Reklama
  • Komentarz
  • Wiadomości
  • Polecane

W Polsce nie powstanie linia Maginota. Na szczęście [KOMENTARZ]

W zapowiadanym przez Premiera Donalda Tuska systemie fortyfikacji na wschodniej granicy pewne są na razie dwie rzeczy. Po pierwsze nikt nie wie, co zostanie rzeczywiście zbudowane. Po drugie nie wiadomo tak naprawdę, ile to całe przedsięwzięcie ma kosztować.

Autor. www.gov.pl

Informacja o uruchomienia Narodowego Planu Obrony i Odstraszania Tarcza Wschód od razu wywołała wielką dyskusję i szereg dywagacji na temat tego, co ma zostać zbudowane. Tymczasem z danych ujawnionych przez Premiera Donalda Tuska z 18 maja 2024 wiadomo tak naprawdę jedynie to, że ten plan po prostu rozpoczęto.

„Podjęliśmy decyzję, aby zainwestować w nasze bezpieczeństwo, a przede wszystkim w bezpieczną, wschodnią granicę 10 mld zł. Rozpoczynamy wielki projekt budowy bezpiecznej granicy, w tym systemu fortyfikacji, a także takiego ukształtowania terenu, decyzji środowiskowych, które spowodują, że ta granica będzie nie do przejścia dla potencjalnego wroga. Te 10 miliardów złotych uruchomiliśmy już w tej chwili. Te prace zaczęliśmy tak, aby granica polska była bezpieczna w czasach pokoju, żeby to była granica nie do przejścia dla przeciwnika w czasie wojny. Nazwaliśmy ten Narodowy Plan Obrony i Odstraszania kryptonimem “Tarcza Wschód”. To będzie tarcza, która zabezpieczy nas przed potencjalnymi atakami ze wschodu, która przede wszystkim będzie miała za zadanie odstraszyć wroga.”
Premier Donald Tusk - 18 maja 2024 roku

Zobacz też

Oznacza to również, co zresztą potwierdził polski premier, że już uruchomiono na ten cel fundusz w wysokości 10 miliardów złotych. W żadnym wypadku nie należy jednak sądzić, że jest to suma docelowa, ponieważ jak dotąd nie wiadomo jeszcze: co tak naprawdę zostanie zrobione, czym i kiedy. Trudno więc oszacować koszty całego przedsięwzięcia, które mogą być mniejsze, albo większe od sumy deklarowanej na ten cel obecnie przez Premiera Tuska.

Reklama

Granica „bezpieczna w czasie pokoju”

Tak duża ilość niewiadomych ma zarówno swoje wady, jak i zalety. Negatywnym skutkiem braku danych o „Tarczy Wschód” i konkretnych założeń, jest możliwość wykorzystania tego już teraz do podejmowania szeregu szybkich, kosztownych i nieprzemyślanych decyzji, tłumaczonych później znanym z wojska wykrętem prawnym: a więc „pilną potrzebą operacyjną”. Tymczasem „pilnej potrzeby operacyjnej” jeszcze nie ma, a takie szybkie decyzje mogą narazić Polskę nie tylko na niepotrzebne wydatki finansowe, ale również doprowadzić do nieodwracalnych zmian środowiskowych.

Prawdą jest, że budowa „Tarczy Wschód” rozpoczęła się o dwa lata za późno, jednak nadal na jej stworzenie wcale nie jest za późno. Nie trzeba się więc aż tak bardzo śpieszyć i można dokładnie przemyśleć, co i jak powinno zostać zrobione. Ukraina, broniąc się przed Rosją już ponad dwa lata, dała nam bowiem: zarówno czas na budowę ochronnego systemu granicznego, jak i wiedzę co do sposobu jego tworzenia.

Autor. www.gov.pl

Na szczęście Premier Doland Tusk już wskazał, że wszelkie prace na granicy muszą być poparte „decyzjami środowiskowymi” co oznacza działanie z zachowaniem kompromisu pomiędzy tym, co by się chciało, a tym co można ze względu na otaczająca nas przyrodę i ludzi zamieszkujących tereny przygraniczne. Tym bardziej, że „Tarcza Wschód” nie dotyczy jednie planów typowo wojskowych, ale również tych, generalnie związanych z bezpieczną granicą.

Sam fakt, że premier wspomniał już o uruchomieniu programu, pozwala przypuszczać, że to właśnie z tego, dziesięciomiliardowego funduszu są finansowane prace nad poprawieniem kilkusetkilometrowego muru, który na granicy z Białorusią miał powstrzymać imigrantów nielegalnie przekraczających polską granicę. Jest więc bardzo prawdopodobne, że tego rodzaju działania pochłoną dużą część zapowiedzianych środków, a budowa „fortyfikacji” będzie przesunięta na później, po przemyślanych i skonsultowanych pracach projektowych.

Reklama

Granica „nie do przejścia dla przeciwnika w czasie wojny”

Przypominanie o konieczności przeprowadzenia „przemyślanych i skonsultowanych prac projektowych” wcale nie jest pozbawione sensu. Informacja o planach utworzenia w ramach „Tarczy Wschód” systemu fortyfikacji opartego o ukształtowania terenu już teraz bowiem wzbudziła największą dyskusję. Na szczęście żaden ze znanych i poważnych ekspertów wojskowych nie uznał tej deklaracji za zapowiedź budowy polskiej Linii Maginot, Linii Zygfryda czy też Wału Pomorskiego. Można mieć więc nadzieję, że takie samo zdanie mają twórcy całego projektu.

Projekt ten jest potrzebny, ponieważ poprzednia ekipa rządząca zajmowała się wcześniej jedynie (politycznie słuszną z ich punktu widzenia) barierą fizyczną, mającą zatrzymać nielegalnych imigrantów na naszej wschodniej i północno-wschodniej granicy Polski w czasie pokoju. Nikt jednak nie tworzył czegoś, co fizycznie pomoże zatrzymać atakujące wojska rosyjskie (i być może białoruskie) w czasie konfliktu zbrojnego. Teraz ma się to zmienić i dyskusja dotyczy obecnie tylko tego, jak to powinno zostać zrobione.

Zobacz też

Bardzo ważne jest uzmysłowienie decydentom, że żelbetonowe systemy schronów nie są żadną gwarancją zatrzymania przeciwnika i do tej opinii przychyla się większość wojskowych ekspertów. Przeciwnik wiedząc bowiem o tym, gdzie i co zostało zbudowane może zawczasu przygotować środki na zniszczenie, pokonanie lub ominięcie przeszkody (np. naruszając terytorium Ukrainy). Sprzyja temu rozwój technologii, w tym przede wszystkim wprowadzenie amunicji precyzyjnej, którą można bez problemu zniszczyć praktycznie każdy punkt oporu. W przypadku Rosji dochodzi do tego niespotykana w innych państwach tolerancja dużych strat, upraszczająca rosyjską taktykę do zasady określonej jednym słowem „wpieriod” („naprzód”).

Korzystając z charakteru bronionego terenu, jego ukształtowania, sieci przeszkód wodnych, sieci dróg „twardych”, polnych i gruntowych można jednak stworzyć plan obrony obszaru, który w bardzo krótkim czasie pozwoli zbudować kilka linii oporu zwalniających działanie przeciwnika na tyle, być można go było zniszczyć systemami ogniowymi z powietrza i lądu. I nie chodzi tu jedynie o określenie, gdzie i co powinno zostać zbudowane, ale również o to: kim to będzie można zrobić, czym i jak.

W pierwszym przypadku powinien zostać opracowany swoisty dokument „mobilizacji terenu”, który powinien być stworzony przez wojskowych w czasie rekonesansu w terenie z udziałem władz lokalnych, policjantów, funkcjonariuszy Straży Granicznej, leśników, myśliwych, a nawet ludności cywilnej. To bowiem mieszkańcy wiedzą najlepiej, jak można przerwać drogi, gdzie znajdują się „wąskie gardła” w systemie drogowym, jak również co trzeba zrobić, by skrycie podjechać do granicy i którędy.

