Reklama

Polityka obronna

Włoski "czołg na kołach" rusza na podbój Ameryki

Fot. A. Hładij/Defence24.pl.
Fot. A. Hładij/Defence24.pl.

Włoska agencja prasowa ANSA poinformowała o zainteresowaniu włoskim kołowym wozem wsparcia ogniowego/”czołgiem kołowym”/niszczycielem czołgów przez kraje takie jak Argentyna, Peru, Kolumbia oraz Meksyk. Ma to związek z chęcią możliwego pozyskania tej konstrukcji przez Brazylię, która szuka obecnie następcy swoich wysłużonych EE-9 Cascavel.

Reklama

Wojna na Ukrainie - raport specjalny Defence24.pl

Reklama

Informację o zainteresowaniu wymienionych krajów włoskim kołowym wozem wsparcia ogniowego opublikował także portal Tecnologia & Defesa. Pojazd ten jest proponowany obecnie Brazylii, która poszukuje następcy swoich wozów wsparcia EE-9 Cascavel, obecnie nieprzystających  do wymagań współczesnego pola walki. Tworzy to okazję dla włoskiego konsorcjum (CIO) do ekspansji na cały kontynent, oferując pojazd o sile ognia czołgów podstawowych, jednak tańszy i lepiej przystosowany do operowania w tamtym regionie.

Czytaj też

Wybranie Centauro II przez Brazylię poskutkowałoby zapewne stworzeniem w tym kraju centrum serwisowego, co zwiększyłoby atrakcyjność oferty dla państw regionu, które nie musiałby odsyłać do Włoch swoich pojazdów w przypadku remontów, a w przyszłości przeprowadzać na nich prac modyfikacyjnych/modernizacyjnych poza kontynentem. Obecnie kraje te poszukują optymalnych kosztowo rozwiązań na zwiększenie zdolności swoich sił zbrojnych, zatem taka propozycja w postaci wozów Centauro II może być atrakcyjniejsza, niż zakup typowego czołgu podstawowego.

Reklama

Czytaj też

Centauro II to zmodernizowany wariant włoskiego pojazdu wsparcia ogniowego/niszczyciela czołgów/czołgu kołowego Centauro B1 opracowany przez firmę Iveco we współpracy z koncernem Leonardo. W porównaniu do swojego poprzednika Centauro II został poddany głębokiej modernizacji mającej na celu poprawę  siły ognia, ochrony oraz mobilności, a także dostosowanie do wymagań współczesnego pola walki. Poprawę siły ognia osiągnięto poprzez instalacje nowego systemu wieżowego Oto Melara HITFACT uzbrojonego w nową  armatę gładkolufową kal. 120 mm o długości 45 kalibrów sprzężoną z czołgowym karabinem maszynowym kal. 7,62 mm oraz Pojazd eyposażony też jest w wielkokalibrowy karabin maszynowy kal. 12,7 mm i wyrzutnię granatów dymnych na stropie wieży.

Czytaj też

W celu poprawy odporności przeciwminowej podwozie kadłuba zostało uformowane w kształt litery "V" oraz zdecydowano się na instalację systemu zagłuszania improwizowanych ładunków wybuchowych. Poprawę mobilności zapewnia nowy silnik turbodiesel o mocy 720 KM (o mocy o 200 KM większej od poprzednika). To pozwoliło zapewnić korzystny stosunek mocy do masy pomimo wzrostu tej ostatniej o blisko 10 ton z powodu wprowadzenia pozostałych modyfikacji (z 25 do nawet 35 ton). Dodatkowo modyfikacje objęły też instalację nowej skrzyni biegów oraz zawieszenia.

Czytaj też

Reklama

Komentarze (7)

  1. Filemon19

    Podsumowując designer 2 za 7 mln euro wygląda super na wybiegu w Mediolanie natomiast Brazylia klepie Guarani i to 650 tys za golasa Wieża Elbit z ASOP to tylko 3 mln USD

  2. RAF

    Polskie brygady zmotoryzowane na Rosomakach powinny mieć w składzie podobne WWO. Nawet z armata 105 mm byłoby to bardzo poważne wzmocnienie dla tych jednostek. W przeszlosci były już przymiarki do Rosomaków z wieżą 105 mm.

    1. Darek S.

      Zamiast tego kupiliśmy Abramsy z działem 105 mm. Dobrze, że niedużo.

  3. SZAKAL

    Kołowe WWO są doskonałym i skutecznym wzmocnieniem jednostek zmotoryzowanych , ale barierą w ich powszechnym wprowadzeniu do uzbrojenia są niestety wysokie koszty ich zakupu. WWO kosztuje niewiele mniej od MBT a jego wartość bojowa jest znacznie mniejsza , ze względu na słabsze opancerzenie i gorszą armatę. W WWO stosuje się armaty 120 mm , strzelające standardową amunicją 120 mm NATO z wyjątkiem najsilniejszej amunicji podkalibrowej w rodzaju DM 63. Akurat CENTAURO II , o masie 35 ton , uzbrojony jest w armatę 120 mm ale większość WWO o niższej masie ma armaty 105 mm. Nasz ROSOMAK też musiałby być uzbrojony w armatę 105 mm , co zniechęca polski MON do prac nad tym wariantem Rosomaka. Zastosowanie armaty średniociśnieniowej 120 mm strzelającej tylko amunicją kumulacyjną lub odłamkowo-burzącą nie ma sensu.

    1. kaczkodan

      Jeśli ktoś chce strzelać się z czołgami armatą to ma nierówno pod sufitem. Armata ma służyć do wsparcia, a do zwalczania czołgów to mamy wyrzutnie rakiet. A do wsparcia nie potrzeba 120 mm. Znacznie lepszym wyjściem jest wyposażenie KTO w szybkostrzelną armatę automatyczną kalibru 57-75 mm dostosowaną też do niszczenia celów powietrznych. 75 mm i tak umożliwia niszczenie czołgów przy trafieniu w pancerz boczny, a pociski szrapnelowe zniszczą optykę takiego czołgu, natomiast działanie odłamkowo-burzące jest już całkiem zadowalające. 75 mm to również przyzwoite pociski hesh do niszczenia bunkrów.

    2. Powiślak

      #Kaczkodan. WWO nie ma być zamiennikiem czołgu, więc nie pisz bredni o CELOWYM "strzelaniu się z czołgami"! A WWO120 ma także swoje miejsce w szczególności okazjonalnego spotkania właśnie z czołgami. Dowiodły tego nasze sztabowe gry wojenne - o czym jak widać nie masz pojęcia. Rosyjskie grupy bojowej mają zawsze czołgi, nasze brygady na Rosomakach nie mają NIC! I właśnie kaliber 76 jest do niczego. A do niszczenia optyki wystarcza 30mm na Rośkach, zbędne ci te 76mm, a z 76mm na czołgi?? Irackie T72 nie dawały rady zniszczyć Abramsa czy Challengera nawet swoimi 125mm a ty wyjeżdżasz z 76mm? Zdrowy jesteś?

    3. Powiślak

      Wysokie koszty zakupu WWO? Pisząc o kosztach podważasz automatycznie sens wszelkich kołowych KTO. Żarty? Tam gdzie stosujesz Rosomaka na 100% przyda ci się WWO. Powtórzę, nasze dwie gry wojenne potwierdziły absolutnie przydatność WWO w brygadach zmotoryzowanych na KTO. Natomiast trzecia gra dała wynik niejednoznaczny. Po wtóre Rosomak przeszedł - z wynikami pozytywnymi - strzelanie z działa 120/L50. Więc NIE musiałby mieć 105mm. Co do postawy MON , to od 2006 NIE wykazał chęci np. zakupu ani 1 szt CLU dla Spike. Od 2012 NIE wykazał chęci zakupu Langusty2. W PMT35 też NIE wykazuje chęci zakupu radarów artyleryjskich Liwiec. Nie pisz że COKOLOWIEK "zniechęca" MON. To MON stanowi problem.

  4. Denar

    Włoski "Centauro II" jest nieprzydatny na wojnie z przeciwnikiem posiadającym silne wojska pancerne i obronę przeciwpancerną, takim jak Rosja. Co innego np. Ameryka Płd. Jest znacznie słabiej opancerzony od typowego czołgu, zaś zasięg ognia skutecznego jest podobny jak typowego czołgu (2-3 km.). Nie ma więc sensu rzucać go do walki z czołgami. Bardziej sensownym jest inwestowanie w wielodociskowe wyrzutnie pocisków przeciwpancernych np. Ottkar-Brzoza o zasięgu ok. 10 km. Natomiast z doświadczeń wojny w Ukrainie wynika potrzeba posadowienia na "Rosomakach" dział obrony przeciwko dronom, helikopterom i nisko lecącym samolotom. To realny problem. Trzeba użyć np. armat KDA35 (licencja Oerlikona) i radarów pola walki, które robią furorę w Ukrainie jak wyposażenie rzekomo przestarzałych niemieckich "Gepardów" (też uzbrojonych w KDA35). Zmodernizowane w tym celu powinny być wizę ZSSW30, też strzelające pociskami programowalnymi.

    1. ciekawy1

      Jest miejsce w Polsce na taki sprzęt, są to brygady lub nawet jedna brygada zmotoryzowana, której nam obecnie brakuje. Wraz z dwiema samodzielnymi brygadami areomobilnymi mogła by tworzyć wysokomobilną dywizję zdolną do szybkiej reakcji na granicy kraju jak i długi wypad na wschodnie obrzeża polskich sojuszników. Samodzielność i mobilność była by dobrym uzupełnieniem pozostałych ciężkich dywizji.

  5. Jerzy

    Wg mnie przypadku państw o gęstej sieci dróg świetna alternatywa/uzupełnienie dla czołgów - ta sama siła ognia, a jednocześnie pewnie znacznie tańszy w zakupie i eksploatacji.

    1. ciekawy1

      Dobry do mobilnych brygad motoryzowanych. Może przydałaby się nam taka jedna lub dwie obok 2 brygad aeromobilnych,

  6. Powiślak

    Nadal uważam, że MON powinien zakupić co najmniej tyle samo wież z działem 120mm dla Rosomaków, ile planuje mieć Raków. Czy to belgijskie CMI czy włoskie Leonardo. Koszt ostatecznie nieznaczny, a wzmocnienie ogniowe brygad na Rosomakach byłoby ogromne. Co najmniej dwie sztabowe gry wojenne niezaprzeczalnie to potwierdziły. W każdym starciu z "czerwonymi" posiadającymi czołgi, nasze bataliony przegrywały, ale po "doposazeniu" w umowne "Rosomaki120" obraz bitwy zmieniał się radykalnie na naszą korzyść! Tylko czołgi dawały im większe wzmocnienie ale koszt jest nieporównywalny. Co do Rośków to nasze strzelania poligonowe potwierdzily zarówno wystarczającą stabilność podwozia jak i wymaganą celność ognia, zatem taktycznych czy technicznych przeciwwskazań brak. Jedyny hamulcowy to oczywiście ... MON, który nigdy nie pojedzie w bój spotkaniowy na, Rosomaku przeciw ruskiemu batalionowi zmechu wspartemu czołgami.

  7. szczebelek

    Jak ktoś chce to może wsadzić armatę 120 mm na transporter kołowy zmieniając kilka podzespołów i pozyskać egzotycznego klienta. W naszej zbrojeniówce robi się wszystko pod chore wymagania MON by potem zostać wyrzucone do kosza bo ktoś w trakcie oddania prototypu dodaje nowe wymagania.

Reklama