Reklama
  • Analiza
  • Wiadomości
  • Polecane

Europejska odpowiedzialność za NATO. Uniezależnić się od Amerykanów

Europa musi mieć własny plan dotyczący swojej obronności. Opieranie się wyłącznie na amerykańskiej pomocy militarnej jest coraz bardziej ryzykowne.

Fot. Europejska Agencja Obrony [eda.europa.eu]
Fot. Europejska Agencja Obrony [eda.europa.eu]

Rola Stanów Zjednoczonych w Sojuszu Północnoatlantyckim jest niepodważalna. To Amerykanie od początku istnienia NATO wiedli w nim prym i to oni byli największym gwarantem bezpieczeństwa sojuszu i jego europejskich członków. Obchodzone w tym roku 75-lecie NATO każe stawiać pytania dotyczące jego przyszłości. Czy zmieniająca się rzeczywistość, także ta geopolityczna, powinna skłonić europejskich członków sojuszu do prac nad większą niezależnością od USA i obronną samowystarczalnością? Coraz więcej wskazuje na to, że odpowiedź musi być twierdząca.

Reklama

Wziąć sprawy w swoje ręce

Tocząca się wojna na Ukrainie, szereg wypowiedzi Donalda Trumpa czy też widmo możliwego zaangażowania znacznych sił Stanów Zjednoczonych w związku z potencjalnym konfliktem z Chinami pokazują, że Europa musi mieć swój plan na własne bezpieczeństwo. Znaczące uzależnienie od amerykańskiej pomocy musi przejść do historii. W przeciwnym razie Stary Kontynent będzie zdany na łaskę lub niełaskę kolejnych prezydentów USA.

Zobacz też

Zdaniem Maxa Bergmanna, Dyrektora Center for Strategic and International Studies, głównym problemem, z którym boryka się cały Sojusz Północnoatlantycki, a szczególnie jego europejska część, jest wspomniana nadmierna zależność od polityki Stanów Zjednoczonych. „Europa polega na amerykańskich samolotach, transporcie i działaniach amerykańskiego wywiadu. Jeśli doszłoby do ataku na europejskiego członka NATO, to Amerykanie byliby wiodącą siłą w ewentualnej walce” - napisał w tekście dla „Foreign Affairs”.

Norweski Leopard 2A4NO.
Norweski Leopard 2A4NO.
Autor. NATO eFP Battle Group Lithuania/X

O tym, jak mocno europejscy decydenci uzależnili się od Amerykanów, świadczy paniczna reakcja na lutowe słowa Donalda Trumpa, kiedy to były prezydent USA powiedział, że Stany Zjednoczone nie powinny przychodzić z pomocą członkom NATO, którzy nie wywiązują się ze swoich militarnych zobowiązań. Niezależnie od tego, jak oburzają nas te słowa, warto spojrzeć na Sojusz z punktu widzenia Amerykanów.

Reklama

Zrozumieć amerykański punkt widzenia

Uzależnienie Starego Kontynentu od Stanów Zjednoczonych w ogromnej mierze wynika z historii. „Przez dekady USA znajdowały się w centrum NATO, zarządzając nim i przewodząc mu”. O tej zależności świadczy m.in. fakt, że nie zdarzyło się dotychczas, aby naczelny dowódca sojuszu w Europie (Supreme Allied Commander Europe) nie był Amerykaninem. Od dekad jednym z elementów zapewniających dodatkowe bezpieczeństwo krajom europejskim są też amerykańskie środki odstraszania nuklearnego.

Zobacz też

Według autora problemem jest to, że o ile bezpośrednio po II wojnie światowej Europa rzeczywiście potrzebowała mocnego, amerykańskiego wsparcia, o tyle problem narastał z czasem, kiedy kraje Starego Kontynentu odbudowywały się i gospodarczo stawały na nogi, a militarna zależność od Stanów Zjednoczonych pozostawała bez zmian i właściwie rozleniwiała europejskich decydentów w kontekście potrzeby wzmacniania własnych zdolności obronnych.

Holenderski F-16 kołuje w bazie lotniczej w Szawlach na Litwie.
Holenderski F-16 kołuje w bazie lotniczej w Szawlach na Litwie.
Autor. defensie.nl / Wikimedia Commons

„Europa skupiając się na rozwoju gospodarczym, zaniedbała zbrojenia. Amerykanie widząc to, jak wygląda Stary Kontynent i patrząc na rosnący poziom życia w krajach Europy Zachodniej, zadawali pytania o to, dlaczego ich żołnierze i pieniądze z ich podatków są potrzebni do obrony tak dobrze żyjącego kontynentu, którego populacja przewyższa populację Stanów Zjednoczonych” - kontynuował.

Wspomniane amerykańskie poczucie niesprawiedliwości - nie ulega wątpliwości, że niejednokrotnie uzasadnione - bardzo dobrze potrafił odczytać Donald Trump, który od lat podaje w wątpliwość potrzebę tak mocnego zaangażowania Stanów Zjednoczonych w funkcjonowanie Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jego rola w podważaniu znaczenia NATO w USA jest istotna - to m.in. Trump złamał niepisaną tradycję dotyczącą dwupartyjnego amerykańskiego konsensusu ws. podejścia Amerykanów do obecności w sojuszu i to on „pomógł” w tym, że Republikanie podzielili się ws. podejścia do obowiązków USA dot. wkładu w europejską obronę.

Zobacz też

Zdaniem autora analizy ewentualne listopadowe zwycięstwo Donalda Trumpa w nadchodzących wyborach prezydenckich będzie poważnym sprawdzianem dla NATO, które traktowane jest przez Republikanina, jako narzędzie ochrony, ale takie, które nie przynosi Stanom Zjednoczonym wymiernych korzyści. W podobny sposób myśli duża część politycznego zaplecza 78-letniego polityka, między innymi thinki tanki, takie jak Heritage Foundation czy Center for Renewing America, które jednoznacznie wskazują na potrzebę znaczącego ograniczenia amerykańskiego udzielania się w NATO.

Reklama

Geopolityczna zmiana

Zimnowojenna retoryka i przywiązanie do znaczenia bezpieczeństwa europejskiego przeszły do historii. Takiemu obrotowi spraw nie można się dziwić, także z innego powodu. Jak zauważył autor tekstu dla „Foreign Affairs”, w Stanach Zjednoczonych doszło do zmiany pokoleniowej – większość amerykańskich urzędników, którzy tworzą dziś politykę w Waszyngtonie, rozpoczynało swoje polityczne kariery już po 11 września 2001 roku, czyli w momencie, kiedy ewentualny konflikt w Europie wydawał się mało prawdopodobny, a Stany Zjednoczone skupiły się mocniej - co naturalne - na innych regionach świata.

„Europa musi dostrzec, że świat jest już zupełnie inny niż w czasach Zimnej Wojny czy w latach 90. W amerykańskim wojsku zachodzi zmiana generacyjna, a to oznacza, że niezależnie od tego, kto będzie zasiadał w fotelu prezydenckim w Białym Domu, amerykańskie zaangażowanie w NATO będzie słabło” - napisał Bergmann.

Zarówno prezydentura George’a W. Busha, Baracka Obamy czy nawet początki prezydentury Joe Bidena pokazały, że Stary Kontynent zszedł w amerykańskiej polityce na dalszy plan. Problemy w koordynowaniu z europejskimi sojusznikami opuszczenia Afganistanu czy zainicjowanie porozumienia dot. okrętów podwodnych AUKUS bez uwzględnienia istotnej globalnie na tym polu Francji są dowodem na to, że również aktualny prezydent USA niekoniecznie traktował Europę priorytetowo.

Zobacz też

Choć optyka Joe Bidena uległa zmianie w momencie pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę w 2022 roku, to nie zmienia to faktu, że Europa musi przestać traktować Stany Zjednoczone jako gwaranta swojego bezpieczeństwa. Wynika to ze zmian geopolitycznych, które możemy zaobserwować na świecie. Planiści Pentagonu w pierwszej kolejności skupiają się na potencjalnym konflikcie z Chinami. Jak podkreśla autor analizy, nie ulega wątpliwości, że to w rejony Tajwanu byłyby przesunięte kluczowe amerykańskie zasoby. Europejscy decydenci muszą być tego świadomi.

Reklama

Europa - wybić się na niezależność

„Wielu europejskich decydentów chce wierzyć, że amerykańskie zaangażowanie w NATO nie ulegnie zmianie. Uważają, że stosując się do wypełniania zobowiązania mówiącego o przeznaczaniu co najmniej 2 proc. PKB na zbrojenia, zapewnią sobie wieczną ochronę ze strony Waszyngtonu. Mogą mieć rację, ale opieranie się tylko na tym punkcie jest z każdym rokiem coraz bardziej ryzykowne” - stwierdził Bergmann. Jego zdaniem minimalistyczne opieranie się jedynie na wzroście rzeczonych wydatków nie wpłynie znacząco na europejskie uniezależnienie się od amerykańskiej pomocy. Bez integracji wspólnych wysiłków i koordynacji działań zarówno w ramach NATO, jak i w ramach Unii Europejskiej, Europa będzie w coraz większym niebezpieczeństwie.

Bałtyk ćwiczenia wojsko morze polska nato
Ćwiczenia NATO: BALTOPS 2020
Autor. NATO North Atlantic Treaty Organization/Flickr/CC BY-NC-ND 2.0 DEED

Jak twierdzi autor, traktowanie polityki obronnej jedynie w indywidualnych, a nie kolektywnych kategoriach to jedna z głównych bolączek europejskich członków Sojuszu Północnoatlantyckiego. „Europa musi odnieść się do zagrożeń bezpieczeństwa dotyczących zarówno Sahelu, jak i Kaukazu” - stwierdził autor analizy, według którego w tym kontekście bardzo istotny będzie nadchodzące spotkanie przywódców państw NATO w Waszyngtonie. „Liderzy polityczni powinni wykorzystać nadchodzący szczyt NATO, aby wdrożyć nową strategię, która zapewni, że Europa ma nie tylko wyposażenie i personel, ale również zdolności organizacyjne potrzebne, by stanąć do walki, niezależnie od tego, czy amerykańskie wsparcie będzie, czy też nie” - czytamy.

Czy europejskie wybicie się na niezależność ma być równoznaczne z utworzeniem armii Unii Europejskiej? O tym w kolejnym tekście.

Reklama
WIDEO: Ile czołgów zostało Rosji? | Putin bez nowego lotnictwa | Defence24Week #133
Reklama
Reklama