Reklama
  • Wiadomości
  • Komentarz

Niemcy kupują drogie Stingery. Stracona szansa Pioruna?

Niemcy podpisały za pośrednictwem natowskiej agencji NSPA kontrakt na dostawę około pół tysiąca przenośnych zestawów przeciwlotniczych Stinger. Pomimo wyższej ceny, nie zdecydowano się na zakup polskich systemów Piorun, sprawdzonych w warunkach bojowych na Ukrainie. Na razie nie ma jednak decyzji w sprawie finansowania dalszej modernizacji Pioruna, podczas gdy inni producenci zestawów MANPADS ulepszają swoje rozwiązania.

Niemieccy żołnierze ze Stingerem na poligonie w Ustce
Niemieccy żołnierze ze Stingerem na poligonie w Ustce
Autor. Bundeswehr/Christian Timming
Reklama

Podczas szczytu NATO w Waszyngtonie podpisano kontrakt na zakup 940 przenośnych pocisków przeciwlotniczych Stinger, za kwotę blisko 700 mln dolarów, czyli około 2,7 miliarda złotych. Ponad połowa z nich, bo 506, ma trafić do niemieckich sił zbrojnych. Bundestag zgodził się niedawno na wydanie 395 mln euro, czyli nieco ponad 420 mln dolarów na ten cel. Termin dostawy jest dość odległy, bo ma się ona odbyć w latach 2028-2029.

Reklama

Niemcy otrzymają jednak jedną z najnowszych wersji pocisków Stinger, czyli FIM-92K Block 1, wyposażoną w czujnik zbliżeniowy. Takie same rakiety trafią też do innych państw, które zakupiły te zestawy przeciwlotnicze, czyli Włoch i Holandii. Dodajmy, że umowę podpisano za pośrednictwem agencji NATO NSPA, wykorzystując mechanizmy współpracy przemysłowej funkcjonujące od 1990 roku w celu wsparcia europejskich użytkowników rakiet Stinger. Nowe rakiety, co nie zaskakuje, w dużej mierze będą zastępstwem dla tych dostarczonych Ukrainie po pełnoskalowej inwazji przez europejskich sojuszników.

Dodajmy, że Amerykanie powoli zwiększają produkcję tych pocisków, bo po wybuchu pełnoskalowej wojny trzeba było odtworzyć ją praktycznie od podstaw. Pojawiały się informacje, że do 2025 roku produkcja Stingerów ma wynosić 60 rakiet miesięcznie (zwiększenie z 40 miesięcznie).

Reklama

Dla porównania, Francja zdecydowała się zwiększyć produkcję nieco cięższych (odpalanych ztrójnogu, lub pojazdu, nie z ramienia) pocisków Mistral, z 20 do 40 miesięcznie. Polska będzie natomiast produkować od bieżącego roku ponad 1000 pocisków Piorun rocznie (czyli ponad 80 w miesiącu). Widać więc, że Polska, dzięki zachowaniu kompetencji i stałemu ich rozwojowi, jest liderem w NATO jeśli chodzi o przenośne zestawy przeciwlotnicze.

Pioruny mają bardzo wysokie parametry, co potwierdza przebieg wojny na Ukrainie. Pozwalają na skuteczne zwalczanie różnych typów celów, od samolotów i śmigłowców, przez pociski manewrujące, aż do małych bezzałogowców. Są zdolne do działania w warunkach zakłóceń i zwalczania celów na odległościach od 400 m do ponad 6,5 km i na wysokościach od 10 m do ponad 4 km.

Reklama
MANPADS Piorun
Gotowa do użycia wyrzutnia Piorun. Front bachmucki, luty 2023.
Autor. Siły Zbrojne Ukrainy
Reklama

Pioruny stały się też jednym z hitów eksportowych polskiego przemysłu, bo – obok wcześniejszych dostaw do USA i na Ukrainę, także realizowanych komercyjnie – zamówiły je w ostatnim czasie Estonia, Norwegia (zostały rozlokowane przy granicy z Rosją), Łotwa (zastąpiły Stingery przekazane Ukrainie) oraz jedno państwo bałkańskie, trwają też rozmowy w sprawie umowy międzyrządowej na ich dostawy ze Słowacją.

Polskie zestawy są oczywiście również w dużej liczbie dostarczane do Sił Zbrojnych RP, bo obok pierwszej umowy z 2016 roku na 420 mechanizmów startowych i 1300 pocisków w 2022 roku zawarto kolejną, za 3,5 mld brutto, na 3,5 tys. pocisków i 600 mechanizmów startowych. Z porównania cen obu umów wyraźnie widać, że jednostkowa cena pocisku Piorun jest znacznie niższa od Stingera, nawet jeśli uwzględnimy inflację.

Reklama

Ta umowa zostanie zrealizowana do 2026 roku. Powstaje jednak pytanie co dalej. Trzeba pamiętać, że po użyciu bojowym Rosjanie i wspierający ich inżynierowie z Iranu czy Chin będą się starali znaleźć środki przeciwdziałania, szczególnie że przy tak dużej intensywności walk niemal na pewno kompletne zestawy wpadły w ich ręce. Piorun wymaga więc modernizacji. Pewne kroki zostały już podjęte za własne pieniądze przemysłu i z wykorzystaniem wcześniej prowadzonych prac NCBR. Modernizacja Pioruna powinna jednak zostać wsparta przez państwo, w ramach kolejnego podobnego zamówienia wieloletniego, pozwalającego na dokończenie prac i dostawę pocisków w nowszej konfiguracji. Zakładając, że Piorun ma pozostać zestawem przenośnym, z możliwością użycia na systemach takich jak Poprad, Kusza czy Pilica, bo takie jest oczekiwanie wojska, modernizacja powinna objąć system naprowadzania oraz niewielkie zwiększenie zasięgu i prace w tych dwóch kierunkach już są prowadzone. Trzeba jednak dalszych, dużych zamówień na wzór tych z 2022 roku i uwzględniających rozwój technologii, by wdrożyć je w życie i wprowadzić do wielkoskalowej produkcji.

Jeśli natomiast nie będzie zamówień, istnieje ryzyko zarówno utraty przewagi operacyjnej (która – w czasie trwającej wojny, w którą zaangażowany jest przeciwnik mający zmobilizowaną gospodarkę – nigdy nie jest dana „raz na zawsze”), ale też utraty potencjału eksportowego, jaki dziś ma Piorun. I konkretnych korzyści dla polskiej gospodarki z tym związanych.

Reklama

Warto przytoczyć tutaj kilka liczb. Amerykanie już zlecili projekt rozwojowy następcy Stingera. Dwie uczestniczące w nim firmy: Raytheon oraz Lockheed Martin otrzymały w sumie ponad 700 mln dolarów (czyli około 2,8 mld złotych), z czego Raytheon otrzymał 418 mln, a Lockheed Martin – 312 mln. Tak duże finansowanie daje możliwość przygotowania nowej generacji zestawu przenośnego do 2028 roku, a także wdrożenia go do produkcji na szeroką skalę. Można spodziewać się, że projekt rozwojowy będzie realizowany przynajmniej w pewnym stopniu równolegle z budową mocy produkcyjnych i będą one większe, niż dziś czy w 2025 roku w wypadku Stingerów.

Zobacz też

Mimo wszystkich problemów łańcuchów dostaw i innego ich kształtu niż w czasie Zimnej Wojny, można przypuszczać że w ciągu kilku lat zachodnia produkcja sprzętu, w tym klasy MANPADS, zostanie w końcu zwiększona. Jeszcze na początku lat 90. Francuzi osiągali wydajność produkcji nawet 250 pocisków Mistral miesięcznie, czyli tyle ile jeszcze niedawno produkowano rocznie. Być może Amerykanie osiągną zbliżony wolumen produkcji, jeśli zakłada się, że następca Stingera może być wprowadzony w liczbie co najmniej 10 tys. sztuk. Innymi słowy, brak dalszych inwestycji w produkcję i rozwój Pioruna może oznaczać, że za niecałą dekadę Polska straci dominującą pozycję na rynku zestawów MANPADS.

Reklama

Dodajmy, że zestaw Piorun ma bardzo szerokie możliwości rozwoju także jeśli chodzi o sposób jego wykorzystania. Prowadzone są już pewne prace nad opracowaniem wersji do przenoszenia przez śmigłowce. Innym rozwiązaniem, prezentowanym już w przeszłości, jest umieszczenie wyrzutni Piorunów na Bezzałogowym Pojeździe Lądowym, na przykład robocie PIAP-Łukasiewicz. Tego rodzaju rozwiązanie mogłoby być skutecznym wsparciem do ochrony i obrony infrastruktury krytycznej, ale też wojsk na linii frontu. W ramach takiego rozwiązania moduł z dwoma pociskami Piorun, systemem optoelektronicznym i opcjonalnym modułem IFF umieszczany jest na wysięgniku zamontowanym na robocie i może pozostawać w zasadzce przez dłuższy czas, utrzymując zasilanie baterii zestawu przeciwlotniczego na podobnych zasadach jak system Kusza. To pozwala na skrócenie czasu reakcji na zagrożenie i zwalczanie nawet takich celów, które manewrują by zminimalizować czas ekspozycji na działanie zestawu przeciwlotniczego. I taki zestaw może zostać zbudowany w zasadzie z istniejących już elementów, wyłącznie siłami krajowego przemysłu.

Autonomiczny System Bojowy Obrony Powietrznej ASBOP – Perkun. Fot. Maciej Szopa/Defence24
Autonomiczny System Bojowy Obrony Powietrznej ASBOP – Perkun. Fot. Maciej Szopa/Defence24

Wciąż możliwe jest również opracowanie na bazie Pioruna pocisku o zasięgu ponad 10 km, uzupełniającego system obrony powietrznej i stanowiącego wzmocnienie dla systemów Poprad i przyszłego Sona. Taki pocisk, dysponujący układem naprowadzania na wstępnym etapie, byłby szczególnie korzystny z punktu widzenia koszt-efekt, cechując się większymi możliwościami od zestawów przenośnych i znacznie niższym kosztem od pocisków pozyskiwanych w programach Narew i Pilica.

Reklama

Dziś Polska jest wiodącym producentem przenośnych zestawów przeciwlotniczych w NATO, przewyższającym nawet najlepiej rozwinięte państwa zarówno pod względem skuteczności posiadanych rozwiązań, jak i stosunku koszt-efekt. Utrzymanie tych przewag wymaga jednak kontynuowania wieloletnich zamówień oraz inwestycji w rozwój posiadanych zdolności. Bez tych elementów polska przewaga może zostać utracona, co będzie mieć negatywny wpływ tak na zdolności Sił Zbrojnych RP, jak i na kondycję oraz szanse eksportowe zbrojeniówki.

Reklama
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama