- Analiza
Wojenne zakupy i znak czasu [KOMENTARZ]
Podpisanie umów ramowych na sprzęt z Korei Południowej może stanowić wstęp do szeroko zakrojonej modernizacji Wojska Polskiego w obszarach jednostek pancernych, artylerii i lotnictwa. Jednocześnie jednak cały ten proces obdarzony jest wieloma ryzykami.

Ministerstwo Obrony Narodowej podpisało umowy ramowe na dostawy południowokoreańskich czołgów K2, haubic K9 i lekkich myśliwców FA-50. Po ich zrealizowaniu Wojsko Polskie ma otrzymać trzy eskadry i 48 lekkich myśliwców, ale też tysiąc czołgów dla ponad czterech dywizji i ponad 600 haubic Krab. Wartość tych kontraktów, już na pierwszym etapie, można oszacować na około 25 mld zł, a po ich pełnej realizacji – nawet ponad 100 miliardów złotych. Można więc śmiało stawiać tezę, że „program koreański" to największy i najkosztowniejszy plan modernizacji Sił Zbrojnych w historii wolnej Polski.
Zobacz też
Podstawowe założenia, jakie stoją u jego podstaw, są wbrew pozorom dość jasne. Wojsko Polskie musi szybko zastąpić sprzęt posowiecki, a następnie rozbudować się do sześciu dywizji, łącznie 250 tys. żołnierzy w wojskach operacyjnych (ponad 2 razy więcej, niż dziś). Ale założenia to jedno, a realizacja to drugie. Jeśli bowiem wszystkie przedstawiane założenia zostaną zrealizowane, to będziemy mieć podstawy dla skokowego wzmocnienia potencjału Wojska Polskiego i to w kilku obszarach, a zgodnie z deklaracjami będzie to również związane ze wzmocnieniem zdolności przemysłowych. Ale ryzyk jest wiele i trzeba o nich mówić.
Na początek trzeba powiedzieć, że – jak się wydaje – stosunkowo najłatwiejsza będzie realizacja pierwszych etapów umów na dostawy południowokoreańskich czołgów K2 i haubic K9. Sprzęt zostanie wyprodukowany w Korei, przy czym haubice od razu otrzymają polski system dowodzenia Topaz wraz ze środkami łączności.
Zacznijmy więc od artylerii. Można zakładać, że 48 „Topazowych" haubic K9A1 trafi do dwóch istniejących dywizjonów artylerii, tak by ujednolicić ukompletowanie dywizjonów Krabów, z których część przekazano Ukrainie. To nowy dla Wojska Polskiego system artyleryjski, choć Krab ma bardzo podobne podwozie. Oczywiście jak w każdym wypadku wprowadzenia nowego sprzętu, będzie to związane z koniecznością budowy nowego systemu wsparcia logistycznego, zabezpieczenia, szkolenia. Ale K9 nie są „obce" w krajach UE czy NATO, dysponują nimi Estonia, Finlandia i Norwegia.
Zobacz też
Oczywiście pojawia się tutaj pytanie o zamawianie produktu „konkurencyjnego" do własnego. Kontrakt na pierwsze K9A1 zostanie jednak podpisany, bo z trzech alternatyw:
- ograniczenie pomocy dla Ukrainy (np. poprzez rezerwację mocy produkcyjnych HSW czy zmniejszenie liczby haubic dostarczanych z zapasów Sił Zbrojnych RP);
- zgodę na rozciągnięte w czasie zmniejszenie potencjału Sił Zbrojnych RP (biorąc pod uwagę, że HSW produkuje nie tylko dla Polski, ale i Ukrainy)
- zakup „obcej" haubicy, z planem transferu technologii, ale w pierwszej kolejności od zagranicznego producenta.
Wybrano tą ostatnią. I z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego można się z taką decyzją zgodzić, nawet biorąc pod uwagę pewne ryzyka dla przemysłu, związane choćby z promocją Kraba na rynkach zagranicznych po zrealizowaniu obecnych kontraktów.
Zobacz też
Powstaje jednak pytanie „co dalej?". Plan zakupu ponad 600 haubic w nowej wersji jest bardzo ambitny. Niezbędna będzie budowa w dużej mierze od podstaw całej infrastruktury – tak po stronie przemysłu, jak i wojska, a wprowadzenie nowej, nie do końca dziś zdefiniowanej odmiany K9PL, to kolejne wyzwanie dla logistyków. Pytanie, czy nie byłoby lepszym rozwiązaniem rozwijanie zdolności produkcji Kraba, może nawet poprzez budowę nowego zakładu, w połączeniu z pozyskaniem gotowych podwozi z Korei, a może nawet pozyskaniem (choćby leasingiem) większej niż 48 liczby haubic K9A1, do czasu uzyskania odpowiedniego potencjału? Utworzony w Hucie Stalowa Wola potencjał to nie tylko zdolności produkcyjne.

