Reklama

Polityka obronna

Pocisk manewrujący Ch-55 w muzeum Charkowskiego  Zakładu Lotniczego

Do Kancelarii Prezydenta nie wpłynął jeszcze żaden oficjalny raport ws. obiektu znalezionego pod Bydgoszczą

Do Kancelarii Prezydenta nie wpłynął jeszcze żaden oficjalny raport ws. obiektu znalezionego pod Bydgoszczą, o którym mówił szef MON Mariusz Błaszczak, nie wpłynął też żaden wniosek ws. ewentualnych decyzji personalnych lub dyscyplinarnych - powiedział w Radiu Zet szef gabinetu prezydenta Paweł  Szrot.

Reklama

Szef MON oświadczył w czwartek, że procedury i mechanizmy reagowania ws. obiektu znalezionego pod Bydgoszczą zadziałały prawidłowo do poziomu Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, który nie poinformował go, "ani odpowiednich służb o obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej". Błaszczak zaprzeczył, by odmówił zlecenia poszukiwań obiektu. Zaznaczył, że ewentualne decyzje personalne lub dyscyplinarne zostaną podjęte po konsultacji z prezydentem.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Dowódcę operacyjnego mianuje na trzyletnią kadencję prezydent. Odwołać go może przed upływem kadencji prezydent w porozumieniu z ministrem obrony "lub na jego wniosek, jeżeli przemawiają za tym potrzeby sił zbrojnych". Od 2018 roku dowódcą operacyjnym jest gen. broni Tomasz Piotrowski

Szrot  zapytany w piątek w Radiu Zet, czy prezydent Andrzej Duda zdymisjonuje gen. Tomasza Piotrowskiego odpowiedział, że "w tym momencie niespecjalnie mamy o czym rozmawiać".

"Oczywiście padło wczoraj oświadczenie pana premiera Błaszczaka, ale do Kancelarii Prezydenta, do BBN nie wpłynął jeszcze żaden z personalnych wniosków, które - jak można interpretować - pan minister Błaszczak zapowiedział wczoraj, mówił o kwestiach personalnych i dyscyplinarnych. I nie wpłynął również finalny, oficjalny raport, który mógłby być podstawą do jakichś decyzji pana prezydenta, a ten raport też pan premier Błaszczak wczoraj zapowiedział" - powiedział szef gabinetu prezydenta.

Dopytywany, czy jego zdaniem gen. Piotrowski powinien zostać zdymisjonowany Szrot powiedział, że "sprawa jest zbyt istotna, żeby tutaj snuć jakieś dywagacje czy spekulacje". "Będę się powstrzymywał od komentarzy, nie będę wiązał prezydenta żadnymi pochopnymi wypowiedziami" - zaznaczył.

Zapytany, czy prezydent rozmawiał już na ten temat z szefem MON, Szrot odparł, że prezydent wrócił z wizyty w Albanii w czwartek godzinach nocnych, co - jak zastrzegł - nie było żadną zmianą agendy harmonogramu prezydenta. "Bo też trzeba uważać, żeby tej atmosfery nie podgrzewać" - podkreślił.

Dopytywany, czy może prezydent rozmawiał z Błaszczakiem telefonicznie będąc jeszcze w Albanii, Szrot odpowiedział, że nie ma takiej wiedzy. "Pan prezydent wykorzysta wszystkie instrumenty, która są w jego dyspozycji, żeby zdobyć jak najlepszą wiedzę na ten temat, a potem podejmie odpowiednie decyzje" - powiedział Szrot.

27 kwietnia minister sprawiedliwości poinformował na Twitterze, że prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie szczątków obiektu powietrznego znalezionego w lesie pod Bydgoszczą. MON przekazało, że w okolicach miejscowości Zamość, ok. 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Resort zapewnił, że nie ma zagrożenia dla mieszkańców.

Czytaj też

Dzień później gen. Piotrowski w oświadczeniu dla mediów powiedział, że "trwają intensywne dochodzenia, sprawdzenia, intensywny dialog między różnego rodzaju instytucjami" w celu ustalenia, w jaki sposób sprzęt mógł się tam znaleźć i jakie jest jego pochodzenie. Dowódca operacyjny nawiązał do wydarzeń z połowy grudnia ub.r., gdy Rosjanie przeprowadzili jeden ze zmasowanych ostrzałów rakietowych Ukrainy.

Czytaj też

Premier Mateusz Morawiecki wyraził 28 kwietnia przekonanie, że są podstawy, by łączyć znalezione szczątki obiektu z incydentem z grudnia ub. r., gdy nad terytorium Polski przeleciała rakieta. Dodał, że polecił szefowi MON objęcie dochodzenia osobistym nadzorem. Premier pytany 10 maja, kiedy dowiedział się o zdarzeniu odparł, że pod koniec kwietnia.

Błaszczak powiedział w czwartek, że podległe dowódcy operacyjnemu Centrum Operacji Powietrznych-Dowództwo Komponentu Powietrznego otrzymało 16 grudnia ub.r. od strony ukraińskiej informację o zbliżającym się w stronę Polski "obiekcie, który może być rakietą". Szef MON mówił, że "nawiązano współpracę ze stroną ukraińską oraz że strona amerykańską; właściwie uruchomiono procedury współpracy sojuszniczej; podwyższono gotowość bojową naszych środków dyżurnych; w powietrze poderwano dyżurne samoloty polskie i amerykańskie. Obiekt był odnotowany przez polskie naziemne stacje radiolokacyjne".

Dodał, że kontrola wykazała, że COP zadziałało prawidłowo i poinformowało w meldunku przełożonego - dowódcę operacyjnego - "o niezidentyfikowanym obiekcie, który pojawił się w polskiej przestrzeni powietrznej". Błaszczak powiedział, że zgodnie z ustaleniami kontroli w Dowództwie Operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych "Dowódca Operacyjny zaniechał swoich instrukcyjnych obowiązków" nie informując ani jego, ani "Rządowego Centrum Bezpieczeństwa i innych przewidzianych w procedurach służb o obiekcie".

W środę radio RMF FM podało, powołując się na nieoficjalne informacje, że ze wstępnych ustaleń Instytutu Technicznego Wojsk Lądowych wynika, iż w Zamościu koło Bydgoszczy znaleziono pocisk manewrujący Ch-55; zaznaczono, że pocisk prawdopodobnie przyleciał zza wschodniej granicy Polski, a w polska armia nie ma takiego uzbrojenia na wyposażeniu ani w magazynach.

Czytaj też

Źródło:PAP
Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (2)

  1. CzarnyRycerz

    Kpina. Niekompetencja władzy jest porażająca.

    1. Facetoface

      Szybciej

  2. Orthodoks

    I znów PAD między młotem a kowadłem. Nie mają dla niego litości. Po publicznych oskarżeniach MB, będzie musiał podjąć jakieś decyzje ws. generała. Mam wrażenie, że obojętnie co zdecyduje będzie czyjaś kompromitacja, a w najlepszym przypadku niesmak.

Reklama