniach. Warto również pomyśleć o umowach wieloletnich, które pozwolą przemysłowi rozbudować swoje moce i dostarczać oraz wspierać sprzęt (także poprzez dostawy amunicji), w długiej perspektywie. Trzeba też mieć nadzieję, że równolegle z pozyskiwaniem „dużych" systemów uzbrojenia, odpowiednia uwaga zostanie poświęcona kwestiom wyposażenia indywidualnego czy łączności na poziomie pododdziału i pojedynczego żołnierza, bo bez tych „prozaicznych" zdolności nie da się zbudować 300-tysięcznej armii.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Konieczne jest zrozumienie potrzeby budowania całej podstawy technologii bazowych - także dla produktów podwójnego zastosowania - jako lokomotywy rozwoju ekonomii i eksportu Bo technologia na poziomie podstawowym jest wspólna i dla przemysłu zbrojeniowego i dla cywilnego. Polski. Czyli chodzi o strategiczny skok - DOTOWANIE i modernizacja CAŁEGO własnego przemysłu - przy okazji zbrojeń. A u nas odwrotne myślenie Króla Ćwieczka - zadłużyć się na zbrojenia - kosztem gospodarki. Biadania nad uzależnieniem strukturalnym Polski od Niemiec [my w roli podwykonawcy] i patetyczne apele o "wstawanie z kolan" są pustym gardłowaniem bez sensu - trzeba zbudować własny Przemysłu 4.0 - tylko wtedy złamiemy dualizm na Łabie i strukturalne uzależnienie.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Brak budowania szeroko rozumianej UNIWERSALNEJ artylerii rakietowej i lufowej. Wyrzutnie rakietowe winny być przystosowane do rakiet ziemia-ziemia ale i ziemia-powietrze. W tym do odpalania pionowego. A rakiety ofensywne [np. 239 i 600 mm do K239] winny być traktowane jako "nosiciel głowicy" - a to głowica może być np. "zwykły" ładunek bojowy - ale równie dobrze jako drugi stopień rakieta plot czy prak. Tak samo artyleria lufowa - np. Krab winien mieć amunicję precyzyjną nie tylko na mobilne cele powierzchniowe - ale także na cele powietrzne [Leonardo Vulcano - półaktywny tzw, Dardo, czy BAE HVP - ostatni sprawdzony jako plot/prak w....2020 z M109A6]. Także kppanc winny być bardziej uniwersalne - z wymiana głowicy także przeciw celom powietrznym - np. Brimstone 3 z prędkością 450 m/s do zwalczania śmigłowców czy wolniejszych płatowców.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
@krecenie wora - irańskie drony są bardzo tanie, proste w konstrukcji, hałaśliwe, wolne i relatywnie łatwe do wykrycia. Ich główne zadanie to przeciążanie ukraińskiej plot, co toruje drogę zaawansowanym pociskom manewrującym. Generalnie na saturację ataków rojów dronów nie ma dobrego lekarstwa - zawsze jest próg obrony, po którego przeskoczeniu następuje skok skuteczności ataku. Natomiast zupełnie co innego drony specjalizowane do ataków intruderskich - np. odrzutowy stealth Kratos Valkyrie za 2 mln dolarów. Te drony na pewno wyprą całkowicie zarówno samoloty pola walki [A-10, Su-25 itp] ale i śmigłowce szturmowe. Co do np. Warmate czy Lanceta czy Switchblade - nie ma wątpliwości co do ich skuteczności. A generalnie drony rozpoznania i drony pozycjonujące cele [także aktywnie] to podstawa dla "króla wojny" artylerii precyzyjnej lub korygowanej dronowo real-time - i zadaje ponad 80% strat.
Był czas_3 dekady
Zakupujemy w Korei pociski rakietowe 239 mm i 600 mm o zasięgu 80 i 290km. Potrzebujemy jeszcze czegoś pośredniego jak np 150km, a te powinniśmy opracować sami. "Opracowany przez inżynierów z Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia z Zielonki silnik rakietowy o średnicy 300 mm nadaje się nie tylko do tego, aby napędzać cywilne badawcze rakiety suborbitalne, lecz także wojskowe pociski balistyczne o zasięgu około 150 km. Urządzenie zaprezentowano na tegorocznym Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach."
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Sorien - w moim komentarzu ani słowa o "polskich dezerterach". Bujasz w myśleniu życzeniowym. Wręcz odwrotnie - budowa suwerennej całokrajowej A2/AD Tarczy i Miecza Polski plus pozyskanie suwerennego jądrowego odstraszania strategicznego - to klucz, by do Polski jako dawcy bezpieczeństwa i stabilizacji, dołączyła Ukraina i Wschodnia Flanka - jako połączony system ekonomiczny i polityczny. A to już jest gracz, z którym najpierw UK, a potem USA będą musiały się liczyć. Nie mówiąc o jądrze karolińskim [Niemcy+Francja+Benelux].
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Brak strategii wojskowej Polski. Podstawą winno być takie zwiększenie obrony nieba i takie zwiększenie precyzyjnej projekcji siły dalekiego zasięgu, aby Rosji atak się nie opłacał w kalkulacji koszt/efekt. Dlatego NOWY PMT winien w części oficjalnej ustanowić absolutny priorytet na budowę SUWERENNEJ całokrajowej sieciocentrycznej A2/AD Tarczy i Miecza Polski. W części nieoficjalnej - pozyskanie SUWERENNYCH zdolności strategicznego odstraszania jądrowego wszelkimi sposobami. Tak, by mieć przewagę lokalną w wojskach konwencjonalnych i w zagrożeniu infrastruktury Rosji po Ural - i wystarczające dobre odstraszanie jądrowe, zabezpieczające przez "przedrukowaniem" przez Kreml jego ew. klęski konwencjonalnej na rzecz wymuszenia swoich celów terrorem jądrowym.
Sorien
Jeżeli chodzi o stan wojny to nie będzie potrzeba wysyłać listów gończych.... Ruskie jak rusza na nas to już nauczyli się na błędach i pogodzili się że jedyną ich mocną stroną to jak zwykle ilość i tak będą nas atakować więc w czasie III WŚ a to już jak Polska zostanie zaakceptowana to na nic nie przyrządza się paszporty , ucieczka na zachód Europy bo Niemiec pierw wygoni na front Polskich dezerterów jak ma Hansa wysyłać .... Co do pokoju to przesadzasz że by uciekali . A listy gończe za omijanie służby wojskowej by się sprawdziły bo to zgodnie z prawem by było i zachód by ich odsyłał
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
cd Bez tej A2/AD Tarczy i Miecza Polski jako rdzenia zdolności WP [opartej o kompleks C5ISTAR/EW spinający sieciocentrycznie wszystkie domeny w jedną w czasie rzeczywistym] i bez strategicznego odstraszania jądrowego - oceniam, że nie przetrwamy w ostatecznym rozrachunku w strefie zgniotu, a wszelka modernizacja WP ma charakter polityczny pod epatowanie wyborców-laików ZŁUDZENIEM obrony, zamiast zapewnienia realnego zabezpieczenia i realnego balansu strategicznego odstraszania jądrowego wobec Rosji. Po 24 lutego 2022 wszelkie traktaty o nieproliferacji itp ograniczenia tracą rację bytu wobec nadrzędnej racji stanu i interesu narodowego - stawką jest "all or nothing".
PJ
Zgadzam się z Tobą co do priorytetów jakie nasza armia mieć powinna, Postaram się odpowiedzieć na Twoje pytanie czemu tak nie jest, trzymając się faktów. FAKT 1. Wschodnia flanka NATO jest bezbronna, kraje bałtyckie nie do obrony. FAKT 2. Nasza strategia obronna to cofnięcie się na linię Wisły i próba obrony tym co pozostało w oczekiwaniu na pomoc NATO. FAKT 3. Stan naszej armii - może najlepiej opisał to Dworczyk w ujawnionych mailach - krótko dramat. FAKT 4. Po 24.02.2022 nasz rząd zaczął dozbrajać i modernizować naszą armię. W jaki sposób? Obrazowo: 1000 czołgów K2 i 2 satelity rozpoznawcze!!! Dlaczego??? Bo nie jesteśmy sojusznikiem USA tylko ich kelnerem. Mamy być całkowicie zależni od ich systemów rozpoznania/antydostępowych. Mamy kupować ich uzbrojenie za ciężkie miliardy dolarów oraz wziąć na siebie główny ciężar obrony wschodniej flanki NATO.
Sorien
Jedno to wyborcy laicy - co im się dziwić jak tu są chyba w większości tacy co bez czołgów wojska nie wiedzą 🤦 , drugie to stratedzy co studia za "tryskawki " kończyli i ich pasja nie jest napewno strategia a jak są tam tacy to sa słabo słyszalni . Drugie to jest cel wyższy - czyli jeszcze większe zrośnięcie się z USA . Na jedno dobrze na drugie bez potrzeby bo USA tak czy siak będzie nas bronić nie dlatego że nas lubi ale dla tego by nie dać Azji większej strefy wpływów i przez to siły..... Czołgi , jakieś borsuki, mieczniki i inne karpie będą nas drogo kosztować forsy i strat na przyszłym polu walki. Te mld powinno wydawać się na dosłownie tysiące Himarsów ale i zwykłych langust z prostą amunicja ale z masowa ilością zapasów , na systemy rakietowe do atakowania bezpośrednio ruskiego terenu na samoloty . I na pobór przymusowy wyposażenie dla tych ewentualnych milinów żołnierzy
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Nasze Kormorany II - z których MON i PMW są tak dumne - są również PRZESTARZAŁE systemowo. Wszystkie nowoczesne marynarki przechodzą na systemy bezzałogowe - tańsze i bardziej wydajne operacyjnie. Jeden najnowszy Hugin-ER przeszuka 2 razy większy obszar niż Kormoran II. Jak rozmawiam z ludźmi z PMW - zwykle nie chcą na ten temat rozmawiać MERYTORYCZNIE - a jeden poirytowany wprost mi oznajmił wprost, że "Mieczniki i Kormorany muszą być, bo etaty musza być".....no comment. Zresztą tak samo na takich płytkich i zamkniętych wodach jak Bałtyk - najlepsze są nie załogowe OP - tylko skalowane drony bojowe - notabene w US Navy już zaawansowany program relatywnie dużych podwodnych dronów bojowych [ca 20 t] nosi kryptonim.....Orca.
Sorien
Odzyskuje nadzieję bo myślałem że sami "teoretyczni " tu siedzą bez zdolności praktycznego spojrzenie na realia dzijeszego pola walki
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Notabene - umowny Rosomak 2 również powinien mieć napęd hybrydowy - i WTEDY znikają SZTUCZNE "pływalnościowe" ograniczenia co do masy i opancerzenia. Zamiast Kruka czy samolotów pola walki - cała skala dronów wirnikowych i płatowych [w tym odrzutowców stealth jak proponowany na MSPO2022 Kratos Valkyrie czy świeżo oblatany Bayraktar Kizilelma]. Wdrożenie od ręki do masowej produkcji ILX-27, czy dronizacja bojowa Flaris LAR. Czy wreszcie masowe użycie Gladiusa. Bo - powtórzę dobitnie raz jeszcze - załogowe mamuty zimnej wojny - jak Apache czy A-10, czy mamuty lądowe - jak czołgi - są już przestarzałe na saturacyjnym bezpośrednim polu walki od wojny w Ukrainie - od 2022.
Sorien
Znów się zgadzam z tym że apach przy tak nie wymagającym przeciwniku technicznym jak Azja (Chiny +Rosja i przyjaciele) mogą się przydać . Mają rakiety co mogą atakować z 8km więc dos daleko ..... Bo wiadomo latać przy froncie tym to samobójstwo nawet walcząc z Azja ... Nie zapominajmy też że NATO nie będzie prowadzić wojny z USA tylko z Azja a tam aż takiego szału nie ma i techniki . A-10 - jak są to są ale nowych nie robić bo faktycznie na dzisiejszym polu walki to drogie jednorazowki . Inwestować w drony , artylerię wszelakiej maści , rakiety wszelkiej maści termowizyje i noktowizyje i pobór przymusówy. Dla nawiedzonych panów co zaraz zaczną bredzić że nie da się robić ofensyw bez pojazdów pancernych .... Druga strona też ich mieć nie będzie więc ofensywy jak na I WŚ na froncie wschodnim na pieszo masami i tyle .
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Dada81 - nigdy nie twierdziłem że K2 czy Abramsy czy Leo 2 to ruski szrot. Chodzi o zasadnicze sprawy STRUKTURALNE zmian pola walki i jego głębokości na szczeblu i taktycznym i operacyjnym, które powodują, że nawet najnowoczesnijszy czołg stał się systemem PRZESTARZAŁYM - bo zdeklasowanym przez pozahoryzontalną precyzyjną projekcję siły artylerii rakietowej i lufowej i dronów. Czołg to system specjalizowany [SKO, elewacja, amunicja] do bezpośredniego niekierowanego ognia dohoryzontalnego, głównie do walki z innymi czołgami,, także ze względu na ukształtowanie pancerza - więc jest SYSTEMOWO z góry przegrany wobec precyzyjnej pozahoryzontalnej projekcji siły. Niestety MON i generalicja nadal są wpatrzeni w "jedynie słuszne" doktryny wojowanie a la zimna wojna wzór 1980. z czołgami w wielkich masach i w wielkich jednostkach jako głównym środkiem przełamania operacyjnego....
PJ
Tadeusz w dniu dzisiejszym o 11.40 odpowiedziałem na Twoje przemyślane i uzasadnione pytania, które stawiasz na forum. Już kiedyś postawiłem to pytanie na forum w dyskusji dot. modernizacji naszej armii ale nikt nie załapał, spróbuję jeszcze raz. A jeśli odrzucimy nieudolność i zimnowojenne myślenie naszej generalicji, o którym też piszesz i przyjmiemy, że zakup 1000 K2 + 366 Abramsów + 247 Leopardów, które już mamy nie jest przypadkowy tylko celowy ... to co wychodzi?
Sorien
Tu się z panem zgodzę . To są bardzo drogie trumny . 8mln za sztukę . Co do generalicji.... Żeby to jeszcze było że mają myślenie że zagonami pancernymi jak w czasie zimnej wojny... Ja się pytam jakie zagony ? 1500 sztuk to nie żadne zagony ... W szczycie zimniej wojny ZSRR miał ponad 60 tys czołgów do ataku ... Polska to i tak ma dużo bo takie Niemcy Francja o UK to po 200- 300 sztuk . Co do ogólnej konkluzji zgadza się czołgi to przestarzałe systemy .... Popełniamy ten sam błąd co Francja w 1939 roku szykowali się na wojnę która była a nie na przyszłą .... Wojna na UA robi tym strategom potwierdzenie a naszej obronności wielką krzywdę .... Bo patrząc na UA wydawać by się mogło że czołgi faktycznie są dobre itp .... Ale zapomniamy że jak będzie wojna w Polsce czyli IIIWŚ -wojna masowa o wiele większa niż to co na Ukrainie to NATO ani Azji nikt nie doślę czołgów te co będą zostaną rozwalone raz dwa a potem witamy na I WŚ w XXI wieku
kreceniewora
Konflikt na Ukrainie dobitnie pokazuje, ze drony bojowe są kompletnie BEZUŻYTECZNE na współczesnym, wysoko nasyconym obroną przeciwlotniczą polu walki. Ukraińska OPL zestrzeliwuje NAWET 100% użytych w atakach rosyjskich dronów bojowych, które we współczesnym konflikcie zbrojnym są niczym więcej, jak latającą tarczą strzelecką... W związku z tym wydawanie miliardów na tak NIESKUTECZNY i łatwy do zniszczenia środek bojowy, do którego strzela się jak do kaczek, jest kompletnie bezuzasadnione. Zamiast tego lepiej zainwestować w sprzęt faktycznie potrzebny na wojnie, taki jak czołgi, bojowe wozy piechoty czy armatohaubice. Głównodowodzący Ukraińskich Sił Zbrojnych Walerij Zalużny w niedawnym wywiadzie powiedział, ze Ukraina potrzebuje: 300 czołgów, 700 BWP i 500 haubic, aby wygrać wojnę. Ani słowa o dronach. Kto zatem ma rację - głównodowodzący SZ Ukrainy czy Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy?
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Obecny SKUTECZNY sposób wojowania - i prowadzenia natarcia przez Ukraińców - to rozpoznanie satelitarne [via USA] i dronowe do 100 km, ogień precyzyjny z HIMARSÓw na 80 km, misje "intruderskie" dronów bojowych i pozycjonujących cele, ogień precyzyjny z armatohaubic [z APR np. Krabów z Leonardo Vulcano - na 80 km] - po tym "zmieleniu" i obezwładnieniu zaplecza - idzie ogień artylerii na strefę 5-20 km - do akcji idą rozproszone grupy bojowe BWP i BTRy z desantem na pancerzu, dopiero za nimi czołgi - jako odwód i jako wsparcie WWO. I grupy bojowe nie tyle zwalczają punkty oporu - ile je izolują i omijają i idą dalej - rozbicie powierzając moździerzom, Goździkom, "improwizowanym bojowo" dronom. Czołgi też w tym uczesnticzą - ale dopiero jak się upewnią, że Rosjanie nie mają kppanc...
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Samo lądowo-powietrzne pole walki zmieniło się ZASADNICZO na NASZYM teatrze wojny. Czołg to najwyżej WWO/WWB operujący ZA mobilna piechotą - i to w dużym rozproszeniu na poziomie plutonów - próbuje się też robić z nich artylerie do ognia pośredniego - żeby JAKOŚ je wykorzystać - skoro już je się posiada. Śmigłowce szturmowe i samoloty pola walki straciły rację bytu wobec saturacji MANPADS i wyższych pięter plot. Generalnie strefa "niczyja" na umownej "linii frontu" jest tak nasycona sensorami, zwłaszcza z dronów, że wszelkie szturmy a la zimna wojna - z koncentracją żołnierza i sprzętu - natychmiast ściągają ogień [kierowany dronami - albo wręcz pozycjonowany laserowo dla amunicji precyzyjnej] - który rozbija i masakruje tę koncentrację, a kppanc i drony dokańczają. A my z uporem w wielkie masy czołgów w dywizjach pancernych....
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
cd Od 2014 proponuję posadowienie A2/AD Tarczy i Miecza Polski [z sensorami, retransmiterami - ale i z efektorami] na dronach-aerostatach HALE wysokiego pułapu [jak Thales Stratobus na wysokości 20 km]. z dyspozycyjnością 98%. Najpierw 20 km - z horyzontem bezpośredniej obserwacji real-time 500 km, potem z pułapem 40+ km - i horyzontem kontroli 1000 km. Oczywiście i obrona przeciwrakietowa [i plot] zyskuje z aerostatów HALE skokowo lepsze krytyczne parametry - czas reakcji, pułap i zasięg przechwycenia - to samo dotyczy ofensywnych efektorów pocisków manewrujących, balistycznych, czy dronów. Dla MON i innych instytucji jest to poza zasięgiem zrozumienia - właściwie jest to ZAGROŻENIE ich wygodnego utartego funkcjonowania - i taniego odrywania kuponów od realizacji JUŻ PRZESTARZAŁYCH [zasadniczo ZAŁOGOWYCH - czyli ETATOWYCH] programów PMT.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Nasza generalicja, SG, MON, ASW itp instytucje nadal są zapatrzone w WP wzór 1980 - 300 tys żołnierzy plus wielkie masy czołgów w dywizjach pancerno-zmechanizowanych. A my potrzebujemy sieciocentrycznego kompleksu C5ISTAR/EW który zepnie wszystkie nosiciele, sensory, efektory wszystkich domen - w jedna metadomenę sterowaną w czasie rzeczywistym. Rozmawiałem z paru wyższymi oficerami - reakcja albo "to u nas nigdy nie będzie" albo "to brednie i s-f". Na bazie tego rdzenia C5ISTAR/EW [gdzie ze względu na czas rzeczywisty i mnogość kontrolowanych obiektów - konieczne jest bardzo wysokie wsparcie, wręcz autonomiczne sterowanie AI] - musimy zbudować całokrajowa A2/AAD Tarczę i Miecz Polski - chroniąca niebo całej Polski [a nie obrona punktowa] i jednocześnie zapewniająca saturacyjną projekcję siły [od rakiet i pocisków manewrujących po drony] przynajmniej po Ural.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
PJ - dla polityków [i to KAŻDEJ opcji - np. w razie zmiany władzy w 2023] - armia "starego wzoru" ekstensywna, oparta o liczbę etatów [czyli wdzięcznych wyborców - wliczając rodziny żołnierzy] - jest po prostu LEPSZĄ opcji dla Ich polityki i dla utrzymania się przy władzy. Tu działa suboptymalizacja - interes polityków i systemu partyjnego ponad państwem i społeczeństwem - powtarzam - niezależnie od opcji politycznej. Liczy się nie MERYTORYCZNA modernizacja WP - tylko PROPAGANDOWY jej OBRAZ windujący partykularne interesy polityków i partii - lansujący ich medialnie jako "jedynie słusznych zbawców narodu". Powtórzę - to kwestia systemowa samej struktury funkcjonowania systemu politycznego w Polsce i uzależnienia od niej instytucji państwa - w tym np. MON.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Programy Wilk, Kruk, Miecznik, Kormoran II są PRZESTARZAŁE SYSTEMOWO względem NASZEGO pola walki. Program Borsuk ma poważne wady wynikające z błędnych założeń u podstaw. Traktowanie FA-50PL jako następcy Su-22 czy w roli jakiegoś :"szturmowca" czy samolotu pola walki jest całkowicie od rzeczy - to zadanie już przejęły drony bojowe - np. Kratos Valkyrie. Generalnie brak synergii i myślenia perspektywicznego - sztywne trzymanie się starych zimnowojenynch koncepcji i programów - i nader niechętne i z trudem wymuszone realem podejście do dronizacji, broni precyzyjnych, sieciocentryczności - za to nacisk na budowanie ekstensywnego i kosztownego modelu rozbudowy licznych kadr [etaty to kariera] na 300 tys żołnierzy [czyli nasycenie tzw. "bagnetami"] - w sytuacji, gdy broń piechoty zadaje w Ukrainie 2 % strat, co jest wartością ŚLADOWĄ np. wobec strat od artylerii [zwłaszcza precyzyjnej - albo przynajmniej kierowanej dronami] - bo ta zadaje ponad 80 % strat.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
cd Anders jako BWP z napędem hybrydowym [i wieżą ZSSW-30] byłby w tej chwili najnowocześniejszym BWP na świecie - w mobilności i operacyjnej [80 km/h po drodze] i taktycznej [dzielność terenowa napędu hybrydowego jest nieporównanie wyższa od "spalinowego"]. Co więcej - wdrożenie podwozia hydropneumatycznego wraz z zakupem licencji podwozia K9 w 2014 - pozwoliłoby wdrożyć to podwozie w takim BWP Anders. Integracja ZSSW-30 z Piratem, Moskitem [który po 24 lutego 2022 powinien otrzymać najwyższy priorytet], Brimstone 3, czy najnowszymi Spike [ale z pełnym prawem produkcji i rozwoju], wreszcie amunicja programowalna dla ZSSW-30 [także jako plot] - i integracja sieciocentryczna via kompleks C5ISTR/EW z całym polem walki - i wartość takiego BWP byłaby o rząd wielkości większa od współczesnych - także zachodnich.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Nawet Borsuk - konstrukcja jak się wydaje bardzo udana - na którą powinna pójść już od dwóch lat koncentracja i środki MON i PGZ do budowy kilku linii produkcyjnych do produkcji ca 200 sztuk rocznie - a nie na produkcję K2. - także i Borsuk ma wrodzone wady konstrukcyjne, wynikające z błędnego dylematu "pancerz czy pływalność?". Gdyby ktoś POMYŚLAŁ w MON i wyciągnął wnioski z bardzo udanego projektu hybrydowego napędu Autonomicznego Podwozia Gąsienicowego - oraz z bardzo udanych i chwalonych za granicą cech konstrukcji Andersa - wystarczyło połączyć SYNERGICZNIE te dwa projekty - i ciężko opancerzony Anders [forsujący po dnie przeszkody wodne i mający napęd elektryczny w strefie operacyjnej - czyli niską sygnaturę cieplną i akustyczną] - już dawno byłby w produkcji....
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Tak samo Mieczniki - po wprowadzeniu przez Rosję hipersonicznych Cyrkonów o zasięgu 1000 km - nie mają racji przetrwania na Bałtyku. CAMM są zdolne do zwalczania Kalibrow, ale już supersoniczne Onyxy to przewaga Rosji, nie mówiąc o hipersonicznych Cyrkonach - na które ŻADNA marynarka z US Navy na czele nie ma na razie antidotum. Może za kilka lat US Navy stworzy taki system - ale ten nigdy nie będzie na Miecznikach. Sumując - na Bałtyku Mieczniki to kosztowne "pójście z honorem na dno" - poza Bałtykiem to marnowanie zasobów, które winny bronić Polski [bez szermowania "sojuszniczymi zobowiązaniami" - mamy krótką kołdrę i wszystko winno iść w obronę Polski]. A już Mieczniki na Morzu Południowochińskim - geostrategiczne samobójstwo.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
cd Apache został zaprojektowany w 1973 pod realia ÓWCZESNEGO pola walki - a te są zupełnie inne od AD2022 w Ukrainie. WTEDY śmigłowiec szturmowy miał rakiety naprowadzane przez operatora w bezpośrednim zasięgu wzroku - teraz są systemy kppanc "wystrzel i zapomnij" i NLOS. WTEDY Apache musiał mieć pancerz - odporny na ÓWCZESNE 23 mm Szyłki - dzisiaj pancerz zbędny przy operowaniu pozahoryzontalnym, zresztą Tunguski i Pancyry mają uzbrojenie lufowe 30 mm, na które pancerz Apache nie chroni. WTEDY - skoro Apache operował bezpośrednio nad polem walki - działko pokładowe 30 mm do zwalczania BTR i BWP miało sens - dzisiaj stanowi bezużyteczny szkodliwy i kosztowny balast, który z pancerzem zabiera udźwig użyteczny.
Tadeusz Żeleźny - analityk systemowy
Wojna w Ukrainie AD2022 pokazała do bólu strukturalna przewagę nasycenia sensorami [satelity, drony, radary, systemy obserwacji nocnej czy IRST] i przewagi precyzyjnej projekcji siły dalekiego zasięgu - która jest możliwa właśnie dzięki przewadze głębokiego rozpoznania w czasie rzeczywistym. Pokazała także do bólu słabość lotnictwa, w tym zwłaszcza lotnictwa pola walki, które jest wypchnięte choćby przez MANPADSy z umownego frontu i zasadniczo musi działać pozahoryzontalnie. Dlatego np. zakup Apache jest całkowicie bez sensu - bo teraz w Ukrainie śmigłowiec operujący daleko za horyzontem nie potrzebuje ani działka pokładowego - ani pancerza [przypomnę - Apache zaprojektowano w 1973 z pancerzem odpornym przeciw Szyłkom 23 mm] - więcej - pancerz i działko zabierają tylko udźwig użyteczny wyposażenia i uzbrojenia.
Powiślak
#Tadeusz Jak zwykle celnie! Wydawane jest krocie na "mentalne starocie" jak fregaty czyli "oceaniczne eskortowce" będące tylko celami bo bez środków antyrakietowych , na czołgi które, jak pokazują Ukraińcy, są głównie celami dla ppk wszelkiej maści, na załogowe niszczyciele min gdy świat idzie w kierunku bezzałogowych, na koreańskie samolociki które nie będą zdolne do przetrwania na cyfrowym, nasyconym oplot niebie, na setki śmigłowców które znowu - jak na Ukrainie - nie będą w stanie wykonać zadań jeśli trafią nawet na tylko średnio rozwiniętą obronę plot. Rozproszenie i maskowanie własnych sił l, masowa dronizacja lądowa, powietrzna i morska, wszelka inteligentna amunicja dalekiego zasięgu - to są kierunki jakie winna rozwijać Polska!
Dada81
Skoro czołgi są takie zbędne, to po co Ukraińcy tak naciskają na ich dostawy? Nie wspomnę o tym, że ocenianie nowoczesnych K2, czy Abramsów w nowej wersji przez pryzmat ruskiego szrotu jest po prostu niedorzeczne.
Rusmongol
Idąc tym tokiem myślenia trzeba rozwiązać armię i zwolnić żołnierzy bo oni jak pokazuje wojna będą celami dla rakiet, dronow, kul karabinowych itd itp. Radzę Polską armię brać przez pryzmat naszej przynależności do NATO i ogólnej globalnej strategi tego związku. NATO w pewnych rzeczach miażdży raszystowska Rosję i my akurat nie musimy rozwijać się w tą stronę. Piszę choćby o marynarce i lotnictwie.
Ślązak mały
Czołgi są potrzebne Ukraińcom, ponieważ się dobrze sprzedają
DIM1
Hmm... rzecz o czytanie ze zrozumieniem. A to każdy może inaczej. Np. ja odczytywałbym, że USA odmówiły nam sprzedaży dużej liczby Himarsów - za czym szły by także pociski o zwiększonym zasięgu, te nowe... faktycznie już średniego zasięgu, nie tylko taktyczne. Oraz USA odmówiły nam sprzedaży technologii, w formie licencji, nawet tej bardzo ściśle kontrolowanej przez licencjodawcę. Albo np. fregaty: Z tego, co wyczytałem w d24, rozumiem, że polski MON kupuje okręty typowo patrolowe, podwyższonego zasięgu, fregatopodobne. Gdyż np. jedna standardowa, mała francuska fregata, pełnowartościowa (ale nie o podwyższonych możliwościach, jak targowali to Grecy), kosztuje 2 mld Euro. Czyli circa 9,4 mld PLN. Jedna sztuka... A gdy Grecy targowali fregaty "wzmocnione", proponowano je po 3,5 mld Euro /sztuka.
Słońce Narodu
A lotniskowce? Gdzie zakupy lotniskowców?
Ślązak mały
Już początek artykułu jest kontrowersyjny. Kasa na zabawki dla dużych dzieci poszła, ale raczej nie z powodu wojny na Ukrainie, tylko dlatego, że w 2024 roku jest bardzo prawdopodobne, że Błaszczak nie wyda już złotówki na uzbrojenie. Co do poboru - z mojego miasta mężczyźni wyjechali za granicę, ja i syn pracujemy za granicą, jak chcecie ściągnąć miliony ludzi do kraju, by w kamaszach biegali po polu. Ogłoście pobór to aktualne będzie hasło ostatni gasi światło i niech nikt nie pisze o europejskim liście gończym, bo to nie ta sytuacja.