Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

"Po sukcesie Pioruna trzeba się skupić na kolejnej wersji" [WYWIAD]

Autor. MESKO S.A.

Najważniejszy kontrakt, na jaki naciskamy, żeby rozwinąć produkcję, to amunicja artyleryjska kalibru 155 mm. To najbardziej poszukiwany produkt, na który jest największe zapotrzebowanie - podkreśla w rozmowie z Defence24.pl Renata Gruszczyńska, prezes zarządu Mesko S.A.

Maciej Szopa: Niedawno objęła Pani stanowisko prezes zarządu Mesko S.A., jakie są Pani priorytety krótko- i długoterminowe w firmie?

Renata Gruszczyńska, Prezes Zarządu Mesko S.A.: Przede wszystkim zapoznaję się ze strukturą organizacyjną spółki. Następnie odwiedzę wszystkie oddziały i spółki zależne, by zobaczyć, jak funkcjonują, poznać załogę. W dalszej kolejności planuję dokonać weryfikacji i aktualizacji istniejących planów. Chcę zobaczyć, na jakim etapie zaawansowania jest dany projekt, jakie są zasady jego finansowania. Aktualizacji zostaną poddane także obecne plany sprzedaży w oparciu o kontrakty krótko- i długoterminowe.

Jeżeli chodzi o cele długoterminowe, to niezbędna jest polonizacja produkcji. Wszędzie, gdzie się da będziemy chcieli opierać się na produkcji w Polsce zbudowanej na bazie stabilnych dostawców. W związku z aktualną sytuacją międzynarodową na wiele rodzajów komponentów, których potrzebujemy do produkcji, jest wielkie zapotrzebowanie światowe. Musimy więc zabezpieczyć stałe łańcuchy dostaw poprzez polonizację. Moim priorytetem są też te słynne sztandarowe projekty rozbudowy zakładów, 400 i 44,7. Będę kładła na to nacisk.

Mesko jest jednym z podmiotów grupy amunicyjno-rakietowej i liderem w segmencie amunicji 155 mm. Jaką rolę odgrywacie w zarządzaniu spółkami zaangażowanymi w to przedsięwzięcie?

Mesko to nie tylko moce produkcyjne w Skarżysku-Kamiennej, ale cała grupa kapitałowa, w której projekty są podzielone na produkcję poszczególnych elementów.

Najważniejszy kontrakt, na jaki naciskamy, żeby rozwinąć produkcję to amunicja artyleryjska kalibru 155 mm. To najbardziej poszukiwany produkt, na który jest największe zapotrzebowanie. W grudniu 2023 roku podpisano pierwszą wieloletnią umowę wykonawczą na dostawę tej amunicji pomiędzy Agencją Uzbrojenia a konsorcjum PGZ-Amunicja aż do roku 2029. Składa się ono z grupy kapitałowej PGZ i całej grupy kapitałowej Mesko. Będzie ona odpowiedzialna za produkcję korpusów do pocisków i dostawę ładunków modułowych. Aby zwiększyć produkcję, musimy podjąć inwestycje w tym dokonać zakupu urządzeń do funkcjonujących już budynków, ale także zakupu działki i budowy na niej kolejnych hal produkcyjnych.

Jeśli poczynimy te inwestycje, to za kilkanaście miesięcy będziemy mogli podwoić produkcję 155 mm, a po poniesieniu kolejnych nakładów będziemy mogli ponownie zwiększyć produkcję. Oznacza to, że w ciągu najbliższej dekady możemy osiągnąć produkcję rzędu kilkudziesięciu i więcej tysięcy sztuk amunicji 155 mm rocznie.

Reklama

Wspomniała Pani o projektach inwestycyjnych 44,7 i 400. Jaki jest stan ich realizacji i co planujecie Państwo po ich ukończeniu?

Projekt 400 to chyba najbardziej obserwowane teraz przedsięwzięcie i najbardziej priorytetowe. Składa się z trzech elementów: amunicja małokalibrowa, która będzie zrealizowana w Skarżysku-Kamiennej; rakiety Piorun i Grom również w Skarżysku- Kamiennej oraz produkcja prochu i amunicji wielkokalibrowej w Pionkach.

Pierwsze dwa elementy są mocno zaawansowane, jeśli chodzi o zakontraktowanie umaszynowienia do inwestycji w Skarżysku-Kamiennej. Ono jest kompletne w stopniu od 98 do 100 proc. Te maszyny są już rozlokowywane i jesteśmy gotowi do podjęcia produkcji. Dołożymy starań, żeby ona ruszyła na początku 2025 roku.

Ostatni etap zlokalizowany w Pionkach jest zaawansowany w 40 procentach, jeżeli chodzi o zawieranie kontraktów. Trwają prace w związku z ogłoszeniem projektu o zamówienia publiczne. Jesteśmy w połowie drogi. Kiedy znajdziemy środki na finansowanie, a tu rozmowy są już zaawansowane – to będziemy dopinać budowę hal magazynowych. Myślę, że – optymistycznie patrząc - jesteśmy w stanie ukończyć ten projekt na początku przyszłego roku.

Jeśli chodzi o projekt 44,7, to on trwa długo, bo rozpoczął się w 2015 roku. Przedsięwzięcie to jest związane z produkcją wyłącznie na rzecz naszego kraju i składało się z pięciu elementów. Optymistycznym i realnym terminem zakończenia całości tego projektu jest przełom lat 2024 i 2025.

Mamy jednak świadomość, że zapotrzebowanie na tego typu urządzenia produkcyjne na świecie jest duże i może dojść do zaburzeń dostaw. Trzeba więc podchodzić do tego z pewną ostrożnością.

Czyli przełom 2024 i 2025 to ważna cezura czasowa dla Mesko.

Tak. Pod warunkiem, że pomyślnie pójdą prace budowlane magazynów. Na pewno będę kładła na to mocny nacisk. Oczywiście wiele zadań projektów 400 i 44,7 jest już zakończonych. Wiele urządzeń już funkcjonuje i wpływa na nasze możliwości produkcyjne.

Czytaj też

A jeśli chodzi o amunicję kierowaną: pociski CAMM-ER i do Homarów A i K? Jak wygląda tutaj sytuacja?

Mesko jest w tych trzech projektach i jest tutaj czołowym członkiem konsorcjum PGZ Narew. Montaż końcowy rakiet został zlecony innemu członkowi konsorcjum, ale Mesko będzie zajmowało się także pewnym zakresem prac. Uchwała Rady Ministrów w sprawie dokapitalizowania spółek wchodzących w skład konsorcjum PGZ Narew pozwoli nam na skuteczne wdrożenie tego planu. Mesko pracuje teraz nad biznesplanem tego projektu i w najbliższych miesiącach zostanie on złożony do PGZ.

Jeśli chodzi o system Homar-A, czyli pociski GMLRS, to w ramach programu spółki PGZ S.A. jesteśmy podwykonawcami. Współpraca z Mesko obejmuje uruchomienie odpowiedniej infrastruktury w postaci nowego zakładu niedaleko od Skarżyska-Kamiennej. Już teraz trwają rozmowy z właścicielem wybranego przez nas i zweryfikowanego przez stronę amerykańską gruntu. Będziemy przystępować do inwestycji i zakupu tej działki.

Jeśli zaś chodzi o Homara-K, to Mesko nie jest obecnie zaangażowane w rozmowy ze stroną koreańską w sprawie tych rakiet. Mamy nadzieję, że te rozmowy – przerwane w sierpniu 2023 r. – zostaną wznowione i przystąpimy do dalszych prac nad tym projektem.

Reklama

Przejdźmy do hitu eksportowego Mesko. Pociski Piorun. Mesko deklarowało zwiększenie wolumenu produkcji tych pocisków do tysiąca rocznie z 300. Czy udało się zrealizować te plany i co z planami rozwoju tego produktu?

Tak, Piorun jest konstrukcją bardzo udaną, sprawdzoną na polu bitwy w Ukrainie. Jesteśmy mocno zaawansowani, jeśli chodzi o produkcję zakładaną na ten rok. Także strzelania realizowane przez Siły Zbrojne RP wypadają znakomicie. Nie odbywa się to bez komplikacji, które wynikają z zapotrzebowania na tego typu materiały w całej Europie. Podobnie jak cała branża zbrojeniowa wyzwaniem jest spełnienie zwiększonego zapotrzebowania przez łańcuch dostaw, z uwagi na ograniczenia w dostępności pewnych elementów.

Podkreślam, że nasza Spółka kładzie nacisk na zapewnienie najwyższych standardów jakościowych, jeśli chodzi o dostawy elementów wykorzystywanych w produkcji. To, w połączeniu ze zwiększonym zapotrzebowaniem na tego rodzaju komponenty po wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie, powoduje że pełna realizacja planu zwiększenia dostaw pocisków Piorun powyżej 1000 sztuk rocznie zajmuje dłużej niż wcześniej oczekiwano.

Czytaj też

Czy Niemcy, którzy wybrali niedawno pociski Stinger, pytali was o możliwość dostarczenia Piorunów?

Nie. Spływają do nas zapytania z całej Europy, ale jeśli chodzi o Niemcy, to oni szli od początku w innym kierunku. Byli raczej ukierunkowani na współpracę z USA.

Jak wygląda program innych zaawansowanych programów amunicyjnych? Np. APR 155 i 120 i pocisku Pirat?

APR 155, APR 120 i pocisk przeciwpancerny Pirat stanowią bardzo nowoczesną rodzinę amunicji precyzyjnego rażenia, mogącą skokowo zwiększyć potencjał Sił Zbrojnych RP i zarazem mającą znaczny potencjał rozwojowy i eksportowy. Jeżeli chodzi o amunicję precyzyjną 155 mm, to jesteśmy bardzo zaawansowani. Czekamy na powołanie przez MON Komisji Państwowej i będziemy prowadzić Testy Poznawcze. Powinny one odbyć się we wrześniu tego roku w Drawsku i obecnie w związku z tym odbywa się szereg spotkań z przedstawicielami MON.

W przypadku amunicji 120 mm sprawa jest nieco bardziej złożona. Uwzględniając wszystkie aspekty sądzę, że możliwe jest zakończenie prac nad tym projektem w 2025 roku, ale nie zależy to tylko od nas.

Jeśli chodzi o Pirata, to prace nad nim zostały zakończone już w roku 2021. Teraz jest jeszcze konieczne przeprowadzenie badań i zakończenie strzelań poligonowych. Dodam, że Pirat to bardzo skuteczny system przeciwpancernych pocisków kierowanych, mogący zwalczać pojazdy opancerzone, umocnienia i siłę żywą oraz wolno lecące statki powietrzne. Jest też wysoce efektywny kosztowo i znajduje się pod pełną krajową kontrolą. Pracujemy również nad wersją eksportową Jack-S. W tym ostatnim przypadku konieczne będzie przeprowadzenie badań zakładowych, co pozwoli nam na eksport.

Przy Piracie mamy partie: prototypową i modelową. Teraz musimy zrobić wszystko, żeby móc wyprodukować partię wdrożeniową. Tego nie było przy Piorunie i mieliśmy przez to komplikacje przez kilka lat. Teraz chcemy więc wykonać partię wdrożeniową do 100-150 sztuk pocisków Pirat. Szukamy partnera, który zamówi taką partię wdrożeniową.

Reklama

Amunicja czołgowa i średniokalibrowa. Na jakim jesteście Państwo etapie i na ile odpowiedzialność za to leży na Mesko a na ile na MON i PGZ?

Jeżeli mowa o amunicji czołgowej 120 mm – mówimy o amunicji do Leopardów, Abramsów i może K2 – to jesteśmy teraz producentem amunicji 120 mm w wersji odłamkowo-burzącej i podkalibrowej, zarówno ćwiczebnej, jak i bojowej. Rozwijamy nasze zdolności. W tym momencie trwa jej certyfikacja na czołgi Abrams. Przygotowujemy też się do współpracy naszej amunicji z czołgami K2 i K2PL. Żeby znajdowała się w ich systemie kierowania ogniem.

