- Wiadomości
- Polecane
- Komentarz
F-35 walczy z Trumpem i rosyjską propagandą [KOMENTARZ]
Zamówiona właśnie 18 transza produkcyjna samolotów 5. generacji F-35 może być ostatnią. Powodem jest niechęć do programu Donalda Trumpa – twierdzi The National Interest. Na ile realne są takie apokaliptyczne wizje?

Autor. Cpl. Patrick Crosley, US Marine Corps
Niedawno opisywaliśmy zamówienie przez Pentagon 18 transzy produkcyjnej (Low rate initial production – LRIP, określanej także jako Lot 18) F-35, która zapewni produkcję tych maszyn do połowy 2027 roku. Ze 145 maszyn ponad 50 proc. ma trafić do formacji należących do Sił Zbrojnych Stanów Zjednoczonych. The National Interest twierdzi, że zakup nosi znamiona zakupu prewencyjnego. Mającego zabezpieczyć amerykańskie lotnictwo przed ewentualnymi decyzjami Donalda Trumpa i oligarchów z jego gabinetu.
Zakup ten nie koniecznie musi być jednak aż tak rozpaczliwy. Jesienią 2024 roku negocjowano zamówienie nie jednej, ale dwóch transz produkcyjnych (Lot 18 i Lot 19) i myślano o rozpoczęciu rozmów na temat LRIP 20. Tymczasem zamówiono tylko jedną. Gdyby Pentagon i producent F-35 tak się obawiali „końca epoki” F-35, to teoretycznie powinni podpisać nie jedną ale od razu dwie dostawy. Tymczasem w obecnej sytuacji Lot 19 będzie mógł zostać podpisany najwcześniej w marcu roku 2025.
Zobacz też
Nie jest więc wykluczone, że szumne zapowiedzi „skończenia z F-35” są przesadzone. Nie jest to zresztą pierwsza taka sytuacja. W 2016 w czasie swojej pierwszej kadencji ten sam prezydent atakował także F-35, a samolot znajdował się wówczas na wczesnym etapie programu i był trapiony wieloma niewiadomymi i problemami. Program może więc ocaleć, podobnie jak program samolotu „6. generacji” NGAD (Next Generation Air Dominance).
Ci, którzy szykują się na funkcje w Białym Domu chcieliby wprawdzie zastąpić obydwa programy bezzałogowcami, ale na obecnym etapie nie jest to takie proste. Dotychczasowe programy amerykańskich bojowych BSP (Skyborg), podobnie jak inne znane na świecie programy, były ukierunkowane raczej na tworzenie maszyn towarzyszących załogowym „dowódcom roku”. Dowódcami tymi miały być samoloty nie tylko 6. (NGAD) ale i 5. generacji. Te ostatnie to właśnie F-35. Dla części z tych samolotów przewidywano produkcję po trzech bezzałogowych skrzydłowych.
Zobacz też
Innym argumentem stawiającym pod znakiem zapytania rewelacje o rzekomym końcu F-35 jest międzynarodowe zainteresowanie tym samolotem. F-35 jest hitem eksportowym i kupuje go każdy kogo na ten drogi samolot stać, a jednocześnie Waszyngton jest im skłonny go sprzedać. Nawet obecnie podpisana zgoda na LRIP 18 ze 145 samolotami, w niemal połowie związana jest z zamówieniami dla klientów eksportowych. Pojawiają się kolejni klienci, jak w tym roku Rumunia, a następne państwa rozważają zakup. Z kolei zagraniczni posiadacze floty Lightningów II rozważają dokupienie kolejnych.
Jednocześnie chybione wydają się argumenty o tym, że dzisiaj USA przydałyby się bardziej inne samoloty 5. generacji, czyli F-22. Raptory bardziej przydałyby się wprawdzie do wywalczania przewagi powietrznej w walce z takimi przeciwnikami, jak Chiny czy Rosja. Ale F-35 dysponuje za to zdolnościami do uderzania w cele lądowe i morskie. Co więcej występuje w trzech odmianach w tym także ciężkiego samolotu pokładowego i maszyny skróconego startu i pionowego lądowania.
Zobacz też
Kolejnym argumentem za przetrwaniem F-35 jest trwający wyścig zbrojeń i napięta sytuacja na świecie. Waszyngton nie może sobie pozwolić na wstrzymanie, co by nie mówić sprawnie odbywającej się produkcji samolotów, w które uzbraja się obecnie cały świat zachodni. Rocznie powstaje obecnie około 140-150 F-35. Dla porównania cały przemysł rosyjski buduje 20-30 maszyn rocznie wszystkich typów. Produkcja chińska trudna jest do oceny, ale prawdopodobnie przekracza setkę samolotów wszystkich typów rocznie.
Z kolei na Zachodzie produkcja F-15 Boeinga to 18 samolotów rocznie z planami rozszerzenia do 24. Świetnie sprzedający się francuski Rafale ma osiągnąć skalę produkcji 36 maszyn rocznie, a F-16 w 2025 ma osiągnąć maksimum w postaci 48 samolotów rocznie. Jak widać wyjęcie z tego równania produkcji F-35 radykalnie zaburzyłoby światowy balans sił.
Wszystko to sprawia, że prezydent Trump, zakładając że będzie kierował się dobrem własnego państwa i kręgu cywilizacji zachodniej, nie doprowadzi do końca programu F-35. Co najwyżej będzie się o te samoloty targował. Koniec programu Joint Strike Fighter jest więc raczej dzisiaj domeną rosyjskiej propagandy. Tej samej, która od lat urabiała opinię publiczną na świecie próbując wmówić jej ,że wiele systemów uzbrojenia do niczego się nie nadaje i są gorsze niż rosyjskie odpowiedniki. Wojna na Ukrainie pokazała ile prawdy jest w tej propagandzie.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS