- Analiza
- Polecane
- Wiadomości
Rosyjski ład, czyli jak Moskwa rozegrała konflikt syryjski [ANALIZA]
Ostatni tydzień był okresem stopniowego wygaszania walk toczonych od momentu trzeciej tureckiej interwencji zbrojnej w Rożawie o kryptonimie „Źródło Pokoju” na kurdyjsko-tureckim froncie w północno-wschodniej Syrii. Mimo wcześniejszego zawarcia amerykańsko-tureckiego porozumienia w sprawie zawieszenia broni z syryjskimi Kurdami, wszystko wskazuje na to, że do faktycznego rozstrzygnięcia kwestii konfliktu syryjsko-tureckiego doszło w Soczi, kilka dni później, na spotkaniu prezydentów Rosji i Turcji.

Amerykański rozejm?
Na początek warto przytoczyć wydarzenia, do jakich doszło w przeciągu ostatniego tygodnia, mające przede wszystkim charakter polityczny na szczeblu międzynarodowym, w związku ze stopniowym wygaszaniem obustronnych walk w związku z obowiązującym od 17 października br. zawieszeniem broni, które wynegocjowanym przez wiceprezydenta USA Mike'a Pence'a na spotkaniu z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem.
Na mocy tego porozumienia Turcja została zobligowana do zaprzestania działań wojennych w północno-wschodniej Syrii przeciwko syryjskim Kurdom na czas 120 godzin (czyli do godziny 22 dnia 22 października) w celu umożliwienia wycofania się sił kurdyjskich z obszaru przygranicznego przy granicy syryjsko-tureckiej. W zamian za to Turcja miała otrzymać zniesienie sankcji oraz uzyskanie bezpiecznej strefy buforowej przy jednoczesnym braku konieczności wycofywania swoich wojsk z Syrii.
Czytaj też: Erdogan chce broni jądrowej dla Turcji
W dyplomatycznych działaniach w kolejnych dniach prym po raz kolejny wiodła Rosja, a zaraz za nią Turcja oraz USA, a także Unia Europejska, która po raz pierwszy zaczęła zabierać częściej i głośniej głos w tej sprawie. 18 października szefowie rządów państw członkowskich UE oficjalnie potępili we wspólnym wniosku turecką inwazję na kurdyjską Rożawę. Tymczasem media obiegła informacja o kontynuowaniu walk w rejonie miasta Ras al-Ajn, czemu jednak prezydent Erdogan w oficjalnym oświadczeniu stanowczo zaprzeczył. Tego samego dnia Pentagon poinformował, że amerykańscy żołnierze nie będą patrolowali "strefy buforowej" oraz potwierdził fakt dalszego, planowanego wycofywania ich z tego rejonu do Iraku.
21 października minister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej Siergiej Ławrow oświadczył, że syryjski rząd i syryjscy Kurdowie są zainteresowani rosyjską mediacją w rozmowach z tureckimi władzami. Tego samego dnia prezydent USA Donald Trump w czasie konferencji prasowej stwierdził, że nie USA nie obiecywało Kurdom bezwzględnej ochrony, wyraził zadowolenia z utrzymującego się rozejmu oraz potwierdził kontynuację wycofywania się amerykańskich żołnierzy z Syrii.

Rosyjski pokój?
22 października był dniem przełomowym w kwestii Syrii. Tego dnia doszło do kluczowego i od dawna zapowiadanego spotkania prezydenta Rosji Władimira Putina i prezydenta Turcji Recepa Erdogana w Soczi, w celu omówienia kwestii rozwiązania konfliktu syryjsko-tureckiego. Zgodnie z przewidywaniami spotkanie to zakończyło się pomyślnie zawarciem rosyjsko-tureckiego porozumienia w tej kwestii. Głowy obu państw podkreśliły, że wynik tego spotkania ma bardzo wielkie znaczenie w kwestii rozwiązania konfliktu w północno-wschodniej Syrii.
Zakłada ono wycofanie się kurdyjskich Syryjskich Sil Demokratycznych z przygranicznego pasa o głębokości 30 km wzdłuż całej granicy syryjsko-tureckiej w przeciągu 150 godzin, czyli ponad sześciu dni. Począwszy od 23 października do "strefy buforowej" miały zacząć wkraczać pododdziały rosyjskiej żandarmerii wojskowej i syryjskiej straży granicznej w celu umożliwienia spokojnego wycofywania się z tego obszaru sił kurdyjskich.
Czytaj też: Turcja zgodziła się na zawieszenie broni w Syrii
23 października rosyjskie media poinformowały, że rosyjska żandarmeria wojskowa zgodnie z postanowieniami z Soczi rozpoczęła patrole w rejonie miasta Manbidż, a rosyjski konwój wojskowy zmierza do miasta Kobane (Ajn al-Arab) w celu przejęcia nad nim kontroli. Tego samego dnia USA oficjalnie poinformowało o wycofaniu się kurdyjskich bojowników z przygranicznego pasa w północno-wschodniej Syrii. W tym samym czasie rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow oskarżył USA o zdradę i porzucenie syryjskich Kurdów, a także zwrócił się do tych ostatnich. Oznajmił, że jeśli Kurdowie nie wycofają się zgodnie z postanowieniami zawieszenia broni, zostaną "zmiażdzeni" przez turecką armię przy bierności syryjskich wojsk rządowych i rosyjskiego kontynentu wojskowego w Syrii.
24 października minister obrony narodowej Federacji Rosyjskiej Siergiej Szojgu powiedział, że Rosja chce zapewnić bezpieczeństwo "pokojowo nastawionym" syryjskim Kurdom w "stefie buforowej" przy granicy z Turcją. Poinformowano także o wysłaniu dodatkowych pododdziałów rosyjskiej żandarmerii wojskowej do Syrii w celu pełnej realizacji postanowień z Soczi. Rosyjski resort spraw zagranicznych potwierdził także odwrót kurdyjskich milicji z rejonu "strefy buforowej".
Jeszcze tego samego dnia europarlamentarzyści zgodnie skrytykowali turecką inwazję na kurdyjską Rożawę oraz wezwali do sankcji wymierzonych w to państwo. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg stwierdził natomiast, że państwa Sojuszu są podzielone w kwestii rozstrzygnięcia konfliktu w Syrii. Niemiecka minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer przedstawiła natomiast własną propozycję utworzenia strefy bezpieczeństwa w północno-wschodniej w Syrii pod międzynarodową kontrolą, co spotkało się z poparciem władz syryjskich Kurdów.

Komentarz
W świetle ostatnich wydarzeń wyraźnie zarysowuje się ostateczny geopolityczny wynik najnowszej odsłony trwającej już od ponad 8 lat wojny domowej w Syrii. Mimo amerykańskich prób dyplomatycznego powstrzymania tureckiej inwazji na syryjską Rożawę, działania te nie przyniosły realnie większych skutków poza osiągnięciem wątpliwego rozejmu pomiędzy obiema stronami konfliktu. Sytuacja ta wynika wprost z ewakuacji amerykańskich wojsk z Syrii, która to obecnie dobiega końca. Brak siłowej obecności w rejonie walk, a co więcej brak realnego zainteresowania i chęci podjęcia takiej zdecydowanej reakcji stawiają amerykańskie działania dyplomatyczne na de facto straconej pozycji.
Należy dodać, że wycofanie z Syrii było bezpośrednią decyzją prezydenta Trumpa, najprawdopodobniej wbrew założeniom Pentagonu czy Departamentu Stanu. Ta decyzja, jak i przede wszystkim sposób jej wprowadzenia, świadczą o izolacjonistycznych tendencjach prezydenta, i coraz większych możliwościach ich wdrażania z uwagi na zmiany w administracji. Trzeba pamiętać, że poprzedziły ją liczne dymisje w administracji, np. gen. Mattisa ze stanowiska sekretarza obrony (jeszcze w grudniu 2018 roku, gdy Trump pierwszy raz mówił o Syrii), i niedawno Johna Boltona ze stanowiska doradcy do spraw bezpieczeństwa narodowego. Zarówno Mattis, jak i Bolton, pomimo różnic, byli zwolennikami obecności USA w Syrii.
Czytaj też: Kobani zajęte przez Asada i Rosjan
Amerykański odwrót z północno-wschodniej Syrii, a co za tym idzie opuszczenie tamtejszych baz wojskowych, pozwoliło Rosjanom na błyskawiczne i bezproblemowe wkroczenie w ten, niedostępny dotąd dla nich rejon kraju. Szczególnym wizerunkowym ciosem było wkroczenie rosyjskich żołnierzy i dziennikarzy do świeżo opuszczonej i niezniszczonej amerykańskiej bazy wojskowej w Manbidż, z której nagrania obiegły media na całym świecie. Z drugiej strony oznaczało to także błyskawiczne opuszczenie największego i najwierniejszego sojusznika w Syrii, który kontroluje znaczną część obszaru tego państwa. Z braku innego wyboru natychmiastowym i jedynym "protektorem" dla syryjskich Kurdów stali się Rosjanie.
Czytaj też: Amerykanie zbombardowali własną bazę
Rosyjsko-tureckie porozumienie z Soczi błyskawicznie i realnie wchodzi już w życie. Rosyjska żandarmeria wojskowa sukcesywnie przejmuje kontrolę nad "strefą buforową" w północno-wschodniej Syrii. Już wcześniej na terytorium kurdyjskim w ślad za wycofującymi się Amerykanami pojawiły się reżimowe wojska Al-Asada, a za nimi wspierający je Rosjanie. Ci ostatni od samego początku występowali oficjalnie w roli arbitra w tym konflikcie, skutecznie szachując wszystkie biorące udział w tym konflikcie strony. O ile w powszechnym odbiorze zawieszenie broni może uchodzić za działania, a co za tym idzie sukces USA, o tyle wszystko wskazuje na to, że to Rosji przypadnie oficjalna rola autora rozejmu, a następnie procesu pokojowego w Syrii.

Mimo podejmowanych kroków dyplomatycznych ze strony NATO, UE i USA w sprawie międzynarodowego rozwiązania konfliktu syryjsko-tureckiego i szerzej wojny domowej w Syrii, to działania te są już wtórne względem rosyjsko-tureckiej umowy, która ze względu na obopólne interesy i realną projekcję siły w rejonie najprawdopodobniej skutecznie wejdzie w życie. Realne wpływy USA ograniczają się obecnie do części południowej Syrii, gdzie nadal znajduje się enklawa ostatnich niedobitków proamerykańskiej części byłej rebelianckiej Wolnej Armii Syrii. Tam, jak i według najnowszych deklaracji amerykańskich władz na polach roponośnych w środkowo-wschodniej Syrii, planowane jest utrzymanie obecności wojskowej.
Kwestia ostatnich amerykańskich przyczółków w Syrii może jednak ulec szybko niekorzystnej zmianie, gdyż syryjscy Kurdowie wobec ostatnich kroków USA są nastawieni bardzo negatywnie wobec tego państwa, a z drugiej strony Rosja najprawdopodobniej nadal będzie wywierać bezpośrednie i pośrednie naciski na całkowite wycofanie się USA z Syrii, która powoli staje się rosyjskim dominium.
Zdobycie przez Rosję pełnej kontroli nad co najmniej większością Syrii niesie także kolejne zagrożenia. Turcja pod rządami Erdogana coraz szybciej zdaje się wpadać w rosyjskie objęcia, a sama Rosja okazuje się jedynym graczem w rejonie będącym w stanie skutecznie oddziaływać na działania tego państwa. Irak w ostatnim czasie zaczął obierać coraz bardziej antyamerykański kurs i zbliżać się do Iranu i Rosji, o czym świadczą choćby naciski na szybkie wycofanie z tego państwa amerykańskich wojsk ewakuowanych z kurdyjskiej Rożawy. Iran jako tradycyjny od wielu lat, a w chwili obecnej szczególny przeciwnik USA utrzymuje dobre relacje z irackimi i syryjskimi władzami, które wydatnie bezpośrednio i pośrednio wspiera. Tworzy to znaczący, ciągły pas państw na Bliskim Wschodzie, które są skonfliktowane lub oddalają się od USA przy jednoczesnym zbliżeniu do Rosji.
W kwestii militarnej rosyjska kontrola nad Syrią oznacza rozszerzenie zasięgu "syryjskiego lotniskowca Rosji", który dotąd ograniczał się przede wszystkim do lotniczych i morskich baz wojskowych w środkowo-zachodniej Syrii, a co za tym idzie nowe możliwości w zakresie rosyjskiej projekcji siły w tym regionie - można sobie choćby wyobrazić rozmieszczenie tam systemów rakietowych ziemia-ziemia czy ziemia-powietrze.
Czytaj też: 800 km zasięgu zmodernizowanego Oniksa
Rozwiązanie konfliktu syryjsko-tureckiego może częściowo pozwolić Rosji wyjść roli protektora syryjskiego reżimu w stosunkach z Turcją oraz umożliwi zacieśnienie współpracy militarnej z Ankarą, mimo że Turcja nadal pozostaje jednym z ważniejszych członków NATO... Turcja również może być zadowolona z obecnego rozstrzygnięcia konfliktu gdyż osiągnęła swoje cele w Syrii i nie musi również wycofywać natychmiast z niej swoich wojsk. Otwarta kwestią pozostaje co dalej z protureckimi dżihadystycznymi bojówkami w prowincji Idlib, ktore nadal walczą z syryjskimi wojskami rządowymi oraz jak zostanie rozstrzygnięta okupacja części obszaru północnej Syrii przez Turcję.
Czytaj też: F-15E i Apache przeciwko protureckim bojówkom
Wszystko wskazuje na to, że Federacji Rosyjskiej udało skutecznie rozegrać kwestię syryjską na swoją korzyść przy jednoczesnym ograniu innych graczy-podmiotów tym rejonie oraz uzależnieniu lub zwiększeniu uzależnienia u przedmiotów tej geopolitycznej gry. Ostatecznie jednak kwestia syryjska nie została jednak rozstrzygnięta, na to przyjdzie jeszcze poczekać...
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS