Przemysł Zbrojeniowy

Tylko propozycja hiszpańskiej stoczni Navantia została oparta na istniejącej realnie fregacie F100/F105 typu Alvaro de Bazan, która już obecnie może działać bojowo w polskich uwarunkowaniach geopolitycznych i militarnych.

Miecznik po hiszpańsku: przeciwlotnicza współpraca i zdolności F-35

Jest bardzo prawdopodobne, że wybór przez Wojsko Polskie samolotów F-35 oraz systemu IBCS wraz z bateriami Patriot wpłynie również na wybór stoczniowego partnera zagranicznego przy budowie fregat dla Marynarki Wojennej RP. Wtedy silnymi argumentami w programie „Miecznik” będzie dysponować hiszpańska stocznia Navantia, jako jedyna oferująca okręty wykorzystujące amerykański system Aegis. Hiszpanie prezentując szczegóły swojego systemu przeciwlotniczego starają się to teraz udowodnić.

Agencja Uzbrojenia najprawdopodobniej jeszcze w I kwartale 2022 roku dokona wyboru partnera stoczniowego i dostawcy okrętowego systemu walki w programie budowy trzech fregat przeciwlotniczych dla polskiej Marynarki Wojennej. Spośród poszczególnych ofert wyraźnie wyróżnia się propozycja przedstawiona przez hiszpański koncern stoczniowy Navantia, która nie tylko dobrze wpasowuje się w polskie potrzeby z punktu widzenia wojskowego (ze względu na swoje możliwości bojowe), ale również politycznego, zakładając szerokie wykorzystanie amerykańskich systemów uzbrojenia.

Agencja Uzbrojenia stanie więc przed bardzo trudnym wyborem, ponieważ unikalne zalety swoich propozycji ujawniła wcześniej (w tym na łamach Defence24.pl) jeszcze inna firma, chętna do uczestniczenia w programie „Miecznik": niemiecka grupa stoczniowa tkMS. W ten sposób to, co jeszcze do niedawna było znane jedynie w kilku gabinetach, obecnie stało się wiedzą ogólnodostępną i nikt nie może się teraz tłumaczyć, że o czymś nie wiedział.

Czytaj też

Oczywiście teoretycznie zewnętrzna ocena poszczególnych propozycji jest niemożliwa, ponieważ wymagania taktyczno-techniczne na przyszłe fregaty dla Marynarki Wojennej RP nie zostały jak dotąd ujawnione. Nie ma to jednak większego znaczenia, ponieważ znane są za to: zarówno uwarunkowania geopolityczne, w jakich będą musiały działać przyszłe polskie „Mieczniki", jak również polskie środowisko wojskowe-polityczne, którego uwzględnienie uczyni te jednostki optymalnie wykorzystanym środkiem walki. W takiej sytuacji, zawarte w wymaganiach taktyczno-technicznych, niejawne ustalenia dotyczące np. wymiarów, napędu, systemów zasilania, środków ochrony biernej, itd. przestają w wyborze mieć znaczenie, ponieważ każdy z oferentów zagranicznych na pewno je spełnia (chyba że te wymagania zostały źle lub nieuczciwie napisane).

Autor. M. Dura

W przypadku uwarunkowań geopolitycznych tym, co niewątpliwie musi zostać uwzględnione przy realizacji programu „Miecznik" jest potencjalny akwen działania polskich fregat. Jeżeli więc zakłada się, że przyszłe okręty bojowe Marynarki Wojennej nie będą na czas konfliktu ewakuowane do „Wielkiej Brytanii" w ramach operacji „Peking-Bis", to oznacza że muszą one być zdolne do realizowania zadań w bezpośredniej bliskości Obwodu Kaliningradzkiego. „Mieczniki" będą więc musiały umieć się obronić nie tylko przed okrętami przeciwnika, ale również przed tym, co może być wysłane lub wystrzelone bezpośrednio z jego terytorium. Takie zagrożenie ze strony Federacji Rosyjskiej poza wschodnim Bałtykiem istnieje tak naprawdę jeszcze jedynie na północnym Morzu Czarnym.

Czytaj też

Chcąc więc realizować zadania na Morzu Bałtyckim polskie fregaty muszą mieć bardzo wyrafinowany, skuteczny oraz sprawdzony system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Będzie on musiał być przygotowany na jednoczesny atak z wielu kierunków i wysokości przez różnego rodzaju efektory, w tym przede wszystkim przez bojowe drony oraz rakiety przeciwokrętowe: poddźwiękowe Ch-35 „Uran" (z baterii nadbrzeżnych „Bał"), ponaddźwiękowe P-800 „Oniks" (z baterii nadbrzeżnych „Bastion") i hiperdźwiękowe „Cirkon".

Przystosowanie przyszłych, polskich okrętów do działań na Bałtyku musi być dodatkowo związane z ich wkomponowaniem w polski i natowski system obronny, pozwalający: zarówno na wykorzystanie zintegrowanych w nim systemów obserwacji, jak i systemów uzbrojenia. W Polsce oznacza to m.in. konieczność zapewnienia współdziałania fregat „Miecznik" z rozwiniętym na brzegu systemem przeciwlotniczym i przeciwrakietowym Patriot (a więc z amerykańskim systemem IBCS), lądowym komponentem amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej Aegis Ashore (uruchamianym na wybrzeżu koło Redzikowa) oraz wprowadzanymi do polskich Sił Powietrznych wielozadaniowymi samolotami V generacji F-35 (które są m.in. właśnie do tego przygotowane).

Czytaj też

Z oferowanych Marynarce Wojennej RP czterech projektów okrętowych, tylko propozycja hiszpańskiej stoczni Navantia została oparta na istniejącej realnie fregacie, która już obecnie może działać bojowo w takich uwarunkowaniach geopolitycznych i militarnych oraz jest uznawana za najlepszą fregatę przeciwlotniczą na świecie. Co więcej, Hiszpanie nie zaproponowali Polsce tylko tego okrętu (F100/F105 typu Alvaro de Bazan), ale jego unowocześnioną wersję (F110 typu Bonifaz). Ma być ona już m.in wyposażona w najnowszą wersję systemu Aegis z najnowszym radarem z aktywnymi antenami ścianowym AN/SPY-7.

Navantia kontratakuje

Koncern stoczniowy Navantia, wiedząc o atutach swojej propozycji, przystąpił do swoistej ofensywy medialnej. Najpierw zaprezentował zalety własnej oferty w specjalnej prezentacji w czasie konferencji Defence24 DAY w październiku 2021 roku w Warszawie. Dwa miesiące później, w grudniu 2021 roku, w briefingu prasowym zorganizowanym w Ambasadzie Hiszpanii w Warszawie (w którym wziął udział prezes zarządu Navantii Ricardo Domínguez Garcia-Baquero) przedstawiono najważniejsze elementy szerokiej oferty dla polskiej Marynarki Wojennej i przemysłu w ramach programu „Miecznik".

Czytaj też

Ostatnim elementem tej bardzo rozległej kampanii informacyjnej była zorganizowana w pierwszej połowie stycznia 2022 roku dwudniowa podróż do Hiszpanii dla grupy polskich dziennikarzy branżowych. W tym czasie dano im możliwość osobistego zapoznania się z potencjałem hiszpańskich stoczni, jak również proponowanego dla Polski okrętu. Była więc okazja zobaczenia infrastruktury przemysłowo-badawczo-szkoleniowej zakładów stoczniowych Navantia w Kadyksie i Ferrol, jak i samej fregaty F105 typu Alvaro de Bazan, na bazie której powstał projekt okrętu zaproponowanego dla polskiej Marynarki Wojennej w ramach programu „Miecznik".

Autor. M.Dura

Co ważne, podczas tej dwudniowej „podróży" nie przedstawiano tylko encyklopedycznych danych na temat możliwości samej stoczni Navantia, jak i opracowanych w Hiszpanii jednostek pływających, ale zwracano uwagę przede wszystkim na te ich cechy, które są szczególne ważne w hiszpańskiej ofercie lub których nie posiada konkurencja. Do najważniejszych z nich zalicza się:

-       posiadany przez Navantię status firmy państwowej, co jest związane z gwarancją hiszpańskiego rządu dla całego kontraktu oraz zapewnioną pełną współpracą z hiszpańską marynarką wojenną;

-       możliwość dostawy okrętu z własnym, już zintegrowanym systemem walki, własnymi: systemem łączności (NAVCOMS z HERMESYS), nawigacji i zintegrowanego mostka (MINERVA) oraz sterowania platformą (IPMS), co minimalizuje koszty (te wcześniej ponieśli Hiszpanie) i ryzyko związane z budową jednostki prototypowej oraz jej późniejszą integracją;

-       zdolność Navantii nie tylko do budowania okrętu, ale również do samodzielnego wyprodukowania dużej części jego wyposażenia pokładowego (w tym na bazie wcześniej pozyskanych licencji);

-       umiejętność integrowania na okrętach amerykańskiego systemu Aegis, który jest uważany za najlepszy system kierowania uzbrojeniem na świecie;

-       doświadczenie w integrowaniu fregat w amerykańskim i natowskim systemie obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, zapewniając m.in. współdziałanie z samolotami wielozadaniowymi F-35, bateriami przeciwlotniczymi Patriot i systemem przeciwrakietowym Aegis Ashore;

-       doświadczenie w transferze technologii przy budowie dużych okrętów bojowych, klasy od fregaty wzwyż, w tym okrętów Aegis wyposażonych w amerykańskie uzbrojenie rakietowe (pociski Standard oraz ESSM);

-       realizowany obecnie plan cyfrowej transformacji stoczni Navantia, co jest związane m.in. ze zdolnością do tworzenia „cyfrowego bliźniaka", a więc wirtualnego okrętu równolegle z budową zamówionej jednostki pływającej;

-       umiejętność tworzenia ośrodków treningowych i symulacji dla budowanych przez siebie okrętów.

Doświadczona stocznia z gwarancją hiszpańskiego państwa

Przy każdej prezentacji swojej oferty w ramach programu „Miecznik" Hiszpanie zawsze w pierwszej kolejności podkreślali że Navantia to przedsiębiorstwo państwowe - mające pełne wsparcie hiszpańskiego rządu jako podmiot przemysłowy ważny z punktu widzenia strategicznego. Chcą bowiem zachować w produkcji okrętów i okrętowych systemów walki pełną autonomiczność i suwerenność, mając nad nimi pełną kontrolę przez cały okres ich eksploatacji.

Tak więc umowa zawarta z Navantią, jest jedocześnie umową zawartą z Hiszpanią, ze wszystkimi, związanymi z tym, pozytywnymi konsekwencjami: gwarancją wykonania prac w terminie i zgodnie z ustalonym kosztorysem, pewnością ciągłości finansowej stoczni zabezpieczonej państwowymi zasobami budżetowymi, bezproblemowym włączeniem hiszpańskiej marynarki wojennej w proces szkolenia załóg i obsługi, itd.

Autor. M.Dura

Navantia jest ponadto firmą z dużym doświadczeniem, zarówno związanym z produkowaniem okrętów, jak i transferem technologii do innych państw. W stoczniach tego koncernu budowane są więc praktycznie wszystkie klasy okrętów bojowych: od lotniskowców, poprzez okręty podwodne, fregaty, korwety do okrętów patrolowych. Dla realizacji tych zadań Navantia z głównym „sztabem" w Madrycie ma trzy główne zakłady stoczniowe ulokowane na południowo wschodnim wybrzeżu w Kartagenie, na południowo zachodnim wybrzeżu w San Fernando koło Kadyksu oraz na północno zachodnim wybrzeżu w Ferrol koło A Coruna.

Dzięki tak rozwiniętej infrastrukturze przemysłowo-badawczej wszystkie okręty hiszpańskiej marynarki wojennej są budowane przez własne stocznie, a ich wyposażenie jest w dużej części dostarczane przez własny przemysł. Biorąc pod uwagę swoje zasoby jak również gwarantowany przez państwo pakiet zamówień, Navantia jest uznawana obecnie za piąte co do wielkości przedsiębiorstwo stoczniowe w Europie.

Czytaj też

Oczywiście zobowiązanie do transferu technologii jest praktycznie w każdej z czterech zagranicznych ofert przesłanych do Polskiej Grupy Zbrojeniowej w ramach programu „Miecznik". Atutem Navantii w tej dziedzinie jest jednak jej doświadczenie w tego rodzaju współpracy, szczególnie w odniesieniu do dużych okrętów bojowych. Ta zdolność jest o tyle unikalna, że w przeszłości objęła ona nawet takie jednostki pływające, jak śmigłowcowce-doki.

Ten transfer technologii z Hiszpanii może dodatkowo dotyczyć również podwykonawców, którzy dzięki temu mogą już na stałe wejść do sieci dostawców systemów nie tylko dla polskich, ale również hiszpańskich okrętów. Propozycja Navantii uwzględnia także zarówno szkolenia i kursy dla przedstawicieli polskiego przemysłu, jak również pomoc na miejscu przez utrzymywany w Polsce na stałe zespół specjalistów.

Autor. M.Dura

Navantia nie działa w tym przypadku w ciemno, ponieważ wcześniej dokonała w polskich stoczniach audytu przemysłowego, identyfikując obszary, gdzie konieczne będzie udzielenie wsparcia. Przy czym nie chodzi w tym przypadku jedynie o pomoc podczas samej budowy okrętów, ale również o inne, kluczowe obszary funkcjonowania stoczni: proces zarządzania, prace projektowo-konstrukcyjne, realizację procesu dostaw od różnych, w tym zagranicznych kontrahentów.

Hiszpanie udowodnili w Australii, że w razie konieczności są nawet w stanie czasowo przejąć zarządzanie niedoświadczonej stoczni i później pozostawić ją w pełnej gotowości do późniejszego, samodzielnego realizowania podobnych programów. Z kolei w Arabii Saudyjskiej udało się stworzyć konsorcjum zadaniowe SAMINavantia, w skład którego weszły: saudyjski koncern SAMI (Saudi Military Industries) oraz Navantia. To właśnie jemu zlecono dostawę i integrację okrętowego systemu walki dla pięciu lekkich fregat Alfa 3000.

Czytaj też

Ważnym elementem propozycji Navantii jest też zobowiązanie rządu Hiszpanii do wsparcia polskiej Marynarki Wojennej przez hiszpańskie siły morskie: i to nie tylko w czasie realizacji programu, ale również podczas utrzymywania fregat „Miecznik" w służbie. Wcześniej w podobny sposób działano w Australii, gdzie dla przyśpieszenia procesu szkolenia załóg i obsług technicznych wysłano trzy hiszpańskie okręty.

