- Analiza
- Polecane
Modernizacja Mi-24 szansą dla wojska i przemysłu [ANALIZA]
Wojsko Polskie posiada na wyposażeniu śmigłowce szturmowe Mi-24, które mogą jeszcze służyć przez lata, ale od dawna nie mają podstawowego uzbrojenia i nowoczesnych środków samoobrony. Program ich modernizacji jest szansą nie tylko dla wojska, ale i dla przemysłu, na szybkie uzyskanie nowych zdolności bojowych i odpowiednie przygotowanie do przyjęcia nowych maszyn pozyskiwanych w ramach programu „Kruk”. Duża część prac może być wykonana w Polsce, a zyskane kompetencje – będą stanowić impuls rozwojowy na kolejne lata.

Rozwiązanie pomostowe, krajowe i na lata?
W obecnej sytuacji, w świetle pandemii koronawirusa i pogorszenia kondycji gospodarczej Polski, większej wagi nabierają rozwiązania krajowe oraz programy które umożliwią odtworzenie lub budowę pewnych zdolności w oparciu o istniejący sprzęt. Szczególnie w obszarach, gdzie Wojsko Polskie wymaga pilnego wzmocnienia, a takim jest na pewno obrona przeciwpancerna.
Obok różnych systemów bazowania lądowego, w obronie przeciwpancernej kluczową rolę powinny odgrywać śmigłowce, stanowiące „ruchomy odwód” i „straż pożarną” dla dowódców zgrupowań Wojsk Lądowych. Plan Modernizacji Technicznej przewiduje pozyskiwanie nowych maszyn uderzeniowych w programie „Kruk”, jak również śmigłowców wsparcia. Jednakże, nadal nie określono harmonogramu pozyskiwania nowych maszyn. Samo wprowadzanie Kruków będzie procesem czasochłonnym. Osiągnięcie wstępnej gotowości to co najmniej 7 lat od podpisania umowy, a pełnej – nawet dekada. Dlatego, równolegle z pozyskiwaniem nowych maszyn, powinno się dążyć do wprowadzenia rozwiązania pomostowego w oparciu o posiadany potencjał.

Polska ma na wyposażeniu około 30 śmigłowców Mi-24 w wersjach D i W, ale od co najmniej 10 lat nie dysponują one uzbrojeniem kierowanym, a ich pozostałe uzbrojenie nie zapewnia odpowiedniego potencjału rażenia. W tej sytuacji należy myśleć o przyspieszeniu uruchomionych w ubiegłym roku programów modernizacji śmigłowców znajdujących się na wyposażeniu Sił Zbrojnych RP. Co równie ważne, powinny one maksymalnie wykorzystywać możliwości polskich ośrodków przemysłowych i naukowo-technicznych. Z jednej strony obniży to koszty takich programów. Z drugiej strony w okresie kryzysu pieniądze będą inwestowane w kraju, w polskich zakładach, płacących podatki w Polsce, co zmniejsza realny koszt i daje impuls do ich działania. Równocześnie kompleksowy projekt modernizacji może okazać się interesującą ofertą dla licznych użytkowników podobnego sprzętu, którego na świecie jest bardzo wiele. Jest to więc program z potencjałem eksportowym. Uzyskanie zagranicznych kontraktów pozwoliłoby podnieść opłacalność tego projektu.
Wreszcie – co bardzo istotne – wprowadzenie nowoczesnego wyposażenia na istniejące śmigłowce zapewni nie tylko zdolności bojowe, ale też możliwość odpowiedniego przeszkolenia i podtrzymania nawyków personelu, który następnie będzie przejmował nowe maszyny pozyskane w programie „Kruk”. To, że na nowe śmigłowce „przesiądą się” piloci zaznajomieni już i wykorzystujący na co dzień nowoczesną awionikę oraz uzbrojenie, może przyspieszyć osiągnięcie przez nie gotowości bojowej. Nie mówiąc już o tym, że ewentualne wycofanie Mi-24 spowodowałoby trwałą utratę umiejętności i potencjału żołnierzy, często (i wciąż) dysponujących jeszcze cennym doświadczeniem z misji w Iraku oraz Afganistanie.
Czytaj też: Rosyjskie śmigłowce szturmowe. Cz. 1. Tercet egzotyczny: Krokodyl, Myśliwy i Aligator [ANALIZA]
Potrzeby i możliwości
Myśląc o programie modernizacji śmigłowców szturmowych Mi-24, należy mieć na uwadze, że powinny one stanowić dla Polski jedynie rozwiązanie pomostowe do czasu pozyskania nowoczesnych śmigłowców uderzeniowych. Równocześnie, o czym pisałem już wielokrotnie, zakup 32 śmigłowców w programie Kruk nie zaspokaja wszystkich potrzeb Wojsk Lądowych w zakresie maszyn uderzeniowych, co oznacza, iż zmodernizowane śmigłowce szturmowe, jak również inne maszyny wsparcia pola walki, będą przynajmniej przez pewien czas eksploatowane równolegle z maszynami Kruk. Ze względu na podobne wsparcie eksploatacji po wprowadzeniu Kruka, uzasadnione może być przesunięcie Mi-24 do jednostek eksploatujących Mi-17, jako maszyny wsparcia i śmigłowce eskortowe z ograniczonymi możliwościami transportowymi.

Aby dalsza eksploatacja była uzasadniona, należy w pierwszej kolejności zwiększyć świadomość sytuacyjną załogi oraz odnowić możliwości zwalczania przeciwnika przez Mi-24. Polska armia nie dysponuje obecnie przeciwpancernymi pociskami kierowanymi które umożliwiłyby Mi-24D/W zwalczanie współczesnych celów opancerzonych takich jak np. czołgi. Całe ich uzbrojenie, od pocisków kierowanych, przez rakiety niekierowane aż po działka i karabiny maszynowe, to standard posowiecki.
O ile rakiety niekierowane można uznać za dostępne (choć niezgodne ze standardem NATO), to resursy karabinów są na wyczerpaniu, a amunicja do nich, mimo że jest to broń kalibru 12,7 mm, nie jest kompatybilna z uzbrojeniem, stosowanym obecnie w WP. Zarówno karabiny maszynowe, jak i wyrzutnie rakiet niekierowanych są niezgodne ze standardem NATO. Maszyny nie posiadają również nowoczesnych systemów obserwacyjnych, a jedynie analogowe systemy celownicze Raduga lub Szturm, zbudowane na bazie luster i pryzmatów. Trzecia słabość to brak nowoczesnych środków samoobrony przed pociskami oraz wyposażenia do walki radioelektronicznej.
Same płatowce, jak wynika z analiz teoretycznych, które obecnie weryfikowane są w procesie badań zmęczeniowych, realizowanych przez ITWL, WZL1 i PZL- Świdnik, mogą być jeszcze eksploatowane co najmniej 20 lat. Ich eksploatacja może być wspierana siłami krajowego przemysłu – zakładów WZL1, które mogą remontować nie tylko same płatowce, ale i jednostki napędowe. Nota bene, Wojskowe Zakłady Lotnicze Nr 1 S.A. otrzymały niedawno zamówienie na naprawy główne silników TW3-117, które są wykorzystywane w Mi-14, Mi-17, Mi-24.
Aby jednak te śmigłowce mogły być stosowane w sposób skuteczny na współczesnym polu walki, wymagają kompleksowej modernizacji w zakresie awioniki, uzbrojenia i systemów samoobrony. Polski przemysł może uczestniczyć nie tylko w integracji samej modernizacji, ale też dostawach komponentów we wszystkich wymienionych obszarach.
Awionika – od zegara do komputera
Awionika, czyli interfejs człowiek-maszyna, to istotny czynnik wpływający na funkcjonalność i bezpieczeństwo. Dziś Mi-24 nie tylko reprezentuje poziom technologii sprzed około pół wieku, ale też stwarza dodatkowe niebezpieczeństwo – jego wskaźniki podają dane w metrach, km/h itp. Zamiast przyjętych w NATO jednostek anglosaskich. Utrudnia to nie tylko pilotaż, ale też podawanie podstawowych parametrów lotu.

