Reklama

Polityka obronna

Skurkiewicz: oferta PGZ w programie Homar wielokrotnie przewyższała budżet MON

Fot. Lockheed Martin
Fot. Lockheed Martin

Oferta Polskiej Grupy Zbrojeniowej w programie Homar, w którym MON pozyskuje system artylerii rakietowej o zasięgu do 300 km, wielokrotnie przewyższała możliwości finansowe resortu – poinformował w czwartek posłów wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz. Zapowiedział, że decyzja o pozyskaniu kolejnych dywizjonów będzie poprzedzona analizą dotyczącą m.in. transferu technologii.

W programie Homar MON zdecydowało się kupić amerykański system HIMARS produkcji koncernu Lockheed Martin. Zamówienie zostało wysłane do USA w trybie FMS (ang. Foreign Military Sales) w październiku 2018 r. Wcześniej, w lipcu 2018 r. resort zakończył postępowanie, w którym negocjował z polskim konsorcjum, którego liderem była początkowo Huta Stalowa Wola, a potem PGZ. Oznaczało to rezygnację z koncepcji, w której głównym dostawcą Homara są polskie firmy współpracujące z zagranicznym partnerem (byli nim również Amerykanie), na rzecz bezpośredniego zakupu w USA. Zmienił się też zakres negocjowanego kontraktu. W planach MON był zakup trzech dywizjonów, aktualne rozmowy dotyczą jednego, pozostałe mają zostać pozyskane w późniejszym terminie.

Już w lipcu 2018 r. MON poinformowało, że przyczyną rezygnacji z trwającej wcześniej procedury były "m.in. oczekiwania finansowe ze strony potencjalnych wykonawców, w tym zagranicznych, przekraczające środki, które MON zabezpieczyło na ten cel w momencie uruchamiania zadania, czyli na początku 2015 roku".

W czwartek wiceminister Skurkiewicz (PiS), odpowiadając w Sejmie na pytanie posłów PO, dał do zrozumienia, jaka była skala różnic między ofertą a budżetem MON. Jak poinformował, wartość oferty przedstawionej przez polskie konsorcjum "w sposób znaczący przekraczała wysokość środków finansowych zarezerwowanych na ten cel w planie modernizacji technicznej".

Po prostu to, co przedstawiła Polska Grupa Zbrojeniowa jako lider konsorcjum wielokrotnie przewyższało nasze możliwości i środki finansowe, którymi dysponuje Ministerstwo Obrony Narodowej.

wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz

Z informacji wiceministra wynika również, że decyzja o pozyskaniu Homara w trybie FMS wynika z pilnej potrzeby operacyjnej oraz "analiz m.in. w zakresie możliwości spełnienia wymagań wojska, gotowości technologicznej oraz interoperacyjności".

Wiceszef MON tłumaczył też posłom, dlaczego resort nie zdecydował się na zakup innego produktu niż amerykański HIMARS. – Pozostały systemy, które były oferowane m.in. przez Turcję czy Izrael, były bądź wprowadzone na wyposażenie własnych armii albo były użytkowane przez niestety kraje bloku wschodniego, a ich elementy w sposób niewystarczający mogły spełnić oczekiwania Sił Zbrojnych RP – powiedział Skurkiewicz.

Pytanie posłów PO dotyczyło przede wszystkim udziału polskiego przemysłu w programie Homar. – Co takiego się wydarzyło, że Polska Grupa Zbrojeniowa, wybrana do realizacji tego projektu już w 2015 r., nie wykonała go? Myślę, że dużo nam wyjaśnia informacja o zatrzymaniu i tymczasowym aresztowaniu osób związanych z tą grupą, w szczególności wiceprezesa. Ludzi, którzy powinni ten projekt zrealizować, a zajmowali się czym innym – powiedział były wiceszef MON Czesław Mroczek (PO).

Skurkiewicz odniósł się do tych pytań w niewielkim stopniu. – Dziś podejmujemy decyzję o pozyskaniu pierwszego dywizjonu. W planach jest pozyskanie trzech dywizjonów. Decyzja w sprawie kolejnych będzie poprzedzona odpowiednią analizą, również możliwości zastosowania i offsetu, i transferu technologii – powiedział wiceminister. Dodał, że resort ma świadomość, że w sytuacji kryzysu lub wojny produkcja na potrzeby Wojska Polskiego będzie spoczywała na barkach krajowego przemysłu.

Przedstawiona w czwartek w Sejmie informacja dla posłów nie zawierała danych na temat aktualnego stanu rozmów w sprawie pozyskania systemu HIMARS w ramach procedury FMS.

Pod koniec listopada 2018 r. DSCA – podlegająca amerykańskiemu Departamentowi Obrony agencja ds. współpracy obronnej – poinformowała, że Departament Stanu zgodził się na sprzedaż Polsce mobilnych zestawów HIMARS, które wybrano w programie artylerii rakietowej dalekiego zasięgu, któremu wojsko nadało kryptonim Homar.

Zgodnie z komunikatem agencji DSCA, Polska otrzymała zgodę na zakup:

  • 20 wyrzutni HIMARS (prawdopodobnie dla 1 dywizjonu liczącego 18 wozów + dwóch wyrzutni szkolnych);
  • 36 pakietów pocisków GMLRS Unitary z głowicami odłamkowo-burzącymi, po 6 rakiet w każdym, łącznie 216 rakiet;
  • 9 pakietów pocisków GMLRS Alternative Warhead z głowicami do rażenia celów powierzchniowych, po 6 rakiet w każdym, łącznie 54 rakiety;
  • 30 pocisków taktycznych ATACMS Unitary;
  • Łącznie 33 pojazdów HMMWV (zapewne w celu wykorzystania jako wozy dowodzenia);
  • 24 zestawów systemu kierowania ogniem AFATDS;
  • 20 zestawów rakiet szkolnych LCRR, po 6 pocisków w każdym (łącznie 120 rakiet);
  • Pakietu systemów łączności, szkolnych, elementów wsparcia eksploatacji, części zamiennych itd.

Agencja DSCA poinformowała, że maksymalna wartość umowy to 655 mln dolarów. O transakcji notyfikowany został Kongres, który nie wniósł sprzeciwu. Kolejnym etapem procedury są: przekazanie stronie polskiej projektu umowy międzyrządowej LOA (ang. Letter of Offer and Acceptance), następnie negocjacje umowy (ang. line by line review), a po uzgodnieniu jej treści stronie polskiej będzie przedstawione tzw. jednostronnie podpisane LOA – oferta ostateczna, którą MON będzie mógł przyjąć lub odrzucić.

W listopadowym komunikacie DCSA poinformowano, że potencjalnemu kontraktowi nie towarzyszą żadne propozycje offsetu.

HIMARS (ang. High Mobility Artillery Rocket System), produkowany przez koncern Lockheed Martin, jest systemem wyrzutni na podwoziach kołowych, który pozwala razić cele na maksymalną odległość – zależnie od typu amunicji – do około 80 lub do 300 km.

Wprowadzenie do polskiej armii dywizjonowego modułu ogniowego wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych pod nazwą Homar to jeden z głównych programów ujętych w planie modernizacji technicznej sił zbrojnych na lata 2013-22. MON planowało zakup trzech dywizjonowych modułów ogniowych tego systemu. Zapotrzebowanie armii szacowano na 160 wyrzutni, a wartość programu na 8-10 mld zł.

Ofertę współpracy przemysłowej w programie Homar oprócz koncernu Lockheed Martin składały także państwowe izraelskie firmy zbrojeniowe Israeli Military Industries Systems (IMI) i Israeli Aircraft Industries (IAI). Izraelska oferta w programie Homar bazowała na systemie Lynx produkcji IMI Systems, natomiast najcięższym typem pocisku rakietowego był LORA (Long Range Artillery), produkcji IAI; zainteresowanie polskim programem wyrażała też turecka firma Roketsan. Rozmowy trwały od 2015 r.

W 2017 r. konsorcjum zawiązane przez państwową PGZ, dziewięć spółek Grupy oraz prywatną WB Electronics zarekomendowało koncern Lockheed Martin – producenta zestawów artyleryjskich HIMARS – jako partnera do dalszych rozmów w sprawie programu artylerii rakietowej Homar. Decyzja otwierała drogę do kolejnych negocjacji z koncernem Lockheed Martin, a także do złożenia przez konsorcjum oferty Inspektoratowi Uzbrojenia MON oraz rozpoczęcia rozmów międzyrządowych, których celem było uzyskanie zgód administracji USA na udział koncernu Lockheed Martin w polskim programie. W listopadzie 2017 r. Departament Stanu USA wystąpił do Kongresu o aprobatę warunków sprzedaży Polsce elementów systemu HIMARS.

Pod koniec grudnia 2017 r. PGZ zapewniała, że dostawy mogłyby się rozpocząć w dwa lata po podpisaniu umowy; a celem negocjacji nie jest zakup gotowego systemu, lecz uruchomienie centrum produkcyjno-serwisowego w kraju. W Polsce miały być produkowane m.in. pojazdy z napędem 4x4; 6x6 i 8x8; a pocisk o krótszym zasięgu miał zawierać polskie systemy łączności, kierowania ogniem, kontroli lotu i namierzania, czujnik zbliżeniowy, silnik rakietowy, elektroniczny zapalnik; krajowej produkcji miały być też system nawigacji i kontener na pociski.

W tym samym miesiącu ówczesny szef MON Antoni Macierewicz przyznał, że rozmowy z koncernem Lockheed Martin są trudne, a ministerstwo bierze pod uwagę alternatywne rozwiązania. O trudnościach w negocjacjach dotyczących transferu technologii wspominał wtedy także zarząd PGZ, podkreślając, że celem negocjacji nie jest zakup gotowego systemu ani samych pocisków, lecz uzyskanie kompetencji niezbędnych, by utworzyć w kraju centrum produkcyjno-serwisowe.

W lipcu 2018 roku MON postanowiło, że negocjacje w będą się toczyć w formule międzyrządowej. Przyczyną rezygnacji z dotychczasowego sposobu pozyskania wyrzutni były – jak podawał resort obrony – m.in. "oczekiwania finansowe ze strony potencjalnych wykonawców, w tym zagranicznych, przekraczające środki, które MON zabezpieczyło na ten cel".

Reklama

Komentarze (36)

  1. xyz

    Oferta przemysłu krajowego była istotnie droższa, bo wymagania były istotnie inne. To co dziś zamówiono w Stanach polski przemysł na warunkach stawianych Amerykanom mógł dostarczyć za istotnie mniejszą niż 414 mln kwotę. I MON o tym wiedział.

  2. w

    przeciez kilka lat temu kupiono walcrke od niemców mogacą walcować korpusy rakiet do srednicy 600 mm. I co ?? Stoi czylezy w magazynie nie rozpakowana. A swoich rozwiazań jak nie bylo tak nie ma.

  3. tomaaaa

    Postępowanie MON: 1. Kupujemy sprzęt produkowany w kraju w każdej ilości, bez względu na jakość. Jedynym warunkiem jest posiadanie udziałów przez skarb państwa w fabryce. 2. To czego nie produkujemy kupujemy tylko w USA. Tam o tym wiedzą, więc mają dowolność w wyborze oferowanego nam sprzętu oraz kształtowaniu jego cen. 3. Jeżeli chcemy coś sami zrobić ale brakuje nam jakiegoś komponentu to próbujemy go kupić w USA. 4. Jeżeli nam nie chcą tego sprzedać zarzucamy nasz projekt i próbujemy kupić gotowca w USA. 5. Jezeli to się nie uda, to rezygnujemy ze sprzętu - gdyby był nam potrzebny to by nam go sprzedano. Podsumowując. Rezygnujemy z dążenia do samowystarczalności w kwestii obrony. Zakupy sprzętu mają charakter pozoracyjny, a prawdziwym celem jest zapewnienie sobie ochrony USA.

  4. Covax

    Wszyscy znają Ukraińskie zaawansowanie w technologiach rakietowych, i o ile lat świetlnych wyprzedzają Polske na tym polu. A paliwa z Gamratu kupują bo mają kaprys wspierać Polskie przemysł ;-). Problemem WR 300 z PGZ jest BRAK WOLI politycznej, tak rzadu bo musi być made in USA, to może bedzie nawet brygada Piechoty Morskiej, jak i imposibilizm wiekszości Prezesów PGZ co bez partnera zagranicznego nie wiem czy potrafią zamowić kawe u "Pani Krysi". Oczywiście nie zapominajmy o " naszych francuskich przyjaciołach" co do chyba lipca feniksa i jego chybrydy négocie avec. Silnik jest, paliwa są, sterowanie gazo i aerodynamiczne są opracowane ( trzeba "przestrzelać") glowice są, wyrzutnie na jelczu sa zaprojektowane, wozy pomocnicze są, brak tylko układu naprowadzania. Ale przecież PGZ nie kupi gotowego INS, tylko potrzebuje " Partnera zagranicznego" a na koniec nastepuje kupienie gotowca od Wujka przez MON, po wydaniu góry kasy na badania przez PGZ.

  5. Davien

    Panie sd, pocisk CH-55 jest lotniczym pociskiem strategicznym o zasięgu ponad 2000km i nigdy nie był produkowany na Ukrainie wiec maja na pewno trudnosci z przeróbka . , a co do polskiej myli technicznej to raczej my z Ukrainy ciagniemy a nie oni od nas( Szczerbiec, Pirat, systemy naprowadzania itp>) Natomiast co do systemów kierowania to o zachodnich pisze jedynie Sputnik-istotnie super zródło, biorąc pod uwage ze są to systemy opracowane przez Ukraińców a reszty nawet nie chce mi się komentowac:)) PS KB Juznoje to niby gdzie się znajdowało jak nie na Ukrainie panie sd a jak dlaciebie R-36 i jej wersje rozwojowe i UR-100UTTch nie sa ICBM-ami....

  6. sd

    @Davien jakie ICBM ? ukraina produkowala tylko silniki a nie układy naprowadzania. Oni nie potrafią nawet skopiować Kenta (Kh55) mając gigantyczne problemy z naprowadzaniem i nawigacją a budowa Grom-2 za pieniądze z Arabii Saudyjskiej trwa kilkanaście i dłużej lat. Wilga to przerobiony Smerch z bardzo prawdopodobnym udziałem polskiej technologii i zachodnim INS z CEP rzędu 50-100m dla zasięgu ok 100km. Prędzej Polska przerobi bursztyna na coś bojowego niż ukraina zdąży z Gromem. Oni bardzo chcą to zrobić u nas bardzo nie chce się zrobić czegokolwiek by nie urazić wojka sama.

  7. dropik

    żałosne tłumaczenia. Kupujemy beznadziejny system który bez gpsu nie jest wstanie wystrzelic rakiet. system kierowania ogniem jest jest przestarzały, a rakiety słabiutkie. Izraelska oferta wyglądała o wiele lepiej.

  8. Okręcik

    MON nie ma kasy, a rząd wydaje co roku 26-30 mld zł na 500+. Czyli po to, aby najeźdźca miał więcej potencjalnych niewolników. ;-))). Przez 3 lata to suma ok 75 mld zł, wiecie co można było za tę kwotę kupić dla WP?

  9. GUMIŚ

    HIMARS jest "ekspedycyjnym" systemem uzbrojenia , czyli jest przystosowany do szybkiego przerzutu drogą lotniczą na drugi koniec świata oraz przeznaczony jest do walki w warunkach "asymetrycznego" konfliktu z przeciwnikiem nad którym USA mają przewagę w powietrzu i na lądzie. Cały system dowodzenia jest przewożony jest w Hummerach i do pracy wymaga wyładowania z nich. W warunkach konfliktu asymetrycznego trzeba kierować ogniem ze stanowiska pod siatką maskującą i dlatego Polska musi kupić więcej samochodów HMMWV , aby w nich zamontować system dowodzenia. Zakup amerykańskich samochodów i to zarówno ciężarówek jak i HMMWV , komplikuje naszą logistykę i radykalnie podwyższa koszty eksploatacji HIMARSA. Okazało się ,że Jelcze nie nadają się do Himarsa a MON nie kupił samochodów terenowych z programu PEGAZA i trzeba wykorzystać samochody amerykańskie. Również amerykański system dowodzenia nie jest kompatybilny z naszym TOPAZEM i potrzebne jest nowe oprogramowanie łączące te systemy. Izraelski LYNX miał wykorzystać nasze Jelcze , opancerzone terenówki TATRA PATRIOT z systemem dowodzenia mogłyby być produkowane w HCP w Poznaniu a rakiety EXTRA o zasięgu 150 km budowane w Polsce!!!!

  10. Adam

    Miało być 56 a nawet 160 wyrzutni jak to mówił jeden minister a będzie zaledwie 20 z 30 rakietami ATACMS,na paradzie będzie co pokazać

  11. Dumi

    Ble, ble, ble. Kasa, kasa i jeszcze raz większa kasa tylko na modernizację armii!!! Reszta to puste gadanie. Niestety.

  12. Hektor

    Słowa pana Ministra daleko odbiegają od prawdy. Globalna oferta polskiego przemysłu, faktycznie na pierwszy rzut oka wydaje się droższa, jeżeli potrzyma na same cyfry. Jeżeli przyjrzymy się specyfikacji technicznej i wygórowanym wymaganiom związanych z zabezpieczeniem dostaw, to tak wygląda. Przy porównaniu konfiguracji zamawianej od Amerykanów do zbliżonej oferowanej przez polski przemysł - polskiego przemysłu jest zdecydowanie niższa. Co jest najważniejsza, oferta polskiego przemysłu zapewnia bezpieczne kierowanie systemem w warunkach bojowych (system dowodzenia zainstalowany na wozach z opancerzeniem) , a amerykański na HMMWV i w namiotach (czyli półstacjonarny) co z punktu operacyjnego wykorzystania jest w warunkach Polski nie do przyjęcia, nie wspominając ze zaproponowany system łączności raczej powinien trafić muzeum niż do bojowego zastosowania.

  13. Ernst Junger

    Tradycyjnie już PGZ dało taką cenę, że lepiej było szukać gdzie indziej. Podobnie wyglądał temat z modernizacją T-72, nagle cena skoczyła o 50%.

  14. Mtw

    Na co komu PGZ z kalejdoskopem zmieniających się prezesów ? Chyba aby ABW miała więcej pracy.

  15. Napoleon

    To i tak miała być tylko wersja cywilna.

  16. patriota

    Ale przecież to obecna ekipa [dobrej zmiany ]obiecała tak wiele w sprawie homara i innych projektów .Władze w grupie PGZ też już dawno całkowicie przejęli obecnie rządzący . I jak to się dzieje że inne państwa często z dużo mniejszym budżetem radzą sobie z modernizacją armii o niebo lepiej ?

  17. zenq

    A w godzinę W wysyłanie LOR do USA, zakup rakiet na sztuki i czekanie kilka lat na dostawę.

  18. reyrteuyti

    Jeśli chodzi o offset to sprawdza się stara prawda Umiesz liczyć, licz na siebie. Jak chcemy mieć rakiety, to musimy je sobie sami zbudować. Naiwna jest wiara, że ktoś będzie się dzielił takimi technologiami.

  19. df

    Narew bis. Chcemy mieć coś własnego, mamy kompetencje ale wielki brat się nie zgadza a MON nie ma odwagi wybrać innej oferty z offsetem. Kupiono na odczepnego 1 DMO bez polskiego systemu kierowania ogniem i następne lata analiz i liczenie że może wujek sam zmieni zdanie. To strach przed podjęciem decyzji o zakupie nieamerykańskiego sprzętu z offsetem paraliżuje modernizację polskich sił zbrojnych.

  20. Davien

    Aloizy: Białorus kupiła pociski w Chinach a Ukraina produkowałą nawet rakiety nośne i ICBMy wiec pocisk o zasięgu 300km nie był trudny.

  21. Napoleon

    Tylko i wyłącznie rozwój Langust, Feniksów itd. 70km zasięgu możemy mieć spokojnie w kraju. Potrzeba nam dalekiego zasięgu, ale tu kłania się współpraca z Norwagami nad nowymi NSM. Bardzo otwarci w sprawie NASAMS. Przecież program Narew z PGZ to będzie ta sama tragadie co z Homarem. Rozgonić to towarzystwo i przywrócić małe spółki, które mogłyby współpracować z podmiotami prywatnymi.

  22. razdwatri

    W bajki o transferze technologii przy zakupie kolejnych baterii Himars to nawet chyba MON nie wierzy . Podobnie w drugim etapie Wisły o ile do niego w ogóle dojdzie . Skoro nie potrafiono zagwarantować tego przed pierwszym zamówieniem to naiwnością jest liczyć ,że amerykanie coś nam przekażą przy kolejnych . Mści się nabywanie uzbrojenia tylko w jednym kraju i brak rzeczywistej konkurencji dla sprzętu z USA .

  23. mały bryś

    Zbyt dlugo trwaly analizy i grymasy polskich wojskowych,projekt jest opozniony o co najmniej 9 lat.

  24. Michał

    Sprawa jest prosta. Offset kosztuje bardzo drogo. Kto z was idąc po bułki kupowałby całą piekarnię? Na offset budżet MON musiałby być 5 x większy. Dotyczy to drobnego zakupu ale i bardzo dużego. Ta prawda jest bardzo niewygodna politycznie.

  25. Zaq

    A myślałem że już mnie nic nie zdziwi PGZ polegająca MON dyktuje właścicielowi warunki niepojęte. To IU w MON negocjuje warunki z zagranicznym dostawcom a spółki PGZ w miarę swoich możliwości wykonują zakres uzgodniony przez IU z dostawcą technologii. Ale co by wtedy robiła armia ludzi w PGZ. Teraz mamy taką sytuacjęcje że PGZ nie dostarczy na tym kontrakcie nawet jednej śrubki warto było pytanie retoryczne.

Reklama