- Analiza
- W centrum uwagi
Reforma Bundeswehry, rozbrojenie i atomowe odstraszanie. Polityka obronna „Wielkiej Koalicji” [4 PUNKTY]
Niemcy zamierzają wzmacniać siły zbrojne, ale dodatkowe pieniądze na Bundeswehrę muszą iść w parze ze środkami na pomoc rozwojową. Berlin chce utrzymać swoją pozycję w NATO i w systemie kolektywnej obrony, ale równocześnie rozwijać współpracę w ramach Unii Europejskiej - wynika z umowy koalicyjnej partii CDU/CSU i SPD. Z punktu widzenia Polski można więc ocenić, że Niemcy będą kontynuować dotychczasowy kurs współpracy obronnej.

Zaakceptowanie przez partię SPD umowy koalicyjnej oznacza, że przez kolejne lata Niemcami będzie rządził „tandem” partii CDU/CSU Angeli Merkel oraz socjaldemokratów. Berlin jest jednym z najważniejszych partnerów Polski, jeżeli chodzi o politykę bezpieczeństwa. Jakie najważniejsze skutki dla polityki obronnej z Niemiec, a co za tym idzie – współpracy z Polską - może mieć zawarcie Wielkiej Koalicji?
1. Utrzymanie zaangażowania w relacje transatlantyckie i NATO.
W umowie koalicyjnej dość wyraźnie zaakcentowano zaangażowanie Niemiec w relacje transatlantyckie. Zwrócono uwagę na wspólnotę „wartości i interesów” pomiędzy Berlinem, a USA i Kanadą. Dodano też, że Niemcy pozostają wiarygodnym partnerem w NATO, będącym „gwarantem i fundamentem naszego bezpieczeństwa”. Choć wskazano, że USA przechodzą zmiany mogące stanowić „wyzwanie” dla Niemiec, i polityka Berlina musi być odpowiednio dostosowywana, to należy spodziewać się kontynuowania zaangażowania w relacje transatlantyckie.
Niemieckie władze są bowiem świadome, że bez wsparcia USA osiąganie pewnych celów polityki bezpieczeństwa, na przykład odstraszanie Rosji, po prostu nie byłoby możliwe. Warto zauważyć, że w innym fragmencie dotyczącym europejskiej współpracy obronnej, wskazano na bardziej efektywne „uzgodnienie i harmonizację” z NATO, nie jest ona więc postrzegana jako alternatywa dla Paktu Północnoatlantyckiego. W umowie zwrócono też uwagę na powiązania handlowe ze Stanami Zjednoczonymi.
Niemcy chcą sprawiedliwych i stabilnych więzi, sprzeciwiając się protekcjonizmowi. Ewentualne wprowadzenie przez administrację Trumpa ograniczeń w handlu może więc zagrażać więzom transatlantyckim. Pomimo tych wszystkich zastrzeżeń, bazowym scenariuszem dla więzi transatlantyckich i obecności Niemiec w NATO pozostaje utrzymanie zaangażowania na obecnym poziomie, co z punktu widzenia Polski należy ocenić pozytywnie. Niemcy zamierzają też w kolejnych latach zaangażować się w Radzie Bezpieczeństwa ONZ.

2. Eksport broni, rozbrojenie… i odstraszanie nuklearne
Kolejnym ważnym z punktu widzenia polityki bezpieczeństwa elementem umowy koalicyjnej są zapisy dotyczące polityki eksportu uzbrojenia, rozbrojenia, ale i odstraszania nuklearnego. Niemcy zapowiedzieli kontynuowanie polityki ograniczenia eksportu do krajów niebędących członkami UE i NATO, lub też uznanych za równorzędne (np. Australia, Japonia), co jest ukłonem w stronę socjaldemokratów. W umowie zawarto też zapowiedź, że nie będą wydawane nowe zgody na eksport uzbrojenia do krajów uczestniczących w wojnie w Jemenie. Wezwano również do stworzenia europejskiej polityki eksportu broni.
Innym ważnym elementem jest promowanie inicjatyw rozbrojeniowych, co pozostaje jednym z głównych celów niemieckiego rządu. Berlin zastrzega, że będzie dążył do „świata wolnego od broni nuklearnej”. Jednocześnie jednak zaznacza się, że tak długo jak broń jądrowa pozostanie częścią koncepcji strategicznej NATO, interesem Niemiec jest udział w dyskusjach i odpowiednich procesach planowania Sojuszu. W praktyce oznacza to, że Berlin będzie uczestniczył w systemie obrony jądrowej NATO do czasu, aż wszystkie państwa świata zgodnie nie zdecydują się na rozbrojenie nuklearne. Z kolei warunkiem dla wycofania broni jądrowej z Europy byłoby pomyślne przeprowadzenie rozmów rozbrojeniowych.
W umowie przyznano też, że Niemcy chcą uniknąć „konwencjonalnego i nuklearnego” wyścigu zbrojeń na kontynencie. Jednocześnie Berlin opowiada się za ścisłym przestrzeganiem traktatu INF i zdolności weryfikacji. - „Złamanie umowy przez Rosję, w odniesieniu do którego istnieją uzasadnione obawy, miałoby istotne implikacje, gdyż takie rakiety mogłyby dosięgnąć każdego celu w Europie” – napisano.
W międzypartyjnym porozumieniu podkreślono też znaczenie umowy INF o zakazie użycia pocisków średniego zasięgu. Zastosowano sformułowanie, które nie mówi wprost o złamaniu tej umowy przez Rosję, ale podkreśla istnienie „uzasadnionych obaw”. To pokazuje, że Niemcy chcą angażować się we wsparcie transatlantyckiej architektury bezpieczeństwa i NATO, ale jednocześnie unikają zdecydowanych postaw i działań. Zapisy umowy odnoszące się do traktatu INF są o tyle istotne, że w jej treści Niemcy pośrednio sprzeciwiają się ewentualnemu rozmieszczeniu przez NATO naziemnych pocisków manewrujących, ale najwyraźniej nie zamykają drzwi do wprowadzania bardziej ograniczonych środków wzmocnienia – np. obrony przeciwlotniczej. Sam fakt odnotowania potencjalnego zagrożenia ze strony rosyjskich rakiet cruise w umowie koalicyjnej jest jednak dość znaczący.
3. Bundeswehra… z pomocą rozwojową
Umowa koalicyjna odnosi się także do kwestii wzmocnienia Bundeswehry. W tekście zwrócono uwagę na konieczność zapewnienia odpowiedniego uzbrojenia i szkolenia, jak i na troski o personel armii. Wskazano na podejmowanie w tym kierunku wysiłków finansowych i kontynuowanie rozpoczętego już procesu zmian trendów („Trendewende”), jak często określa swoje działania w oficjalnych komunikatach resort obrony RFN.

W umowie nie ma jednak zapisu bezpośrednio zobowiązującego Niemcy do osiągnięcia pułapu 2 proc. PKB na obronę narodową. Jednocześnie jednak zastrzeżono, że dodatkowe pieniądze na zdolności obronne będą mogły być wydawane w równej wysokości, co zwiększone kwoty na pomoc rozwojową czy humanitarną.
Widać tu więc wyraźnie „ukłon” w stronę postulatów socjaldemokratów, niechętnych zdecydowanemu wzmacnianiu Bundeswehry. Co za tym idzie, osiągnięcie wskaźnika na poziomie 2 proc. PKB i szybkie podniesienie zdolności niemieckiej armii jest mało prawdopodobne. Proces wzmacniania sił zbrojnych będzie więc kontynuowany, ale podobnie jak w poprzedniej kadencji, będzie przebiegał powoli i w ograniczonym zakresie.
Lata cięć budżetowych spowodowały, że Bundeswehra boryka się z niskim poziomem gotowości bojowej. Choć zahamowano w ostatnim okresie spadek liczby żołnierzy (według danych na luty br. w służbie pozostaje 179 tys. wojskowych, w tym 170 zawodowych i kontraktowych), to nadal zdolności sprzętu, jak i same struktury sił zbrojnych są zdecydowanie niewystarczające w stosunku do potrzeb. Niemcy wezmą jednak pod uwagę zmiany w systemie pozyskiwania sprzętu wojskowego.
W rozmowie z Defence24.pl Justyna Gotkowska z Ośrodka Studiów Wschodnich wskazywała, że nakłady na obronę mogą zostać zwiększone do 42,3 mld euro do 2021 roku, co ma stanowić około 1,3 proc. niemieckiego PKB. Dla porównania, w 2018 roku Niemcy przeznaczyli na obronę ok. 38,5 mld euro. Skala wzrostu jest więc dość niska, i ma on zdecydowanie mniejszą dynamikę niż chociażby na Łotwie, Litwie czy w Rumunii, gdzie w tym roku osiągnięto wskaźnik 2 proc. PKB na obronę, a jeszcze kilka lat temu był on na poziomie od mniej niż 1 do 1,3 proc. PKB. Innym postulatem umowy dotyczącym Bundeswehry – również nie wprowadzającym zmian w stosunku do istniejącego stanu – jest zachowanie parlamentarnego charakteru armii, co jest zgodne ze specyfiką Niemiec.
