Polityka obronna
Izrael kupuje samoloty i śmigłowce za miliardy
Ministerstwo obrony Izraela po trzech latach opóźnień zdołało przeforsować plany zakupu w USA znacznej liczby sprzętu lotniczego i uzbrojenia o łącznej wartości około 9 mld szekli, czyli niemal 4 mld dolarów. Mowa jest o maszynach bojowych F-35 i F-15, ciężkich śmigłowcach transportowych, samolotach do tankowania w locie i szerokiej gamie uzbrojenia.
Decyzja została zatwierdzona przez komitet ministerialny Izraela. Jest to uznawane za sukces ministra obrony Benjamin Getza, któremu udało się sforsować opór ministerstwa finansów. Jego przyczyną były niezbędne kredyty. Co prawda finansowanie będzie pochodzić z pomocy wojskowej, którą Stany Zjednoczone udzielają Izraelowi w kwocie 3,8 miliardów dolarów rocznie, ale ponieważ znaczna część z płatności będzie realizowana z góry, niezbędne będą kredyty w amerykańskich bankach, oznaczające dziesiątki milionów dolarów odsetek.
Decyzja zapadła częściowo pod naciskiem Waszyngtonu, który ustalił deadline związany z możliwością dostaw. Gdyby decyzja nie zapadła do końca miesiąca, ewentualne dostawy mogłyby opóźnić się nawet o dwa lata. Prawdopodobnie chodziło o sloty produkcyjne „trzymane” przez producentów na potrzeby realizacji priorytetowych zamówień.
Ciężkie śmigłowce i nowe myśliwce?
Mogły być zarezerwowane od lat, gdyż resort finansów Izraela co najmniej od 3 lat blokował zakupy tak kluczowe, jak następca służących od ponad 50 lat ciężkich śmigłowców CH-53 Yas’ur. Jak mówił w ubiegłym roku dyrektor generalny Ministerstwa Obrony Izraela Amir Eshel - „żadna inna armia na świecie nie lata tak starych maszynach” – co oczywiście może wzbudzić uśmiech w Polsce, gdzie kilka lat temu obchodziliśmy 50 lat służby Mi-2, dla których wybór następcy jest dopiero w fazie analitycznej. Jednak Izrael jest państwem w zasadzie stale prowadzącym działania bojowe, a ciężkie śmigłowce transportowe są kluczowe np. dla działań eskadry lotnictwa wojsk specjalnych. Równie istotne są dla możliwości obronnych tego kraju inne planowane zakupy.
Planowane w ramach tego pakietu o wartości szacowanej na około 3,8 mld dolarów to przede wszystkim samoloty bojowe 5. generacji F-35I, ale również ciężkie myśliwce F-15IA. To opracowany przez koncern Boeing specjalny, izraelski wariant tej sprawdzonej maszyny. Jest on oparty na zamówionym w ubiegłym roku przez US Air Force F-15EX, ale wzbogaconym o izraelskie modyfikacje w zakresie systemów uzbrojenia czy walki elektronicznej. Oba typy maszyn mają korzystać z rozwiązań tzw. sensor fusion (połączenia danych z różnych źródeł) i zapewniać wysoki poziom współpracy oraz wymiany danych. Dodatkowo F-15IA mają przenosić nowe typy uzbrojenia, takie jak pociski hipersoniczne czy uzbrojenie antysatelitarne, gdy zostaną wprowadzone na uzbrojenie Izraela.
Uzbrojenie i finansowanie
W tym kontekście istotną część zaplanowanych zakupach stanowią nowoczesne pociski kierowane. Dotyczy to w szczególności rakiet powietrze-powietrze najnowszych generacji oraz precyzyjnych bomb kierowanych i pocisków manewrujących.
Kolejny bardzo istotny program, powiązany z działaniami bojowymi to samoloty do tankowania w powietrzu, które zwielokrotniają możliwości operacyjne lotnictwa. Są również istotne podczas prowadzenia działań w znacznym oddaleniu od własnych baz, co stanowi istotny element strategii użycia izraelskiego lotnictwa.
Czytaj też: Pierwsze F-16 trafiły do prywatnego operatora
Jeśli chodzi o ciężkie śmigłowce transportowe, które mają zastąpić maszyny CH-53 Yas’ur, to od kilku lat trwa procedura w której pod uwagę brany jest zarówno Sikorsky CH-53K King Stallion jak też Boeing CH-47F Chinook. Obie opcje mają swoje wad i zalety a sytuacja jest zbliżona do niemieckie. Izrael ma doświadczenie z eksploatacji starszej wersji CH-53 i odpowiedni system, ale CH-53K pomimo wyższych osiągów ma również cenę znacząco większą niż Chinook, który jest od lat w seryjnej produkcji.
Zatwierdzenie decyzji o alokowaniu zakupów to dopiero początek prac dla izraelskiego rządu. Muszą zapaść decyzje dotyczące m. in. liczby samolotów F-35I oraz F-15IA. Równie istotny jest wybór ciężkich śmigłowców od jednego z amerykańskich producentów. Kolejny krok to zatwierdzenie wydatków i przegłosowanie niezbędnych w tej sytuacji pożyczek zagranicznych, które posłużą do ich sfinansowania. Z pewnością jednak jest to dobra wiadomość dla amerykańskiego przemysłu lotniczego i zbrojeniowego oraz sukces, pod którym będzie mogła podpisać się administracja nowego prezydenta USA.
Mike Texas
Przestańcie narzekać i się uczcie od Izraela jak się prowadzi geopolitykę. Polska musi ulepszyć swoją dyplomację. Wasi dyplomaci nie mogą robić wiochy w Waszyngtonie ze nie wiedza nawet kto to jest Mackinder bo nikt was nie będzie brał na poważnie. Anglo Saska geopolityka powinna być uczona w szkole dyplomatycznej jak w ogóle taka macie. Polski rząd powinien otworzyć fundusz na lobby w Waszyngtonie.