Prowadzimy prace nad coraz większą polonizacją amunicji czołgowej.  Jeśli chodzi o amunicję podkalibrową, to kończymy projekty zarówno takie, które pozwolą produkować elementy samospalające łuski CCC (Combustible Cartridge Case), prochy wielobazowe i elementy na rdzenie podkalibrowe, czyli kompozyty wolframowe.

Polski czołg K2 Black Panther należący do 20 Bartoszyckiej Brygady Zmechanizowanej na poligonie w Orzyszu.
Polski czołg K2 Black Panther należący do 20 Bartoszyckiej Brygady Zmechanizowanej na poligonie w Orzyszu.
Autor. mł. chor. Daniel Wójcik / 16 Dywizja Zmechanizowana

Powiedziała Pani, że amunicja 120 mm „być może do K2”. Ona się będzie jakoś różnić?

Wojsko Polskie ma Leopardy, Abramsy i K2. Nasza amunicja powinna zostać certyfikowana do wszystkich tych typów. Było już spotkanie, na którym Koreańczycy chcieli certyfikować amunicję do K2 i teraz odpowiednie działanie jest potrzebne po stronie MON. Tak, żeby amunicja jednego typu była certyfikowana do wszystkich trzech armat na trzech nośnikach.

Przygotowujemy więc cały pakiet działań, które są po stronie offsetobiorcy, do instalacji linii montażowych do czterech rodzajów amunicji czołgowej, w tym programowalnej z części amerykańskich, który zostanie usytuowany w Pionkach. Przedsięwzięcia te są prowadzone w ramach offsetu. Obecnie finalizowane są rozmowy między Mesko (Offsetobiorcą) i Northrop Grummanem (Offsetodawcą). Po stronie Mesko i PGZ będzie trzeba przeprowadzić działania finansowe, które pozwolą nam na absorbcję tego offsetu. Bo technologie i maszyny dostaniemy, ale infrastrukturę do nich wybudować musimy sami, taka jest umowa. Na razie mamy odpowiednie tereny do lokalizacji tych inwestycji.

Oprócz tego, że pracujemy nad własną amunicją, prowadzimy również rozmowy z Northrop Grummanem o amunicji 30 i 40 mm w różnych wariantach mając na uwadze przede wszystkim potrzeby Wojska Polskiego.

Jakie produkty będą powstawały w Mesko za kilka, kilkanaście lat?

Obszary, na które ukierunkowana jest spółka, zostały zdefiniowane w strategii stworzonej przez poprzedni zarząd. Nowy zarząd też będzie ją analizował, weryfikował. Ale nadal będą priorytetem systemy rakietowe, amunicja wielko- i średniokalibrowa. W segmencie Pioruna, po jego sukcesie trzeba się mocno skupić na kolejnej jego wersji i nad tym będziemy prowadzić prace. Będzie prowadzona modernizacja produktu, będzie nowa rodzina głowic optoelektronicznych, proporcjonalny układ wykonawczy, głowica bojowa i inne elementy.

Planujemy też prace nad naszym nowym produktem, pociskiem przeciwlotniczym Grzmot o zasięgu ponad 10 km. Będzie wykorzystywany na zestawach kołowych i gąsienicowych. Kierunki, które będzie obierało Mesko, będą związane z naszymi pracami rozwojowymi. Te, które przyniosą najbardziej obiecujące efekty, wyznaczą kierunek.

Na razie jednak nasze produkty musimy rozwijać własnymi siłami. Nie mamy więc tak komfortowych warunków, jak np. firmy amerykańskie, które są wspierane w programie pocisków Stinger. Ale w ubiegłym roku złożyliśmy dokumenty do Działu Rozwoju Agencji Uzbrojenia i czekamy. Mamy dopieszczone projekty przeciwlotnicze wspólnie z Telesystemem i kładziemy na to duży nacisk.

Z nowych wyrobów wymieniłabym też naszą wspólną pracę z ITWL i CRW Telesystem-Mesko nad integracją Pioruna z płatowcami.

Czytaj też

Śmigłowcami?

Tak. Ten projekt jest realizowany i mamy tu dofinansowanie z NCBR. W ramach innego projektu NCBR wspólnie z PIT-RADWAR pracujemy także nad 35 mm programowalną amunicją do systemu lufowego OSU, przewidywanego jako uzbrojenie fregat Miecznik. Głównym wyzwaniem jest tutaj zgodność elektromagnetyczna tej amunicji z systemami okrętowymi.

Trzeba też położyć nacisk na amunicję średniego kalibru, w tym polonizację wszystkich jej elementów w Mesko. To ważne choćby w kontekście Borsuka. Tych wozów ma być w Polsce co najmniej tysiąc a do każdego jest przewidzianych 10 tys. jednostek ogniowych amunicji różnego rodzaju. Można sobie więc wyobrazić, jaka to będzie skala produkcji.

Rozwój, o którym cały czas tu mówimy potrzebuje ludzi, kadr. Czy pozyskanie ich jest dla was wyzwaniem?

Na pewno tak. Obecnie Mesko opiera się na wysokiej klasy specjalistach i bardzo dobrze wykształconej kadrze. Od szczebla kierowniczego przez średni po podstawowych pracowników. Trzeba tu będzie mocno podjąć współpracę z uczelniami wyższymi, ale nie tylko. Myślimy o rozszerzeniu współpracy z technikami zawodowymi, które znajdują się w naszym województwie.

Są różne metody przyciągania pracownika. Od atrakcyjnego wynagrodzenia, przez benefity, po dobre warunki pracy czy kulturę organizacyjną. Kluczowa jest jednak współpraca z uczelniami wyższymi. Myślimy o programach stażowych, praktykach zawodowych, wspólnych projektach badawczych. Możemy podjąć się sponsoringu laboratoriów w sprzęt, organizacji warsztatów, seminariów, stypendiów, udziału w badaniach technologicznych, udziału w programach i konferencjach naukowych. Mamy w Skarżysku-Kamiennej technikum mechatroniczne. Tam też można podjąć rozmowy. Kiedyś istniała tam klasa dedykowana wręcz zatrudnieniu w Mesko i to się wpisuje w nasze potrzeby. Można pozyskiwać też pracowników z innych branż.

Mesko już teraz głęboko promuje się wśród uczelni wyższych. Mamy często gości z Wojskowej Akademii Technicznej, którym prezentujemy naszą firmę. Jest kilka projektów strategicznej współpracy z Politechniką Warszawską i Politechniką Świętokrzyską. Trzeba to teraz zintensyfikować.

Warto dodać, że nasze urządzenia to najwyższa półka światowa, a ludzie chcą się rozwijać. Jest więc dobry argument, że można tu pracować na urządzeniach, które nie odbiegają niczym od tego, co jest w największych światowych koncernach zbrojeniowych.

Mówiliśmy już trochę o eksporcie. Piorun jest hitem, ale jakie tu są dalsze perspektywy?

Zainteresowane Piorunem jest duże z USA, Norwegii, Mołdawii, Estonii. Koniunktura sprzyja temu, żeby ten eksport był większy. Nasze obawy to zaopatrzenie materiałowe, żebyśmy byli w stanie utrzymać i rozwijać produkcję. To absolutnie priorytetowe, bo moce produkcyjne mamy.

Po wdrożeniu tych czterech linii do produkcji wielokalibrowej, tych z projektu 400, będziemy mogli naszą amunicję kierować na rynki trzecie. A więc nasze moce eksportowe wkrótce znacznie wzrosną. Musimy jednak pamiętać, że obecnie chodzi głównie o stworzenie możliwości i zapewnienia sprzętu dla Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej. Wszystkie zapytania o nasze produkty i półfabrykaty – tutaj zawsze w pierwszej kolejności patrzymy na zapotrzebowanie krajowe i naszą obronność.

Czy amunicja wielkokalibrowa nie wymaga tak rozbudowanych łańcuchów dostaw, jak przy Piorunie?

Nie. To limitowane jest tylko dostawą prochów. Tutaj patrzymy na MON i na PGZ i to jaka będzie możliwość produkcji prochów w Pionkach. Kiedy ukończymy te projekty, to wszystkie problemy w tym zakresie zostaną rozwiązane.

Dziękuję za rozmowę.

Reklama

Komentarze

    Reklama