Zobacz też

Jest to o tyle ważne, że to również ci mieszkańcy powinni być w przyszłości wykorzystani do szybkiego wprowadzenia w życie planów „mobilizacji terenu”. Oczywiście teoretycznie już teraz można zacząć budować wzdłuż kilkusetkilometrowej granicy rowy przeciwczołgowe i linie okopów oraz wlewać do ziemi beton tworząc tzw. zęby smoka. Jednak po kilku latach bez wojny, przyroda zadba, by z tego rodzaju umocnień i przeszkód niewiele zostało. Najlepiej byłoby się więc tak przygotować, by ta sieć umocnień mogła powstać wtedy, kiedy zagrożenie wojną będzie naprawdę poważne, a przeciwnik zacznie grupować swoje wojska na granicy.

I tu właśnie pojawia się najciekawsze pytanie: Czy projekt „Tarczy Wschód” przewiduje również budowę tego, do czego szczególnie mocno namawia były szef BBN generał Stanisław Koziej – a więc zdolności przeciwzaskoczeniowych? Jest to niezmiernie ważne, ponieważ tylko taki skuteczny system wczesnego ostrzegania pozwoli dać nam sygnał, kiedy rzeczywiście trzeba zacząć stawiać bariery, budować przeszkody i kopać „rowy” (oczywiście w oparciu o wcześniej stworzone plany).

Wbrew pozorom przy dobrze działającym systemie rozpoznania, tego czasu może być wystarczająco dużo, o ile się wcześniej zadba o środki pozwalające na zrealizowanie odpowiednich prac. Do kopania rowów przeciwczołgowych można bowiem wykorzystać koparki i ludzi z łopatami, ale można również zastosować specjalistyczne maszyny górnicze, które takie zadanie wykonają kilkanaście razy szybciej i lepiej. Te maszyny wcale zresztą nie muszą oczekiwać na działania wojenne wewnątrz wojskowych magazynów, ale mogą być wykorzystywane również w czasie pokoju (oczywiście jeżeli zostaną do tego odpowiednio zaprojektowane).

Reklama
„ Tarcza Wschód, a więc system fortyfikacji, umocnień, unowocześnienia 400 km granicy z Rosją i Białorusią, to będzie element odstraszania, to będzie strategia odpychania wojny od naszych granic. Robimy to po to, żeby odstraszyć przeciwnika, żeby ci wszyscy, którzy źle życzą Polsce, którzy w swoich planach mają atak, agresję na naszych sojuszników, czy na nasz kraj - żeby usłyszeli dzisiaj tu z Krakowskiego Rynku - wara od Polski.”
Premier Donald Tusk - 18 maja 2024 roku

Trzeba dodatkowo pamiętać, że żadna przeszkoda inżynieryjna nie będzie skuteczna, jeżeli się ją nie zabezpieczy minami, drutem kolczastym, jak również odpowiednio wstrzelanymi środkami ogniowymi. Tymczasem już teraz można stwierdzić, że w Polsce nie ma odpowiedniej ilości min przeciwpancernych na tą ilość pojazdów, jaka może przekroczyć naszą wschodnią granicę. Trzeba więc je już teraz wyprodukować, opracować system przechowywania i ich dystrybucji w momencie zagrożenia. Bo przecież chyba nikt nie zamierza planować, że w czasie pokoju zaminuje się całą polską granicę.

Autor. www.gov.pl

Tym bardziej, że system fortyfikacyjny nie powinien zakładać zbudowania jednej linii obrony, ale kilku i to dodatkowo rozciągających się nawet na kilkanaście kilometrów w głąb polskiego terytorium (a więc często na terenie gęsto zaludnionym). Dodatkowo zawsze trzeba zakładać konieczność ewentualnej rozbudowy linii umocnień, gdyby jednak przeciwnikowi udało się uzyskać jakieś zdobycze terenowe. Byłoby to o wiele łatwiejsza i szybsze, gdyby „Tarcza Wschód” przewidywała stworzenie odpowiednich projektów obrony terenu w głębi kraju, jak również zwiększenia liczebnie i jakościowo istniejącego obecnie w Wojsku Polskim maszynowego parku sapersko-inżynieryjnego.

Zobacz też

Trzeba dodatkowo pamiętać, że obecnie nie ma w Polsce odpowiedniej ilości zapór przeciwczołgowych, by zagrodzić wszystkie drogi ze wschodniej granicy na zachód. Niestety nie ma też rezerw mobilizacyjnych w przemyśle, pozwalających na szybkie uruchomienie ich produkcji oraz transport. I znowu należy w tym przypadku działać w sposób przemyślany, Nie powinno się np. tak jak to robił poprzedni resort obrony, już teraz rozstawiać zapory na polskich drogach, ponieważ nie ma na razie zagrożenia bezpośrednim atakiem.

Propagandowe rozstawianie takich zapór wzbudza natomiast uzasadniony niepokój i napięcie, utrudnia komunikację i przyzwyczaja społeczeństwo do zagrożenia, które może w ten sposób słabiej zareagować, gdy konflikt rzeczywiście się pojawi. Na szczęście betonowe i stalowe zagrody można zawczasu wyprodukować i zmagazynować przy drogach zgodnie z zasadą: „im bliżej miejsca docelowego, tym szybciej się to miejsce zabezpieczy”.

No i najważniejsze. Trzeba pamiętać, że same przeszkody i nawet dobrze ufortyfikowana linie obrony nie zatrzymają takiego przeciwnika, jakim są nie dbający o życie Rosjanie. Sam system fortyfikacyjny pomoże bowiem przeżyć polskim żołnierzom na linii frontu, jednak najważniejsze zadanie będą miały te siły, które otrzymają zadanie niszczenia zatrzymanego przeciwnika i to na jak największą odległość. W tym przypadku zasada powinna być prosta: „zbliżysz się przeszkody -to zginiesz”. I to będzie dopiero prawdziwy system odstraszania.

Potrzebny jest więc zarówno system ostrzegania, jak i reagowania. I znowu wraca tu potrzeba wprowadzenia do polskich wojsk jak największej liczby amunicji precyzyjnej, a więc również dokończenia takich polskich programów, jak APR 155, APR 120 czy Pirat. Wtedy będzie można nie tylko dokładnie niszczyć przeciwnika, który wkroczył na nasze terytorium, ale również zgrupowania obcych wojsk, przygotowujących się do ataku na terenie Białorusi i Rosji. Nie oznacza to wcale konieczności wprowadzania „rosyjskiej” doktryny uderzenia wyprzedzającego.

Zobacz też

Jednak przekroczenie przez obcych żołnierzy naszej granicy musi być jednoznaczne z zielonym światłem na uderzenia w miejsca, skąd ci żołnierze wyszli do ataku oraz skąd idą dla nich rozkazy i zaopatrzenie. A to wymaga wprowadzenia zmian do sposobu myślenia naszych polityków oraz do wielu dokumentów związanych z obronnością, takich jak: Plan Reagowania Obronnego, a nawet konieczna jest do wprowadzenia nowa Strategia Bezpieczeństwa Narodowego.

Jak widać „Tarcza Wschód” to tylko jeden z elementów budowy polskiego systemu odstraszania i musi być planem obejmującym szeroki zakres działań realizowanych w wielu resortach, przy aktywnym udziale miejscowego społeczeństwa. Na pewno więc dużym uproszczeniem jest opublikowanie przez rząd plakatów z hasłem „10 mld zł na fortyfikację granicy”. Bo nie o to w tym wszystkim tak naprawdę powinno chodzić.

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama