Reklama

Polityka obronna

Polska Marynarka Wojenna a NATO na Bałtyku. "Przeciwwaga dla Rosji" [WYWIAD]

Autor. M.Dura

Brak naprawy źle przeprowadzonej reformy systemu dowodzenia i kierowania, nie korzystanie z nowych technologii oraz sytuacji geopolitycznej oraz zbyt wolne wprowadzanie wniosków ze współczesnych konfliktów zbrojnych, a także wejścia Finlandii i Szwecji (w przyszłości) do NATO. Wywiad z wiceadmirałem Ryszardem Demczukiem, który w czasie służby był m.in.: dowódcą okrętów rakietowych ORP „Oksywie” i ORP „Grom”, dowódcą Centrum Operacji Morskich, szefem Szkolenia Marynarki Wojennej, zastępcą Dowódcy Grupy Zadaniowej (CJIATF – Combined Joint Interagency Anti-corruption Task Force) w Strategicznym Dowództwie ISAF w Kabulu w Afganistanie oraz Inspektorem Marynarki Wojennej w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych.

Reklama

Minęło osiem lat, od kiedy w 2015 roku złożył Pan Admirał wypowiedzenie, pożegnał się z mundurem i opuścił stanowisko Inspektora Marynarki Wojennej w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych. Co się od tego czasu zmieniło?

Reklama

Kiedy w połowie 2014 r. składałem wypowiedzenie, Rosja wkroczyła zbrojnie na Krym. Przeprowadzone w trybie pospiesznym referendum dało Moskwie uzasadnienie do wytłumaczenia Rosjanom słuszności dokonanej aneksji. Następnie, drogą eskalacji prorosyjskich buntów na terenach Donbasu, Rosja doprowadziła do proklamacji autonomicznych Republik Ludowych w Doniecku i Ługańsku. Praktycznie oznaczało to początek konfliktu zbrojnego na terytorium państwa położonego na naszej wschodniej granicy.

My w tym czasie likwidowaliśmy sprawnie funkcjonujący system dowodzenia w Siłach Zbrojnych RP, oparty na przewodniej roli Sztabu Generalnego Wojska Polskiego i naczelnej funkcji Szefa Sztabu, jaką do tej pory sprawował nad podległymi mu dowódcami rodzajów sił zbrojnych. Struktury podległe Szefowi Sztabu zostały poważnie okrojone, a on sam utracił większość z posiadanych do tej pory uprawnień i kompetencji. Za naszą wschodnią granicą rozpalało się zarzewie wojny, a u nas wprowadzano w życie trzy zupełnie niezależne od siebie struktury dowodzenia, trzy odrębne byty w systemie Sił Zbrojnych RP. Zlikwidowano dowództwa Wojsk Lądowych, Sił Powietrznych i Marynarki Wojennej. Wprowadzono Inspektoraty z Inspektorami Rodzajów Sił Zbrojnych na czele.

Reklama
Autor. M.Dura

Co było najważniejszym skutkiem tak przeprowadzonej „reformy"?

Przede wszystkim Inspektorzy utracili zdolności do dowodzenia i odebrano im władzę dyscyplinarną wobec dowódców jednostek, nad którymi mieli sprawować już nie dowodzenie, ale tak zwany, a już nie do końca określony, „merytoryczny nadzór". Dawna zasada: „szkolisz, dowodzisz, odpowiadasz" została zamieniona na „doradzasz, sprawujesz merytoryczny nadzór i wciąż odpowiadasz". Stało się to przy zupełnym odebraniu Inspektorom kompetencji do dowodzenia.

Czy podejmowane były jakiekolwiek próby usprawnienia systemu, który już na początku wykazywał wiele niedoskonałości?

W pierwszym roku funkcjonowania systemu można było wiele zmienić, chociażby w ramach „lessons learned", czyli uzyskanych doświadczeń, tak z wczesnego okresu funkcjonowania, jak i z właściwie przeprowadzonego audytu. Podczas jednej z wielu rozmów odbytych na poziomie Dowództwa Generalnego proponowałem przeprowadzenie audytu zewnętrznego, opartego na audytorach nie pochodzących z personelu Dowództwa Generalnego. Audyt taki został w końcu przeprowadzony. Zespół audytowy został powołany wewnętrznie, a w jego skład weszły osoby bezpośrednio podległe dowódcy. Wyniki audytu były więc takie, jak sobie założył jego organizator.

A co się stało później?

Kiedy pożegnałem się z mundurem w 2015 r., Putin rozpoczynał swoją operację militarną w Syrii. Jego agresywne zapędy rosły. Później wybuchł konflikt w Górskim Karabachu, gdzie po raz pierwszy skonfrontowano rosyjskie uzbrojenie i taktykę z zachodnim i izraelskim, a także zachodnim sposobem działania. Coraz bardziej agresywnie działają Chiny, zbrojąc się ogromnym kosztem. Widać również coraz twardszą postawę Iranu i Korei Północnej.

Sytuacja bezpieczeństwa stawała się więc coraz bardziej krucha, a my trwaliśmy przy swoim, wyjątkowym w skali światowej systemie dowodzenia. Trwamy przy nim zresztą do dzisiaj, chociaż odgłosy wojny są już od lutego 2022 r. dobrze słyszalne przy naszej wschodniej granicy.

Pod koniec 2018 r. media trójmiejskie podały informację o przeniesieniu Dowództwo Marynarki Wojennej do Gdyni. Jak można to dzisiaj skomentować?

Dowództwo Marynarki Wojennej zostało zlikwidowane w trakcie wdrażania reformy systemu Dowodzenia i Kierowania Sił Zbrojnych RP. Nie było wobec tego możliwe przeniesienie tego, co już przestało istnieć. Do Gdyni przeniesiono jedynie Inspektorat Marynarki Wojennej z bardzo skromnym, w porównaniu chociażby do Centrum Operacji Morskich, personelem. Nie wpłynęło to jednak w żaden sposób na poprawę funkcjonowania ani Inspektoratu ani też Dowództwa Generalnego RSZ. Stało się coś wręcz odwrotnego.

Większość decyzji dotyczących funkcjonowania i rozwoju jednostek wojskowych podległych Dowódcy Generalnemu była i nadal jest podejmowana w Warszawie, w miejscu dyslokacji DG RSZ. Nierzadko zdarza się, że decyzje zapadają podczas doraźnie zwoływanych odpraw. Inspektorat Marynarki Wojennej został przesunięty od ośrodka decyzyjnego dokładnie na odległość, jaka dzieli stolicę od morza.

Czy to rzeczywiście stanowi taki problem?

Nie wszystkie sprawy można uporządkować zdalnie, przy korzystaniu z wideokonferencji. Najczęściej trzeba być na miejscu po to, aby być obecnym przy stole, gdzie zapadają istotne decyzje. Nie zawsze można też na czas dojechać do Warszawy. Wówczas pozostaje jedynie akceptowanie decyzji, które zapadły z wyłączeniem prawa głosu. Tak czy inaczej, podróże służbowe stały się rutyną personelu podległego Inspektorowi Marynarki Wojennej, z samym Inspektorem włącznie. Inspektor Marynarki Wojennej nie uzyskał przy tym żadnych dodatkowych kompetencji w zakresie dowodzenia. Pomimo nawet tego, że stacjonuje w Gdyni i jest bliżej marynarzy, to i tak w zakresie dowodzenia nie posiada formalnie żadnego wpływu na dowódcę 3. Flotylli Okrętów, który bezpośrednio podlega jedynie Dowódcy Generalnemu RSZ.

Czytaj też

Jak można w takim razie zbudować na Bałtyku przeciwwagę dla potencjału bojowego zgromadzonego w obwodzie kaliningradzkim?

Bardzo pomogło wejście Finlandii do NATO i oczekiwanie Szwecji na pomyślne decyzje państw Sojuszu. Daje to możliwość znacznego wzmocnienia potencjału bojowego na wschodniej flance. Rosjanie ze swoim zmilitaryzowanym i ufortyfikowanym bastionem, Kaliningradem, znaleźli się w geopolitycznym potrzasku. Odbywa się swego rodzaju szachowanie, prowadzone przez potencjalnych adwersarzy z dystansu. Jak na razie dystans ten mierzony jest zasięgami środków precyzyjnego rażenia. Już niedługo jednak wszystkie kraje położone nad Bałtykiem (poza Rosją) znajdą się pod flagą NATO.

Rosyjska eksklawa jest otoczona na lądzie i morzu. Pozostaje tylko jeden korytarz, jeden most łączący z Moskwą. Jest to most powietrzny. O tym, jak bolesne jest takie położenie eksklawy, Moskwa przekonała się w połowie 2022 r., kiedy władze litewskie rozszerzyły antyrosyjskie restrykcje. Wprowadzono zakaz tranzytu towarów do obwodu kaliningradzkiego przez terytorium Litwy. Zabroniono tranzytu alkoholu, przemysłowych chemikaliów na bazie alkoholu, drewna i cementu. Moskwa zagroziła wówczas Litwie odwetem, a gubernator obwodu kaliningradzkiego zagroził, że wprowadzi blokadę ruchu statków na Bałtyku.

Co w tym zmieni wejście Szwecji i Finlandii do NATO?

Przede wszystkim dotychczasowe incydenty wojskowe, do jakich Rosjanie dopuszczali się w obszarach przygranicznych Szwecji i Finlandii, nie będą już tylko sprawą wewnętrzną tych państw. Teraz będzie to naruszenie interesów Sojuszu. Nie będzie to naruszenie granic państwa sąsiada, ale będzie to naruszenie granic NATO. Finlandia i Szwecja włączą się w NATO-wskie systemy wymiany informacji. Ich siły morskie będą częścią sił NATO.

Akwen niewielkiego geograficznie, a na dodatek pół-zamkniętego Morza Bałtyckiego stanie się domeną, gdzie przewagę będą miały zjednoczone siły Sojuszu. Sojusznicy będą dzierżyli klucze do wrót wejściowych na Bałtyk i wyjściowych z tego akwenu. Podczas ostatniego Szczytu NATO w Madrycie zaprezentowano „Koncepcję na przyszłość". Jednym z głównych jej elementów jest przewaga rozpoznawcza, wspólny wywiad i dzielenie się informacją. Wejście Finlandii i Szwecji do klubu atlantyckiego stanowi przykład praktycznego urzeczywistniania się koncepcji NATO.

Marynarki Wojenne Szwecji i Finlandii rozwijają swoje floty i budują projekcję siły adekwatnie do zagrożeń, jakie prognozowane są w obszarach ich operacyjnej odpowiedzialności za bezpieczeństwo. Jakie doświadczenia możemy zaczerpnąć od naszych bałtyckich sąsiadów, jeżeli mówimy o rozwoju sił Marynarki Wojennej RP?

„Motto" Szwedzkiej Marynarki Wojennej brzmi: „Fighting capability on, over and under the water". Oznacza to, że w sposób jednakowo ważny podchodzą oni do rozwoju sił w trzech poddomenach, jakie wyróżnia się w domenie morskiej. W tłumaczeniu oznacza to, że szwedzka Marynarka Wojenna buduje „Zdolności bojowe na powierzchni mórz, w obszarach podwodnych i w przestrzeni powietrznej nad morzem". Tak też wygląda proporcja sił utrzymywanych we flotyllach okrętów nawodnych i podwodnych. Główne siły uderzeniowe składają się z pięciu okrętów podwodnych i siedmiu korwet rakietowych. Wyporność największej z korwet wynosi około sześciuset ton. Siły trałowo-minowe posiadają w składzie dziewięć trałowców. Proporcja sił przeznaczonych do działań w poddomenie podwodnej i nawodnej jest przy tym dobrze zarysowana.

YouTube cover video

Zadaniem fińskiej Marynarki Wojennej określonym na 2023 r. jest: „Unified Naval Striking Power". Można to interpretować jako „Zunifikowaną Morska Siłę Uderzeniową". Już z samej oceny charakteru zadania w szkoleniu sił na bieżący rok można wywnioskować, że środek ciężkości został ulokowany w działaniach uderzeniowych. Zadania te w głównej mierze realizowane są siłami małych okrętów rakietowych, które występują w typach Rauma (cztery okręty) oraz Hamina (cztery okręty). W przyszłości siły te mają być wzmocnione wprowadzeniem do linii korwet o wyporności około 3900 ton. Siły przewidziane do wojny minowej podzielone są na stawiacze min (dwa okręty), okręty do transportu min (trzy jednostki) i siły trałowe (trzy niszczyciele min, cztery trałowce i sześć kutrów trałowych). Siły obu marynarek przy próbie porównania wyglądają podobnie.

Czytaj też

Proporcja typów i klas posiadanych okrętów jest zrównoważona na tyle, że posiadają one zdolności do prowadzenia działań pod wodą, na jej powierzchni oraz w górnej półsferze. Charakterystyki bojowe zostały dopasowane tak do wymagań operacyjnych wynikających z oceny środowiska, w jakim okręty będą wykonywały swoje zadania, jak i do zagrożenia, jakie w środowisku może się pojawić.

Reasumując, do działań ofensywnych nasi skandynawscy partnerzy posiadają okręty rakietowe (korwety i małe okręty rakietowe). Spektrum zadań wynikających z wojny minowej, realizują takimi siłami jak: stawiacze i transportowce min, niszczyciele min i trałowce.

Jak wygląda w takim razie porównanie tych sił z polską Marynarką Wojenną?

Porównanie odpowiednich siły Marynarki Wojennej RP z przedstawionym powyżej zestawieniem nie dostarcza w tym przypadku pozytywnej odpowiedzi na pytanie, czy zachowujemy właściwe proporcje w rozwoju sił okrętowych. Okrętów podwodnych praktycznie już nie posiadamy. Trudno mówić o zdolnościach bojowych jedynego okrętu podwodnego, jaki jeszcze posiadamy, kiedy poziom jego degradacji technicznej nie pozwala już na wykonywanie pełnego spektrum zadań.

Okręty uderzeniowe reprezentowane są jedynie przez lekkie nawodne siły uderzeniowe. Te, pomimo tego, że wyposażone są w nowoczesne systemy rakietowe, ze względu na ich przestarzałe technologicznie zespoły napędowe i niewystarczającą dzielność morską nie są w stanie operować w oddaleniu od macierzystego portu, jak też i sprostać na morzu zmiennym warunkom hydrometeorologicznym.

YouTube cover video

W obszarze wojny minowej nie posiadamy żadnego typowego stawiacza min. Okręty typu „Lublin" co prawda w jednej ze swoich funkcji posiadają zapisane zadanie stawiania min, jednak nie jest to zadanie ani główne, ani też dla tej klasy jednostek priorytetowe. Jesteśmy natomiast europejską potęgą w utrzymywaniu jednostek nawodnych przeznaczonych do niszczenia min. Posiadamy trzy niszczyciele min (w planie kolejne trzy) oraz siedemnaście trałowców. Razem daje to zespół złożony z dwudziestu okrętów wyspecjalizowanych do działań przeciwminowych.

Nie trzeba dokonywać głębokich analiz, aby zauważyć, że proporcja w posiadaniu różnorodnych sił Marynarki Wojennej nie została zachowana.

Autor. M.Dura

Jak wygląda dzisiaj proporcja sił w środowisku bezpieczeństwa regionu Morza Bałtyckiego?

Rosjanie ufortyfikowali się w silnie zmilitaryzowanym bastionie Kaliningrad. Zgromadzili cały arsenał środków ofensywnego oddziaływania. Zasięgiem rażenia broni rakietowej pokryli cały Bałtyk. Rozwijają siły do działań w obszarach podwodnych. Nie przewidują wprowadzania ciężkich okrętów nawodnych takich jak fregaty. Po tym, jak łatwo stracić wartościowy okręt, dumę floty Czarnomorskiej, przekonali się praktycznie po tym, jak krążownik rakietowy „Moskwa" poszedł na dno po jednym ataku rakietowym. Scenariusz taki jest bardzo prawdopodobny do powtórzenia również na Bałtyku.

Podobne scenariusze uwzględniają zarówno położone nad Bałtykiem państwa skandynawskie, jak i państwa bałtyckie. Widać to w projekcji sił ich Marynarek Wojennych. Rosjanie do użycia na wodach Bałtyckich przewidują korwety, okręty mniejsze, ale bardzo silnie uzbrojone. Z kolei Niemcy i Duńczycy już dawno stracili zainteresowanie Bałtykiem i wycofali się z tego obszaru. Obie Marynarki Wojenne pozbyły się lekkich nawodnych sił uderzeniowych, które dawniej dominowały na Morzu Bałtyckim. Duńczycy zrezygnowali nawet z posiadania okrętów podwodnych.

Czytaj też

Szef niemieckiej Marynarki Wojennej w jednym ze swoich wywiadów stwierdził, że Północna Flanka NATO stanowi główny obszar zainteresowania sił morskich Niemiec. Podobne stanowisko wyrazili również Norwegowie. Państwa Bałtyckie nie stanowią dla Rosjan żadnego zagrożenia, bo nie posiadają okrętów o odpowiednim potencjale ofensywnym. Szwecja jak do tej pory jeszcze pozostaje neutralna, jednak członkostwo Finlandii w NATO już dzisiaj stanowi swego rodzaju „gamechanger".

O ofensywnym potencjale bojowym naszej Marynarki Wojennej można mówić na razie jedynie w dwóch kategoriach: Morskiej Jednostki Rakietowej, wyposażonej w norweskie kierowane pociski rakietowe Naval Strike Missile firmy Kongsberg, oraz Małych Okrętów Rakietowych, uzbrojonych w szwedzkie pociski rakietowe RBS 15 firmy SAAB. Paradoksalnie są to okręty wiekowe, jak i posiadające zespoły napędowe wykonane w technologii z okresu II Wojny Światowej, ale za to uzbrojone w jedne z najnowocześniejszych kierowanych pocisków rakietowych klasy woda-woda.

Mówię „paradoksalnie", bo dzisiaj te okręty nie muszą już bić na morzu rekordów prędkości, aby wykonać atak rakietowy. Mogą skutecznie wysyłać rakiety do celu nawet zacumowane przy pirsie w porcie Władysławowo. A takich mniejszych portów na polskim wybrzeżu mamy kilka. To nadal pozostaje ich zaletą w porównaniu z okrętami klasy „ciężka" fregata, wystawionymi na ryzykowną ekspozycję na ograniczonych geograficznie wodach półzamkniętego Morza Bałtyckiego.

Pod koniec ubiegłego roku, w drugim roku prezydentury Joe Bidena, przyjęte zostały w USA dwa dokumenty: Strategia Bezpieczeństwa Narodowego (National Security Strategy) i  Narodowa Strategia Obronna (National Defense Strategy). W obydwu dokumentach Chiny i Rosja zostały określone jako najpoważniejsze zagrożenie dla ładu międzynarodowego. Jakie znaczenie mają zapisy tych dokumentów dla Polski?

George Friedman, wybitny ekspert w dziedzinie geopolityki, w swojej książce „Następne 100 lat" (wydanej w 2008 r.) przepowiedział, że w połowie bieżącego stulecia Polska stanie się jednym z trzech krajów, które odegrają główną rolę w kreowaniu stosunków międzynarodowych. Prezydent Joe Biden od bardzo wielu lat był jednym z głównych polityków dążących do zwiększania bezpieczeństwa Polski. Od czasu objęcia przez niego urzędu proces orientowania się administracji amerykańskiej na sprawach poprawy bezpieczeństwa Polski nabrał zdecydowanie na sile. Zostaliśmy państwem frontowym USA w naszym regionie.

Kluczowe znaczenie Polski polega na tym, że jest położona na szlaku łączącym Europę i Azję. Stanowi bramę, przez którą Państwo Środka może mieć dostęp do Starego Kontynentu. Chcąc utrzymać kontrolę nad ekspansywną polityką Rosji i Chin prowadzoną w kierunku zachodnim, Waszyngton musi zadbać o solidną bramę, jaką stanowią terytoria Polski. Nasze wzmocnienie, które już zostało dokonane, w głównej mierze ulokowano w domenie lądowej i powietrznej. Obrona powietrzna wzbogaciła się o systemy MIM-104 Patriot w ramach budowy systemu średniego zasięgu Wisła. Siły Powietrzne otrzymały amerykańskie pociski JASSM-ER, pozwalające razić cele na odległość do 1000 km, oraz pociski klasy powietrze-powietrze takie jak AIM-120C7 AMRAAM. Głównym zamówieniem dla Sił Powietrznych były samoloty bojowe piątej generacji F-35A.

YouTube cover video

Wojska Lądowe wzbogacą swój potencjał bojowy o 250 czołgów Abrams w najnowszej wersji M1A2 SEPv3 wraz ze sprzętem towarzyszącym, pakietem logistycznym, szkoleniowym oraz zapasem amunicji. Wojska Rakietowe otrzymały zestawy artylerii rakietowej wysokiej mobilności HIMARS. Nawet Wojska Obrony Terytorialnej zostały uwzględnione, bo zakupiono dla nich umowę na zakup 60 wyrzutni i 180 pocisków Javelin.

Orientacja polityki międzynarodowej w naszym regionie, w którym Polska z wielu powodów, tak z położenia geograficznego jak i z uwarunkowań geopolitycznych, skupia się jak w soczewce na kraju nad Wisłą, wydaje się być nie tylko wyzwaniem, ale i ogromną szansą na przyszłość. W rezultacie, przy dołożeniu wszelkich starań, przepowiednia Georga Friedmana może się ziścić.

A co z Marynarką Wojenną RP?

Reasumując kwestie amerykańskich wysiłków w obszarze wzmacniania potencjału obronnego Polski, należy wyrazić nadzieję, że pojawi się też szansa, aby skierować uwagę na najbardziej obecnie zapomniany rodzaj sił zbrojnych, jakim jest Marynarka Wojenna. Dwadzieścia trzy lat temu otrzymaliśmy od US Navy pierwszą fregatę typu Oliver Hazard Prerry. W 2002 r. podniesiono biało-czerwoną banderę na drugiej jednostce tej samej klasy. Marynarka Wojenna była wówczas pionierem w skali Sił Zbrojnych RP w rozwijaniu polsko-amerykańskiej współpracy wojskowej.

Dzisiaj środek ciężkości transatlantyckiej współpracy wojskowej skupił się na wszystkich innych rodzajach Sił Zbrojnych. Marynarka Wojenna została ze swoimi wiekowymi fregatami, które już wkrótce trzeba będzie wycofać ze służby. Możliwości rewitalizacji współpracy jednak istnieją. Można nawet już dzisiaj zidentyfikować priorytetowe potrzeby Marynarki Wojennej, które mogą być szybko uzupełnione w ramach polsko-amerykańskiej współpracy wojskowej, bo takie możliwości nie tylko istnieją, ale zostały też oficjalnie wyartykułowane.

Autor. M.Dura

Odniósł się Pan Admirał do priorytetów określonych podczas ostatniego Szczytu NATO w Madrycie. Jak należy rozumieć ten, który podkreśla rangę ISR (Intelligence, Surveillance, Reconnaissance), czyli szeroko rozumiane rozpoznanie wojskowe, rozeznanie i działania wywiadowcze? Jakie ma to znaczenie dla wschodniej flanki NATO, gdzie Polska jest jej głównym filarem?

Na współczesnym teatrze wojny posiadanie nowoczesnego uzbrojenia i środków rażenia nie jest rzeczą najważniejszą i najbardziej cenną, nawet jeżeli zgromadzone zasoby środków walki są ogromne i bardzo wartościowe. Najbardziej cennym składnikiem współczesnej wojny jest informacja. Wiarygodność informacji, czas jej pozyskania, opracowania i dzielenia się nią z sojusznikami to kluczowe czynniki. Bez posiadania informacji o celach nawet najbardziej precyzyjna broń nie będzie mogła być zastosowana.

Czytaj też

Uzasadnienie tego, co zdecydowano podczas Szczytu NATO względem ISR, znalazło potwierdzenie podczas działań bojowych na Ukrainie. Gdyby nie było precyzyjnej informacji o geograficznej pozycji i parametrach ruchu krążownika „Moskwa", kierowane przeciwokrętowe pociski rakietowe nadal znajdowałyby się w wyrzutniach. Dzięki dzieleniu się uzyskaną informacją można było w niezwykle skuteczny i spektakularny sposób posłać na dno tak nowoczesny i silnie uzbrojony okręt.

Autor. M.Dura

Przypadek ten powinien być impulsem do podjęcia działań mających na celu poprawę zdolności w prowadzeniu rozpoznania w Obszarach Morskich Rzeczypospolitej Polskiej. Posiadamy na wyposażeniu systemy rakietowe przeznaczone do zwalczania okrętów nawodnych na dużych odległościach, których tak bardzo obawiają się dowódcy wojskowi z obwodu kaliningradzkiego. Nie wykorzystujemy jednak wszystkich możliwości, aby zapewnić rozpoznanie prowadzone na odległościach skutecznego użycia tych systemów rakietowych.

Rozpoznanie prowadzone w tych obszarach powinno być sprawą kluczową, chociażby dlatego, że porty morskie bastionu Kaliningrad, jak i sam bastion, znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie Polskich Obszarów Morskich. Taktyczny promień rażenia pocisków rakietowych Naval Strike Missile z Morskiej Jednostki Rakietowej (ponad 200 km) sięga daleko poza horyzont, tak radarowy jak i optyczny. Należy zadbać o to, aby posiadać rzeczywiste informacje o sytuacji nawodnej co najmniej na odległościach rażenia rakietowego.

Czy są w takim razie możliwości poprawienia tej sytuacji w NATO i w Polsce?

Takie możliwości pojawią się razem z członkostwem Szwecji i Finlandii w NATO, jednak to nie powinno i nie może zdjąć z nas obowiązku dbałości o własne systemy bezpieczeństw militarnego. Priorytetem powinno być dzisiaj rozpoczęcie działań nad zapewnieniem monitoringu w obszarach podwodnych, szczególnie w rejonach podejść do baz i portów oraz lokalizacji infrastruktury krytycznej. Należy poprawić możliwości wykrywania obiektów nawodnych, które także spod wody mogą stwarzać zagrożenie nie tylko dla infrastruktury krytycznej, ale i dla okrętów w portach.

Autor. M.Dura

Przykładem skuteczności działań prowadzonych w środowisku podwodnym niech będą chociażby ataki przeprowadzone na rurociągi gazowe Nord Stream 1 i 2. Przed Marynarką Wojenną pojawiły się w tym roku ogromne możliwości na zdecydowaną poprawę ISR, i to w dodatku we wszystkich obszarach domeny morskiej: pod wodą, na jej powierzchni oraz ponad powierzchnią wody.

Po ogłoszeniu w 2021 r. ustawy offshore, regulującej problematykę morskich farm wiatrowych w Polskich Obszarach Morskich, Minister Obrony Narodowej pod koniec 2022 r. opublikował „Rozporządzenie w sprawie szczegółowego zakresu ekspertyz technicznych w zakresie oceny wpływu morskiej farmy wiatrowej i zespołu urządzeń służących do wyprowadzenia mocy na systemy obronności państwa oraz na system ochrony granicy państwowej na morzu". Określono w nim szczegółowo zakres wymagań i oczekiwań resortu co do tego, w jaki sposób obiekty hydrotechniczne morskich farm wiatrowych muszą wpisać się w istniejące systemy obronności i ochrony granicy państwowej na morzu.

Czytaj też

Jakie zdolności w obszarze obronności i ochrony morskiej granicy państwowej na morzu można poprawić wykorzystując możliwości jakie mogą wynikać się z wykorzystania infrastruktury morskich farm wiatrowych projektowanych w Polskich Obszarach Morskich?

W obszarze Morza Bałtyckiego obserwowany jest od kilku lat wzrost potencjału militarnego Federacji Rosyjskiej. W silnie zmilitaryzowanej eksklawie Kaliningradu rozbudowano zaawansowane zdolności do działań w zakresie izolowania pola walki, w tym o charakterze anty-dostępowym (anti-access, A2) oraz o charakterze obszaru odmowy (area-denial, AD). Obserwuje się również rozbudowę sił specjalnych przeznaczonych do prowadzenia działań w środowisku morskim, zwłaszcza w obszarach podwodnych (Oddział Specjalnego Przeznaczenia Floty Bałtyckiej w Bałtyjsku). Rozbudowywane przez Rosjan zdolności i siły zgromadzone do izolowania pola walki (A2/AD) znacznie przewyższają potrzeby, jakie wynikają z zadań obronnych dostosowanych do obszaru Kaliningradu.

Autor. M.Dura

Pojawienie się Morskich Farm Wiatrowych jako zespołu obiektów (sztucznych wysp), może zmienić zasadniczo uwarunkowania polityczne, ekonomiczne i militarne określonych obszarów morskich. MFW będą bez wątpienia stanowiły dodatkowy element (morska infrastruktura krytyczna - sztuczne wyspy), który będzie wywierał wpływ tak na żeglugę morską, jak i na działalność okrętów Marynarki Wojennej RP, sił morskich państw NATO i Unii Europejskiej, jak i sił morskich potencjalnego przeciwnika. Wszystkie morskie farmy wiatrowe powstaną w Polskich Obszarach Morskich poza wodami terytorialnymi, w odległości powyżej 12 mil morskich od linii brzegowej i najbliższych portów. W większości zlokalizowane zostaną poza linią horyzontu radiolokacyjnego czy optycznego, co sprawi, że ich monitoring realizowany z obiektów brzegowych zostanie poważnie utrudniony.

Z jednej strony infrastruktura MFW podlegać będzie konieczności uwzględnienia w żegludze i nawigacji statków i okrętów, z drugiej zaś może zapewnić znaczną poprawę warunków żeglugi poprzez zastosowanie dodatkowych sensorów (radary, głowice optoelektroniczne, sensory podwodne, elementy systemów łączności radiowej itp.) zamontowanych na konstrukcjach morskich. Wpięcie tych elementów do systemów łączności i obserwacji technicznej Marynarki Wojennej, Straży Granicznej i Administracji Morskiej (Urzędy Morskie) może w znacznym stopniu wzmocnić możliwości obserwacji i nadzorowania radiolokacyjnego Polskich Obszarów Morskich.

Czytaj też

Jednocześnie może też wpłynąć na usprawnienie nawigacji i żeglugi, zwłaszcza w utrudnionych warunkach hydrometeorologicznych, poprzez znaczne poszerzenie obszarów obserwacji i nadzorowania radarowego, radioelektronicznego i optoelektronicznego. W rezultacie może to wpłynąć na znaczną poprawę zdolności realizacji zadań przez podmioty odpowiedzialne ustawowo za obronność i bezpieczeństwa państwa.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Reklama

Komentarze (11)

  1. Mark

    Jakie MIECZNIKI? Czy my mamy MIECZNIKI? Możemy mieć MIECZNIKI...w odległej przyszłości. A jak konflikt rozpocznie sie za rok, to nie mamy NIC. ZERO ABSOLUTNE....Tak wiec dobrze , ze Pan admirale o tym nie wspomniał... Powinniśmy mieć co najmniej 6 korwet (Typu VISBY,)jak ma Szwecja i ze 20 nowoczesnych kutrów rakietowych (Typu Karakurt) jak ma Rosja...silnie uzbrojonych i z rakietami przeciwskrętowymi. I nie wspomnę o okrętach podwodnych i programie ORKA, która chyba juz umarłą śmiercią naturalną. Włosi teraz budują (na niemieckiej Licencji) fajne i nieduze okety podwodne, bardzo silnie uzbrojone...w sam raz na Bałtyk...Warto by sie przyjrzec takiej opcji. A jak chcemy miec z rakietami typu cruise, to raczej nie na Baltyk , a dodatkowo na inne morza (i oceany) i kupmy cos od amerykanow.... Bedzie kompatybilnie.

    1. Davien3

      @a po kiego nam okrety bez jakiejkolwiek OPL jak Karakurty i Visby? Chyba jako ruchome cele dla rosyjskich Su-34 i Tu-22M3 a za rok jak jakims cudem dojdzie do konfliktu z Rosja to skończy on sie zatopieniem całej WMF na Bałtyku i pogonieniem tych resztek rosyjskiej armii za Ural

  2. Endres

    No problem,. ORP Błyskawica jest świeżo odmalowana, więc tylko zdemontować zainstalowane tam obecnie armaty, podjąć się rozpisania konceptów technicznych, czy co tam potrzeba by urzędasy miały robotę, rozpisać przetargi i montować tam supernowoczesny sprzęt, Harpoony czy inne cudeńka z zachodu, a najlepiej z USA, za darmo sprzedadzą. Nie ma co czekać, okręt jest, stoi, i czeka na moderkę. I mamy pełnosprawny okręt na Bałtyk.

    1. DBA

      Nie bardzo bo "przecięty " jest jeden z kotłów i turbina

  3. Vixa

    Moskwa dostała Neptunem po dobrze zaplanowanej i przeprowadzonej akcji, gdzie to właśnie NATO, miało atuty w postaci ISR, a pan admirał już pogrzebał nasze Mieczniki. Nawet nie miał ochoty o tym się rozgadywać. Swoją drogą to nawet nie zdołałem wyczutać, jakie rady ma dla MW pan admirał. Wiem, że opowiadał o stanie faktycznym MW, nie o przyszłej postaci, ale coś jakby adm. Demczuk nie mógł przeboleć korwet, które poszły w piach...

    1. DIM1

      @Vixa. Miecznik na Bałtyku, jest w sytuacji czołgu na otwartej przestrzeni. Z grupami p/panc przeciwnika wokół, przy tym zamaskowanymi. Po prostu bez szans.

    2. Vixa

      @Dim: A kto konkretnie otacza nas na Bałtyku?

    3. DIM1

      @Vixa A nie wystarczą dziesiątki wyrzutni z okręgu Kaliningradu ? Oni pochowani i zamaskowani w krzakach, a nasze fregaty jak na dłoni.

  4. Andrzej ze Szczecina

    Niestety sporo tych uwag odnosi się też do wojsk lądowych. Oczywiście nie wolno krytykować, ale NATO nie ma ujednoliconego uzbrojenia. Każdy kraj chce produkować własne. Na skutek tego powstają krótkie serie drogich maszyn. Ja rozumiem, ze Polska chce mieć własną fabrykę, a Niemcy i Francja własne, ale nie można by produkować jednego modelu? 10 licencji zamiast jednej wspólnej. Zrozumiałbym dwa lub trzy typy BWP. Ciężki, pływający i do zrzutów lotniczych, ale NATO ma kilkanaście. I tak jest w każdym typie uzbrojenia. Jak seria liczy 100 maszyn, to pojedyncza maszyna jest droższa niż gdy seria ma 500 maszyn. A ile typów maja Chiny? Z obiektywnych powodów chiński sprzęt zawsze będzie tańszy jeśli zachód nie zdecyduje się na unifikacje uzbrojenia. Oni robią 5 jednakowych niszczycieli jednocześnie, a u nas siądzie 5 biur projektowych i zrobią 5 różnych okrętów.

  5. Seb66

    Taka konkluzja. Pozbyliśmy się floty podwodnej. Brawo. Ostatni w miarę skuteczny komponent czyli MORy ledwo pływają, ale są bezbronne plot wiec łatwe do znaczenia przez byle drona. Brawo Brakuje nam rozpoznania poza horyzontalnego dla NSM. Brawo Inwestujemy masowo w "trałowce" oraz tzw fregaty ze zdolnościami...minowymi ale ze śladowymi zdolnościami plot i bez cienia zdolności prak. Brawo Zatem wydamy miliardy ale nie uderzymy na wroga i nie obronimy się przed dronami i rakietami. Konia z rzędem temu, kto umiałby to zrobić...gorzej.

    1. Davien3

      @Seb66 nasze Mieczniki jak najbardziej mają i zdolnosci OPL/OPRAK ale ograniczone wyłacznie do samoobrony bo wybrali pocisk o zasiegu 25km. Co prawda tych pocisków maja miec wiecej niz Rosja ma rakiet pokr na Bałtyku:) Nie maja za to żadnych zdolnosci antybalistycznych

    2. DIM1

      @Seb66. W Grecji ich MORy traktowane są jako jedna z najważniejszych części floty, niemniej w razie wojny służyć mają wyłącznie w dużych zespołach z innymi typami okrętów. MOR to jest dla Greków sposób na rozśrodkowanie i rozmnożenie celów koniecznych do trafienia, przez przeciwnika. Przy tym łatwiejszy i znacznie tańszy dla wprowadzania różnych udoskonaleń technicznych, niż wielki okręt. W żadnym wypadku MORy nie powinny działać samodzielnie. Oczywiście trafione/zatopione zostałyby natychmiast.

  6. Olender

    Niestety. Stan naszej MW jest zatrważający...

    1. DIM1

      @Olender. Nasza MW jest na czas pokoju. Koniec i kropka. Funkcja przeciwminowa MW także potrzebna jest po pierwsze na czas pokoju, sytuacje podprogowe. W czasie wojny na Bałtyku nie będzie polskiej MW, ani rosyjskiej. Nie te czasy. Ani nie mamy szkierów do chowania i zamaskowania tam naszych op. Lidar wkrótce prześwietli wszystko, w tej płytkiej kałuży, do samego dna. No tak, ale gdzie jest nasze lotnictwo morskie, zupełnie w takim razie niezbędne ? Nawet o nim się nie mówi Lobby jest niezainteresowane.

  7. DIM1

    Zawsze byłem/jestem przeciwnikiem fregat na Bałtyku, a moje zdanie o motywach tej decyzji nie nadaje się tu do druku. Tym niemniej "Moskwa" była zapacykowanym, muzealnym starym gratem (jak i nasze dwa "pomnikowce"), przynajmniej od strony elektroniki. Rosjanie są w elektronice drastycznie zapóźnieni i "Moskwa" nie była wyjątkiem. Co następnie dowiedziono.

  8. Thorgal

    NATO to NATO a i tak kraje takie jak my czy Skandynawowie nie potrafimy się dogadać. Przykład: Norwegowie wybrali Leopardy mimo, że gemańce i tak nie spełniają 2% PKB na wojsko i są hamulcem we wszystkim co jest im nie na rękę i politycznie niewygodne... A powinna być współpraca by produkować sprzęt wspólnie, obniżać koszty produkcji, ulepszać a nie rywalizować i drzeć ogromne sumy €€€. Następni są Finowie, którzy też nie różnią się zbytnio od Niemców, chociaż ostatnio w sprawie Rosomaka coś się zmieniło... Powinno się marginalizować kraje które nie spełniają warunków NATO i są problematyczne jak Niemcy....

    1. Bunio

      Troche mieszasz interesy poszczególnych państw i firm produkujących broń z celami NATO. Czy Turcja która wydaje dużo na zbrojenia ale nie koniecznie jej cele są zgodne z polityką NATO (pogadaj z Grekami) to uważasz, że powinna być wywyższana na piedestał?

    2. Davien3

      @Thorgal wybrali Leo2 bo sa to czołgi równie dobre jak K2 i maja blisko serwis. Do tego nasze K2PL i ich K2NO to dwie rózne wersje I to tyle fakt ze Niemcy nie wydaja 2% PKB na obronnośc nic tu nie zmienia reszty tych bajek nie ma nawet sensu komentować

  9. szczebelek

    Dlaczego nasza MW jest taka jaka jest? Przed dekady był jeden powód czyli pieniądze, a w zasadzie ich brak, bo budowa okrętów tania nie jest szczególnie, że nasz przemysł stoczniowy został zasadniczo wyprzedany i zaorany. Może byście chcieli budować okręty w Bumarze, a głównym budulcem byłyby drewno i plastik 🤣🤣🤣 Dziwne, że chwali branie starych fregat od państwa NATO, ale budowę z udziałem polskiej stoczni uważa, że fregata jest be, bo za duża.

    1. Davien3

      @szczebelek nie tyle jest za duza co ma zwyczajnie skopaną OPL bo komus w MON nie chciało sie kupic choćby ESSM bl 2 o SM-2 nie mówiac i podstawowy pocisk bedzie miał 25km zasiegu. Do tego wybrano najsłabszy projekt z trzech nam oferowanych bez AEGIS+SPY co zamyka niestety droge do SM-3/6 czy PAC-3MSE bo i je LM próbuje zintegrowac z AEGIS i VLS Mk-41. A nasz przemysł stoczniowy upadł bo nie był w stanie konkurowac z stoczniami azjatyckimi

  10. MateuszN

    No ale Moskwa jako bardzo nowoczesny okręt?! Zwodowany w latach 70tych, wszedł do służby na początku 80tych...

  11. MiP

    Polska Marynarka Wojenna ??? 🤣 Litości bo brzuch ze śmiechu boli

Reklama