Autor. Frederik Ringnes/Forsvaret
Te nota bene były rozwijane na niższym poziomie – także dlatego, że „skok technologiczny" w wojsku miał być rozciągnięty w czasie, poza perspektywę 2035 roku. A finansowanie na poziomie 2,5 proc. PKB być dostępne dopiero od roku 2030 (teraz ma to być 3 proc. PKB plus Fundusz Wsparcia Sił Zbrojnych). HSW to także zdolności inżynierskie, projektowe, badawcze – pytanie, czy teraz zostaną w pełni wykorzystane? I jaką rolę będzie odgrywać Huta – na ile będzie liderem/koordynatorem prac, wykorzystując swój potencjał?
Zobacz też
Scenariusze związane z pozyskaniem samych podwozi były analizowane i zostały odrzucone przez resort obrony. Założeniem jest równoległy rozwój dwóch konstrukcji, z bardzo dynamicznym wprowadzaniem ich do służby (ponad 25 dywizjonów haubic K9PL), także w nowo formowanych jednostkach. Potencjalnych „wąskich gardeł" jest jednak wiele – począwszy od zdolności przemysłowych (wyspecjalizowanych pracowników, infrastruktury, oprzyrządowania), aż po możliwości szkolenia przez wojsko instruktorów, personelu technicznego i wreszcie – samych artylerzystów. Ryzykiem, zwłaszcza w dłuższym terminie, jest też finansowanie.
Zobacz też
Ciężko przewidzieć czy za dekadę, przy dużo wyższych wydatkach osobowych nawet zwiększony budżet MON i wsparty Funduszem Wsparcia SZ zdoła udźwignąć tak ambitny program, zakładający w dodatku dużą liczbę wariantów systemów artyleryjskich. A oprócz nich należy przecież zadbać o system rozpoznania i wiele innych obszarów, chociażby związanych z obroną powietrzną. Gdyby wydatki obronne na przykład w perspektywie końca dekady musiały wyhamować, to pytanie co z dopiero rozbudowaną bazą przemysłową. Zaletą kontraktu koreańskiego na haubice jest natomiast to, że obejmuje on również amunicję – prawdopodobnie kompatybilną także z Krabami. To ważne, bo w związku z udzieleniem pomocy Ukrainie zapasy amunicji wszystkich krajów NATO zostały mocno uszczuplone.
Zobacz też
Zakres umowy jest jednak bardzo ambitny. Strategiczny Przegląd Obronny z 2017 roku zakładał pozyskanie około 500 haubic Krab (co już było bardzo ambitnym zadaniem), ale tutaj mówimy o większych liczbach, biorąc pod uwagę że obok ponad 600 K9 mają służyć również Kraby, a może także i haubice na podwoziu kołowym. Nota bene, od przyjęcia SPO nie zdołano znacząco zwiększyć zamówienia na Kraby, a postępowanie w sprawie kolejnej partii tych dział rozpoczęto w ubiegłym roku. Powolna realizacja modernizacji pomimo rosyjskiej agresji z 2014 roku, a także ograniczone wdrażanie rekomendacji SPO w pierwszych latach po jego przyjęciu także czynnik, który wymusza obecnie „pilne" zakupy.
Podobnie rzecz się ma, jeśli chodzi o czołgi. K2 to wozy, które nie są używane w Europie, jednak od dawna trwają rozmowy w sprawie ich pozyskania. Jeszcze w 2019 roku z tym pojazdem zapoznał się podczas wizyty w Korei Południowej Szef Sztabu Generalnego generał Rajmund Andrzejczak. Można więc zakładać – o ile uda się przygotować infrastrukturę i system szkolenia – że pierwsze wozy zostaną w miarę szybko i z powodzeniem wdrożone do linii.

Podobnie jak w wypadku haubic, MON stał przed wyborem, związanym także z dynamiką pomocy Ukrainie i zapełniania braków. Tym bardziej, że inni sojusznicy albo „nie garną się" do pomocy Kijowowi, albo nie dysponują zapasami odpowiedniego sprzętu. To również trzeba brać pod uwagę oceniając decyzje resortu, jak i to że ewentualna porażka Kijowa w wojnie to – w zgodnej opinii komentatorów z różnych stron – wręcz egzystencjalne zagrożenie dla bezpieczeństwa Polski. Przyjęta niedawno ustawa o obronie Ojczyzny zakłada zresztą realizację niejawnego planu wzmocnienia zdolności obronnych SZ RP do 2025 roku, być może jest to jeden z jego elementów.
Powstaje pytanie, co dalej. Podobnie jak w wypadku haubic, program modernizacji jest bardzo ambitny. Jeszcze na początku bieżącego miesiąca prezydent Duda mówił w wywiadzie dla niemieckiego „Bilda" o zakupie „kilkuset" czołgów K2 z nowej produkcji obok 250 Abramsów, a ostatecznie wozu obu typów będzie więcej. I tak samo jak w wypadku haubic są pewne ryzyka związane z finansowaniem. Te ryzyka nie oznaczają, że nie należy dążyć do wzmocnienia, również liczebnego, Sił Zbrojnych RP. Pytanie o zakres tego wzmocnienia, także w kontekście możliwości kadrowych i finansowych jednak pozostaje.
Zobacz też
Odrębną kwestią jest zakup lekkich myśliwców FA-50. Alternatywą dla nich mogłyby być w zasadzie jedynie używane F-16 i to w niskim standardzie (tzw. pre-Block – Block 25/30/32), które za pewien czas trzeba by zastąpić fabrycznie nowymi maszynami. Ale i w wypadku FA-50 zdolności będą musiały być budowane etapowo. Jeśli ten proces zakończy się powodzeniem, pod koniec dekady Siły Powietrzne mogą dysponować całkiem nowoczesną flotą trzech typów maszyn, w tym trzema eskadrami FA-50 i trzema F-16 oraz co najmniej dwoma myśliwców piątej generacji F-35. Wprowadzenie czwartego typu maszyny naddźwiękowej przy około 130-160 myśliwcach, byłoby mocno kontrowersyjne.
A czynnikiem, który wymusił szybszą decyzję o pozyskaniu nowych myśliwców jest – znów – wojna na Ukrainie. Bo liczba części zamiennych czy uzbrojenia do nich w państwach NATO jest „skończona" i nie będzie się zwiększać, a widoków na zachodnie myśliwce dla Ukrainy nie ma. Przypomnijmy na moment SPO, a konkretnie jego jawną wersję – Koncepcję Obronną RP ujawnioną w 2017 roku. Zakładała ona pewne wzmocnienie liczebności Sił Powietrznych jeśli chodzi o lotnictwo taktyczne w ogóle, jak i zakup dwóch eskadr F-35.
Zobacz też
Nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z całkowitą zmianą sposobu podejmowania decyzji przez MON w odpowiedzi na zmianę środowiska bezpieczeństwa po wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie. Wszak dokładnie 3 lata i 5 dni temu, 22 lipca 2019 roku, w obecności szefa MON Mariusza Błaszczaka i premiera Mateusza Morawieckiego podpisano umowę na remont z modyfikacją do 318 czołgów T-72. Wozy te miały stanowić pomostowe rozwiązanie dla programu nowego czołgu Wilk, który był analizowany od 2017 roku przez ówczesny Inspektorat Uzbrojenia.
W 2019 roku zaplanowana kwota 1,749 mld złotych wystarczała tylko na modyfikację i to nie na wszystkich czołgach, choć wojsko i przemysł były gotowe na dużo szerszy zakres prac po wzajemnych uzgodnieniach. Umowę można było nazwać „gorzkim kompromisem możliwości i potrzeb". Dodajmy, ówczesnych możliwości finansowych MON, ustalanych na poziomie rządu, z planem dochodzenia do 2,5 proc. PKB na obronę do 2030 roku...
Zobacz też
Dziś zmodyfikowane T-72 są używane przez ukraińską armię, Kijów otrzymał także PT-91 Twardy. A możliwości finansowe MON są zupełnie inne, bo zmieniła się – mocno i zdecydowanie na niekorzyść – sytuacja bezpieczeństwa Polski oraz w reakcji na tę zmianę podjęto decyzję o ich zwiększeniu. Najpierw na etapie prac nad ustawą o obronie Ojczyzny stopniowo, teraz - skokowo. Pierwszym symptomem były wybory na Białorusi i „zbliżenie" Mińska z Moskwą, kolejnym sterowany przez Mińsk kryzys migracyjny z zaangażowaniem tamtejszych służb, a kolejnym i najważniejszym jest pełnoskalowa agresja Rosji. To, że zmodyfikowane T-72 są na Ukrainie, a Polska kupuje szybko duże ilości sprzętu jest znakiem czasów. Wartość pierwszego etapu umów wykonawczych, dotyczących 48 lekkich myśliwców, takiej samej liczby haubic oraz 180 czołgów można szacować na około 25 mld złotych, a łączna kwota zamówień może wynieść nawet ponad 100 mld. I kolejne kwoty
Kontrakty na zakup sprzętu w Korei mają stanowić podstawę do skokowego wzmocnienia potencjału Wojska Polskiego. Ich pełna realizacja, zwłaszcza w kolejnych etapach, obarczona jest jednak wieloma ryzykami, począwszy od budowy potencjału logistyczno-szkoleniowego, poprzez rozbudowę zdolności przemysłowych (i optymalne wykorzystanie tych), aż do możliwości finansowych państwa i liczby chętnych do służby wojskowej. Zakres zakupów jest bardzo szeroki, większy nawet od publicznie znanych rekomendacji SPO sprzed pięciu lat. Pozostaje mieć nadzieję, że MON i Agencja Uzbrojenia są świadome tych ryzyk i będą podejmowały działania w celu ich ograniczenia oraz mają przygotowane warianty postępowania gdyby „demograficznych" i finansowych ryzyk nie udało się w pełni wyeliminować, a „wojenne" kontrakty przyniosą zakładany cel – wzmocnienie zdolności SZ RP do skutecznego odstraszania potencjalnej agresji zbrojnej w każdych warunkach.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS