NATO trzech prędkości, czyli co tak naprawdę da szczyt w Hadze [OPINIA]

Autor. Bundeswehr/Volker Muth
Na szczycie NATO w Hadze podjęto przełomowe decyzje dotyczące zwiększenia wydatków obronnych, mogące otworzyć drogę Sojuszowi Północnoatlantyckiemu do znacznego zwiększenia zdolności bojowych. Będą one jednak uzyskiwane w różnym tempie w różnych państwach. Co tak naprawdę dadzą decyzje podjęte na szczycie w Hadze?
Deklaracja ze szczytu NATO jest w tym roku krótka, ale konkretna. Potwierdzono zobowiązanie sojuszników do obrony zbiorowej w ramach Artykułu 5, Rosja została określona jako długofalowe zagrożenie, a ponadto sojusznicy zobowiązali się do wydatków 5 proc. PKB na bezpieczeństwo, w tym 3,5 proc. PKB na obronę. Będzie się to wiązało z przedstawieniem planów osiągnięcia tych założeń w stosunku rok do roku, a także spełnianiem uaktualnionych wytycznych co do konkretnych zdolności (tzw. Capability Targets). Szerszy przegląd planów w zakresie wydatków zostanie dokonany w 2029 roku.
Co to oznacza w praktyce? Wydatki obronne są podstawą, pozwalającą w ogóle realizować inwestycje niezbędne do spełnienia celów w zakresie zdolności. Tak o tej kwestii mówił w rozmowie z Defence24.pl jeszcze przed szczytem NATO gen. broni rez. Dariusz Łukowski, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. „Realne zdolności mają wypełniać to, co już wcześniej zostało zaprojektowane w ramach planowania regionalnego. Zależy nam, aby mówić o zdolnościach, które wzmacniać będą sojusznicze odstraszanie – poprzez pokazanie, że mamy siły, mamy efektywny łańcuch dowodzenia, wszystko zintegrowane i gotowe do działania (…) Wyższy poziom wydatków obronnych, o którym będzie mowa w deklaracji ze szczytu NATO w Hadze, jest konieczny, aby móc – jak wspomniałem wcześniej – wypełniać plany realnymi i skutecznymi zdolnościami” – stwierdził gen. Łukowski.

Jak pisze Breaking Defense, amerykański gen. broni Alexus Grynkiewich, przyszły dowódca strategiczny sił USA i NATO w Europie stwierdził podczas przesłuchania w komisji sił zbrojnych amerykańskiego Senatu, że będzie dążył do takiego kreowania planów, by zakupy poszczególnych państw sojuszniczych się ze sobą uzupełniały, zapewniając też interoperacyjność. Wspomniał też, że niektóre państwa są silne w domenie lądowej, a inne – morskiej oraz pozostałych domenach i dobrze byłoby, by zdolności budowały wzajemnie komplementarny system.
Czytaj też
Warto jednak zauważyć, że różne państwa będą osiągały zakładany przez NATO poziom wydatków na obronę w różnym tempie. Na podstawie publicznych deklaracji rządów poszczególnych państw można podzielić kraje Sojuszu na kilka grup w zakresie wydatków obronnych:
- Pierwsza to kraje wschodniej flanki NATO, takie jak Polska i kraje bałtyckie, a także, Dania, Szwecja, Niemcy (oraz prawdopodobnie Norwegia i Finlandia, bo tam też wydatki wkrótce przekroczą albo już przekroczyły 3,3 proc. PKB). Te państwa albo już wydają na obronę co najmniej 3,5 proc. PKB, albo wkrótce – do 2030 roku – osiągną ten pułap lub będą na zbliżonym do niego poziomie (np. Finlandia już wcześniej planowała 3,3 proc. PKB w 2029 roku, Norwegia wydaje 3,3 proc. w tym roku). Te państwa mają przestrzeń do szybkiego budowania zdolności, oczywiście z wieloma zastrzeżeniami. W wypadku Polski mamy do czynienia z obciążeniem budżetu zakupami uzupełniającymi donacje dla Ukrainy i strukturalnymi problemami np. z wykorzystaniem systemów bezzałogowych, państwa bałtyckie mają stosunkowo mały potencjał ludnościowy i gospodarczy. Kraje nordyckie mają rozwinięte przemysły obronne i dość nowoczesne siły zbrojne, ale nie mają możliwość projekcji dużych formacji sił lądowych poza swoim terytorium, co powoduje że inni sojusznicy muszą położyć odpowiedni nacisk we własnym planowaniu. Z kolei Niemcy, którzy mają silny przemysł obronny, zamierzają zwiększać budżet z obecnych 95 miliardów euro (ok. 2,4 proc. PKB) do aż 161 miliardów w 2029 roku, borykają się z problemami z rekrutacją do armii i akceptacją jej w społeczeństwie. Niemniej jednak środki wdrażane przez te państwa dają możliwość szerokiego wzmacniania zdolności i to w dość krótkim czasie. Istotnym będzie z jednej strony implementacja priorytetów NATO takich jak obrona powietrzna, z drugiej – budowa zdolności wykorzystania systemów bezzałogowych i obrony przed nimi. Choć paradoksalnie, zamożne i uprzemysłowione państwa takie jak Niemcy, jeśli pokonają prawne i mentalne bariery, mogą te zdolności zbudować szybko. Do tej kwestii na Defence24.pl jeszcze wrócimy. Dodajmy jeszcze, że do puli 3,5 proc. PKB wliczają się wydatki na pomoc dla Ukrainy, a kraje nordyckie (i Niemcy) przeznaczają na ten cel miliardy euro.
Czytaj też
- Druga grupa to kraje, które deklarują osiągnięcie celu NATO zgodnie z przyjętymi założeniami, a więc do roku 2035. Swoje zobowiązania w tym zakresie wprost potwierdzili na szczycie przedstawiciele najwyższych władz Włoch, Wielkiej Brytanii i Kanady, a formalnie także inni sojusznicy. Warto wspomnieć, że trzy wymienione państwa mają z jednej strony duże problemy w finansach publicznych (nominalnie większe wskaźniki zadłużenia niż np. Polska czy Niemcy), z drugiej silne przemysły obronne. Być może więc realizacja rozciągniętego w czasie planu zwiększania wydatków pozwoli im skompensować gospodarcze efekty właśnie poprzez inwestycje we własny przemysł, choć krótkoterminowe efekty będą ograniczone (patrz brytyjski plan zakupu „co najmniej 12 myśliwców F-35A", a więc bardzo małej liczby tych maszyn, przynajmniej na początkowym etapie). Niemniej jednak nawet taki plan daje perspektywę uzyskiwania zdolności i rozbudowywania jej w czasie, w miarę jak Rosja będzie odtwarzać swoje zdolności. O ile oczywiście wcześniej nie dojdzie do bezpośredniego zagrożenia dla państw NATO i mocnego ograniczenia zaangażowania USA wymuszonego wojną na Pacyfiku. Ważne jest jednak to, że państwa NATO, w tym USA zaakceptowały ten harmonogram, więc zaangażowanie USA – przynajmniej w okresie budowania zdolności – może zostać utrzymane także w formie obecności wojskowej
Czytaj też
- Trzecią grupą są państwa, które mniej lub bardziej otwarcie krytykują cel NATO. Prym wiedzie tutaj oczywiście Hiszpania, której premier Pedro Sanchez odciął się od celu wydawania 3,5 proc. PKB na obronę. A to oznacza, że proces budowy zdolności będzie mógł odbywać się zdecydowanie wolniej i w mniejszym zakresie. Wcześniej cel NATO krytykował też premier Słowacji Robert Fico, niemniej jedynym państwem, które oficjalnie i tak mocno odcięło się od celu NATO pozostaje Hiszpania, co miało odzwierciedlenie w odbiorze hiszpańskiego premiera na szczycie NATO.

Patrząc na ustalenia ze szczytu NATO można śmiało mówić o Sojuszu kilku prędkości - nie w zakresie artykułu 5, ale szybkości osiągania planowanego poziomu wydatków na obronę. Z punktu widzenia Polski i graniczących z Rosją krajów ważne jest, by państwa, które zadeklarowały swoją obecność w „pierwszej” i „drugiej” grupie spełniły swoje zobowiązania, a w trzeciej grupie pozostała osamotniona Hiszpania. Krytycy deklaracji ze szczytu w Hadze przypominają, że pieniądze same nie walczą, a środki trzeba wydawać rozsądnie.
To prawda, trzeba też uwzględniać rozwój pola walki, ale bez zaangażowania finansowego walczyć się nie da. Paradoksalnie potwierdza to sama Ukraina, która mówi, że pomimo kilkudziesięciu miliardów euro i dolarów wydawanych na pomoc rocznie, wciąż są niewykorzystane rezerwy zarówno w przemyśle samej Ukrainy jak i jej partnerów. A jednym z powodów, dla których Kijów nie otrzymał zapasów odpowiedniej broni konwencjonalnej do lat 2023-2024 był fakt, że po prostu ich nie było w zapasach sojuszników Ukrainy (szczególnie europejskich), po dekadach cięć budżetowych. Dla zobrazowania dodajmy, że średnią wartością udziału w PKB dla państw europejskich w latach 80. XX wieku był wskaźnik powyżej 3 proc.. Taki mieli między innymi Niemcy, którzy w tych czasach osiągnęli szczyt zdolności Bundeswehry, będącej wtedy fundamentem konwencjonalnej obrony NATO na teatrze zachodnioeuropejskim w domenie lądowej, a także w wielu obszarach w zakresie obrony powietrznej i lotnictwa.
Czytaj też
Ustalenia szczytu w Hadze dają więc bardzo solidną podstawę do rozbudowywania zdolności obronnych państw europejskich, tak by mogły one, w ramach NATO i we współpracy ze Stanami Zjednoczonymi, tworzyć potencjał odstraszania i obrony pozwalający na przeciwstawienie się agresji Rosji. Tylko takie rozwiązanie daje możliwość skutecznego odstraszania i obrony - działanie w NATO, ale z dużo większą odpowiedzialnością i rolą państw europejskich. Teraz trzeba jednak pilnować tego, by ustalenia w pełni weszły w życie, tak w zakresie wydatków obronnych jak i konkretnych zdolności, które mają powstać za te pieniądze.
WIDEO: Defence24 Days 2024 - Podsumowanie największego forum o bezpieczeństwie