Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Jak zarobić i tracić na wojnie czyli "siedemnaście tchnień" przemysłu w Rosji

Autor. M.Dura

Korporacja Rostiech zarabia setki miliardów rubli na wojnie na Ukrainie dostarczając tam aż 80% uzbrojenia i sprzętu wojskowego wykorzystywanego przez rosyjskich żołnierzy. Jednak wymieniając siedemnaście swoich największych osiągnięć w siedemnastą rocznicę założenia, korporacja ta tylko w dwóch przypadkach wspomniała o wyposażeniu produkowanym dla własnych sił zbrojnych.

Siedemnasta rocznica utworzenia państwowej korporacji Rostiech została wykorzystana przez rosyjską propagandę do wychwalania tego, co uzyskano przez stworzenie takiego molocha przemysłowego. Tymczasem korporacja ta wchłania coraz więcej firm w Rosji głównie przez swoje dobre kontakty z rosyjski rządem, co z powodu korupcji stało się jedynym, pewnym sposobem na uzyskania lukratywnych kontraktów. I to dlatego w skład Rostiechu wchodzi obecnie około 800 podmiotów naukowo-produkcyjnych zlokalizowanych w 62 regionach kraju, zrzeszając prawie 700 tysięcy pracowników. Każdy z tych podmiotów musi jednak za uzyskane zamówienia płacić korporacji swoisty haracz, z którego opłacani są prawdopodobnie również urzędnicy państwowi i generałowie.

Reklama

Jest to widoczne szczególnie w sektorze zbrojeniowym. Dlatego to właśnie Rostiech jest najbardziej zainteresowany tym, by Federacja Rosyjska w sposób ciągły prowadziła różnego rodzaju konflikty zbrojne. Korporacja ta zaczęła bowiem naprawdę zarabiać duże pieniądze dopiero po wojnie z Gruzją w 2008 roku. Ostatecznie w okresie od 2009 do 2024 roku „skonsolidowane przychody Korporacji wzrosły niemal sześciokrotnie i osiągnęły poziom 2,8 tryliona rubli”.

Ten wzrost stał się szczególnie widoczny w czasie wojny na Ukrainie. Rostiech dostarcza bowiem aż 80% uzbrojenia i sprzętu wojskowego wykorzystywanego w jej trakcie przez rosyjskich żołnierzy. Jedynym problemem tej korporacji stały się coraz głośniejsze, niepochlebne opinie na temat skuteczności większości rosyjskich rozwiązań w konfrontacji z zachodnim uzbrojeniem. Próbuje się temu zaradzić prowadząc różnego rodzaju kampanie propagandowe, które jednak bardzo często dają efekt odwrotny od zamierzonego.

Autor. M.Dura

Przykładem tego może być ostatnie podsumowanie siedemnastoletniej działalności Rostiechu, w której wykorzystano skojarzenia związane z pokazywanym również w Polsce serialem szpiegowskim „Siedemnaście mgnień wiosny”. Jak się jednak okazało, w „siedemastu mgnieniach” Rostiechu jedynie dwa dotyczyły współpracy tej korporacji z rosyjskimi siłami zbrojnymi. Jest to o tyle dziwne, że tylko jedna trzecia dochodów tej korporacji pochodzi ze sprzedaży produktów cywilnych.

Pomimo tego pozostałe piętnaście „mgnień” Rostiechu poświęcono na opisywanie właśnie cywilnych „sukcesów”, takich jak:

-       opracowanie szczepionki przeciwko grypie;

-       rozpoczęcie seryjnej produkcji turbiny gazowej dużej mocy GTD-110M dla elektrowni (które oczywiście mają „przewyższać zagraniczne analogi pod względem kompaktowości i wagi”);

-       rozpoczęcie seryjnej produkcji silnika lotniczego piątej generacji PD-14 dla samolotów średniego zasięgu (pierwszy rosyjski silnik turbowentylatorowy), na bazie którego mają być jeszcze opracowane m.in.: silnik PD-8 (dla samolotu regionalnego SJ-100) i silnik wysokiego ciągu PD-35;

-       powstanie w 2018 roku z inicjatywy Rostiechu Krajowego Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, którego flota firmy w całej Rosji obejmuje obecnie 29 śmigłowców Mi-8 i Mi-38 Ansatow (dla porównania polskie Lotnicze Pogotowie Ratunkowe na terenie o wiele mniejszej Polski wykorzystuje 27 śmigłowców EC135);

-       uruchomienie produkcji wyspecjalizowanego  sprzętu medycznego, którego nie można już kupić za granicą - w tym respiratorów;

-       przejście na rosyjski system rezerwacji biletów lotniczych Leonardo, opracowany przy udziale korporacji Rostiech.

W tych dwóch „tchnieniach” dotyczących zbrojeniówki, w pierwszej kolejności pochwalono się gotowością do wykonywania w 100% zamówień obronnych państwa. W rzeczywistości realizacja planu waha się w okolicach 99,5% planu, co i ta nie zapełnia potrzeb rosyjskich sił zbrojnych związanych z wojną na Ukrainie. I jest tak pomimo tego, że według Rostiechu zwiększyła się produkcja lekkich pojazdów opancerzonych, bojowych wozów piechoty, czołgów i amunicji (w niektórych rodzajach pocisków podobno aż pięćdziesięciokrotnie).

Rosjanie przyznali się, że to zwiększenie było możliwe dzięki modernizacji poszczególnych firm, która była przeprowadzona przed 2022 rokiem. Oznacza to jednocześnie, że Rosja już od kilkunastu lat przygotowywała się do zaatakowania Ukrainy, a być może również innych państw. Teraz okazało się, że te przygotowania były niewystarczające w wielu dziedzinach i trzeba się teraz posiłkować zakupem sprzętu i amunicji z Iranu i Korei Północnej.

Autor. M.Dura

Jest to widoczne szczególnie w przypadku produkcji wojskowych zakładów lotniczych. Jednak to co można właściwie określić jako „ostatnie tchnienie”, dla propagandystów Rostiechu stało się drugim „mgnieniem” w ich serialu. Pierwszym sukcesem w domenie lotniczej miało być rozpoczęcie „masowej” produkcji myśliwca Su-57, najnowocześniejszego samolotu rosyjskiej armii. Rostiech stara się przy tym udowodnić, że Su-57 „to jedyny na świecie myśliwiec piątej generacji, który potwierdził swoją skuteczność we wszystkich rodzajach zastosowań bojowych”. W rzeczywistości takiego potwierdzenia nie było, ponieważ Rosjanie nie wprowadzają tych statków powietrznych w zasięg ukraińskich baterii Patriot oraz samolotów F-16.

Nieprawdą jest również twierdzenie Rostiechu, że Su-57 był „gwiazdą chińskich pokazów lotniczych Airshow China 2024 w listopadzie tego roku”. Początkowo budził on oczywiście zainteresowanie, jednak później bardziej go krytykowano za jakość wykonania niż za „nieprawdopodobne” osiągi. Chińczycy zresztą ostatecznie uznali, że ich samoloty piątej generacji są lepsze i mają na pewno nowocześniejsze rozwiązania.

Czytaj też

Chwaląc się swoją pracą na rzecz rosyjskiego lotnictwa wojskowego, Rostiech wskazał również na wznowienie produkcji strategicznego bombowca Tu-160M oraz rozpoczęcie produkcji ciężkiego wojskowego samolotu transportowego Ił-76MD-90A. Już jednak wiadomo, że jak na razie z tych produkcji nic nie ma. Tymczasem plany są napięte, ponieważ zakłada się wprowadzenie aż 50 nowych bombowców i zmodernizowanie do nowej wersji pozostałych, kilkunastu samolotów tego typu, które są w służbie. Obecnie nic jednak nie wskazuje, by udało się zgodnie z założeniami dojść do produkcji aż trzech Tu-160M rocznie.

Podobnie nierealny jest plan wprowadzenia do 2030 roku nawet stu nowych transportowców. Byłoby to możliwe, gdyby rocznie przekazywano około dziesięciu egzemplarzy Ił-76MD-90A/Ił-78M-90A. Tymczasem po wybuchu wojny na Ukrainie produkcja tych maszyn zwolniła i w grudniu 2023 roku Rosjanie pochwalili się wyprodukowaniem jedynie sześciu takich maszyn, z których zresztą cześć miała być dostarczona w 2024 roku.

Reklama

Tymczasem liczebność lotnictwa transportowego rosyjskich sił zbrojnych się wyraźnie zmniejsza: i to zarówno z powodu strat bojowych (według ORYX Rosjanie mieli utracić sześć samolotów typoszeregu Ił-76), wypadków jak i zużycia.

Autor. M.Dura

Jeszcze gorsza zapaść jest widoczna w przypadku lotnictwa cywilnego. Ten dział miał być trzecim „mgnieniem” Rostiechu, a właściwie wchodzącej w jego skład Zjednoczonej Korporacji Lotniczej OAK. Tutaj Rosjanie nie chwalili się jednak jakimiś zupełnie nowymi samolotami, ale głównie pracami nad zastąpieniem własną produkcją elementów importowanych, do których dostęp utracono w wyniki sankcji.

Te sankcje w lotnictwie cywilnym okazały się tak dotkliwe, że teraz Rostiech wśród swoich największych sukcesów wymienia:

-       uruchomienie produkcji wcześniej importowanego, kompozytowego skrzydła do samolotu średniego zasięgu MC-21;

-       przeprowadzenie testów samolotu krótkiego zasięgu SJ-100 z rosyjskimi urządzeniami i systemami;

-       pierwszy lot w 2020 roku samolotu pasażerskiego MS-21 z rosyjskimi silnikami PD-14;

-       rozpoczęcie prób w locie regionalnego samolotu Ił-114-300 z krajowymi silnikami TV7-117ST;

-       powstanie zmodernizowanego samolotu dalekiego zasięgu Ił-96-400M.

W rzeczywistości wprowadzenia nowych samolotów do służby się opóźnia, co przy braku dostępu do zachodnich statków powietrznych może ograniczyć ich liczbę w rosyjskiej flocie pasażerskiej. I nie zmienią tego nawet największe zamówienia w rosyjskich firmach, jeżeli produkcja nie nadąża za popytem. Przykładem może być samolot SJ-100. Aerofłot we wrześniu 2022 roku podpisał z OAK list intencyjny zapowiadający zakup 89 takich maszyn.

Czytaj też

Dodatkowo w styczniu 2023 roku zapowiedziano dostarczenie do 2025 roku 34 samolotów SJ-100. Problem polega na tym pierwsza maszyna tego typu, jeszcze na częściach importowanych, odbyła swój dziewiczy lot dopiero 12 lipca 2024 roku, a zakończenie testów statycznych tej maszyny, już z zamiennikami rosyjskimi, są planowane na maj 2025 roku. Nie ma więc szans by zrealizować zamówienie, a więc samolotów tego rodzaju zacznie brakować.

Podobne problemu z importowanymi podzespołami ma holding „Wiertaloty Rosiji”. Oczywiście Rostiech chwalą się potrojeniem produkcji śmigłowców w podległych mu firmach oraz opracowaniem:

-       pierwszego, cywilnego śmigłowca arktycznego Mi-8AMT;

-       pierwszego śmigłowca offshore Mi-171A3,

-       zmodernizowany śmigłowca Ka-32A11BC,

-       wielozadaniowy śmigłowca Ka-226T (który jako pierwszy maił mieć cyfrowo opracowaną dokumentację projektową).

Czytaj też

Jednak jak na razie te sukcesy nie zapewniają nawet uzupełnienia strat bojowych, jakie Rosjanie ponieśli w czasie wojny na Ukrainie. Dodatkowo bez dostępu do zachodnich podzespołów, śmigłowce rosyjskie cofnęły się technologicznie nawet o kilka lat. Tymczasem rozwiązania proponowane przez konkurencję cały czas idą do przodu.

Oczywiście Rostiech jak na razie nie musi się martwić o zamówienia wojskowe i cywilne na terenie Federacji Rosyjskiej. Jednak z eksportem własnych rozwiązań w przyszłości może być już duży problem.

Reklama
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (2)

  1. yakotaki

    "Oznacza to jednocześnie, że Rosja już od kilkunastu lat przygotowywała się do zaatakowania Ukrainy, a być może również innych państw." -patrząc wstecz, to szykowali sie z grubsza od momentu kiedy Putin zastąpił Jelcyna zostając prezydentem. Tylko że to teraz ładnie widać, patrząc wstecz. A wtedy było to jakby mniej oczywiste... Dopóki Rosja jest wielka, to nie interesuje jej inna pozycja niż bycie hegemonem Europy. Co najmniej, bo najlepiej jeszcze do tego Azji...ale tam za bardzo wyrosły im 'bratnie' Chiny, więc cos trzeba odpuścić. Szczególnie że obu na raz nie przełkną (jak pokazały ostatnie 3 lata, nawet Ukraina dla nich za dużo, i 'potencjalny hegemon' się od 3 lat dławi 'przekaska' którą miał sie wzmocnić w tydzień).

  2. Buczacza

    Konkludując sukces goni sukces... Niczym 3 dniowa 3 letnia szpec operacja specjalnej troski. Ten sukces godny 1 konarmii galaktyki już rozlał się. Począwszy od Ukrainy poprzez Mołdawię, Kazachstan, Azerbejdżan i Armenię po Gruzję... Chcę więcej takich samych sukcesów... Miarą tego cudu nad mosskwą miało być 2400 t-14 w 2022 według de paye joe...

Reklama