Reklama

Niestety nic nie ukryje faktu, że program DDG 1000 to pozostałość z czasów zimnej wojny, kiedy dopuszczalny stosunek „koszt – efekt” był zupełnie inny niż dzisiaj. W obecnych czasach, gdy bez skrupułów zrezygnowano z budowy dalszych, trudnowykrywalnych okrętów podwodnych typu Seawolf, kiedy przerwano program śmigłowca bojowego przyszłości RAH-66 Comanche i wycofano „niewidzialne” bombowce F-117 Nighthawk tylko szuka się sposobu by z twarzą zrezygnować z tego ostatniego reliktu minionej epoki.

Nikt tutaj nie neguje nowatorskich a nawet rewolucyjnych rozwiązań na tym okręcie, ale koszt 3,5 miliarda dolarów za jeden niszczyciel jest obecnie nie do przyjęcia nawet dla lubiących pokazywać swoja potęgę Amerykanów. Co ciekawe to amerykańska marynarka zaproponowała 31 lipca 2008 r. przerwanie programu DDG 1000, ale Kongres nie wyraził na to zgody i pod naciskiem lobby przemysłowego przeznaczył pieniądze na budowę trzech pierwszych jednostek tego typu.

O co w tym wszystkim chodzi?

Jak zwykle chodzi o pieniądze. Koszt jednego niszczyciela określono na 3,5 mld. dolarów, ale w rzeczywistości pierwsza jednostka ma kosztować ponad 7 mld dolarów. Suma ta rozmyła by się przy większej ilości okrętów, ale nic nie wskazuje na to by powstało ich więcej niż trzy, a i ten plan nie wiadomo, czy uda się zrealizować.

Niejako przy okazji DDG 1000 rozpoczęto wiele innych, niekiedy nieakceptowalnych przez ryzyko programów badawczo- rozwojowych, jak chociażby projekt okrętowego działa elektromagnetycznego czy laserowego. Przerwanie prac nie oznaczało oczywiście, że nie zrealizowano jakiś badań, ale w ten sposób na często teoretyczne programy wyciekły setki milionów dolarów.

Dopiero teraz ludzie zaczęli sobie zadawać pytanie, czy koszty eksploatacji tych jednostek nie będą za duże jak na obecne warunki i czy nowych jednostek nie lepiej zastąpić tańszymi i o tradycyjnej konstrukcji niszczycielami typu Arleigh Burke (co zresztą zaproponowała Kongresowi w 2008 r. amerykańska marynarka).

Okręt czy pływający komputer?

Praktycznie wszystko, co zostanie wprowadzone na tej jednostce jest inne od tego, co możemy spotkać na okrętach obecnie wykorzystywanych w US Navy. Ma to być bowiem niszczyciel trudnowykrywalny (stealth), silnie uzbrojony i wyposażony w większości przez najnowsze rozwiązania techniczne. Sercem okrętu będzie system informatyczny, którego oprogramowania, będące rożnymi wariantami Linuxa ma mieć ponad 6 milionów linii kodu (line of code). Szczególną uwagę zwrócono na odporność sprzętu na wibracje i udary, co ma zapewnić jego pracę w każdych warunkach spotykanych na okręcie.

Wcześniej uzyskiwano to poprzez stosowanie specjalnie w tym celu opracowanego sprzętu komputerowego, jednak znacznie zwiększało to koszty jego zakupu, utrzymania i co najważniejsze ciągłego rozwoju. Na USS „Zumwalt” rozwiązano ten problem poprzez zastosowanie komercyjnych serwerów Red Hat Linux i zamontowanie ich w pomieszczeniach - kontenerach EMS (Electronic Modular Enclosures) specjalnie zaprojektowanych „antywstrząsowo” i „antyuderzeniowo”.

Raytheon wykonał 16 takich kontenerów (o wymiarach 10,7 m x 2,4 m x 4,9 m), które w sumie wyposażono w 235 stojaków – raków, skonfigurowano i przetestowano przed dostarczeniem do stoczni, gdzie zostały włożone w kadłub. Są one ponadto klimatyzowane oraz zabezpieczone przed wpływem innych urządzeń pracujących na pokładzie (przede wszystkim radarów).

Cały okręt to jedna wielka sieć informatyczna. Wszystkie systemy (sensory, uzbrojenie, napęd itd.) są ze sobą połączone z wykorzystaniem protokołów wywodzących się z Internetu w tym TCP i UDP. Cała sieć łączności wewnętrznej bazuje na Voice Over IP za wyjątkiem tradycyjnie zbudowanych i przeciągniętych telefonów alarmowych, używanych w czasie awarii.

Okręt kontrolowany i kierowany z BCI

Specjaliści podkreślają, że na DDG 1000 bojowe centrum informacyjne, a więc miejsce, gdzie będzie się kierowało walką przypomina bardziej BCI statku kosmicznego USS „Enterprise” z filmu „Star Trek” niż realnych amerykańskich jednostek pływających. Jako pierwsze w historii będzie ono miało stanowiska rozmieszczone na dwóch poziomach, przy czym dolny będzie przeznaczony dla kierowania działaniami okrętu, a górny będzie służył sztabom zespołów taktycznych lub obsługom dodatkowych systemów - czasowo zamontowanych na niszczycielu.

Większość systemów jest w pełni zautomatyzowana, co pozwala na sterowanie nimi tylko z BCI. Nie ma np. „kabiny radio”, gdyż wszystkimi urządzeniami łączności można sterować zdalnie. To samo dotyczy wszystkich (!) systemów uzbrojenia: armat, rakiet czy nawet karabinów maszynowych. Zautomatyzowany jest również napęd i jak się chwalą konstruktorzy sterowanie jednostką może się odbywać przez komputer a nie przez sternika.

Na szczęście nowe systemy, konsole, monitory czy nawet wyrzutnie pionowego startu (typu Mark 57) pozostaną nawet jeżeli program DDG 1000 zostanie anulowany. Można więc je będzie wykorzystać, by pokazać, że nie wszystkie pieniądze wydane na ten program zostały zmarnowane, gdy ktoś nagle go przerwie.

Na razie jednak prace „kadłubowe” na USS „Zumwalt” są kontynuowane i już się rozpoczęły na drugiej jednostce tego typu - USS „Michael Monsoor”.

 

Reklama
Reklama

Komentarze (6)

  1. jur73

    No i popływał sobie 3 dni i po zabawie , a miał wszystkich rzucić na kolana . Zaczyna to przypominać zabawę z serią LCS / ze względu na charakter wykrytego uszkodzenia / , która skończyła się jak wiadomo kompletną klapą .

  2. :]

    Linia stewy dziobowej , jak z Belle Epoque . Chichot historii ?

  3. RS

    Mówcie co chcecie Los Angeles tez był na początku zbyt nowatorski. Na tą chwile można powiedzieć tylko ze skubaniutki ładny jest :) i faktyczne raczej za krążownik będzie robił a nie za młodsza odmianę AB

  4. Marass

    Matko Bosko, broń ten ich Zumwalt przed wirusami...

  5. puchatek

    jeżeli jeden AB kosztuje około 1 mld - to ciekawe ile kosztowałby Zumwalt - tak przy budowie 30 szt. a w sumie - patrząc na niego to raczej krążownik niż niszczyciel - a amerykanie musza wymienić swoje krążowniki rakietowe ... więc moze dlatego chcą go sprawdzić w 'praniu'

  6. XYZ

    Ciekaw jestem GDZIE tego przedstawiciela "gwiezdnych wojen na morzu" USA będą chciały przetestować?