Absolutne minimum w temacie awioniki nakazuje wskaźniki przeskalować na jednostki anglosaskie (np. wysokościomierze z metrów na stopy, a prędkościomierz z km/h na węzły). Takie zmiany wprowadzają Czesi w swoich śmigłowcach Mi-17 i Mi-171Sz. Jednak korzystając nawet z dostępnych rozwiązań, można dość łatwo zastąpić klasyczne zegary wielofunkcyjnymi wyświetlaczami, które pozwalają na zobrazowanie danych w bardziej przystępny sposób.
Oprócz danych pilotażowych i technicznych parametrów umożliwiałyby one np. zarządzenia uzbrojeniem, po zastosowaniu odpowiednich urządzeń sterujących. Mowa tu np. o pokazaniu w kabinie strzelca lub pilota obrazu z głowicy optoelektronicznej maszyny, czy (w przypadku niektórych rodzajów pocisków) z głowicy lecącego pocisku kierowanego.
Modernizacja awioniki śmigłowca Mi-24 była częścią propozycji prezentowanej przez PGZ i ITWL na kieleckim MSPO. Maszyna otrzymała opracowany przez ITWL zintegrowany system pokładowy o budowie modułowej, przygotowany z wykorzystaniem wcześniejszych doświadczeń Instytutu, który równolegle wraz z WZL1 uczestniczy we wsparciu polskich Mi-24. Obejmuje on podsystemy: nawigacji, łączności, rejestracji, zarządzania misją, uzbrojenia, optoelektroniki oraz ochrony aktywnej i pasywnej. Z tym systemem można by integrować m.in. rozwiązania, które są już na wyposażeniu Sił Zbrojnych RP, jeśli chodzi o uzbrojenie, ale też środki optoelektroniczne (o czym nieco dalej). Zastosowanie tego rodzaju rozwiązania umożliwiłoby z jednej strony łatwą integrację nowych elementów uzbrojenia i wyposażenia pokładowego, z drugiej – przygotowanie załóg do pracy z nowej generacji awioniką, jaka zapewne znajdzie się w nowych śmigłowcach uderzeniowych Kruk.
Uzbrojenie – sprawa najwyższej wagi
Niezbędna wymiana, czy raczej odtworzenie skutecznego uzbrojenia, jest podstawowym powodem planowanej modernizacji polskich Mi-24. Podstawa, to wprowadzenie ponownie na ich uzbrojenie przeciwpancernych pocisków kierowanych. Dostępne są tutaj różne opcje: naprowadzane laserowo, radiolokacyjnie (czy w sposób kombinowany), lub też z wykorzystaniem kanału optycznego/termowizyjnego.

W sytuacji modernizacji sprzętu znajdującego się na wyposażeniu Sił Zbrojnych RP można rozważyć użycie elementów, które już znajdują się w Wojsku Polskim i jednocześnie są produkowane w polskim przemyśle. Mowa tutaj o pociskach przeciwpancernych rodziny Spike i głowicy optoelektronicznej Rafael Toplite.
Jeśli chodzi o rakiety, dziś w Mesko powstają pociski Spike-LR, używane na wyrzutniach lądowych, o zasięgu 4 km, natomiast dla śmigłowców Mi-24 proponowane są systemy o większym zasięgu: przede wszystkim pociski Spike-ER2 o zasięgu 10 km przy wykorzystaniu światłowodu oraz do 16 km z użyciem łącza radiowego, a także cięższe Spike-NLOS o zasięgu ponad 30 km (w zależności od zapotrzebowania użytkownika). Produkcja licencyjna tych pocisków mogłaby zostać podjęta w Mesko po ewentualnej decyzji o ich pozyskaniu dla Sił Zbrojnych RP.
Z kolei głowice Toplite, służące m.in. do naprowadzania rakiet Spike i proponowane w programie modernizacji Mi-24, są już wykorzystywane w jednej z wersji na polskich śmigłowcach Głuszec. Niedawno koncern Rafael zawarł z PCO porozumienie, na podstawie którego obie firmy będą współpracować przy produkcji tych głowic w związku z planami modernizacji polskich Mi-24.

Kolejna kwestia to rakiety niekierowane kalibru 80mm i 57mm, które można się zastąpić rakietami nowszego typu, najlepiej w najpowszechniej stosowanym w NATO kalibrze 70 mm. Wymaga to wprowadzenia do systemu celowniczego nowych parametrów balistycznych oraz zakupu odpowiedniego uzbrojenia. W zakładach należących do PGZ opracowano belki, „konwertujące” standard podwieszeń sowieckich na zachodni. Wyrzutnie i rakiety niekierowane 70 mm mogą zostać dostarczone przez Mesko. Rakiety niekierowane w standardzie NATO mogą w łatwy sposób zostać przekształcone w rakiety naprowadzane na odbity promień lasera. Podobnie modernizacji może ulec uzbrojenie strzeleckie, poprzez wymianę karabinów maszynowych JakB-12,7 na uzbrojenie zgodne ze standardem Sojuszu Północnoatlantyckiego.
System walki elektronicznej i samoobrony
Ostatnim obszarem, choć wcale nie najmniej ważnym, jest zastosowanie na śmigłowcach Mi-24 nowoczesnego systemu ostrzegania i samoobrony przed pociskami kierowanymi oraz systemów walki elektronicznej. Jest to szczególnie istotne, jeśli maszyny mają realnie przetrwać w warunkach nowoczesnego pola walki. Na rynku dostępne są obecnie liczne rozwiązania, z których część zaproponowano w ramach dialogu technicznego.
Przykładem jest system All-in-small, proponowany w Polsce przez Wojskowe Zakłady Elektroniczne z Zielonki wraz z izraelską firmą Elisra. Charakteryzuje się on połączeniem systemów ostrzegania laserowego i radarowego oraz integracją wyrzutni flar i dipoli. Tego rodzaju rozwiązanie może być integrowane w różnych platformach.

W przypadku podjęcia decyzji o zakupach innych śmigłowców, może być uzasadnione zastosowanie podobnego lub identycznego systemu walki elektronicznej i samoobrony. To jednak również będzie podlegać ocenie zasadności, także pod kątem kosztów programu. Ważne, aby system był dostosowany do maszyny i jej systemów pokładowych, zapewniając optymalną ochronę. Jest to element w istotny sposób wpływający na przeżywalność w warunkach nowoczesnego pola walki.
Pakiet szyty na miarę w kraju
Trzeba powiedzieć, że odpowiedni pakiet modyfikacji powinien zostać opracowany i zoptymalizowany pod kątem stosunku koszt/efekt. Co istotne, jeśli powstanie tego typu modyfikacyjne rozwiązanie dla Mi-24, to określone jego elementy – na przykład awioniki, uzbrojenia czy systemów samoobrony – mogą zostać zastosowane również na innych platformach śmigłowcowych, zarówno modernizowanych jak i nowych.
Ewentualne ujednolicenie znacznie obniżałoby koszty eksploatacji i serwisowania, które w maksymalnym stopniu powinny być realizowane przez zakłady krajowe. Nawet, jeżeli pewne technologie trzeba pozyskać zza granicy, to mogą one być produkowane na licencji w kraju i dalej wspierane oraz rozwijane w ramach współpracy.
W programach tego typu powinny w jak największym stopniu partycypować podmioty polskie. Mogą to być spółki należące do PGZ, ale również firmy prywatne z branży lotniczej i obronnej o odpowiednich kompetencjach. Przeprowadzenie programu modernizacji Mi-24 z szerokim udziałem krajowych firm może też doprowadzić do stworzenia przez nie kompetencji, które następnie będzie można wykorzystać na rynkach eksportowych. Platformy rodziny Mi-24 są wciąż eksploatowane w wielu krajach i podobnie jak w Polsce nadal mają duży potencjał modernizacyjny.
Równocześnie proces modernizacji, remontów i wsparcia eksploatacji może być ważnym impulsem dla przemysłu obronnego w czasie nadchodzącego kryzysu. Podniesienie potencjału operacyjnego sił zbrojnych może więc być również podniesieniem konkurencyjności przemysłu i poprawą jego sytuacji w chudych latach, które mogą nadejść po koronawirusie.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS