Środowy przegląd mediów: Parada trzeciorzędnego dyktatora; Rusza turecki Altay

Andrzej Łomanowski, Rzeczpospolita, „Dziwaczna majowa parada w Moskwie": Jak zauważyli komentatorzy, więcej rosyjskich czołgów było w centrum Kijowa niż na rosyjskiej paradzie. „Putinowskie święto zwycięstwa było ubogie, zabrakło sprzętu zniszczonego w Ukrainie i poległych tam żołnierzy. – W Moskwie, 2200 kilometrów stąd, Putin demonstruje swoich żołnierzy, czołgi i rakiety. \[...\] 'Wyglądało to jak parada trzeciorzędnego dyktatora' – podsumował ekspert Siergiej Sumlenny z Berlina. Przemarsz po placu był świadectwem wyczerpania rosyjskiej armii. \[...\] Wydaje się, że występujący podczas święta Władimir Putin czuł własną słabość. Tym bardziej że za plecami miał kopułę Pałacu Senackiego, trafioną dronami w nocy 3 maja. W trakcie przemówienia powtórzył wszystkie znane tezy."

Rusłan Szoszyn, Rzeczpospolita, „Lew Gudkow, szef Centrum Lewady: Rosjanie otumanieni totalitaryzmem": Opinie po paradzie wojskowej w Moskwie. „Poparcie dla działań rosyjskiej armii nad Dnieprem i polityki Kremla wciąż jest wysokie - mówi 'Rzeczpospolitej' Lew Gudkow, szef niezależnego rosyjskiego ośrodka Centrum Lewady, uznawanego w Rosji za 'zagranicznego agenta'. \[...\] Z przemówienia Putina na placu Czerwonym można odnieść wrażenie, że gospodarz Kremla ewidentną klęskę w trwającej od ponad roku wojnie z Ukrainą, próbuje przedstawić jako zwycięstwo. \[...\] Osoby, które chcą zakończenia wojny, wtórują propagandzie i chcą zachować okupowane terytoria w składzie Rosji, domagają się też zatrzymania integracji Ukrainy z NATO."

Marek Bober, Gazeta Polska Codziennie, „Ofensywa dobrze zaplanowana": Generał Christopher Cavoli, naczelny dowódca Sił Sojuszniczych NATO w Europie i Dowództwa Europejskiego Stanów Zjednoczonych, przedstawił swoje spojrzenie na wojnę i ocenę sytuacji na Ukrainie. „General Cavoli, przesłuchiwany przez Komisję Sił Zbrojnych Izby Reprezentantów, stwierdził, że mimo głośnych sukcesów Ukrainy w walce z Rosją rzeczywiste straty krytycznego sprzętu wojskowego najeźdźcy w skali całej armii były nieznaczne. - Rosyjskie siły lądowe zostały w pewnym stopniu uszczuplone przez ten konflikt, ale i tak są dziś większe niż na początku konfliktu - mówił Cavoli. - Siły powietrzne straciły bardzo mało, 80 samolotów, a mają kolejne 1000 myśliwców i bombowców. Marynarka wojenna straciła jeden okręt. Nadal więc mają całą konwencjonalną moc - dodał.\[...\] Generał Cavoli wezwał państwa zachodnie do dalszego wspierania Ukrainy: - Utrzymanie kursu, na którym jesteśmy teraz, jest bardzo ważne. Przechodzimy do okresu, w którym Ukraińcy przeprowadzą ofensywne operacje. Mamy dobre, solidne plany dalszego ich wspierania."

Mateusz Ratajczak, Wirtualna Polska, „Odbicie Krymu musi poczekać? Ekspert nie ma złudzeń": Jak twierdzy były szef BBN stawianie wszystkich sił na jedną ofensywę jest więc z punktu widzenia Kijowa zbyt ryzykowane. „Krym wydaje się niemożliwy do odbicia w toku pierwszej kontrofensywy Ukraińców - uważa gen. Prof. Stanisław Koziej, były szef BBN. Gość programu 'Newsroom WP' twierdzi, że Kijów może uzyskać półwysep jedynie w wyniku jednoczesnych działań militarnych i dyplomatycznych. \[...\]  Najpierw musi dojść do zmiany władzy w Rosji. Kijów może dojść do jakiegoś porozumienia z Rosją w sprawie Krymu dopiero wtedy - uważa generał. Twierdzi, że zmasowana ofensywa wojsk ukraińskich na półwysep jest po prostu zbyt ryzykowna.\[...\]"

Andrzej Pawłowski, Wirtualna Polska, „Czy dwa prototypy Altaya położą kres trapiącym go problemom?": Priorytetem w nowych Altayach stało się odizolowanie dwóch magazynów amunicji drugiego rzutu od przedziału bojowego. „23 kwietnia turecka spółka BMC – jak zapowiadała kilka tygodni temu – przekazała podsekretariatowi do spraw przemysłu obronnego (SSB) pierwsze dwa prototypy zmodernizowanych czołgów Altay z serii T.2. Uroczystość przygotowano z wielką pompą, jako wielkie wydarzenie, doniosłe nie tylko ze względu na niewątpliwy przełom techniczny w produkcji czołgów, ale też z powodu bliskości wyborów prezydenckich, które odbędą się 14 maja. \[...\] Zaprezentowane prototypy Altaya T.2 wyposażono w południowokoreański power-pack, łączący silnik wysokoprężny Doosan DV27K o mocy 1500 koni mechanicznych i automatyczną skrzynię biegów S&T Dynamics EST15K."

Przemysław Juraszek, Wirtualna Polska, „Sąsiad Rosji się zbroi. Zamówił potężne karabiny snajperskie": Karabin SAKO charakteryzuje się znaczną celnością dzięki między innymi zastosowaniu najwyższej jakości samonośnej kutej na zimno lufie. „Estońska armia poza niedawnym podwojeniem swojej liczebności także intensywnie się zbroi. Jednym z bardziej interesujących zakupów są potężne karabiny snajperskie SAKO TRG M10, przed którymi nic nie ochroni wykorzystywane także przez Wojsko Polskie. \[...\] Fińskie karabiny pokonały w postępowaniu konkurencję z USA w formie karabinów Desert Tech SRS-A2/M2, niemieckich Unique Alpine TPG3A4 oraz Haenel RS9. Kryteria oceny karabinów dotyczyły celności na dystansie 1,5 km, ceny samej broni oraz akcesoriów do niej, masa wraz z wymiarami i koszty użytkowe szacowane na cały okres służby."

Marta Stępień, Interia, „Iran szczyci się swoją bronią. 'Zmienia reguły gry'": Rosja użyła już przeciwko Kijowowi ponad 400 dronów Shahed-136, a łącznie miała zamówić 2400 takich maszyn. Drony miały zostać już zniszczone przez ukraińskie Siły Zbrojne. „Jeden z przedstawicieli Ministerstwa Obrony Iranu Hamzeh Galandari powiedział, że 'w ubiegłym roku na całym świecie stała się jasna skuteczność irańskiej broni'. Ukraińskie media uważają, że tymi słowami odniósł się do dronów kamikadze, które Rosja wykorzystuje przeciwko Ukrainie. \[...\] Według Galandariego, Iran sprzedaje broń innym krajom nie z powodu korzyści finansowych, ale 'w oparciu o swoje religijne i rewolucyjne ideały'. \[...\] Teheran oficjalnie przyznał, że dostarczył Rosji niewielką partię dronów kamikadze jeszcze przed inwazją na Ukrainę w lutym 2022 roku. Media jednak wielokrotnie donosiły, że Moskwa regularnie otrzymuje broń z Iranu."

Marta Urzędowska, Gazeta Wyborcza, „Izrael. W nalotach zginęli przywódcy Islamskiego Dżihadu. Eskalacja wisi w powietrzu": Izraelska armia potwierdziła, że we wtorkowej operacji o kryptonimie „Tarcza i strzała" zabito Chalila al-Bahtaniego, który w ostatnich tygodniach odpowiadał za odpalanie rakiet na Izrael. „Izraelskie bomby spadły na budynki w Strefie Gazy, zabijając co najmniej 13 osób - przywódców Islamskiego Dżihadu, a także cywilów, wśród nich kobiety i dzieci. Obie strony szykują się na gwałtowną eskalację. Naloty przeprowadzono we wtorek nad ranem. \[...\] Jak potwierdzają izraelska armia i palestyńskie władze, izraelskie bomby spadły w Strefie Gazy, zabijając trzech wysokiej rangi przywódców Islamskiego Dżihadu, który Izrael i Zachód uznają za organizację terrorystyczną."

Dorota Wysocka – Schnepf, Gazeta Wyborcza, „Gen. Gocuł: Przez naszą przestrzeń powietrzną przelatuje 300-kilogramowa rakieta i nie wiemy, gdzie spada?": Wywiad z byłym szefem sztabu generalnego gen. Mieczysławem Gocułem. „Zagadką jest, co jeszcze w tym lesie pozostawiono, bo z oświadczeń polityków, leśników i wojskowych wynika, że skrzętnie przeszukano i zabezpieczono miejsce, a wszystkie rzeczy pozbierano. \[...\] To jest po prostu nie do komentowania. Ja nie wiem, jak to skomentować. \[...\] A fakt, że ludzie znajdują na miejscu szczątki rakiety, jest przerażający. Bo za chwilę sto, dwieście metrów dalej ktoś odnajdzie głowicę. Jeżeli jest prawdą, że to rakieta Ch-55 lub jej wersja konwencjonalna Ch-555, to znaczy, że głowica, która była bojowa - jeżeli była tam głowica - waży 300 kilogramów. I może kilkaset metrów dalej ona się znajduje, jeżeli wojskowi do tej pory jej nie odnaleźli."

Jagoda Różycka, Gazeta Wyborcza, „Tajemnicze krzyże pojawiły się na moskiewskich ulicach. 'Boją się, że mogą to być znaczniki nalotów'": Rosja zastrasza własnych obywateli? „W noc poprzedzającą Paradę Zwycięstwa na ulicach Moskwy pojawiły się tajemnicze czerwone symbole. Namalowane sprejem krzyże znaleziono głównie w pobliżu instytucji państwowych w różnych częściach miasta. \[...\] Jak przekonuje serwis telegraf.com.ua krzyże są wynikiem 'koniecznego' działania rosyjskich służb, które ma zastraszyć ludność kraju. Podobne działania Federacja Rosyjska prowadziła na początku inwazji na Ukrainę. Wówczas okupanci płacili sabotażystom za malowanie symboli na ulicach ukraińskich miast, a nawet na dachach budynków."