4. Europejska obrona – tak, ale nie przeciwko NATO
Zgodnie z oczekiwaniami komentatorów jednym z najważniejszych punktów umowy koalicyjnej była europejska współpraca w dziedzinie obrony i bezpieczeństwa. Niemcy zadeklarowali, że chcą „wypełnić życiem Europejską Unię Obronną”. Zapowiedziano wykorzystanie stałego mechanizmu współpracy w ramach PESCO, jak i nowego instrumentu, jakim jest Europejski Fundusz Obronny.
Jednocześnie zaapelowano o stworzenie struktur dowodzenia (do misji wojskowych i cywilnych) jak i mechanizmów decyzyjnych do podejmowania działań w ramach UE, jak również wzmocnienie struktur unijnej polityki rozwojowej. Jednocześnie zwrócono jednak uwagę na koordynację i efektywne uzgadnianie procesu planowania europejskiej obrony wraz z NATO. Umowa zawiera ogólne sformułowanie dotyczące podjęcia dalszych kroków na rzecz „armii Europejczyków”. Jest to jednak równoważone przez silne deklaracje zaangażowania Niemiec w NATO.
Czytaj też: Wzmożona aktywność UE w sektorze zbrojeniowym
Niemcy zadeklarowali też rozwijanie poszerzonej współpracy w zakresie bezpieczeństwa z trzema państwami: francja, Holandią i Norwegią. To ostatnie jest o tyle istotne, że Oslo pozostaje poza Unią Europejską, i utrzymuje ścisłe związki zarówno z USA, jak i z krajami kontynentu. Jak wiadomo, jednym z najważniejszych obszarów kooperacji Niemiec i Norwegii jest współpraca marynarek wojennych, w tym wspólny zakup okrętów podwodnych.
Umowa koalicyjna zawiera również inne zapisy odnoszące się do polityki obrony i bezpieczeństwa, na przykład dotyczące zaangażowania Niemiec w ONZ czy komunikacji strategicznej. Należy jednak zauważyć, że podstawowe kierunki polityki, na przykład jeżeli chodzi o zaangażowanie w NATO czy modernizację sił zbrojnych, pozostają w zasadzie na podobnym poziomie, jak w trakcie poprzedniej koalicji. Pośrednim dowodem kontynuacji jest wydana już zgoda rządu na wydłużenie udziału Bundeswehry w misjach zagranicznych (m.in. w Mali, na Bliskim Wschodzie i w Afganistanie), przy czym zgodnie z zapisami umowy uwzględniono zwiększenie kontyngentu w Afganistanie.

Z punktu widzenia Polski istotne znaczenie może mieć fakt, że Berlin chce kontynuować wzmacnianie NATO i wspierać relacje transatlantyckie, a europejska współpraca obronna – przynajmniej oficjalnie – nie jest postrzegana jako przeciwwaga dla Sojuszu. Z pewnością kontynuowane będą wysiłki w celu zacieśnienia europejskiej współpracy przemysłowej, postrzegane przez Berlin – co nie jest tajemnicą – jako okazja do strukturalnego wzmocnienia własnej zbrojeniówki.
Czytaj też: UE ma plan, jak wdrażać PESCO. Polska deklaruje gotowość do udziału w 6 nowych projektach
Jako mało korzystne należy natomiast ocenić zapisy dotyczące wzmacniania Bundeswehry. Jest mało prawdopodobne, aby niemiecka armia otrzymała w najbliższych latach środki finansowe, pozwalające na dostarczenie NATO odpowiednich zdolności do prowadzenia kolektywnych operacji obronnych na dużą skalę. Choć federalne siły zbrojne są wzmacniane, to proces ten napotyka na wiele przeszkód, a powiązanie dodatkowych funduszy dla armii z pieniędzmi na pomoc rozwojową raczej na pewno go nie przyspieszy.
Ten ostatni zapis może być uznawany za symbol niemieckiego podejścia do wzmacniania sił zbrojnych. Z drugiej strony, „znakiem czasów” jest umieszczenie w umowie koalicyjnej ostrożnych ale mimo wszystko dość stanowczych uwag związanych z możliwym łamaniem traktatu INF przez Rosję, czy deklaracja utrzymania roli w systemie odstraszania nuklearnego zgodnie z zapisami Białej Księgi z 2016 roku. Oba te zapisy świadczą o pewnej zmianie postrzegania zagrożeń, jaka miała miejsce w Niemczech po aneksji Krymu i rosyjskiej agresji wobec Ukrainy.
Niemcy są więc świadomi niebezpieczeństw ze strony Moskwy i chcą się angażować w przeciwdziałanie im, ale w dużej mierze w sferze politycznej, jak również w zacieśnianie kooperacji w Europie. Zdecydowane wzmacnianie własnych zdolności obronnych napotyka jednak na opór, co w efekcie negatywnie wpływa na wiarygodność Berlina jako sojusznika w NATO. Jest prawdopodobne, że taka postawa będzie się utrzymywać również w nowej kadencji wielkiej koalicji.
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu