Reklama
  • Wiadomości

Gen. Łukowski: Polska mogłaby się sama bronić tydzień lub dwa

Po rządach poprzedników zdolności produkcyjne amunicji de facto nie istniały, teraz jest to nadrabiane; jest już oprzyrządowanie i zabezpieczenie finansowe, teraz wielkie wyzwanie szczególnie przed Polską Grupą Zbrojeniową, by postawić fabryki amunicji - podkreślił szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Wcześniej szef BBN gen. broni w st. spocz. Dariusz Łukowski powiedział, że „obrona mogłaby być prowadzona przez tydzień lub dwa, przy dzisiejszym poziomie zapasów”.

Autor. InfoSecurity24.pl

Wicepremier i szef MON został poproszony w środę na konferencji prasowej w Jasionce o odniesienie się do słów szefa BBN gen. Dariusza Łukowskiego dotyczących m.in. polskich zapasów amunicji. „To jest temat, którym zajmuję się od pierwszego dnia, bo zdolności produkcyjne, które objęliśmy po rządach naszych poprzedników de facto nie istniały. Szczególnie w obszarze amunicji 155 milimetrów” - powiedział szef MON.

Reklama

Dlatego - podkreślił - już w początkach jego urzędowania, w grudniu 2023 r., podpisana została umowa na zakup amunicji artyleryjskiej 155 mm, a w ubiegłym roku uchwalona ustawa o finansowaniu działań zmierzających do zwiększenia zdolności produkcji amunicji. „Czyli w pierwszych dniach urzędowania zrobiłem wszystko, żeby ta sytuacja się zmieniała. Ona oczywiście wymaga czasu, wybudowanie fabryki to nie jest jeden dzień” - zaznaczył Kosiniak-Kamysz.

Zobacz też

Szef MON stwierdził, że teraz wielkie wyzwanie stoi szczególnie przed Polską Grupą Zbrojeniową. „My im daliśmy oprzyrządowanie, zabezpieczyliśmy finansowo, zrobiliśmy wszystko ze strony politycznej, teraz Polska Grupa Zbrojeniowa musi się wykazać zdolnością do postawienia fabryk amunicji” - powiedział. Dodał, że umożliwił kontakty ze stroną słowacką - w lutym ministrowie obrony obu państw podpisali list intencyjny mający na celu rozwój współpracy wojskowo-technicznej, m.in. w sprawie produkcji amunicji, w tym kalibru 155 mm.

Minister obrony stwierdził, że „tych zdolności nie było w wielu miejscach”. „Musimy to nadrabiać. Szkoda, że tamten czas został zmarnowany, ale my to na pewno nadrobimy” - zapewnił Kosiniak-Kamysz.

Szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego zapytany we wtorek w Polsat News czy to prawda, że wojsko ma zapas amunicji na ledwie 5 dni wojny, odpowiedział, że „jest to możliwe w wielu typach amunicji”, ale nie można powiedzieć, że „we wszystkich typach środków mamy taką samą sytuację”. Zaznaczył, że zależy, o jakich środkach bojowych do jakiego sprzętu jest mowa, bo trzeba pamiętać, że w armii jest „dzisiaj jeszcze mix starego typu sprzętu i to dotyczy głównie tego obszaru przestarzałej techniki, do której częstokroć już nie produkujemy środków bojowych, a więc dysponujemy tym, co zgromadziliśmy lata temu w zapasach sił zbrojnych”. Zapytany jak długo możemy się bronić skutecznie przed nadejściem pomocy ze strony sojuszników gen. Łukowski ocenił, że „w zależności od sposobu prowadzenia tej walki, obrona mogłaby być prowadzona przez tydzień lub dwa, przy dzisiejszym poziomie zapasów”. Gen. Łukowski dodał też, że Polska odbudowuje dziś potencjał wykorzystując czas dawany przez obronę Ukrainy przed rosyjską agresją liczy na to iż w ciągu dwóch-trzech lat ten potencjał zostanie na tyle odbudowany, by móc przeciwstawić się napaści ze strony Rosji.

Reklama

W słowa szefa BBN został też w środę zapytany na konferencji prasowej w Białymstoku marszałek Sejmu, lider Polski2050 i kandydat na prezydenta Szymon Hołownia. Powiedział, że na miejscu gen. Łukowskiego uważałby „z takimi komentarzami i z takimi uwagami”. „Nie wiem, po co to mówi. Po to, żeby straszyć ludzi?” - dodał. Hołownia stwierdził, że obecne władze „odziedziczyły nieprostą sytuację” bo - jak mówił - kontrakty z 2017, które zawierał PiS „to było 23 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej, a to są dwa dni strzelania na froncie w Ukrainie”.

Zobacz też

„My teraz musimy produkować setki tysięcy sztuk amunicji, głównie tej artyleryjskiej, bo ona jest teraz najbardziej chodliwym towarem rocznie i te zdolności są radykalnie zwiększane. Kupujemy, gdzie możemy” - powiedział marszałek Sejmu. Zaznaczył, że planowanych jest kilka fabryk amunicji, mówił też o zakupie technologii i linii produkcyjnej amunicji od Słowaków. Mówił o „restartowaniu” oddziału firmy zbrojeniowej Mesko w Pionkach w związku z potrzebą produkcji prochu.

„My dzisiaj jesteśmy w nieporównanie lepszej sytuacji, niż byliśmy 10 lat temu jeśli chodzi o naszą obronność. Zapasy amunicji, które nie były największe, uzupełniamy na bieżąco przez zakupy i przez produkcję. Musimy robić to jeszcze bardziej i jeszcze mocniej” - powiedział Hołownia.

Pod koniec grudnia 2023 r. Agencja Uzbrojenia i Konsorcjum PGZ-Amunicja zawarły umowę wykonawczą na dostawy blisko 300 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej kal. 155 mm. Wartość kontraktu to ponad 10 mld zł, dostawy amunicji określono na lata 2024-2029. W listopadzie ub.r. uchwalona została ustawa o finansowaniu działań zmierzających do zwiększenia zdolności produkcji amunicji. Daje ona podstawy do przekazania 3 mld zł na inwestycje w zdolności produkcyjne amunicji do Funduszu Inwestycji Kapitałowych: 2 mld zł ze środków resortu obrony narodowej, pozostały miliard ma zostać przekazany w postaci papierów wartościowych RARS. Dzięki tym środkom Fundusz będzie mógł inwestować w zakłady, które złożą odpowiednie wnioski, by mogły zaangażować się w budowę fabryki amunicji. W lutym szefowie MON Polski i Słowacji podpisali list intencyjny mający na celu rozwój współpracy wojskowo-technicznej. Porozumienie obejmuje cztery obszary, wśród których jest m.in. wspólne działanie w celu podnoszenia zdolności produkcji amunicji, szczególnie kalibru 155 mm.

Temat zapasów amunicji podnosił w ostatnim czasie kandydat Konfederacji na prezydenta Sławomir Mentzen. Twierdził on, że według ekspertów, w wypadku konfliktu zbrojnego Polsce starczyłoby amunicji na 3-4 dni walk. Pytany o te słowa wiceszef MON Cezary Tomczyk podkreślił niedawno, że podobne słowa słyszał już w rosyjskiej telewizji, a powielając takie informacje Mentzen „niczym nie różni się od rosyjskich propagandystów”. Dopytywany, na ile dni walk Polsce starczyłoby amunicji, Tomczyk zaznaczył, że nie są to informacje, które jakikolwiek minister obrony mógłby ujawnić.

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama