- Analiza
- Wiadomości
Rosja przeciwko IS. Jak Moskwa może zwiększyć zaangażowanie w Syrii?
Rosyjskie bombowce strategiczne, operujące nad Syrią, uderzyły na terrorystów z tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish) w odwecie za spowodowanie katastrofy samolotu nad Synajem, na pokładzie którego znajdowało się 224 rosyjskich obywateli. Należy jednak przypuszczać, że rosyjskie władze dysponują obecnie o wiele większym arsenałem możliwych środków, których zastosowanie może obejmować wzmocnienie rosyjskiej presji wobec nie tylko samego tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish), ale i innych wrogich podmiotów w Syrii - pisze w analizie dla Defence24.pl dr Jacek Raubo.
Rosja, początkowo w sposób skryty, a następnie już niemal w pełni jawnie (wątpliwości oczywiście cały czas pozostają, głównie w aspekcie udziału wydzielonych oddziałów lądowych np. formacji artylerii), wspierała zaprzyjaźniony reżim w Damaszku. Czyniła to niemal od początku działań wojennych, a więc od momentu pojawienia się fali wystąpień określanych zbiorczo jako tzw. Arabska Wiosna. Przy czym sama Syria mogła w pierwszej kolejności liczyć na strategicznie ważne dostawy broni oraz wszelkie inne materiały potrzebne do prowadzenia konfliktu przez jej wojska. Miało to istotne znaczenie, biorąc pod uwagę, że większość parku maszynowego to przecież sprzęt radziecki/rosyjski.
Można byłoby przy tym pozwolić sobie na dygresję, a zarazem hipotezę, iż zapewne w przyszłości dowiemy się jeszcze wielu interesujących kwestii dotyczących zaopatrywania reżimu Baszara al-Asada, zwłaszcza z zakresu dostarczania paliwa, smarów czy też uzbrojenia dla samolotów syryjskich, które były przecież oskarżane o ataki na skupiska ludności cywilnej. Mówiąc wprost, przecież ktoś musiał pomagać spółkom syryjskim, organizowanym zapewne przez tamtejszy Mukhabarat [służbę bezpieczeństwa-red.] i nie wykluczone, że byli to jacyś obecnie trudni do określenia partnerzy ze Wschodu.
Wracając jednak do meritum, to uczciwie mówiąc trzeba jednak nadmienić, że taka postawa Rosji nie mogła nikogo zaskakiwać. Należałoby to przecież potraktować jako działanie niemal rutynowe w jej polityce zagranicznej. W głównej mierze dlatego, że niemal od początku rządów rodziny al-Asadów w Damaszku, to Moskwa była jednym z ich największych przyjaciół na arenie międzynarodowej. Tym samym, w trudnych dla reżimu w Damaszku chwilach, jego liderzy mogli zapewne również liczyć, że nie zostaną sami - i nie zostali.
Można tu wskazać cały wachlarz różnorakich działań wspierających Syrię, jak chociażby przenikanie pojedynczych lub całych grup najemników z Rosji. Wielokrotnie to właśnie oni odpowiadali np. za działania snajperskie w miastach, w których walczono z opozycją. Zapewne na ich obecność władze w Moskwie przymykały oko lub - być może - inspirowały ich pojawianie się w konflikcie, szczególnie w okresie własnych działań na Ukrainie. W końcu najemnicy z całego świata ciągnęli do Syrii, gdzie walczyli chyba po każdej z możliwych stron konfliktu.
Nie wolno również, oprócz pomocy materiałowej i w obrębie najemników, zapominać o możliwej i wielce prawdopodobnej współpracy wywiadowczej pomiędzy oboma państwami. Domniemanym śladem miało być chociażby ujawnienie wspólnej bazy SIGINT (wywiadu elektronicznego), którą opanować miała jedna z bojówek opozycji, która stworzyła potem z tego wydarzenie medialne. Wszystko, oczywiście, w myśl zasady obowiązującej od lat w Moskwie (i nie tylko), która nakazywała bronić wiernych sojuszników, niezależnie od ich prominencji. Szczególnie, że to właśnie wspominana Syria i jej bazy, jak Tartus, dawały Moskwie możliwość dysponowania realnym punktem zaczepienia w obrębie Bliskiego Wschodu.
Czytaj więcej: Rosyjski kontyngent w Syrii. Potencjał i przypuszczalne cele
Od zakulisowego wsparcia do strony w konflikcie
Dotychczasowe reguły pomocy rosyjskiej zaczęły się jednak drastycznie zmieniać w bieżącym roku. Wszystko było skorelowane, oczywiście, ze zmianą ogólnej strategii Rosji w obrębie jej działań na arenie międzynarodowej. Bliski Wschód był w tym przypadku zapewne elementem wielkiej gry i zapewne nie stanowił celu samego w sobie. Nie rozstrzygając tym razem samych motywów zmiany wektora rosyjskich zainteresowań polityczno-wojskowych z Ukrainy na Syrię, trzeba zauważyć szybką rozbudowę kontyngentu na Bliskim Wschodzie. Dokonanego tego przecież w warunkach wzmożonej obserwacji regonu przez, przykładowo, zachodnie służby, które nie ukrywały tego, że starały się monitorować konflikt z racji wspierania części formacji zbrojnych i walki z budową tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish).
Trzeba podkreślić, ze pojawiły się przecież głosy, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, iż to państwo miało zostać zaskoczone tak gwałtownym wzmocnieniem potencjału rosyjskiego na terytorium kontrolowanym przez władze z Damaszku. Tym niemniej, dotychczasowe działania tak naprawdę pomocnicze względem sojusznika z Syrii, stały się nagle - de facto - głównym motywem polityki rosyjskiej. I trzeba stwierdzić, że stały za nimi prawdziwe i realne działania bojowe na rzecz syryjskich wojsk rządowych. Na łamach Defence24 wielokrotnie pojawiał się wątek rozbudowy i znaczenia działań rosyjskich, dlatego tym razem pominięte zostaną szczegóły z tym związane. Jednakowoż wojska Baszara al-Asada do czasu pojawienia się rosyjskiego bezpośredniego wsparcia pozostawały w swoistym marazmie, zaś ich spoistość ratowała wizja obrony ostatniego szańca, Alawistanu, oraz obecność Irańczyków z sił Quds i Libańczyków z Hezbollahu.
Co najważniejsze, działania rosyjskie, chociaż oczywiście motywowane propagandowo, jako wymierzone w tzw. Państwo Islamskie (Da`ish), skupiły się raczej na celach należących do sił antyreżimowych. Pragmatycznie nie należy się temu w żadnym razie dziwić, bowiem z punktu widzenia Rosji i jej celów krótkookresowych należało przecież zabezpieczyć kluczowe dla niej bastiony wojsk rządowych. Zaś na nie naciskały w głównej mierze formacje niepowiązane z islamistami, którzy dość długo unikali przecież czołowych starć z armią lojalną al-Asadowi. W ogóle, stosunki pomiędzy Damaszkiem i Ar Rakką wymagałby ewidentnie w przyszłości oddzielnej analizy.
Wracając do Rosji, można powiedzieć, że nie ma takich możliwości jak np. Stany Zjednoczone mogące wykorzystywać bazy w zaprzyjaźnionych państwach regionu i upadek al-Asada mógłby zakończyć jakiekolwiek samodzielne, zmasowane i długotrwałe działania powietrzne również przeciwko islamistom.
Dlatego tzw. Państwo Islamskie (Da`ish) było od początku niejako zasłoną dymną dla zabezpieczenia potencjalnych celów krótkookresowych, tzn. stabilizacji frontu wojsk syryjskich, zwiększenia ich potencjału na bazie współpracy z Iranem oraz Hezbollahem, przygotowania działań pozwalających na przejęcie inicjatywy strategicznej w konflikcie przez wojska lojalne al-Asadowi. Płaszczyzna strategiczna była obecna raczej poza Syrią, gdzie prezydent Władimir Putin dążył do przedstawienia obecności kontyngentu rosyjskiego jako elementu międzynarodowych działań antyterrorystycznych i osłabienia presji Zachodu wynikłej z działań na Krymie i we wschodniej Ukrainie.
Czytaj więcej: "Ekspres do Latakii". Rosyjskie konwoje do Syrii
Terroryści pokrzyżowali plany działania rosyjskiego kontyngentu?
Zamach terrorystyczny z końca października, do jakiego doszło na Synaju, mógł i zapewne wpłynął na pozycjonowanie się samego problemu tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish) w ogólnym obrazie celów Rosji w regionie. Terroryści stali się już nie tylko pewnego rodzaju narzędziem w działaniach informacyjnych oraz propagandowych, przeistaczając się w konkretny cel militarny - i nie tylko. Trzeba zauważyć, że pierwsze nieśmiałe reakcje rosyjsko-egipskie raczej dążyły do marginalizacji wszelkich teorii dotyczących udziału terrorystów. Może to wskazywać, że dla władz w Moskwie tzw. Państwo Islamskie (Da`ish) było celem raczej średniookresowym i zaskoczyło ich to swoiste sprzężenie zwrotne, za które odpowiadali sami terroryści. Trzeba bowiem przyznać, że islamiści bardzo szybko odczuli na płaszczyźnie wojskowej skutki rosyjskiej i irańskiej pomocy wojskowej dla rządu w Damaszku.
Mniejsze operacje zaczepne, przeradzające się w obecną szerszą kontrofensywę, szczególnie w prowincji Aleppo, naruszyły bowiem nie tylko linie obronne opozycji antyasadowskiej, ale również Frontu an-Nusry, czy tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish). W tym miejscu należy podkreślić wielką wagę bliskiego wsparcia z powietrza, które pozwalało zniwelować dotychczasowe mankamenty wojsk syryjskich i - zapewne - wzmocnić w jakimś stopniu ich dotychczas osłabione morale. Tym niemniej sama Rosja nagle musiała utrzymać obrany kurs wobec Damaszku i jednocześnie pokazać nowe, szersze zdolności do przeciwdziałania rozwojowi samozwańczego kalifatu. Można oczywiście zastanowić się, czy dyslokowany tam kontyngent był do tego odpowiednio przygotowany.
Symptomem, że Moskwa nie zakładała w tak szybkim okresie zmasowania uderzeń na zwolenników Abu Bakra al-Baghdadiego, było nagłe rzucenie do walki strategicznych samolotów bombowych. Pierwszy raz w tym wieku Tu-95 i Tu-160 i - powtórnie, po działaniach nad Gruzją - Tu-22 ruszyły do walki, wsparte pociskami manewrującymi i maszynami już wcześniej bazującymi w Syrii. Przypominało to raczej amerykańskie uderzenia na talibów i Al-Kaidę po zamachach z 11 września, niż zaplanowane i ulokowane w długofalowej strategii działania względem Syrii. Przy czym nie zmienia to faktu, że dotychczas krytykowani przez Zachód Rosjanie realnie uderzyli na całościową infrastrukturę islamistów.
O sile tego dualnego „Zachodniego” i szczególnie „Wschodniego” uderzenia świadczą doniesienia o ewakuacji rodzin prominentnych terrorystów z Syrii do irackiego Mosulu. Dla tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish) rosyjskie uderzenia mogą przynieść dwojakie skutki - po pierwsze, mogą wywrzeć wpływ na infrastrukturę odpowiadającą za bogacenie się tego państwa na handlu ropą naftową, po drugie, mogą być skierowane na duże skupiska bojowników, analogicznie jak dla talibów były uderzenia z użyciem np. amerykańskich B-52 w trakcie ofensywy Sojuszu Północnego. Nie wolno również zapominać, że z lotnisk w Alawistanie cały czas swoje misje przecież wykonują maszyny szturmowe czy śmigłowce bojowe, dokonujące wspomnianych operacji bliskiego wsparcia.
Czy Rosja może zrobić coś jeszcze ?
Rodzi się więc pytanie, co Rosja może zrobić jeszcze względem tzw. Państwa Islamskiego i szerzej całej Syrii? Przede wszystkim, może wzmocnić kontyngent śmigłowców szturmowych, które mogą być kluczowe w przypadku zbliżających się działań w rejonach zurbanizowanych i będą stanowić bezpośrednie wsparcie dla wojsk al-Asada. Zwiększona liczba tego rodzaju maszyn, przede wszystkim Mi-24PN/Mi-35M, mogłaby służyć nie tylko do samego zabezpieczenia infrastruktury rosyjskich baz lotniczych, ale szukać celów na kierunkach uderzeń wojsk rządowych. Wspomnieć można także o potencjalnym wpływie pojawienia się tych maszyn, z pilotami rosyjskimi, białoruskimi czy syryjskimi etc. za sterami, na komunikację z użyciem transportu kołowego, pomiędzy częstokroć rozrzuconymi formacjami tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish) i innych organizacji.
Czytaj więcej: Rosyjskie śmigłowce w Syrii. "Wykorzystanie doświadczeń z Afganistanu"
Amerykańskie doświadczenia z Iraku pokazują przecież, jak ważną rolę w walkach z tamtejszymi terrorystami odgrywały maszyny szturmowe. W przypadku samych śmigłowców można brać pod uwagę również scenariusz rozbudowy ich roli w zakresie transportu formacji rządowych. Pojawienie się zdolności aeromobilnych po stronie koalicji syryjsko-irańsko-rosyjskiej pozwoliłoby tamtejszym dowódcom na nowe formy działań w zakresie taktyki walki z różnymi wrogimi formacjami. Łączyłoby się to również z możliwością szybkiego wzmacniania, ewakuacji czy też zaopatrywania wysuniętych, okrążonych, czy zagrożonych placówek wojsk rządowych, Hezbollahu itp.
W sensie militarnym innym narzędziem mogłoby być dyslokowanie do rejonu walk oddziałów wojsk specjalnych (specnazu), odpowiadającego nie tylko za samo zabezpieczenie baz, czy też potencjalne misje poszukiwawczo-ratownicze na rzecz pilotów maszyn biorących udział w dotychczasowej kampanii powietrznej. Z racji swoich bogatych doświadczeń bojowych, szczególnie w rejonie Kaukazu, rosyjscy operatorzy zapewne nie odbiegaliby w swych możliwościach od odpowiedników zachodnich, którzy przecież już od pewnego czasu wykonują raz po raz zróżnicowane działania zarówno w Iraku, jak i Syrii. Specnaz mógłby również realnie podnieść efektywność uderzeń na cele znajdujące się za liniami frontu, na obszarach kontrolowanych przez tzw. Państwo Islamskie.
Operatorzy naprowadzający uderzenia lub samodzielnie prowadzący działania dywersyjne względem np. infrastruktury krytycznej przeciwnika, byliby - de facto - ważnym dopełnieniem aktywów wywiadowczych oraz rozpoznania strony syryjskiej. Nie można również zapominać, że upublicznienie jednego czy dwóch rajdów w celu odbicia jakiś jeńców, czy też zatrzymania/eliminacji jakiś przywódców terrorystów byłoby wielkim argumentem dla całościowego wymiaru propagandowego (międzynarodowego i wewnętrznego) w kontekście rosyjskiej obecności w Syrii.
Rosja może zaoferować Syrii, oczywiście, także jeszcze szersze niż dotychczas wsparcie w obrębie działań wywiadowczych. Chodzi tutaj o doświadczenia zarówno w obrębie rozpracowywania siatek zaopatrzeniowych i logistycznych tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish) na całym świecie, jak i ich infiltracji w samej Syrii. Miałoby to szczególnie istotne znaczenie, gdy weźmie się pod uwagę, że w toku toku dotychczasowych walk tamtejszy Mukhabarat ucierpiał zapewne pod względem zasobów ludzkich oraz materiałowych. Trzeba brać pod uwagę także pomoc w wprowadzaniu agentury do środowisk islamistycznych w Syrii, chociażby za pomocą metod stosowanych w penetracji i dezintegracji środowisk czeczeńskich bojowników. W dodatku przecież nie od dziś wiadomo, że zarówno z samej Czeczenii, jak i suwerennych, ale pozostających pod wpływem Rosji państw do Syrii trafiają również bojownicy.
Rosja może być dla władz w Damaszku partnerem stymulującym przekazywanie im informacji z zaprzyjaźnionych źródeł na całym świecie. Należy brać w tym kontekście pod uwagę scenariusze w których nawet w sposób nieoficjalny, właśnie via Moskwa, do Damaszku mogą trafiać informacje wywiadowcze z państw negatywnie nastawionych (oficjalnie) do rządu al-Asada. W dodatku Rosja jest w stanie zapewne zaoferować szersze wsparcie Syryjczykom w ramach działań w obrębie ELINTu i COMINTu, zwiększając, przykładowo, ich własne zdolności do przechwytywania danych przekazywanych w różny sposób, przez poszczególnych dowódców tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish).
Czytaj więcej: Bombowce Tu-95 i Tu-160 po raz pierwszy w boju. Odwet za zamach na Airbusa
Kluczowe będzie wsparcie na arenie międzynarodowej
Oprócz działań polityczno-wojskowych trzeba podkreślić, że Rosja jest w stanie pełnić dla Syrii rolę kreatora sojuszy międzynarodowych. Jako stały członek Rady Bezpieczeństwa i uznane mocarstwo nuklearne ma naturalną wręcz zdolność do przyciągania państw negujących możliwość współpracy chociażby ze Stanami Zjednoczonymi. Dlatego oprócz obsługiwania, wspomnianej już w tekście, koalicji syryjsko-irańsko-rosyjskiej należy brać pod uwagę aktywność w przypadku Iraku, próby zmiany pozycjonowania się Egiptu itd. Nie wolno przy tym zapominać o strategicznie ważnym, szczególnie dla al-Asada, Hezbollahu i Iranu, wątku relacji rosyjsko-izraelskich. Tylko Rosja ma - de facto - zdolność do przynajmniej nieoficjalnego wywarcia presji, prób koncyliacji pomiędzy wspomnianymi podmiotami państwowymi i niepaństwowymi. Jednocześnie, po zamachach z Paryża należy brać pod uwagę szeroko zakrojone próby pozyskania dla swojej wizji polityki w Syrii również części państw europejskich, zagrożonych wizją ataków terrorystów z tzw. Państwa Islamskiego (Da`ish).
Podsumowując, tak naprawdę Rosja nie wykorzystała jeszcze zapewne wszystkich swoich atutów względem Syrii. Jednak zamach na jej obywateli lecących w samolocie nad Synajem wymusił najprawdopodobniej zwiększenie presji militarnej przede wszystkim na tzw. Państwo Islamskie (Da`ish). Jednakże władze w Moskwie zapewne nie będą zapominać o swoich celach krótkookresowych, związanych w głównej mierze z potrzebą zapewnienia al-Asadowi utrzymania się u sterów rządów i - być może - przygotowania na jego warunkach konferencji pokojowej. Nie zmienia to, oczywiście, faktu, że Rosja pragmatycznie będzie wykorzystywać swoje działania w Syrii do szeroko zakrojonych działań na arenie międzynarodowej, szczególnie względem Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej.
Dużo będzie zależeć od czynników takich jak rzeczywista wola zaryzykowania życiem i zdrowiem własnych żołnierzy, z czym wiążę się dyslokowanie większej liczby śmigłowców, czy też specnazu, a także czy islamiści nie sprowokują jeszcze mocniej Rosji do działania poprzez przeprowadzenie zamachu/serii zamachów na jej terytorium. Pewne jest jednak to, że patrząc przez pryzmat Czeczenii Rosjanie nie wybaczą osobom uznanym za odpowiedzialne za zamach na samolot nad Synajem i będą ich tropić na całym świecie, używając wszelkich dostępnych metod oraz środków. Łączy się z tym wszystkim wyrachowanie i długofalowe próby realizacji konkretnych scenariuszy geopolitycznych oraz chęć uzyskania krwawego i symbolicznego rewanżu za atak na swoich obywateli.
Dr Jacek Raubo
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS