Geopolityka
Turcja zgodziła się na zawieszenie broni w Syrii
Wiceprezydent USA Mike Pence ogłosił po rozmowach z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem, że Ankara zgodziła się na zawieszenie broni w Syrii, a sankcje USA zostaną zniesione. Strona turecka twierdzi, że otrzymała to, co chciała - bezpieczną strefę przygraniczną.
Pence poinformował po trwających ponad cztery godziny negocjacjach, że Turcja na 120 godzin zawiesi wszystkie operacje militarne, by pozwolić kurdyjskim bojownikom na opuszczenie przygranicznego pasa w północno-wschodniej Syrii, a gdy Kurdowie wycofają się, nastąpi rozejm. Turcja nie będzie jednak zobligowana do wycofania swoich wojsk z Syrii. Jak pisze AP, cytując przedstawiciela amerykańskich władz, oznacza to de facto, że Ankara otrzymała pozwolenie USA na okupowanie bezpiecznej strefy. Negocjatorzy obu stron wydali komunikat, w którym napisano, że stworzenie bezpiecznej strefy "będzie egzekwowane przede wszystkim przez siły zbrojne Turcji".
.@VP: Today, the United States and Turkey have agreed to a ceasefire in Syria. pic.twitter.com/SXAsYq8Xnm
— Department of State (@StateDept) October 17, 2019
Wiceprezydent podkreślił też, że prezydent Donald Trump zagroził, że jeśli Ankara nie zawiesi operacji wojskowych, to on nie wycofa obecnych sankcji nałożonych na Turcję i pozwoli na wdrożenie następnych oraz oznajmił, że amerykańskie siły w Syrii zaczęły już ułatwiać Kurdom bezpieczne wycofanie się z przygranicznych terenów.
Ankara i Waszyngton zobowiązały się do wypracowania pokojowego rozwiązania i przyszłości dla bezpiecznej strefy.
Pence powiedział również dziennikarzom, że Ankara obiecała, że jej wojska nie zajmą miasta Kobane (Ajn al-Arab), nazywanego ogniskiem zapalnym tego konfliktu. Minister spraw zagranicznych Turcji Mevlut Cavusoglu oznajmił jednak, że Ankara nie udzieliła gwarancji dotyczących Kobane, a jej armia jedynie "przerwała operacje". Dodał, że status miasta Manbidż "i innych regionów" na północnym wschodzie Syrii, zostanie przedyskutowany z Rosją.
Kurdyjski polityk Aldar Chalil, komentując warunki rozejmu, powiedział telewizji Al-Arabija, że Erdogan chce wedrzeć się na terytorium Syrii na głębokość 32 km, a Kurdowie już wcześniej odrzucili takie rozwiązanie. Dodał, że aprobują zawieszenie broni, ale będą się bronić, jeśli zostaną zaatakowani.
Amerykańscy senatorowie, w tym wpływy sojusznik prezydenta Lindsey Graham, poinformowali, że niezależnie od zapowiedzi rozejmu, będą "pełną parą" pracowali nad ustawą w sprawie nowych sankcji na Ankarę.
Czytaj też: Turecka ofensywa w Syrii: kontra Trumpa
Trump podziękował na Twitterze Erodganowi i napisał, że otrzymał "wspaniałe wiadomości z Turcji". "Miliony istnień ludzkich będą uratowane!" - dodał. Oznajmił, że w tej sytuacji możliwa jest wizyta Erdogana w USA w przyszłym miesiącu. Nazwał też prezydenta Turcji "twardym facetem", który "zrobił to, co trzeba". Dodał: "Teraz Kurdowie będą bardziej skłonni robić to, co trzeba".
This is a great day for civilization. I am proud of the United States for sticking by me in following a necessary, but somewhat unconventional, path. People have been trying to make this “Deal” for many years. Millions of lives will be saved. Congratulations to ALL!
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) October 17, 2019
Przedstawiciel strony tureckiej po negocjacjach powiedział agencji Reutera, że Turcja "dostała dokładnie to, czego chciała". Porozumienie pozwala Turcji uwolnić się od nałożonych już sankcji i uniknąć kolejnych, a to oznacza, że w żaden sposób nie zostanie ukarana za inwazję w północno-wschodniej Syrii - komentuje AP.
Reuters przypomina, że ekspedycja sił tureckich zmusiła do ucieczki 200 tys. cywilów. Wzbudziła też niepokój wspólnoty międzynarodowej o odrodzenie się Państwa Islamskiego (IS), którego bojownicy są zamknięci w kurdyjskich więzieniach. Turecka ofensywa wywołała też polityczną burzę w Waszyngtonie, gdzie politycy różnych afiliacji krytykowali prezydenta za decyzję o wycofaniu amerykańskich żołnierzy z Syrii, co Ankara uznała za przyzwolenie na podjęcie operacji wojennych - komentuje Reuters.
Mr. President, many more lives will be saved when we defeat terrorism, which is humanity's arch enemy. I am confident that this joint effort will promote peace and stability in our region.
— Recep Tayyip Erdoğan (@RTErdogan) October 17, 2019
W środę Trump bronił swojej decyzji, nazywając ją "strategicznie błyskotliwą", ale Izba Reprezentantów tego samego dnia przyjęła rezolucję potępiającą decyzję prezydenta o wycofaniu amerykańskich żołnierzy z Syrii. Za rezolucją, w liczącej 435 miejsc niższej izbie Kongresu, głosowało 354 kongresmenów, czyli wszyscy Demokraci i duża grupa Republikanów. W czwartek głosowanie nad analogiczną rezolucją zapowiedział Senat.
Tureckie siły i sprzymierzeni z nimi syryjscy bojownicy rozpoczęli ofensywę w północno-wschodniej Syrii 9 października, gdy Trump zadecydował o wycofaniu z północnej Syrii sił amerykańskich. Przez pięć lat Amerykanie walczyli z Państwem Islamskim wraz z Syryjskimi Siłami Demokratycznymi (SDF), na czele których stoją kurdyjskie milicje Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG). Władze w Ankarze uważają kurdyjskich bojowników z YPG za terrorystów z powodu ich powiązań ze zdelegalizowaną w Turcji separatystyczną Partią Pracujących Kurdystanu (PKK).
SDF oznajmiły, że akceptują porozumienie. Ich dowódca Mazlum Kobani powiedział w stacji telewizyjnej Ronahi TV, że porozumienie jest "tylko początkiem" i ogranicza się do rejonów przygranicznych między miastami Ras al-Ain i Tal Abijad. Dodał, że jest przekonany, iż porozumienie nie umożliwi Turcji osiągnięcia celów, które wyznaczyła sobie rozpoczynając ofensywę na północną Turcję w ub. tygodniu.
Jednakże, w okolicach miasta Ras al-Ajn, na północnym wschodzie Syrii, wciąż było słychać w piątek strzały. Reporter agencji Reutera, przebywający w tureckim mieście Ceylanpinar po drugiej stronie granicy na wysokości Ras al-Ajn, słyszał odgłos strzałów z karabinu maszynowego i ostrzału w rejonie tego syryjskiego miasta. Nad jedną częścią Ras al-Ajn pojawił się dym.
Poeta
Emm, czyli te negocjacje (swoją drogą nie między stronami konfliktu, czyli Turcja i Syrią (siły rządowe i Kurdowie), ale między Turcją oraz USA które zdradziło sojuszników) doprowadziły do tego, że Stany wydały Turcji oficjalne pozwolenie na zajęcie tej strefy. Ewidentnie USA chciało się uwolnić od "zdrady" i presji z strony opinii publicznej. Zauważcie, że USA (a raczej Trump) ostatnio zaczął nazywać Kurdów zagrożeniem oraz całkowicie się od nich odciął. Mam nadzieję, że Syria z Rosją nie da się zrobić w bambuko i będą bronić się przeciw najazdowi Turków.
Marek1
SAA Asada + SDF BEZ pełnego wsparcia z powietrza Rosji NIE jest w stanie zatrzymać pełnoskalowej ofensywy armii tureckiej. Najlepiej byłoby, gdyby FR i USA wspólnie ogłosiły płn. Syrię strefą całkowitego ZAKAZU lotów (również BSL) dla tureckiej awiacji.
Davien
Marek, nawet wsparcie z powietrza przez Rosje nic nie zmieni bo Turcy beda robic swoje a jak Rosja wystrzeli w ich kierunku to ma dosłownie.... Wystarczy ze Turcy poczekaja az Rosja pierwsza otworzy ogień.
Konrad
To nonsens, Turcja i Rosja od dawna zgodziły się na tej sprawie. Ani Turcy nie zastrzelą Rosjan, ani Rosjanie do Turków, trzeba naprawdę być naiwny, by w to uwierzyć!
Marek1
Już nawet przestaje sie dziwić głupocie Mr. Trumpa, który jest rozgrywany przez Erdogana jak ostatni głupek/naiwniak i jeszcze bredzi na Twitterze o swoim "geniuszu". Im szybciej w USA dojdzie do skutecznego impiczmentu, tym dla świata i samego USA lepiej będzie ...