Hiszpanie są tu w bardzo dobrej sytuacji, ponieważ jako jedyni proponują w programie „Miecznik" projekt okrętu bazujący na istniejącej, nowoczesnej i w pełni operacyjnej fregacie. Ponadto, ich umiejętność wsparcia innych sił morskich można sprawdzić obserwując sposób realizacji przez Navantię programów okrętowych w innych państwach, a w tym szczególnie:

-       norweskiego programu F310 zakończonego budową pięciu fregat typu Fridtjof Nansen specjalnie przystosowanych do działania na wodach zimnych;

-       australijskiego programu AWD zakończonego wprowadzeniem trzech niszczycieli przeciwlotniczych typu Hobart;

-       australijskiego programu budowy dwóch śmigłowcowców-doków typu Canberra, ramach którego zbudowano dwa takie okręty, połączonego z dostawą dwunastu szybkich kutrów desantowych typu LCM-1E;

-       australijskiego programu budowy dwóch okrętów zaopatrzeniowych typu Supply, opartego o hiszpański okręt tej samej klasy „Cantabria" który wcześniej popłynął do Australii i tam mógł zostać sprawdzony przez Australijczyków (ostatecznie obie te jednostki zostały zbudowane w hiszpańskiej stoczni Ferrol);

-       saudyjskiego programu budowy korwet (lekkich fregat) Alfa 3000 (wywodzące się z korwet Avante2000) dla Arabii Saudyjskiej, specjalnie przygotowanych do operowania na wodach ciepłych.

Program saudyjski jest o tyle ważny, że widać w nim wszystkie najnowsze zdolności pozyskane przez stocznie Navantia. Zadziwia przede wszystkim szybkość realizacji programu budowy pięciu okrętów o wyporności około 3000 ton długości 104 m i szerokości 14 m. Wystarczy tylko przypomnieć, że pierwszą korwetę zwodowano 22 lipca 2020 roku a piątą 4 grudnia 2021 roku. Poszczególne saudyjskie okręty opuszczały więc pochylnię w odstępach mniejszych niż 4 miesiące.

Autor. M.Dura

Zarówno okręt jak i system

Kolejną wyróżnianą zaletą propozycji Navantii jest to, że polskiej Marynarce Wojennej zaoferowano komplet, a więc wpełni sprawdzony hiszpański okręt z już zintegrowanym, hiszpańskim, okrętowym systemem walki (OSW) SCOMBA, a właściwie jego eksportową wersją CATIZ. Pozostali konkurenci w programie „Miecznik" oferują bowiem okręt, na którym dopiero zintegruje się system dostarczony przez inną, wybraną przez Polskę firmę, za co trzeba będzie dodatkowo zapłacić, jak również ponieść związane z tym ryzyko i ewentualne opóźnienia. Te możliwe są szczególnie w trakcie prób i wprowadzania pierwszej fregaty do służby operacyjnej.

Hiszpanie podkreślają przy tym jednak, że są gotowi do zainstalowania na swojej platformie okrętowej również innego OSW wybranego w Polsce i dodają, że mają w tej dziedzinie duże doświadczenie. W ten sposób np. zbudowano w Australii niszczyciele przeciwlotnicze typu Hobart, a w Norwegii fregaty typu Fridtjof Nansen, gdzie Hiszpanie na okrętach opartych o własny projekt pomagali w połączeniu "nie swoich" okrętowych systemów walki z amerykańskim systemem kierowania uzbrojeniem Aegis.

Autor. M.Dura

Nie zmienia to jednak faktu, że Polska ma również w przypadku Navantii możliwość wybrania optymalnego i najmniej ryzykownego rozwiązania, a więc kompletu składającego się z okrętu wyposażonego w sprawdzony i dobrze działający OSW, wzmocnionego dodatkowo przez zintegrowanie w jego wnętrzu amerykańskiego systemu kierowania uzbrojeniem Aegis. Taką możliwość uzyskano dzięki ponad dwudziestoletniej współpracy z Amerykanami, w czasie której Hiszpanie zdobywali coraz to nowe zdolności i doświadczenia oraz przede wszystkim zaufanie takich amerykańskich firm jak Lockheed Martin.

Autor. M.Dura/Lockheed Martin

To właśnie dzięki temu wieloletniemu procesowi pozyskiwania wiedzy i technologii Hiszpanom udało się opracować własny okrętowy system walki, w pełni kompatybilny i zintegrowany z równolegle rozwijanym przez Stany Zjednoczone systemem kierowania uzbrojeniem Aegis. W ten sposób hiszpańska marynarka wojenna może rozwijać swoje własne zdolności unowocześniając swój OSW, jak również korzystać z tego, co cały czas wprowadzają Amerykanie. Hiszpanie działają przy tym bardzo racjonalnie. Wiedzą bowiem, że system amerykański jest najlepiej sprawdzonym rozwiązaniem tego tej klasy na świecie. W czasie kilkudziesięciu lat jego rozwijania wystrzelono bowiem z jego pomocą z sukcesem ponad 3 tysiące pocisków rakietowych różnego rodzaju. Takim doświadczeniem bojowym mogą się jak dotąd pochwalić jedynie Izraelczycy, których OSW oparty o izraelskie radary z antenami ścianowymi oraz wyrzutniami rakietowymi był również proponowany w programie „Miecznik" (jako jedna z kilku opcji) w ofercie niemieckiego koncernu tkMS.

Czytaj też

Włączenie do hiszpańskiego OSW systemu Aegis daje więc gwarancję, że hiszpańskie okręty będą miały co najmniej takie same zdolności zwalczania celów powietrznych jak amerykańskie. I tak samo może być w przypadku „Mieczników". Polska Marynarka Wojenna znalazła się jednak przy tym w nieco trudniejszej sytuacji, ponieważ niedawno wskazano brytyjskie pociski CAMM jak optymalne rozwiązanie dla programu budowy lądowych zestawów przeciwlotniczych krótkiego zasięgu „Narew". Jest więc prawdopodobne, że zostaną one również zastosowane na polskich fregatach.

Autor. www.navy.gov.au

Tymczasem o ile Hiszpanie potwierdzili, że ich OSW bez problemu pozwala na wykorzystywanie tych rakiet na fregatach „Miecznik", to jednocześnie Amerykanie wyjaśnili, że CAMM-y nie są jak na razie w pełni zintegrowane z systemem Aegis. Radar AN/SPY-7 może więc wskazać cele dla tych pocisków, ale sam system Aegis nie może jak na razie ich włączyć do wszystkichrealizowanych przez siebie operacji, np. procesu optymalizacji wyboru amunicji, ustalania sekwencji strzelania oraz nadzoru prowadzenia walki z celami powietrznymi.

Tymczasem ta zdolność do wspomagania OSW przez system Aegis jest jedną z jego najważniejszych zalet. Operator wybierając cel do zniszczenia nie musi się bowiem martwić zarówno wyborem optymalnej do tego amunicji (jeżeli chodzi np. o czas i zasięg), jak i również samym procesem zwalczania zagrożeń. Hiszpanom udało się włączyć takie rozwiązanie do własnego systemu walki dzięki wydatnej pomocy koncernu Locheed Martin, uzyskując w pewien sposób efekt synergii. Dzięki temu fregaty F100/F105, pomimo że są o ponad 1/3 mniejsze od amerykańskich niszczycieli typu Arleigh Burke, mają podobne zdolności bojowe różniąc się jedynie mniejszym zapasem zabieranej amunicji i brakiem jak na razie dostępu do rakiet manewrujących Tomahawk.

O możliwości hiszpańskiego systemu może świadczyć fakt, że wyposażone w nie okręty typu Alvaro de Bazan weszły już kilkakrotnie w skład zespołu bezpośredniej ochrony przeciwlotniczej, amerykańskich, atomowych lotniskowców. To zaufanie ze strony Amerykanów nie wynika przy tym wcale z kurtuazji, ale z realnej oceny zdolności do zwalczania przez hiszpańskie fregaty największych, współczesnych zagrożeń powietrznych.

Autor. armada.defensa.gob.es

Te zdolności się dodatkowo systematycznie zwiększają, co pozwoliło na włączenie fregat F100/F105 do natowskiego systemu obrony antyrakietowej. Zdolność zwalczania przez hiszpańskie okręty rakiet balistycznych została już zresztą sprawdzona kilkakrotnie podczas międzynarodowych manewrów morskich „Formidable Shield" organizowanych systematycznie koło archipelagu Hebrydy na północny zachód od wybrzeży Szkocji. Celem tych ćwiczeń jest przede wszystkim zwiększenie interoperacyjności Sojuszu Północnoatlantyckiego w środowisku zintegrowanej obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej IAMD (integrated air and missile defence) z praktycznym wykorzystaniem uzbrojenia oraz systemu dowodzenia i kontroli NATO.

Autor. U.S. Navy/Cameron Stoner

Testy wykazały, że fregaty typu Alvaro de Bazan są w stanie wykryć i śledzić pocisk balistyczne krótkiego i średniego zasięgu wylatujące z atmosfery, przesyłając dane do innych amerykańskich okrętów Aegis BMD lub antyrakietowych zestawów przeciwlotniczych na brzegu. Poza funkcją poszukiwania i śledzenia dalekiego zasięgu LRST (Long Range Search and Track), hiszpańskie fregaty pokazały również zdolność do uczestniczenia systemie obronnym zespołów okrętowych zwalczając rakiety wystrzelone w kierunku innych jednostek pływających. Takie strzelanie rakietowe przeprowadzono ostatni raz w czasie natowskich manewrów morskich „Formidable Shield" w maju 2021 roku. To właśnie wtedy hiszpańska fregata typu Alvaro de Bazan „Cristóbal Colón" użyła bojowo rakiety ESSM (Evolved Sea Sparrow Missiles), podobnie zresztą jak inna fregata klasy Aegis HNoMS „Fridtjof Nansen", zbudowana dla Norwegii we wsparciu hiszpańskiej stoczni Navantia.

Proponowany Polsce OSW CATIZ ma dodatkowo tą możliwość, że można go bez problemu dopasować do dowolnej klasy jednostki pływającej, dokładając jedynie lub usuwając niektóre „aplikacje". Za każdym razem tworzony jest przy tym na lądzie „programowy bliźniak", który jest tak naprawdę kopią okrętowego systemu walki, pozwalającą na przetestowanie rozwiązania przed jego ostatecznym zainstalowaniem na okręcie.

Przedstawiciele hiszpańskiej marynarki wojennej przypominają jeszcze o jednej zalecie wyboru oferty Navantii ze zintegrowanym amerykańskim systemem Aegis, a więc o możliwości korzystania z coraz to nowszych zdolności tego systemu, wprowadzanych systematycznie przez Amerykanów. Według Hiszpanów tylko w ten sposób Polacy będą mogli np. od razu w pełni wykorzystać właściwości bojowe zakupionych w Stanach Zjednoczonych samolotów wielozadaniowych F-35. Samolot ten ma bowiem na swoim pokładzie system walki w pełni kompatybilny z systemem Aegis. Oba te rozwiązania zostały bowiem opracowane w dużej części przez koncern Locheed Martin.

Autor. US Navy/Erin C. Zorich

Dzięki temu pojawi się np. możliwość zwalczania celów znajdujących się dla „Mieczników" poza horyzontem radiolokacyjnym. Polskie okręty będą mogły bowiem otrzymywać dane z wielozadaniowego radaru pokładowego na samolocie F-35 i uwzględniać je od razu przez system Aegis np. do odpalania swoich rakiet. Działa to również w drugą stronę, ponieważ samoloty F-35 (i to nie tylko polskie) będą mógł także otrzymywać dane o celach z „Mieczników", wspomagając ją przenoszonym przez siebie uzbrojeniem lub systemami (np. walki elektronicznej).

Digitalizacja Navantii i budowa „cyfrowych bliźniaków"

Tym co niewątpliwie, będzie wartością dodaną do samej fregaty, będzie możliwość udziału PGZ w widocznym na świecie procesie digitalizacji przemysłu stoczniowego. Realizacja tego procesu w Hiszpanii już się rozpoczęła i obejmuje bardzo wiele dziedzin, w tym ucyfrowienie całego procesu budowy i eksploatacji okrętów. I nie chodzi w tym przypadku jedynie o komputerowe projektowanie jednostek pływających, bo ten proces jest wprowadzany praktycznie wszędzie i prawdopodobnie zostanie również w dużej części wykorzystany w czasie realizacji programu „Miecznik".

Czytaj też

Navantia poszła jednak w kierunku o wiele głębszej transformacji, która ma pozwolić tej stoczni utrzymać się na rynku w XXI wieku. Jest to związane m.in z szerokim wprowadzaniem innowacji technologicznych, szeroko pojętą digitalizacją, interaktywnym zarządzeniem, itd. Cały program cyfrowej transformacji (Digital Transformation) określany jako Navantia 4.0 ma zostać zakończony w 2025 roku, a więc Polska mogłaby stać się jego uczestnikiem, gdyby wybrano Hiszpanów do współpracy w programie „Miecznik".

Autor. M.Dura

W Hiszpani proces ten został podzielony na sześć głównych działów, wśród których jest dział „Shipyard 4.0". Jego efektem ma być m.in. opracowywanie równolegle z samym okrętem jego cyfrowego bliźniaka (Digital Twin), a więc czegoś, co jako pierwsi zaczęli tworzyć Amerykanie. Taki wirtualny okręt ma nie tylko odwzorowywać rozkład pomieszczeń, systemów i instalacji na okręcie, ale również pozwalać na symulowanie ich działanie. Pomoże to nie tylko w samym procesie projektowania i szkolenia załóg, ale także w późniejszej eksploatacji okrętów oraz ich ewentualnej modernizacji. Będzie można bowiem np. symulować skutki zastosowania jakiegoś rozwiązania lub efekty nie wprowadzenia koniecznych zmian.

Czytaj też

Co ważne, wszystkie działania najpierw będzie można bowiem zweryfikować na lądzie, w tym w oparciu o dane przesyłane z faktycznie działającej operacyjnie jednostek pływających. Sami Hiszpanie przyznają się, że nie określili jeszcze wszystkich zalet takiego rozwiązania, ponieważ to dopiero zostanie określone, przy zakończeniu prac nad pierwszym „cyfrowym bliźniakiem" (najprawdopodobniej fregaty F110). Jest to zresztą proces, od którego nie ma już odwrotu. Chcąc bowiem sprzedać jakiś system dla okrętów budowanych w ten sposób, trzeba będzie przygotować jego cyfrową kopię, którą dana stocznia będzie mogła wprowadzić do swojej, wirtualnej jednostki pływającej.

Autor. M.Dura

Zdolności stoczni Navantia w digitalizacji produkcji stoczniowej zostały już zresztą docenione przez Australię. Australijska marynarka wojenna podpisała bowiem z Navantią umowę na opracowanie cyfrowego okrętu dla wszystkich czterech typów jednostek pływających, które budowano z pomocą hiszpańskiej stoczni.

I na końcu warto wskazać na jeszcze jeden zysk, który może być związany z wyborem Navantii jako partnera zagranicznego w programie „Miecznik". Trzeba bowiem pamiętać, że Hiszpania już niedługo stanie przed koniecznością rozpoczęcia programu wymiany swoich niszczycieli min typu Segura. Sześć takich okrętów zostało zbudowanych przez stocznię Navantia w Kartagenie w latach 1998-2005 i teraz Polska może mieć możliwość wzięcia aktywnego udziału w procesie dostarczeniu dla nich następców (np. poprzez dostawę dla ich potrzeb odpowiednich systemów przeciwminowych - trałów, sonarów, itd.).

Czytaj też

Polska kończąc wcześniej program Kormoran może więc zaproponować działanie według zasady: my od Was fregaty, Wy od nas współudział w budowie okrętów przeciwminowych. Zyskałaby na tym nie tylko PGZ, ale również Marynarka Wojenna, która sama nie mogąc zamawiać niszczycieli min miała by zapewniony dostęp do najnowszych technologii przeciwminowych.

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (10)

  1. Monkey

    Byle nie uzależniać się zbytnio od Amerykanów. Raczej współpraca z Brytyjczykami bądź z państwami z kontynentu europejskiego.

    1. Sidematic

      Kupując IBCS staliśmy się podporządkowani w 100%.

    2. Edmund

      Działa to w 2 strony. Sami Brytyjczycy nie są w stanie przyjść nam z pomocą. Może to zrobić tylko USA.

    3. Marcyk

      Dokładnie.

  2. hermanaryk

    Valdore, jedno drugiego nie wyklucza. Jeśli dobrze pamiętam, w D24 była mowa o felernych drzwiach wodoszczelnych i nieszczelnym tunelu wału napędowego. To jednak rzeczy, które można szybko (drzwi) lub w miarę szybko (tunel wału) poprawić i Hiszpanie zapewne już się do tego zabrali.

    1. Valdore

      Hermanaryk, fregata miała rozprutya burte na długosci min 1/3 kadłuba, nie ma okrętu który by to przezył. Drzwi wodoszczelne nei były felerne ale zwyczajnie otwarte na oścież, Jakoś nikt kto uzywa okrętó z Navantii nie miał problemów, no poza Wenezuelczykami ale tych rozjechał dryfujacy wycieczkowiec:)

    2. hermanaryk

      Oczywiście, Valdore, że żaden się nie utrzyma. Jednak zarzuty kieruj, proszę, do autora tekstu, o którym wspomniałem.

  3. Andreas

    Niech mnie ktoś poprawi. Ale wydaje mi się, że do przetargu na "Mieczniki" startowało trzech oferentów. A w tekście wyczytałem, że jest ich czworo ?!. "Oczywiście zobowiązanie do transferu technologii jest praktycznie w każdej z czterech zagranicznych ofert przesłanych do Polskiej Grupy Zbrojeniowej w ramach programu „Miecznik".". Ktoś może to zweryfikować ?.

    1. Valdore

      Sa trzy oferty: Babcock'a TKMS i Navantii. No chyba ze doszedł jakimś cudem czwarty, ale nic o tym nie słyszałem.

    2. Qba

      Sa cztery oferty na system walki

  4. Paweł P.

    Aegis to MUST HAVE. Camm-y, wystarczy podmienić rakietę którąś za którąś – na chłopski rozum, same się naprowadzają, nie powinno być problemów. "Dla chcącego... nic trudnego".

    1. QVX

      Chodzi o pieniądze. Ktoś (czyli tutaj Polska) musi zapłacić za integrację [prawdopodobnie wymagającą niewielkich zmian w oprogramowaniu (dodaniu do Aegisa rekordu z parametrami rakiet), ale trochę testów związanych ze strzelaniem] Aegisa z CAMM-ami.

    2. Valdore

      QVX, a ktos w ogóle uzywa CAMM na okretach z AEGIS-em?? Bo jak mi się zdaje wszędzie są ESSM, a bedą ESSM bl 2. Wiec jaki sens miała dla USA integracja tego pocisku z systemem AEGIS?

    3. QVX

      Drogi Valdore, a czy twierdziłem coś innego. Po prostu trzeba zapłacić i tyle. Z tym, że największe koszty tutaj to cena pocisków wystrzelonych podczas próbnych strzelań, bo akurat sama modyfikacja AEGISA to niewiele.

  5. Anty 50 C-cali

    NIECO "DZIEGCIU" DO TEGO MIODU, ZANIM UDERZY W ROZUM. GDZIE TO UDANE INTEGROWANIE Z....F-35? HISZPANIA SAMA NIE MA (ZAMIARU) F-35, CZY MA PATRIOT - NIE WIEM. WIADOMO O "PROBLEMACH" JEDNEJ FLOTY NATO - Z WYKORZYSTANIEM RADARU NAWIGACYJNEGO ----- CZASU ....POKOJU!! BO NIE WYMANEWROWALI, CI NORWEGOWIE,---- WIELKIEGO JAK PANCERNIK.....KONTERNEROWCA. .

    1. Valdore

      Naucz sie czytac trollu, z F-35 zinegrowany jest system AEGIS i radary AN/SPY-1/6/7.

    2. Anty 50 C-cali

      VALDORE TROLLU SAM CZYTAJ, LEPIEJ.. JA "NEI" O ----PROB;EMACH Z "WYKRYCIEM" WIELGACHNEDO ZBIORNIKOWCA?? TAK "OBLATANI" - NIBY, W INTEGRACJI HISZPANIE.....A NORWEGOWIE NIE OPANOWALI TEGO!???

    3. Valdore

      OJ jak widać prawda naszego anty50 tak zabolała że aż bełkocze z bólu:))

  6. Eckard Cain

    Wszystko pięknie i nawet wierzę że hiszpańska fregata jest najlepsza na świecie (jeśli chodzi o obronę plot oraz przeciwrakietową). Ale pytanie brzmi czy nas stać na to. I czy stać nas w ogóle na jakąkolwiek nową fregatę skoro z braku kasy odwlekamy wszystkie programy modernizacji MW...

    1. mc.

      A czym będziesz bronił gazoportu, wejścia Baltic Pipe na polskie wybrzeże czy choćby największego terminala kontenerowego na Bałtyku ?

    2. Eckard Cain

      @mc: Ja nie twierdzę że takie fregaty są nam niepotrzebne, tylko że ich na razie nie zbudujemy bo inne rzeczy są nam potrzebne bardziej. Gdyby budżet był z gumy to i Orka i Miecznik już dawno byłyby zamówione. A tak to będziemy się jeszcze bujać z 10 lat zanim znajdzie się kasa na cokolwiek z MW :(

    3. Sidematic

      Z całą pewnością nie będziemy bronić niczego fregatami tylko wojskami lądowymi, rakietowymi, lotnictwem. Fregaty w tym czasie będą już dawno w UK lub na dnie.

  7. Sidematic

    Nie mamy ŻADNEGO interesu politycznego ani militarnego a tym bardziej ekonomicznego żeby wybierać niemieckie rozwiązania. Jak wygląda "współpraca" z Niemcami to widzimy na każdym kroku. Przykład Leopardów jest chyba wystarczający dla każdego. Obecnie Niemcy wykorzystując unijną biurokracje robią wszystko żeby się pozbyć Polski z Unii i prawdopodobnie dopną swego bo im nie zależy na reformowaniu Unii tylko na rządzeniu nią. Pozbyli się UK, pozbędą się i nas. Tak więc KAŻDE rozwiązanie będzie lepsze niż TKMS. A skoro i tak już jesteśmy w 100% uzależnieni od politycznej woli Amerykanów to nie robi większej różnicy czy to uzależnienie wzrośnie o 10% czy nie.

  8. Flaczki

    Jak juz ja budujemy to musimy dodac zdolnosci hypersonic missal system!

  9. Danio

    Hmm, dziwnie to wszystko brzmi w kontekście tego, że jakiś czas temu defence24 informowało, iż fregata "Helge Ingostadt" typu Fridtjof Nansen zatonęła z powodu błędów konstrukcyjnych...

    1. Rain Harper

      A nieprawda, zatonęła że względu na brak wyszkolenia.

    2. Valdore

      Danio, Norwegowie zatoneli bo załoga dała ciała na całej linii. Zaden okret nie wytrzymałby rozjechania przez 20x większy zbiornikowiec.

    3. Greedo

      Było wyraźnie napisane w raporcie. Konflikt na poziomie dowodzenia jednostką . Brak reakcji dowodzącej Pani oficer na uwagi podwładnego oraz nie zamknięte grodzie wodoszczelne po wypadku. Nie ma takiego okrętu, jaki by nie zatonął przy wielkiej dziurze w burcie i otwartych grodziscy.

  10. mc.

    Szanowny Panie Komandorze. Jak Pan słusznie zauważył wszystkie stocznie mogą spełnić nasze życzenia, czyli liczą się tylko warunki geopolityczne. Jaki jest plus współpracy a Anglikami ? Rakiety-licencję (Camm) możemy kupić niezależnie od wyboru okrętu, a w Wielka Brytania niczego nam nie załatwi w UE. Niemcy... we wszelkich aspektach występują przeciwko nam. Co gorsza nie wiemy czy w razie W, Niemcy wesprą nasze działania w zakresie sprzętu, możliwości go dostarczenia czy też nie wskażą naszych pozycji przeciwnikowi (przypominam że niemieckie radiostacje w Leopardach stale wskazują jego pozycję producentowi). Hiszpania, Włochy, Francja - z każdym z tych krajów możemy zaproponować deal. My kupujemy wasze okręty, a wy pomożecie nam.... i tu lista jest bardzo długa - Zielony Ład, handel uprawnieniami CO2 itd., itd.

    1. Rain Harper

      Z Hiszpanii pochodzą wszyscy ci mianowani sędziowie i komisarze, co walą Polsce kary z ramienia Unii.

    2. mc.

      Rain Harper - Lars Bay Larsen - urodzony w Danii, Didier Reynders - belgijski i waloński polityk, Rosario Silva de Lapuerta - ta Pani rzeczywiście pochodzi z Hiszpanii. Łączy ich tylko jedno - lekceważenie podpisanych traktatów i rozumienie ich według swojego uznania.

    3. Zenek

      przynajmniej wiadomo że uczciwi