Reklama
  • Analiza

W miejsce „Orki” – dwa brazylijskie lub singapurskie okręty podwodne?

Zamiast rozpocząć program „Orka”, Ministerstwo Obrony Narodowej rozważa kupno dwóch wysłużonych, brazylijskich okrętów podwodnych: „Timbira” i „Tapajó”. Według niepotwierdzonych informacji, do wzięcia mogą być także dwa nieco nowsze okręty podwodne typu Archer, które po odkupieniu od Singapuru podobno mogą być zaproponowane Polsce przez szwedzki koncern Saab. W polskim wojsku zaczął się więc najbardziej ulubiony fragment realizacji planu modernizacji technicznej – faza analityczno-koncepcyjna.

Brazylijski okręt podwodny „Tapajó”. Fot. Marinha do Brasil
Brazylijski okręt podwodny „Tapajó”. Fot. Marinha do Brasil

Zdążyliśmy się już przyzwyczaić do drastycznych zmian wprowadzanych do programu modernizacji technicznej Marynarki Wojennej RP. Od marca 2012 r., zaprezentowana wtedy przez ministra Tomasza Siemoniaka „Koncepcji rozwoju MW RP” z planem zakupu dwunastu bojowych okrętów (3x „Orka”, 3x „Miecznik”, 3x „Czapla” i 3x „Kormoran”) była już zmieniana co najmniej trzykrotnie. Przy czym za każdym razem negowano poprzednie ustalenia, rozpoczynano nowe prace analityczno-koncepcyjne oraz zmieniano harmonogramy – przesuwając w czasie wprowadzanie nowych jednostek pływających.

Przy tej okazji w Inspektoracie Uzbrojenia realizowano wielomiesięczne dialogi techniczne, firmy zagraniczne były namawiane do składanie dokumentacji ofertowej (w języku polskim) a polscy oficerowie jeździli po całym świecie oglądając obce okręty i infrastrukturę stoczniową.

Niespełnione obietnice Ministerstwa Obrony Narodowej

Te ciągłe zmiany zdania najlepiej widać w przypadku programu „Orka”, który w 2012 r. zakładał zbudowanie trzech okrętów podwodnych nowej generacji. Przy tym pierwszy z nich miał być wprowadzony do Marynarki Wojennej już w 2017 r., drugi do 2022 r. a trzeci do 2030 r. W międzyczasie pod egidą BBN ukazała się „Strategiczna Koncepcja Bezpieczeństwa Morskiego”, w której uznano, że najważniejsze są fregaty, a więc klasa jednostek pływających, których nie było w „Koncepcji rozwoju MW RP” z 2012 r.

Ministerstwo Obrony Narodowej uzyskało w ten sposób pretekst do porzucenia starych planów uznając m.in., że program „Orka” wcale nie jest priorytetem. Powołano jednak komisję mającą wskazać najlepszego, zagranicznego dostawcę technologii okrętów podwodnych (wybieranych spośród trzech oferentów: Saab, Naval Group i TKMS). Po kilku miesiącach prac i analiz oraz po otrzymaniu wszystkich żądanych dokumentów od zagranicznych partnerów decyzja została podjęta i miała być ogłoszona w styczniu 2018 r.

„Decyzja odnośnie wyboru partnera strategicznego w programie ORKA zostanie podjęta w styczniu 2018 roku”.

Płk Anna Pęzioł-Wójtowicz - rzeczniczka MON – wypowiedź z 29 grudnia 2017 r.

 Z początkiem 2018 r. ministrem Obrony Narodowej przestał być jednak Antoni Macierewicz, a jego następca – Mariusz Błaszczak nie ujawnił wyników prac komisji i zaczął kolejne prace analityczno-koncepcyjne zastanawiając się nawet nad tak podstawową sprawą, jak procedura, która będzie wykorzystana przy zakupie „Orek” z „szerokiego spektrum narzędzi” ustawy Prawo Zamówień Publicznych.

Już wtedy na Defence24.pl zwracaliśmy uwagę, że tak naprawdę oznacza to przerwanie programu zakupu nowego okrętu podwodnego, na co ostatecznym dowodem był podpisany na początku października 2019 r. Plan Modernizacji Technicznej na lata 2021-2035 SZ RP (z uwzględnieniem 2020 roku). Opisując zawartość tego planu w najbliższym latach, minister Błaszczak nie wspomniał bowiem o nowych jednostkach pływających, ale tylko o rozwiązaniu pomostowym. Według MON ma ono pozwolić na pozyskanie dwóch okrętów podwodnych „w najbliższym czasie”, co zapewni ciągłość szkolenia podwodniaków.

„Dla Marynarki Wojennej planujemy pozyskanie zdolności do rażenia celów nawodnych i podwodnych przez okręt podwodny nowego typu w ramach programu „Orka”. Planujemy również rozwiązanie pomostowe, które pozwoli na pozyskanie dwóch okrętów podwodnych w najbliższym czasie i zapewni ciągłość szkolenia podwodniaków.”

Mariusz Błaszczak - Minister Obrony Narodowej

 Wszystko wskazuje na to, że nie chodzi tu jednak wcale o rozwiązania pomostowe proponowane wcześniej przez trzy zagraniczne podmioty (Saab, TKMS, Naval Group) w ramach programu „Orka”. Tamte propozycje miały bowiem zapewnić realizację zadań tylko przez okres potrzebny na zbudowanie nowych jednostek pływających. Tymczasem obecnie Ministerstwo Obrony Narodowej chce zakupić dwa okręty podwodne, które tak jak w przypadku „Kobbenów”, z „pomostowych” staną się „docelowymi” na co najmniej kilkanaście lat.

Brazylijskie Tupi: rozwiązanie pomostowe, czy docelowe?

Zgodnie z informacją przekazaną na początku listopada 2019 r. przez Radio Gdańsk Ministerstwo Obrony Narodowej miało rozważać zakup dwóch używanych, brazylijskich okrętów podwodnych „Timbira” i „Tapajó” – a więc jednostek typu Tupi (niemiecki typ 209/1400), przekazanych do służby kolejno: w 1996 roku i 1999 roku.

Co ciekawe pomysł ten według niektórych specjalistów jest uważany za warty rozważenia. Takie zdanie ma m.in. Sylwester Pietrzak – założyciel Rady Budowy Okrętów, która m.in. współtworzyła Strategiczną Koncepcję Bezpieczeństwa Morskiego. Wskazywał on jednak przy tym, że są to okręty wymagające remontu i modernizacji, jak również rozwiązać trzeba będzie problemy związane z zabezpieczeniem logistycznym i szkoleniowym.

image
Brazylijski okręt podwodny „Timbira”. Fot. Wikipedia

 Trzeba będzie więc na to wyłożyć pieniądze, co oznacza według Radia Gdańsk zabranie z budżetu MON od 200 do 300 milionów dolarów, a według bardziej realnych szacunków co najmniej 500 milionów dolarów (100 mln USD za jeden okręt i kolejne 150 mln USD za jego remont i modernizację). Za dwa używane okręty podwodne można by było więc otrzymać jeden nowy – dodatkowo wyposażony w napęd niezależny od powietrza. Jest to również co najmniej dwukrotnie większa suma pieniędzy niż ta, jaką prawdopodobnie trzeba byłoby wydać na rozwiązania pomostowe proponowane przez Naval Group, TKMS czy Saab.

Wybór jednego z tych trzech rozwiązań pomostowych byłby jednak generalnie jednoznaczny ze wskazaniem konkretnego dostawcę docelowej „Orki”, a rozpoczęcia tego programu Ministerstwo Obrony Narodowej przez kilka najbliższych lat na pewni nie planuje. Oczywiście można zakładać, że uda się obniżyć cenę kupna okrętów podwodnych typu Tupi, jednak nie będzie to duży rabat, ponieważ mamy tu do czynienia z dwudziestoletnimi jednostkami, które tak jak Kobbeny można wykorzystywać co najmniej dwa razy dłużej. I Brazylijczycy doskonale o tym wiedzą.

Nie uda się również ograniczyć kosztów modernizacji, ponieważ te są dobrze znane po pracach realizowanych przez niemiecki koncern TKMS na jednym z indyjskich okrętów podwodnych typu Shishumar (niemiecki typ 209) - INS „Shishumar”. Wtedy prace wyceniono na 151 mln dolarów. Na jednostkach typu Tupi koszty te na pewno nie będą mniejsze, tym bardziej, że nie obejmą one jedynie modernizacji już wykorzystywanego uzbrojenia (tak jak w przypadku Indii), ale również wymianę wyposażenia brazylijskiego i wprowadzenie systemów kompatybilnych ze standardami NATO (w tym dużej części systemu łączności jawnej i niejawnej).

Ponadto Brazylia bardzo mocno wyeksploatowała swoje jednostki. Okręty podwodne typu Tupi nie były oszczędzane i o ile na stosunkowo płytkim Bałtyku zanurzenie poniżej 100 m zdarza się rzadko, to dla Brazylijczyków pływanie na większych głębokościach jest standardem. „Niemieckie” kadłuby sztywne są znane ze swojej wytrzymałości, ale pozostałe wyposażenie pokładowe zostało na pewno w znacznym stopniu wyeksploatowano (choć nie zużyte) i trzeba je: jeżeli nie wymienić, to przynajmniej w całości zweryfikować.

Singapursko-szwedzkie rozwiązanie pomostowe

Biorąc pod uwagę dystans, uwarunkowania oraz wyposażenie brazylijskich Tupi wydaje się, że informację Radia Gdańsk należy traktować tylko jako jedną z kilku opcji możliwych do zastosowania przez Ministerstwo Obrony Narodowej. O wiele bardziej prawdopodobne jest skorzystanie z oferty Szwecji, która podobno zamierza kupić od Singapuru dwa okręty podwodne typu Archer (ex-szwedzki typ Västergötland): RSS „Archer” (ex. HMwMS „Hälsingland”) i RSS „Swordsman” (ex, HMwMS „Västergötland”), wyremontować je i zmodernizować, a następnie odsprzedać Polsce.

Za tego rodzaju opcją przemawia kilka argumentów. Po pierwsze ułatwia się w ten sposób rozwiązanie problemów techniczno-organizacyjnych. Wynika to z niewielkiej odległości pomiędzy państwami (do przepłynięcia jest tylko Bałtyk, a nie Bałtyk i Atlantyk) oraz bardzo dobra współpraca partnerska między polskim przemysłem a szwedzkim koncernem Saab (który na pewno realizowałby to zadanie).

image
Ceremonia wodowania okrętu podwodnego RSS „Archer” (ex. HMwMS „Hälsingland”). Fot. Saab/Kockums AB

Po drugie polska Marynarka Wojenna otrzymałaby wiekowo starsze okręty: wyprodukowane w 1986 (HMwMS „Hälsingland”) i 1987 roku (HMwMS „Västergötland”), ale z nowszym wyposażeniem bojowym (w większości tylko dziesięcioletnim). Okręty te przed przekazaniem do Singapuru w 2009 i 2010 roku przeszły bowiem bardzo głęboką modernizację (do standardu okrętów typu Södermanland) otrzymując m.in. nową sekcję kadłuba z napędem niezależnym od powietrza AIP. I to jest trzeci argument przemawiający dla MON za szwedzką propozycją. Brazylijskie Tupi mogą bowiem pozostawać w zanurzeniu maksymalnie przez trzy doby, podczas gdy w przypadku singapurskich Archerów ten czas wydłuża się do ponad dwóch tygodni.

Czwartą zaletą szwedzkiej propozycji jest możliwość wprowadzenia podczas prac remontowych części rozwiązań (szczególnie jeżeli chodzi o okrętowy system walki), jakie są wykorzystywane na obecnie budowanych dla szwedzkiej marynarki wojennej dwóch okrętach typu A-26. Jednostki te są proponowane dla Polski w ramach programu „Orka”, a więc Archery mogłyby być traktowane jako rzeczywiste rozwiązanie pomostowe. Trzeba przy tym zaznaczyć, że podobnie można byłoby postąpić w przypadku okrętów podwodnych typu Tupi, na których modernizację mógłby przeprowadzić zarówno niemiecki koncern TKMS, jak i …. francuski koncern Naval Group.

Ostatnim argumentem przemawiającym w MON i MW RP za Archerami jest fakt, że szwedzka marynarka wojenna posiada dwa dodatkowe, bardzo podobne okręty podwodne typu Södermanland (który również powstał po zmodernizowaniu jednostek typu Västergötland): HSwMS „Södermanland” i HMwMS „Östergötland”. Potencjalnie jest więc możliwość odkupienia od Szwedów w przyszłości jeszcze dwóch jednostek, a więc finalnie dołożenie do starzejącego się ORP „Orzeł” czterech okrętów podwodnych. Polska flota podwodna znowu byłaby pokaźną siłą, a to, że chodzi o siłę „ilościową” a nie „jakościową” jak dotąd nikomu w MON i MW RP nie przeszkadzało.

image
Szwedzki okręt podwodny HSwMS „Södermanland”. Fot. M.Dura

Dwa pomostowe okręty podwodne a problemu Marynarki Wojennej

Pilne poszukiwanie rozwiązań pomostowych to efekt zaniechań, które było widać od 2009 roku, a więc od momentu, gdy zaczęło być głośno o planach wprowadzenia nowych okrętów podwodnych. Z powodu braku decyzji teraz już nie ma czasu na wybrzydzanie i koszty naprawy sytuacji będą nieporównywalnie większe.

Wadą szwedzkiego i brazylijskiego rozwiązania jest bowiem to, że modernizacja polskiej floty podwodnej nie będzie już taka tania jak w przypadku Kobbenów, otrzymanych od Norwegii praktycznie za darmo. Teraz trzeba będzie zapłacić zarówno za same okręty jak i za ich modernizację. Środki te będą na pewno zabrane z puli przeznaczonej na Marynarkę Wojenną, a więc odsunie się w ten sposób pozyskanie nowej generacji jednostek pływających – i to wszystkich. Przy okazji stracą polskie stocznie, które na budowie okrętów dla MW RP miały nie tylko zarobić, ale również pozyskać nowe technologie. Teraz ich rola (szczególnie jeżeli chodzi o zakłady podlegające pod Polską Grupę Zbrojeniową) znowu ograniczy się do zakładów remontowych.

Dodatkowo zakup dwóch (na razie?) pomostowych okrętów podwodnych nie rozwiąże problemu okrętu podwodnego ORP „Orzeł”. Jest to bowiem jednostka pływająca o dużym potencjale modernizacyjnym i mogłaby po przeprowadzeniu prac modernizacyjnych jeszcze przez co najmniej 10 lat być w pełnej sprawności i gotowości bojowej. Brak decyzji w tej sprawie spowoduje, że jej status stanie się podobny do tego, jaki ma od dawna rumuński okręt podwodny tego samego projektu (877) „Delfinul”, który nie jest operacyjny praktycznie od 1996 roku.

Dodatkowo należy pamiętać, że program „Orka” miał dać nowe zdolności Marynarce Wojennej, a właściwie całym Siłom Zbrojnym RP. Ministerstwo Obrony Narodowej rozważało nawet plany wprowadzenia okrętów podwodnych nowej generacji z rakietami manewrującymi. Polska po raz pierwszy uzyskałaby w ten sposób broń odstraszania, która nie stanowiłaby oczywiście dla nikogo zagrożenia totalnego (tak jak w przypadku rakiet balistycznych z głowicami atomowymi), ale jednak mogłyby zniechęcać do ewentualnej agresji. Przykładem takich możliwości może być Arabia Saudyjska, gdzie atak Jemenu (lub Iranu) jedynie z wykorzystaniem siedmiu rakiet manewrujących (oraz osiemnastu dronów) zmniejszył dostawę ropy na poziomie 5% globalnej podaży.

Odpowiednie wybranie celów (tzw. punktów grawitacyjnych) może więc wprowadzić ogromne zamieszanie, a dodatkowo wymusza wprowadzanie nowoczesnych systemów obrony przeciwlotniczej (które w przypadku Arabii Saudyjskiej i tak okazały się niewystarczające).

Rozwiązania pomostowe zatrzymają Marynarkę Wojenną jedynie na działaniach torpedowych, które są skuteczne tylko w odniesieniu do celów morskich. A te w czasie faktycznego konfliktu zbrojnego na Bałtyku mogą się w ogóle nie pojawić.

WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama